W grudniu ☃️ seks na każdym kroku ❤️🔥, będę mamą w nowym roku! 🤰
-
WIADOMOŚĆ
-
Właśnie samego mleka jest dużo i ciśnienia. Ok, spróbuję ręcznie spuszczać przed karmieniem 👍🏼 a co do tego ma kolektor bo lakatator to rozumiem,ale on tylko leży w staniku i zbiera co nakapie? 🤔☺️
Sara30 lubi tę wiadomość
👩🏼27 🧔🏻♂️30
11 lat razem 👩🏼❤️👨🏻 + 🐶
Starania o pierwszego 👶🏼
09.2022 cp w lewym jajowodzie 2x mtx
11.2022 HSG- drożne jajowody ✅
Powrót do starań 💚
🗓️ długie cykle
23.11🩸Progesteron 22,680ng/ml
25.11 ⏸️ 🤞🏼🥹🍀
28.11 beta 135,07 mIU/ml
30.11 beta 360,25 mIU/ml
06.12 usg pęcherzyk ciążowy
20.12 dzidziutek z bijącym ❤️
10.01 Rośnie 3.31 💪🏼
31.01 Prenatalne-niskie ryzyka, girl?🌸
01.03 It’s a girl 💕 200g 💪🏼 12.5
22.03 397g zdrowego 👶🏼
25.04 831g szkraba 🎀
23.05 1653g 💪🏼
21.06 2,5 kg Pyzuni 🍭
14.07 3,1 kg Dzidzi 💖
01.08 3,6 słodkiej Niuni
13.08 Cześć Rozi! 👶🏼 3835g 57cm 💕 -
Hej dziewczyny. No cóż, u nas nadal cisza… 😅 Powoli przestaje wyrabiać fizycznie (ból pleców w nocy to u mnie jakiś koszmar od tygodnia, nie znałam takiej skali bólu tej części ciała 🫠). Na ostatniej prywatnej wizycie Stasiek pokazał wagę 4110g 🙈 Margines błędu spory - 600g. Na NFZ waga 3650 g. No i oczywiście w związku z tym wszystkim naszły mnie rozkminy, czy nie udać się wcześniej do szpitala… Lekarz dał mi skierowanie bez daty, słownie przekazał, że na IP mam sie zgłosić w równo 41+0, czyli w sobotę. (Mój lekarz nie pracuje w szpitalu, prowadzi tylko swoją klinikę i to w zupełnie innym mieście.) Myślicie, że jeśli zgłosiłabym sie np. w czwartek wieczorem, to to coś przyspieszy, czy tylko niepotrzebnie przedłużę sobie pobyt na oddziale i zaczną wywoływać dopiero w 41tc? Martwi mnie ta sobota - że to weekend i że nic nie zrobią i będą czekać do poniedziałku na jakieś kroki, a spać w tym bólu na łóżku szpitalnym to ja sobie nie wyobrażam Z drugiej strony jest szansa, że może podziałają już w czwartek czy piątek rano… Sama nie wiem. Niby to różnica tylko dwóch dni, może lepiej być cierpliwym? Zdaje sobie sprawę, że wisi nade mną też widmo CC w zależności co im wyjdzie w badaniu, więc tym bardziej CC mi w weekend nie zrobią. Co byście zrobiły na moim miejscu?🤷🏼♀️
Wiadomość wyedytowana przez autora: 23 sierpnia 2023, 09:02
✨ 08.23 Stasieńko 🩵 -
Choco, nie dziwię się, że jesteś zmęczona. A masz możliwość zadzwonić na izbę przyjęć i podpytać jak się zapatrują na tej temat? Osobiście stawilabym się w piątek rano - pamiętaj, że zawsze możesz wypisać się na własne życzenie i zgłosić po weekendzie. Ja tak zrobiłam przy pierwszej ciąży (choć przekładałam 'porod' z innego powodu akurat).
