X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Forum W ciąży - ogólne Sierpniowe mamy 2024
Odpowiedz

Sierpniowe mamy 2024

Oceń ten wątek:
  • Mamma-mia Autorytet
    Postów: 3123 2196

    Wysłany: 5 lipca, 22:52

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Lolcia37 wrote:
    Dlaczego w tym samy szpitalu może przyjść do ciebie na konsultacje dwóch nefrologów a już 2 hematologów nie ?
    Może 2 hematologow, ale nie ten, którego bym chciała 🙈 a pisemnie podobni najpierw odpowiadał jeden, później drugi i ten drugi przyszedł, ale chyba jeden drugiego wart 🙈 cytując gina "są lekarze, którzy nie widzą nic poza swoją specjalizacja i mają klapki na oczach, nie patrzą na pacjenta w całej jego sytuacji"
    Aaaj. No nic. W niedzielę powtarzamy badania. Doktor mówi, że on mnie nie wypuści z taką hemoglobina. Jeśli będzie rosło, to dobrze. Jeśli nie, to myślę, że limit już się wyczerpał i mi przetoczą


    @Betti, wow jaka historia z tym hsg... Masakra, współczuję bardzo. 😬 Okropnie musiało Cię to boleć... Też miałam te badanie, u mnie trzeba było przepchać lewa stronę, ale nie aż tak, wzięłam przed badaniem pyralginę i buscopan w razie czego, były wystarczajace. I zaszłam wtedy w ciążę w 1 cyklu po hsg.
    Co do mnie, to ja bym się chętnie poddała CC, bo operacji w życiu miałam w pip... i wiem jakie są odczucia boli, jak wygląda rekonwalescencja itd., więc wiem, że dałabym radę, a to chyba by sprawiło,że przestałabym się bać porodu. Niestety nie mogę mieć CC. Oczywiście, jeśli coś się wydarzy nagłego, że trzeba będzie ratować dziecko, to mi to zrobia, ale cc w moim wypadku, czyli u osoby, która jamę brzuszna miala cięta 7 razy w różnych miejscach, to jest najgorszy koszmar jakiegokolwiek zabiegowca i ogromne ryzyko wszystkich możliwych powikłań. Najprawdopodobniej w czasie cc doszłoby do uszkodzeń narządów przylegających do macicy, dlatego, że ja mam w tym brzuchu wszystko posklejane. To jest bardzo duże ryzyko. Dlatego właśnie mój gin chciałby zrobić co się da, żebym dała radę urodzić sn.
    Co do konsultacji prywatnej - nie znajdę nikogo bdb w tak krótkim czasie, a i zdalnie też niestety byłoby to trudne.
    Niestety wygląda na to, że musimy poczekać te kilka dni. .. na szczęście na dole trzyma się sytuacja w jednym miejscu, więc liczę na to, że po tej tokolizie mała jednak da nam jeszcze chwilę czasu na uratowanie tego

    age.png
  • Lolcia37 Autorytet
    Postów: 771 566

    Wysłany: 5 lipca, 23:01

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    enpe wrote:
    Nie mam pojęcia jak bardzo cię bolało to udrażnianie szyjki, ale mi wystarczy jak bardzo badanie drożności jajowodów mnie bolało, pomimo pełnej drożności i zadowolenia wykonującej, że malutko kontrastu podała. Także nawet nie chcę sobie wyobrażać jaki ból tobie towarzyszył. Po wszystkim bardzo kręciło mi się w głowie, myślałam, że dam radę sama wrócić do domu, ale musiał partner po mnie przyjechać. Popłakałam się na stole i potem po badaniu przy narzeczonym z jednej strony szczęśliwa, bo moja mama miała coś zaklejone w badaniu drożności (możliwe, że właśnie może to co ty miała, już ona też średnio pamięta, bo jest niemedyczna + dawno temu) a z drugiej strony bardzo przeżyłam, że tak to zabolało. Bardzo nieprzyjemne i moim zdaniem mało humanitarne badanie, zwłaszcza jak się ma niski próg bólu (ja taki mam i mega się boję porodu 🥲)…
    Tak jak piszesz wzruszające jest to, że się udało. Ja momentami też się łapię, że jejku niby tylko natura, ale dla mnie to cud i chyba to mi pomaga też psychicznie te wszystkie nieprzyjemne aspekty ciąży akceptować. Właśnie jak to piszę to mała jakoś tak się wypycha, że mam kłucie w pochwie 😂.
    Zgadzam się z Tobą , ja też miałam drożne jajowody, z badanie bardzo mnie bolało, wspominam je jako najgorsze w życiu, ja wracałam do domu uberem i się popłakałam, wróciłam do domu, wzięłam przeciwbólowe i poszłam spać. Też sobie nie wyobrażam bólu jaki miała Bettti przy zapchaniu szyjki 🥹

    enpe lubi tę wiadomość

    04.2020 synek 💙
    08.2024 córeczka 🩷
  • Tosiaa Koleżanka
    Postów: 58 114

    Wysłany: 5 lipca, 23:10

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Hej dziewczyny. Piszę do was aby się poradzić. Czy znacie jakieś dobre sposoby na hemoroidy? Maść prosto hemolan nie działa. Mam hemoroidy zewnętrzne i podejrzewam że wewnętrzne też. Zaparć nie mam. Załatwiam się 2-3 razy dziennie. Czy macie może jakieś rady?

