Teściowie nie interesują się ciążą i porodem
-
WIADOMOŚĆ
-
Zastanawiam się, czy tylko u mnie tak jest, czy może któraś też się z tym spotkała. Moi "teściowie" (nie jesteśmy małżeństwem, ale mieszkamy w jednym domu z nimi z osobnym wejściem) w ogóle nie interesują się moją ciążą i porodem. A rodzę za 2 tygodnie. To będzie ich pierwsza wnuczka od pierworodnego syna. Zainteresowanie -10. Mało tego, teściowa potrafi zrobić awanturę, że spóźniamy się z rachunkami za prąd, chociaż ma kupę kasy i chyab zdaje sobie sprawę, że mieliśmy teraz dużo wydatków. ZAstanawiam się, czy to normalne? Jak jest u Was? Ja bym sobie życzyła, żeby oprócz zainteresowania i chociaż pytania o moje samopoczucie i dziecka, zaproponowała, czy zapytała "czy mamy pieniądze i czy pomóc nie trzeba"? Ale może ja za dużo wymagam?
-
Przykra sytuacja... U mnie co prawda do porodu jeszcze daleeeeeko ale też bywa z teściami nieciekawie (na szczęście już z nimi nie mieszkamy!) Jeśli chodzi o kwestie finansowe to nie mogę złego słowa powiedzieć bo ciągle nam pomagają, nawet kiedy nie chcemy. Ale cała reszta... Na samą wieść o ciąży jakiejś wielkiej radości nie było, a to będzie ich pierwszy wnuk/wnuczka. Nie pytają jak się czuję ani nic. Momentami zachowują się jakby żadnej ciąży nie było, np w święta teściowa proponowała mi winko... A podczas ostatniej rozmowy to w ogóle nam ręce opadły. Mąż zaczął zagadywać coś na temat łóżeczka gdzie postawimy, że już ubranek trochę kupiliśmy, a teść na to "Jeszcze dużo czasu. Najpierw niech się zdrowe urodzi, potem będą ubranka." I tyle się mąż radością z rodzicami podzielił...
Mam nadzieję, że zarówno u Ciebie jak i u mnie po porodzie wszystko się zmieni, zakochają się w maluchu i relacje się poprawią -
zależy jakie zawsze mieliście relacje. Może teście chcą żebyście się usamodzielnili i dlatego tak się zachowują? A co do kwestii pomocy - owszem można pomóc ale nie jest to jakiś przymus. To będzie wasze dziecko a nie ich. Moi teście też mi nic nie pomogli, ale nie uważam że to źle z ich strony i nie wymagam tego od nich bo to nasz wybór żeby zostać rodzicami. A nawet cieszę się że nie muszę się męczyć i nikt mi nic nie narzuca swojego zdania.
Penelope, gigsa lubią tę wiadomość
-
Też myślałam, że jak się mały urodzi to nasze relacje się poprawią. Oczywiście we wnuku sie zakochali, ale najlepiej żeby mój partner sam do nich z dzieckiem przyjeżdżał. Mnie od początku nie zaakceptowali i tak już pozostanie. Na szczęście dzieli nas 300 km, więc nie muszę się z nimi widywać.
Także nie jesteś sama z takimi problemami.lolka83 lubi tę wiadomość
-
Przestać mieć oczekiwania i wymagania bo jakie mamy prawo by czegokolwiek wymagać? Każdy ma prawo żyć jak chce, teściowie też. Oni śpią spokojnie a Ty się denerwujesz, jaki sens? Co do rachunków, no cóż, macie umowę, układ, i czy to teściowa czy prywatny właściciel czy bank należy się tego trzymać .
Chanela, Anoolka, karmar lubią tę wiadomość
-
Ja mieszkałam z teściami jak urodziłam pierwsze dziecko i też nie byli wogole tym przejęci rzadko przychodzili, zawsze narzekali ze jest za ciepło chodziażurodziłam w zime gdzie bylo -15 C no ale cóż tak to juz jest. Nad innymi wnukami zawsze bardziej się tzresła zawsze tesciowa a twierdzila ze my sobie damy rade i tak samo jest i teraz chociaz na całe szczescie nie mieszkamy juz z nimi. I powiem wam szczerze że nawet moj mąż do nich nie jezdzi chociaz dzieli nas 2km. PO prostu tacy sa a ja nie ma co do nich złudzien i oczekiwań. Pamietaj umiesz liczyć licz na siebie. Nie ma co się oglądać na innych.!!!
