❤️ Sierpniowe mamusie 2020 ❤️
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualnyBela wrote:
Super wypadają porównania w tych samych ubraniach 😆
Fajny brzuszek 💖Bela lubi tę wiadomość
-
To mnie tez teraz troche wywaliło niz 2 tygodnie temu, nawet moj to zauważył ze szybko brzuchol zmienil wielkość👧 Córka 26. 08.2011
Starania od 09.2017
1 cykl na clo grudzień 2018
01.19 cb
12.05.19 [*] 8tc
2.12.19 blada kreska na teście🙏🏻
👶🏻 Synek 02. 08.2020 -
To ja jestem przykładem mamy, na którą miłość do dziecka nie spłynęła zaraz po tym, jak ją zobaczyłam. Byłam przeszesliwa, że wszystko skończyło się dobrze, że jest z nami cała i zdrowa, że już nie boli. Ale na pewno nie poczułam żadnego wypełnienia ciepłem miłości, czy innych rzeczy, o których często słyszałam. Że jak zobaczę dziecko to świat się skończy. Nie płakałam też ze szczęścia na jej widok, byłam po prostu szczęśliwa, że mam już poród za sobą z dobrym skutkiem.
Po przyjściu na salę też nie wiedziałam, co dalej. Zostałyśmy same i patrząc na nią myślałam, że "to jest właśnie twoje dziecko". I wciąż nie czułam tego ciepła miłości, ktkre teraz jest mi tak znane. Ale nie czułam się z tym źle.
Właściwie mogę powiedzieć, że ta miłość rosła z każdym dniem, początkowo było dużo zamieszania z tymi wszystkimi czynnościami karmiąco-pielęgnacyjnymi, moimi i jej. I chociaż wielokrotnie myślałam i mówiłam tak jak napisałam wcześniej - że urodziłam sobie szczęście - to jednak to były momenty, najczęściej kiedy karmiłam, ona była spokojna i było fajnie.
Pamiętam, że odwiedziła nas moja koleżanka z roczną córeczką i powiedziała mi, że ona pokochała swoje dziecko dopiero po 2 miesiącach. Trochę mnie to zszokowało, właściwie nie to co powiedziała, tylko, że się nie wstydziła tego co mówi. Bo niestety narzekanie mamy czy nawet odczuwanie przez nią smutku, z przeróżnych powodów, nie jest dobrze widziane w naszej kulturze. A ten początek to są wszystkie emocje na raz i trzeba sobie na nie pozwolić.Niki86, Madzko, agniecha2101 lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnyTak, to prawda, co piszecie i już kiedyś chyba nawet poruszyłyśmy ten temat. Po porodzie nie zawsze od razu jest różowo, pewnie każda z nas przejdzie słynny baby blues, to absolutnie normalne, tak jak normalna jest masa różnych innych emocji, które mogą nam wtedy towarzyszyć, w tym też zagubienie, strach etc.
Ja mówię, że później ta miłość jest niewyobrażalna, czasami od razu, czasami musimy chwilę poczekać, żeby zrozumieć, że to właśnie to.
Mam nadzieję, że każda z nas otrzyma w tym momencie wsparcie ze strony najblizszych, a w szpitalu będziemy mogły liczyć na jak najlepszą opiekę ze strony personelu medycznego (szczególnie, jeśli w dalszym ciągu niemożliwe będą odwiedziny).
Nie chce mi się jeszcze spać 😁 mam nadzieję, że jutro będzie ciepło, to powoli mąż będzie kończyć ogrodzenie.
