In vitro start w 2017
-
WIADOMOŚĆ
-
no własnie jak to z tymi ziołami ? Ja pijam pokrzywe i te 2-3 kubki dziennie to tak na spokojnie bo miałam w ubiegłym roku incydent z masakrycznym z wypadaniem włosów i ratowałam sie własnie sokiem z pokrzywy i herbatka z niej...
teraz też ją popijam na zmiane ze skrzypem wiec mam nadzieje ze to nie zaszkodzi rok temu do iui mialam encorton i o ile iui nie wyszła to faktycznie skutków ubocznych encortonu udało mi się uniknąc. może dzięki temu ?
jutro co prawda mam wizyte w klinice wiec dopisze to do listy moich pytanPCO, IO, Endometrioza, teratozoogspermia, kiepski HBA
Angelius Provita dr P.
1 IUI
1 IMSI
2 pICSI
24.05.2018 o 2:50 na ziemi pojawil się cud !
-
nick nieaktualnyA encorton macie brac tylko do transferu czy do pozytywnego testu?
Zastanawiam sie czy sobie nie zalatwic jakos tego leku...tym bardziej, ze mam endometrioze a wiadomo to stan zapalny w organizmie...
Wiadomość wyedytowana przez autora: 22 stycznia 2017, 18:00
-
joasia1982 wrote:A encorton macie brac tylko do transferu czy do pozytywnego testu?
Zastanawiam sie czy sobie nie zalatwic jakos tego leku...tym bardziej, ze mam endometrioze a wiadomo to stan zapalny w organizmie...
Ja co prawda biorę Medrol (też steryd i działanie podobne co Encorton), ale wydobyłam ostatnio od mojej lekarki, że jeśli beta wyszłaby po transferze pozytywnie to i tak będę musiała go brać jeszcze przez kilka tygodni... Także przygoda z nim może trwać jeszcze dłużej niż tylko do pozytywnego testu.
mietata wrote:ja trochę spanikowałam, właśnie zaczęło mi się strasznie kręcić w głowie, słabo, prawie zemdlałam...poleżałam chwilę, czuję, że niby przeszło, wstaję i od nowa, słabo mi i zimny pot....czyżby to gonal fundował mi menopauzę właśnie?
Możliwe, że to on, a możliwe, że to emocje związane z podawaniem zastrzyków... Też mam podobne jazdy przy Gonalu, na szczęście krótkotrwałe! Trzymaj się!Wiadomość wyedytowana przez autora: 22 stycznia 2017, 20:24
3x IUI - 2016 👎👎👎
2x IMSI - 2017 - ❄❄❄,❄❄
1 ET - 2017 👎
2,3 FET - 2018 👎👎
3 IMSI - 2019 - 4 ET 3-dniowców 👎, brak blastocyst do mrożenia - wszystkie zarodki padły po 3 dniu 😞
1 AZ pl - FET X 2019 - poronienie 9tc
allo-mlr 0%, szczepienia limfocytami=>allo-mlr 70%-83%
2 AZ pl - FET 03.02.2023 - poronienie 8tc -
mietata wrote:tzn ja na to tran wołam, ale to jakieś wyciąg z alg czy czegoś tam, w każdym razie wskazany przy ciazy i staraniach....przy tej całej armadzie tabletek już nawet ich nazw nie pamiętam...jak sobie myślę, że dojdą kolejne to mi już słabo. Kombinuję już od rana jak je brać żeby nie łykać wszystkiego jednocześnie.
Z tymi ziołami to chyba żeby sobie zaszkodzić trzeba by było pić tych naparów dużo i długo. Podobno pokrzywa dobrze zaczyna działać jak się codziennie pije 3 kubki naparu, ja mam czas wypić 1 i chyba ok, zawsze to coś da, a strasznie boję się złapania jakiejś głupiej infekcji...wróżbitka, domiszka lubią tę wiadomość
-
joasia1982 wrote:A encorton macie brac tylko do transferu czy do pozytywnego testu?