  • Bettti03 Autorytet
    Postów: 742 733

    Wysłany: 5 lipca, 23:16

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Tosiaa wrote:
    Hej dziewczyny. Piszę do was aby się poradzić. Czy znacie jakieś dobre sposoby na hemoroidy? Maść prosto hemolan nie działa. Mam hemoroidy zewnętrzne i podejrzewam że wewnętrzne też. Zaparć nie mam. Załatwiam się 2-3 razy dziennie. Czy macie może jakieś rady?
    Mi pomogła maść posterisan, ale czytałam też dużo dobrych opinii o Procto grlyverol. Może jak maść nie pomaga to spróbuj czopki? Ponoć są najlepsze i najszybciej działają.

    Tosiaa lubi tę wiadomość

    30 lat
    niedoczynność tarczycy
    Ur. 15.07.2024 Staszek 👦❤️
    age.png
  • Bettti03 Autorytet
    Postów: 742 733

    Wysłany: 5 lipca, 23:19

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Mamma-mia wrote:
    Może 2 hematologow, ale nie ten, którego bym chciała 🙈 a pisemnie podobni najpierw odpowiadał jeden, później drugi i ten drugi przyszedł, ale chyba jeden drugiego wart 🙈 cytując gina "są lekarze, którzy nie widzą nic poza swoją specjalizacja i mają klapki na oczach, nie patrzą na pacjenta w całej jego sytuacji"
    Aaaj. No nic. W niedzielę powtarzamy badania. Doktor mówi, że on mnie nie wypuści z taką hemoglobina. Jeśli będzie rosło, to dobrze. Jeśli nie, to myślę, że limit już się wyczerpał i mi przetoczą


    @Betti, wow jaka historia z tym hsg... Masakra, współczuję bardzo. 😬 Okropnie musiało Cię to boleć... Też miałam te badanie, u mnie trzeba było przepchać lewa stronę, ale nie aż tak, wzięłam przed badaniem pyralginę i buscopan w razie czego, były wystarczajace. I zaszłam wtedy w ciążę w 1 cyklu po hsg.
    Co do mnie, to ja bym się chętnie poddała CC, bo operacji w życiu miałam w pip... i wiem jakie są odczucia boli, jak wygląda rekonwalescencja itd., więc wiem, że dałabym radę, a to chyba by sprawiło,że przestałabym się bać porodu. Niestety nie mogę mieć CC. Oczywiście, jeśli coś się wydarzy nagłego, że trzeba będzie ratować dziecko, to mi to zrobia, ale cc w moim wypadku, czyli u osoby, która jamę brzuszna miala cięta 7 razy w różnych miejscach, to jest najgorszy koszmar jakiegokolwiek zabiegowca i ogromne ryzyko wszystkich możliwych powikłań. Najprawdopodobniej w czasie cc doszłoby do uszkodzeń narządów przylegających do macicy, dlatego, że ja mam w tym brzuchu wszystko posklejane. To jest bardzo duże ryzyko. Dlatego właśnie mój gin chciałby zrobić co się da, żebym dała radę urodzić sn.
    Co do konsultacji prywatnej - nie znajdę nikogo bdb w tak krótkim czasie, a i zdalnie też niestety byłoby to trudne.
    Niestety wygląda na to, że musimy poczekać te kilka dni. .. na szczęście na dole trzyma się sytuacja w jednym miejscu, więc liczę na to, że po tej tokolizie mała jednak da nam jeszcze chwilę czasu na uratowanie tego
    Rozumiem, nie dziwię się, że u Ciebie to ostateczność. Słyszałaś coś może na temat żelu Hyalobarrier ? Gdzieś wyskoczyło mi, że ponoć świetnie radzi sobie ze zrostami po operacjach w obrębie brzucha i na życzenie pacjentki może być zastosowany podczas operacji przez lekarza.

    30 lat
    niedoczynność tarczycy
    Ur. 15.07.2024 Staszek 👦❤️
    age.png
  • Bettti03 Autorytet
    Postów: 742 733

    Wysłany: 5 lipca, 23:36

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    enpe wrote:
    Nie mam pojęcia jak bardzo cię bolało to udrażnianie szyjki, ale mi wystarczy jak bardzo badanie drożności jajowodów mnie bolało, pomimo pełnej drożności i zadowolenia wykonującej, że malutko kontrastu podała. Także nawet nie chcę sobie wyobrażać jaki ból tobie towarzyszył. Po wszystkim bardzo kręciło mi się w głowie, myślałam, że dam radę sama wrócić do domu, ale musiał partner po mnie przyjechać. Popłakałam się na stole i potem po badaniu przy narzeczonym z jednej strony szczęśliwa, bo moja mama miała coś zaklejone w badaniu drożności (możliwe, że właśnie może to co ty miała, już ona też średnio pamięta, bo jest niemedyczna + dawno temu) a z drugiej strony bardzo przeżyłam, że tak to zabolało. Bardzo nieprzyjemne i moim zdaniem mało humanitarne badanie, zwłaszcza jak się ma niski próg bólu (ja taki mam i mega się boję porodu 🥲)…
    Tak jak piszesz wzruszające jest to, że się udało. Ja momentami też się łapię, że jejku niby tylko natura, ale dla mnie to cud i chyba to mi pomaga też psychicznie te wszystkie nieprzyjemne aspekty ciąży akceptować. Właśnie jak to piszę to mała jakoś tak się wypycha, że mam kłucie w pochwie 😂.
    Zupełnie Cię rozumiem. Ja po tym wszystkim tak się trzęsłam, ze chyba z godzinę siedziałam w poczekalni, aż byłam w stanie chodzić normalnie. Odpłynęłam im na tym fotelu, a słyszeli to mnie chyba w budynku obok 🫣 tym bardziej nie wyobrażam sobie bólu porodowego!

