Kwiecień 2020
-
WIADOMOŚĆ
-
Róża wrote:Kiedyś też to usłyszałam i w ogóle się z tym nie zgadzam. Dla mnie ciąża to choroba. W pierwszej ciąży miałam takie mdłości, w sumie teraz też mi blisko do tego stanu, że pomyślałam sobie, że tak się muszą czuć ciężko chorzy ludzie bez szans na wyleczenie i że ja im współczuję..
Drugi trymestr zawsze miałam lekki, to nie narzekam, ale trzeci...
Bóle spojenia łonowego, że wstać nie można, opuchnięcia, zadyszka, bóle żołądka (akurat to wynika z mojej przypadłości) i inne...
U mnie ciąża to niestety jak choroba
Co nie znaczy, że każda tak to odczuje
Boze jakbym siebie słuchała.. dokładnie to samo czułam w pierwszej ciąży gdy leżałam co chwila w szpitalu pod kroplówkami nie mogąc spać.. miałam depresję której nie wyleczyłam tak naprawdę bo dostałam w końcu lek i minęło i teraz zmagam się z tym samym w dodatku mając świadomość że ten najgorszy stan jeszcze przede mną i co najmniej 5 tygodni do końca 1 trym abym mogła wziąć tabletki.. nigdy nic gorszego w sensie fizycznym mnie nie spotkało.. co Cię trzymało że tak powiem przy życiu? Ja teraz próbuje sobie wmawiac że to ma swój koniec ale nie pomaga.. nie chce mi się żyć ;( -
Co do seksu - ja jestem po in vitro i mam krwiaka i dwóch lekarzy powiedziało: można współżyć. Dodam, że dwoch bardzi dobrych lekarzy. Ale my się trochę cykamy i na razie tylko raz spróbowaliśmy i w sumie nic się nie działo, ani bóli, ani plamienia. Ale fakt, że wieczorami to ja już po prostu nie mam siły
-
Aprielka wrote:Boze jakbym siebie słuchała.. dokładnie to samo czułam w pierwszej ciąży gdy leżałam co chwila w szpitalu pod kroplówkami nie mogąc spać.. miałam depresję której nie wyleczyłam tak naprawdę bo dostałam w końcu lek i minęło i teraz zmagam się z tym samym w dodatku mając świadomość że ten najgorszy stan jeszcze przede mną i co najmniej 5 tygodni do końca 1 trym abym mogła wziąć tabletki.. nigdy nic gorszego w sensie fizycznym mnie nie spotkało.. co Cię trzymało że tak powiem przy życiu? Ja teraz próbuje sobie wmawiac że to ma swój koniec ale nie pomaga.. nie chce mi się żyć ;(
Mimo to dla mnie każda ciąża to czas ogromnego stresu, leku. Ja się jakby wyłączam na ten czas z życia. Mało co mnie cieszy. Pierwsza ciaze chyba przetrwalam dla męża i rodziny, bo mnie wspierało, no i od początku byłam zakochana w tym dzidziusiu w moim brzuchu. Byłam przewrażliwiona jak tu większość z Was w pierwszej ciąży, ciągle miałam wizję, że coś może pójść nie tak, pisałam czarne scenariusze w głowie, tak naprawdę nie mając na nie podstaw.
W drugą ciaze zaszłam trzy miesiące po porodzie, niezbyt przyjemnym porodzie. Od początku następny poród wywoływał we mnie ogromny stres, zwłaszcza, że miał nastąpić tak szybko. Nie umiałam w pełni poświęcać czasu mojemu już narodzonemu dziecku, bo nastroje depresyjne w kolejnej ciąży odbieraly mi ochotę na cokolwiek. Czułam, że się nie spisalam w pierwszym roku jego życia i to też nie wpływało na mnie dobrze. Drugi poród już nie był zły, ale pamiętam, że jak poczułam mocniejsze skurcze , pomyślałam "na co mi to było".....
Gdy urodziła się jednak córka, bardzo zAdbalam o to, żeby nie zajść w kolejną ciążę i do tej pory osiągalna nawet dobre efekty. Tu już poświęciłam się moim dzieciom, znowu zaczęłam odczuwać radość z życia. Zwłaszcza ostatnio, jak już są tacy samodzielni, macierzyństwo zaczęło sprawiać mi prawdziwa przyjemność.
Miałam gdzieś w głowie trzecie dziecko, ale wiedzialam, że świadomie się na to nie zdecyduje. Jednak ostatnio tak dobrze z mężem nam się układało, że straciliśmy czujność i stąd ta ciąża. Mimo, że gdzieś tam ja dopuszczalam, to teraz znowu dopadają mnie stany depresyjne. O porodzie to nawet nie chce myśleć. I jak jeszcze myślę ile czasu zostało, to też nie wiem jak to wytrzymam. Chyba zacznę łykać cukierki, ale mowisz, że można dopiero od 2 trymestru? A je trzeba brać stałe, czy tylko jak mam gorszy nastrój? To ma wpływ na dziecko? -
Ja przez pierwszy poród też mam lęk i mega stres przed drugim. Na prawde wolała bym cesarke i niech nikt mi nie mowi ze sn lepszy. Wiem o tym, ale po tym zdrowszym sn moj syn spędził 30 dni w szpitalu po czym jeszcze 7 dni w Katowicach a ja razem z nim. Masakra.
