Reprofit Ostrava
-
WIADOMOŚĆ
-
Milvaaa wrote:A nie wrzucałam dzisiaj, bo w sumie kreska albo taka sama jak wczoraj albo lekko bledsza. Już chyba testy nie będą pomocne w pokazywaniu czy beta rośnie. Ta kreska testowa może być taka intensywna jak kontrolna czy to nigdy tak nie widać nawet przy bardzo wysokiej becie?
Jak pytasz to proszę
https://naforum.zapodaj.net/eb8590af9db1.jpg.html
A tu poniżej zestawienie z wszystkich dni
https://naforum.zapodaj.net/c356c4c34db0.jpg.htmlMilvaaa lubi tę wiadomość
Starania 10 lat
36+5 nasze szczęście jest już z nami 🥰❤️
[/url] -
palyna wrote:Dzieki dziewczyny ale u mnie słabe przyrosty zawsze kończą się tak samo, także nawet nie mam żadnej nadziei ….Starania 10 lat
36+5 nasze szczęście jest już z nami 🥰❤️
[/url] -
Hej dziewczyny,
Wyszło mi z krwi podwyższony parametr AFP 7,8 U/ml. Prawidłowy zakres to 0,0 - 5,8. Co to oznacza?
Już się martwię.
45 lat
2021 r. ciąża naturalna strata w 20 tyg.
2022 r. decyzja o adopcji zarodka
Klinika Gyncentrum Ostrava- cykl sztuczny
- 06.22 transfer nieudany (embryoglue) beta < 2,3
progesteron 9,52
09.22 r. podejrzenie wodniaków jajowodu - laparoskopia - wykluczenie wodniaków
zmiana kliniki
- 11.22 r. Klinika Reprofit - cykl naturalny
- 12.22 r. zbyt wczesna owulacja
- 01.23 r. brak owulacji
11.03.23 r. TRANSFER
6dpt prog 44,44
7dpt beta 52,60
9 dpt beta 122,10
11 dpt beta 281,70 prog 44,56
14 dpt beta 1152,90 prog 35,50
16 dpt prog 32,87
18 dpt beta 7227,30 prog 32,49
23 dpt beta 25902,80 prog 30,77
25 dpt ❤️ CRL 6 mm
Polówkowe: dziewczynka
-
palyna wrote:Jedyne czego nie mialam to test ERA ... cala reszte mam przebadana , wymazy tez zrobione przed transferem , wszedzie czysto .... progesteron przed trasnferem 17 po transferze 25 ....naprawde nie mam juz pomyslu na siebie ....
Paśnik zalecał szczepienia bo niskie Allo. Nie zdecydowałam się, zrobiłam Era i wyszło lekkie przesunięcie okna implantacyjnego. Do ostatniego transferu nie wzięłam encortonu tylko bardziej zadbałam o spokojną macicę, kroplówka z magnezem i buscopan dożylnie. A potem dużo odpoczynku.
Dało radę i jestem w ciąży.
Powtórz betę tak jak piszą dziewczyny, czytałam już o niejednym cudzie. Jeśli jednak się nie uda to zapytaj Czechy co jeszcze mogą zaproponować, ewidentnie dochodzi do implantacji tylko potem coś się dzieje.
A miałaś może skurcze? Może też trzeba wyciszyć macicę.Starania 10 lat
36+5 nasze szczęście jest już z nami 🥰❤️
[/url] -
mała wrote:Miałam podobną sytuację, 2 razy biochemiczna pomimo ogromnej obstawy lekami immuno.
Paśnik zalecał szczepienia bo niskie Allo. Nie zdecydowałam się, zrobiłam Era i wyszło lekkie przesunięcie okna implantacyjnego. Do ostatniego transferu nie wzięłam encortonu tylko bardziej zadbałam o spokojną macicę, kroplówka z magnezem i buscopan dożylnie. A potem dużo odpoczynku.
Dało radę i jestem w ciąży.
Powtórz betę tak jak piszą dziewczyny, czytałam już o niejednym cudzie. Jeśli jednak się nie uda to zapytaj Czechy co jeszcze mogą zaproponować, ewidentnie dochodzi do implantacji tylko potem coś się dzieje.
A miałaś może skurcze? Może też trzeba wyciszyć macicę.
