Szczęśliwy cykl- co robiłyście inaczej?
-
WIADOMOŚĆ
-
Kochane!
Zabłądziłam do Was z tej mniej szcżęśliwej, rózowej strony (choć tu na fiolecie już kiedyś spędziłam najszczęśliwsze 3 tygodnie mojego życia... ).
Chciałam żebyście opowiedziały o swoim szczęśliwym cyklu- co robiłyście inaczej? Co Waszym zdaniem pomogło zaskoczyć? Zioła, robienie świecy po stosunku, urlop, wino, cokolwiek
Powspominajcie, opowiedzcie!I IUI 12.2018
Aniolki 6tc (**), cp blizniacza lipiec 2017
Aniołek 6tc(*) maj 2018
MTHFR homozygota
Hiperhomocysteinemia
Hiperprolaktynemia czynnosciowa,
Nawracające polipy macicy
Mąż super
"Nienarodzone dzieci nie odchodza, one tylko zmieniaja swoja date przyjscia na swiat" -
AAAAA, mi-lejdi nie obraź się ale jak słyszę o wyluzowaniu to zaczynam warczeć JAK??!! Powiedz mi jak, bo ja próbuję wyluzować w tym cyklu i wychodzi na to że jeszcze bardziej się stresuję tym, że nie umiem wyluzować...
Frufru lubi tę wiadomość
I IUI 12.2018
Aniolki 6tc (**), cp blizniacza lipiec 2017
Aniołek 6tc(*) maj 2018
MTHFR homozygota
Hiperhomocysteinemia
Hiperprolaktynemia czynnosciowa,
Nawracające polipy macicy
Mąż super
"Nienarodzone dzieci nie odchodza, one tylko zmieniaja swoja date przyjscia na swiat" -
Kochana ja również wyluzowalam odpuściłem mierzenie temperatury, zaglądanie na ovu i ciągle mówienie o tym i rozmawianie z innymi wcześniej też tak jak Ty warczalam jak mama mi mówiła odpuść Ale pewno dnia poszłam na monitoring owulacji a lekarz do mnie po co tu przyszłam? A ja mu na to że chce zajść w ciążę i on mi tak odpowiedziałb że nasze babcie tego nie znały całego monitorowania cyklu a w ciążę zachodzily, i jak prowadzę monitoring to o połowę wydłużam sobie czas na zajście w ciążę i jak chce zajść to mam przytulać się do męża a nie do termometru po wyjściu od niego byłam zła, czułam jakby mi strzelił prosto w ryj ale posłucham i w następnym miesiącu były 2 kreski
mi_lejdi lubi tę wiadomość
Liwia 04.03.18 godz. 15:30, 3530g, 56cm :-* -
LenaAnna wrote:AAAAA, mi-lejdi nie obraź się ale jak słyszę o wyluzowaniu to zaczynam warczeć JAK??!! Powiedz mi jak, bo ja próbuję wyluzować w tym cyklu i wychodzi na to że jeszcze bardziej się stresuję tym, że nie umiem wyluzować...
Taaa, calkowicie to rozumiem, bo tez tak mialam jak PROBOWALAM wyluzowac, ale nie umialam, to nie byl moj czas i tylko mnie tu frustrowalo, ze jestem beznadziejna i sama sobie winna. Az przeskoczylo mi cos w glowie: nie potrafie ok, nie jestem robotem, ale jedyne co moge, to zrobic wszystko, zeby odciagnac mysli. Dlatego rzucilam CALKOWICIE ovufriend, ustalilismy tylko co 2 dni, zeby niczego wiecej nie analizowac i nie kontrolowac. Trafimy nie trafimy? jak nie teraz, to za ktoryms. Oczywiscie, ze mysli nachodzily: w aucie, w pracy, bewiednie. Ale dawalam sobie do tego prawo, glaskalam sie i sobie mowilam, wiem ze ci ciezko, ale pojdziemy dzis na joge/upieke dobre ciacho/polecimy na Kube tej jesien (never happened ). I lagodnie przestawialam sie na inne myslenie.
Bardzo pomogla mi ta strona: chcemiecdziecko.plWiadomość wyedytowana przez autora: 19 listopada 2017, 13:55
14.04.2018 Théo -
Jak słyszałam o tym żeby się wyluzować, to mi się ciśnienie podnosiło. Bo syty nigdy nie zrozumie glodnego.