Zastanawiam sie czy sobie nie zalatwic jakos tego leku...tym bardziej, ze mam endometrioze a wiadomo to stan zapalny w organizmie...wróżbitka lubi tę wiadomość
-
joasia1982 wrote:A encorton macie brac tylko do transferu czy do pozytywnego testu?
Zastanawiam sie czy sobie nie zalatwic jakos tego leku...tym bardziej, ze mam endometrioze a wiadomo to stan zapalny w organizmie...
Encorotn to steryd i lepiej nic takiego na własną rękę nie łykać. To nie witaminy.
Może poszukaj jakiś badań na ten temat i pokaż lekarzowi...
A brać na pewno do pozytywnego testu - a co potem to lekarz decyduje - zależy od przypadku. Niektóre dziewczyny biorą jeszcze przez kilka pierwszych tyg. ciąży.Wiadomość wyedytowana przez autora: 22 stycznia 2017, 22:15
07.2019 drugi naturalsik
10.2017 naturalsik
Mam 4❄️
4 IUI, 2IVF, 2 transfery, 3 poronienia
AMH 1,3, nasienie zmienne, fragmentacja 38% -
Cześć. Ponad pół roku temu udało nam się dzięki ICSI. Teraz powoli zastanawiamy się nad powiększeniem rodziny, lecz jeszcze nie zdecydowaliśmy się na termin wizyty. Na szczęście zostały nam mrozaczki. Widziałam, że ktoś pytał o pgd. W Invimedzie to koszt między 11, a 16 tys.
Morwa lubi tę wiadomość
-
Ooo fajne forum i świeże:-) dołączam i ja:-)
In vitro zaczęłam w październiku a w listopadzie miałam punkcje.Jak na nasze parametry to chyba dobrze poszło bo mamy 8 zamrożonych blastusiòw(ja pcos a maz oligozoospermia) ale transferu się jeszcze nie doczekałam bo pobrali mi 24 komórki i było ryzyko hiperki.Pozniej miałam akcje z okresem bo pierwsza @ przyszła pora 5 dniach od punkcji a kolejna była niemrawa i nie zaliczyli jej jako normalny okres (same brązowe plamienia) myślałam że teraz w styczniu podejdę ale okazało się że nie będę miała owulacji że względu na moje pcos przez to też Endo tylko 4mm mimo picia wina i jedzenia orzechów brazylijskich.teraz biorę provera przez 10 dni i po tych tabletkach ma przyjść @ następnie stymulacja i jeśli dojdzie do owulacji to nareszcie zabiorę moje maleństwo do brzusia.
Pozdrawiam was wszystkie:-)Morwa lubi tę wiadomość
5.12.2008r - Alanek
18.11.2017 - Bella Helena
03.2017- kocham ❤ 8dpt - hcg 84❤17dpt-hcg 3998❤
12.04 jest serduszko!❤ -
gochaovu, Angiee 31 Witajcie :*:*
gochaovu ile macie mrożaczków? Opowiedz coś więcej o sobie i o całej procedurze in vitro. Jak zniosłaś stymulacje , jakie miałaś leki , ile miałaś pęcherzyków , ile dojrzałych komórek pobrali , ile było zapładnianych itp.? Każde info od bardziej doświadczonych bardzo nam się przydaAngie 31 lubi tę wiadomość
-
a jeszcze co do encortonu- to ja w związku z chorobą przewlekłą, brałam go przez całą ciążę. Oczywiście jest to steryd- ale bezpieczny w ciąży dla dziecka. Jedyne co to musiałam zrobić echo serca płodu w 3 trymestrze i potem po narodzinach córeczki.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 23 stycznia 2017, 08:30
-
nick nieaktualnyKatarzyna ja wiem, ze to nie cukierki. Lecze sie w DE, a tutaj podchodza do tematu troszke inaczej. Bromergon biore tez na wlasna reke tzn po zaleceniu przez polskiego profesora, ktory dostal moje wyniki prolaktyny. Dlatego ja niestety musze troszke myslec za mojego lekarza tutaj
Bylam juz w jednej klinice, kompletna katastrofa, chcial mnie stymulowac kiedy mialam endo 3 stopnia i torbiel, wyciagneli mnostwo kasy i to by bylo na tyle dlatego teraz jestem juz ostrozna i sama sie informuje. -
Wiem, jak jest w DE, bo mój facet jest tam ubezpieczony... Ale z niczym nie miał nigdy problemu i nie narzeka
Generalnie nikt nie przepisuje leków bez przyczyny i nie zleca badań, które do sposobu leczenia i tak niewiele wniosą (chyba, że chce trochę na kasę naciągnąć). Porozmawiaj z lekarzem, jeżeli przedstawisz mu rozsądne argumenty i badania na ten temat, to macie pole do dyskusji. W Novum to taki schemat - ze wszystkimi lecą praktycznie tak samo. Ja z kolei wolałabym encortonu nie brać, ale słucham lekarki, bo jej po prostu ufam. Moja lekarka też ma takie "zachodnie" podejście i rozsądnie mówi nam co jest sens robić a co nie.
