Termin STYCZEŃ 2025
-
WIADOMOŚĆ
-
Rocky, poród błyskawica! Gratuluję raz jeszcze ❤️Mam nadzieję, że szybko dojdziesz do siebie 🙂
WNM, mam dokładnie takie same spostrzeżenia na temat położnych. Za pierwszym razem tak było i po prawie siedmiu latach w tym samym szpitalu, na tym samym oddziale, takie same wnioski. Teraz uwagi o niespacerowaniu z dzieckiem na rękach czy niespaniu z nim w łóżku kwitowałam kiwnięciem głowy i robiłam swoje. Ale za pierwszym razem miałam kilka nieprzyjemnych, aroganckich tekstów, które mnie jako pierworódkę bardzo stresowały (oczywiście jak najczęściej bywa, chodziło o kp). Stare baby, które pomyliły miejsca kariery... Na szczęście jednostki, a nie ogół. Ale niesmak zostaje. -
Wiara Nadzieja Miłość wrote:Rzeczywistość szpitalna mnie pochłonęła 🙈
Ze względu na moją niestwierdzoną cukrzycę w ciąży od razu po porodzie w czwartek usłyszałam, że posiedzimy co najmniej do poniedziałku, bo Malutka musi mieć zrobione jakieś dodatkowe badania. Trzymajcie kciuki za nasz jutrzejszy wypis, bo z córcią spokojnie damy radę, ale niewiarygodnie tęsknię już za synkiem. On podobno też kiepsko znosi już rozłąkę 💔 Ja chyba na nic się nie nastawiam. Z jednej strony Maryś zaliczyła już lekki wzrost masy ciała względem wcześniejszych spadków. Z drugiej strony na obchodzie miała bilirubinę na poziomie 9.3, więc żółtaczka gdzieś tam nam grozi. Próbuję więc jak najskuteczniej karmić, ale nie wiem, co myśleć - od połowy 3 doby życia, właściwie równolegle do mojego nawału, Mała zaczęła jeść w niewielkich ilościach. Wybudzam ją po 2.5h przerwy bez większego problemu, ale zjada max 15min i zasypia w sposób niewybudzalny. Jest zrelaksowana, uśmiechnięta, piąstki wypuszczone, wiec instynktownie czuję, że się najada. Niemniej mam lekkiego stresa, bo te karmienia są na tyle krótkie, że często nawet nie daje rady namówić jej na opróżnienie obu piersi, kończymy po jednej 🤷🏼♀️ Trochę to dziwne i mam w sobie lekkie obawy, czy nie zadziała na minus w temacie odzyskiwania wagi i ewentualnej żółtaczki. No ale cóż - robim co mogim, jakby to powiedział klasyk.
Rzucam luźny temat do rozkminienia, ale jestem bardzo ciekawa Waszych doświadczeń ze szpitali w całej Polsce. Pewnie niektóre z Was rodziły w „szpitalach topowych”, a inne w mniej komercyjnych. Mamy tu fajną próbkę…
Czy u Was też położne były AŻ TAK czepliwe? A jeśli tak to które? Zgodziłybyście się ze mną, że to te starsze wiekiem ciągle mają o coś problem i nagminnie wciskają butle z mm jako rozwiązanie na płacz dziecka? Mi wybucha już mózg od bzdur, które tu słyszałam (a Żelazna, czyli szpital teoretycznie mocno komercyjny). Klasyczne teksty typu „nie ma Pani pokarmu w piersiach”, „dziecko nie naje się z takich piersi”, „zagłodzi Pani dziecko”. Czepianie się o każde współspanie z dzieckiem (ja rozumiem względy bezpieczeństwa, serio, ale coś za coś, jeśli maluszek płacze CAŁĄ NOC to nie dziwię się mamie, która koło 4-5rano zasypia już z nim na piersi). Czepianie się o używanie telefonu/tableta w momencie, kiedy ma się na sobie maluszka. Czepianie się nawet o zaduch na sali. Że o takiej durnocie jak czepianie się o niewyniesione talerze po posiłku to już po prostu nie wspomnę (nie wiem, jak można nadawać temu takiej rangi 🤯 zmęczona obolała mama, noworodzio potrzebujący uwagi, laktator do wyparzenia, a my się mamy przejmować wyniesieniem talerza na stojak na korytarzu).