-
Ancalime wrote:Choco, nie dziwię się, że jesteś zmęczona. A masz możliwość zadzwonić na izbę przyjęć i podpytać jak się zapatrują na tej temat? Osobiście stawilabym się w piątek rano - pamiętaj, że zawsze możesz wypisać się na własne życzenie i zgłosić po weekendzie. Ja tak zrobiłam przy pierwszej ciąży (choć przekładałam 'porod' z innego powodu akurat).✨ 08.23 Stasieńko 🩵
-
ChocoMonster wrote:Zadzwonić mogę, ale sama nie wiem, czy jest sens i czy w ogóle coś mi konkretnego powiedzą. 🙈
-
Vivico wrote:Właśnie samego mleka jest dużo i ciśnienia. Ok, spróbuję ręcznie spuszczać przed karmieniem 👍🏼 a co do tego ma kolektor bo lakatator to rozumiem,ale on tylko leży w staniku i zbiera co nakapie? 🤔☺️24 👱♀️
16.11 ⏸️ - beta 19,5
12.12 - mamy ❤️
14.01 - prenatalne, 5,74cm prawdopodobnie dziewczynki 💞
10. 02 - 10cm 🐿️
24.02 - na 100% chłopiec 😂💙
11.03 - połówkowe 352g synka 🦦
24.03 - wszystko ok 🐋
21. 04 - skracającą się szyjka, poza tym wszystko ok
19.05 - prenatalne III trymestr 💛
27.06 - 35+4 2647g
14.07- ostatnia wizyta
28.07 - 40+0 3520g
06.08 - indukcja
-
Choco, sama miałam takie zagwozdki, jak stawić się w szpitalu bo wypadał weekend plus długi weekend 🥲
Lekarz mi doradził mimo wszystko stawić się w niedzielę (6 dni po terminie) i gdyby był problem (bo to nie 7) to miałam powiedzieć,ze zle czuję ruchy. Ogólnie rozkręciło się samo wieczór przed.
Na tym skierowaniu chyba nigdy nie ma daty.
Przyjęli mnie i pytali mnie, kiedy zamierzałam się stawić „bo to już czas najwyższy”, to mnie lekko zaskoczyli 😅
Po porodzie zapytałam ich jakie mają plany na długi weekend to usłyszałam,że „w służbie zdrowia nie ma weekendów i świąt”, fakt, więc im chyba wszystko jedno, dyżur, jak dyżur. Zależy na kogo trafisz,a ja liczę,że na najlepszy personel 😇
Zawsze możesz się wypisać,ale myślę,że będą Ci odradzać 😉 zapewne zaczną od balonika i będą obserwować sytuację. Sam Stasiu to też jest kawał chłopca, możliwe,że będą brać pod uwagę cesarskie cięcie.
Współczuję bólu pleców, poproś męża o jakiś masaż. A może ostatnia wizyta u Fizjo,żeby sobie ulżyć?
Kaja i Sara, bardzo dziękuję! Odstawię laktator i kolektor, póki co. Jakoś do mnie nie dotarło,że w kolektorze też działa ciśnienie 🫣. A cyc to właśnie jeden na jedno karmienie. Mam nadzieję,że z czasem to się ustabilizuje 🙂🤞🏼Wiadomość wyedytowana przez autora: 23 sierpnia 2023, 09:52
ChocoMonster lubi tę wiadomość
👩🏼27 🧔🏻♂️30
11 lat razem 👩🏼❤️👨🏻 + 🐶
Starania o pierwszego 👶🏼
09.2022 cp w lewym jajowodzie 2x mtx
11.2022 HSG- drożne jajowody ✅
Powrót do starań 💚
🗓️ długie cykle
23.11🩸Progesteron 22,680ng/ml
25.11 ⏸️ 🤞🏼🥹🍀
28.11 beta 135,07 mIU/ml
30.11 beta 360,25 mIU/ml
06.12 usg pęcherzyk ciążowy
20.12 dzidziutek z bijącym ❤️
10.01 Rośnie 3.31 💪🏼
31.01 Prenatalne-niskie ryzyka, girl?🌸
01.03 It’s a girl 💕 200g 💪🏼 12.5
22.03 397g zdrowego 👶🏼
25.04 831g szkraba 🎀
23.05 1653g 💪🏼
21.06 2,5 kg Pyzuni 🍭
14.07 3,1 kg Dzidzi 💖
01.08 3,6 słodkiej Niuni
13.08 Cześć Rozi! 👶🏼 3835g 57cm 💕 -
Vivico, to dopiero kilka dni karmienia. Cyce muszą ogarnąć ile mają produkować 😎