    30 lat
    niedoczynność tarczycy
    Ur. 15.07.2024 Staszek 👦❤️
    age.png
  • justinas Autorytet
    Postów: 457 369

    Wysłany: 5 lipca, 23:48

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Dużo napisałyście od rana...

    Jak poczytałam Wasze historie Dziewczyny to trzeba przyznać, że życie pisze ciekawe scenariusze... lepsze, niż w filmach :) Można się wzruszyć.

    Współczuję Wam tych różnych zabiegów, hsg itp. i całej walki o dzieci. Nie miałam takich zabiegów nigdy, natomiast pamiętam dobrze łyżeczkowanie przy poronieniu bez znieczulenia, a najbardziej utkwiło mi w głowie, jak mi wtedy przywiązali ręce i nogi pasami... oj bolało, ale u mnie to dawne dzieje, nie ma co wracać.

    Na drugie dzieciątko czekałam 10 lat, nie miałam strasznego parcia (cieszyłam się chociaż z jednego), więc nie byliśmy z mężem dokładnie diagnozowani co do przyczyny tej wtórnej niepłodności. Moja gin nie bardzo na tym się znała i tak leciały kolejne lata. Jeszcze rok temu mi powiedziano w szpitalu, że mam mięśniaki macicy, a przy tym wizja jej wycięcia to już całkiem temat kolejnego dziecka odpłynął w siną dal. A tu proszę: niespodzianka:) Czasem wydaje mi się, że mi się to śni.

    Co to płci dziecka to była to sprawa drugorzędna, a może nawet trzeciorzędna. Jak sobie jednak przypomnę rozmyślania z początku małżeństwa to chcieliśmy mieć albo dwóch synów, albo dwie córki. Mam starszego brata i trochę uraz z dzieciństwa, więc na parce szczególnie mi nie zależało. Inna sprawa to to, że czuję, że nie nadaję się na mamę dziewczynki, więc ostatecznie cieszę się, że jest jak jest i będzie dwóch synów, braci :)
    Co do różnych komentarzy ludzi, to ja często słyszałam, że mam syna jedynaka i różne do tego insynuacje. Wielu ludziom wydaje się, że jak ma się jedno tzn. że kolejnych się nie chciało z jakiegoś wygodnictwa itp. Nie biorą pod uwagę wtórnej niepłodności.

    A i muszę przyznać, że też nie wiem, kiedy te ciąże nam minęły. Pomyśleć, że część z nas już zaczęła 36 tydzień, czyli 9 miesiąc, wow

    Dobrej nocy! :)

    Wiadomość wyedytowana przez autora: 6 lipca, 00:03

    event.png
  • enpe Autorytet
    Postów: 782 472

    Wysłany: 6 lipca, 00:18

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Tosiaa wrote:
    Hej dziewczyny. Piszę do was aby się poradzić. Czy znacie jakieś dobre sposoby na hemoroidy? Maść prosto hemolan nie działa. Mam hemoroidy zewnętrzne i podejrzewam że wewnętrzne też. Zaparć nie mam. Załatwiam się 2-3 razy dziennie. Czy macie może jakieś rady?

    Ja tylko tyle co mogę polecić, bo hemoroidów nie mam, to załatwianie się z podstawieniem jakiegoś stołeczka (ja mam taki składany) pod nogi. Od ponad 2 lat to praktykuję, bo uważam, że zdrowiej faktycznie dla jelit i odbytnicy i ponoć dobra profilaktyka właśnie hemoroidów. No i może też colon c albo inny specyfik z błonnikiem na rozmiękczanie mas kałowych żeby łatwiej wychodziły i mniej tam podrażniały. Nie wiem czy przypadkiem położna na szkole rodzenia nie wspominała coś o nasiadówkach z oczarem wirginijskim.

    Tosiaa lubi tę wiadomość

    ONA:
    PCOS, insulinooporność, drożne jajowody
    💊 metformina + inozytol (Fertistim), 3-7 dc NAC, oleje: do owulacji z wiesiołka, po owulacji lniany

    ON:
    teratozoospermia, fragmentacja: 14%, USG ok
    💊 Profertil, Fertistim, NAC, L-karnityna, wit. D 4000 j., koenzym Q10, wit. A + E

    11.12.2023 ⏸️
    W oczekiwaniu na małą A. 👸🏻 🩷

    age.png
  • enpe Autorytet
    Postów: 782 472

    Wysłany: 6 lipca, 00:26

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    justinas wrote:
    Dużo napisałyście od rana...

    Jak poczytałam Wasze historie Dziewczyny to trzeba przyznać, że życie pisze ciekawe scenariusze... lepsze, niż w filmach :) Można się wzruszyć.

    Współczuję Wam tych różnych zabiegów, hsg itp. i całej walki o dzieci. Nie miałam takich zabiegów nigdy, natomiast pamiętam dobrze łyżeczkowanie przy poronieniu bez znieczulenia, a najbardziej utkwiło mi w głowie, jak mi wtedy przywiązali ręce i nogi pasami... oj bolało, ale u mnie to dawne dzieje, nie ma co wracać.

