Wiara Nadzieja Miłość wrote:
Rzeczywistość szpitalna mnie pochłonęła 🙈
Ze względu na moją niestwierdzoną cukrzycę w ciąży od razu po porodzie w czwartek usłyszałam, że posiedzimy co najmniej do poniedziałku, bo Malutka musi mieć zrobione jakieś dodatkowe badania. Trzymajcie kciuki za nasz jutrzejszy wypis, bo z córcią spokojnie damy radę, ale niewiarygodnie tęsknię już za synkiem. On podobno też kiepsko znosi już rozłąkę 💔 Ja chyba na nic się nie nastawiam. Z jednej strony Maryś zaliczyła już lekki wzrost masy ciała względem wcześniejszych spadków. Z drugiej strony na obchodzie miała bilirubinę na poziomie 9.3, więc żółtaczka gdzieś tam nam grozi. Próbuję więc jak najskuteczniej karmić, ale nie wiem, co myśleć - od połowy 3 doby życia, właściwie równolegle do mojego nawału, Mała zaczęła jeść w niewielkich ilościach. Wybudzam ją po 2.5h przerwy bez większego problemu, ale zjada max 15min i zasypia w sposób niewybudzalny. Jest zrelaksowana, uśmiechnięta, piąstki wypuszczone, wiec instynktownie czuję, że się najada. Niemniej mam lekkiego stresa, bo te karmienia są na tyle krótkie, że często nawet nie daje rady namówić jej na opróżnienie obu piersi, kończymy po jednej 🤷🏼♀️ Trochę to dziwne i mam w sobie lekkie obawy, czy nie zadziała na minus w temacie odzyskiwania wagi i ewentualnej żółtaczki. No ale cóż - robim co mogim, jakby to powiedział klasyk.
Rzucam luźny temat do rozkminienia, ale jestem bardzo ciekawa Waszych doświadczeń ze szpitali w całej Polsce. Pewnie niektóre z Was rodziły w „szpitalach topowych”, a inne w mniej komercyjnych. Mamy tu fajną próbkę…
Czy u Was też położne były AŻ TAK czepliwe? A jeśli tak to które? Zgodziłybyście się ze mną, że to te starsze wiekiem ciągle mają o coś problem i nagminnie wciskają butle z mm jako rozwiązanie na płacz dziecka? Mi wybucha już mózg od bzdur, które tu słyszałam (a Żelazna, czyli szpital teoretycznie mocno komercyjny). Klasyczne teksty typu „nie ma Pani pokarmu w piersiach”, „dziecko nie naje się z takich piersi”, „zagłodzi Pani dziecko”. Czepianie się o każde współspanie z dzieckiem (ja rozumiem względy bezpieczeństwa, serio, ale coś za coś, jeśli maluszek płacze CAŁĄ NOC to nie dziwię się mamie, która koło 4-5rano zasypia już z nim na piersi). Czepianie się o używanie telefonu/tableta w momencie, kiedy ma się na sobie maluszka. Czepianie się nawet o zaduch na sali. Że o takiej durnocie jak czepianie się o niewyniesione talerze po posiłku to już po prostu nie wspomnę (nie wiem, jak można nadawać temu takiej rangi 🤯 zmęczona obolała mama, noworodzio potrzebujący uwagi, laktator do wyparzenia, a my się mamy przejmować wyniesieniem talerza na stojak na korytarzu).
Żeby nie było - większość tych tekstów nie była skierowana do mnie. Poza tym to mój drugi poród, więc jakaś tam moja prywatna wiedza i doświadczenie dają mi o wiele większą pewność siebie i totalnie te teksty zlewam, zero stresu. Ale aż żal mi się robi dwóch pierworódek, które ze mną leżą na sali. Dużo z nimi rozmawiam, bo nie mieści mi się w głowie, jak można świeżo upieczonym mamom robić taką sieczkę w głowie. Krytykować je, momentami wręcz oskarżać. Nie mieć żadnej empatii względem ich braku doświadczenia. Ta pogardliwość tych starych bab… przepraszam za słowo, ale inaczej się nie da. Jest mi tych dziewczyn po prostu żal, bo na ich miejscu kompletnie nie wiedziałabym, kogo słuchać, kto ma rację i co tak naprawdę robić, żeby pomóc mojemu dziecku/mojej laktacji. Kosmos.
Ach, i może jeszcze na koniec dodam, że subiektywnie stwierdzam, że nasze dzieci są wybitnie nieproblemowe. Serio, jak porównam naszą salę do tej, którą miałam po 1 porodzie, to niebo a ziemia. Tutaj większość się zgadza, dzieciaczki pięknie jedzą, wypróżniają się, siusiają. Stosunkowo niewiele płaczą. Płaczą po prostu jak potrzebują uwagi, czułości, przytulenia, totalna norma i fizjologia. Więc tym bardziej nie umiem się w sercu pogodzić z tym, jak paskudnie traktują nas tu poszczególne położne. Dosłownie tak jakby ich życiowym celem było przyjść, przysrać i wyjść. I to w tak specyficznym zawodzie. Ko-szmar 🤦🏼♀️
Jestem ciekawa Waszych doświadczeń i odczuć. Ściskam 🤗
Trzymam kciuki za szybki wypis!!! A jak doszlo do tego, ze niestwierdzona cukrzyca? Jak to teraz wyszlo ?
początek starań 2021, pierwsze badania diagnostyczne 2022
07.2022 amh: 0.98 fsh:17.90
12.2022 - HyCoSy, niedrożny lewy jajowód
08.2023 amh: 0.3
03.2024 amh: 0.45
29.04.2024 - pierwsze ivf początek stymulacji
08.05.2024 - punkcja, 3 🥚
13.05.2024 - transfer
24.05.2024 - s-HCG 215, transfer udany
09.09.2024 - połówkowe, 323 g wszystko w normie 🎉