HSG
-
WIADOMOŚĆ
-
Hej dziewczyny,
Dawno nic nie pisałam, bo i w sumie nic ciekawego do napisania nie miałam.
Jestem 2 cykl po hsg, drugi stymulowany Letrozolem i pierwszy z IUI.
Dziś byłam na USG: 2 pęcherzyki: 21mm i 15,5mm (z tym raczej nie wiążę żadnych nadziei), endo 10,22.
Po południu zrobiłam test owulacyjny i wyszedł pozytywny więc jutro IUI.
Trzymajcie kciuki.
Kaniaczek - co tam słychać?"Kiedy śmieje się dziecko, śmieje się cały świat" J. Korczak -
Dziękuję dziewczyny za odpowiedzi, trochę wyluzowałam.
Posiedzę tu z Wami pewnie znowu, bo coś się w temacie zaczęło dziać jak zmieniłam lekarza. Do tej pory było tylko clo i zobaczymy a teraz wreszcie jakieś badania, zabiegi. Będzie wesoło -
nick nieaktualnyPietruszkanatki obudzil mnie o 7 rano sporby bol prawego jajnika (tam gdzie byl pecherzyk). W pt.mialam monitoring i pecherzyk mial 17mm i lekarz mowil, ze za pare dni peknie, wiec tak mysle ze to bylo to No... ale co z tego skoro mam bakterie i mysle, ze najlepiej przerwac starania dopoki sie nie wylecze (choc lekarz wprost tego nie powiedzial). Dziwne uczucie uzywac znowu zabezpieczenia jajeczko sie marnuje echh
-
Selina, no tak, to ma sens :)mnie czasem boli jajnik 2-3 dni więc nie mam pojęcia kiedy następuje owulacja. A w tym cyklu bolał mnie ten, gdzie pęcherzyków nie było więc w ogóle kosmos ^^
No ja bym już nie umiała z zabezpieczeniem, dziwne to musi być i tak jak mówisz, jajeczko się marnuje
Ja dziś podzwonilam do poradni i raczej radzą się zaszczepić na wzw. Zapytam jeszcze lekarza jak będę dzwoniła by się na hsg umówić. Wolę w sumie poczekać dwa miesiące niż się bać, że czegoś zaniechalam. No chyba że pan doktor mnie przekona że nie ma potrzeby :pWiadomość wyedytowana przez autora: 15 lutego 2017, 11:35
-
nick nieaktualnyTez nienawidze antybiotykow zawsze lapie infekcje grzybicze po nich Teraz do tego leczenia dostslam od razu globulki pimafucin i probiotyki. Mam zamiar ttzymac tez ostra diete bogata w kiszonki i zrezygnowac z cukrow. Echh moza uda sie uniknac wyjalowienia jelit i infekcji
-
No właśnie, antybiotyk wyjalawia jelita, pozbawia nas bakterii, które nas chronią, to po kiego czorta brać je przed hsg? Skoro bakterie szpitalne i tak są odporne na wszystko w tym jalowym środowisku. To nie lepiej właśnie zachować swoją własną zdrową florę bakteryjną i własnymi siłami się bronić?
-
nick nieaktualnyPietruszka a moze eymagaja tego antybiotyku w razie jakby pacjentka miala jakas bakterie o ktorej nie wie? Tak sposobem sporo badan trzebaby miec porobionych. Gdziegdzie wlasnie slyszalam ze wymagaja aktualna cytologie i posiewy a gdzie indziej juz nie, dziwne i nie wiem od czego to zalezy. Mnie poki co lekarz nie kazal nic nowego robic (bo bedzie mi robil badanie ten do ktorego aktualnie chodze)
-
Nie mam pojęcia, no cóż, każą, trzeba będzie ten raz wziąć.
