Staraczki i mamusie z Rzeszowa
-
WIADOMOŚĆ
-
felin wrote:Ja też zamrażałam 2 w jednej słomce bo liczyłam że jak podadzą mi dwa to są większe szanse. Ja pamiętam że jak mi robili łyżeczkowanie to starania kazali odłożyć na 3 m-c ale jestem ciekawa jak u ciebie bedzie. A mówiła ci pani dr dlaczego tak się stało ? jaka jsst przyczyna?
Nikt nie odpowie na tak postawione pytanie. Poronienia to niestety działanie natury ...
Rzadko dzieje się tak, że w organizmie kobiety tkwi przyczyna poronień, zdecydowana większość to problemy tkwiące w samym zarodku ...Karolinka urodziła się 18.08. 2020. Nasza druga córeczka ☺️☺️
Hania urodziła się 24.XII.2018 jest idealna
Nierówna walka od 6.2014.
Ureaplasma/Insulinooporność/
Polipy / histeroskopia 3.2016 /3.2018
Poronienie 6.2016 12.2017
Sytuacja ma zawsze rację, bo jest, bo się zdarzyła, czy dobra, czy zła. -
Janess wrote:I chyba wlasnie dlatego robi sie tyle badan zeby odrzucic zarodki niezdolne do rozwoju.
Nie wiem jak jest u nas w Rzeszowie, ale w innych klinikach widzialam jakies badania plemnikow. Nie pamietam nazwy ale chodzilo o to, ze specjalnymi drozszymi metodami wybieralo sie najlepsze plemniki. I wtedy z 5tys robilo sie 6-7tys. Czy sa takie same metody selekcji jajeczek?
Lipa, Ty masz najlepsze porownanie. Czy w Krakowie proponowali Ci jakies inne, bardziej zaawansowane procedury niz w Rzeszowie?
niestety nikt nie przewidzi czy z połączenia konkretnej komórki i konkretnego plemnika powstanie zdrowy genetycznie zarodek
Jest coś takiego jak preimplantacyjna diagnostyka zarodka, na pewno dostępna w Krakowie, ale kosztuje to grube pieniądze, a i tak nikt nie da gwarancji, ze ze zdrowego genetycznie zarodka będzie ciaza.
bardolka ma rację niestety. Niestety dla nas. -
Janess wrote:Felin, tule mocno
Dziewczyny, a mozna mrozic slomki z 1 zarodkiem? W znaczeniu np jak mialabym 6 zarodkow to zrobic 6 slomek a nie tylko 3? Pomijam roznice kosztow. Ale jesli szanse powodzenia sa takie same to moze lepiej by bylo probowac pojedynczo a nie po 2? -
katson wrote:@lipa a jak to u Ciebie wyglądało chodzi o przebieg endometriozy, leczenie? Długo sie staraliście ? Jaki lekarz Cię prowadzi ?
A tak w skrócie to miałam szczęście trafić na lekarza, który moje leczenie praktycznie zaczął od laparoskopii, więc endometrioza wyszła od razu i jej leczenie polegało na wycięciu ognisk podczas laparo.
potem kolejne szczęście, ze kolejny lekarz po 3 nieudanych cyklach z clo powiedział szczerze, ze szkodą mojego czasu, bo on niewiele może dla mnie już zrobić i skierował mnie do kliniki. A tam już jak w stopce: inseminacje i ivf. Efekt również w stopce
Przykro mi dziewczyny, ze tak tu smutno się zrobiło. Dobrze, ze jest ten wątek, bo gdy ja zaczynałam, nie mogłam znaleźć nikogo z Podkarpacia, zeby podpytac o cokolwiek.
-
Kurcze teraz mam banie, czy nie zaryzykować i nie zrobić ivf w Krakowie, choć nie ukrywam że koszty mnie przerazaja.
Lipa nie orientujesz sie ile kosztuje cala procedura ivf w Krakowie?
Co do Twoich transferow to robilas tez w krakowie czy w rzeszowie? Masz ich 5?Wiadomość wyedytowana przez autora: 3 czerwca 2017, 09:05
* ANA - ujemne
* Przeciwciała kardiolipinowe - negatywne
* Nieprawidłowa mutacja MTHFR
* Nieprawidłowy czynnik V Leiden
* TSH -3.05
*Homocysteina -6.2
* AntyTG i antyTPO w normie
* 4.05.20 poronienie 4t4d ;(
* 20.06.18-laparo
* 24.03.18 poronienie 6t ;(
* nasienie po zabiegu ok
* 08.2017-I IVF
* kariotypy ok -
Ferdek wrote:Felin, a u ciebie jaka byla przyczyna poronienia? Doktorka sama nie wie dlaczego tak sie stalo, w poniedzialek ide do szpitala to moze sie dowiem co bylo przyczyna.