Nie nakręcaj laktacji, ręcznie upuszczaj aby nie strzelać do dziecka i to się powinno unormować 😁Vivico lubi tę wiadomość
-
ChocoMonster wrote:Hej dziewczyny. No cóż, u nas nadal cisza… 😅 Powoli przestaje wyrabiać fizycznie (ból pleców w nocy to u mnie jakiś koszmar od tygodnia, nie znałam takiej skali bólu tej części ciała 🫠). Na ostatniej prywatnej wizycie Stasiek pokazał wagę 4110g 🙈 Margines błędu spory - 600g. Na NFZ waga 3650 g. No i oczywiście w związku z tym wszystkim naszły mnie rozkminy, czy nie udać się wcześniej do szpitala… Lekarz dał mi skierowanie bez daty, słownie przekazał, że na IP mam sie zgłosić w równo 41+0, czyli w sobotę. (Mój lekarz nie pracuje w szpitalu, prowadzi tylko swoją klinikę i to w zupełnie innym mieście.) Myślicie, że jeśli zgłosiłabym sie np. w czwartek wieczorem, to to coś przyspieszy, czy tylko niepotrzebnie przedłużę sobie pobyt na oddziale i zaczną wywoływać dopiero w 41tc? Martwi mnie ta sobota - że to weekend i że nic nie zrobią i będą czekać do poniedziałku na jakieś kroki, a spać w tym bólu na łóżku szpitalnym to ja sobie nie wyobrażam Z drugiej strony jest szansa, że może podziałają już w czwartek czy piątek rano… Sama nie wiem. Niby to różnica tylko dwóch dni, może lepiej być cierpliwym? Zdaje sobie sprawę, że wisi nade mną też widmo CC w zależności co im wyjdzie w badaniu, więc tym bardziej CC mi w weekend nie zrobią. Co byście zrobiły na moim miejscu?🤷🏼♀️
A i ja żałuję, że nie wzięłam swojej poduszki i kocyka. Przez plastikową pościel na ginekologii miałam nieprzespaną noc przed porodem.ChocoMonster lubi tę wiadomość
24 👱♀️
16.11 ⏸️ - beta 19,5
12.12 - mamy ❤️
14.01 - prenatalne, 5,74cm prawdopodobnie dziewczynki 💞
10. 02 - 10cm 🐿️
24.02 - na 100% chłopiec 😂💙
11.03 - połówkowe 352g synka 🦦
24.03 - wszystko ok 🐋
21. 04 - skracającą się szyjka, poza tym wszystko ok
19.05 - prenatalne III trymestr 💛
27.06 - 35+4 2647g
14.07- ostatnia wizyta
28.07 - 40+0 3520g
06.08 - indukcja
-
Choco, a jak Ci serce podpowiada? Co Ci doradza mąż? 🫶🏼👩🏼27 🧔🏻♂️30
11 lat razem 👩🏼❤️👨🏻 + 🐶
Starania o pierwszego 👶🏼
09.2022 cp w lewym jajowodzie 2x mtx
11.2022 HSG- drożne jajowody ✅
Powrót do starań 💚
🗓️ długie cykle
23.11🩸Progesteron 22,680ng/ml
25.11 ⏸️ 🤞🏼🥹🍀
28.11 beta 135,07 mIU/ml
30.11 beta 360,25 mIU/ml
06.12 usg pęcherzyk ciążowy
20.12 dzidziutek z bijącym ❤️
10.01 Rośnie 3.31 💪🏼
31.01 Prenatalne-niskie ryzyka, girl?🌸
01.03 It’s a girl 💕 200g 💪🏼 12.5
22.03 397g zdrowego 👶🏼
25.04 831g szkraba 🎀
23.05 1653g 💪🏼
21.06 2,5 kg Pyzuni 🍭
14.07 3,1 kg Dzidzi 💖
01.08 3,6 słodkiej Niuni
13.08 Cześć Rozi! 👶🏼 3835g 57cm 💕 -
Vivico wrote:Choco, a jak Ci serce podpowiada? Co Ci doradza mąż? 🫶🏼
Ale bardzo Wam dziękuje za pomoc i odzew, to dużo dla mnie znaczy 🥺❤️Wiara Nadzieja Miłość, Vivico, oloska lubią tę wiadomość
✨ 08.23 Stasieńko 🩵 -
Choco to już ostatnie dni ❤️ plan masz genialny
Ja pierworodną urodziłam w 42 tc. Na głowie stawałam aby przyspieszyć poród, wściekałam się, że tyle to trwa .. było mi tak strasznie ciężko i źle...