A co do bromergonu - to zależy, jeżeli PRL spoczynkowa jest OK, to nie ma po co brać. Od badania z obciążeniem się odchodzi. Ja kiedyś zrobiłam z obciążeniem i miałam znacznie przekroczone normy. Jak pokazałam te wyniki lekarce z Novum to nawet nie zerknęła, powiedziała tylko, że to badanie stare jak świat i się go nie robi i nie powinnam łykać bromergonu.
Takie samo podejście mają z braniem luteiny w drugiej fazie. Jeżeli ma się swój progesteron OK, to nie zalecają brać luteiny "profilaktycznie" nawet po IUI. Po IVF dopiero dają.
Ale rozumiem, że nie podchodzicie ani do IUI ani IVF tylko staracie się teraz naturalnie?Wiadomość wyedytowana przez autora: 23 stycznia 2017, 09:43
07.2019 drugi naturalsik
10.2017 naturalsik
Mam 4❄️
4 IUI, 2IVF, 2 transfery, 3 poronienia
AMH 1,3, nasienie zmienne, fragmentacja 38% -
Angie 31 wrote:Ooo fajne forum i świeże:-) dołączam i ja:-)
In vitro zaczęłam w październiku a w listopadzie miałam punkcje.Jak na nasze parametry to chyba dobrze poszło bo mamy 8 zamrożonych blastusiòw(ja pcos a maz oligozoospermia) ale transferu się jeszcze nie doczekałam bo pobrali mi 24 komórki i było ryzyko hiperki.Pozniej miałam akcje z okresem bo pierwsza @ przyszła pora 5 dniach od punkcji a kolejna była niemrawa i nie zaliczyli jej jako normalny okres (same brązowe plamienia) myślałam że teraz w styczniu podejdę ale okazało się że nie będę miała owulacji że względu na moje pcos przez to też Endo tylko 4mm mimo picia wina i jedzenia orzechów brazylijskich.teraz biorę provera przez 10 dni i po tych tabletkach ma przyjść @ następnie stymulacja i jeśli dojdzie do owulacji to nareszcie zabiorę moje maleństwo do brzusia.
Pozdrawiam was wszystkie:-)
Witaj Angie !! PIEKNY wynik !!!
czy mozesz powiedziec jakie masz AMH ? i co zrobiłas ze zapłodnili wam az tyle komorek ?PCO, IO, Endometrioza, teratozoogspermia, kiepski HBA
Angelius Provita dr P.
1 IUI
1 IMSI
2 pICSI
24.05.2018 o 2:50 na ziemi pojawil się cud !