Slyszałyście, że ma być gorąco po majówce? W ogóle, zapowiada się gorące lato. Pora się rozejrzeć za dobrym wentylatorem albo klimatyzatorem..Miszczynka lubi tę wiadomość
-
Ja dzis w dd tvn słyszałam, ze na majówkę ma być ochłodzenie i deszcz i aplikacja tez mi tak pokazuje
20.01.2022 mamy ❤️
27.12.2021 FET❄️
Beta7dpt83,1;9dpt212,2;11dpt464,8;14dpt1851,3
—————————-————
12.12.2019 mamy ❤️
Beta7dpt61,21;9dpt177,4;11dpt465,05;14dpt1965,72
18.11.2019 FET ❄️
10.2019 II IVF
—————————————-
Zostały ❄️❄️❄️
—————————————-
7.2019 FETx2 - beta <0,1
6.2019 I IVF ❄️❄️
—————————————-
9.17 - pocz. starań; 9.18 Invimed
Endometrioza I st., AMH 1,91
MTHFR_677C-T hetero, PAI-1 homo
on: morf. 1% Kariotypy: ok -
dzień dobry ☕
zaczynamy 27 tc 😱
ja już po drinku 🤮🤮Kropka4, MartitaS lubią tę wiadomość
Moje Aniołki 4tc i 13tc
Córeczka ♥️👶 🌈 08.2020
MTHFR_1298A-C w układzie homozygotycznym
PAI-1 4G w układzie heterozygotycznym
10.2018- zaczynamy z naprotechnologią
05.2019- laparoskopia+histeroskopia
09.2019- nietolerancje: m.in. mleko, jajka, pszenica, kukurydza
28.11.2019- bHCG- 422,1 -
Ja też właśnie po glukozie. Siary narobiłam, bo mi się słabo zrobiło podczas pobierania krwi. Już dawno tak nie miałam, chociaż to dla mnie normalne. Nienawidzę tego. A co do glukozy to ja chyba jestem jakaś dziwna, bo dla mnie to wcale nie jest takie złe. Miałam zwykłą
-
Mirabelka02 wrote:Ja też właśnie po glukozie. Siary narobiłam, bo mi się słabo zrobiło podczas pobierania krwi. Już dawno tak nie miałam, chociaż to dla mnie normalne. Nienawidzę tego. A co do glukozy to ja chyba jestem jakaś dziwna, bo dla mnie to wcale nie jest takie złe. Miałam zwykłą
Coś czuję, że u mnie będzie podobnie 😳 mam kiepskie żyły, a tu 3 pobrania pod rząd 😞 jak byłam na badanich hormonalnych to przez 3 dni po 5-6 razy dziennie mi krew pobierali... Co chwilę mialam odlot bo krew nie leciała, pielęgniarki przychodziły jedna po drugiej i każda próbowała, żyły miałam już wyprute i na leżąco mi pobierały. Już się chciały do moich stóp dobierać 😳 i boję się tej glukozy. Ogólnie w ciąży trochę lepiej jest z tym pobieraniem ale są dni że mi się wkują a tu nic nie leci, zaczynają mi wiercić tą igłą we wszystkie strony i jeszcze komentują przy ty tym i ja mimowolnie mam odlot a najgorsze jest to ze zanim zemdleje to mam odruchy wymiotne i z reguły jestem na czczo to spoko ale po tej glukozie to pawia mogę puścić...
"Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego"(Łk 1,35-37)
-
Mirabelka zgadzam sie z Toba U mnie tez nie bylo wybuchu miłości jak malego przynieśli Oczywiście cieszyłam sie ze jest Ale pierwszy dzien to taki maly obcy człowiek:) drugiego dnia kiedy moglam juz wstawac po cc i zwiększył sie kontakt wszytsko zaczęło sie zmieniać. Ale po rozmowie z kolezankami wiem ze czasem to trwa dluzej
Rozmawiałyśmy tez o tym ze szkoda ze o takich rzeczach sie nie mowi wczesniej Kazdy jest nastawiony na wybuch miłości i potem sie zastanawiasz co z Toba nie tak
-
To mnie zawsze mówią "jakie piękne żyły!", ale to nic nie zmienia. Dzisiaj bardziej mnie stresuje fakt trzech wkłuć niż gorsze samopoczucie po glukozie. Od zawsze tak miałam, że tylko usiadłam na tym krzesełku albo słyszałam jak ktoś opowiadał o swoich pobraniach, to od razu kręciło mi się w głowie i szum w uszach. Jest coś obrzydliwego dla mnie w naruszaniu żył. A teraz od kilku minut próbują pobrać krew takiemu maluchowi, ok. 2 lat i tak biedna płacze i krzyczy
Podziwiam matkę, że przyszła sama z nią, pewnie nie miała wyjścia. Ja zawsze wysyłam męża.