    Na drugie dzieciątko czekałam 10 lat, nie miałam strasznego parcia (cieszyłam się chociaż z jednego), więc nie byliśmy z mężem dokładnie diagnozowani co do przyczyny tej wtórnej niepłodności. Moja gin nie bardzo na tym się znała i tak leciały kolejne lata. Jeszcze rok temu mi powiedziano w szpitalu, że mam mięśniaki macicy, a przy tym wizja jej wycięcia to już całkiem temat kolejnego dziecka odpłynął w siną dal. A tu proszę: niespodzianka:) Czasem wydaje mi się, że mi się to śni.

    Co to płci dziecka to była to sprawa drugorzędna, a może nawet trzeciorzędna. Jak sobie jednak przypomnę rozmyślania z początku małżeństwa to chcieliśmy mieć albo dwóch synów, albo dwie córki. Mam starszego brata i trochę uraz z dzieciństwa, więc na parce szczególnie mi nie zależało. Inna sprawa to to, że czuję, że nie nadaję się na mamę dziewczynki, więc ostatecznie cieszę się, że jest jak jest i będzie dwóch synów, braci :)
    Co do różnych komentarzy ludzi, to ja często słyszałam, że mam syna jedynaka i różne do tego insynuacje. Wielu ludziom wydaje się, że jak ma się jedno tzn. że kolejnych się nie chciało z jakiegoś wygodnictwa itp. Nie biorą pod uwagę wtórnej niepłodności.

    A i muszę przyznać, że też nie wiem, kiedy te ciąże nam minęły. Pomyśleć, że część z nas już zaczęła 36 tydzień, czyli 9 miesiąc, wow

    Dobrej nocy! :)

    Super, że się udało ❤️! No ludzie lubią komentować życie innych. Nawet jak ktoś ma tylko jedno, bo tak chce to niczyja sprawa. Wygodnictwo też jest ok! Tacy wścibscy komentatorzy są odklejeni od rzeczywistości. Dziecko potrzebuje uwagi, nakładu finansowego, czasu, przestrzeni. Nie każdy może sobie pozwolić z różnych względów na dziecko. Niektóre kobiety też np. traumatyczny poród miały. No ale ludziom to się nigdy nie dogodzi i pozwalają sobie na komentarze nie mając pojęcia co przechodzi osoba komentowana.

    No czas się rozpędził mam wrażenie. Jeszcze niedawno się stresowałam „dotrwać do drugiego trymestru” albo „jejku jakbym już chciała żeby był 28 tc to bym spokojniejsza była”. A teraz jak patrzę na apkach ile procent ciąży za mną, ile do porodu + te suwaczki u was i pierwsze dzieciaczki na świecie, to zaczynam być przerażona tym postępem czasu 🫣

    justinas lubi tę wiadomość

    ONA:
    PCOS, insulinooporność, drożne jajowody
    💊 metformina + inozytol (Fertistim), 3-7 dc NAC, oleje: do owulacji z wiesiołka, po owulacji lniany

    ON:
    teratozoospermia, fragmentacja: 14%, USG ok
    💊 Profertil, Fertistim, NAC, L-karnityna, wit. D 4000 j., koenzym Q10, wit. A + E

    11.12.2023 ⏸️
    W oczekiwaniu na małą A. 👸🏻 🩷

    age.png
  • enpe Autorytet
    Postów: 782 472

    Wysłany: 6 lipca, 00:37

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Bettti03 wrote:
    Zupełnie Cię rozumiem. Ja po tym wszystkim tak się trzęsłam, ze chyba z godzinę siedziałam w poczekalni, aż byłam w stanie chodzić normalnie. Odpłynęłam im na tym fotelu, a słyszeli to mnie chyba w budynku obok 🫣 tym bardziej nie wyobrażam sobie bólu porodowego!

    Masakra… Mam nadzieję, że więcej przez taki ból nie będziesz musiała przechodzić. Mi kazali czekać na oddziale na krzesełku w razie bym miała zemdleć aż po mnie ktoś przyjedzie. A najlepsze, że pytałam rejestrując się na badanie dwukrotnie czy mam wziąć jakieś leki przeciwbólowe. I oczywiście pani, że absolutnie nie ma takiej potrzeby… Teraz żałuję, że nie wzięłam. No ale tak jak napisałaś niektórzy zapewniają, że badanie tylko „nieprzyjemne”. Tak samo mi nie powiedzieli, że warto bym była z osobą towarzyszącą. Szczerze mnie dziwi , że to nie jest w jakimś znieczuleniu albo uspokojeniu jakimś. Niektórzy gastroskopię i kolonoskopię mają robioną w znieczuleniu ogólnym. Ja miałam kolonoskopię z lekiem uspokajającym i było naprawdę ok badanie. Gastroskopie (3) też miałam i nie polecam, ale też tak paskudnie nie było jak HSG. W zasadzie to nie wiem czy to usunięcie sklejenia w szyjce nie powinni nawet robić w znieczuleniu ogólnym. Ważne, że przynajmniej udało się spełnić twoje marzenie o maluszku ❤️

    Wiadomość wyedytowana przez autora: 6 lipca, 00:37

    Bettti03 lubi tę wiadomość

    ONA:
    PCOS, insulinooporność, drożne jajowody
    💊 metformina + inozytol (Fertistim), 3-7 dc NAC, oleje: do owulacji z wiesiołka, po owulacji lniany

