Marcowe Mamusie 2016 :-)
-
WIADOMOŚĆ
-
A.Kasia wrote:Powiem Wam, że takie dramatyczne sytuacje jak niepłodność, poronienie czy tak jak u mnie - śmierć maleńkiego dziecka są najcięższą próbą dla małżeństwa. U nas bywało różnie, mój mąż to taki typ człowieka który chadza swoimi ścieżkami i rzadko okazuje uczucia. Nawet pokłócić się z nim nie można bo on się po prostu nie denerwuje, woli przeczekać burzę i nie brać udziału w kłótni (mega to jest wkurzające ) Ale w czasie tych najtrudniejszych w życiu chwil gdy Michaś był w szpitalu i później, gdy zmarł był moją podporą i ogromnym wsparciem. Nigdy nie pozwolił mi się załamać, a naprawdę były momenty kiedy byłam pewna, że zaraz zwariuję. Nam się udało otrząsnąć po tragedii jaka nas spotkała bo byliśmy w tym razem, nie pozwoliliśmy sobie na wzajem na rozpamiętywanie i depresję. Mamy w domu pełno zdjęć synka i potrafimy o nim rozmawiać z rodziną bez żalu i smutku. Myślę, że mieliśmy wiele szczęścia w tym naszym nieszczęściu bo mogło się skończyć o wiele gorzej. Straciliśmy dziecko ale nadal pozostaliśmy rodziną...
Niestety poznałam w szpitalu dziecięcym wiele par, które nie dały rady się po czymś takim pozbierać. Każde przeżywało żałobę na swój sposób mając do siebie na wzajem pretensje o brak zrozumienia. Niekiedy nawzajem obwiniali się o to co ich spotkało a od miłości do nienawiści jest już bardzo blisko Bardzo to smutne, bo moim zdaniem filarem rodziny jest małżeństwo a dzieci są owocem ich miłości a nie celem samym w sobie. A wiadomo, że jak drzewo choruje to i owoce nie są zdrowe Niestety nikt z nas nie wie jak się rzeczy potoczą w obliczu tragedii i nie ma się jak na to przygotować.
Tak mnie jakoś na smęty wzięło ale koniec tego, idę robić carbonarę na obiad
Bardzo ci współczuję. Nie ma nic gorszego na świecie jak śmierć dziecka. Jesteś dzielna. -
nick nieaktualnymuminka83 wrote:jednak jeśli uraził was post to przepraszam. Piszę to z punktu osoby chorej - która dopiero od niedawna uczy się żyć prawdziwie bez strachu ale ciesząc się każdą chwilą.
Dziś np. śmieje się sama do siebie bo będę mieć a obiadek ziemniaczki z siadłym mlekiem. Wieki czasu nie miałam tego na obiad
Nie ma za co przepraszać bo powszechnie wiadomo, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia Ja też swoje przeżyłam i mówiłam sobie wtedy, że już nigdy w życiu się głupotami przejmować nie będę. A mimo to czasem się łapię na tym, że wkurzam się np. bałaganem w domu czy na teściową Taka natura ludzka i co zrobićmuminka83 lubi tę wiadomość
-
muminka83 wrote:jednak jeśli uraził was post to przepraszam. Piszę to z punktu osoby chorej - która dopiero od niedawna uczy się żyć prawdziwie bez strachu ale ciesząc się każdą chwilą.
Dziś np. śmieje się sama do siebie bo będę mieć a obiadek ziemniaczki z siadłym mlekiem. Wieki czasu nie miałam tego na obiad
muminka83,
Rozumiem, co masz na myśli.
Mnie denerwuje podejście typu: "jak możesz narzekać, przecież dzieci w Etiopii głodują". Bo każdy ma swoją Etiopię, zależną od sytuacji, miejsca, czasu, przeżyć... Dla jednego problemem będzie coś, co dla innego będzie błahostką.