Żeby nie było - większość tych tekstów nie była skierowana do mnie. Poza tym to mój drugi poród, więc jakaś tam moja prywatna wiedza i doświadczenie dają mi o wiele większą pewność siebie i totalnie te teksty zlewam, zero stresu. Ale aż żal mi się robi dwóch pierworódek, które ze mną leżą na sali. Dużo z nimi rozmawiam, bo nie mieści mi się w głowie, jak można świeżo upieczonym mamom robić taką sieczkę w głowie. Krytykować je, momentami wręcz oskarżać. Nie mieć żadnej empatii względem ich braku doświadczenia. Ta pogardliwość tych starych bab… przepraszam za słowo, ale inaczej się nie da. Jest mi tych dziewczyn po prostu żal, bo na ich miejscu kompletnie nie wiedziałabym, kogo słuchać, kto ma rację i co tak naprawdę robić, żeby pomóc mojemu dziecku/mojej laktacji. Kosmos.
Ach, i może jeszcze na koniec dodam, że subiektywnie stwierdzam, że nasze dzieci są wybitnie nieproblemowe. Serio, jak porównam naszą salę do tej, którą miałam po 1 porodzie, to niebo a ziemia. Tutaj większość się zgadza, dzieciaczki pięknie jedzą, wypróżniają się, siusiają. Stosunkowo niewiele płaczą. Płaczą po prostu jak potrzebują uwagi, czułości, przytulenia, totalna norma i fizjologia. Więc tym bardziej nie umiem się w sercu pogodzić z tym, jak paskudnie traktują nas tu poszczególne położne. Dosłownie tak jakby ich życiowym celem było przyjść, przysrać i wyjść. I to w tak specyficznym zawodzie. Ko-szmar 🤦🏼♀️
Jestem ciekawa Waszych doświadczeń i odczuć. Ściskam 🤗
Trzymam kciuki za szybki wypis!!! A jak doszlo do tego, ze niestwierdzona cukrzyca? Jak to teraz wyszlo ?początek starań 2021, pierwsze badania diagnostyczne 2022
07.2022 amh: 0.98 fsh:17.90
12.2022 - HyCoSy, niedrożny lewy jajowód
08.2023 amh: 0.3
03.2024 amh: 0.45
29.04.2024 - pierwsze ivf początek stymulacji
08.05.2024 - punkcja, 3 🥚
13.05.2024 - transfer
24.05.2024 - s-HCG 215, transfer udany
09.09.2024 - połówkowe, 323 g wszystko w normie 🎉
31.01.2025 - little miracle is born 🙏😊💖
-
U mnie położne też nieempatyczne i raczej były niezadowolone z jakiejkolwik próby uzyskania od nich wiedzy na jakiś temat. Do tego wiedziały że jestem pielegniarka stąd nawet witaminę d dawały mi samej do podania a innym podawały 😆 jak im powiedziałam co konkretnie się zepsuło w inkubatorze to patrzyły na mnie badawczo skąd to wiem. Fajne były 2 młode i jedna mi pomogła z laktatorem. Dobrze ze była wtedy na zmianie bo tak to dzięki laktatorowi nie przechodziłam nawału.
Poza tym nie chciały udostępnić wyników badania (bez interpretacji) I o wszystko musiałam do lekarzy latać -
Aleale współczuję sytuacji z siostrą. Ja to chyba bym się zamknęła całkiem w tej sytuacji i nic jej nie mówiła.... Nie cierpię czegoś yakiego i wiem że by się to skończyło izolacją...
Aleale, kattalinna lubią tę wiadomość
-
Ja na szczęście trafiłam na spoko położne 🙏🏻 a obawiałam się tego, bo się nasłuchałam jak może być różnie w tym temacie 😩
kattalinna lubi tę wiadomość
Nadzieja to początek wszystkiego✨
11cs 🍀
19.04 12dpo ⏸️ beta 122,90/22.04 beta 578,60 🤞🏻
09.05 0,58 cm bobo z bijącym 💗
28.05 nasz maluszek ma 2,46 cm 🐣
17.06 bobuś ma 6 cm 😍 🩷
26.06 prenatalne, zdrowe bobo ma już 7,24 cm 🥹 🩷
24.07 mała akrobatka waży 212g 😍
06.08 córeczka waży 317g 🥰
21.08 II prenatalne, malutka waży 481g i wszystko ok 🥹
03.09 nasza kuleczka waży 639g 🥰
01.10 gwiazdeczka waży 1140g ♥️
16.10 III prenatalne- wszystko dobrze, córcia waży 1654 g 🤩
29.10 córeczka waży 1919g, stópka 6,2 cm
19.11 KTG, nasza myszka waży 2499 g 💗
03.12 KTG, córcia waży 3100g, jej włoski mają ponad 1 cm długości 🥹