Mmiśka lubi tę wiadomość
-
Szpilkka wrote:Ja przez pierwszy poród też mam lęk i mega stres przed drugim. Na prawde wolała bym cesarke i niech nikt mi nie mowi ze sn lepszy. Wiem o tym, ale po tym zdrowszym sn moj syn spędził 30 dni w szpitalu po czym jeszcze 7 dni w Katowicach a ja razem z nim. Masakra.
Problem jest tylko taki, że ja się boję bardziej cesarki niż naturalnego
Więc sytuacja jest beznadziejna.
Aczkolwiek w ogóle muszę się skontaktować z tymi lekarzami, czy mogę rodzić teraz naturalnie, bo mam od zeszłego roku przepuklinę kręgosłupa... -
Moje leki to nie antydepresanty tylko Ursocam na rozrzedzenie żółci, poprzednio późno je dostałam, teraz już znając przyczynę tych wymiotow i mdłości wezmę je na stałe dopiero po 12 tygodniu bo mają działanie embriotoksyczne, choć jestem tak zniszczona że zdarza się że wezmę teraz kilka razy bo umysl wymęczony brakiem snu przestaje widzieć konsekwencje, po prostu błagam meza o ratunek i mi przynosi.. bardzo się boję o dziecko ale wycieńczenie jest tak silne że można to chyba porównać do narkomana na detoksie.. ludze się że to jednorazowe dawki i nie zrobią nic złego. Do psychologa chce się omowic aby może poradzić sobie z tym inaczej niż lekami, ja sama nie potrafię, martwię się tylko czy nie będzie jak poprzednio że wizyty umówione odwoływaliśmy bo nie byłam w stanie przyjechać teraz dodatkowo cierpię bo mój malutki synek radośnie fika po domu i czasem podchodzi do mnie a ja nie mam siły nawet go przytulic.. mówię Wam dziewczyny cieszcie się ciążami bez objawów bo to wtedy jest wspaniały czas i bardzo Wam go zazdroszczę;(
-
Aprielka współczuję tych przeżyć..
Co do porodu to ja tylko źle wspominam poród wywoływany w 37 tyg, najpierw w szpitalu dostałam masę leków na powstrzymanie akcji porodowej (dostałam skurczy) a mimo to odeszły mi wody a skurcze ustaly całkowicie po tych lekach więc trzeba było poród wywołać. Meczylam się prawie 24 godziny.
Drugi poród w 38 tyg bo nagle odeszły mi wody w nocy, skurcze trwały 4 godziny. Nie byłam nacinana ani nie peklam więc od razu mogłam siedzieć itp. Ja porodu aż tak się nie boję, bardziej boję się nawału pokarmu, dwa razy miałam zapalenie i gorączkę 40 stopni, to ból gorszy niż porodowy, nawet położna przychodziła mi pomóc i nic to nie dało. U mnie to chyba rodzinne bo mamie skończyło się to zabiegiem na piersi i już więcej nie mogła karmić, a wcale piersi dużych nie mamy.👦 2006r.
👧 2008r.
<a href="http://center.babygaga.com/"><img src="http://tickers.babygaga.com/p/dev098pr___.png" alt="BabyGaga" border="0" /></a>
19.09.2019 - 4,7 cm szczęścia -
Dla mnie cesarka byla wybawieniem przy pierwszym porodzie chociaz bylam nastawiona na SN , 12h w bolach krzyżowych brak postępu porodu , wszysycy mieli mnie gdzies . Nagle ekran zaczal pipczec tętno synowi zaczelo spadac okazalo sie ze byl owiniety pępowina , szybkie CC . W ciagu tygodnia smigalam jak nie po cesarce
-
No tak trzeba urodzić.. póki co ja o tym wogole nie myślę bo to odległa galaktyka porównując że 5 tygodni wydaje mi się wiecznością ja też miałam niespodziewana CC po próbie balonika więc nie zaznałam zbytnio skurczy.. zapalenie też mnie nie ominęło i wiele innych przygód z kp ale naprawdę wszystko to nic przy tym pierwszym trymestrze w moim odczuciu przynajmniej..
