Co nas wkurza?
-
WIADOMOŚĆ
-
A miałyście w pierwszym trymestrze takie napady głodu ? Ja zjem coś i zaraz głodna jestem i najlepsze ,że nic mi nie smakuje po za owocami jogurtami ogólnie słodkim jedzeniem , gdy widzę mięso a co dopiero jak poczuje zapach to mi nie dobrze. Codziennie w nocy o 4 pobudka na jedzenie .
-
Ja jestem teraz 4 tydzień na zwolnieniu. Tak wyszło, bo u mnie informacja o ciąży zbiegła się ze złapaniem wirusa i wysoką gorączką. A wiadomo w ciąży nic za bardzo brać nie można dlatego ok. 3 tygodni leczyłam się. A ginekolog uznał, że jak poprzednia ciąża zakończyła się poronieniem to lepiej teraz dmuchać na zimne i w domu posiedzieć. Mój szef oczywiście już był u mnie i zadawał pytania czy aby w ciąży nie jestem. Oczywiście zdenerwował mnie tym pytaniem bo uważam, że jest za wcześnie mówić o 6 tygodniowej ciąży. Gdzie jeszcze nie miałam USG sprawdzającego czy wszystko jest w porządku i czy bije serduszko.
Prawdopodobnie wezmę jeszcze na dłużej zwolnienie. Bo u mnie w pracy moja koleżanka, która robi to samo co ja po informowała, że będzie miała co najmniej dwutygodniowe zwolnienie. Nie zamierzam wrócić i robic na dwóch etatach.
-
nick nieaktualnyAnette wrote:Dziewczyny....a jak wasza kondycja psychiczna ?
Mnie od tygodnia dopadaja takie doliny, sama nie wiem czy to normalne? Martwie sie o wszystko, czy sobie poradze po porodzie, czy mi figura wroci, czy z malym bedzie wszystko ok i z porodem, czy mojemu Filipowi nie odbije i sie ojcostwa przestraszy, czy tesciowka nie bedzie znowu mieszac itd.
Kurcze....chyba za duzo mysle ale fakt faktem- jeszcze miesiac temu energia i db humor mnie rozpieral a teraz....dno
Jak jest u was?
Ja miałam fazę strachu i niepokojów w 1 trymestrze, drugi przeszłam względnie spokojnie a teraz znów ogarnia mnie coś na kształt paniki.
Boję się, że za wcześnie urodzę (ale ten lęk towarzyszy mi od początku), boję się, że nie zdążę z zakupami, że dziecko urodzi się chore, że będę miała masakrę w domu jak moja starsza córka zorientuje się, że mała zabiera naszą uwagę, czy poradzimy sobie z dwójką logistycznie i finansowo, czy będę miała gdzie w wrócić do pracy, czy nie dopadnie mnie depresja poporodowa i tak dalej i tak dalej... -
asiank wrote:Ja jestem teraz 4 tydzień na zwolnieniu. Tak wyszło, bo u mnie informacja o ciąży zbiegła się ze złapaniem wirusa i wysoką gorączką. A wiadomo w ciąży nic za bardzo brać nie można dlatego ok. 3 tygodni leczyłam się. A ginekolog uznał, że jak poprzednia ciąża zakończyła się poronieniem to lepiej teraz dmuchać na zimne i w domu posiedzieć. Mój szef oczywiście już był u mnie i zadawał pytania czy aby w ciąży nie jestem. Oczywiście zdenerwował mnie tym pytaniem bo uważam, że jest za wcześnie mówić o 6 tygodniowej ciąży. Gdzie jeszcze nie miałam USG sprawdzającego czy wszystko jest w porządku i czy bije serduszko.
Prawdopodobnie wezmę jeszcze na dłużej zwolnienie. Bo u mnie w pracy moja koleżanka, która robi to samo co ja po informowała, że będzie miała co najmniej dwutygodniowe zwolnienie. Nie zamierzam wrócić i robic na dwóch etatach.
Podobnie było u mnie. O ciąży w pracy chciałam powiedzieć na początku lutego. Ale, że wczoraj wróciłam z pracy z gorączką to dzisiaj rano musiałam szefowi powiedzieć no i idę do lekarza Mam okropny kaszel, obawiam się, że to oskrzela mogą być
A co najzabawniejsze szef mi powiedział, że z kierowniczką już wcześniej podejrzewali, że jestem w ciąży. Zaczęłam się śmiać bo moja rodzina to samo mówi. Myślicie, że to można zauważyć na początku ciąży!? Poprosiłam go, żeby na chwilę obecną zostawili tą informację dla siebie( pierwszą ciąże straciłam). A jak będzie, zobaczymy. -
Adka to tak jak. W lipcu straciłam ciąże w 8 tc. Stąd nie mam ochoty leciec do szefa i się chwalić, że jestem w ciąży. U mnie nie została stwierdzona przyczyna poronienia. Różnie może byc.