Faktycznie, w różnych miejscach są różne wymagania. Mój ten nic nie powiedział. Cytologie jakby co mam z grudnia, a tak to mam się stawić w szpitalu i tyle. -
Dziewczyny, ja wczoraj (15.02) miałam HSG w szpitalu na NFZ. Z racji tego, że sama przed badaniem poszukiwałam jakiś informacji i podczytywałam forum, postanowiłam się podzielić przeżyciami:) A więc to było tak:
Pojawiłam się z mężem na izbie przyjęć o godzinie 7 (przyjmują od 7:30). Troszkę tam poczekaliśmy, bo był problem z miejscami i przyjęcie na „mój” oddział musieli odsunąć w czasie. W końcu Panie w izbie przyjęć spisały moje dane, zmierzyły ciśnienie, temperaturę i kazały się przebrać w szatni, z której już w piżamie wychodzi się w to same miejsce, czyli do izby przyjęć, gdzie czeka trochę ludzi, co jest średnio komfortowe Położna powiedziała, że najpierw czeka mnie USG. Gdy wyszłam przebrana nie bardzo wiedziałam gdzie się kierować i zostałabym w tym samym miejscu czekając na jakąś wskazówkę, ale na szczęście mąż był bardziej ogarnięty i kazał mi wejść do poczekalni USG, gdzie szły inne babeczki (w tym druga, którą czekało HSG). I w tym momencie zostałam już sama, choć ciągle pisaliśmy do siebie sms Mąż zabrał moje ciuchy (można było też oddać do depozytu). Lekarka zrobiła mi USG. Z tego co zapamiętałam to macica w przodozgięciu, endometrium 5,5 cm, szyjka macicy 2 cm. Wszystkiemu przyglądał się bardzo młody stażysta. Po badaniu położna kazała wrócić do poczekalni i pozostałe babeczki wchodziły na badanie. Gdy już wszystkie wyszły, zebrała nas 4 i zaprowadziła nas na oddział. Tam znów usadziła na ławeczce i po kolei wywoływała. W gabinecie główna położna zrobiła wywiad dotyczący stanu zdrowia, przyjmowanych leków itp. Następnie położna zabrała mnie do gabinetu zabiegowego, pobrała krew i założyła wenflon. Zaprowadziła mnie na salę i kazała wybrać łóżko. W tym czasie były tam jeszcze 3 kobitki, ale niedługo poszły do domu i zostałam już do końca na sali całkiem sama. Po jakimś czasie przyszła po mnie (myślę, że stażystka, bo bardzo młoda) i zaprowadziła na kolejny wywiad do gabinetu ginekologicznego. W gabinecie był jeszcze ten stażysta, który przyglądał się USG. Wywiad dotyczył już bardziej niepłodności, badań które robiliśmy itp. Mogłam znów wrócić na salę i czkać…
Ok. 11 wzięto mnie do gabinetu na fotel na założenie cewnika. Robił to mój lekarz. Widownię znów miałam sporą, bo byli dwaj wspomniani już stażyści, lekarz i 2 położne. Lekarz założył wziernik i powiedział, że „chyba uda się po dobroci”, w tym momencie bardzo zabolało, ból podobny do miesiączkowego, ale silniejszy i takie jakby szarpnięcie… Krzyknęłam „ał” i chyba wierzgnęłam na fotelu, bo położna zapytała, czy chcę coś przeciwbólowego. Na co ja, czy będzie jeszcze gorzej, więc lekarz cały wywód na temat tego, że to zależy od drożności jajowodów. W sumie nawet nie była w stanie skupić się na tym, co mówił, bo pochłonięta byłam swoim bólem Lekarz w końcu chyba sam zdecydował za mnie, że dostanę środek przeciwbólowy. Kazali ubrać się i wrócić na salę. Ostrożnie położyłam się na łóżku, bo wystawał ten kabelek od cewnika, który miałam przyklejony do uda. Ogólnie strasznie bałam się, że coś naruszę, cewnik mi wypadnie i trzeba będzie przeżywać to jeszcze raz. Cały czas mocno bolał brzuch i do tego zrobiło mi się strasznie niedobrze. Pielęgniarka podłączyła mi kroplówkę z paracetamolem i kazała zadzwonić , gdy się skończy. A ja w między czasie walczyłam z torsjami. Na szczęście byłam na czczo i nie miałam czym wymiotować. Kroplówka zeszła bardzo szybko, więc zadzwoniłam po położną i powiedziałam, że mi niedobrze. Dała mi taki czerwony worek na obręczy na ewentualne wymioty i powiedziała, że tak może być, bo cewnik podrażnia. Zastanawiałam się jaki cudem cewnik na szyjce macicy podrażnia żołądek, ale widocznie jest to możliwe Powiedziała też, że mogą drętwieć kończyny, więc mam nie wstawać. Po ok. pół godziny paracetamol zaczął działać, ból i mdłości minęły. W sumie cieszyłam się, że miałam czas na dojście do siebie przed „właściwym” badaniem i nie wyobrażam sobie żebym mogła mieć od razu rentgena.
Przed 13 przyszła położna i zabrała mnie na wózku na badanie. Kazano zdjąć wszystko na dole i położyć się na płasko na stole do RTG, nogi wyprostowane (pode mną był podkład). Na Sali był mój lekarz, radiolog i położna. Ginekolog strzykawką wprowadził kontrast do cewnika, a ja odruchowo z bólu złapałam się za brzuch, więc lekarz do mnie żeby nie łapać, jakoś się więc powstrzymałam. Czułam rozpieranie, ale to nie było jakieś straszne, tą moją reakcję spowodowało jakby ukłucie po prawej stronie. Lekarz jeszcze raz wstrzyknął płyn, ale już nie było tak źle. Radiolog powiedział : „lewy drożny” a po chwili dodał „prawy też”, a lekarz skomentowała, że po prawej stronie musiał być jakiś opór skoro tak zareagowałam. Lekarz zdjął cewnik i poczułam się jak nowo narodzona Taka szczęśliwa, że już po. Wszystko trwało z 2 minuty. Położna podłożyła mi w kroku taką wielką podpaskę i kazała usiąść na wózek. Spytałam, czy mogę wejść do łazienki się ubrać. Pozwolili, ale lekarz krzyczał do mnie, czy żyję.. Położna odwiozła mnie na salę i kazało trochę poleżeć. Czułam się już bardzo dobrze, tylko leciutko odczuwałam brzuch. Spałaszowałam obiadek, bo od rano na czczo i byłam już strasznie głodna Do domu wyszłam dopiero ok. 17, czyli po 4 godzinach od badania.
