moremi wrote:
Sung, nie znam cię, więc nie wiem o co chodzi, ale cokolwiek dziwi mnie twoje podejście do tematu. Mój ginekolog endokrynolog bierze pod uwagę całą trójcę. Poprzedni endokrynolog również brał pod uwagę ft3 i ft4. Tyle że tamten chciał mnie leczyć właśnie jodem i może bym się zgodziła, gdyby nie fakt, że zakazał mi starań na minimum pół roku. Po trzech poronieniach i w wieku 37 lat, bo... jego koleżanka zaszła w ciążę mając 42 lata i ja mam jeszcze czas. Od razu zmieniłam lekarza na ginekologa ze specjalizacją z endokrynologii i miesiąc później po ustawieniu hormonów farmakologicznie miałam cykl ciążowy.
Sung, a w ogóle spotkalas jakiegoś normalnego lekarza? Bo mam wrażenie, że nie i jednak lekarz Google ma u ciebie większe poważanie niż realny człowiek.
Największe poważanie ma u mnie wiedza. A z tą u większości lekarzy krucho. I słuchanie pacjenta. Bazują na wiedzy ze studiów. I wynikach mieszczących się w normach.
Może gdybym była w tej garstce pacjentów, którzy po podaniu T4 czują się super i wszystko im się pięknie ustawia to bym nie wiedziała tego co wiem i miała zaufanie do lekarzy.
Niestety, jestem w tej grupie pacjentów, którzy muszą dostać także T3, żeby żyć a nie wegetować.
Do tej pory, po parunastu endokrynologach (każdy był polecany i miał być świetny), tylko (w POlsce) ta do której teraz chodzę zgodziła się (z bólem i strachem) na leczenie mnie novothyralem. A i tak co wizytę muszę ją przekonywać, że dobrze się czuję i nie mam nadczynności. Przy novo tsh spada na łeb i to jest normalne, ale oni się tego boją. Owszem ona też patrzy na ft3 i ft4 ale tylko na to czy są w normie.
Nikt nigdy nie zapytał mnie przy jakich ustawieniach ft3 i ft4 czuję się dobrze. A ja to wiem, bo znam siebie i obserwuję. Ale to nieistotne.
Jeśli Twoi lekarze biora to pod uwagę i leczą t4 i t3 to bardzo poproszę o namiry. Jestem w stanie pojechać do innego miasta.
Jod... chciał Cię leczyć płynem Lugola czy jodem radioaktywnym?
Jod jest super. Pod warunkiem, że się wie z czym to się je. A u nas krzyczą, że przy hashi zero jodu... straszne...
Czy spotkałam lekarza, kórego szanuję? Tak. Jednego w temacie hashi i boreliozy, mogę polecać z czystym sumieniem. Moją endo w temacie cukru też, bo inni uważali, że nic mi nie jest (na podstawie wyników), a ona powiedziała, że mam hiperinsulinemię. Tego z Niemiec w temacie hormonów i tarczycy. Ostatnio odkryłam panią doktor od mthfr i wygląda bardzo obiecująco. Zajmuje się też hashi, więc jest szansa na przynajmniej 2 w jednym.
Czemu się tak pieklę? Bo wiem ile ja musiałam się nauczyć, nachodzić i naeksperymentować, żeby dojść do stanu, w którym czuję się dobrze.
ALe ja mam samozaparcie, a powinno być tak, że idziesz do lekarza i on cię słucha i leczy i nie musisz robić doktoratu z endokrynologii...
Ale też ja jestem skomplikowanym przypadkiem. Nie znam lekarza, który to lubi