Jak masz nudności to można się domyślać. Ja o swojej pierwszej ciąży powiedziałam szefowi gdzieś ok. 21-22 tygodnia. Oczywiście był w szoku. Bo u mnie długo nie było widać brzuszka. Nosiłam luźne sweterki a że to czas zimy to nikt w pracy się nie domyślił. -
nick nieaktualnyAnette, ja też mam doła. Yoku, ja też się okropnie boję, czy dziecko będzie zdrowe i czy sobie poradzimy - o męża się nie martwię, bo to mega dobry i kochany facet, da sobie radę, ale o finanse i zdrowie dziecka jak najbardziej..
Patuska, ja w 1. trymestrze jadłam jak szalona, w 2. przechodzi
ja powiedziałam mojej szefowej wcześnie, bo ok 9 tygodnia, ale wiedziałam że reakcja będzie ok, poza tym dzięki temu mnóstwo rzeczy mi ułatwia, np. częściową pracę z domu. W 3 miesiącu się mnie pytała czy już wybrałam szpital do porodu -
A mój szef (facet) pomimo tego, że sam ma rodzinę to pewnych rzeczy nie potrafi zrozumiec. Pamiętam jak mu mówiłam o pierwszej ciąży to od razu usłyszałam, że nie będzie dla mnie miał pracy po powrocie. Załamka, miałam ochotę następnego dnia pójść na zwolnienie. Ale chyba się w domu opamiętał bo już na drugi dzień był inaczej nastawiony i gotowy do zaplanowania wszystkiego podczas mojej nieobecności.
-
Ja też obawiam się trochę o pracę po powrocie z macierzyńskiego - a najprawdopodobniej częściowo będę chciała skorzystać z tego wydłużonego. Najpierw pójdę ok. końcówki czerwca na płatny 100%, później pewnie na trochę przedłużę sobie i będę na tym 60% płatnym wg nowych zasad. Obawiam się trochę o powrót, bo w mojej firmie od kilku lat przechodzą fale restrukturyzacji. Zresztą czasami zdarzało się, że dziewczyny z macierzyńskich nie wracały przykre to, ale prawdziwe. Generalnie z każdej strony słyszę, że mnie doceniają ale przecież nie ma ludzi niezastąpionych. Staram się od początku roku nie pracować w nadgodzinach - co u mnie w firmie jest trudne do zrealizowania. W 2012 r. się zaparłam i zaczęłam liczyć te nadgodziny/pracę w domu wieczorami, w weekendy. Przeraziłam się jak się okazało, że to było prawie 500 nadgodzin. Oczywiście niepłatnych... 'uroki' pracy w korporacji. Więc trochę boję się iść już na zwolnienie - zapowiedziałam szefowej, że będę do końca marca, ale nie wiem czy tyle wytrzymam...
-
kurcze ilu ludzi tyle zachowań. No mój niby nie dał mi odczuć, że coś nie tak jest. Na chwilę obecną o pracę też nie muszę się martwić. Tylko taki ze mnie typ, że chciałabym, żeby najpierw wszystkim w koło było dobrze a później myślę o sobie dopiero.
-
nick nieaktualnyTo ja wręcz odwrotnie, jak pracowałam w korporacji miałam szefową kobietę, to bez problemu mogłam przychodzić później wychodzić wcześniej, zero nadgodzin, pracy z domu etc. Powrót też miałam bezbolesny.
Teraz pracuję w mniejszej organizacji, szefowa ma 2 dzieci i już koleżance postawiła ultimatum, że albo wraca z macierzyńskiego w grudniu albo nie gwarantuje jej, że będzie miała to samo stanowisko po powrocie. Koleżanka w tej sytuacji postanowiła szybko starać się o drugie dziecko żeby mieć ciągłość świadczeń.