    ON:
    teratozoospermia, fragmentacja: 14%, USG ok
    💊 Profertil, Fertistim, NAC, L-karnityna, wit. D 4000 j., koenzym Q10, wit. A + E

    11.12.2023 ⏸️
    W oczekiwaniu na małą A. 👸🏻 🩷

    age.png
  • Kinia197 Autorytet
    Postów: 305 322

    Wysłany: 6 lipca, 01:08

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Jak tak czytam wasze historie to tymbardziej doceniam fakt, że u mnie przygód żadnych nie było. Zaszłam w 3 cyklu od odstawienia antykoncepcji, ale wspomagałam się duphastonem. Narzeczony jak i ja skłaniamy się ku jednemu dziecku.
    Podziwiam was dziewczyny i życzę dużo zdrówka. Szczególnie trzymam kciuki za @mamma-mia oby ci się poprawiły wyniki 🥺
    Ja nie wierzę że to już za chwilę poród będzie. Nie wiem czego się spodziewać, nie wiem jak ja dam radę, a chciałabym urodzić naturalnie i jak na razie przeciwwskazań nie mam. Marzę o tym, żeby malutka była zdrowa. Mam też ogromne wsparcie w narzeczonym, ale wiadomo że nie urodzi za mnie, a szkoda 😭
    Podziwiam też te dziewczyny, które rodzą drugie lub trzecie dziecko, po za ciążą która odbiera energię macie jeszcze do ogarnięcia milion innych rzeczy. Ja dzisiaj ledwo odkurzyłam, brzuch napięty i ból między nogami. Mała też już mi się pcha dość nisko, więc podejrzewam że sierpnia to ja nie doczekam.
    Trzymam kciuki za was i za siebie, żeby porody poszły szybko i bezproblemowo ❤️

    justinas, enpe, Emzet92, Mamma-mia, Nietypowa30, Betkaa lubią tę wiadomość

    age.png
  • Mamma-mia Autorytet
    Postów: 3123 2196

    Wysłany: 6 lipca, 07:34

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    @Betti, tak, tak, pewnie, że słyszałam:) ale ten żel ma tylu samo przeciwników, co zwolenników, byłam gotowa go kupić do planowanej operacji, jednak po rozmowie z chirurgiem zrezygnowałam. Generalnie i tak moje operacje w większości były nagłe, nie planowane, więc nie było nawet opcji by to rozważyć. W takich nagłych operacjach najczęściej liczy się też, żeby jak najszybciej zamknąć i wybudzić pacjenta. U mnie skłonność do tworzenia się zrostów, to też wynik mutacji Pai-1. O ile "w normalnym życiu" nie jest ona jakoś zasadniczo utrudniającą, o tyle rzeczywiście jej posiadanie predysponuje do powstawania zrostów i blizn przerostowych.

    age.png
  • Mamma-mia Autorytet
    Postów: 3123 2196

    Wysłany: 6 lipca, 08:37

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    @Eve, jak u Was? Jak się czujecie? :)

    age.png
  • Bettti03 Autorytet
    Postów: 742 733

    Wysłany: 6 lipca, 09:08

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Mamma-mia wrote:
    @Betti, tak, tak, pewnie, że słyszałam:) ale ten żel ma tylu samo przeciwników, co zwolenników, byłam gotowa go kupić do planowanej operacji, jednak po rozmowie z chirurgiem zrezygnowałam. Generalnie i tak moje operacje w większości były nagłe, nie planowane, więc nie było nawet opcji by to rozważyć. W takich nagłych operacjach najczęściej liczy się też, żeby jak najszybciej zamknąć i wybudzić pacjenta. U mnie skłonność do tworzenia się zrostów, to też wynik mutacji Pai-1. O ile "w normalnym życiu" nie jest ona jakoś zasadniczo utrudniającą, o tyle rzeczywiście jej posiadanie predysponuje do powstawania zrostów i blizn przerostowych.
    A myślisz, że w przypadku pierwszego cc bez wcześniejszych operacji w okolicy brzucha i bez tendencji do zrostów to ma sens ? Zaczęłam się mocno nad tym zastanawiać, oczywiście omówię ta kwestię ze swoim lekarzem, ale też chętnie poznam Twoją opinię :)

    30 lat
    niedoczynność tarczycy
    Ur. 15.07.2024 Staszek 👦❤️
    age.png
  • MumAgain Autorytet
    Postów: 704 456