Nie miałam skurczy - brałam magnez b dużą dawkę , ja już nawet. immunoglobulinami próbowałam ...
chyba po prostu czas najwyższy powiedzieć sobie pas ... widoczni tak ma być , z natura jak widać nie wygram ...palyna -
palyna wrote:Nie miałam skurczy - brałam magnez b dużą dawkę , ja już nawet. immunoglobulinami próbowałam ...
chyba po prostu czas najwyższy powiedzieć sobie pas ... widoczni tak ma być , z natura jak widać nie wygram ...I gave up, Magra3 lubią tę wiadomość
Starania 10 lat
36+5 nasze szczęście jest już z nami 🥰❤️
[/url] -
mała wrote:Nie zgadzam się!!! Też byłam trudnym przypadkiem a jednak się udało. Tylko niestety kwestia finansowa odgrywa ważną rolę, jeśli was jeszcze stać to walcz kochana 💚palyna
-
mała wrote:Serdecznie gratuluję mamusiu 🥰🥰🥰
Najcudowniejsze uczucie na świecie zobaczyć serduszko po raz pierwszy ❤️
I gave up, Milvaaa, mała, Magra3, Monika29 lubią tę wiadomość
-
palyna wrote:Tylko ze ja już psychicznie siadam … i mój stary ze mną tez niestety …
Palyna, wiem że żadne słowa nie spowodują, że akurat teraz zmienisz nastawienie. Pamiętaj jednak, że są tutaj dziewczynyz które zawsze całym sercem wspierają siebie nawzajem. Serdeczne "przyjaciółki", które najlepiej wiedzą, co przeżywamy, bo każda z Nich przechodziła przez to samo. Niektóre mniejsze, niektóre większe rozterki, ale walczą o ten sam cel. Niejedna tutaj na forum miała stan, który uważała za beznadziejny i z którego nie ma juz szans na wyjście. Dały jednak radę! Pocierpialy swoje, przeżyły swoje dramaty, odpoczęły i walczyły dalej. Zdecydowana większość z nich ma aktualnie dylematy jak się spakować do szpitala j co kupić dzieciątko, bo zaraz będą rodzić. Inne z nich są na etapie badań prenatalnych, a jeszcze inne cieszą się z bicia serduszka 😊
Sama osobiście jestem przykładem kobiety silnej, niezależnej i takiej, która świadomie podejmuje swoje decyzje. Podeszłam do pierwszego IVF ze świadomością, że za pierwszym razem mało komu się udaje. Oczywiście, nienudalo się, a po mnie spłynęło to jak po przysłowiowej kaczce. Podeszłam, już z dużą nadzieja, że drugi transfer mi się uda. Niestety udał się, ale nie mi i akurat trafiłam w moment, gdzie dookoła zachodziły wszystkie, które latami się starały, tylko nie ja. To była dla mnie trauma, ale szybko dałam sobie z nią radę. Nawet podjęcie decyzji o AZ nie było takie trudne, aczkolwiek napewno obarczone tzw. utratą "czegoś mojego" (na poczatku tak właśnie wtedy mi się wydawało). Podeszłam do AZ z nadzieją, że to wina moich zarodkownu tym razem uda się na 100%. Okazało się jednak, że (jak to stwierdził lekarz) mogę grać w totolotka, bo trafiło mi się puste jajo (przy naturalnej rowniez). To wszystko razem odbyło się w przeciągu 8 miesięcy i spowodowało, że w styczniu (kiedy musialam czekać na poronienie) dopadła mnie ... nazwijmy to po imieniu .... depresja. Moje myśli skupiały się wyłącznie ku pozostawieniu listu do męża, pójściu na spacer do lasu i znalezieniu odpowiedniego miejsca, a może kupienia w aptece jakiś super leków? .... Sama nie wiem, co wolałam. Każdemu mówiłam, żeby się mną nie interesowali, bo byłam z tym wszystkim Sama. Owszem, był obok mąż, stsral się i tak naprawdę sam nie wiedział, co ma poczynić, żeby było mi lepiej, żeby wyrwać mnie z tej gehenny. I co? I okazało się, pewnego pięknego dnia, że ja przecież muszę żyć! Dotarło, że nie można się poddawać. Są przecież jeszcze adopcję w domach, są też rodziny zastępcze, po prostu są opcje. Nie! To niw było wyjście, ale pozwoliło mi to uwierzyć, że zanim trafię do domu dziecka po 6 latka, bo młodszego dziecka pewnie mi nie dadzą, muszę podejść jeszcze kilka razy, aż do 50 -tki, aż do .... skutku. Przeanalizowaliśmy z mężem różne sytuacji, przeanalizowaliśmy swoje finanse i ... wystartowaliśmy! Aktualnie czekam na wynik transferu. I wiesz co? Jestem, za przeproszeniem, usrana po pachy, bo tak bardzo chciałabym, żeby się udało przytulić dziecię we własnych ramionach. Liczę na to, że to ten transfer, ale jeśli to nie ten, to już odłożyłam "100 zl", aby po malu zbierać na kolejną procedurę. Nie poddam się! O nie! Choćbym miała oddać wszystko, co mam, to oddam, żeby tylko mieć komfort psychiczny, że próbowałam wszystkiego. I czasem musimy też zrozumieć, że jak tak ciagle "obstawiamy się " tymi wszystkimi lekami, to może trzeba po prostu wrzucić na luz i pójść po kinjmaln3j granicy.
