Kwietniowe maluszki 2019
-
WIADOMOŚĆ
-
Hej dziewcZyny ja byłam dziś na wizycie u lekarza
i wysslzam w szoku mój mały pulpecik wazy 3720 a w 3 dobie miał 3 kg wiec sporo przybrał, lekarz nic na to nie powiedział, fakt ze był bardzo pojedzony przed badaniem😜
Martusia to JesCze musisz trochę poczekać,’oby ruszyło samoDaffi, malutka_mycha, Mama36, B_002, martusiawp, MamaAga85 lubią tę wiadomość
-
KarmeLoVe wrote:Do tych które już rodziły....
Czy przed porodem Was coś męczyło?
Jakieś objawy?
Jeśli tak to na ile przed?
Byłam na IP przedwczoraj, bardzo mnie bolał okresowo brzuch i szło na plecy. Okazało się, że młody jest stosunkowo nisko, ale skurcze sie nie pisały jakieś duże. Max trzydziestki. Wypuścili mnie do domu, bo krew i mocz w porządku. Tętno małego w porządku.
A ja... Chodzę z takim bólem głowy, że mało co mi nie rozerwie. Jest mi strasznie niedobrze. Czuję jakby młody miał mi dosłownie wypaść. I już trzeci dzień... Wstaje o 10, zasypiam o 12 i budzę się o 16 i spowrotem jestem w łóżku i 22.
Mlody rusza lapkami na wysokości Lini majtek. Czuję się tragicznie. Zaczynam panikowac. Przez tą głowę nie umiem nawet myśleć i funkcjonować. Brałam dziś paracetamol o 11i chyba zaraz znowu powtórzę, bo się wykomcze...
wspolczuje bardzo i wcinaj apap jak juz tylko minie odpowiednia ilosc godz bo szkoda sie zadreczac.
co do objawow.. to ja juz nie pamietam wiele te 10 lat temu.. nie czulam sie jakos nadzwyczajnie inaczej.. poza brakiem apetytu i czyszczeniem dołem... potem odszedl czop i pojawily sie skurcze.Wiadomość wyedytowana przez autora: 12 kwietnia 2019, 14:59
-
Nistera wrote:Bubek jakim cudem Cię tam sama puścili? Czemu skargi nie złożyłaś?
Nie spotkałam się tam nigdy z tym żebym z oddziału gdziekolwiek na badania sama szła. Zawsze przychodził po mnie gościu nadal karty i zaprowadził gdzie trzeba.
Współczuję, jeszcze jak nie znasz tego szpitala dobrze to idzie się tam zgubić. Wszystko takie same.
Ja jestem z tych co walcza o swoje ale wtey czylam sie tak bezradna i chyba dlatego odpyscilam a razem ze mna puscilo wszystko inne -
malutka_mycha wrote:Szkoda ze u mnie odejście czopu i pojawienie skurczy się nie łączy
Daffi zazylas olej? Co jeszcze robisz? Ręce znosnie?
co jeszcze robie???? orgazmuje sieminimum 2 razy dziennie. bo pozniej juz mnie wszystko boli
dzis przed olejkiem musimy bo pozniej nie recze za zwieracz
mi kawalek czopa odszedl jakies 3 tyg temu.. i jestem pewna ze to to... mam zdjecie zrobione... ale co z tego jak teraz lekarz twierdzi ze syzjka nie gotowa.. ale wlasie wtedy co go widzialam czulam straszne ciazenie w dole jakbym miala cos zgubic.. a teraz pojawia mi sie to sporadycznie zwlaszcza jak chodze.Wiadomość wyedytowana przez autora: 12 kwietnia 2019, 15:08
malutka_mycha, Lolka30, martusiawp lubią tę wiadomość
-
Jednak nie wzielam tego zelu...moja ginka proponowala czekac do poniedziałku i wtedy cos innego zaproponuje, cos co mozna ponoc wyjac w razie w... a moze sie cos rozkreci w weekend.... sluz z krwią to chyba pozostalosci po baloniku bo juz ustal...takze zaden czop....zanotowalam dzis dwa skurcze.... takze zaczynam weekend
Chce byc mama....zazdroszczę tego jacuzzi....i gazu i w ogole.... powodzenia!!&
Dorotko a co u Was? Oksy dziala?Misiabella lubi tę wiadomość
Fasolka77
-
Noo to teściowa się do roboty wzięła, bardzo dobrze
Mi czop odszedł w zeszła środę, jak mam rozwarcie to chyba w całości, ale w sumie nie dopytalam.
