Mamunie LIPIEC 2019
-
WIADOMOŚĆ
-
Dziewczyny!
Nasze wszystkie dzieciaczki będą śliczne i zdrowe! Każdy będzie piekniejszy od drugiego. Czymkolwiek mu nie przemyjemy pepka jesli to nie będzie fiolka z jakims kwasem to nie zrobimy bobasowi krzywdy! Urodzimy i intuicyjnie bedziemy robić wiele rzeczy! Nawet jak przywieziemy nasze dziecko w beciku, a nie w foteliku! Nawet jeśli urodzimy cc, a nie sn. Nawet jeśli będziemy karmić mm a nie piersią. Przynajmniejw to wierzę, bo inaczej połowy ludzkości nie byłoby na świecie ;p
Taka ciekawostka z mojej pracy. Pewna trudna, niepełnosprawna intelektualnie, alkoholowa rodzina wychowywała swoje dzieci i się nimi opiekowała, z pokolenia na pokolenie dajac praktycznie od urodzenia wodę rozrobioną ze spirytusem na dobry sen i spokój. Twierdzili, że nie mieli problemów wychowawczych, dzieci pięknie spały. Przerażajace, ale dzieci są już dorosłe i prócz zaburzęń emocjonalnych i intelektualnych wynikających z genetyki - spirytus nic im nie zrobił ;p (oczywiście nie zachęcam i dzieci tym ludziom zostały doebrane).
Mikaja jeśli chodzi o superwizora to w przypadku psychologa nie ma takiego obowiązku. Superwizorujemy się w pracy nawzajem, zbieramy zespoły i rozmawiamy o swoich sprawach, możemy oczywiście tez korzystać ze wsparcia profesjonalisty. Ja jestem psychologiem, głownie diagnostą. Prowadze zajęcia o charakterze terapeutycznym , ale nie terapię ( tak jak psychoterapeuta).
Psycholog jest po studiach psychologicznych, wykonuje diagnozy, prowadzi rozmowę psychologiczną, wspiera. Psychoterapeuta jest po stidach psychologicznych i po 4 letniej szkole psychoterapii - pracuje w konkretnym nurcie, podpisuje kontrakt, czesto praca jest długa i polega na sesjach terapeutycznych ( i taki MUSI się się superwizować). Ja generalnie nie przepadam za psychoterapeutami ;p Uważam, ze to takie trochę na siłę... Szczególnie, że czesto im sie w głowie przekręca i sa tacy jacyś "nawiedzeni"xgirl lubi tę wiadomość
-
A jaka jest roznica miedzy zajeciami terapeutycznymi a terapia?
Ja akurat moje 2 terapeutki sobie chwale. Chociaz druga wolalam bardziej, byla jakas taka bardziej rzeczowa i mam wrazenie, ze jakos tak sprawniej jej ze mna poszlo
Aczkolwiek dla mnie te terapie byly bolesne, chyba musza byc. Wywlekanie tych uczuc ze srodka i przezywanie na nowo - otworzylo mi oczy na wiele spraw, ale pewnych rzeczy nigdy nie udalo mi sie przepracowac, bo nie umialam wyjsc ze swojej strefy komfortu i wywalic tego na stol. Nie wiem, czy to kwestia wlasnie terapeuty, ze nie potrafilam zaufac czy co.
Tez w tej drugiej terapii u mnie dochodzila kwestia tego, ze mniej wiecej wiem, na co oni zwracjaa uwage - np. jezyk ciala i specjalnie pewne rzeczy w sobie hamowalam (te ktore bylam w stanie), co wiem, ze mija sie z celem terapii, ale no nie bylam gotowa.Wiadomość wyedytowana przez autora: 17 maja 2019, 16:06
tka_aa lubi tę wiadomość
-
Mikaja wg mnie jesli terapia ma dzialac to nie ma mowy zeby byla latwa, lekka i przyjemna. Porzadna terapia to mega meczaca praca nad soba, inaczej nic nie zmienisz. Ja mialam duzo szczescia bo trafilam do super kliniki a tam przydzielono mi mega terapeutke, z ktora prowadzilam terapie po tym 3miesiecznym pobycie tam.
Raz mi znajoma powiedziala, ze mam tak fajnie bo sobie siedze w pokoiku, chodze na pogaduszki i spacerki a to bym taki mega wysilek.. Ja robilam terapie dialektyczno-behawioralna (odmiana poznawczo-behawioralnej) i to byl dla mnie hardkor, polegalo to na codziennych treningach zeby oduczyc sie nieporzadanych zachowan a uczyc sie tych porzadanych (tak duuuuuzym i ogolnym w skrocie).