Życzę Ci, abyś szybko doszła do siebie, żebyś szybko odnalazła.swoja wewnętrzna siłę. Wiem jedno! Daj sobie czas! Przemysł, pomysł i dzialaj! A my będziemy Ci tutaj wszystkie kibicowały!
Monika29, Magra3, Wiola82, Milvaaa, The_sleeping_beauty, aaaania87, mlia, mała, WiosnyFanka, Lea1111, Lilkam, Baby.baby86, WeterankaP, Giosiek, Ewa3bit, Zenula, AGAaa lubią tę wiadomość
-
I give up i się prawie poryczałam 😘 🫂
I gave up, Wiola82, The_sleeping_beauty, Lilkam lubią tę wiadomość
Córka z zespołem wad genetycznych
Translokacja chromosomów, 6 strat, mthfr, pai1 plus amh 0.27, decyzja o AZ.
05.10.2022 transfer AZ 🥰
Bhcg 7dpt - 33.2, 9dpt -79, 12dpt - 202, 16dpt - 1073.
09.11.2022 - jest ❤
12.12.2022 - usg prenatalne, 6 .5cm szczęścia ❤
27.02.2023 - usg połówkowe , 590g synka
28.04 - usg 3 trymestr, 2kg chłopaka ❤
26.05 - 2600g synka
07.06.2023 - synuś jest z nami, 3380g i 54cm do kochania
-
Monika29 wrote:I give up i się prawie poryczałam 😘 🫂
To tylko ŻYCIE, Monika29 🫣
Ono, niestety, pisze takie scenariusze.
Ale w moim życiu jest też dużo cudownych momentów i właśnie dla nich i dla tych pięknych chwil, które jeszcze mnie czekają, warto żyć 😊
Wiola82, Magra3, mała, Monika29, Lilkam lubią tę wiadomość
-
I gave up wrote:Palyna, wiem że żadne słowa nie spowodują, że akurat teraz zmienisz nastawienie. Pamiętaj jednak, że są tutaj dziewczynyz które zawsze całym sercem wspierają siebie nawzajem. Serdeczne "przyjaciółki", które najlepiej wiedzą, co przeżywamy, bo każda z Nich przechodziła przez to samo. Niektóre mniejsze, niektóre większe rozterki, ale walczą o ten sam cel. Niejedna tutaj na forum miała stan, który uważała za beznadziejny i z którego nie ma juz szans na wyjście. Dały jednak radę! Pocierpialy swoje, przeżyły swoje dramaty, odpoczęły i walczyły dalej. Zdecydowana większość z nich ma aktualnie dylematy jak się spakować do szpitala j co kupić dzieciątko, bo zaraz będą rodzić. Inne z nich są na etapie badań prenatalnych, a jeszcze inne cieszą się z bicia serduszka 😊
Sama osobiście jestem przykładem kobiety silnej, niezależnej i takiej, która świadomie podejmuje swoje decyzje. Podeszłam do pierwszego IVF ze świadomością, że za pierwszym razem mało komu się udaje. Oczywiście, nienudalo się, a po mnie spłynęło to jak po przysłowiowej kaczce. Podeszłam, już z dużą nadzieja, że drugi transfer mi się uda. Niestety udał się, ale nie mi i akurat trafiłam w moment, gdzie dookoła zachodziły wszystkie, które latami się starały, tylko nie ja. To była dla mnie trauma, ale szybko dałam sobie z nią radę. Nawet podjęcie decyzji o AZ nie było takie trudne, aczkolwiek napewno obarczone tzw. utratą "czegoś mojego" (na poczatku tak właśnie wtedy mi się wydawało). Podeszłam do AZ z nadzieją, że to wina moich zarodkownu tym razem uda się na 100%. Okazało się jednak, że (jak to stwierdził lekarz) mogę grać w totolotka, bo trafiło mi się puste jajo (przy naturalnej rowniez). To wszystko razem odbyło się w przeciągu 8 miesięcy i spowodowało, że w styczniu (kiedy musialam czekać na poronienie) dopadła mnie ... nazwijmy to po