Starania 42+
-
WIADOMOŚĆ
-
Sunrose wrote:Na wizytę jesteśmy zapisani ale z podejściem męża, że nie warto, to nie wiem jaki w tym sens. Adopcja zarodka, komórki dawczyni to dla mnie zbyt daleko posunięte kroki medyczne. Możliwe, że to właśnie usłyszymy od lekarza. Do tego nie czuję przekonania.
Mam mętlik, z jednej strony liczby, wiek mówią swoje a z drugiej strony tląca się nadzieja.
Nie ma się co oszukiwać. W naszym wieku przeciętna kobieta ma 1% szans na wlasnych komórkach. Chyba że masz większą rezerwę jajnikowa. Badalas amh? To podstawa. Przygotuj męża na oddanie i badanie nasienia.
To forum to skarbnica wiedzy. Wejdź na wątek in vitro z niskim amh. Tam Cie pokierują jakie suplementy i do jakich klinik/lekarzy się udać żeby nie tracić czasu. W naszym wieku czas jest najważniejszy. Każdy miesiąc się liczy.
Do jakiej kliniki się umówiłaś?
Działaj i namów męża na dzialanie żebyście później nie żałowali. Trzymam kciuki 🤞 -
LateBloomer wrote:Ciągnij sama temat. Mężczyznę trzeba przekonać. Pokazać statystyki. Ja mojego zabrałam specjalnie na 1 wizyte do dwóch dodatkowych klinik i zadałam pytania jakie mam procentowo szanse na wlasnych komórkach żeby sam usłyszał. Przetrawił, czas minął i już zrozumial że to jedyne wyjście.
Nie ma się co oszukiwać. W naszym wieku przeciętna kobieta ma 1% szans na wlasnych komórkach. Chyba że masz większą rezerwę jajnikowa. Badalas amh? To podstawa. Przygotuj męża na oddanie i badanie nasienia.
To forum to skarbnica wiedzy. Wejdź na wątek in vitro z niskim amh. Tam Cie pokierują jakie suplementy i do jakich klinik/lekarzy się udać żeby nie tracić czasu. W naszym wieku czas jest najważniejszy. Każdy miesiąc się liczy.
Do jakiej kliniki się umówiłaś?
Działaj i namów męża na dzialanie żebyście później nie żałowali. Trzymam kciuki 🤞
Dzięki, gdy ma się taką siłę jak Ty to szanse nie są już tak małe. Trzymam kciuki za powodzenie!
Co do mnie ja te wszystkie tematy znam, amh całkiem ok, badanie nasienia, komplet badań itd. Idziemy do Kliniki Bocian, tylko czy wystarczy żebym to ja była tylko tą siłą pociągową to nie wiem. On dba o nasze bezpieczeństwo finansowe a wydawanie pieniędzy na coś niepewnego nie mieści mu się w głowie. Mam nadzieję, że ta wizyta coś zmieni i oby na plus, krok na przód. -
Sunrose wrote:Dzięki, gdy ma się taką siłę jak Ty to szanse nie są już tak małe. Trzymam kciuki za powodzenie!
Co do mnie ja te wszystkie tematy znam, amh całkiem ok, badanie nasienia, komplet badań itd. Idziemy do Kliniki Bocian, tylko czy wystarczy żebym to ja była tylko tą siłą pociągową to nie wiem. On dba o nasze bezpieczeństwo finansowe a wydawanie pieniędzy na coś niepewnego nie mieści mu się w głowie. Mam nadzieję, że ta wizyta coś zmieni i oby na plus, krok na przód.
Jeśli nie to nie ma co tracić czasu
Sam transfer to są duże pieniądze i nie ma co tracić czasu na transferowanie chorych a sama mówisz,.że amh nie najgorsze masz , to potencjalnie wiele zarodków -
Sunrose wrote:Dzięki, gdy ma się taką siłę jak Ty to szanse nie są już tak małe. Trzymam kciuki za powodzenie!