Nie odebrałam tak Twojego postu (jak tego cytatu o Etiopii). Raczej jako myśl, że pewne sytuacje przewartościowują to, co myślimy, przeżywamy, czym się martwimy i z czego się cieszymy.Wiadomość wyedytowana przez autora: 6 sierpnia 2015, 12:32
muminka83 lubi tę wiadomość
-
muminka83 wrote:Żle mnie kochana zrozumiałaś. Chodziło mi o to że w tym momencie zmienia się punkt widzenia. Nie chciałam byś tak to odebrała. Jeśli poczułaś się urażona to przepraszam. Miałam zupełnie coś innego na myśli i bardziej chodziło mi o to by nauczyć się doceniac daną chwilę pomimo problemów. Bo każdy je ma. JESZCZE RAZ cIĘ PRZEPRASZAM
Nie poczulam sie urazona Muminka. Domyslam sie ze w obliczu roznych sytuacji w zyciu punkt widzenia sie zmienia. Mam mnostwo takich "drobnych" spraw na glowie i chyba dlatego wogole zareagowalam na twoj wpis. Ale nie bylo to zlosliwe z mojej strony. Mam dzis gorszy dzien, nie ogarniam codziennosci. Dzis mam chyba kumulacje zlych emocji:-(muminka83 lubi tę wiadomość
-
skowroneczka87 wrote:Nie poczulam sie urazona Muminka. Domyslam sie ze w obliczu roznych sytuacji w zyciu punkt widzenia sie zmienia. Mam mnostwo takich "drobnych" spraw na glowie i chyba dlatego wogole zareagowalam na twoj wpis. Ale nie bylo to zlosliwe z mojej strony. Mam dzis gorszy dzien, nie ogarniam codziennosci. Dzis mam chyba kumulacje zlych emocji:-(
To się cieszę. Różne bywają dni. Lepsze, gorsze. Każdy ma ukrytego potwora który z nas wychodzi. Kiedy mój wychodzi mój mąż mówi do mnie iż jestem jak żmija i bym uważała by się nie ukąsić po czym przytula i bierze na długi spacer.
-
Ad optymalnego wieku macierzynstwa to kazda kobieta podejmuje inna decyzje. Nie raz 20 latka moze byc bardziej dojrzala od 30 latki i jest super mama.
Ja sama dlugo zwlekalam, bo zawsze cos. Teraz mam 27 lat i nasza sytuacja mieszkaniowo-finansowa jest b.dobra, ale gdyby bylo wczesniej dziecko tez wiele gorzej by nie bylo.
Jedno jest pewne i udowodnione badaniami im matka starsza tym wyzsze prawdopodobienstwo poronienia i chorob u dziecka. Mnie to glownie przekonalo, zeby juz nie czekac.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 6 sierpnia 2015, 12:39
-
Mówcie o swoich maluszkach, o wizytach - wtedy mi trochę lepiej jak czytam wiadomości, że u Was wszystko dobrze
muminka83, baassiia, maggda lubią tę wiadomość
12.12.2017 - jestem Izabela, 55cm i 4450g
Córcia Aleksandra 02.2011 - 57cm i 4250g
Aniołek 10 tc (*) 03.08.2015
Aniołek 9tc (*) 03.03.2016
Aniołek 5tc (*) 06.05.2016
Aniołek 10 tc (*) 15.07.2016
-
Jacqueline, podziwiam. Ja chyba jestem złym człowiekiem bo mnie by takie wiadomości chyba dołowały. Pamiętam, że jak poroniłam to po 3 miesiacach dowiedzialam sie, że moja szefowa jest w ciazy i po prostu sie poplakalam. Bardzo zle znosilam takie informacje. A inna sprawa jest taka, ze mialam zajebisty do niej zal. Bo wiedziala jaka jest u mnie sytuacja (a byla mocno skomplikowana bo mimo pozytywnej bety - 468 nie bylo widac w macicy nic a nic i tego samego dnia kiedy zaczełam ronic lekarka powiedziala mi ze nie jestem w ciazy. Niemniej jednak inny lekarz przestrzegl mnie ze beta nie wyszla taka wysoka ot tak sobie, ze to moze byc ciaza pozamaciczna i ze jakby pojawil sie jakikolwiek bol, czy krwawienie natychmiast mam jechac do szpitala). Poszlam z tymi informacjami do pracy i od progu powiedzialam o tym wszystkim szefowej z ktora mialam akurat zmiane. Zaczynałam ją o 15, kolo 17 zaczelam krwawic i ból nie do zniesienia, ale...moja szefowa nie wyrazila zgody na moje wyjscie z pracy i musialam zostac do 21!
Muminka, juz wiem co mialas na mysli moja mama zawsze robi tacie awantury ze zle poukladal naczynia na suszarce i zawsze musi je poprzekladac tak jak ona lubi. I pytam: po co? co to zmienia? to ma az taki wplyw na jakosc jej zycia? zamiast powiedziec "dziekuje kochanie ze pozmywales" to ma pretensje ze cos zle.Wiadomość wyedytowana przez autora: 6 sierpnia 2015, 13:12
muminka83 lubi tę wiadomość
-
Dzień dobry,
To prawda, co Muminka piszesz. Przed chorobą koleżanki denerwowało mnie to, że samochód trzeba sprzedać i szukać nowego, a ten co nam się podobał to w międzyczasie sprzedali- no jak mogli Albo martwiłam się pracą bo od marca pracuję a tu ciąża. Ale szczerze gdy wychodziliśmy ze szpitala od niej słowa mojego męża " A ludzie się martwią, że na wakacje ich nie stać". W jednej chwili może się wszystko przewartościować. Szczerze e tej chwili szukam samochodu ale się już tak nie ekscytuje.muminka83 lubi tę wiadomość
-
baassiia wrote:
Jedno jest pewne i udowodnione badaniami im matka starsza tym wyzsze prawdopodobienstwo poronienia i chorob u dziecka. Mnie to glownie przekonalo, zeby juz nie czekac.
