Torbiel na jajniku
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualnyMasakra z tymi torbielami..ja miałam torbiel zaszła w ciążę, miałam bóle torbiel pękła bo jej nie było w 9 tyg na usg ale zaczęłam krwawić szpital,potem krwiak na macicy i po 6 tyg leżenia poroniłam w 13 tyg...ciekawa jestem czy to przez torbiel? Teraz już się nie dowiem,...
-
Witam mam torbiel na jajniku 32mm lekarz kieruję mnie na operacje co sądzicie o tych parametrach to może być coś groźnego
CA 125(I41) 84.55 U/ml
CA 19-9(I45) 4.22
CEA 188,22
Progesteron 7.46 norma 27
Prolaktyna (N59) 4.71 ng/ml
HE4 (I52) 61.2 pmol/l
Test Roma przed menopałzom 12.66%
Test Roma po menopauzie 36,27 %Wiadomość wyedytowana przez autora: 22 lutego 2022, 18:11
Staranie się o 2 Dzieciątko
Marcelina 12.01.2018 -
Kika1994r wrote:Witam mam torbiel na jajniku 32mm lekarz kieruję mnie na operacje co sądzicie o tych parametrach to może być coś groźnego
CA 125(I41) 84.55 U/ml
CA 19-9(I45) 4.22
CEA 188,22
Progesteron 7.46 norma 27
Prolaktyna (N59) 4.71 ng/ml
HE4 (I52) 61.2 pmol/l
Test Roma przed menopałzom 12.66%
Test Roma po menopauzie 36,27 %
Nie najlepsze te wyniki i pewnie dlatego zostałaś skierowana na zabieg. Bo świadczą o wysokim ryzyku nowotworu. Czyli dobra decyzja lekarza.
Ja po poronieniu mam w każdym jajniku torbiele po 3cm. Ale test ROMA wyszedł mi ok.
CA125 17,3
HE4 40,8 mimo wieku niskie
ROMA przed M 4,7%
ROMA po M 10,47%
Na razie obserwuje czy się wchłaniają, powodem często są zaburzenia w poziomie hormonów.
Liczę, ze szybko się to wyrówna. Bo podbrzusze codziennie boli strasznie przy tak dużych torbielach.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 23 maja 2022, 20:53
-
Cześć dziewczyny! Chcę podzielić się swoją historią na temat usunięcia torbieli jajnika laparotomia nadłonowa (cesarskie cięcie, torbiel 17cm). Możliwe komuś to będzie korzystnie wiedzieć
Wszystko zaczęło się od zwykłej wizyty u ginekologa który znalazł ta torbiel. Nie miałam żadnych dolegliwości oprócz nieregularnej miesiączki (ale i tak mam problemy z hormonami, dlatego ciężko było powiedzieć). Rok temu lekarz robił USG brzucha i nic nie powiedział na temat torbieli. Ale już po operacje jestem pewna że żyłam z nią przez całe życie.
Duphaston nie pomógł i ja zaczęłam szukać lekarza który będzie w stanie mi pomóc i komu mogę zaufać. Z rekomendacji znalazłam Professora Jacha w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie, on jest kierownikiem oddziału Endokrynologii Ginekologicznej i Ginekologii. Jestem mu niesamowite wdzięczna i cieszę się że do niego poszłam.
Zabieg był zaplanowany na CITO dlatego czekałam miesiąc. Operatorem był professor. Bardzo się bałam że operować będzie ktoś inny. Ale pan doktor mi uspokoił i dal pewność że on będzie operował i wszystko będzie dobrze. Też była opcja laparoskopii, ale ja tego nie chciałam z 2 przyczyn: nie chciałam komplikacji żeby pod czas laparoskopii nie zdecydowali na zwykle ciecie i chciałam dać lekarzam dostęp do jamy brzusznej żeby oni mogli łatwiej wszystko zrobić.
Pobyt w szpitalu
Przed kwalifikacja do zabiegu (19.06) zrobiłam wszystkie możliwe badania krwi + EKG + CA-125 (rezultat 10.2). A także musisz być wygolona na zabieg.
25.06 o 7.30 byłam przyjęta na oddział. Zrobili badanie krwi, zwykle badanie/rozmowa z lekarzem który jest na dyżurze, dali kolację o 16. Sale chorych są w bardzo dobrym stanie, po 2 osobę na salę. O 17 pierwsza lewatywa. Nie ma czego się stresować! Osobno każda dziewczyna idzie do pokoju lekarskiego, tam robią lewatywę i idziesz na spokojnie do łazienki. Po tym można tylko pić.
Ok. 19 była wizyta u anesthesiologa. Lekarz wszystko wytłumaczył, uspokoił i powiedział dokładnie jak to będzie wyglądało i jaki mogą być powikłania później.