-
Ja w pierwszej ciazy przez pierwsze 2 tyg mialam jakas depresje, nie cieszyla mnie mala, nie cjcialam sie nia zajmować ... na dodatek będąc jeszcze w szpitalu moj byly maz ( bo jestem teraz po rozwodzie) zostawił nas i pojechal sobie na 2 tyg do pracy. Gdzie szef mu powiedzial ze moze sobie wziasc wolne. A ja zostałam sama jak palec, pierwsza ciaza, nic nie wiedzialam, potrzebowałam go i prosiłam zeby wrocil a on mial nas w dupie. I te pierwsze 2 tyg byly dla mnie straszne . Jeszcze jak wrocil z pracy to sie dopadł do mnie i mu mowie ze nie mozemy uprawiać seksu bo ja sie balam i chxialam isc najpierw na kontrol do lekarza to normalnie jakbym swojeho meza nie znała . Nie dosc ze pojechal do pracy nawet nas ze szpitala nie odbierając to jeszcze przyjechal i jak gdyby nigdy nic musial sie bzykać . Straszne to wszystko dla mnie bylo. Dobrze ze trwało to tylko 2 tyg a nie dluzej jak niektore kobiety maja depresje poporodowa .👧 Córka 26. 08.2011
Starania od 09.2017
1 cykl na clo grudzień 2018
01.19 cb
12.05.19 [*] 8tc
2.12.19 blada kreska na teście🙏🏻
👶🏻 Synek 02. 08.2020 -
Dzień dobry kochane
jednak kobieta zmienną jest 🤣 dzisiaj czuję się szczupło i atrakcyjnie, a po wczorajszym zjeździe emocjonalnym nie ma śladu 😂🍀. Cóż ta ciąża to dla mnie popadanie ze skrajności w skrajność 😱 zaraz wybieram się na spacer z córeczką, bo trochę ruchu mi się przyda.
Jeszcze mam takie pytanko poza tematem: czy któraś z Was ma lub miała może sandały na klinie bądź koturnie z Tamaris? Jeden model skradł mi serce, ale z racji ceny boję się trochę kupić w ciemno..😅Wiadomość wyedytowana przez autora: 27 kwietnia 2020, 08:58
-
Mirabelka02 wrote:Ja też właśnie po glukozie. Siary narobiłam, bo mi się słabo zrobiło podczas pobierania krwi. Już dawno tak nie miałam, chociaż to dla mnie normalne. Nienawidzę tego. A co do glukozy to ja chyba jestem jakaś dziwna, bo dla mnie to wcale nie jest takie złe. Miałam zwykłą
na szczęście nic mi nie dolega- ani słabo mu się nie robi, mdłości też nie mam. młoda sobie fika więc jest ok
Moje Aniołki 4tc i 13tc
Córeczka ♥️👶 🌈 08.2020
MTHFR_1298A-C w układzie homozygotycznym
PAI-1 4G w układzie heterozygotycznym
10.2018- zaczynamy z naprotechnologią
05.2019- laparoskopia+histeroskopia
09.2019- nietolerancje: m.in. mleko, jajka, pszenica, kukurydza
28.11.2019- bHCG- 422,1 -
To u mnie można pobrać krew tylko z jednej ręki, ale żyła tam zakręca więc trzeba się w dobre miejsce wkłuć. Kiedyś poszłam do laboratorium i pielęgniarka nijak nie mogła sobie dać rady, kłuła mnie w obydwie ręce, dłonie, gdzieś na nodze próbowała, jeszcze na mnie nawrzeszczała. Wcale mi uwierzyć nie mogła jak powiedziałam że jestem krwiodawcą i krew mi leci bez problemu. W końcu ja jej palcem pokazywałam w którym miejscu jest żyła i dopiero się jej udało. Później chodziłam w takie dni żeby na nią nie trafić. Zgadnijcie kto mnie przyjmował w szpitalu przed porodem. Ona 😂 no i założyła mi źle wenflon 🤷♀️
Po tamtym pobieraniu miałam mnóstwo siniaków, a dwa dni później mieliśmy sesję ślubną i na niektórych zdjęciach je widaćMalutka_94
-
Zozo wrote:Ja w pierwszej ciazy przez pierwsze 2 tyg mialam jakas depresje, nie cieszyla mnie mala, nie cjcialam sie nia zajmować ... na dodatek będąc jeszcze w szpitalu moj byly maz ( bo jestem teraz po rozwodzie) zostawił nas i pojechal sobie na 2 tyg do pracy. Gdzie szef mu powiedzial ze moze sobie wziasc wolne. A ja zostałam sama jak palec, pierwsza ciaza, nic nie wiedzialam, potrzebowałam go i prosiłam zeby wrocil a on mial nas w dupie. I te pierwsze 2 tyg byly dla mnie straszne . Jeszcze jak wrocil z pracy to sie dopadł do mnie i mu mowie ze nie mozemy uprawiać seksu bo ja sie balam i chxialam isc najpierw na kontrol do lekarza to normalnie jakbym swojeho meza nie znała . Nie dosc ze pojechal do pracy nawet nas ze szpitala nie odbierając to jeszcze przyjechal i jak gdyby nigdy nic musial sie bzykać . Straszne to wszystko dla mnie bylo. Dobrze ze trwało to tylko 2 tyg a nie dluzej jak niektore kobiety maja depresje poporodowa .