Ale fakt jest taki, że mi udało się po 8 m-cach starań, w momencie kiedy wróciłam do pracy, przestałam dzień w dzień śledzić kalendarzyk i odliczać dni do testowania, a później owulacji i tak w kółko.
-
Przygotowywalam sie do ciąży okolo roku, byla to totalnie przemyslana i swiadoma decyzja. Przez ten rok bylam przebadana, zeby wyleczone, bralam witaminy dla starających się, mąż tez bral folik, czytałam duzo w Internecie o calym procesie zachodzenia, ciąży itp. Kilka mcy przed konkretnymi staraniami zaczelam prowadzić OF czyli mierzyc temp, sprawdzac śluz, używać pasków ovu- po prostu poznawać swoje ciało. Wiedziałam tez wtedy, ze pary maja spore problemy z plodnoscia wiec wzięłam pod uwagę swój wiek i niedoczynność tarczycy dalam nam 6mcu staran bez paniki i konkretnych działań. Z góry podeszłam do tego na luzie. Bylam aktywna, nie odwalalo mi ze nie mogę pic alko czy farbowac włosów robiłam wszystko absolutnie tak samo. Za 1 razem sie nie udalo co mnie w ogóle nie zaskoczylo. Cieszylam sie ze nam tak z mężem dobrze bez antykoncepcji. W 2 cyklu serduszka byly praktycznie codziennie od okresu do 2-3 dni przed ovulacja. Planowaliśmy jechac za granice we wrześniu, szukaliśmy wycieczki a tu sie okazało ze jestem w ciąży. Byliśmy zaskoczeni ze tak szybko :p mąż stwierdził ze "szkoda" bo starania byly mega :p
W szczęśliwym cyklu cieszylam sie seksem, życiem, bylam na masażu stop, na 2 imprezach, dzien przed zrobieniem testu pilam driny ze znajomymi. Co do pozycji- wszystkie na jakie mieliśmy ochotę :p moze z raz mialam nogi do góry a tak od razu zasypialam bo serduszka głównie przed snem lub w nocy.
Wyluzowanie to najlepsza recepta. Nienastawianie sie, nienakrecanie, bez paniki. Stres sprawia ze organizm sie broni.anitka710, JaKa lubią tę wiadomość
-
Kochana ja w szczęśliwym cyklu odpuściłam calkowicie strania, cieszylam sie seksem, i rzuciłam sie w wir pracy. Stwierdziliśmy z mężem,ze i tak nie damy rade zajsc w ciążę naturalnie (w opisie tragiczne wyniki męża) mieliśmy poprawić parametry nasienia i podejść do iui. Chyba psychika sie odblokowala i sie udalo oczywiście do tego duzo modlitwy
JaKa, Kaja1234 lubią tę wiadomość
02.09.2020 Gabryś
22.07.2018 Zuzanka
-
Nic nie zmieniłam, tym razem. Tak samo się nakrecalam, sprawdzałam dni płodne ( bez temp i wykresów). Po prostu się udało. Przy pierwszej ciąży zmieniłam pracę i mieliśmy się nie starać jakiś czas i okazało się że jestem w ciąży. Moim zdaniem nie ma zasady, a jakoś świadomie nie potrafiłam odpuścić.
