Ciąża po 30-stce :)
-
WIADOMOŚĆ
-
Fairuza, zazdroszczę, pięknie sobie kącik urządziłaś. Bardzo gustownie i stylowo.
My wróciliśmy z połówkowych dopiero. Jeszcze po drodze wstąpiliśmy do wietnamskiej restauracji, potem na lody, potem trochę po sklepach pochodzić.
Maluszek jest zdrowy, wymiarowo niby na 24 tydzień ciąży, nie chciał dać się zmierzyć, więc nie wiem jak długi, ale waży 550g! No i ogólnie kawał chłopa, bo siusiaka wystawił, że ho ho, także będziemy mieć synka
Szyjka 3.5 cm także wszystko ok. Pozdrawiamatagata, Fairuza, marta258, nowatorka, Izieth lubią tę wiadomość
-
Nita wrote:Fairuza, zazdroszczę, pięknie sobie kącik urządziłaś. Bardzo gustownie i stylowo.
My wróciliśmy z połówkowych dopiero. Jeszcze po drodze wstąpiliśmy do wietnamskiej restauracji, potem na lody, potem trochę po sklepach pochodzić.
Maluszek jest zdrowy, wymiarowo niby na 24 tydzień ciąży, nie chciał dać się zmierzyć, więc nie wiem jak długi, ale waży 550g! No i ogólnie kawał chłopa, bo siusiaka wystawił, że ho ho, także będziemy mieć synka
Szyjka 3.5 cm także wszystko ok. Pozdrawiam
Dzieki Nita.
A połówkowe wypadły super,tak trzymać! -
Dziewczyny o 1:30 wstałam po raz kolejny do łazienki a tam przy schyleniu się żeby klapę podnieść poczułam ciepło na dole i poleciało mi objętość tak ok dobrego kieliszka wódki taki baaardzo rzadki śluz potem jak usiadłam na kiblu to robiłam siku I pytanie do was czy to czasem nie wody Dodam że przed wyjściem do wc obudził mnie rozrywajacy ból bioder Dziś od południa mam bardzo obfity śluz i wilgotno tam. Narazie tylko krzyż mnie boli może się rozkręci co?
Insulinoodporność, PCOS, dna moczanowa- walczymy o rodzeństwo
-
JRY, oby to dziś!
A ja się wlasnie obudzilam. Wstalam na siku po piątej, pomierzylam, co mialam pomierzyc. Na czczo 87, slad ketonow. Potem usilowalam zasnąć, ale nie moglam z nerwów (mamy straszne hece z mieszkaniem, wyglada na to, że wkrótce wyladuje u teściów na czas blizej nieokreślony ). W końcu się popłakałam z nerwów i potem zasnelam. Budzik mi dzwonił, ale go olalam. No i właśnie się obudziłam. Wedlug zasad powinnam byc po pierwszym sniadaniu do 8:30, a po drugim do 11. Nie wiem, kiedy ja się z tymi sniadaniami wyrobię, ale fruwa mi to dziś. -
Dziewczyny pisze ze szpitalnego łóżka Przed 5 przyjechalismy do szpitala bo zaczęłam krwawic. To szyjka się rozwiera. Czekamy na ginekologii na rozwój akcji bo skurcze malusie a lekarz mówi że wszystko z dzidzia ok więc czekamy. Ciągle leci brudny śluz baaardzo rzadki i dużo go. Podobno to reszta czopu odeszła Teraz czekamy na skurcze bądź odejście wód.
kataloza lubi tę wiadomość
Insulinoodporność, PCOS, dna moczanowa- walczymy o rodzeństwo
-
nick nieaktualnyJRY życzę mnóstwo sił by dzisiaj wszystko pięknie się rozwiązało duże prawdopodobieństwo że jeszcze dziś będziesz tulić swoją córeczkę w ramionach ;*
Kai, ja też dzisiaj o 5 na siku wstawałam, hehe zazwyczaj o 5 się budzę.