Pewnego dnia wstałam i stwierdziłam, że mam to w dupie, nie będę na siłę jej wypędzać bo to i tak nic nie daje i przecież w końcu i tak się urodzi.
Odpuściłam totalnie i zaplanowałam seriale, leżenie na kanapie z lodami.... Zgadnij kiedy się zaczęło 😎😎😎😎
Trzymam mocno kciuki ✊❤️ dłużej niż kilka dni to nie potrwa i utulicie synkaChocoMonster, Vivico lubią tę wiadomość
-
Choco, moim zdaniem świetna decyzja. Zrobiłabym tak samo. Super, że przemyślałaś, przegadaliscie z mężem i idziecie za głosem serca. Mocno wierze w taka wewnętrzna intuicje, co należy robić. Mi moja „zrobiła poród”, jeśli można to tak podsumować 🙂
To już tylko chwilka. Stasiu, czekamy, żeby wreszcie zobaczyć, jak naprawdę wyglądasz 🫶ChocoMonster lubi tę wiadomość
-
Choco, świetny plan 👍🏼🥰 ja jeszcze prosperuję dorzucić drzemkę regeneracyjną w 🤗
Takie charaktery tak mają, jak chcesz mieć wszystko pod kontrolą, a tutaj się nie da, tak czy siak na dniach przytulisz ciepłego Stasia ❤️
My dzień przed porodem Netflix, ogólnie relaks, przyszły skurcze to jeszcze zjedliśmy kolacje,a może u Ciebie też tak będzie 🫶🏼🤞🏼
Jak dzisiaj ból pleców? Odpuścił trochę?ChocoMonster lubi tę wiadomość
👩🏼27 🧔🏻♂️30
11 lat razem 👩🏼❤️👨🏻 + 🐶
Starania o pierwszego 👶🏼
09.2022 cp w lewym jajowodzie 2x mtx
11.2022 HSG- drożne jajowody ✅
Powrót do starań 💚
🗓️ długie cykle
23.11🩸Progesteron 22,680ng/ml
25.11 ⏸️ 🤞🏼🥹🍀
28.11 beta 135,07 mIU/ml
30.11 beta 360,25 mIU/ml
06.12 usg pęcherzyk ciążowy
20.12 dzidziutek z bijącym ❤️
10.01 Rośnie 3.31 💪🏼
31.01 Prenatalne-niskie ryzyka, girl?🌸
01.03 It’s a girl 💕 200g 💪🏼 12.5
22.03 397g zdrowego 👶🏼
25.04 831g szkraba 🎀
23.05 1653g 💪🏼
21.06 2,5 kg Pyzuni 🍭
14.07 3,1 kg Dzidzi 💖
01.08 3,6 słodkiej Niuni
13.08 Cześć Rozi! 👶🏼 3835g 57cm 💕 -
Vivico wrote:Choco, świetny plan 👍🏼🥰 ja jeszcze prosperuję dorzucić drzemkę regeneracyjną w 🤗
Takie charaktery tak mają, jak chcesz mieć wszystko pod kontrolą, a tutaj się nie da, tak czy siak na dniach przytulisz ciepłego Stasia ❤️
My dzień przed porodem Netflix, ogólnie relaks, przyszły skurcze to jeszcze zjedliśmy kolacje,a może u Ciebie też tak będzie 🫶🏼🤞🏼
Jak dzisiaj ból pleców? Odpuścił trochę?
A jak u Was, jak życie we trójkę? 🥰 Mąż jest pomocą dla Ciebie?✨ 08.23 Stasieńko 🩵 -
Choco, ja myślę o Tobie cały czas, ogromnie trzymam kciuki, przesyłam mnóstwo wsparcia i ciepłych myśli. Co by nie było to już naprawdę ostatnia prosta. Podziwiam Cię ogromnie, bo mimo stresu, niepewności i lęku bije też od Ciebie taki wewnętrzny, głęboki spokój. Ta próba cierpliwości i lekcja pokory zaowocuje, gdy Stasiu już będzie na świecie, bo początki macierzyństwa jak piękne by nie były (a są! Są cudowne), to są też trudne, nie oszukujmy się.
