Wróżenie z wykresów- czarownice w oparach absurdu
-
WIADOMOŚĆ
-
Był kiedyś sobie taki program bodajże na vivie "Shibuya Cię rozbuja". Był to program muzyczny i spodobał mi się pierwszy człon nazwy tego programu, więc zrobiłam sobie taki nick na epulsie (tak, tak dobrze czytacie - epulsie
- 100 lat temu).
a na imię mam Sywia - koniec historii -
Matleena wrote:Edit:
Aaaa, jeszcze mam sprawę. Mogłaby któraś zerknąć na moje wyniki tarczycy?
FSH - 0.35
FT3 - 3.33
FT4 - 1.30
TSH - 2.927
Dobra, to pi razy drzwi masz:
FT3 28,80% ciut za mao, powinno być mniej więcej tyle % co FT4.
FT4 48,05% Spoko Wszystko co dobija do 50% jest git
A TSH mogłoby być niższe, bo zaraz dzieciak Ci zacznie podbierać FT4 i FT3 i TSH skoczy, bo przysadka będzie stymulować tarczycę do dalszej wytężonej pracy za dwoje. Zrezygnuj na razie z jedzenia kapustnych i wcinaj jod. A żeby FT4 lepiej przepotwarzało się w FT3 i w miarę się zrównały, wcinaj selen albo 2 orzechy brazylijskie dziennie.
Ciekawa jestem co powie lekarz
-
Nooo, zimno dzisiaj było, brr... Choć o 5:30 rano przy wyjściu z Multikina nie było źle
Maraton Igrzysk śmierci był ekstra, choć moja psychika doznała uszczerbku (to mi się zdarza przy wczuwaniu się w sf historie oparte na kanwie antyutopijnego modelu społeczeństwa).
Odespałam tylko 3 godziny, bo potem poleciałam pomagać koleżance.
A teraz piekę kurczaka. Z butelką piwa w tyłkuCiekawa jestem, jak to wyjdzie. Mam nadzieję, że będzie powalający, bo inaczej szkoda by było dobrego pszeniczniaka
Matleena, AAAAAAAAAAAAA!!! Piękna chabeta!!! To teraz już oficjalnie gratuluję FASOLAMatleena lubi tę wiadomość
-
Katarzyna87 wrote:Haha Zuzzi nieszkoda kurczaka, czasu na przygotowanie tylko właśnie tego browarka
Czemu miałoby być szkoda kurczaka? I tak będzie dobry, jak już się upieczeMa za zadanie być tylko wyjątkowo dobry
Czasu aż tyle nie zajęło. A dobry pszeniczniak to dobry pszeniczniak
Katarzyna87 lubi tę wiadomość
-
zuzzi wrote:Nooo, zimno dzisiaj było, brr... Choć o 5:30 rano przy wyjściu z Multikina nie było źle
Maraton Igrzysk śmierci był ekstra, choć moja psychika doznała uszczerbku (to mi się zdarza przy wczuwaniu się w sf historie oparte na kanwie antyutopijnego modelu społeczeństwa).
Odespałam tylko 3 godziny, bo potem poleciałam pomagać koleżance.
A teraz piekę kurczaka. Z butelką piwa w tyłkuCiekawa jestem, jak to wyjdzie. Mam nadzieję, że będzie powalający, bo inaczej szkoda by było dobrego pszeniczniaka
Matleena, AAAAAAAAAAAAA!!! Piękna chabeta!!! To teraz już oficjalnie gratuluję FASOLA
Napisz jak Ci smakował"I jaśniejsze niż południe wzejdzie ci życie,
a choćby ciemność zapadła, będzie ona jak poranek.
Możesz ufać, bo jeszcze jest nadzieja..."
Księga Hioba -
Yousee wrote:Ja robiłam parę razy takiego kuraka i wychodził fajny: soczysty i aromatyczny. No i nie ma przy nim pracy wiele.
Napisz jak Ci smakował
NapiszęNa razie się dopieka i właśnie kombinuję, jak mam to niby pokroić, jak już wyjmę z piekarnika
-
U mnie jeśli chodzi o nick to historia z tych romantycznych... Ten niebieski robak (a właściwie para kopulujących owadów) to nadobnice alpejskie (łac. Rosalia alpina). Chronione w Polsce chrząszcze z rodziny kózkowatych. Z zawodu wyuczonego jestem entomologiem. A zanim jeszcze nim zostałam, dawno temu na studiach zakochałam się w jednym entomologu, króry pięknie mi o nadobnicy opowiadał... Mówił, że "swoją pierwszą nadobnicę wspomina lepiej niż swój pierwszy seks..." Miłość nie przetrwała, ale sentyment do nadobnicy pozostał...
Matleena, ja nic nie chcę mówić, ale w starych dobrych czasach tak wysoką chabetę, to ja miałam w 5tym tygodniu ciąży bliźniaczej...:D
lauda., Emma80, zwei_kresken, Summerka, Basik122 lubią tę wiadomość
-
Eva82 wrote:Zuzzi dawaj przepis bo u mnie jeden kurczak siedzi zamrożony i czeka aż wymyślę co z nim zrobić
Hmm... Noooo, łatwe, proste i przyjemne. Kurczaka zostawiłam na noc w wodzie z solą (pewnie bez tego zabiegu też byłby ok). Potem przed pieczeniem nasmarowałam mieszanką przypraw (trochę oleju i w tym rozmieszane: sól, czosnek, tymianek, sos sojowy, musztarda, papryka słodka i ostra, szczypta wędzonej papryki, troszkę majeranku i odrobina miodu). Skórę na piersiach delikatnie nacięłam od dołu i wcisnęłam pod nią kawałeczki masła, żeby mięcho w tym miejscu nie było suche.
Butelkę piwa pozbawiłam pod ciepłą wodą nalepek, odkapslowałam, odlałam trochę do szklanki. Postawiłam butelkę na blaszce i nadziałam na nią kurczaka, jak na palTak, że szyjka butelki wylazła przez dziurę obok szyi
No i kurak w piekarnik, na 180 stopni. Miał pierwotnie ok. 1,8 kg, piekłam 1,5 godziny od momentu nagrzania się piekarnika. Ze dwa razy polałam go tym piwem, które odlałam wcześniej.
Do blaszki można by było w sumie nasypać warzyw - ziemniaków, marchewki, cebulki, itd. Pewnie by się fajnie upiekłyWiadomość wyedytowana przez autora: 18 kwietnia 2015, 19:55
Eva82 lubi tę wiadomość