Dziewczyny, jestem. Nie wiem co się dzisiaj ze mną dzieje, ale dopiero teraz znalazłam chwilę by do Was napisać. Moją historię znacie, bo napisałam szczegółowo moja historię. 07 stycznia miałam transfer 2 blastocyst z 5 doby. W tej procedurze łącznie udało się pozyskać 6 zarodków określonych przez mojego lekarza, jako "topowe". Jednak wiecie co to znaczy, w tej loterii topowy nie oznacza sukcesu, a ze słabych zarodków rodzą się zdrowe i silne dzieci. W pierwszej procedurze miałam takie 3... Żaden, transferowany miesiąc po miesiącu ze mną nie został. Pierwszy et standard- Estrofem i luteina dopochwowe. Przed 2 i 3 dodatkowo na 5dni przed et Encorton i clexane. Tez dupaczos. Potem, gdy było już po wszystkim i po wydanych 22 tysiącach postanowiłam sprawdzić bo mogło być Ew przyczyną mojego niepowodzenia. Tłumaczenia lekarza, ze "po prostu się nie udało" nie przekonywało mnie. W myśl zasady- jest przyczyna i jest skutek postanowiłam działać. W porozumieniu z moim lekarzem udałam się do immunologa, ale to tez już wiecie. I tak w tej procedurze miałam zalecone aby na 4 tygodnie przed transferem brać Encorton w dawcę 10mg, a od dnia et 20mg. Do transferu podeszłam na cyklu sztucznym, zreszta ja już w ogóle nie mam cykli... W każdym razie od 15 grudnia brałam Estrofem 3x1, do tego globulki z Viagrą, wspomniany Encorton. Od 2 stycznia cenione żel (progesteron) na noc, tylko raz się go aplikuje, a na dzień przed et Clexane 40mg. Transfer (4 w moim. Życiu) robił mi jak zawsze mój lekarz-dr P. Po transferze wstałam i udałam się do toalety, żadnego leżenia. Tym razem ogarnęłam emocje i przyglądałam się miejscu podania zarodków. zapamiętalam TO miejsce- lewa strona u dołu macicy. Czułam to miejsce, jak się czuje dotknięcie palcem. Wydawało mi się, ze to moja psychika, bo zarodek ma mniej niż 1/4 ziarenka piasku, jak go więc czuć? Nawet 2?.. Ale TO miejsce czułam, myślałam o nim. Z wtorku na środę nie mogłam spać bo kłucie w tym miejscu było nieznośne, a także chwile pózniej pojawiło się ciągniecie. Od tej pory brałam no-spę. W czwartek miałam kłopot z rozebraniem choinki, ciągnął mnie brzuch przy unoszenie rąk do góry. Po transferze spałam. Tego dnia i każdego następnego spałam po 3,4 godziny. Przesypiając tez noce. Dieta jak zwykle. Czyli żadnych zmian, kupiłam ananasa,ale jakoś nie podszedł mi i moja z nim kuracja trwała 1 dzien- 2 plastry. Sporo leżałam, a gdy nie leżałam to prałam, prasowałam, gotowałam. Robiłam zakupy. Nosiłam je. Przed et wykazałam się normalnie w żelu do kąpieli (biały jeleń wprawdzie) wiec delikatny, ale czytałam, ze się dziewczyny myją sama woda... Współczuje wtedy lekarzowi

w dniu et użyłam balsamu do ciała i perfum. Relanium dzien przed et, a potem po 2 tabletki dziennie do soboty. W nad wzięłam 1 tabletkę. To chyba wszystko. Żadnych sikanych testów nie robiłam. Dziś w 11 DTP pojechałam do gamety na betę, a dalej już wiecie. Od początku do końca jestem pacjentką dr P. Z racji tego, ze mu ufam,lubię go i szanuję. Tez dlatego, ze to on zamujmuje się w klinice inf z KD. Jutro jadę na badanie progesteronu i wizytę do niego bo kończą mi się leki.
W razie pytań- pozostaje do Waszej dyspozycji.
Wam wszystkim i każdej z osoba dziękuję za wsparcie i gratulacje. Życzę Wam sukcesu nakreślonego wysoką betąę i szczęśliwym rozwiązaniem ciąży. Będę tu z Wami jeszcze.
Takasobieja-gratuluję obrony pracy