    Wysłany: 6 lipca, 09:09

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Mamma-mia wrote:
    W trakcie pisania do Was wiadomości hematolog się zjawił 😳😅
    Wszedł pan ewidentnych korzeniach arabskich, bardzo bardzo obrażony, z założonymi rękami. 🙈 I mówi do mnie, ze... on nie rozumie dlaczego ja chcę z nim porozmawiać. Chyba ktoś go przycisnął 😅 kuźwa obrażony, że karzą mu iść do innej części budynku...
    Aaaaa no myślałam, że skisnę. Moja współlokatorka mówi, że powstrzymywała się, żeby nie prychnąć.
    Konkluzja jest taka, że on nie widzi hematologicznej choroby żadnej (to nie wiem po co wpisał w karcie adnotacje o przemyśleniu diagnostyki w kierunku tej anemii złośliwej), wszystko, co mogłam dostać, to dostałam i że powinni się podnieść, więc on myśli, że się podniesie. Na moje pytanie: kiedy? On na to najpierw, ze nie wiadomo. 🤦🏻‍♀️ja na to, że wie pan, ale ja już mam 35 tydzień ciąży, do tej pory rodziłam pomiędzy 35 a 38 właśnie i rozchodzi tu się właśnie o to, że skoro nie jestem w stanie urządzać sobie spacerów po korytarzu (bo nie mam siły, kręci mi się w głowie, mam kołatania serca i tak dalej), to jak ja mam mieć siłę urodzić i czy będę w bezpiecznym stanie po porodzie, skoro dużo krwawię w połogu zazwyczaj. Na co on palnąl tekstem, że no jak się skapna ginekolodzy, że nie mam siły urodzić, to będą musieli mi podłączyć wtedy krew. I tu nagle stwierdził, że powinno się zacząć podnosić 7 dni od pierwszego wlewu (a wcześniej twierdził, że nie wie ile czasu), więc w zasadzie to już, także on przewiduje, że się zacznie podnosić. Pytam się go co w takim razie jeśli się nie podniesie? Na co on, że jak za kilka dni nie będzie lepiej, to najwyżej ginekolodzy wezwa go znowu na konsultacje (przypominam, że w pisemnej konsultacji stwierdził, że on już nie będzie mnie konsultować, bo nie ma po co) i wtedy on pomyśli, może rozważy krew, ale może przy porodzie. 🤦🏻‍♀️
    Mówię to mojemu ginowi później. A mój gin na to: "taaak, wspaniały pomysł toczyć krew pomiędzy jednym skurczem a drugim, rewelacja, to będzie faktycznie idealny moment" 🙈

    Już się zdenerwowałam, dziewczyny i skurczy dostałam z tego wszystkiego.

    @Asia, oni już wczesnej wystosowali prośbę o to, żeby zaczęła mnie konsultować moja hematolog (mam ją tu od 6 lat, to pomijając zachowanie tamtego człowieka, uważam, że lepiej jak konsultuje ktoś, kto zna przypadek nie od tygodnia, a od lat), ale są jakieś posrane zasady i ona jest za wysoka rangą, konsultuja wyznaczeni hematolodzy, a jej nie ma w tej rozpisce. Z kolei jak ja dzwoniłam sama prosząc, żeby chociaż spojrzała na tę wyniki, to sekretarka powiedziała mi, że nie ma takiej możliwości, bo to jest jak teleporada z przychodni, a wg nfz nie mogą być 2 takie świadczenia jednego dnia.

    @Enpe, czy będę diagnozowana w kierunku tej anemii złośliwej to nie wiem, chyba nie, bo coś tam było mówione, że to już ten tc i to nie moment na diagnostykę, że mam się tym zająć po porodzie. A po tej wizycie typa to już w ogóle witki mi opadły

    @klaudia, dobrze się czyta, że macie kolejne kroki do przodu, sukcesy na tej wcześniaczej drodze 💪🏻 Oskar to na pewno silny chlopak i trochę go ta krwią wspomagą, a od razu jeszcze lepiej mi się zrobi ✊🏻✊🏻

    Jak czytam co tam przechodzisz , to przyrzekam , że mam wrażenie jakbyś leżała w szpitalu w PRL w jakimś kuźwa Kopydłowie.
    Weź dziewczyno zrob zgloszenie na nfz i tyle. Znajdą ci specjalistę i pomoc w ciągu 2 dni. Gwarantuje Ci.
    Jakie masz opcje ? Albo krwotok, albo transfuzja? Bo cc pewnie jeszcze bardziej ryzykowne ? Od czego ten Bazyl tam jest ? Do ozdoby? Ja mam wrażenie, że Ci specjaliści typu właśnie hematolog czy inni mało "uzywani" , to w ogóle mają podejście " co wy ode mnie chcecie "

    Jak ja rodziłam syna. Lekarz zdjął mi szew. 6cm. Skurcze ustały.
    Dwa dni bujania o tak bez skurczu połowy. A potem nagle sobota wieczór wzywają mnie na trakt na badanie. Badanie mega bolesne. 2 lekarki. Slowa wyjaśnienia. Tylko szepty " No gdzieś musi być, musiał zostac"
    Wyszłam splakalana z bolu. Po 20-30 minutach szukania czegoś.
    Potem zaszła do mnie położna. Pyta co się stało, czemu płacze. Mowie ze jeśli ma być tak to ja chce się wypisać u idę do szpitala gdzie mają normalne podejście do pacjenta. Poszła powiedziała. Za jakiś czas wchodzi jedna z lekarek u tłumaczy że prawdopodobnie lekarz nie zdjął szwu w całości. Że dlatego akcja ustala. A oni muszą to znaleźć i zdjąć przed porodem. Moja szyjka zniekształcona po lyzeczkowaniach u jest im ciężko
    Kolejny dzień. Przyszedł inny lekarz u powtórka z rozrywki. To samo. Nie znaleźli. Wierzcie mi że porod mniej bolał.
    A potem ta jedna z lekarek mówi że dostanę oxy i rodze. A ja pytam jak to, jak szew ? Co będzie?
    A ta: miejmy nadzieję że nic się nie stanie.
    Urodziłam po 40 minutach od podania oxy. Ale co tam przeżyłam to moje.

