Marcowe Mamusie 2016 :-)
-
WIADOMOŚĆ
-
muminka83 wrote:Nie wiem co mogą zmienić nowe przepisy odnośnie cesarek. Owszem kiedy da się do NP jest fizjologicznie lepszy. U mnie znowu w grę wchodzi tylko cesarka. Zlecenie od Genetyka i neurologa. Nie wyobrażam sobie że pomimo świstków jest odmowa bo 90 % ginekologów nawet nie słyszało o mojej chorobie więc ich mądrość mnie nie interesuje.
Morfologia wyszła okey. Toksoplazmoza ujemna to chyba dobrze
Oznaczyłam krew i nie stwierdzono przy moim Rh -A przeciwciał to chyba też dobrze. Tak sobie przynajmniej tłumaczę.
Wczoraj wieczorem dowiedziałam się że moja koleżanka która ma 20 lat że jest chora na ziarnicę złośliwą II stopień. Zmiotło mnie z nóg. Pomyślałam sobie że niektórzy tworzą sobie sztuczne problemy - bo na wakacje nie wyjadą, bo remont musza przełożyć... bo ktoś komuś coś . Uświadomiłam sobie jak ważne jest życie i jak trzeba chwytać chwilę. Mam nadzieję że uda jej się wygrać z życiem,
W związku z tym że nie dawno i ja walczyłam chcemy zdeponować krew pępowinową. Medycyna idzie do przodu. A co wy o tym sądzicie?
Byc moze ludzie tworza sobie problemy, ale kazdy ma takie problemy jakie aktualnie zaprzataja mu glowe, czy to pieniadze, czy dzieci, czy remont o ktorym piszesz. Dopoki jest sie zdrowym to wlasnie takie problemy "organizuja" nam zycie. Nijak sie to nie ma do walki o zdrowie czy zycie ale nie mozesz tez umniejszac tego co dla kogos w danej chwili stanowi przeszkode nie do przejscia. Rozni sie wielkosc zmartwienia ale nie znaczy ze go nie ma. A mowienie ze jesli ktos nie jest chory czy umierajacy to nie ma problemow tylko je sobie wymysla jest troche nie fair. -
nick nieaktualny
-
skowroneczka87 wrote:Caly czas sie zastanawiam skad w czlowieku tyle sily i detrminacji po takich przejsciach? Podziwiam!
Choć, nie powiem czasem myślę: a gdybym się wcześniej zdecydowała to może bym nie straciła ciąży, ale tego już się nie dowiem. Żyje dniem dzisiejszym i wierzę, że teraz będzie dobrze:)
I nie traktuje straty jako pecha. To też była dla nas lekcja. Tak naprawdę utwierdziłam się w przekonaniu, że nie mogłam lepiej trafić niż mój mąż. On mnie najwięcej wspierał. Był przy mnie cały czas. Wiedziałam, że mogę na niego liczyć nawet w tych najgorszych momentach, kiedy byłam na skraju depresji , kiedy nie chciało mi się żyć. On uświadomił mi, że mam jego i co by się nie działo tylko razem damy radę I daliśmy
Ehh aż łezka mi się zakręciła..skowroneczka87, A.Kasia, muminka83, Karolina@, Karka lubią tę wiadomość
-
muminka83 wrote:W związku z tym że nie dawno i ja walczyłam chcemy zdeponować krew pępowinową. Medycyna idzie do przodu. A co wy o tym sądzicie?
Ja też mam taki plan.