O jejku współczuję Ci 😳😞 nie chcę wiedzieć co czułaś... A już wcześniej nie wykazywał zainteresowania ciążą i waszą córeczką? Czy później mu odwaliło ?
To strasznie przykre jak nie można liczyć na najważniejszą osobę w swoim życiu. Tym bardziej w kwestii dziecka.
"Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego"(Łk 1,35-37)
-
Jeszcze tak się odniosę do Waszych wcześniejszych tematów. Co do porodu to mój był bardzo trudny i długi. Termin miałam na 22.grudnia i od tego dnpia zaczęła się cała akcja. Urodziłam dopiero 25.12 o 3.28.. zaczęło się od tego, że mialam bardzo silne skurcze, ale nieregularne. Przez dłuższy czas miałam w domu regularne, co 4 min ,więc pojechaliśmy do szpitala. Tam jednak znowu były nieregularne co 3, 5,2, 5min itd. Bolało bardzo, a rozwarcie nie szło prawie wcale. Zostaliśmy odesłani do domu. Skurcze miałam cały czas tak bolesne, że wyłam w tych momentach łapiąc się kurczowo stołu. I tak już następnego wieczoru znowu byliśmy w szpitalu. W domu skurcze regularne, w szpitalu znowu nie. Rozwarcie na max 2cm.. byłam załamana. Myślałam, że już nigdy nie urodzę 😂. Kazano mi chodzić dużo po schodach, ale wierzcie mi, że nic nie pomagało. Ani schody, ani piłka, ani inne metody. Znowu wróciłam do domu i w szpitalu pojawiłam się następnego wieczoru. Właściwie chyba w nocy. Byłam już tak wyczerpana, że mało co do mnie docierało. Kazali mi zostać w szpitalu na sali w razie czego, bo było 4cm.. nadal mało. Skurcze cały czas nieregularne na ktg. W pewnym momencie postanowiłam, że pójdę pod prysznic to chociaż się odświeżę przed. Dzięki Bogu mąż był jeszcze w szpitalu, bo tak szybko jak weszłam pod prysznic tak szybko złapał mnie ból paralizujacy całe ciało. Nie wiem jakim cudem się jakoś ubralam i doczlapalam na porodowkę z mężem. Musiałam wyglądać koszmarnie, bo położna przywitała mnie z uśmiechem mówiąc: oo rodzimy. 😅 mi do śmiechu nie było, Ale też chciałam mieć to wreszcie za sobą. Szczerze mówiąc jak przez mgłę pamiętam resztę wydarzeń. Wiem, że mialam lewatywę ( ale to mnie uspokoiło, że się nic nie wydarzy), ktg i rozwarcie na 7cm. Zabrali nas na salę porodową, która wyglądała jak pokój hotelowy. Szok, pełen luksus. Pamiętam, że zaczęłam się zastanawiać czy im nie szkoda takiego ładnego łóżka 😂 i potem zaczął się dramat. Skurcze, oxy, więcej skurczów a rozwarcie nadal bez zmian. Zaproponowali mi PDA i bez wahania się zgodzilam, bo już po prostu nie miałam siły. Zastrzyk w kręgosłup i.. To jest hit. Zasnęłam 😂 obudziło mnie odejście wód o 3. Potem okazało się, że dziecku zanika tętno, bardzo skakalo. Zaproponowali cesarkę, ale się nie zgodzilam. Próbowałam naturalnie i sądziłam, że mi się udało. Na drugi dzień jednak dowiedziałam