-
A wogole zapomnialam napisać wczoraj z tego wszystkiego że byłam u lekarza bo robilam rutynowa cytologię w tym niby nieowulacyjnym cyklu i wyszła średnio więc musiałam się zglosic i slyszalan już serduszko:) oczywiście nie może być normalnie i ciąża wygląda lekarzowi na około 5 i pol tygodnia bo zarodek miał 5mm a jest to niemożliwe bo 11 dni wcześniej miałam betę 9000 czyli to by było tuż po terminie okresu a to nierealne. W piątek idę na właściwą wizytę do lekarza z lepszym sprzętem i zobaczymy co wtedy mi powie
-
Gratuluję serduszka! Raczej w ciąży 5 i pół tyg nie ma zarodka 5 mm z bijącym serduszkiem, wiec spokojnie. Ciąża na pewno jest starsza.
Współczuję wszystkich okropnych dolegliwości.
Ja miałam nagłą cc w 36 tyg., bo małemu spadało tętno i siadły przepływy. Zniosłam to bardzo źle, uczucie, jakby ktoś przyszył mi brzuch do ud i przy każdej próbie wstawania mi się to rozrywało... dużo bólu i długie dochodzenie do siebie, problem z mlekiem i kp, w końcu zapalenie piersi. Teraz pporód jest mi obojętny, jakoś wyjść musi. Byleby doczekać zdrowego bobasa ❤Wiadomość wyedytowana przez autora: 18 sierpnia 2019, 09:00
Nasz Synuś ❤ 23.06.2017 r. 2280 g
Aniołek 8tc 24.08.2016 r. -
Wy jesteście odważniejsze niż ja z tymi porodami
A na pewno macie lepsze podejście
Muszę natychmiast zapisać się do gina, bo każdego dnia jest ze mną coraz gorzej. Mdłości rozumiem, ale dziś nie mogłam ustać już na nogach i mam silny ból głowy. Mogę tylko leżeć. Nie wiem czy te objawy nie są jakieś pogłębione.
Tak fatalnie to się jeszcze nie czułam. -
Ja jestem przerażona, w pierwszej ciąży mialam cholestaze ciążowa ale pod koniec ciąży a w zasadzie przed porodem. A od wczoraj swędzi mnie skóra.... jutro pojade na badanie krwi ... ale żeby w tak wczesnej ciąży już pojawila sie cholestaza? Masakra. Oby nie
-
Masakra dziewczyny, współczuję wam tych objawów i stresów. Zaczęłam podczytywać żeby sprawdzić czy macie jakieś sposoby na mdłości i ciągłą chęć spania, ale dochodzę do wniosku że wcale tak źle się nie czuje po tym co tu przeczytałam
Ja się trochę stresuję, bo za bardzo nie przyjmowałam kwasu foliowego przed, ale i tak już teraz nie mam na to wpływu, więc zobaczymy co będzie... Wizyta w piątek, a termin wypadnie mi jakoś na początku kwietnia. -
Mogę tylko polecić małe i częste porcje jedzenia plus picie dużej ilości wody, chociaż mi aktualnie to w ogóle nie wychodzi. Najgorzej po wstaniu rano, często sobie szykuję koło łóżka wodę z cytryną i cukrem i jakoś to idzie. W pierwszej ciąży na początku siedziałam na l4 więc się nie męczyłam w pracy, ale teraz nie jest lekko, zwłaszcza że na razie nie chcę się tym dzielić...
-
A ja Wam powiem, że w pierwszej ciąży to dzięki pracy jakoś lepiej mi było. Miałam ostry zapierdziel i jakoś tak szybciej dzień leciał, nie miałam czasu skupiać się na tych mdlosciach, a po pracy byłam wykończona i najczęściej drzemalam. Za to w weekendy męczyłam się niemiłosiernie. Żadne imbiry, migdały nie pomagały. Częste jedzenie małych porcji też nie, ale jak doprowadzałam do uczucia głodu to mocno się nasilały i dochodził ból głowy. Jedyne co czasem dawało ulgę to zimna cola
-
A w ogóle chwilę mnie nie było a tu tyle dziewczyn i wpisów przybyło.
Witajcie nowe mamuśki 😄
Mimiśka i Kasia - trzymam mocno kciuki, żeby wszystko zmierzało ku dobremu.
Aprielka, strasznie współczuję dolegliwości. Miałam i mdłości i wymioty od 4-go miesiąca praktycznie do końca, ale do takiej masakry to było mi daleko. Trzymaj się dzielnie.
Misia, Aprielka, gratuluję serduszek.
Ja poród wspominam dobrze, mimo że wywoływany w 39 TC (z powodu cukrzycy ciazowej), czego bardzo się balam,. Naczytałam sie, że po oksytocynie skurcze są bardzo bolesne i porody długie, a u mnie jakoś tak spoko było. Od oksytocyny do urodzenia córki nie minęło 8 godzin, a skurcze to parte były masakryczne, ale na szczęście trwały tylko pół godziny.Wiadomość wyedytowana przez autora: 18 sierpnia 2019, 12:40