jesteśmy od wczoraj u teściów, ale już chce do domu ;/ męczę się tutaj.. poza tym od wczoraj mam złe dni, już zanim tu przyjechaliśmy, kiepski humor, a wszystko przez zawirowania rodzinne, bo tak jest z tą rodzinką, że najlepiej na zdjęciu i to nie zawsze, wczoraj przejrzałam na oczy, coś zrozumiałam i smutno mi się zrobiło z tego powodu i tak mnie trzyma, i chce mi się do domu, do mojego domu..
przez jakiś czas po ślubie mieszkaliśmy u moich rodziców ale mój tatko ma ciężki charakter, ciężko było mi się z nim dogadać, miałam dość tych spięć więc wzięliśmy kredyt i mamy swoje mieszkanko, chociaż cały czas myślałam że to takie przejściowe, że kiedyś i tak wrócimy na stare śmieci, jak już zwolni się góra bo mają piętrowy dom, tylko na razie mieszka tam dziadek, myślałam że tak będzie dobrze bo rodzice coraz starsi to łatwiej będzie jak ktoś będzie z nimi mieszkał, poza tym mam straszny sentyment do domu rodzinnego, generalnie dobrze mi tam było. gdy się wyprowadziliśmy to i relacje się poprawiły i było ok, wczoraj przed wyjazdem wpadliśmy do moich rodziców na chwile, mojemu tacie mucha ostatnio usiadła na nosie, w tym tygodniu chyba osiągnęło to apogeum i w jednej chwili przypomniałam sobie dlaczego się stamtąd wyprowadziliśmy, nie powiedział nic przykrego ani do mnie ani do męża, tylko po prostu ten jego humor.. zrobiło mi się strasznie przykro i tak mnie trzyma, bardzo kocham moich rodziców ale chyba nie ma sensu uszczęśliwiać ich na siłę.
przepraszam za ten wywód, chyba musiałam się wygadać ;/Wiadomość wyedytowana przez autora: 13 sierpnia 2016, 12:02
-
JRY, trzymam kciuki aby poród przebiegł bez problemu i dzidzia była zdrowa, możliwe że już dzisiaj zobaczysz malutką
ŻonaAnia, najważniejsze że macie swoje mieszkanie, bo z rodzicami i teściami różnie bywa z tym wspólnym mieszkaniem, więc dobrze że zawsze macie gdzie się schronić
-
Kai,strasznie ci współczuję,ale głowa do góry.Dziś masz może gorszy dzień,jutro będzie lepiej.
żonaAnia,pewnie,trzeba czasem się wygadać,po co tłumić w sobie negatywne emocje.Jeśli zle się tam czujesz,to może namów męża,abyście już wracali?Zawsze możesz powiedzieć,że nie najlepiej się czujesz.
Jry kochana,trzymamy mocno za ciebie kciuki! Wreszcie się zaczęło.Jeszcze dziś będziesz mogła małą do siebie przytulic.Życzę szybkiego i bezbolesnego porodu,odezwij się potem jak wszystko poszło i jak się czujecie.
A ja dziś też mam gorszy dzień.Pominąwszy fakt,że nie sypiam dobrze już od miesiąca czy dwóch,to też co trochę łapią mnie jakieś bóle.Na te mniejsze nie zwracam uwagi,ale ten dzisiejszy w nocy był nie do zniesienia,to znowu córa ułożyła się jakoś pod żebrami.A wtedy żadna pozycja nie pomaga,kłuje nawet przy oddychaniu.W takie dni mam naprawdę dość i chciałabym ,żeby dzieci się już urodziły.Ból porodowy może i jest większy,ale z każdym dniem potem mija,a u mnie jak na razie z każdym dniem ciężej i gorzej -
JRY powodzenia życzę Może to ten dzień
Żona, my mieszkaliśmy po ślubie u teściów prawie 2 lata i jakby to było możliwe to od początku bym wolała być na swoim. Nie było tam źle, ale co na swoim to na swoim. Mamy teraz swoje mieszkanie też na kredyt, ale człowiek jest niezależny i może robić co mu się podoba i jak mu się podoba.