-
Pozwolę się przywitać
Starania zaczęliśmy w połowie 2015 r. i nic nie wychodziło. Podświadomie czułam, że to ja jestem problemem. Przy każdym kolejnym badaniu wychodziło tzw. "coś". A to podwyższona prolaktyna, a to za mały progesteron, a to za wysokie TSH. Zaczęłam brać leki, wyniki się poprawiły a ciąży nie było. Mąż zrobił w międzyczasie badania - okazało się, że są wzorcowe. Wtedy przyszedł pierwszy kryzys - to ja jestem winna. Monitoring owulacji i wynik ok - jest nadzieja. Po kilku miesiącach wciąż brak ciąży. Przy kolejnym usg okazało się że mam coś nie tak z jajowodem. Podejrzenie wodniaka i skierowanie na laparo. Tu był drugi kryzys. Ze jak to ja? Że przecież nigdy nawet w szpitalu nie lezalam, że w rodzinie nie było problemów z zajściem, że jestem jeszcze w miarę młoda (27 lat). Grudzień 2016 miałam laparoskopie - wynik: oba jajowody niedrozne, ale brak endometriozy. O dziwo trzeci kryzys nie nadszedł tylko ulga, że to juz koniec, że glowna przyczyna jest już znana. Tego samego dnia co miałam zabieg umowilam siebie i męża do kliniki bo wiedziałam że jedyne wyjście to ivf. Zaczęły się badania, które oprócz MTHFR wyszły w porządku. Jestem homozygota MTHFR T677T. Zaczęłam o tym czytać i przyszedł trzeci kryzys. Zdecydowanie najgorszy. Nie mogłam przestać płakać, wpadłam w histerię, miałam problemy z oddychaniem, wymiotowalam. Potem przyszło zrezygnowanie a na końcu stwierdzenie że muszę zrobić kolejne badania. Na własną rękę zrobiłam badanie stężenia homocysteiny , B12 i kwasu foliowego (związane z moją mutacja MTHFR). O dziwo wyszły w normach. Lekarz uspokoił, zalecił branie zmetylowanej formy kwasu foliowego i B12. Pick up i transfer w polowie lutego - zgodnie z planem. W niedzielę zrobiłam pierwszy zastrzyk z gonalu. Niedługo kończę brać antyki (jestem na długim protokole). Na początku lutego wizyta i kolejne badania hormonów plus mam dostać receptę na nowe zastrzyki. I tak czekam. Liczę, że skoro znalazłam się w tym jakimś 1% z niedroznoscia i mutacja homozygotyczna w jednym to może i znajdę się w tym ok. 40% z pozytywnym wynikiem po ivf. Mężowi niecelowo daję w kość. Po trzech znacznych kryzysach zdarzają mi się mniejsze. Wystarczy że spotkam się z ciężarną koleżanka, zobaczę kobietę z wózkiem, obejrzę zdjęcia ze ślubu (czy bralibysmy go gdyby wtedy było wiadomo co będzie nas czekać?). Ostatnio często się z mężem klocilismy - chyba nas oboje to przerosło, ale wierzę że będzie lepiej. Z życia towarzyskiego się wycofalam, nie potrafię mówić o mojej niepłodności a słuchanie pytań kiedy dziecko lub oglądanie szczesliwych rodzin sprawia że potrafię przeplakac cała noc. To tak po krótce moją historia. Mam nadzieję, że z Wami będzie łatwiej . Pobranie komórek jak wszystko pójdzie dobrze mam mieć ok 13-16 lutego . -
Kimka wrote:Pozwolę się przywitać
Starania zaczęliśmy w połowie 2015 r. i nic nie wychodziło. Podświadomie czułam, że to ja jestem problemem. Przy każdym kolejnym badaniu wychodziło tzw. "coś". A to podwyższona prolaktyna, a to za mały progesteron, a to za wysokie TSH. Zaczęłam brać leki, wyniki się poprawiły a ciąży nie było. Mąż zrobił w międzyczasie badania - okazało się, że są wzorcowe. Wtedy przyszedł pierwszy kryzys - to ja jestem winna. Monitoring owulacji i wynik ok - jest nadzieja. Po kilku miesiącach wciąż brak ciąży. Przy