    age.png
  • Bettti03 Autorytet
    Postów: 742 733

    Wysłany: 6 lipca, 10:04

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    MumAgain wrote:
    Jak czytam co tam przechodzisz , to przyrzekam , że mam wrażenie jakbyś leżała w szpitalu w PRL w jakimś kuźwa Kopydłowie.
    Weź dziewczyno zrob zgloszenie na nfz i tyle. Znajdą ci specjalistę i pomoc w ciągu 2 dni. Gwarantuje Ci.
    Jakie masz opcje ? Albo krwotok, albo transfuzja? Bo cc pewnie jeszcze bardziej ryzykowne ? Od czego ten Bazyl tam jest ? Do ozdoby? Ja mam wrażenie, że Ci specjaliści typu właśnie hematolog czy inni mało "uzywani" , to w ogóle mają podejście " co wy ode mnie chcecie "

    Jak ja rodziłam syna. Lekarz zdjął mi szew. 6cm. Skurcze ustały.
    Dwa dni bujania o tak bez skurczu połowy. A potem nagle sobota wieczór wzywają mnie na trakt na badanie. Badanie mega bolesne. 2 lekarki. Slowa wyjaśnienia. Tylko szepty " No gdzieś musi być, musiał zostac"
    Wyszłam splakalana z bolu. Po 20-30 minutach szukania czegoś.
    Potem zaszła do mnie położna. Pyta co się stało, czemu płacze. Mowie ze jeśli ma być tak to ja chce się wypisać u idę do szpitala gdzie mają normalne podejście do pacjenta. Poszła powiedziała. Za jakiś czas wchodzi jedna z lekarek u tłumaczy że prawdopodobnie lekarz nie zdjął szwu w całości. Że dlatego akcja ustala. A oni muszą to znaleźć i zdjąć przed porodem. Moja szyjka zniekształcona po lyzeczkowaniach u jest im ciężko
    Kolejny dzień. Przyszedł inny lekarz u powtórka z rozrywki. To samo. Nie znaleźli. Wierzcie mi że porod mniej bolał.
    A potem ta jedna z lekarek mówi że dostanę oxy i rodze. A ja pytam jak to, jak szew ? Co będzie?
    A ta: miejmy nadzieję że nic się nie stanie.
    Urodziłam po 40 minutach od podania oxy. Ale co tam przeżyłam to moje.
    Boże biedna :( oni naprawdę czasami zupełnie nie liczą się z tym co pacjentka czuje. Przecież żyjemy w XXI wieku, dlaczego w takim razie mamy cierpieć jak nasze mamy, babcie itp. Po coś ten rozwój jest, no chyba że tylko po to, żeby koncerny farmaceutyczne mogły zdzierać z nas więcej kasy. Bardzo Ci współczuję.

    Zresztą współczuję każdej kobiecie, która kiedykolwiek poczuła się jak worek kości bez uczuć.

    30 lat
    niedoczynność tarczycy
    Ur. 15.07.2024 Staszek 👦❤️
    age.png
  • Bettti03 Autorytet
    Postów: 742 733

    Wysłany: 6 lipca, 12:21

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Pytanko skierowane do dziewczyn po cc lub z zaplanowanym cc. Czy któraś z Was rozważała, albo dostała propozycję zastosowania po cięciu tzw. Tab blocka ? To takie dodatkowe znieczulenie blizny. Ostrzykuje się miejsce wokół blizny dzięki czemu ponoć późniejsza pionizacja jest dużo mniej bolesna i łatwiej się dochodzi do siebie w pierwszej dobie. Czytałam artykuł w którym udowodniono, że u ponad połowy pacjentek u których zastosowano tab block zapotrzebowanie na silne leki przeciwbólowe (w tym opioidy) spadło o ponad 50%. Zastanawiam się jak to w praktyce wygląda. U mnie w szpitalu wykonują tą blokadę na życzenie pacjentki, ale nie jest to standardowa praktyka. Co o Tym myślicie ? Spotkałyście się z czymś takim ?

    30 lat
    niedoczynność tarczycy
    Ur. 15.07.2024 Staszek 👦❤️
    age.png
  • justinas Autorytet
    Postów: 457 369

    Wysłany: 6 lipca, 12:48

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Bettti03 wrote:
    Pytanko skierowane do dziewczyn po cc lub z zaplanowanym cc. Czy któraś z Was rozważała, albo dostała propozycję zastosowania po cięciu tzw. Tab blocka ? To takie dodatkowe znieczulenie blizny. Ostrzykuje się miejsce wokół blizny dzięki czemu ponoć późniejsza pionizacja jest dużo mniej bolesna i łatwiej się dochodzi do siebie w pierwszej dobie. Czytałam artykuł w którym udowodniono, że u ponad połowy pacjentek u których zastosowano tab block zapotrzebowanie na silne leki przeciwbólowe (w tym opioidy) spadło o ponad 50%. Zastanawiam się jak to w praktyce wygląda. U mnie w szpitalu wykonują tą blokadę na życzenie pacjentki, ale nie jest to standardowa praktyka. Co o Tym myślicie ? Spotkałyście się z czymś takim ?


    Jestem Bettti po cc, ale pierwsze słyszę. Też chętnie zapoznam się z opiniami. Mnie po cc i przy pionizacji bardziej dokuczał ból wewnątrz, tj. macicy itp. niż tej rany na zewnątrz.

    event.png
  • justinas Autorytet
    Postów: 457 369

    Wysłany: 6 lipca, 12:55

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    A jak już jesteśmy przy cc, to chciałam zapytać o takie nagłe cc przy nieudanej próbie sn. Czy wtedy stosują tylko znieczulenie ogólne, czy jest jakaś szansa na podpajęczynówkowe? Raczej będę próbować sn, ale kto to wie jak to się potoczy.