Co do mnie ja te wszystkie tematy znam, amh całkiem ok, badanie nasienia, komplet badań itd. Idziemy do Kliniki Bocian, tylko czy wystarczy żebym to ja była tylko tą siłą pociągową to nie wiem. On dba o nasze bezpieczeństwo finansowe a wydawanie pieniędzy na coś niepewnego nie mieści mu się w głowie. Mam nadzieję, że ta wizyta coś zmieni i oby na plus, krok na przód.
Jeśli podejścia na wlasnych komórkach nie wyjdą to rozważ kd. Większe szanse jak masz to dyspozycji 10-15 komórek od mlodej dawczyni i finansowo lepiej bo możesz mieć kilka zarodkow wiec więcej szans.
Dasz rade. Kibicuje 🫰🫰🫰
-
Powiem tak: u nas mój mąż twierdził, że bez dzieci też będzie ok, a jak się młody pojawił to świata poza nim nue widzi. Po weekendach muszę synka ustawiać i tłumaczyć, że mama nie będzie przez cały dzień nosić na rękach. U nas in vitro się nie udało i siłą rozpędu zdecydowaliśmy, a właściwie ja ciągnęłam temat, o podejściu do AZ. Najlepsza decyzja życia.
Nina42, monester, islanegra lubią tę wiadomość
-
Zocha zawsze podnosi mnie na duchu Twój optymizm, bo ja raczej z tych pesymistycznych. A powiedz jak zapatrujesz się w kwestii tego, że w przedszkolu, szkole będziesz prawdopodobnie starsza od reszty rodziców o jakieś 10-15 lat. Każda z nas ma jakieś swoje największe lęki. Katy76 boi się, że nie da rady z nocnym wstawaniem karmieniem itd. Ja myślę, że jak nie masz wyjścia to dasz radę, bo co zrobić? masz dziecko trzeba je nakarmić, jak to w życiu chce ci się czy nie. Ale męczy mnie to, że się fizycznie sypnęłam, a za 5-6 lat jak moje dziecko pójdzie do szkół to będę wyglądać jak jego babka, a nie matka. Polskie społeczeństwo jest bezlitosne zawsze znajdzie się jakiś dzban, który skomentuje każdą inność głośno. Nie martwisz się, że Twoje dziecko usłyszy takie komentarze i będzie mu przykro? No chyba, że Ty z tych szczęściar, które wyglądają 10 lat młodziej, jak Weronika Marczuk.
-
Pełna wątpliwości77 wrote:Zocha zawsze podnosi mnie na duchu Twój optymizm, bo ja raczej z tych pesymistycznych. A powiedz jak zapatrujesz się w kwestii tego, że w przedszkolu, szkole będziesz prawdopodobnie starsza od reszty rodziców o jakieś 10-15 lat. Każda z nas ma jakieś swoje największe lęki. Katy76 boi się, że nie da rady z nocnym wstawaniem karmieniem itd. Ja myślę, że jak nie masz wyjścia to dasz radę, bo co zrobić? masz dziecko trzeba je nakarmić, jak to w życiu chce ci się czy nie. Ale męczy mnie to, że się fizycznie sypnęłam, a za 5-6 lat jak moje dziecko pójdzie do szkół to będę wyglądać jak jego babka, a nie matka. Polskie społeczeństwo jest bezlitosne zawsze znajdzie się jakiś dzban, który skomentuje każdą inność głośno. Nie martwisz się, że Twoje dziecko usłyszy takie komentarze i będzie mu przykro? No chyba, że Ty z tych szczęściar, które wyglądają 10 lat młodziej, jak Weronika Marczuk.
O ja też chętnie posłucham ...i co krok to nowe lęki ...ja się bardzo boje wieku, opinii i braku sił w przyszłości...Nina42 -
Dziewczyny..🤗
Mam betę 1360...