Nigdy nie wiadomo, co się wydarzy. W najmniej oczekiwanym momencie może się okazać, że ta krew się przyda. Czytałam o tym już w poprzedniej ciąży i już wtedy podjęłam decyzję, że to zrobimy.muminka83 lubi tę wiadomość
-
A.Kasia-takie pyszności mi tu pokazujesz:) Mmm ale ochoty narobiłaś, aż śniadania mi się nie chce jeść tylko takie cudowne ciacho!! Dawaj kawałek
muminka83 lubi tę wiadomość
-
Jacqueline wrote:annak - dostałaś zaproszenie ? Pozwoliłam sobie wysłać bo chyba tylko mając Cie jako przyjaciółke moge tu do Ciebie pisać, tak? No bo chce żeby dziewczyny cieszyły się ze swoich ciąż i nie chce zaśmiecać wątku
Karmelek - z Tobą też bym chciała porozmawiać na pw - jeśli się zgodziś to wysyłam zaproszenie
I pisz tu do nas, kiedy tylko chcesz -
Karmelku211,
Bardzo to wzruszające i piękne, co piszesz...
Ja też nie jeden raz się zastanawiałam, czy nie popełniłam błędu tak długo czekając z ciążą. Że gdybyśmy zaczęli próbować, jak miałam 30 lat, to może byłoby łatwiej, niż te kilka lat później.
Ale na to nie ma gwarancji. Może to w ogóle niezależne od wieku. Może taki organizm. Taka uroda. I takie czasy.
Myślę, że to super ważne, co napisałaś - że trzeba być przede wszystkim dojrzałym do tej decyzji. I wiedzieć, że się chce mieć dziecko. Bo jeśli decyzja będzie przypadkowa, to najbardziej ucierpi właśnie dziecko.
Bardzo Ci życzę, żeby Wasze wielkie marzenie zrealizowało się już za 7 miesięcymuminka83 lubi tę wiadomość
-
Ja też zostawiam krew pępowinową bo w razie "w" może okazać się baaaaardzo pomocna. Nie ma co się zastanawiać moim zdaniem. Jestem po ratownictwie, dopóki wykładowcy mówili o tym na studiach to mało mnie to obchodziło,ale odświeżyłam temat na spotkaniu z kumpelą,która ma dwójkę dzieci i po każdym porodzie decydowała się na przechowanie krwi. Pomimo kosztów,które nie są najmniejsze opłaca się to zrobić. Przyszłość jest niepewna ,a ja nie chcę sobie pluć w brodę w razie nieszczęścia i obwiniać się,że czegoś nie zrobiłam dla swojego dziecka.
muminka83 lubi tę wiadomość
-
Karmelek ja synka urodziłam mając 23 lata, jako pierwsza z koleżanek z każdej szkoły. Często słyszałam że co tak wcześnie itp. osobiście uważam że to był dla mnie odpowiedni wiek na dziecko - ale jak piszesz, ważny jest też facet. Ja mam najwspanialszego na świecie męża, jest cudownym ojcem, i nie mogłam trafić lepiej. Przed pierwszą ciążą wykryto u mnie guza na macicy i lekarz powiedział - proszę zajść w ciążę bo trzeba będzie wyciąć część macicy. Urodziłam zdrowego synka, choć ciąża z ogromnymi problemami. Wycięto mi potem guza (synka urodziłam sn, a guza niestety wycinali cc) i guz miał 7cm. Mało osób dawało mi szanse na kolejne dziecko. Tylko mój lekarz mówił - spokojnie - mamy czas. Założyłam firmę, zaczęłam w końcu po 4 latach zarabiać własne pieniądze i wtedy lekarz powiedział - zielone światło. Wszystko się pięknie zrosło, nie ma ryzyka pęknięcia macicy, tylko drugi poród tylko cc (oksytocyna rozerwałaby pewnie szwy). A ja wtedy byłam w momencie rewelacyjnego prosperownia mojej firmy, pierwszy raz od lat nie musieliśmy się matrwić czy nam wystarczy do 1-go. Mogliśmy iść na obiad do restauracji, mogłam sobie coś ładnego kupić.
I z mężem mówiliśmy, poczekamy, nic się nie stanie, ale podświadomie nie przyjmowałam zleceń od lipca 2015. Czułam że coś się zdarzy.
Jestem fotografem, więc śluby mam rezerwowane nawet i dwa lata wcześniej.
