Zaciążone i czekajace-rozmowy o wszystkim i niczym.
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyPicja wrote:Sa na tym świecie rzeczy, które niejednego pojawia zadziwić. Tyle się mówi ze np pozna owulacja to mniej wartosciowa komorka itp. A tymczasem w wykresach roi sie od takich, gdzie owulacja byla hen heeen po dinozaurach:)
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyKiedyś Wam pisałam, że mam dylemat...i on trwa do teraz...Otóż miałam ginekologa. Świetny był...W sumie mogę powiedzieć, że ciąża to jego zasługa. On mi podpowiedział wiesiołka, wykresy, macę, clo...Ale była zasadnicza wada...Nigdy nie miałam monitoringu jak trzeba...Albo miałam w 9 dniu (choć brałam w tych dniach jeszcze clo), albo w 18 gdy już było po wszystkim. Dlaczego? Ciężko się do niego dostać a jak już się dostałam w idealnym niu owulacji to odwołał wizytę bo w szpitlu cos tam) a nie ma możliwości zapisania się na kolejny miesiąc z wyprzedzeniem bo przeważnie nie ma jeszcze grafiku ze szpitala.
W ciążę zaszłam w cyklu, w którym miałam monitoring w 8-9 dniu cyklu i 11 (w invikcie). Nie wiedziałam robiąc test czy to torbiel czy owulacja była. Czy pękło jajeczko, czy nie ma dwóch. Nic...
Trzy miesiące monitoringu i tylko słyszałam - jeszcze nic nie ma, albo już po wszystkim...Choć lekarz złoty człowiek i ufałam mu...pamięta każda klientkę, jej leczenie a nawet dni cyklu...Zapisać sie do niego to koszmar, choć są zapisy internetowe. Jest rozchwytywany....
No i zdradziłam go... Zmieniłam na mojego lekarza sprzed lat, który odbiera porody w moim szpitalu, przyjmuje codziennie. Czeka się max 5 dni. Rownież wieczorami. Ma dużo lepsze usg, sprzęt...Jest konkretny, bez poczucia humoru:) Choć to chyba taki typ od urodzenia- a nie zlośliwiec. Nie mogę jednak powiedzieć, że jest n iekompetentny...Nie daje mi nic powiedzieć za to sam dużo mówi- ale konkretów...Naprawde konkretów. Dopiero na koniec pytam...No i na koniec wizyty sam zapisuje na kolejną wizytę. Jest też tańszy, choć USG trwa u niego dużo dłużej. I za każdym razem jest badanie na fotelu- wliczone w cenę wizyty- 80 zł...plus 50 usg. Badania prenatalne przezierności w cenie wizyty ( u pierwszego 100 wizyta i 50 usg, bez badania na fotelu).
Zmieniłam bo czułam, że będzie bezpieczniej gdy w razie co nie będe musiałą jechać 50 km do mojego- bo przyjmuje gdzieś indziej w szpitalu...
Nowemu nie ufam tak bezgranicznie jak tamtemu, ale...może to przejdzie?
Jak myslicie?Wiadomość wyedytowana przez autora: 4 sierpnia 2015, 12:47
-
nick nieaktualnyMoim zdaniem nie przejdzie, chyba ze cos sie zacznie naprawde powaznego dziac i uratuje Ci ciaze. Ja na Twoim miejscu chodzilabym do tego co teraz chodzisz, ale jakby zaczelo sie cos dziac raczej bym kazala depnac na gaz swojemu G i zawiezc mnie do tego co bezgraniczne zaufanie do niego ma.
Moze powinnas jednak zapisac sie na jakas wizyte do tego zaufanego zeby porownac diagnoze (tu o ta szyjke mi pochodzi) aby byc spokojniejsza? nie wiem ja jeszcze dla siebie lekarza nie znalazlam... -
nick nieaktualnyW sumie jak sobie przypomnę kiedyś też był taki "zimny"- lata temu, ale gdy miałam infekcję, to wyjął z szuflady próbki leków, na które mi dał receptę i powiedział: "wykupi Pani mniejsze opakowanie jak się pani te próbki skończą"- miał od jakiejś firmy farmaceutycznej. Raz przyjechał 50 km z innego miasta jak miałam problem z jajnikiem...Poza godzinami...Mam wrażenie, że się...obraził...Leczenie zaczęłam u niego- po jednej wizycie poszłam do innego i tam juz zostałam...I teraz wracam. Może poczuł, że mu nie ufałam? Ze dzięki niemu w ciążę zajdę?
-
nick nieaktualnyciri22 wrote:Moim zdaniem nie przejdzie, chyba ze cos sie zacznie naprawde powaznego dziac i uratuje Ci ciaze. Ja na Twoim miejscu chodzilabym do tego co teraz chodzisz, ale jakby zaczelo sie cos dziac raczej bym kazala depnac na gaz swojemu G i zawiezc mnie do tego co bezgraniczne zaufanie do niego ma.
Moze powinnas jednak zapisac sie na jakas wizyte do tego zaufanego zeby porownac diagnoze (tu o ta szyjke mi pochodzi) aby byc spokojniejsza? nie wiem ja jeszcze dla siebie lekarza nie znalazlam... -
nick nieaktualnyW sumie jak tak pomyslę, to ten nowy ma zawsze czas...jedyna jego wada, że jest taki...mrukliwy....A tamten taki kumpel...Wygolona połowa głowy, kitka do pasa, tatuaże, brak kitla i glany...W sumie...jesli chodzi o konkrety....To ten nowy chciał leczyć...dał powoli glucophage i stopniowo...A ten co mu ufam to...od razu clo i laparoskopie chciał robić..A jednak się udało... W sumie...wydałam 1000 zł na badania..I tylko na tsh rzucił okiem:(Miał coraz mniej czasu...Nawet z beta wpadłam na poł sekundy...Nawet drzwi nie zamykałam....
-
nick nieaktualnyNie wiem, noo ja bylam ze swojego zachwycona do momentu zajscia w ciaze, tez zawsze do niego kolejki ale tez nigdy nie odawial przyjecia jak juz sie przyjechalo.
A teraz? Bym go ubila normalnie...
Noo tak brak mezczyzny w domu to jednak stanowi problem...
Noo a co do obrazania sie lekarzy to chyba wlasnie ja na jego miejscu bym bardzoej myslala ze jemu ufasz skoro z ciaza wracasz do niego, zajscie to jedno ale zeby ja utrzymac i zamartwiac sie o dziecko to drugie i chyba jednak wazniejsze... -
nick nieaktualnyWłaściwie, to zmieniłam go bo przestawałam czuć się bezpiecznie...Z tym ,ze w każdej chwili może wyjechać, odwołać wizytę, mieć dyżur lub urlop na Malediwach...Nowy zawsze odbiera, zawsze jest...To pierwszy lekarz, który zmierzył mi ciśnienie, zważył, zmierzył obwody i sprawdził,czy kostki mi nie puchną....Ale tak reaguje na mrukliwych lekarzy. Może on jest...miły inaczej? Bo kompetencje ma- w sumie słynie w mieście z tego, że jest dobrym położnikiem...