To chyba dobrze póki co prawda??
Tak się boje jeszcze cieszyć, że znów się rozczaruje ...
Nie śpię w nocy i jestem taka spięta ....co to będzie...co się ze mną będzie działo ...jestem trochę przerażonamonester, wdrodze82, Mała S, islanegra lubią tę wiadomość
Nina42 -
Nina42 wrote:Dziewczyny..🤗
Mam betę 1360...
To chyba dobrze póki co prawda??
Tak się boje jeszcze cieszyć, że znów się rozczaruje ...
Nie śpię w nocy i jestem taka spięta ....co to będzie...co się ze mną będzie działo ...jestem trochę przerażona -
monester wrote:Wrzuciłas w kalkulator ? Sprawdź czy przyrosty dobre. Ile dni przerwy było między pobraniami ?
O nawet nie wiedziałam, że jest taki kalkulator...jestem zielona , dzięki za info ...
Wyszło, że przyrost w normie 👍islanegra lubi tę wiadomość
Nina42 -
Nina42 wrote:O nawet nie wiedziałam, że jest taki kalkulator...jestem zielona , dzięki za info ...
Wyszło, że przyrost w normie 👍Nina42 lubi tę wiadomość
-
monester wrote:I to jest super wiadomośc 😀. Sprawdziłas progesteron? Przy będzie tysiąc już powinno być widać czy pęcherzyk jest w macicy na usg. A jakie masz te przyrosty %?
Przyrost 69%
To chyba czas pomyśleć o lekarzu 😉
Nic jeszcze nie robiłam ...po tych 2 latach starań i ciągle negatywnych informacjach tak się obawiamy nastawiać i nakręcać , bo już tyle razy się rozczarowaliśmyMarchewa88 lubi tę wiadomość
Nina42 -
Nina42 wrote:Przyrost 69%
To chyba czas pomyśleć o lekarzu 😉
Nic jeszcze nie robiłam ...po tych 2 latach starań i ciągle negatywnych informacjach tak się obawiamy nastawiać i nakręcać , bo już tyle razy się rozczarowaliśmy
Super! Bardzo Ci gratuluję! To zawsze jakiś powiew nadziei. Mocno trzymam kciuki, żeby wszystko dobrze poszło.
Co do zostania matką w naszym wieku- moja przyjaciółka urodziła córkę w wieku 41 lat, udało jej się przy pierwszym podejściu do IVF. Dziewczynka chodzi już do szkoły (1 klasa) i nie słyszałam o nieprzyjemnych komentarzach. Nocne wstawanie, karmienie itp. to też podobno nie był duży problem. Jak stwierdziła po narodzinach dziecka, czuła się tak, jakby od samego początku wiedziała, co ma robić i że da radę.Nina42 lubi tę wiadomość
-
Zocha wrote:Powiem tak: u nas mój mąż twierdził, że bez dzieci też będzie ok, a jak się młody pojawił to świata poza nim nue widzi. Po weekendach muszę synka ustawiać i tłumaczyć, że mama nie będzie przez cały dzień nosić na rękach. U nas in vitro się nie udało i siłą rozpędu zdecydowaliśmy, a właściwie ja ciągnęłam temat, o podejściu do AZ. Najlepsza decyzja życia.
Dobrze jest poczytać coś tak pozytywnego. U mnie lekarz stwierdził, że nie uda się na moich komórkach i zostaje adopcja komórki od dawczyni. Mam jednak obawy. Wiem, że to genetycznie nie będzie moje dziecko, nie wiem, czy poradzę sobie z tym. Mój partner na razie obstaje przy tym, żebyśmy dalej próbowali. Zmieniliśmy klinikę, zobaczę, czy coś z tego wyjdzie. -
AsiaNatalia wrote:Super! Bardzo Ci gratuluję! To zawsze jakiś powiew nadziei. Mocno trzymam kciuki, żeby wszystko dobrze poszło.