Też mam sentyment do swojego domu rodzinnego. Rodzice mieszkają na górze, a dziadkowie na dole. Ja miałam dostać dół, ale kupiliśmy swoje mieszkanie i po ich śmierci siostra pójdzie tam mieszkać, a w przyszłości góra będzie moja po rodzicach. Ale to odległa przyszłość. -
nick nieaktualnyJRY trzymaj się dzielnie
Fairuza, Ty też trzymaj się dzielnie, mogę sobie tylko wyobrazić co czujesz.. masz prawo mieć gorszy dzień, bo ja to nie wiem czego chce, sama stwarzam sobie problemy i wymyślam zmartwienia..
mój mąż wie że nie chce tu spędzać kolejnej nocki i dzisiaj pojedziemy do domu tylko nie wiem o której bo teściowie i szwagier co i rusz wymyślają w czym mąż mógłby im jeszcze pomóc ;/ to i tak pewnie ostatnia moja wizyta tutaj w tym roku, 250km w jedną stronę, mam dość już tej jazdy ;/ ale ogólnie to pasuje mi, że mam teściów tak daleko, teściowa ma całkiem inną wizję prowadzenia domu niż ja i nie chodzi tu o wystroj wnętrz
Milcia, ja z moimi rodzicami też mieszkałam jakieś dwa lata po ślubie i też gdybym wiedziała że to tak będzie to bym od razu poszła na swoje, na początek pewnie byśmy wynajęli bo wtedy nie było nas stać na kredyt, nie wiem co ja sobie wyobrażałam wiedząc doskonale jaki mój tato jest. ehh, młodzi generalnie jeśli tylko mają taką możliwość powinni mieszkać sami, rozumiem to ale mimowolnie szkoda mi rodziców, szczególnie mamy, nie wiem, nie umiem tego wytłumaczyć, no i tak to -
My od razu po ślubie zamieszkaliśmy w wynajmowanym. Ja się uparłam jak koza i wiem, że dobrze zrobiłam. Teraz usiłujemy kupić mieszkanie na kredyt i przez durnego dewelopera wszystko się przeciąga. A ze względów i finansowych, i lokalowych musimy się wyprowadzić do końca września. W dodatku nie mamy pewności, czy uda się ostatecznie kupić to mieszkanie. To nie jest kwestia "gorszego dnia", to jest konkretny i dość poważny problem, niestety.
Dziewczyny, co z tymi porodami?
Jakoś nam się te wróżby nie sprawdzają. -
nick nieaktualny
-
Kai wrote:My od razu po ślubie zamieszkaliśmy w wynajmowanym. Ja się uparłam jak koza i wiem, że dobrze zrobiłam. Teraz usiłujemy kupić mieszkanie na kredyt i przez durnego dewelopera wszystko się przeciąga. A ze względów i finansowych, i lokalowych musimy się wyprowadzić do końca września. W dodatku nie mamy pewności, czy uda się ostatecznie kupić to mieszkanie. To nie jest kwestia "gorszego dnia", to jest konkretny i dość poważny problem, niestety.
Dziewczyny, co z tymi porodami?
Jakoś nam się te wróżby nie sprawdzają.
Kai,miałam na myśli cukrzycę i ketony,pisząc o gorszym dniu.Mam nadzieję,że sprawa z mieszkaniem wyjasni ci się pozytywnie.
U Jry akcja się jeszcze pewnie rozwinie,ja przy pierwszym porodzie tez zaczęłam tylko od krwawienia,a potem to już poszło.A teraz jak na razie nic się nie dzieje,choc tez pojawił się u mnie wczoraj wieczór taki gęsty śluz,o jakim pisała Jry.Moze to już jakiś znak.