kolejnym usg okazało się że mam coś nie tak z jajowodem. Podejrzenie wodniaka i skierowanie na laparo. Tu był drugi kryzys. Ze jak to ja? Że przecież nigdy nawet w szpitalu nie lezalam, że w rodzinie nie było problemów z zajściem, że jestem jeszcze w miarę młoda (27 lat). Grudzień 2016 miałam laparoskopie - wynik: oba jajowody niedrozne, ale brak endometriozy. O dziwo trzeci kryzys nie nadszedł tylko ulga, że to juz koniec, że glowna przyczyna jest już znana. Tego samego dnia co miałam zabieg umowilam siebie i męża do kliniki bo wiedziałam że jedyne wyjście to ivf. Zaczęły się badania, które oprócz MTHFR wyszły w porządku. Jestem homozygota MTHFR T677T. Zaczęłam o tym czytać i przyszedł trzeci kryzys. Zdecydowanie najgorszy. Nie mogłam przestać płakać, wpadłam w histerię, miałam problemy z oddychaniem, wymiotowalam. Potem przyszło zrezygnowanie a na końcu stwierdzenie że muszę zrobić kolejne badania. Na własną rękę zrobiłam badanie stężenia homocysteiny , B12 i kwasu foliowego (związane z moją mutacja MTHFR). O dziwo wyszły w normach. Lekarz uspokoił, zalecił branie zmetylowanej formy kwasu foliowego i B12. Pick up i transfer w polowie lutego - zgodnie z planem. W niedzielę zrobiłam pierwszy zastrzyk z gonalu. Niedługo kończę brać antyki (jestem na długim protokole). Na początku lutego wizyta i kolejne badania hormonów plus mam dostać receptę na nowe zastrzyki. I tak czekam. Liczę, że skoro znalazłam się w tym jakimś 1% z niedroznoscia i mutacja homozygotyczna w jednym to może i znajdę się w tym ok. 40% z pozytywnym wynikiem po ivf. Mężowi niecelowo daję w kość. Po trzech znacznych kryzysach zdarzają mi się mniejsze. Wystarczy że spotkam się z ciężarną koleżanka, zobaczę kobietę z wózkiem, obejrzę zdjęcia ze ślubu (czy bralibysmy go gdyby wtedy było wiadomo co będzie nas czekać?). Ostatnio często się z mężem klocilismy - chyba nas oboje to przerosło, ale wierzę że będzie lepiej. Z życia towarzyskiego się wycofalam, nie potrafię mówić o mojej niepłodności a słuchanie pytań kiedy dziecko lub oglądanie szczesliwych rodzin sprawia że potrafię przeplakac cała noc. To tak po krótce moją historia. Mam nadzieję, że z Wami będzie łatwiej . Pobranie komórek jak wszystko pójdzie dobrze mam mieć ok 13-16 lutego .
Witaj Kimka, wszystkie tu jesteśmy mam wrażanie trochę "przeczołagne" przez los z powodu problemów z płodnością. Większości z nas uczucia które masz w sobie są znane... myślę że możesz tu czuć się "wśród swoich" razem jest raźniej + masz tu nielimitowane rozmowy o niepłodności i leczeniu - kto Cię lepiej zrozumie niż osoby które też przez to przechodzą?
Ja jeśli chodzi o emocje ja wciąż nie mogę sobie poradzić z zazdrością: że inne mają ciążę /dziecko a ja nadal nie mogę... jakbym przegrała w jakimś ważnym wyścigu swoje życie.
Chodzę na grupę wsparcia dla osób niepłodnych, raz jest lepiej raz gorzej ale często to uczucie do mnie wraca...
-
Cześć kimka każda z nas dostała już po tyłku od naszej niepłodności. Ja nie raz wyłam w poduszkę dlaczego ja? Mąż zdrów i nadal się boję że w końcu ode mnie odejdzie do kobiety która nie będzie "wybrakowana"
U mnie punkcja w środę ale tak obrodzilam, że nie wiadomo co dalej, czy coś z tego w ogóle będzie dojrzałe, czy się zaplodni i raczej bez transferu bo duże ryzyko hiperki. Tak się boję, że zostaniemy z niczym...