Dla tych, ktore mysla, ze mi to pewnie nic nie dalo - kiedys bylo sto razy gorzej. Dzis jestem okazem zdrowia psychicznego w stosunku do tego co bylo kilka lat temuWiadomość wyedytowana przez autora: 17 maja 2019, 16:16
tka_aa lubi tę wiadomość
-
xgirl zgadzam sie, dlatego nie rzucilam tego nigdy w pizdu, ale no sa pewne sprawy, ktorych swiadomie nie otwieralam. Ta pierwsza moje terapia zostala w glupi sposob przerwana bez jako takiego zakonczenia. Druga to juz byla moja deycja o jej koncu - trwala 9 miesiecy. Doprowadzilam sie do stanu, w ktorym jestem w stanie sama jakos ogarnac pewne rzeczy, które mnie w zyciu spotykaja. Jak znowu kiedys dojde do zjazdu, to pewnie znowu zawitam.
Jesli ktos mysli, ze terapia to mile pogaduszki, to pozdro... ale no najwyrazniej nigdy na terapii nie byl. Ja zawsze wychodzilam z wypiakmi na twarzy i czesto ryczalam cala droge do domu - to kolejna rzecz - ciezko mi przy terapeucie plakac - w ogole przy kimkolwiek, odkad poronilam. "Zabroniono" mi wtedy plakac i tak mi zostalo, gdzie wczesniej bylam hiper placzliwa przy ludziach. Teraz jedynie w 4 scianach. -
Terapia musi być bolesna - zderzamy się w niej ze swoimi problemamic
Hmm, zajęcia o charakterze terapeutycznym a zajęcia psychoterapeutyczne różnią sie przede wszystkim wykształceniem osoby prowadzącej ;p
Zajęcia "o charakterze" nie są tak inwazyjne, nie są też prowadzone w konkretnym nurcie, nie mają takich sztywnych ram i niby nie są tak "profesjonalne". No, że tak powiem raczej nie wchodzi się w nich tak głeboko jak można to zrobić na terapii ;p
Np zajęcia socjoterapeutyczne czy treningi umiejętności społecznych ( to sa zajęcia o charakterze terapeutycznym), a już terapia grupowa DDA - to już zajęcia prowadzone raczej przez terapeutę.
X, noooo terapia w ujęciu behawioralnym wypruwa żyły niestety, ale wg. mnie jest skuteczna, w szczególności dla niektórych osób, które potrzebują planu i konkretu. Dla mnie np. ujęcie psychoanalityczne (Frojdy i inni) to takie ciepłe kluchy , ale na niektórych działa -
Ja nigdy nie podjęłam terapii, choć czasem żałuję, że tak się nie stało. Może będzie jeszcze okazja. Wydaje mi się, że jestem teraz w miarę emocjonalnie poukładana (choć lata niepłodności trochę mi w tym nagrzebały), ale bardzo też się boję tego, że jakieś moje problemy przeszłości powrócą przy dziecku. Myślę, że mogę spodziewać się depresji poporodowej. Z dawnych lat pozostała mi bardzo silna nerwica, która wraca w chwilach kryzysu i wykańcza, a epizody autoagresji i generalnie skłonności do autodestrukcji przepracowałam sama ze sobą i odsunęłam je od siebie. Mimo wszystko czuję, że to gdzieś tam sobie siedzi we mnie i czeka na odpowiedni moment. 🙄<a href="https://www.tickerfactory.com"><img src="https://www.tickerfactory.com/ezt/d/1;20729;104/st/20250730/e//dt/6/k/5ffd/preg.png"></a>
-
Taaaak. Super ta terapia, problem--> konkretny plan jak go rozwiazac a nie jakies biadolenie jakie to zycie jest ciezkie. Jasne, czasem fajnie poplakac i pomarudzic ale mi sie bardzo podobala ta terapia wlasnie przez to, ze byla bardzo nastawiona na konkretne rozwiazania. Mialam mnostwo problemow ale nie wiedzialam jak do nich podejsc i jak je rozwiazac a samym gadaniem o tym nic sie nie zmienialo.