Dodam od siebie, że do szpitala warto wziąć coś normalnego do chodzenia, zwłaszcza, jak indukcja zaczyna się nie na porodówce (ja siedziałam w swojej koszuli do porodu, mimo, że pierwszego dnia nawet nie zajrzałam na porodówkę - ale miałam tylko taką, plus wyliczone trzy zwykłe na pobyt 🙈). Kompresy multi mam, bo brodawki bolą okrutnie, Lanolinę w ilościach hurtowych, plus ja bez kapturków nie dałam rady dostawiać - z bólu właśnie, mimo, że Młodzież chwytała wzorowo.
I Choco, zaufaj im w tym szpitalu na ile dasz radę, ale też posłuchaj swojej intuicji i przeczucia, czasem opóźnienie bądź przyśpieszenie jakiejś decyzji ma znaczenie.ChocoMonster lubi tę wiadomość
-
Dziewczyny, pozwolę sobie opisać swój poród i może trochę "rozjaśnić i odczarować" wizję indukcji, zwłaszcza tej przed terminem.
Do szpitala trafiłam w środę ze względu na małowodzie, 37+5. Standardowo, pobrano mi badania, założono wkłucie, podłączono pod KTG. Od razu też miałam założona tasiemkę z prostaglandynami - zakłada się ją na 12h, co 2 godziny wykonuje się zapis KTG. Leżałam w swojej sali, starałam się chodzić, ruszać itp. Nic się nie działo, odczułam kilka minimalnych skurczy. Co ok 3h badała mnie pani dr, i po tych badaniach (i dociskaniu tasiemki na miejsce, plus podmasowywaniu szyjki, a dokładnie oddzielaniu dolnego bieguna wód płodowych) rzeczywiście zaczynałam czuć skurcze, ale ustępowały one po ok. 30 minutach. Szyjka podobno robiła się coraz fajniejsza, bardziej miękka. O 16 tasiemka wypadła. Wieczorem byłam badana, rozwarcie na dwa ciasne palce, dostałam czopki rozkurczowe, żeby trochę tą szyjkę wspomóc. Na porannym KTG zapisały się jakieś skurcze, których w ogóle nie odczuwałam. Przy obchodzie zaproponowali mi kroplówkę z oksytocyną. W badaniu już tylko palec rozwarcia. I w tym momencie zwątpiłam, zwłaszcza, że obsada dyżurowa nie napawała mnie optymizmem. Czułam, że tego dnia nie urodze. Wieczorem przy obchodzie dyżurująca lekarka uznała, że skoro razem pracujemy, to ona mnie porządnie obejrzy, bo jak dla niej nie mam żadnego małowodzia. I zrobiła mi usg wg którego AFI wynosiło 9 😳 (przy przyjęciu 4), plus nagadała mi, że co ja tu robię, że powinnam iść do domu, że mogę kupić jakiś ultra świetny test sprawdzający, czy sączą mi się wody, tak w razie w, i podjechać do niej, ona mi go zrobi. Nie ukrywam, że namieszało mi to w głowie, to był moment, w którym uznałam, że na co mi to wszystko, rzeczywiście pójdę do domu i będę cierpliwie czekać choćby do tego 41 tc. Koleżanki trochę ostudziły moje emocje, zasugerowały rozmowę z prowadzącą, która jakby nie było wysłała mnie na oddział z konkretnych wskazań. Uznałam, że poczekam do wizyty porannej, zobaczę jakie będą nastroje i podejmę decyzje.