Uczęszczam do jednej z najlepszym Poradni genetycznych w Polsce.
Moja Pani genetyk twierdzi iż zmienia się ta tendencja. Coraz więcej kobiet bardzo młodych rodzi dzieci z wadami genetycznymi a coraz więcej kobiet po 35 roku życia zdrowych. Teraz wiek ma najmniejsze znaczenie. Największe znaczenie ma to co jemy, gdzie mieszkamy i wiele wiele innych czynników. Jednak przyznam się że sama wolę tą teorię o wieku do iluś lat.
-
polin wrote:Dzień dobry,
To prawda, co Muminka piszesz. Przed chorobą koleżanki denerwowało mnie to, że samochód trzeba sprzedać i szukać nowego, a ten co nam się podobał to w międzyczasie sprzedali- no jak mogli Albo martwiłam się pracą bo od marca pracuję a tu ciąża. Ale szczerze gdy wychodziliśmy ze szpitala od niej słowa mojego męża " A ludzie się martwią, że na wakacje ich nie stać". W jednej chwili może się wszystko przewartościować. Szczerze e tej chwili szukam samochodu ale się już tak nie ekscytuje.
Bo życie uczy pokory..... -
maggda wrote:Ja sie nie irytuje na tesciowa ale to dlatego ze wiele jej zawdzieczam i chociaz to dziwne wole ja niz rodzona matke.
moja teściowa ogólnie nie jest zła ale czasem ta radość jej jest nie opisana. Jak zaszłam w ciąże to tak się cieszyła że aż mnie zjechała. Dlatego teraz nie wie i długo się nie dowiemaggda lubi tę wiadomość
-
Moja teściowa mnie bardzo lubi. Nie znosiła pierwszej żony mojego męża, więc na dzień dobry dostałam punkty za to, że nie jestem tamtą żoną
Ogólnie to taki ciężki typ, ale rzadko mamy kontakt, więc jej specyficzna osobowość nie jest dla nas zbyt inwazyjna. Natomiast jak już się zjawi, to....Wiadomość wyedytowana przez autora: 6 sierpnia 2015, 13:46
arien, muminka83 lubią tę wiadomość
-
maggda wrote:Ja sie nie irytuje na tesciowa ale to dlatego ze wiele jej zawdzieczam i chociaz to dziwne wole ja niz rodzona matke.
Ja mam identycznie. Jak powiedziałam mojej mamie, że jestem w ciąży to powiedziała tylko, że w sukni ślubnej będę gruba (?!) Bo w październiku wychodzę za mąż, a moja teściowa co dwa dni dzwoniła z pytaniem jak się czuję. Poza tym moja teściowa jest na prawdę spoko babeczką - taką do tańca i do różańca wiadomo czasami są zgrzyty, ale i tak ją uwielbiammaggda, Karolina@, muminka83 lubią tę wiadomość
-
Arien - postawa szefowej - szkoda słów
Z jednej strony trochę mi przykro jak sie chwalicie co tam nowego, ile to ma już dziecko mm czy cm, a ja nie mogę tego samego już pisać, ale z drugiej strony ( i wole sie tego trzymać bo lepiej sie czuje) cieszy mnie, że dobrze jest u Was i naprawdę mi lepiej, jak mogę o tym czytać, że z waszymi dzidziusiami wszystko dobrze. A zwłaszcza jak czytam wpisy tych z Was które straciły swoje maleństwa a teraz jest dobrze - to mi daje nadzieje
Może inaczej było do tego podchodziła gdybym nie miała dziecka, ale mam zdrową paroletnią córkę, męża i mam dla kogo żyć I mam nadzieje, że w przyszłym roku zostane szczęśliwą mamusiąWiadomość wyedytowana przez autora: 6 sierpnia 2015, 13:50
arien, A.Kasia, muminka83 lubią tę wiadomość
12.12.2017 - jestem Izabela, 55cm i 4450g
Córcia Aleksandra 02.2011 - 57cm i 4250g
Aniołek 10 tc (*) 03.08.2015
Aniołek 9tc (*) 03.03.2016
Aniołek 5tc (*) 06.05.2016
Aniołek 10 tc (*) 15.07.2016