35 +
-
WIADOMOŚĆ
-
Magdala wrote:Widzialam sie niestety z jego ojcem w weekend, bo oni pracuja u nas na zmiane. Nie jestem zadowolona, poniewaz dr Artur ma wg mnie wieksza wiedze. Zrobilam wiec tylko usg, wzielam recepte i poszlam.
Trzymam kciuki z mrozenie.
Ja jestem w trakcie stumulacji.
Ps. Jego ojca widzialam w klinice w Katowicach, ale nie musialam isc do niego na wizyte bo mam gina zastepczego w Krakowie (w razie nieobecnosci dr. Arturo )
Powodzenia!Magdala lubi tę wiadomość
-
moremi wrote:Byłam
Ciałko żółte prawidłowej budowy i wielkości, echo zarodka i serduszko kolejną wizyta za trzy tygodnie, a teraz clexane. I boję się, i cieszę
moremi lubi tę wiadomość
Staramy się o 2 dziecko. Mama chlopca-lat 7. -
nick nieaktualnymoremi wrote:Sung, nie znam cię, więc nie wiem o co chodzi, ale cokolwiek dziwi mnie twoje podejście do tematu. Mój ginekolog endokrynolog bierze pod uwagę całą trójcę. Poprzedni endokrynolog również brał pod uwagę ft3 i ft4. Tyle że tamten chciał mnie leczyć właśnie jodem i może bym się zgodziła, gdyby nie fakt, że zakazał mi starań na minimum pół roku. Po trzech poronieniach i w wieku 37 lat, bo... jego koleżanka zaszła w ciążę mając 42 lata i ja mam jeszcze czas. Od razu zmieniłam lekarza na ginekologa ze specjalizacją z endokrynologii i miesiąc później po ustawieniu hormonów farmakologicznie miałam cykl ciążowy.
Sung, a w ogóle spotkalas jakiegoś normalnego lekarza? Bo mam wrażenie, że nie i jednak lekarz Google ma u ciebie większe poważanie niż realny człowiek.
Największe poważanie ma u mnie wiedza. A z tą u większości lekarzy krucho. I słuchanie pacjenta. Bazują na wiedzy ze studiów. I wynikach mieszczących się w normach.
Może gdybym była w tej garstce pacjentów, którzy po podaniu T4 czują się super i wszystko im się pięknie ustawia to bym nie wiedziała tego co wiem i miała zaufanie do lekarzy.
Niestety, jestem w tej grupie pacjentów, którzy muszą dostać także T3, żeby żyć a nie wegetować.
Do tej pory, po parunastu endokrynologach (każdy był polecany i miał być świetny), tylko (w POlsce) ta do której teraz chodzę zgodziła się (z bólem i strachem) na leczenie mnie novothyralem. A i tak co wizytę muszę ją przekonywać, że dobrze się czuję i nie mam nadczynności. Przy novo tsh spada na łeb i to jest normalne, ale oni się tego boją. Owszem ona też patrzy na ft3 i ft4 ale tylko na to czy są w normie.
Nikt nigdy nie zapytał mnie przy jakich ustawieniach ft3 i ft4 czuję się dobrze. A ja to wiem, bo znam siebie i obserwuję. Ale to nieistotne.
Jeśli Twoi lekarze biora to pod uwagę i leczą t4 i t3 to bardzo poproszę o namiry. Jestem w stanie pojechać do innego miasta.
Jod... chciał Cię leczyć płynem Lugola czy jodem radioaktywnym?
Jod jest super. Pod warunkiem, że się wie z czym to się je. A u nas krzyczą, że przy hashi zero jodu... straszne...
Czy spotkałam lekarza, kórego szanuję? Tak. Jednego w temacie hashi i boreliozy, mogę polecać z czystym sumieniem. Moją endo w temacie cukru też, bo inni uważali, że nic mi nie jest (na podstawie wyników), a ona powiedziała, że mam hiperinsulinemię. Tego z Niemiec w temacie hormonów i tarczycy. Ostatnio odkryłam panią doktor od mthfr i wygląda bardzo obiecująco. Zajmuje się też hashi, więc jest szansa na przynajmniej 2 w jednym.
Czemu się tak pieklę? Bo wiem ile ja musiałam się nauczyć, nachodzić i naeksperymentować, żeby dojść do stanu, w którym czuję się dobrze.
ALe ja mam samozaparcie, a powinno być tak, że idziesz do lekarza i on cię słucha i leczy i nie musisz robić doktoratu z endokrynologii...
Ale też ja jestem skomplikowanym przypadkiem. Nie znam lekarza, który to lubi
-
beates wrote:Bisca ,pochwal się. Jak się czujesz w roli mamy ?
Nie ma slow, ktore moglyby opisac jaka jestem szczesliwa. To musi byc jakas ogromna biologiczna manipulacja albo inna forma hormonalnego spisku ale czuje sie upojona szczesciem. Nie wiem czy wszystkie mamy tak maja czy wynika to z mojej dlugiej histori staraniowej. Chwilami jestem jeszcze zdumiona ze sie udalo i nie dowierzam ze mam to moje ukochane malenstwo.
Spedzam cale dnie zajmujac sie nia i gapiac sie w nia jak nawiedzona. Uwielbiam z nia byc
Dziobak, malgos741, sandzu, moremi, villemo_gbm, beates, Reni, Krakowianka, paszczakin, MisiaABC, Lena123, Sabina, slash lubią tę wiadomość
-
Witam wieczorowa pora,
Wczoraj wyszlam ze szpitala. W poniedzialek o 4.00 rano obudzilam sie, bo poczulam, ze cos leci mi po nogach. Niestety krew. Przestraszylam sie, wsiedlismy w samochod i na izbe przyjec. Na szczescie byla to jednorazowa akcja, Jeszcze tego samego dnia wszystko sie uspokoilo, ale potrzymali mnie do piatku. Przyczyna krwawienia nieznana. Lozysko sie nie odkleja i nie jest przodujace, ale niepokoj pozostal. Ciagle biegam do lazienki i sprawdzam czy wszystko jest ok.
Pozdrawiam wszystkie stare i nowe forumowiczki. -
BISCA wrote:Nie ma slow, ktore moglyby opisac jaka jestem szczesliwa. To musi byc jakas ogromna biologiczna manipulacja albo inna forma hormonalnego spisku ale czuje sie upojona szczesciem. Nie wiem czy wszystkie mamy tak maja czy wynika to z mojej dlugiej histori staraniowej. Chwilami jestem jeszcze zdumiona ze sie udalo i nie dowierzam ze mam to moje ukochane malenstwo.
Spedzam cale dnie zajmujac sie nia i gapiac sie w nia jak nawiedzona. Uwielbiam z nia byc