Wieczorem prysznic z płynem dezynfekcyjnym. I spać
26.06 O 4.40 kolejna lewatywa, prysznic, ubierasz w koszule dla zabiegu i zabierają na blok operacyjny. Ja miałam zabieg o 8, na sali byłam o 7.20. Można wziąć komórkę ze sobą. Podłączano mi wenflon, potem jakiś zastrzyk chyba na uspokojenie, trochę kręci się w głowie po tym ale tylko parę sekund. Ja zasnęłam i obudzili mnie kiedy jechałam w operacyjną salę. Tam usiadłam na krzesło, główna anesthesiolog wszystko mi wytłumaczyła, asystentka operatora też powiedziała wszystkie szczegóły co mają zrobić i jak będzie kiedy się obudzę. To bylo juz 8.30 (czekali na operatora trochę). Potem spuscili mi maseczkę i wszyscy mówili "Ja ready, ja też, my też, też." Główna anesthesiolog zapytała "A Pani ready? Ahah" Powiedziałam że nie bardzo xd Jej odpowiedź była ostatnie co pamiętam: "Pani nigdy nie będzie ready ahaha Spokojnie, wszystko w porządku, lecimy!"
10.00 wybudziłam się na sali. Trochę bolał brzuch ale całkiem do zniesienia. Pani pielęgniarka powiedziała że wszystko minęło dobrze i podała mi komórkę żeby odpisałam do swoich że wszystko w porządku. Przez następne 5 godzin to spałam to nie itd. O 16 przywieźli mi na zwykle sale, tylko tam była możliwość tej EKG i mierzenia ciśnienia. Byli dziewczyny których już zaczęli pionizować, ale ja miałam za silne przeciwbolowe, dlatego pionizacja była następnego dnia.
27.06 (2 dzien) Dostałam na śniadania twardy chleb, herbatę i wodę. Zaledwie podniosłam głowę, trochę pojadłam, zauważyłam że miałam cewnik. Przyszedł jakiś lekarz, zbadał mi trochę, powiedział że wszystko w porządku. Także była asystentka operatora i powiedziała że Pan profesor wyciągnąl płyn z torbieli, ona była duża ale zwykła, nie ma co denerwować się. I jajnik w którym była ta torbiel udało się uratować!!!! (Jak później powie inna lekarz że żaden by lekarz z tym się tak nie bawił, wyrzuciłby jajnika i koniec z tym, a Pan doktor zdecydował gimnastykować się z tym. Za co bardzo mu wdzięczna!!!!)
Od razu powiem PIJCIE WODĘ! Ja tego nie wiedziałam dlatego moja pionizacja była okropna! Za pierwszym razem kręciło w głowie jak tylko się podniosłam, za drugim jak już usiadłam na łóżko chciało się wymiotować, za trzecim udało się wstac ale tak ciemno w oczach się zrobiło że tu i położyłam się znów. Dziewczyny już biegali po korytarzach a ja myślałam że nigdy już nie wstanie xD Potem lekarz powiedział wypić 0.5l wodę i spróbować wstac z pomocą pielęgniarki jeszcze raz. I o cudo!!! Wstałam jak nic mi nie było! Trochę krwawiłam ale to w porządku.
Później wyciągli mi cewnik i tu ja znów osłabła. Okazało się że hemoglobina mi bardzo spadła i musiałam dużo jeść. Ale na obiad był kleik, a później już kolacja z dżemem, chlebkiem itd.
Następne parę dni byłam słaba, strasznie mi bolał brzuch kiedy podnosiłam się z łóżka. Ale co następny dzień jest bardzo lepiej.
28.06 (3 dzien) Spotkałam mojego lekarza, tak cieszyłam się go zobaczyć i podziękować. On uspokoił że jakiś czas jeszcze będzie ból, ale muszę normalnie jeść, dużo pić, trochę spacerować i odpoczywać. W razie pytań mogę dzwonić do niego. W końcu mi przytulił i powiedział że spotkamy się za 3 tygodni kiedy będzie wynik badania histopatologicznego, ale nie muszę się tym przyjmować, bo w każdym razie on będzie w stanie mi pomóc. Bo też jest endokrynologiem i onkologiem.
29.06 (4 dzien) Wieczorem po wszystkich badaniach dostałam wypis do domu.
30.06 (5 dzien) Już byłam w stanie zrobić spacer wokół bloku
01.07 (6 dzien) Kiedy podnoszę się na łóżko już prawie mnie nic nie boli, może trochę niewygodnie chodzić, ale mam zaklejony szew, dlatego możliwe jeszcze z tego powodu.
02.07 Jutro zdejmuje szew i zobaczymy jak pójdzie dalej ale postep jest niesamowity z dnia na dzień.
-