imieniu .... depresja. Moje myśli skupiały się wyłącznie ku pozostawieniu listu do męża, pójściu na spacer do lasu i znalezieniu odpowiedniego miejsca, a może kupienia w aptece jakiś super leków? .... Sama nie wiem, co wolałam. Każdemu mówiłam, żeby się mną nie interesowali, bo byłam z tym wszystkim Sama. Owszem, był obok mąż, stsral się i tak naprawdę sam nie wiedział, co ma poczynić, żeby było mi lepiej, żeby wyrwać mnie z tej gehenny. I co? I okazało się, pewnego pięknego dnia, że ja przecież muszę żyć! Dotarło, że nie można się poddawać. Są przecież jeszcze adopcję w domach, są też rodziny zastępcze, po prostu są opcje. Nie! To niw było wyjście, ale pozwoliło mi to uwierzyć, że zanim trafię do domu dziecka po 6 latka, bo młodszego dziecka pewnie mi nie dadzą, muszę podejść jeszcze kilka razy, aż do 50 -tki, aż do .... skutku. Przeanalizowaliśmy z mężem różne sytuacji, przeanalizowaliśmy swoje finanse i ... wystartowaliśmy! Aktualnie czekam na wynik transferu. I wiesz co? Jestem, za przeproszeniem, usrana po pachy, bo tak bardzo chciałabym, żeby się udało przytulić dziecię we własnych ramionach. Liczę na to, że to ten transfer, ale jeśli to nie ten, to już odłożyłam "100 zl", aby po malu zbierać na kolejną procedurę. Nie poddam się! O nie! Choćbym miała oddać wszystko, co mam, to oddam, żeby tylko mieć komfort psychiczny, że próbowałam wszystkiego. I czasem musimy też zrozumieć, że jak tak ciagle "obstawiamy się " tymi wszystkimi lekami, to może trzeba po prostu wrzucić na luz i pójść po kinjmaln3j granicy.
Życzę Ci, abyś szybko doszła do siebie, żebyś szybko odnalazła.swoja wewnętrzna siłę. Wiem jedno! Daj sobie czas! Przemysł, pomysł i dzialaj! A my będziemy Ci tutaj wszystkie kibicowały!
Pięknie napisałaś 💚💚💚I gave up, Monika29 lubią tę wiadomość
-
A mi .... szczerze mówiąc... ulżyło, że moglam przelać te myśli na papier 😍
Nastawienie mam super. Czasami te dobre emocję sbujają się na szali z tymi złymi emocjami, ale póki co, te lepsze wygrywają. Wypracowanie sobie tak pozytywnego nastawienia, to kochane moje, lara praktyki i umiejętność walki samej ze sobą 😊
Już Wam nie zatruwam! Bo albo rozwalam system z poszukiwaniem koguta, albo z wpisami niczym sławna poetka - psychorożka 🙈😃Magra3, Monika29, Ewa3bit lubią tę wiadomość
-
I gave up wrote:A mi .... szczerze mówiąc... ulżyło, że moglam przelać te myśli na papier 😍
Nastawienie mam super. Czasami te dobre emocję sbujają się na szali z tymi złymi emocjami, ale póki co, te lepsze wygrywają. Wypracowanie sobie tak pozytywnego nastawienia, to kochane moje, lara praktyki i umiejętność walki samej ze sobą 😊
Już Wam nie zatruwam! Bo albo rozwalam system z poszukiwaniem koguta, albo z wpisami niczym sławna poetka - psychorożka 🙈😃
Jesteś świetną babką!I gave up, mała, Monika29 lubią tę wiadomość
-
Mati W. wrote:Dziewczyny, powiedzcie proszę jak będę szła na usg do lekarza w Pl to na co zwrócić uwagę. Powinien dać mi zdjecue usg które wysyłam do Czech, a w opisie co ma się znaleźć, grubość endo o coś jeszcze ? Pytam bo idę do zwykłego gina, a nie z kliniki.