A wczoraj się uśmiałam, poszłam do zielarskiego bo i olej z wiesiołka i herbata z malin mi się skończyła. Zdążyłam tylko dzień dobry powiedzieć a babka za lada po rzucie oka na mój brzuch podała mi od razu herbatęwięc chyba to popularny sposób na przygotowanie się do porodu
Daffi, martusiawp lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnyWywolalyscie dół z lasu hehe..
Tak mnie zaczął. Napierdzielac kręgosłup że płakać mi się chce. Wzięłam paracetamol. Karmie Właśnie małego i jedziemy po dobry stanik. Mam albo miseczki dobre a w obwodzie za duże albo na odwrót.. Obwod dobry a miseczka mała. I biust obciąża kręgosłup a że mam wielki to nie daje rady. Aż pulsuje z bólu na. Kregoslupie. Jeszcze mały dziad zanim się naje to minie bóg wie ile. Jak nie będzie biustonosza to słuchajcie nie wychodzę że sklepu.. Będziecie mnie oglądały w tv... Wariatka nie chce opuścić sklepu... Wezmą mnie do psychiatryka podadzą narkotyki i będzie lepiejSyska2202, malutka_mycha, Kasiulka90, B_002, Lolka30, Tunia76, Kiwona, martusiawp, Anete lubią tę wiadomość
-
Dziewczyny, nie przejmujcie się tak tym brakiem skurczów na ktg. Ja też nie miałam żadnych. Przez cały poród 😂 byłam podpięta pod maszynę i zero. Prosta linia. Nawet jak miałam parte 😁
Karmelove, mogę tylko opowiedzieć jak było u mnie. Jakoś koło czwartku odszedł czop. Brzuch ćmił jak na okres. Ale nic się nie działo. Jakieś tam pojedyncze skurcze tylko. W niedzielę pojechaliśmy do mojej mamy na działkę, posiedzialam na słoneczku, słuchałam sobie jak woda w oczku pluska, trochę odświeżyłam głowę, zrelaksowalam się, zrobiliśmy grilla, czułam się świetnie. Prawie wcale brzuch mi nie dokuczał, nie twardniał, ani nic. Jeszcze się śmiałam do męża że wszystkie tu miały taki lepszy dzień przed porodem 😁 wróciliśmy do domu, poszliśmy spać, śniło mi się że straszne skurcze miałam i że mi wody odchodzą. O 4 wstałam siku i faktycznie, cała wkładka mokra, zaczęły mi się sączyć wody, łapały mnie skurcze co 10 minut. Położyłam się spowrotem. Przez 2 godziny miałam regularne skurcze. Ale mówię, poczekam, jak będą częstsze to obudzę męża. O 6 wstaliśmy, wyszykowalam synka do żłobka. Zero skurczy. Przeszły. Ale pasek barwił się na granatowo. Czułam tylko takie rozpieranie w pochwie, nic więcej. Zadzwoniłam do szpitala, powiedzieli żeby przyjechać ze względu na te wody, że muszą to sprawdzić. W szpitalu byliśmy jakoś koło 9:40. Na IP mnie zbadali i mówią że rozwarcie na 4cm i sączą się wody. Skurczy zero. Lekarka powiedziała że idziemy rodzić. Czekali chwilę aż się samo rozkręci, ale nic się nie działo, więc o 11 podali mi kroplówkę z oxy. Zaczęłam dostawać skurcze. Nie jakieś bardzo silne, ale regularne co 2-3 minuty. Na ktg nic. Co chwila mnie podłączali pod zapis, ale tam prosta linia. Położna