Poszłam do lekarza na kontrol i co mi powiedział?
Guz się odnawia. To ostatni moment na drugie dziecko.
Nawet się nie zastanawialiśmy, w maju od razu zaczęliśmy działać i w pierwszym cyklu znowu sukces.....
Ja uważam że nic nie dzieje się bez powodu, wszystko ma jakiś ukryty sens.
Teraz mam 29 lat, a niektóre moje znajome teraz mają pierwsze dziecko, inne mówią że mają jeszcze czas i nie będą się w pieluchy bawić.
Dla mnie dzieci to prawdziwy cud. Mimo że czasem jest ciężko, synek dużo choruje, to jest moją iskierką i to dla niego żyję....
Się rozpisałam....przepraszam, ale tak mnie naszło.
Krwi nie będę pobierać. Mało kto informuje, że taka ilość krwi wystarczy tylko dla dziecka 40 kg....informują że możńa przechowywać 18 lat, co ludzie biorą za informację że nawet jak dziecko będzie miało 18 lat to można tą krew wykorzystaćWiadomość wyedytowana przez autora: 6 sierpnia 2015, 11:09
muminka83, ryjkek, Karolina@ lubią tę wiadomość
-
Karmelek, popłakałam się...tak calkiem na poważnie
Muminka, w kwestii problemów to ja sie zgadzam ze skowronkiem. Dla kazdego problemem moze byc cos innego. Oczywiscie w obliczu choroby mozesz miec na to zupelnie inne spojrzenie, ale zgadzam sie w 100% ze skowronkiem, że jesli jest sie zdrowym to własnie takie mniejsze problemy organizuja nam zycie.
Ja np. cierpie na zaburzenia lękowe i niejednokrotnie przeszkodą dla mnie było np. wyjście do pracy. Albo do sklepu. Coś czego nie mogłam przeskoczyć. A wielu ludzi po prostu nie może tego zrozumieć, mówi, że się pieszczę ze sobą i wymyślam. Ale naprawdę, wolałabym tego nie mieć i życ normalnie
Także problem zawsze zalezy od punktu widzenia.skowroneczka87, A.Kasia, muminka83 lubią tę wiadomość
-
Hey dziewczyny mam pytanie do tych które biorą duphaston "profilaktycznie" ja biorę 1x dziennie i niby mam brać do 15-20t.c tak mi powiedział gin w Pl mam mieszane uczucia bo ta pani dr ma też różne opinie i nie wiem co robić..[link=https://www.suwaczki.com/][/link]
2.02.15 7 tc mój aniołek :* -
MeAmerie, na szczęście byłaś pewna dziecka i pomimo wieku, w którym urodziłaś i pomocy męża wszystko ułożyło się dobrze.
Nie twierdzę, że młody wiek to zły wiek, trzeba tylko mieć pewność , że to co się robi to jest to czego naprawdę chcemy. Ty dałaś radę i jesteś szczęśliwa. I pewnie jest jeszcze wiele młodych matek, które są szczęśliwe
Znam też starsze dziewczyny, które zdecydowały się na dziecko, bo chcą mieć i koniec, a potem dziecko urodziło się chore i teraz do wszystkich mają pretensje, że tak ich los skrzywdził. Do tego partnera to przewyższa i ucieka z domu, w którym są ciągłe kłótnie i wyrzuty ... Przykre to bardzo, bo co to dziecko ma do tego. Trzeba mieć zawsze na uwadze, że może nie być tak jak sobie wymarzymy! Życie to nie bajka, którą sobie wymyślimy i tak będzie.