Mati W. lubi tę wiadomość
-
I gave up wrote:A mi .... szczerze mówiąc... ulżyło, że moglam przelać te myśli na papier 😍
Już Wam nie zatruwam! Bo albo rozwalam system z poszukiwaniem koguta, albo z wpisami niczym sławna poetka - psychorożka 🙈😃
Trzymam kciuki żeby w końcu się udało 😘
Palyna może jeszcze nie wszystko stracone tak jak piszą dziewczyny poczekaj do poniedziałku bo jednak przyrost jest!!! Nie poddawaj się!# jesteśmy z Tobą!Magra3, I gave up, mała lubią tę wiadomość
29lat Słabe komórki
Amh 2.9
Październik 2019 nasienie
morfologia 0%
2*Iui
1 ivf p. Krótki wrześniem 2018
2 ivf p. Krótki luty 2019 słaba blastocyta 333:(
3 ivf Listopad 2019 Długi protokół mrozak 3dniowy
Transfer 18.01 -
I gave up!🥹🥹dokładnie!
Jak wychodziłam po pierwszym transferze w Reprofit powiedziałam Renacie, że jeśli się nie uda wrócę !
I będę wracać oraz tak długo walczyć, aż nie przekwitnę!
Zaśmiała się, że mam jeszcze trochę czasu…
Też przerabiałam depresje w pełnym tego słowa znaczeniu. Kiedy nie udała się trzecia procedura na naszych gemetach, a w ośrodku adopcyjnym z racji na wiek męża powiedziano nam, że dziecko w wieku szkolnym to jedyna opcja…rozpadłam się na milion kawałków.
Później 3 biochemiczne z AZ…niby krok na przód, ale wcale nie lepsze uczucie.
Czas uciekał a jedyne co trzymało mnie w kupie to dobra i wymagająca praca.
Nie chodzi mi tutaj o licytacje ile która z nas przeszła!
Wiem, że każda z nas zniosła o wiele za dużo, że można czuć bezsilność i cale combo złych emocji
Dziewczyny bez „suwaczków” jesteście o krok od szczęścia, obiecuje ! ❤️
Moje daje dzisiaj kopniaki🥰I gave up, Magra3, Mati W., The_sleeping_beauty, mlia, mała, Monika29, Lea1111, Baby.baby86, Giosiek lubią tę wiadomość
👩🏼33 l.
2012 rozpoczęcie starań
3 pełne procedury -7 naszych zarodków :2014😿😿2018😿😿2020 😿😿😿
24.04.2022 AZ PL- biochem👎
27.09.2022-AZ PL- biochem👎
03.12.2022-AZ- Reprofit👎coś drgnęło
09.01.2023- AZ Reprofit-7 dpt: beta -81,88, prog 21,26; 9 dpt: beta 168,66, prog 26,29;11 dpt: beta 302,62, prog 20,40;14 dpt: beta 978,57 prog 22,50;16 dpt: beta 2043,2 🚀;21 dpt: beta 10988,58, prog 22,94
1.02.2023 -USG- jest ❤️ 5t+6
9.03.2023- SANCO-PRAWIDŁOWY zdrowa dziewczynka 👧🏼
17.03.2023- prenatalne- 6,5 cm🥰
2.05.2023-prenatalne II-300g wad nie wykryto
14.07.2023-2400g
30.07.2023-2700g
16.09.2023, 17:17, córka 10/10 -
I gave up wrote:Palyna, wiem że żadne słowa nie spowodują, że akurat teraz zmienisz nastawienie. Pamiętaj jednak, że są tutaj dziewczynyz które zawsze całym sercem wspierają siebie nawzajem. Serdeczne "przyjaciółki", które najlepiej wiedzą, co przeżywamy, bo każda z Nich przechodziła przez to samo. Niektóre mniejsze, niektóre większe rozterki, ale walczą o ten sam cel. Niejedna tutaj na forum miała stan, który uważała za beznadziejny i z którego nie ma juz szans na wyjście. Dały jednak radę! Pocierpialy swoje, przeżyły swoje dramaty, odpoczęły i walczyły dalej. Zdecydowana większość z nich ma aktualnie dylematy jak się spakować do szpitala j co kupić dzieciątko, bo zaraz będą rodzić. Inne z nich są na etapie badań prenatalnych, a jeszcze inne cieszą się z bicia serduszka 😊