stwierdziła że nie ważne co pokazuje maszyna, ważne co ja czuję. Koło 12 rozwarcie było na 5cm i się zatrzymało. Podali mi ZZO. Położna mnie badała, bolało jak cholera, strasznie głęboko te palce wkładała. Mówi że mam cos dziwnego na szyjce. Jakaś jakby błonę. Zawołała lekarza, zbadał mnie i stwierdził że trzeba to przerwać. Wziął taki wielki metalowy szpikulec i przerwał mi tą błonę i przebił worek płodowy. Chlusnely wody. Skurcze się zagęściły i stały bardziej bolesne. Na ktg nadal jic. Nawet położna wkładała mi rękę do środka w trakcie skurczu żeby zobaczyć czy faktycznie mam tę skurcze. I z tego co tu opisujecie chyba robiła mi masaż szyjki. Bolało. Rozwarcie ruszyło. Śmialiśmy się z mężem że muszę do 16 urodzić, żeby zdążył odebrać synka że żłobka 😀 jakoś przed 15 zaczęły się parte. Ale ja miałam taką blokadę psychiczną że nie mogłam. Nie byłam w stanie przeć. Myślałam tylko o tym żeby przestało boleć. Czułam ta główkę jak się zbliża do wyjścia, jak mi rozrywa krocze. I nie mogłam. Ale tego nie da się powstrzymać. Skurcze same zmuszają do parcia. Dosłownie 2 parte i główka wyszła. Na kolejnym już synek był cały na świecie. 15:25 położna położyła mi go na brzuchu. Nie płakał. Oczka miał otwarte, oddychał, przytulił się i już. Był taki cichutki, a ona stwierdziła że jej się to nie podoba i go zabrały na mierzenie. Tam zaczął krzyczeć. A jak skończyły i oddały mi go do kangurowania to cisza 😊 przyssał się zaraz do piersi i tak leżeliśmy 2 godziny. Potem poszliśmy na salę poporodową. Szłam o własnych siłach. Nie nacieły mnie. Pękłam w 2 miejscach: na 2 szwy i na 1. Od razu mogłam siedzieć, chodzić. Mąż pomógł mi tylko pójść pod prysznic (po pierwszym porodzie było ze mną kiepsko, straciłam dużo krwi i bym zemdlała pod prysznicem). Opłukałam się, udało mi się nawet zrobić siku 😉
Maksym jest na piersi. Też w szpitalu ciągle mi wisiał na cycku. Jak tylko go odkładałam to był ryk. Nawet spał ze mną. Waga urodzeniowa 2940, przy wypisie 2830. Spadek w normie.
Teraz przybiera malutko, nie całe 20g dziennie. W środę położna go ważyła to miał 2980. Mamy nakaz karmienia co 2 godziny. Ze względu na żółtaczkę mały się nie wybudza, budzę go sama. W nocy co 3 godziny. Między karmieniami mam się starać odciągać chociaż ok 30 ml mleka i mu podawać pierś, potem drugą i jeszcze butlę proponować żeby dojadał. Następną wizytę położnej mamy we wtorek. Zobaczymy czy to coś pomaga. Żółtaczka ładnie schodzi, robi często siku i kupy normalnie, więc liczę że zacznie też lepiej przybierać na wadze. Zaczęłam pić femaltiker. Może pomoże. A przynajmniej nie zaszkodzi.
Ja również mam spuchnięte nogi po porodzie.
I lekki spadek nastroju. Oklapłam. Czuje się taka bezużyteczna, nieatrakcyjna, samotna. Choć mąż jest w domu jeszcze do końca tego tygodnia.