A w nocy, jak już prawie usypiałam, odeszły mi wody 🙈 bardzo śmieszne uczucie, byłam już w lekko błogim stanie przed zaśnięciem, i poczułam taki mały bombelek przesuwający się w pochwie. Nie zalałam łóżka, zdążyłam wstać i założyć wkładkę, która szybko zmieniłam na podpaskę poporodową. Od razu zrobili mi zapis KTG, zapisały się pojedyncze skurcze których nic a nic nie czułam, dostałam pierwszy antybiotyk (dodatni GBS). I usnęłam. W nocy słuchanie tętna, kolejna dawka atb. Nad ranem zapis - bez skurczy, badanie - palec rozwarcia. Czekałam na nową zmianę, decyzje o kroplówce no i poród 😉
Gdzieś po 9 przyszła po mnie położna, przeszłyśmy na porodówkę i miałam zrobioną lewatywę. Po kilku msc ciążowych zaparć oceniam ją jako zbawienną, zwłaszcza, że nic się u mnie nie działo wcześniej i żadnego oczyszczania organizmu przed porodem nie było. Jak już się ogarnęłam, położyłam się do zapisu, i podłączenia oksytocyny. Leżenie nie trwało długo, tyle co 15 min zapisu przed i chwila po podłączeniu, KTG na sali porodowej było bezprzewodowe, więc do samego końca miałam je założone. Od razu dostałam informację, że mogę robić co chcę. Zaczęłam od chodzenia po sali, trochę kręcenia biodrami, powoli, powoli zaczynałam odczuwać lekkie skurcze, w dole brzucha, coś na kształt tych na okres. Starałam się od samego początku mocno skupić na oddechu podczas skurczów, co na tym etapie było łatwe. Tak minęło trochę czasu, położna co trochę zwiększała przepływ wlewu, po badaniu z palca rozwarcia zrobiły się ciasne dwa palce, szyjka dalej daleko od kości krzyżowej. Dostałam dwa czopki rozkurczowe. Dalej chodziłam, kręciłam się trochę na piłce. Skurcze minimalnie narastały, mimo, że nie były bardzo bolesne, skupiałam się dalej na oddechu. Miałam w głowie myśl, że nie mogę dopuścić do spadku tętna przy skurczach (tak jakbym miała na to jakiś duży wpływ...) Gdzieś po półtorej godziny położna powiedziała, że chciałaby, żebym się trochę położyła i powdychała gaz, żeby się rozluźnić i zrelaksować. Nie bolało mnie na tyle, żeby korzystać z gazu, ale tłumaczyła to tym, że po odejściu wód głowa wstawia się w kanał rodny bez amortyzacji, a przedłużający się etap rozwierania szyjki sprawi, że dziecko będzie mieć przedgłowie, a chciałaby uniknąć jakiegoś dużego "guza". Także położyłam się grzecznie, raz jeden raz drugi bok i zaczęłam wdychać gaz. Ciężko mi ocenić jego właściwości przeciwbólowe, ale na pewno zadziałał relaksacyjnie i sprawił, że zaczęło mi się robić błogo i trochę wszystko jedno. Przestało mnie nawet interesować ciągłe kontrolowanie KTG. Poleżałam tak z pół godziny, w badaniu zrobiły się luźne dwa palce, wróciłam do chodzenia i usłyszałam, że jak będę chciała mogę dostać znieczulenie już od teraz. Z racji, że dalej nie bolało jakoś bardzo mocno uznałam, że nie ma jeszcze takiej potrzeby. Miałam możliwość iść pod prysznic w każdej chwili, ale nie chciałam. Dostałam dożylnie lek rozkurczowy. Skupianie się na oddechu na tym etapie zaczęło być już bardziej zaawansowane, doszły do tego dźwięki, które czułam potrzebę wydawać, coś w stylu mruczenia czy buczenia, zdecydowanie pomagało przetrwać ból. Po jakiejś pół godziny do godziny położna powiedziała, że to już bez dwóch zdań czas na znieczulenie, bo ona liczy, że to dalej będzie wpływać pozytywnie i relaksująco na mnie, a co za tym idzie na moją szyjkę. Nie dyskutowałam. Sam proces podawania znieczulenia był bardzo ok, przy czym nie miałam aż tak intensywnych skurczów, które nie pozwoliłyby mi usiedzieć, ich częstotliwość też spokojnie pozwalała na wykonanie wkłucia, założenie cewnika itp bez przerw. Po podaniu leku zadziała się magia - przestałam czuć cokolwiek. Mimo, że skurcze na tym etapie były trochę nieprzyjemne, ale do wytrzymania, zrobiło mi się dosłownie bosko. Plus czułam takie miłe, lekkie łaskotanie całego ciała (efekt uboczny znieczulenia, swędzenie skóry). Trochę poleżałam, a później przesiadłam się na piłkę. W międzyczasie byłam zbadana, i z racji znieczulenia położna dłuższą chwilę masowała mi szyjkę, z nadzieją, że trochę puści. Po około godzinie zaczęły mi wracać lekkie odczucia bólowe, po półtorej już zdecydowanie bardziej, ale uznałam, że wytrzymam do pełnych dwóch godzin z drugą dawką znieczulenia. Gdzieś tam zaczęłam już analizować ile mam czasu na urodzenie. Usłyszałam, że o 18 będę miała kontrolę crp, które wyszło lekko podwyższone, i już przeczuwałam, że jak wzrośnie jeszcze bardziej, pojawi się wizja cc - obstawiałam, że dadzą mi czas tak do 22. Były to takie luźne rozmyślania, nie chciałam się zablokować, ale no wyprzeć się tego nie dało.