Sama osobiście jestem przykładem kobiety silnej, niezależnej i takiej, która świadomie podejmuje swoje decyzje. Podeszłam do pierwszego IVF ze świadomością, że za pierwszym razem mało komu się udaje. Oczywiście, nienudalo się, a po mnie spłynęło to jak po przysłowiowej kaczce. Podeszłam, już z dużą nadzieja, że drugi transfer mi się uda. Niestety udał się, ale nie mi i akurat trafiłam w moment, gdzie dookoła zachodziły wszystkie, które latami się starały, tylko nie ja. To była dla mnie trauma, ale szybko dałam sobie z nią radę. Nawet podjęcie decyzji o AZ nie było takie trudne, aczkolwiek napewno obarczone tzw. utratą "czegoś mojego" (na poczatku tak właśnie wtedy mi się wydawało). Podeszłam do AZ z nadzieją, że to wina moich zarodkownu tym razem uda się na 100%. Okazało się jednak, że (jak to stwierdził lekarz) mogę grać w totolotka, bo trafiło mi się puste jajo (przy naturalnej rowniez). To wszystko razem odbyło się w przeciągu 8 miesięcy i spowodowało, że w styczniu (kiedy musialam czekać na poronienie) dopadła mnie ... nazwijmy to po imieniu .... depresja. Moje myśli skupiały się wyłącznie ku pozostawieniu listu do męża, pójściu na spacer do lasu i znalezieniu odpowiedniego miejsca, a może kupienia w aptece jakiś super leków? .... Sama nie wiem, co wolałam. Każdemu mówiłam, żeby się mną nie interesowali, bo byłam z tym wszystkim Sama. Owszem, był obok mąż, stsral się i tak naprawdę sam nie wiedział, co ma poczynić, żeby było mi lepiej, żeby wyrwać mnie z tej gehenny. I co? I okazało się, pewnego pięknego dnia, że ja przecież muszę żyć! Dotarło, że nie można się poddawać. Są przecież jeszcze adopcję w domach, są też rodziny zastępcze, po prostu są opcje. Nie! To niw było wyjście, ale pozwoliło mi to uwierzyć, że zanim trafię do domu dziecka po 6 latka, bo młodszego dziecka pewnie mi nie dadzą, muszę podejść jeszcze kilka razy, aż do 50 -tki, aż do .... skutku. Przeanalizowaliśmy z mężem różne sytuacji, przeanalizowaliśmy swoje finanse i ... wystartowaliśmy! Aktualnie czekam na wynik transferu. I wiesz co? Jestem, za przeproszeniem, usrana po pachy, bo tak bardzo chciałabym, żeby się udało przytulić dziecię we własnych ramionach. Liczę na to, że to ten transfer, ale jeśli to nie ten, to już odłożyłam "100 zl", aby po malu zbierać na kolejną procedurę. Nie poddam się! O nie! Choćbym miała oddać wszystko, co mam, to oddam, żeby tylko mieć komfort psychiczny, że próbowałam wszystkiego. I czasem musimy też zrozumieć, że jak tak ciagle "obstawiamy się " tymi wszystkimi lekami, to może trzeba po prostu wrzucić na luz i pójść po kinjmaln3j granicy.
Życzę Ci, abyś szybko doszła do siebie, żebyś szybko odnalazła.swoja wewnętrzna siłę. Wiem jedno! Daj sobie czas! Przemysł, pomysł i dzialaj! A my będziemy Ci tutaj wszystkie kibicowały!