Może mój opis jest lekko drastyczny, ale uwierzcie, że nie była tak źle. Owszem był ból, ale myślę że porodowy jest gorszy i dłuższy a ten trwał max godzinkę. Najgorsze były torsje, bo zastanawiałam się jak ja wytrzymam nieruchomo na stole do RTG z tym odruchem wymiotnym, ale do tego czasu przeszło. Personel szpitala i jego zachowanie w stosunku do pacjenta bez zarzutu Tylko czas oczekiwania na wszystko trochę długi, no ale przy takiej ilości pacjentek i tak sobie dobrze radzą. Po zabiegu leciutko krwawiłam, dziś jeszcze trochę plamię, czasem zakłują mnie jajniki i czuję jakby trochę ten cewnik, który miałam na szyjce.
Podsumowując najgorsze było dla mnie założenie cewnika i reakcja organizmu na niego. Sądzę, że powinno być standardem odczekanie z godzinkę po założeniu cewnika do czasu badania. I konieczni coś przeciwbólowego. Ten paracetamol w kroplówce mi wystarczył, w domu nic już nie brałam.
Dziś odpoczywam w domku i jadę po południu po wypis i dokładne wyniki.
-
Biotech: takie dokładne opisy są na wagę złota dobrze, że Cię aż tak nie bolało, ale wnioskuję, że kobietki, które mają problemy z drożnością, mogą bardzo cierpieć i tego się boję, że może mnie to spotka ;(
A powiedz w jakim szpitalu i w jakim mieście robiłaś badanie?
Czy kazali Ci przyjmować antybiotyk? No i czy były jakieś dodatkowe atrakcje typu leki rozkurczowe i lewatywa? -
Pietruszkanatki wiem, że może być gorzej, z reszta u mnie też idealnie nie było, swoje przeżyłam, ale myślę że warto nawet gdyby miało być dużo gorzej A Ty kiedy robisz hsg?
Badanie miałam robione w Toruniu na Bielanach. Brałam 5 dni przed antybiotyk. Niczego poza paracetamolem mi nie podano, choć gdy się zapisywalam to położna mówiła, że dają głupiego Jasia Lewatywy brak, nawet nie było takich propozycji na szczęście
-
Biotech, ja mam robić w następnym cyklu. Dziś mam 19 dc więc pewnie za około 2-3 tygodnie max bo cykle mam 28 dniowe.
Ja będę robiła w Poznaniu na Polnej na NFZ. Twoje też czy robiłaś prywatnie?
Mi tam głupi jaś pewnie by nie przeszkadzał. Generalnie ja jestem uczulona na ketonal, ibuprofen, penicyline więc paracetamol byłby w punkt -
nick nieaktualnyZ tego co tak sobie tutaj czytam, to chyba inaczej wyglda hsg w szpitalu na nfz a inaczej prywatnie w gabinetach. Prywatnie kaza sobie wziac cos z godzine przed badaniem p.bolowego i rozkurczowego i raczej nie czekają po zalozeniu wziernika, tylko od razu bach sol fizjologiczna. W szpitalu tez robią z kontrastem i pod rtg a prywatnie raczej odbywa się to z usg.
Moj lekarz najlepszy jak zapytalam go czy to boli: Nieee to taka jakby trochę dłuższa cytologia. Achaaaa okeeej gosc na bank ma pojecie o tym co czuje kobieta podczas takiego badania ;] mnie to troche smieszy jak facet gin tak mowi. Ja rozumiem, ze on nie chce straszyc, ze boli, ale niech glupot nie opowiada, ze to jak cytologia tylko ciut dluzsze. Mnie cytologia nigdy nie bolala ani nigdy po niej nie krwawiłam, zobaczymy jak bedzie po hsg. Juz ja mu nagadam jak bedzie bolało -
Olenka u mnie bez rewelacji..mam dzis 26 dzien bola mnie piersi ejstem poddenerwowana...lada dzien dostane @ wiec lipa...ale nie spodziewalam sie cudu.... srode maz idzie do androloga zobaczymy czy bedzie ajaks diagnoza. olenka moze u Ciebie dorbze ze nic nie ma...sama nie wiem. a co doa ntybiotykow mi lekarz dal po hsg zabija bakterie ale od tego jest najlepszy priobiotyk DICLOFOR na prawde najepszy biore go zawsze i nigdy grzybicy ani nic...po hsg daje sie antybiotyk bo jakto mi lekarz powiedzial jestesmy tak udroznione ze latwo my bakteria sie dostala i murowane zapalenie jajnikow...ja bralam...
pietruszkanatki lubi tę wiadomość