Maksym też ostatnio miewa epizody z bolącym brzuszkiem. Napina się, prostuje nóżki, krzyczy. Odbijam go po każdej piersi. Choć zauważyłam że często po jedzeniu jak go odłożę to dostaje czkawki. Wasze dzieci też tak mają? Tak piszecie teraz o tej witaminie d i zastanawiam się czy to może od tego ma takie wzdęcia. Bulgocze mu w brzuszku i uspokaja się tylko przy cycu lub w pionie
Edit: dodam jeszcze tylko że przy rozwarciu na 5cm położna nadal mówiła że szyjka jest długa na ok 2cm. Zaczęła się zlagadzac dopiero po ZZOWiadomość wyedytowana przez autora: 12 kwietnia 2019, 15:43
malutka_mycha, Natalia-tosia, Lolka30, B_002, KarmeLoVe, Tunia76, Tunia76, MamaAga85, Kasiulka90, martusiawp, Kiwona, estrella, Mama36, Sansivieria lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
Martusiazabka wrote:Dziewczyny, nie przejmujcie się tak tym brakiem skurczów na ktg. Ja też nie miałam żadnych. Przez cały poród 😂 byłam podpięta pod maszynę i zero. Prosta linia. Nawet jak miałam parte 😁
Karmelove, mogę tylko opowiedzieć jak było u mnie. Jakoś koło czwartku odszedł czop. Brzuch ćmił jak na okres. Ale nic się nie działo. Jakieś tam pojedyncze skurcze tylko. W niedzielę pojechaliśmy do mojej mamy na działkę, posiedzialam na słoneczku, słuchałam sobie jak woda w oczku pluska, trochę odświeżyłam głowę, zrelaksowalam się, zrobiliśmy grilla, czułam się świetnie. Prawie wcale brzuch mi nie dokuczał, nie twardniał, ani nic. Jeszcze się śmiałam do męża że wszystkie tu miały taki lepszy dzień przed porodem 😁 wróciliśmy do domu, poszliśmy spać, śniło mi się że straszne skurcze miałam i że mi wody odchodzą. O 4 wstałam siku i faktycznie, cała wkładka mokra, zaczęły mi się sączyć wody, łapały mnie skurcze co 10 minut. Położyłam się spowrotem. Przez 2 godziny miałam regularne skurcze. Ale mówię, poczekam, jak będą częstsze to obudzę męża. O 6 wstaliśmy, wyszykowalam synka do żłobka. Zero skurczy. Przeszły. Ale pasek barwił się na granatowo. Czułam tylko takie rozpieranie w pochwie, nic więcej. Zadzwoniłam do szpitala, powiedzieli żeby przyjechać ze względu na te wody, że muszą to sprawdzić. W szpitalu byliśmy jakoś koło 9:40. Na IP mnie zbadali i mówią że rozwarcie na 4cm i sączą się wody. Skurczy zero. Lekarka powiedziała że idziemy rodzić. Czekali chwilę aż się samo rozkręci, ale nic się nie działo, więc o 11 podali mi kroplówkę z oxy. Zaczęłam dostawać skurcze. Nie jakieś bardzo silne, ale regularne co 2-3 minuty. Na ktg nic. Co chwila mnie podłączali pod zapis, ale tam prosta linia. Położna stwierdziła że nie ważne co pokazuje maszyna, ważne co ja czuję. Koło 12 rozwarcie było na 5cm i się zatrzymało. Podali mi ZZO. Położna mnie badała, bolało jak cholera, strasznie głęboko te palce wkładała. Mówi że mam cos dziwnego na szyjce. Jakaś jakby błonę. Zawołała lekarza, zbadał mnie i stwierdził że trzeba to przerwać. Wziął taki wielki metalowy szpikulec i przerwał mi tą błonę i przebił worek płodowy. Chlusnely wody. Skurcze się zagęściły i stały bardziej bolesne. Na ktg nadal jic. Nawet położna wkładała mi rękę do środka w trakcie skurczu żeby zobaczyć czy faktycznie mam tę skurcze. I z tego co tu opisujecie chyba robiła mi masaż szyjki. Bolało. Rozwarcie ruszyło. Śmialiśmy się z mężem że muszę do 16 urodzić, żeby zdążył odebrać synka że żłobka 😀 jakoś przed 15 zaczęły się parte. Ale ja miałam taką blokadę psychiczną że nie mogłam. Nie byłam w stanie przeć. Myślałam tylko o tym żeby przestało boleć. Czułam ta główkę jak się zbliża do wyjścia, jak mi rozrywa krocze. I nie mogłam. Ale tego nie da się powstrzymać. Skurcze same zmuszają do parcia. Dosłownie 2 parte i główka wyszła. Na kolejnym już synek był cały na świecie. 