💕💕💕💕💕 popłakałam się …. 💕💕
Dziękuje 😘😘Wiadomość wyedytowana przez autora: 19 maja 2023, 20:00
I gave up, The_sleeping_beauty, mała lubią tę wiadomość
palyna -
I gave up wrote:Palyna, wiem że żadne słowa nie spowodują, że akurat teraz zmienisz nastawienie. Pamiętaj jednak, że są tutaj dziewczynyz które zawsze całym sercem wspierają siebie nawzajem. Serdeczne "przyjaciółki", które najlepiej wiedzą, co przeżywamy, bo każda z Nich przechodziła przez to samo. Niektóre mniejsze, niektóre większe rozterki, ale walczą o ten sam cel. Niejedna tutaj na forum miała stan, który uważała za beznadziejny i z którego nie ma juz szans na wyjście. Dały jednak radę! Pocierpialy swoje, przeżyły swoje dramaty, odpoczęły i walczyły dalej. Zdecydowana większość z nich ma aktualnie dylematy jak się spakować do szpitala j co kupić dzieciątko, bo zaraz będą rodzić. Inne z nich są na etapie badań prenatalnych, a jeszcze inne cieszą się z bicia serduszka 😊
Sama osobiście jestem przykładem kobiety silnej, niezależnej i takiej, która świadomie podejmuje swoje decyzje. Podeszłam do pierwszego IVF ze świadomością, że za pierwszym razem mało komu się udaje. Oczywiście, nienudalo się, a po mnie spłynęło to jak po przysłowiowej kaczce. Podeszłam, już z dużą nadzieja, że drugi transfer mi się uda. Niestety udał się, ale nie mi i akurat trafiłam w moment, gdzie dookoła zachodziły wszystkie, które latami się starały, tylko nie ja. To była dla mnie trauma, ale szybko dałam sobie z nią radę. Nawet podjęcie decyzji o AZ nie było takie trudne, aczkolwiek napewno obarczone tzw. utratą "czegoś mojego" (na poczatku tak właśnie wtedy mi się wydawało). Podeszłam do AZ z nadzieją, że to wina moich zarodkownu tym razem uda się na 100%. Okazało się jednak, że (jak to stwierdził lekarz) mogę grać w totolotka, bo trafiło mi się puste jajo (przy naturalnej rowniez). To wszystko razem odbyło się w przeciągu 8 miesięcy i spowodowało, że w styczniu (kiedy musialam czekać na poronienie) dopadła mnie ... nazwijmy to po imieniu .... depresja. Moje myśli skupiały się wyłącznie ku pozostawieniu listu do męża, pójściu na spacer do lasu i znalezieniu odpowiedniego miejsca, a może kupienia w aptece jakiś super leków? .... Sama nie wiem, co wolałam. Każdemu mówiłam, żeby się mną nie interesowali, bo byłam z tym wszystkim Sama. Owszem, był obok mąż, stsral się i tak naprawdę sam nie wiedział, co ma poczynić, żeby było mi lepiej, żeby wyrwać mnie z tej gehenny. I co? I okazało się, pewnego pięknego dnia, że ja przecież muszę żyć! Dotarło, że nie można się poddawać. Są przecież jeszcze adopcję w domach, są też rodziny zastępcze, po prostu są opcje. Nie! To niw było wyjście, ale pozwoliło mi to uwierzyć, że zanim trafię do domu dziecka po 6 latka, bo młodszego dziecka pewnie mi nie dadzą, muszę podejść jeszcze kilka razy, aż do 50 -tki, aż do .... skutku. Przeanalizowaliśmy z mężem różne sytuacji, przeanalizowaliśmy swoje finanse i ... wystartowaliśmy! Aktualnie czekam na wynik transferu. I wiesz co? Jestem, za przeproszeniem, usrana po pachy, bo tak bardzo chciałabym, żeby się udało przytulić dziecię we własnych ramionach. Liczę na to, że to ten transfer, ale jeśli to nie ten, to już odłożyłam "100 zl", aby po malu zbierać na kolejną procedurę. Nie poddam się! O nie! Choćbym miała oddać wszystko, co mam, to oddam, żeby tylko mieć komfort psychiczny, że próbowałam wszystkiego. I czasem musimy też zrozumieć, że jak tak ciagle "obstawiamy się " tymi wszystkimi lekami, to może trzeba po prostu wrzucić na luz i pójść po kinjmaln3j granicy.
Życzę Ci, abyś szybko doszła do siebie, żebyś szybko odnalazła.swoja wewnętrzna siłę. Wiem jedno! Daj sobie czas! Przemysł, pomysł i dzialaj! A my będziemy Ci tutaj wszystkie kibicowały!
Gave up to brzmi jak manifest praktycznie każdej z nas. Bo pewnie praktycznie każda z nas zaliczyła wzloty nadziei i doły rozpaczy i zniechęcenia.
Nasze historie różnią sie szczegółami, a całościowo sa podobne.
Pewnie dlatego jest tu klimat autentycznego wsparcia.
Dzieki Ci za ten post i ubranie tego w słowa ♥️
Powinna byc tu funkcja wielokrotnego kliknięcia „Lubię to” 👍🙂🌻
I gave up, Magra3, mlia, mała, Monika29 lubią tę wiadomość