-
tka_aa wrote:X, noooo terapia w ujęciu behawioralnym wypruwa żyły niestety, ale wg. mnie jest skuteczna, w szczególności dla niektórych osób, które potrzebują planu i konkretu. Dla mnie np. ujęcie psychoanalityczne (Frojdy i inni) to takie ciepłe kluchy , ale na niektórych działa
To ja! Zaciekawilo mnie to, a ja nawet nie mam pojecia, jakim nurtem szlam Ta pierwsza wiem, ze zahaczala o behawioralna podobno, ale tez humanistyczna, co mnie akurat nie ruszalo.
Przy tej drugiej juz szukalam kogos konkretniejszego i wiem, ze ta moja korzystala z nurtow "psychoterapii psychodynamicznej, systemowej, eriksonowskiej, poznawczo-behawioralnej, Gestalt i pracy z ciałem".
Meh...termat rzeka. Chcialabym nigdy nie wracac na terapie Ale w takich czasach zyjemy, ze ;p -
Emma i dajeszsobie rade z tym wszystkim bez terapii?
Wlasnie, co do depresji poporodowej.. jakie sa jej przyczyny? Hormonalne czy tez cos innego? Bo juz planuje jak sie przed nia ustrzec bo tez cos czuje, ze bede miec. -
Emma_ wrote:Ja nigdy nie podjęłam terapii, choć czasem żałuję, że tak się nie stało. Może będzie jeszcze okazja. Wydaje mi się, że jestem teraz w miarę emocjonalnie poukładana (choć lata niepłodności trochę mi w tym nagrzebały), ale bardzo też się boję tego, że jakieś moje problemy przeszłości powrócą przy dziecku. Myślę, że mogę spodziewać się depresji poporodowej. Z dawnych lat pozostała mi bardzo silna nerwica, która wraca w chwilach kryzysu i wykańcza, a epizody autoagresji i generalnie skłonności do autodestrukcji przepracowałam sama ze sobą i odsunęłam je od siebie. Mimo wszystko czuję, że to gdzieś tam sobie siedzi we mnie i czeka na odpowiedni moment. 🙄
Brzmi jak zamiatanie pod dywan takie zwyczajne. Mozliwe, ze keidys wyjdzie i moze dojdizesz do momentu, w ktorym uznasz, ze czas.
Tez troche mam wrazenie ze nadal jest zacofanie jesli chodzi podejscie do terapii - ludzie wstydza sie do tego przyznac itd. A problemy psychiczne sa taka sama choroba, jak rak. Ja to i wierze, ze nieleczone choroby psychiczne do raka prowadza. eh. -
xgirl wrote:Emma i dajeszsobie rade z tym wszystkim bez terapii?
Wlasnie, co do depresji poporodowej.. jakie sa jej przyczyny? Hormonalne czy tez cos innego? Bo juz planuje jak sie przed nia ustrzec bo tez cos czuje, ze bede miec.
Depresja poporodowa moze pojawic sie nawet kilka lat po porodzie wiec nie sadze aby to byly hormony. U mnie takie apogeum bylo jak mlody skonczyl 15 miesiecy i juz przestawalam funkcjonowac - wtedy tez wyladowalam wlasnie na antydepresantach, a miesiac pozniej zaczelam terapie. Do tamtego momentu trzymala mnie chyba adrenalina i fakt, ze czulam, ze musze najpierw ogarnac jego zdrowie (zadaniowiec, co nie ?). Wlasnie w wieku 15 miesiecy mial ten zabieg, ktory 'uleczyl' jego uklad moczowy. Po tym jakby ktos ze mnie powietrze spuscil.Wiadomość wyedytowana przez autora: 17 maja 2019, 16:51
-
xgirl wrote:Emma i dajeszsobie rade z tym wszystkim bez terapii?
Wlasnie, co do depresji poporodowej.. jakie sa jej przyczyny? Hormonalne czy tez cos innego? Bo juz planuje jak sie przed nia ustrzec bo tez cos czuje, ze bede miec.<a href="https://www.tickerfactory.com"><img src="https://www.tickerfactory.com/ezt/d/1;20729;104/st/20250730/e//dt/6/k/5ffd/preg.png"></a> -
Emma_ wrote:Daję radę póki co. Wydaje mi się, że bardzo urosłam w siłę w ostatnich latach. Wiadomo, były cięższe chwile, ale miałam w sobie sporo zacięcia, żeby doprowadzić swoje życie do ładu. Żałuję, że nie skorzystałam z niczyjej pomocy. Myślałam o tym, parę razy nawet umawiałam wizyty u psychologów, a potem je odwoływałam. Nie wiem dlaczego tak.