W 1 cąży nawet przez myśl mi nie przeszło, że mogę poronić. A co to jest beta, też nie wiedziałam. Dopóki tego nie przeżyłam. Zazdrościłam koleżankom, które ciąże traktowały jak coś normalnego, coś zwyczajnego, przecież nic się nie stanie? Poronienie, wczesny poród, śmierć dziecka, czy choroba? A co to takiego? Mi? Nigdy! A jednak nie można być pewnym wszystkiego do końca. Nie chcę nikogo straszyć , tylko uświadomić , że trzeba mieć trochę pokory i zdawać sobię sprawę z pewnych rzeczy. A jakby tak stanąć z informacją, że dziecko będzie chore? Co wtedy zrobimy? Ale o tym warto myśleć przed ciążą, żeby być w pełni świadomym jak ja do tego podejdę, jak się zachowam, co zrobię? To jest odpowiedzialne podejście do sprawy zakładania rodziny i ciąży. Oczywiście nie chcę nikogo pouczać. Każdy ma swój rozum:) To tylko moje przemyślenia . Nie chciałabym nikogo urazićMeAmerie lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyLove_life wrote:Hey dziewczyny mam pytanie do tych które biorą duphaston "profilaktycznie" ja biorę 1x dziennie i niby mam brać do 15-20t.c tak mi powiedział gin w Pl mam mieszane uczucia bo ta pani dr ma też różne opinie i nie wiem co robić..
Ja też biorę 1x dziennie ale póki co nic mi lekarz nie wspominał do kiedy mam brać. Za to w poprzedniej ciąży brałam 3x1 i do samego porodu, czyli do 26/27 tyg. -
skowroneczka87 wrote:Byc moze ludzie tworza sobie problemy, ale kazdy ma takie problemy jakie aktualnie zaprzataja mu glowe, czy to pieniadze, czy dzieci, czy remont o ktorym piszesz. Dopoki jest sie zdrowym to wlasnie takie problemy "organizuja" nam zycie. Nijak sie to nie ma do walki o zdrowie czy zycie ale nie mozesz tez umniejszac tego co dla kogos w danej chwili stanowi przeszkode nie do przejscia. Rozni sie wielkosc zmartwienia ale nie znaczy ze go nie ma. A mowienie ze jesli ktos nie jest chory czy umierajacy to nie ma problemow tylko je sobie wymysla jest troche nie fair.
Żle mnie kochana zrozumiałaś. Chodziło mi o to że w tym momencie zmienia się punkt widzenia. Nie chciałam byś tak to odebrała. Jeśli poczułaś się urażona to przepraszam. Miałam zupełnie coś innego na myśli i bardziej chodziło mi o to by nauczyć się doceniac daną chwilę pomimo problemów. Bo każdy je ma. JESZCZE RAZ cIĘ PRZEPRASZAM -
Love_life wrote:Hey dziewczyny mam pytanie do tych które biorą duphaston "profilaktycznie" ja biorę 1x dziennie i niby mam brać do 15-20t.c tak mi powiedział gin w Pl mam mieszane uczucia bo ta pani dr ma też różne opinie i nie wiem co robić..
Ja, w związku z wcześniejszym poronieniem, w tej ciąży od razu dostałam profilaktycznie Duphaston 3x1 i Luteinę dopochwowo 1x1. Tak mi gin przepisała, pomimo, że na początku nie było żadnych plamień. Powiedziała, że na wszelki wypadek, przez to co zdarzyło się wcześniej. Ale zapowiedziała, że za kilka tygodni, jak będzie wszystko ok, to będziemy zmniejszać dawkę Duphastonu.
Niestety u mnie plamienia są prawie cały czas. Od wczoraj nagle nie ma, ale nawet wolę tego nie wypowiadać na głos
Mnie by się marzyła ciąża full-naturals bez leków, ale już widzę, że nic z tego. Na wszelki wypadek wolę jednak coś brać. Może pomoże jakby co... (biorę jeszcze Acard i leki na tarczycę).muminka83 lubi tę wiadomość
-
arien wrote:Karmelek, popłakałam się...tak calkiem na poważnie
Muminka, w kwestii problemów to ja sie zgadzam ze skowronkiem. Dla kazdego problemem moze byc cos innego. Oczywiscie w obliczu choroby mozesz miec na to zupelnie inne spojrzenie, ale zgadzam sie w 100% ze skowronkiem, że jesli jest sie zdrowym to własnie takie mniejsze problemy organizuja nam zycie.