Koło 17 poprosiłam o drugą dawke znieczulenia, zaczynało się robić trochę nieprzyjemnie. Skurcze były regularne, ale z dość długimi przerwami, plus nie trwały bardzo długo, ale ich siła była znacznie większa. Cały czas czułam je tylko i wyłącznie w dole brzucha. Anestezjolog podał mi znieczulenie zaznaczając, że tym razem redukcja bólu nie będzie 100%, ale tak maks 80%, i że nastąpi za 12 do 15 minut. Poprosił też, żebym położyła się na chwilę po tej dawce leku. I to był moment gdzie ledwo leżałam, odliczając nerwowo kiedy minie te 15 minut. Każdy kolejny skurcz był coraz bardziej nie do wytrzymania, zdążyłam już przyjąć każdą możliwą pozycje na łóżku żeby tylko nie leżeć, jak minęło te 15 min a mnie nie przestało ani odrobinę boleć, a wręcz zaczął się etap odczucia bólu nie do wytrzymania wołałam położna, żeby zmniejszyła mi przepływ oksytocyny z maksymalnego do ciut mniejszego, bo już nie dam rady. I tu też miałam chwilową wizję, że ta druga dawka znieczulenia nie złapała, co mnie naprawdę przeraziło, że nie dam rady z tym bólem i że zaraz sama poproszę o cc.
Położna pierwsze co powiedziała, że mnie zbada, i tu już sama czułam różnice, bo nie musiała szukać szyjki w zaświatach. Radośnie krzyknęła do mnie, że nie uwierzę, i że mam zgadnąć co się wydarzyło. A miałyśmy pełne rozwarcie. Zaproponowała mi, żebym przyjęła pozycję jaką tylko chcę, przy czym to był etap, że ja nie wiedziałam czego chcę, ułożyłam się na prawym boku, z kocem miedzy nogami. I po prostu leżałam i oddychałam, trochę pojękiwałam. I płakałam, bo moje emocje sięgnęły tutaj zenitu. I było mi bardzo niedobrze, co chwilę upominałam się o ewentualny pojemniczek na wymioty w razie gdyby. Leżałam i tylko oddychałam. Skurcze na tym etapie były silne, ale dalej z przerwami, czułam lekkie popieranie. Po pewnym czasie oprócz oddychania polecono mi też napinać brzuch podczas skurczu i postawić nogę, zamiast opierać jej o kocyk. Na ostatniej prostej, gdzie napieranie było już bardzo mocne, podpadające pod nie do wytrzymania, dostałam polecenie, żeby bez skurczu wstrzymać powietrze i poprzeć. I po trzech, czterech takich razach urodziła się główka i zaraz później całe ciałko - bardzo specyficzne uczucie, takiej ulgi. Dostałam Malutką na brzuch, była calusia w mazi płodowej, odpępniono ją po dłuższym czasie. Nie byłam nacięta, zszyto mi szybciutko jakieś wewnętrzne otarcie. Moje koleżanki przygotowały dla nas tort z pampersów i szampana, także jeszcze leżąc z pępowiną między nogami, cała zapłakana, celebrowałan urodziny swojej córeczki. Przy porodzie była praktycznie cała obsada dwóch oddziałów, ale tak jak zawsze słyszałam od pacjentek i koleżanek - w pewnym momencie wszystko jest człowiekowi obojętne, i tak też było.
W moim odczuciu poród był niesamowitym przeżyciem, ale wiem, że w dużej mierze to zasługa osób przy nim obecnych - położnej i lekarza. Drugi etap porodu trwał godzinę, nikt nic nie przyśpieszał, nie naciskał, mogłam pracować samym oddechem i to było świetne. Uważam znieczulenie za największe dobrodziejstwo ludzkości i będę polecać je każdemu, bez niego na pewno nie poradziłabym sobie z bólem i ze sobą.