17.12 KTG, ostatnia wizyta, nasz dzidziuś waży 3500 g 💗
-
Liyss🧚🏻 wrote:Ja na szczęście trafiłam na spoko położne 🙏🏻 a obawiałam się tego, bo się nasłuchałam jak może być różnie w tym temacie 😩
Ja pozytywnie byłam zaskoczona z opieki położnych. Duża większość to były młode dziewczyn, garstka starszych. Mile, empatyczne, pytały czy coś potrzeba. Nie było żadnych nieprzyjemnych komentarzy 👍 Po pionizacji chciałam uzupełnić sobie kubek termiczny gorąca wodą to sama położna zaproponowała, że mi przyniesie ☺️ Czajnik niestety był aż na drugim korytarzu 🙄
Tylko dwie położne nie pasowały do tego składu, mimo że starały się być miłe to ich nieprzyjemny charakter dało się wyczuć.Aleale, kattalinna lubią tę wiadomość
-
Rocky wrote:Mała urodziła się wczoraj o 23:30. 3120g, 56 cm szczęścia 🥰
@WNM co do położnych to ja nie mogłam narzekać. Cudowne osoby mi się trafiły- pomocne, życzliwe. Na początku bałam się o cokolwiek prosić bo właśnie myślałam, że jeszcze kazanie dostanę, że czegoś nie ogarniam. Ale na szczęście było wręcz przeciwnie. Jak już z jakimiś się zgadałam to same z siebie jak miały dyżur zaglądały i pytały co u nas słychać 😁 ale praktycznie wszystkie to były młode osoby.kattalinna, Ottioli, _Aliya_ lubią tę wiadomość
-
@Rocky, gratulacje.
@WiaraNadziejaMilosc, mam podobne spostrzeżenia, co Ty. Najwspanialsze położne zarówno te noworodkowe, jak i od położnic (jak to brzmi), to były te młode. Szczególnie jedna dobrze wspominam, te z którą się pionizowalam i myłam, kobieta-aniol, jestem jej niezmiernie wdzięczna. I potwierdzam, że im metryka wskazywała starszy pesel, tym położna miała miała bardziej przestarzałe podejście i nieodłączną dawkę braku wrażliwości.kattalinna, Ottioli, _Aliya_ lubią tę wiadomość
Synek, grudzień 2024. -
Aleale wrote:Trzymam kciuki za szybki wypis!!! A jak doszlo do tego, ze niestwierdzona cukrzyca? Jak to teraz wyszlo ?
Rocky, jeszcze raz gratulacje - jak fajnie, że już tyle z nas cieszy się maluszkami po drugiej stronie brzuszka, to niezapomniany i bezcenny czas 🥰
Dzięki za wasze odpowiedzi. Dziwnie to zabrzmi, ale miło usłyszeć, że jednak nie tylko ja zetknęłam się z taką patologią tematu. Powiem wam szczerze, że mimo wszystko nie żałuję wyboru szpitala - moja komercyjna położna przy porodzie to anioł, znów pięknie mnie przez to przeprowadziła; samo poczucie, że znam już ten szpital, wiem gdzie iść, co jest co, też dawało mi dużo spokoju; Mąż też swobodnie odnalazł się w logistyce jechania na poród w skurczach, bo wszystko znał, potem przy odwiedzinach, parkowaniu pod szpitalem, to też było cenne, bo w domu synek dopominający się o uwagę. Więc ok, ostatecznie nie żałuję. Niemniej tym razem inaczej już oceniam doświadczenie pobytu w tym „topowym szpitalu” - jedzenie raczej 5/10, położne też w 60% nieprzyjemne, a ich przestarzała wiedza w takiej placówce to już w ogóle wołanie o pomstę do nieba. Cóż, żeby podsumować temat pozytywnie to napiszę, że ogromnie ucieszyło mnie, że przy drugim porodzie i połogu faktycznie jest już łatwiej. To nie mit. Tym razem nie byłam na SR, ciąża generalnie minęła mi raczej błyskawicznie, bo skupiałam się na synku, a mimo to po porodzie działałam instynktownie. Wszystko automatycznie się przypominało. Mężowi również! To mega fajna sprawa 🥰Wiadomość wyedytowana przez autora: 21 stycznia, 14:07
Perli_92, Aleale, Holibka, _Aliya_, kattalinna, Stokrotkkka lubią tę wiadomość
-
Perli jak u Ciebie sytuacja bo to już chyba termin porodu u Ciebie czy coś pomyliłam?♂️ wszystko ok