15:25 położna położyła mi go na brzuchu. Nie płakał. Oczka miał otwarte, oddychał, przytulił się i już. Był taki cichutki, a ona stwierdziła że jej się to nie podoba i go zabrały na mierzenie. Tam zaczął krzyczeć. A jak skończyły i oddały mi go do kangurowania to cisza 😊 przyssał się zaraz do piersi i tak leżeliśmy 2 godziny. Potem poszliśmy na salę poporodową. Szłam o własnych siłach. Nie nacieły mnie. Pękłam w 2 miejscach: na 2 szwy i na 1. Od razu mogłam siedzieć, chodzić. Mąż pomógł mi tylko pójść pod prysznic (po pierwszym porodzie było ze mną kiepsko, straciłam dużo krwi i bym zemdlała pod prysznicem). Opłukałam się, udało mi się nawet zrobić siku 😉
Maksym jest na piersi. Też w szpitalu ciągle mi wisiał na cycku. Jak tylko go odkładałam to był ryk. Nawet spał ze mną. Waga urodzeniowa 2940, przy wypisie 2830. Spadek w normie.
Teraz przybiera malutko, nie całe 20g dziennie. W środę położna go ważyła to miał 2980. Mamy nakaz karmienia co 2 godziny. Ze względu na żółtaczkę mały się nie wybudza, budzę go sama. W nocy co 3 godziny. Między karmieniami mam się starać odciągać chociaż ok 30 ml mleka i mu podawać pierś, potem drugą i jeszcze butlę proponować żeby dojadał. Następną wizytę położnej mamy we wtorek. Zobaczymy czy to coś pomaga. Żółtaczka ładnie schodzi, robi często siku i kupy normalnie, więc liczę że zacznie też lepiej przybierać na wadze. Zaczęłam pić femaltiker. Może pomoże. A przynajmniej nie zaszkodzi.
Ja również mam spuchnięte nogi po porodzie.
I lekki spadek nastroju. Oklapłam. Czuje się taka bezużyteczna, nieatrakcyjna, samotna. Choć mąż jest w domu jeszcze do końca tego tygodnia.
Maksym też ostatnio miewa epizody z bolącym brzuszkiem. Napina się, prostuje nóżki, krzyczy. Odbijam go po każdej piersi. Choć zauważyłam że często po jedzeniu jak go odłożę to dostaje czkawki. Wasze dzieci też tak mają? Tak piszecie teraz o tej witaminie d i zastanawiam się czy to może od tego ma takie wzdęcia. Bulgocze mu w brzuszku i uspokaja się tylko przy cycu lub w pionie
Edit: dodam jeszcze tylko że przy rozwarciu na 5cm położna nadal mówiła że szyjka jest długa na ok 2cm. Zaczęła się zlagadzac dopiero po ZZO -
No dobra dodatkowo mnie czyści i mega kłuję przy szyjce. Już przy badaniu dopochwowym usg na IP czułam mega ból.
Chyba się wpycham w kolejkeMartusiazabka lubi tę wiadomość
Urodzony 3.05.2019 ❤️
hcg 31.08.2018 - 53403.09.2018 - 2218
11.09.2018 - 22870Pierwsze usg 13.09.2018... Masz już serduszko
17.10.2018.Maleństwo mierzy 4,33 cm
Mam nadzieję, że Ci u nas dobrze Maluszku
-
A dodatkowo dziś cały dzień faluje mi brzuch - Oliwier non stop robi sobie te szkole oddychania. Non stop chodzą mu plecki i brzuszek jak przy oddechu.
Urodzony 3.05.2019 ❤️
hcg 31.08.2018 - 53403.09.2018 - 2218
11.09.2018 - 22870Pierwsze usg 13.09.2018... Masz już serduszko
17.10.2018.Maleństwo mierzy 4,33 cm
Mam nadzieję, że Ci u nas dobrze Maluszku