Nie wiem jaka była przyczyną pamiętam ze lekarz który mnie przyjmował na izbie przyjęć powiedział "selekcja naturalna" . Daj znać jak będziesz po zabiegu trzymaj sięCzasem siła to nie ten wielki ogień, który wszyscy widzą. Czasem to jest ta maleńka iskierka, która szepcze:"Jeszcze trochę, dasz radę" -
3 transfery miałam w Rzeszowie, 2 w Krakowie.[/QUOTE]
Lipa powiedz mi czy za każdym razem jak się transfer nie udał to wyglądało tak samo ze beta robisz i nic ?Czasem siła to nie ten wielki ogień, który wszyscy widzą. Czasem to jest ta maleńka iskierka, która szepcze:"Jeszcze trochę, dasz radę" -
lipa wrote:Rzeczywiście dużo razy już o sobie pisalam, cofnij się troszkę
A tak w skrócie to miałam szczęście trafić na lekarza, który moje leczenie praktycznie zaczął od laparoskopii, więc endometrioza wyszła od razu i jej leczenie polegało na wycięciu ognisk podczas laparo.
potem kolejne szczęście, ze kolejny lekarz po 3 nieudanych cyklach z clo powiedział szczerze, ze szkodą mojego czasu, bo on niewiele może dla mnie już zrobić i skierował mnie do kliniki. A tam już jak w stopce: inseminacje i ivf. Efekt również w stopce
Przykro mi dziewczyny, ze tak tu smutno się zrobiło. Dobrze, ze jest ten wątek, bo gdy ja zaczynałam, nie mogłam znaleźć nikogo z Podkarpacia, zeby podpytac o cokolwiek.
Czyli zrobienie laparoskopii w celach diagnostycznych na dość wczesnym etapie leczenia to dobry pomysł? Boję się tego zabiegu, ale po przeczytaniu postów takich jak Twój coraz bardziej się do tego przekonuję
Nie wiem czy65cs, 30 lat -
lipa wrote:Rzeczywiście dużo razy już o sobie pisalam, cofnij się troszkę
A tak w skrócie to miałam szczęście trafić na lekarza, który moje leczenie praktycznie zaczął od laparoskopii, więc endometrioza wyszła od razu i jej leczenie polegało na wycięciu ognisk podczas laparo.
potem kolejne szczęście, ze kolejny lekarz po 3 nieudanych cyklach z clo powiedział szczerze, ze szkodą mojego czasu, bo on niewiele może dla mnie już zrobić i skierował mnie do kliniki. A tam już jak w stopce: inseminacje i ivf. Efekt również w stopce
Przykro mi dziewczyny, ze tak tu smutno się zrobiło. Dobrze, ze jest ten wątek, bo gdy ja zaczynałam, nie mogłam znaleźć nikogo z Podkarpacia, zeby podpytac o cokolwiek.
Dokładnie na wątku jest dużo znaczących informacji a przede wszystkim wsparcie, które dajecie innym dziewczynom.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 3 czerwca 2017, 11:53
-
k91 wrote:Czyli zrobienie laparoskopii w celach diagnostycznych na dość wczesnym etapie leczenia to dobry pomysł? Boję się tego zabiegu, ale po przeczytaniu postów takich jak Twój coraz bardziej się do tego przekonuję
Nie wiem czy
zabieg wspominam lepiej niż dwie pierwsze punkcie do ivf. Dwa dni po laparo smigalam normalnie po domu. Jedno rzyganko po narkozie i to tyle skutków ubocznych Po punkcji przez tydzień byłam nie do życia. -
k91 wrote:Rzyganko da się przeżyć.
Dobrze,że jesteś Lipa i dzielisz się doświadczeniami. Dzięki
Ja miałam laparo 3 miesiące temu i mogę powiedzieć że "nie taki diabeł straszny jak go malują". U mnie po zabiegu nie było nawet wymiotów. Ogólnie to się też bałam, ale było lepiej niż się spodziewałam. Też mam endometrioze...lipa lubi tę wiadomość
29 lat. Moja historia [blog]: waiting4.pl
"Im bardziej w życiu ma się pod górkę, tym piękniejsze będą później widoki" -
Parsleyek wrote:Ja miałam laparo 3 miesiące temu i mogę powiedzieć że "nie taki diabeł straszny jak go malują". U mnie po zabiegu nie było nawet wymiotów. Ogólnie to się też bałam, ale było lepiej niż się spodziewałam. Też mam endometrioze...
I jakie plany dalej? -
lipa wrote:Lubię za dobra tolerancję zabiegu. Nie za endometrioze
I jakie plany dalej?
Podobno nie jest jakaś zaawansowana, no ale jest. Torbiel i ogniska endometriozy zostały usunięte przy laparo. Kolejnym krokiem będzie IUI, ale na razie mam dość i po prostu muszę trochę głowę wyluzować. Do inseminacji podejdę jak będę na 1000% przekonana. Wiem że czas nie nie sprzyja na korzyść, bo znów się może odnowić, ale na razie muszę chwilę od tego wszystkiego odpocząć.
Lipa, jesteś już gotowa do porodu? Bo to całkiem niedaleko już!29 lat. Moja historia [blog]: waiting4.pl
"Im bardziej w życiu ma się pod górkę, tym piękniejsze będą później widoki" -
Parsleyek wrote:Ja miałam laparo 3 miesiące temu i mogę powiedzieć że "nie taki diabeł straszny jak go malują". U mnie po zabiegu nie było nawet wymiotów. Ogólnie to się też bałam, ale było lepiej niż się spodziewałam. Też mam endometrioze...
Ja nie wiem co tam mam w środku. Nie wiem czy mam, czy nie mam endometriozy. Okaże się po zabiegu jak się na niego zdecyduję.65cs, 30 lat -
Ferdek wrote:Bardolka, a po jakim czasie moglas zachodzic w ciaze? A czy lyzeczkowanie robia w narkozie?
Moja koleżanka też poroniła jakoś na początku drugiego miesiąca, ale od pierwszej wizyty serduszko słabo biło i lekarz nie dawał większych szans. Miała łyżeczkowanie w profamilii. Ogólnie mówi, że nie czuła się jakoś źle. Na drugi dzień wyszła chyba do domu. I miała odczekać 3 cykle nim zabierze się do starań. Zaszła w 1 cyklu starań a ciąże, odpukać, znosi lepiej niż książkowo. Jest już prawie w połowie.