Moze masz kogos takiego bliskiego sobie, kto pelni role 'terapeuty' wokol siebie po prostu. Po to mamy rodzine i przyjaciol, zeby troche tych naszych emocji na nich przenosic - to oczywiscie dziala w 2 strony. Chociaz ja mam wrazenie, ze moja mama to tylko zbiera cale zlo, ktore ja rozsiewam wokol ;p -
mikaja wrote:Brzmi jak zamiatanie pod dywan takie zwyczajne. Mozliwe, ze keidys wyjdzie i moze dojdizesz do momentu, w ktorym uznasz, ze czas.
Tez troche mam wrazenie ze nadal jest zacofanie jesli chodzi podejscie do terapii - ludzie wstydza sie do tego przyznac itd. A problemy psychiczne sa taka sama choroba, jak rak. Ja to i wierze, ze nieleczone choroby psychiczne do raka prowadza. eh.<a href="https://www.tickerfactory.com"><img src="https://www.tickerfactory.com/ezt/d/1;20729;104/st/20250730/e//dt/6/k/5ffd/preg.png"></a> -
mikaja wrote:Moze masz kogos takiego bliskiego sobie, kto pelni role 'terapeuty' wokol siebie po prostu. Po to mamy rodzine i przyjaciol, zeby troche tych naszych emocji na nich przenosic - to oczywiscie dziala w 2 strony. Chociaz ja mam wrazenie, ze moja mama to tylko zbiera cale zlo, ktore ja rozsiewam wokol ;p<a href="https://www.tickerfactory.com"><img src="https://www.tickerfactory.com/ezt/d/1;20729;104/st/20250730/e//dt/6/k/5ffd/preg.png"></a>
-
Xgirl, z tego, co czytałam, to depresja przeżyta w przeszłości predestynuje do depresji poporodowej. Ja też jestem obciążona genetycznie depresją, co chyba jeszcze bardziej zwiększa moje szanse.<a href="https://www.tickerfactory.com"><img src="https://www.tickerfactory.com/ezt/d/1;20729;104/st/20250730/e//dt/6/k/5ffd/preg.png"></a>
-
https://youtu.be/hOzanNuJBhs
Dziewczyny, moja mama kupiła wczoraj takiego słonia dla Emilki. ❤️ Ja nie mogę z tego malucha na tym filmiku - cały wachlarz emocji na twarzy. ❤️<a href="https://www.tickerfactory.com"><img src="https://www.tickerfactory.com/ezt/d/1;20729;104/st/20250730/e//dt/6/k/5ffd/preg.png"></a> -
Niestety depresja jest w genach, takie tendencje. Zreszta w dzisiejszych czasach mało kto nie ma epizodów depresyjnych. A w okresie ciąży i po, hormony i zmiana życiowa nie pomagają, obalają stabilizację i nawet jesli jesteśmy po terapii to może być bardzo trudny okres, bo jest związany z ogromnymi zmianami - biologicznymi, zyciowymi, fizycznymi, psychicznymi. Wchodzimy w nową rolę - mamy tak naprawdę jeśli miało się problemy i tendencje depresyjne wcześniej warto o terapii pomyśleć w trakcie ciązy i po - żeby mieć na bieżąco wsparcie terapeutyczne, żeby się nie zakopać w dole, po prostu dmuchac na zimne
W ogóle w PL weszły od nowego roku podobno (info od mojego ginekologa, który jest też po psychologii) zalecenia obowiązkowe, że każda cięzarna powinna miec przeprowadzony wywiad w kierunku depresji i zalecane jest kierowanie jej na konsultację psychologiczno/psychiatryczną w celu przesiewowym. Uważam, ze fajny pomysł. Tylko trudniejszy do realizacji, no i niestety pomoc psychologiczna jest trudna, bo pacjent musi chcieć, jak nie chce tej pomocy to choćby specjalista stanął na głowie to nic się nie zadzieje.
Miałam kiedys takiego klienta, dziecko, które przychodziło do mnie przez 3 miesiące i generalnie przez 45 minut spotkania milczeliśmy, uwierzcie to było frustrujące ;p Na chyba 8 spotkaniu (a było ich 10 łącznie) nastąpił przełom, kiedy zaczęłam robic cos z origami, z nudów. On się włączył i udało nam się trochę pogadac o jego sytuacji rodzinnej (oczywiście projekcyjnie na figurkach z papieru ;p). Najlepsze było to, ze rodzice byli tak zadowoleni z postępów syna, że hej ;p