Co do zostania matką w naszym wieku- moja przyjaciółka urodziła córkę w wieku 41 lat, udało jej się przy pierwszym podejściu do IVF. Dziewczynka chodzi już do szkoły (1 klasa) i nie słyszałam o nieprzyjemnych komentarzach. Nocne wstawanie, karmienie itp. to też podobno nie był duży problem. Jak stwierdziła po narodzinach dziecka, czuła się tak, jakby od samego początku wiedziała, co ma robić i że da radę.
Dziękuję 🤗
To dobrze słyszeć takie opowieści , że to wszystko nie musi być takie straszne 😉Nina42 -
Postaram się odpowiedzieć na kilka pytań z Waszych postów.
Otóż może i będę najstarszą matką na wywiadówce, może obok będzie matka, która wpadła w wieku 16 lat. No i co z tego? Ja jestem późnym dzieckiem i mój tata miał 43 lata jak się urodziłam. Uczył mnie jeździć na rowerze jak ci młodsi ojcowie. Może w szkole podstawowej trochę mnie to denerwowało jak mnie ktoś pytał czy to mój tata czy dziadek. Większość tych pytań nie była złośliwa tylko ludzie są ciekawi. Po latach za to doceniłam posiadanie starszych rodziców - na dyskoteki z nimi nie poszłam, ale wiele godzin dyskutowaliśmy o świecie, historii, polityce. W wieku lat 20 moja wiedza o świecie była trochę większa niż rówieśników, poza tym umiejętność samodzielnego myślenia. Jako dojrzali rodzice możemy przekazać dzieciom coś więcej, bo sami więcej doświadczyliśmy.
Co do nocnego wstawania- budzę się od 2 do 10 razy w nocy na cycusia. Daję radę bez większych problemów. Po cc szybciej doszłam do siebie niż o wiele młodsza szwagierka.
A co do wyglądu, bywa różnie i są dziewczyny 30 letnie o usposobieniu i wyglądzie emerytki.
Co do genów, chyba myślałam o tym na początku ciąży, później nie miałam na to czasu.Wiadomość wyedytowana przez autora: 24 stycznia 2023, 20:26
Nina42, monester, Mała_Mi_81 lubią tę wiadomość
-
AsiaNatalia wrote:Dobrze jest poczytać coś tak pozytywnego. U mnie lekarz stwierdził, że nie uda się na moich komórkach i zostaje adopcja komórki od dawczyni. Mam jednak obawy. Wiem, że to genetycznie nie będzie moje dziecko, nie wiem, czy poradzę sobie z tym. Mój partner na razie obstaje przy tym, żebyśmy dalej próbowali. Zmieniliśmy klinikę, zobaczę, czy coś z tego wyjdzie.
-
monester wrote:Popatrz na przyjaciół, znajomych, na swojego męża /partnera - oni też nie są genetycznie spokrewnieni z Tobą, a jednak są świetnymi ludźmi i nadajecie na tych samych falach i ich kochasz ? A teraz popatrz na swoją rodzinę genetyczna - czy na pewno nie znajdziesz tam kogoś o kim myślisz w kogo on się wdał, co poszło nietak? Na 2 kuzynów, którzy tak samo wychowywani i genetycznie spokrewnieni są tacy różni pod względem charakteru, że myślisz jak to możliwe ? Wreszcie jeśli masz jakieś dzieci wśród znajomych to czy nie są te dzieci takie, że aż się człowiekowi ciepło na sercu robi jak na nie patrzy? To tylko 1 maleńki oocyt, z ktorego w Twoim ciele może wyrosnąć dziecko, ktore od pierwszych chwil życia nie będzie miało innej matki niż Ty. Ale zgadzam się, że do tego etapu trzeba dojść samemu i zamknąć najpierw pewien etap - to kiedy to nastąpi jest indywidualne bardzo, czasem granicą są pieniądze, czasem wiek, czasem psychika. Niestety kd też nie jest gwarancją sukcesu i wcale nie jest powiedziane, że się uda, ale szanse są ja pewno większe.