-
Odpuściliśmy z mężem całkowicie. Stwierdziliśmy oboje, że skoro po prawie dwóch latach się nie udało to kolejne dziecko nie jest nam pisane. Mamy już kochanego synusia Odstawiłam duphaston, schowałam termometr, usunęłam aplikacje w telefonie. W dniu miesiączki pojawiła się plamka, dzień później dwie.. myślałam, że miesiączka taka słaba przez ten duphaston a jednak się udało
-
Taaa... Mnie do tej pory wkurzają teksty o wyluzowaniu. ja też odpuściłam, ale po prawie dwóch latach i tak nie potrafiłam zupełnie pozbyć się myśli. Dokładnie 12 cykli bez termometra, objawów, nawet kwasu foliowego. W tym czasie dojrzewałam do życia we dwoje + kot. W międzyczasie zmieniły mi się warunki w pracy na lepsze. Zaczęłam się się cieszyć tym co mam. I dopiero po tym roku totalne zaskoczenie. Wciąż nie do końca wierzę w ten cud
-
U mnie starania zajeły 8 miesięcy, przez ten czas byłam bardzo nakręcona, nastawiona na szybką ciążę i dupa. Koleżanki po po odstawieniu tabletek zachodziły w góra 3 miesięcy, a ja nic. Mierzenie tempki, wykresy, testy owu, nakręcanie się że pewnie jesteśmy za starzy ( ja 31, mąż 34) i do tego instynkt macierzyński, który ze mnie nieomal buchał na każdą stronę. A na słowa "wyluzuj to zajdziesz" zgrzytałam zębami i miałam chęć mordu. Jak się udało? W lipcu znienacka wymówiono nam mieszkanie, mieliśmy bardzo mało czasu na przeprowadzkę, na dodatek to się wiązało ze zmianą kilku planów (wakacje itp) i sporymi wydatkami. Bardzo się tym stresowałam, kilka problemow w pracy i
stwierdziłam, że przy takich nerwach to i tak nie ma szans, żeby się coś zalęgło. Źle się odżywiałam, źle spałam, bolał mnie brzuch i żołądek. 9 dni po spodziewanej owu zrobiłam ostatni test ciążowy jaki miałam w domu- bo może...I co? I nic nie wyszło. To mnie jeszcze bardziej dobiło. Ale przeprowadziliśmy się (udało się jednak w ciągu 2 tyg znaleźć fajne mieszkanko) i 2 dni po przeprowadzce nie było okresu. Ale to nic myślałam, od stresu się pewnie przesunęło itd. Ale dalej nie było i piersi zaczęły boleć...O hoho, pomyślałam, może jednak zrobię test. I co- 2 piękne kreski! Dlatego teraz wiem, że ciąża się najlepiej udaje (oczywiście jeśli wszytko ze zdrowiem jest ok) kiedy się człowiek tego najmniej spodziewa.
JaKa lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
nam się udało kiedy nie czułam ciśnienia, że teraz musi wyjść - miałam zaplanowany wyjazd w dni płodne, więc na wszelki wypadek było tylko przed i zaraz po, ale to bardziej 'na wszelki wypadek', mąż miał wtedy też kiepskie wyniki, więc nie wiązałam z tym jakichś nadziei, ale też każde 'wyluzuj, odpuść' doprowadzało mnie do furii
-
u nas wszystko się działo na przekór: siedziałam w robocie 14-16 h, po nocach na dużym stresie, o 2:00 dzwoniłam do męża, żeby go obudzić, że "już" jadę; dwa takie strzały co drugi dzień, nawet nie ogarnęłam testów owulacyjnych, które wcześniej stosowałam, tylko na oko wyliczyłam;
w zasadzie spisałam tamten cykl na straty, bo to wydawało się niemożliwe, gdyby nie mąż to nawet bym testu ciążowego nie robiłaCóreczka 12.2017
Córeczka 08.2019 -
świetne te wasze opowieści, więcej, więcej piszcie!rocznik '85. AMH 1,3. Starania od 06.2017.Czynnik męski. Asthenozoospermia. Morfologia 3%, FDNA 8%. Invicta Gdańsk. Pierwsze ivf: 10.11.2018 - transfer blastki 4AB; 16.11 - bHCG - 46.28; 20.11 - bHCG - 285.81; ❄❄ w zapasie
30.07.2019 - poród SN, dziewczynka
18.07.2023 - kriotransfer 4BB, 24.07. bHCG <0,2
18.08.2023 - kriotransfer ostatniej blastki 2BB na cyklu naturalnym
23.08.2023 - pozytywne testy, bHCG- 29,77
24.08.2023 - bHCG- 63,90
28.08.2023 - bHCG - 571,00 -
ja się nie starałam bardzo długo bo dokładnie od 1 czerwca. też oczywiście slyszałam wyluzuj i się wkurzałam bo wcale nie miałam aż takiego ciśnienia. pod koniec września wyjechaliśmy na urlop w ciepłe kraje i nie mierzyłam temp, nie wzięłam testów owu chociaż wiedziałam że powinna wtedy wypaść mniej więcej owulacja (choć miałam nieregularne cykle), stwierdziłam, że olewam ten cykl i wrócimy do starań w następnym. a następnego już nie było
Monnn, LenaAnna lubią tę wiadomość