się, że było użyte vacuum i dlatego mam iść z dzieckiem na sonografię. Co do samego porodu to córeczkę dostałam od razu skóra do skóry i popłakałam się ze wzruszenia. Potem mąż przeciął pepowinę i znowu po wazeniu i mierzeniu ją dostałam. W tym czasie byłam szyta. Coś tam czułam, ale tak się cieszyłam z mojej malutkiej, że nie zwracalam na to uwagi. Potem byłam jeszcze około 2 godziny na sali poporodowej i tam zaczęły się moje problemy. Straciłam tyle krwi, że z kolei mnie zaczęło zabijać tętno. Myślałam, że wchodzę z tego świata. Ostatkami sil oddałam małą mężowi i..nie pamiętam co dalej. Byłam prawie nieprzytomna. Nic nie widziałam, nie słyszałam. Następne co pamiętam, to że obudziłam się z gorączką 40 stopni, dostałam leki..I potem już było ok. Ot cała moja historia. Mam nadzieję, że ten poród będzie przynajmniej szybszy.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 27 kwietnia 2020, 09:28
-
nick nieaktualnyNadzieja777 wrote:Myślenie mojego męża jest kapitalne.. rozmowa sprzed chwili -
Mateusz.. No ale popatrz.. , wrócę ze szpitala, wrócę z nią do domu, położę pewnie na łóżku.. i co dalej? Co kuur**a dalej!? 🤔🤔🤔
A moj mąż na to spokojnym tonem jedzac w międzyczasie : - No jak to co. Usiądziemy i będziemy się na nią patrzeć .
😳😳😳🙈🙈😁😁😁
No. I fajnie. Przecież to logiczne 😁
Zapytałam męża o to samo bo byłam ciekawa odpowiedzi i powiedział to samo co twój że ja położymy i będziemy sobie na nią patrzeć.😍 Po czym dodał że jeszcze będziemy czekać aż zrobi smółke😅😅 skąd on wie o takich rzeczach hehe ale już nie mówiłam że pewnie to nastąpi w szpitalu i nie zobaczy tego 😅😅Wiadomość wyedytowana przez autora: 27 kwietnia 2020, 10:07
-
ja już w domu- właśnie piekę zapiekanki na śniadanie 🤤🤤
nie była taka straszna ta glukoza jednakEvli, Kropka4, Bela lubią tę wiadomość
Moje Aniołki 4tc i 13tc
Córeczka ♥️👶 🌈 08.2020
MTHFR_1298A-C w układzie homozygotycznym
PAI-1 4G w układzie heterozygotycznym
10.2018- zaczynamy z naprotechnologią
05.2019- laparoskopia+histeroskopia
09.2019- nietolerancje: m.in. mleko, jajka, pszenica, kukurydza
28.11.2019- bHCG- 422,1 -
Hej dziewczyny, ja się tylko chce zameldować ze szpitala. Szyjka ok, jestem już po założeniu szwu i zostajemy prawdopodobnie do środy, bo moja gin przy okazji jutro porobi mi glukoze żebym nie musiała się tłuc po laboratorium. Co najważniejsze po szwie będę mogła funkcjonować w miarę swoich możliwości, a nie leżeć plackiem. Więc w końcu pozytywy!
Kagu3, Madlene28, i_ka, Madzko, MartitaS, Kindoll, Evli, Mirabelka02, kasia_pra, YoYo85, aniołkowa_mama, Malutka_94, Mildred, Mamuśka☺️, Kropka4, Mała_Gwiazdka, Niki345, Marta35, Bela, megson91, to_tylko_ja, m@rzenie, tym_janek, mommy, agniecha2101 lubią tę wiadomość