Za to jednym z większych zaskoczeń było dla mnie karmienie piersią, a dokładnie ten ból przy dostawianiu, niby wiedziałam, że to może boleć (chociaż zawsze do pacjentek używałam zwrotu - dyskomfort) ale nie sądziłam, że aż tak, dosłownie wykręcało mnie całą przy dostawianiu.Rzeżucha, Namisa, ChocoMonster, Ogoorkowa lubią tę wiadomość
-
Oloska, dzięki za opis 🍀 Miałaś szczęście z tym znieczuleniem, niestety w większości szpitali nie ma co na to liczyć 🙈
oloska lubi tę wiadomość
Hashimoto, z.Sjögrena
ANA3 dodatnie
Pai homo 4G
10.2022- puste jajo 8tc.
25.01- beta:80, prog: 31
03.02-pęcherzyk 0,69cm w macicy
11.02- mamy zarodek i serduszko❤️
17.02- IP, krwiak, bobo 1,05 cm
28.02- 2,16 cm bobasa, krwiak zniknął ❤️
18.03- NIFTY: niskie ryzyka, dziewczynka 🌸
21.03- prenatalne, 5,5 cm fikającej panienki 💖
11.04- 9,9 cm i 130 gramów obrażonej princessy👑
09.05- 284 gramy małej damy
22.05- 21+0, 405 gramów akrobatki
23.06-25+4, 880 gramów Myszki 🌸
04.07-27+1, jest 1 kilogram💪
21.07-29+4, III prenatalne, 1425g💖
04.08-31+4, 2kg bobasa 🙈
29.08-35+1, 2,7kg dużej panny 🤩
18.09-38+0, ok.3kg, przyjęcie na oddział i czekamy 🍀
28.09- 39+3, 2890g-Iga na świecie💝 -
Oloska piękna historia, dalas sobie świetnie rade! 💪💖 Jeszcze ten tort od koleżanek na świętowanie urodzin - no magia, cudowny gest 🥹 W ogóle rodzenie w takim znajomym sobie otoczeniu to super sprawa, nie tylko przez wzgląd na to ze personel jest bardziej przyjazny bo znajomy, ale też przez to że odpada taki stres związany z nowym miejscem, przynajmniej tak mi się wydaje.
Ten moment kiedy u ciebie lekarka stwierdziła w usg że AFI jest jednak 9 to byl moj wymarzony scenariusz kiedy leżałam na patologii, akurat u mnie zaczęło się od 9 a skończyło na 5 w drugim badaniu 😕 gdybym usłyszała takie słowa to spakowalabym manatki i udała się w kierunku drzwi w minute, a byłam w 40 tygodniu 😅
Ja w indukcji najbardziej obawiałam się ograniczonej ruchomości, wiekszego bólu (brak zoo) i ewentualnych powikłań. Ostatecznie ruszac moglam sie praktycznie dowolnie wiec to wielki plus. Co do bólu nie mam porownania, ale sadze ze mogl być większy bo miałam w pewnym momencie hiperstymulacje (o czym dowiedzialam sie juz po fakcie no ale nawet ktg pokazywało ciągły skurcz o maksymalnej wartości przez dłuższy czas i tak to czulam, zero przerw albo 3 sekundy przerwy i ja wtedy myslalam ze tak musi być). Powikłania niestety mnie prawdopodobnie dotknęły - innej przyczyny zamartwicy u młodego nie zidentyfikowano, poród nie był przedłużony (10h w sumie od regularnych, lekkich skurczow jak na okres), nie bylo owiniecia pępowiną itd. Gdybym miała drugi raz rodzic to mysle że zgodę na indukcję podpisałabym dopiero gdyby to było absolutnie konieczne i logiczne dla mnie, nie tylko ze strachu i nie tylko dlatego że nikt nie chce mi zrobić kolejnego kontrolnego usg, wiec trzeba trochę naciagnac wskazania zeby pacjentka juz została na oddziale. Jakoś po wszystkim mam takie odczucia że indukowanie porodów na siłę to jest zmora współczesnego położnictwa. Tak jak trochę uporaliśmy się z nacieciami krocza bez wskazań tak liczę na to ze za jakiś czas odsetek indukcji też zmniejszy się z tych 60% do 10% sugerowanych przez WHO. 🙏Wiadomość wyedytowana przez autora: 26 sierpnia 2023, 09:00
oloska lubi tę wiadomość