Ja trzeciego dziecka nie planuję i nie wiem co mi zostanie zaproponowane. Mam zamiar spotkać się z szefową w przyszłym tygodniu i powiedzieć konkretnie, że nie będzie mnie jeszcze rok po porodzie żeby mi potem nie stawiała warunków i zmuszała do nagłych decyzji. -
Yoku....ja o tym samym mysle co Twoja kolezanka. Z jednej strony nie wiem czy bede miala po co wracac do firmy, a jak pojde do nowej z klientami to min 2 latka poracowac musze i dopiero wtedy druga dzidzia. No i wtedy kolejny problem, bo ten rynek nie jest taki ze sobie mozesz co chwile wracac i odchodzic
Z drugiej strony mam 35 skonczone a planujemy 2 dzieci. W sumie to nie wiem czy aby mi sie po pierwszym nie odechceTrzy Aniolki w niebie, jeden z nami na ziemi
Staramy sie o kolejnego... -
Wkurza mnie to, ze mam dzisiaj najwazniejszy egzamin z ktorego nie ma poprawki, a boli mnie glowa i rzygałam juz 2 razy
CHOLERA NOOOOOO!!!!!!!!!!!!!!!!
Przepraszam, ale musialam podzielic sie moja zloscia Oby przeszlo. Egzamin dopiero za 2 godziny.
Oj... Jeszcze w brzuchu zaczyna mnie krecic... Ehhh..... -
nick nieaktualny
-
Hmm widzę,że ostatni post był już dość dawno temu, ale może jednak komuś zachce się trochę ponarzekać... Ech.. w sumie nie chce nikomu zawracać tym głowy, ale już muszę to z siebie wywalić. Kurcze.. Jestem w 10 tygodniu a od jakichś hmm 2-3 mam coraz gorsze samopoczucie (to psychiczne). Od 3 tygodni jestem na zwolnieniu bo pracuję w przedszkolu i w dodatku do pracy mam 30 km, a że miałam mdłości, biegunki i ogólnne zmęczenie to pani doktor powiedziała, że lepiej dmuchać na zimne i zostawiła mnie w domu. Wiem, że w pracy bym nie wyrabiała. Opieka nad 25 dzieciaczków to ogromny wysiłek a ja po prostu nie mam siły. Ale z drugiej strony siedzę w domu całymi dniami (bo się źle czuję, to nawet na spacer sama nie idę), nie ma do kogo gęby otworzyć. Mąż wraca z pracy to pogada ze mną z 15 minut i bierze komputer bo chce sobie poczytać aktualności i ja znów zostaję sama ze sobą. W sumie staram sie go rozumieć, bo jestem teraz mało towarzyska i jak proponuje pojechanie do sklepu obejrzeć łózko dla nas, czy coś tam innego to mi się nie chce, albo się źle czuje.. Ale kurde... dramat jakiś. Jeszcze dziś mi powiedział, że powinnam się cieszyć że siedzę w domu, a nie narzekać. Czy ja naprawdę jestem tak beznadziejna już i się czepiam? Czasami mam wrażenie, że to się nigdy nie skończy.. Do tego mimo, ze od prawie roku staraliśmy się o dziecko i baaardzo się ucieszyłam jak się okazało, ze jestem w ciąży, to jednak teraz nie umiem wykrzesać z siebie entuzjazmu. Nie chce mi się nawet czytac o ciąży ani o dzieciach.. Czuję się jakbym miała jakąś depresję Ja nie wiem... czy wy naprawde w samych superlatywach myslicie o ciąży? Ja czasem mam wrazenie, że się w ogóle staram nie myśleć o tym, ze jestem w ciąży.. Czy jakaś zła jestem? Ech..
-
doti77 no właśnie ja też już chwilami mam dość Jestem w szoku bo dziś jak zobaczyłam balkon i ten syf na nim to odkurzyłam i umyłam podłogę :o Przyznam szczezrze, że dało mi to taki maleńki zastrzyk pewności siebie, że jednak coś mogę i nie jestem taka bardzo beznadziejna.. Hmm.. nie wiem może ten mój humor jest jeszcze prócz ciąży wzmocniony faktem, ze jestem na L4. Do tej pory przyzwyczaiłam się, że codziennie idę do pracy, spotykam się z innymi, przygotowuję się wieczorami do kolejnego dnia. A tu ... nagle nie mam co robić. Bo albo nie mam na to siły, albo po prostu nie ma takiej potrzeby.. hmm.. Mam nadzieję, że macie racje dziewczyny i niedługo to minie.. bo jest mi już naprawdę ciężko.
Galanea dziękiGalanea lubi tę wiadomość