Dzięki za te słowa. Zdaję sobie z tego wszystkiego sprawę. U mnie i tak jest postęp, gdyż na samym początku w ogóle nie chciałam myśleć o dawstwie, a teraz to rozważam. Co innego mówi rozum, co innego emocje. Myślę, że każdy rodzic chciałby zobaczyć w swoim dziecku choć cząstkę siebie, stąd to taka trudna decyzja.
Mogę jedynie winić siebie za to, że tak późno zdecydowałam się w ogóle podjąć starania o dziecko. Ale jeszcze kilka lat temu nie zdawałam sobie sprawy z tego, że zajść w ciążę jest tak trudno. Miałam inne priorytety, a kiedy już podjęłam taką decyzję okazało się, że szanse są niewielkie. Powtarzam to ciągle szwagierce, która jest przed 30, ale też choruje na endometriozę. Nie chcę, żeby cierpiała jak ja. -
AsiaNatalia wrote:Dzięki za te słowa. Zdaję sobie z tego wszystkiego sprawę. U mnie i tak jest postęp, gdyż na samym początku w ogóle nie chciałam myśleć o dawstwie, a teraz to rozważam. Co innego mówi rozum, co innego emocje. Myślę, że każdy rodzic chciałby zobaczyć w swoim dziecku choć cząstkę siebie, stąd to taka trudna decyzja.
Mogę jedynie winić siebie za to, że tak późno zdecydowałam się w ogóle podjąć starania o dziecko. Ale jeszcze kilka lat temu nie zdawałam sobie sprawy z tego, że zajść w ciążę jest tak trudno. Miałam inne priorytety, a kiedy już podjęłam taką decyzję okazało się, że szanse są niewielkie. Powtarzam to ciągle szwagierce, która jest przed 30, ale też choruje na endometriozę. Nie chcę, żeby cierpiała jak ja.AsiaNatalia lubi tę wiadomość
-
monester wrote:Granica przesuwala się od: postarajmy się z pomocą lekarza , zróbmy USG, zróbmy inseminację, zbadajmy imunologie, no dobra to ivf: o nie udało się, no dobra pierwsze nie musi, idziemy dalej. Przed kolejną próbą już nie byłam tak optymistyczna ale wiedziałam że nie chce czekać i od razu umówiłam wizytę pół roku do przodu w Czechach. Wydaje mi się, że to już moja ostateczna granica - ta próba z kd. Ja nie wiem czy to kwestia wieku jest kluczowa , obok jest wątek gdzie dziewczyny po 35 rodzą 3-4 dziecko po zaledwie kilku miesiącach starań. Ale wiadomo, wiek nie ułatwia. Ja byłam młodsza i też nic nie wychodziło bez zdiagnozowanej przyczyny.
Monester czy mogę do Ciebie napisać priv ?
My jesteśmy po wizycie w klinice. Trafiliśmy na konkretną lekarkę która bez owijania w bawełnę przedstawiła fakty. Nie naciągała nas na dodatkowe koszty, badania (lekarz napro 2 lata temu skrupułów nie miał, na szczęście szybko się ogarnęłam, że za złudzenia to nie ma sensu płacić) Pomimo dobrego AMH szanse na dziecko z własnej komórki są zaledwie kilkuprocentowe ( no i ryzyko chorego dziecka.. ) a starania naturalne, inseminacja - to już w ogóle szanse zerowe. Spóźniliśmy się nie 5 a 10 lat, tylko, że 10 lat temu nawet nie znaliśmy się z mężem
Jedyna szansa to adopcja komórki a na to nie wiem czy będę gotowa.. Genetycznie to dziecko nie byłoby moje, jak to przerobić w głowie to nie wiem.