    A czy któraś z Was rozważa cc w wersji porodu francuskiego? U mnie w szpitalu zaczęli to stosować, ale nie wiem na jakiej zasadzie odbywa się kwalifikacja. Ponoć po nim mniej boli i jest korzystniejsze dla dziecka.

    event.png
  • Mamma-mia Autorytet
    Postów: 3123 2196

    Wysłany: 6 lipca, 13:44

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    @justinas, zasadniczo to dużo osób myśli, że są tylko 2 tryby CC: planowany i nagły. A tak naprawdę trybów jest więcej: planowany, pilny, nagły, natychmiastowy 😃 i znieczulenie do cc zależy od trybu, a więc od przyczyny. Przy tym "najszybszym" liczy się każda sekunda, więc podaje się od razu strzała do żyły i odplywasz, ale np. są sytuacje, gdy te cięcie trzeba wykonać, bo sn nie idzie, jednak nie jest to aż tak pilne, w tej sytuacji najpierw próbuje się znieczulenia podpajęczynówkowego (o ile nie ma przeciwwskazań).
    Co do ogólnego to ja lubię ten moment odpływania 🤣

    MumAgain, współczuję przeżyć :( Niestety w tym zawodzie są osoby, które nie powinny pracować z ludźmi... Taka prawda 😬 i na pewno nie pracują z zamilowania do zawodu 😬
    Co do mojego szpitala, to z oddziału na którym leżę jestem bardzo zadowolona. Położne są super, z lekarzy tylko ta jedna baba jest straszna, ale o niej to słyszalam już dawno, ona ma jakieś plecy na pewno, bo są na nią skargi od kilku lat z tego, co wiem. Dlatego nie przejmuje się nią, bo wiem, że cały oddział ma z nią problemem, a to tylko świadczy o człowieku.
    Co do hematologow, to ja mam wrażenie, że oni się trochę mają za takich nadludzi 🙈 wiesz, co to nie oni... Ta moja babka też nie jest typem super empatycznym, ale jest rzeczowa, zawsze się pytała jak się czuje, omawiała badania, leczenie, wypisywała zaświadczenia dla innych lekarzy i miałam przez nią zlecane mega drogie badania, więc też widziałam, że nie oszczędza na moim zdrowiu.
    Z mojej nefrolog obecnej też jestem bardzo zadowolona, ona akurat jest mega empatyczna do tego. Natomiast przed nią miałam profesora, z tej samej katedry i idiota po usunięciu nerki nawet nie chciał zlecić mi USG jamy brzusznej. Aaaaa szkoda gadać, ogólnie zaniedbał mnie na różnych polach, a co lepsze - wiem, że ludzie do niego jeżdżą z drugiego końca Polski. Mi się udało zmienić nefrolog, jednak wymagało to oficjalnej zgody "u góry", mimo, że prawo gwarantuje przecież konsultacje u kilku specjalistów danej dziedziny. W szpitalu uniwersyteckim panują jednak zawsze jeszcze "swojskie" zasady, których często się nie rozumie. Chirurga mam od roku super. Wcześniej miałam innego i tamten to też głupek taki... Także niestety wszystko to kwestia człowieka.


    Miałam dzisiaj pobranie krwi znowu. Na razie stoimy w miejscu. Tyle dobrego, że nie spadlo. Kolejne pobranie w poniedziałek. Mam nadzieję, że rzeczywiście hgb urosnie.

    justinas lubi tę wiadomość

    age.png
‹‹ 382 383 384 385 386 ››
Zgłoś post
Od:
Wiadomość:
Zgłoś Anuluj

Zapisz się na newsletter:

Zainteresują Cię również:

Bolesne miesiączki - skąd się biorą bóle miesiączkowe? Przyczyny, objawy, leczenie.

Bolesne miesiączki mogą występować nawet u 75% kobiet w wieku rozrodczym! Jakie są najczęstsze przyczyny bólu miesiączkowego? Czym jest bolesne miesiączkowanie pierwotne, a czym wtórne? Kiedy bolesne miesiączkowanie wymaga konsultacji z lekarzem? 

CZYTAJ WIĘCEJ

Jak zajść w ciążę? 4 składniki na poprawę płodności, które znajdziesz w koktajlach.

Jak zajść w ciążę? Jak w naturalny, łatwy, a przy tym smaczny sposób możesz poprawić swoją płodność? Wystarczy, że każdego dnia będziesz przygotowywać super-odżywczy koktajl płodności. Jakie dobroczynne składniki możesz znaleźć w naszych przepisach? Jaką rolę odgrywają one w kontekście płodności? Oto 4 najważniejsze składniki na poprawę płodności, które znajdziesz w smoothies! 

CZYTAJ WIĘCEJ

Leczenie IVF i preimplantacyjne badania genetyczne - nowa nadzieja dla niepłodnych par

Preimplantacyjne badania genetyczne (PGT) mogą być bardzo pomocne dla par, które od dłuższego czasu starają się o dziecko, mają za sobą nieudane transfery, czy przykre doświadczenia związane z utratą ciąży. Jakie korzyści dają badania PGT? Jak wykonanie badań PGT może zwiększać szanse na powodzenie in vitro? 

CZYTAJ WIĘCEJ