Ja np. cierpie na zaburzenia lękowe i niejednokrotnie przeszkodą dla mnie było np. wyjście do pracy. Albo do sklepu. Coś czego nie mogłam przeskoczyć. A wielu ludzi po prostu nie może tego zrozumieć, mówi, że się pieszczę ze sobą i wymyślam. Ale naprawdę, wolałabym tego nie mieć i życ normalnie
Także problem zawsze zalezy od punktu widzenia.
To też jest choroba. I przypuszczam że bardzo utrudniająca normalne funkcjonowanie. Naprawdę źle mnie dziewczyny zrozumiałyście. Tak jak wspomniałam chodziło mi o przyziemne problemy które nie mają zbiegiem lat znaczenia. Mam koleżanki co wściekają się jak nie ma ich ulubionych bułeczek w piekarni. To wybaczcie nie jest już problem .... -
jednak jeśli uraził was post to przepraszam. Piszę to z punktu osoby chorej - która dopiero od niedawna uczy się żyć prawdziwie bez strachu ale ciesząc się każdą chwilą.
Dziś np. śmieje się sama do siebie bo będę mieć a obiadek ziemniaczki z siadłym mlekiem. Wieki czasu nie miałam tego na obiad -
nick nieaktualnyPowiem Wam, że takie dramatyczne sytuacje jak niepłodność, poronienie czy tak jak u mnie - śmierć maleńkiego dziecka są najcięższą próbą dla małżeństwa. U nas bywało różnie, mój mąż to taki typ człowieka który chadza swoimi ścieżkami i rzadko okazuje uczucia. Nawet pokłócić się z nim nie można bo on się po prostu nie denerwuje, woli przeczekać burzę i nie brać udziału w kłótni (mega to jest wkurzające ) Ale w czasie tych najtrudniejszych w życiu chwil gdy Michaś był w szpitalu i później, gdy zmarł był moją podporą i ogromnym wsparciem. Nigdy nie pozwolił mi się załamać, a naprawdę były momenty kiedy byłam pewna, że zaraz zwariuję. Nam się udało otrząsnąć po tragedii jaka nas spotkała bo byliśmy w tym razem, nie pozwoliliśmy sobie na wzajem na rozpamiętywanie i depresję. Mamy w domu pełno zdjęć synka i potrafimy o nim rozmawiać z rodziną bez żalu i smutku. Myślę, że mieliśmy wiele szczęścia w tym naszym nieszczęściu bo mogło się skończyć o wiele gorzej. Straciliśmy dziecko ale nadal pozostaliśmy rodziną...
Niestety poznałam w szpitalu dziecięcym wiele par, które nie dały rady się po czymś takim pozbierać. Każde przeżywało żałobę na swój sposób mając do siebie na wzajem pretensje o brak zrozumienia. Niekiedy nawzajem obwiniali się o to co ich spotkało a od miłości do nienawiści jest już bardzo blisko Bardzo to smutne, bo moim zdaniem filarem rodziny jest małżeństwo a dzieci są owocem ich miłości a nie celem samym w sobie. A wiadomo, że jak drzewo choruje to i owoce nie są zdrowe Niestety nikt z nas nie wie jak się rzeczy potoczą w obliczu tragedii i nie ma się jak na to przygotować.
Tak mnie jakoś na smęty wzięło ale koniec tego, idę robić carbonarę na obiadMietka 30:) lubi tę wiadomość
-
Love_life wrote:Hey dziewczyny mam pytanie do tych które biorą duphaston "profilaktycznie" ja biorę 1x dziennie i niby mam brać do 15-20t.c tak mi powiedział gin w Pl mam mieszane uczucia bo ta pani dr ma też różne opinie i nie wiem co robić..
Biorę od momentu pozytywnego testu dwa razy dziennie. Rano i wieczorem