♀️PCOS, endometrioza jajnikowa, insulinooporność, niedoczynność tarczycy, niski progesteron, wysoki estradiol bez względu na fazę cyklu
▶️ 1 IUI 03.2024 ❌
▶️ 2 IUI 04.2024 ❌
▶️ 3 IUI 05.2024 ✅
12.05.2024 ⏸️ 😍
16.05. -beta 51,05, 18.05. -beta 197,29, 21.05.- beta 894,80, 23.05.- beta 1808,30
11.06.2024 💗
04.07.2024 😍 4 cm szczęścia
22.07.2024 7,22 cm 🥰 badania prenatalne
31.07.2024 105g na 80% dziewczynka🩷
28.08.2024 260g córeczka 🩷😍
17.09.2024 II prenatalne 415g 🩷
01.10.2024 613g 😍, 06.11.2024 1268g 🥰
03.02.2025 jestem już na świecie 😍🩷
-
Teoretycznie już po terminie, ale jakoś tej nowej daty nie czuję, bardziej nastawiam się jakoś na ten tydzień po prostu. Jutro rano mam ktg w szpitalu i może coś z niego wyniknie... Wczoraj i dwie ostatnie noce brzuch mi się strasznie spinał, cały czas się zastanawiałam, czy to skurcze, czy nie, ale chyba nie, bo dziś już spokój. Więc koniec końców, jest bez zmian i czekam, tylko coraz bardziej nerwowo
WNM, jestem w szoku, że takie nieempatyczne położne są na Żelaznej. Miałam nadzieję, że świat już poszedł do przodu i rodzić po ludzku to nie tylko puste hasło, szczególnie w tych "topowych" szpitalach, ale widać jeszcze długa droga przed nami. Fajnie, że mimo wszystko znajdujesz pozytywy i że komercyjna położna się sprawdziłaAleale, Holibka lubią tę wiadomość
-
Perli_92, trzymam kciuki! dawaj znac co tam ciekawego wyjdzie na ktg, te ostatnie dni sie strasznie ciągną!
Perli_92 lubi tę wiadomość
początek starań 2021, pierwsze badania diagnostyczne 2022
07.2022 amh: 0.98 fsh:17.90
12.2022 - HyCoSy, niedrożny lewy jajowód
08.2023 amh: 0.3
03.2024 amh: 0.45
29.04.2024 - pierwsze ivf początek stymulacji
08.05.2024 - punkcja, 3 🥚
13.05.2024 - transfer
24.05.2024 - s-HCG 215, transfer udany
09.09.2024 - połówkowe, 323 g wszystko w normie 🎉
31.01.2025 - little miracle is born 🙏😊💖
-
Ja dzisiaj miałam dwa ktg i jutro wieczorem jak nie urodzę to kolejne 😊 jakoś dzięki nim czuję większy spokój i wiem, że wszystko się dobrze rozwija tylko jak widać wolno 😅 Liczę na to, że w tym tygodniu uda się już urodzić.
@AleAle strasznie się ciągną i mi się teraz głównie skupiają wokół porodu i ciężko skupić się na czymś innymPerli_92, Holibka, Aleale, kattalinna lubią tę wiadomość
-
Ja też dzisiaj wybieram się na Ktg, już chyba ostatnie. A po południu wizyta u lekarza prowadzącego.
Ostatnio usłyszałam od szwagra, że jestem jak 'tykająca bomba'. Muszę przyznać, że coś w tym jest i ubawiło mnie to porównanie 😀
Miłego dnia dziewczyny 😀_Aliya_, Ottioli, Aleale, kattalinna lubią tę wiadomość
-
No to u mnie KTG książkowe, nic się nie dzieje, szyjka bez zmian, zamknięta i chyba jednak w tym tygodniu nie rodzę
W dodatku pani doktor stwierdziła kategorycznie, że termin mam jednak na 28.01, ewentualnie 3 dni wcześniej ze względu na USG, więc wracam grzecznie na końcówkę kolejki i do liczenia tygodni jak w suwaczku
TP taka podstawowa rzecz, a jednak nie każdy liczy tak samo. Czy Wy macie wyliczony TP na równe 40 tyg. czy wg tej reguły Naegelego (+7 dni -3 m-ce +1rok)? I jeśli z USG to z pierwszego przed 10 tyg, czy z I prenatalnych?
Właśnie dziwna ta końcówka, do końca zeszłego tygodnia żyłam sobie spokojnie, byłam przekonana, że nic się wcześniej nie będzie działo. A teraz już też nie mogę się na niczym skupić, boję się oddalać na więcej niż 30min od domu, a sama to już w ogóle. Przy czym jednocześnie, jak sobie pomyślę, że to faktycznie może być już zaraz, to wpadam w lekką panikę. I nie wiadomo ile taki stan będzie trwał