-
Najlepszym rozwiązaniem byłoby jak byście się wyprowadzili. Ale z tym wiem, że różnie bywa.
Mnie niby teściowa bkceptuje, ale na jakąkolwiek pomoc nie mam co liczyć. Gdy leżałam pół roku w szpitalu nie zdążyła przyjść w odwiedziny. Mało tego dziecko ma już prawie 9 m-cy a ona nie była u nas jeszcze ani razu. Widziała go kilka razy w samochodzie. Ja jestem zdania, że się nie będziemy narzucać. Widocznie babcia nie odczuwa potrzeby nawiązania bliższych relacji z wnukiem.
Ja gdy byłam w ciąży i miałam powiedziane, że nie wolno mi nic robić, że czeka mnie ciąża leżąca, to od teściowej nawet razu nie dostałam kubka z wodą. Więc przeprowadziliśmy się na ten ciężki okres do moich rodziców. A gdy coś teściowa chciała, to nie odbierałam telefonu od niej. A ona do tej pory nie wie dlaczego nie chciałam z nią rozmawiać. -
Moi Teściowie też niespecjalni. Jak się mloda urodziła to w ogóle nie mieli z nia kontaktu, Taśka moich rodziców uwielbia, a moich teściów w ogóle nie zna. Ale teściowa potrafiła zrobić awanturę z zazdrości o kontakt z mlodą, po czym w ogóle o niego nie zabiegała.
Teraz jest lepiej, teściowa poszła na terapię AA, nie pije już od około roku, nawet młoda chętnie z nią zostaje czasem. Ale teść... Taśka nawet nie wie jak ma o nim mówić bo zupełnie nie wie kto to jest. Cóż... rodziny się nie wybiera, a ja nie będę nikogo do niczego zmuszać. -
nick nieaktualnykaren657 wrote:Zastanawiam się, czy tylko u mnie tak jest, czy może któraś też się z tym spotkała. Moi "teściowie" (nie jesteśmy małżeństwem, ale mieszkamy w jednym domu z nimi z osobnym wejściem) w ogóle nie interesują się moją ciążą i porodem. A rodzę za 2 tygodnie. To będzie ich pierwsza wnuczka od pierworodnego syna. Zainteresowanie -10. Mało tego, teściowa potrafi zrobić awanturę, że spóźniamy się z rachunkami za prąd, chociaż ma kupę kasy i chyab zdaje sobie sprawę, że mieliśmy teraz dużo wydatków. ZAstanawiam się, czy to normalne? Jak jest u Was? Ja bym sobie życzyła, żeby oprócz zainteresowania i chociaż pytania o moje samopoczucie i dziecka, zaproponowała, czy zapytała "czy mamy pieniądze i czy pomóc nie trzeba"? Ale może ja za dużo wymagam?
Chanela, gigsa lubią tę wiadomość
-
Wydaje mi się, że Karen nie chce od nich pomocy tylko chodzi o zwykłe zainteresowanie, dobre słowo.
Moim teściom "pochwaliliśmy" się w święta, że będą dziadkami. Reakcja teściowej : no fajnie, ale mamy fajny prezent na święta.
I koniec tematu. Teściu nic, zero.
Zrobiło mi się autentycznie przykro. Mężowi też. Jesteśmy cztery lata po ślubie, nieraz pytali kiedy i kiedy a teraz taki zonk.
Od świąt widziałam ich już kilka razy i ani razu nawet nie zapytali jak się czuje ani nawet na kiedy termin.
Mimo, że nie jestem z nimi związana itp to głupio mi było no i męża mi szkoda. -
u mnie dopiero początek ciąży ale i też nie ciekawie .... teściowie jeszcze wiedzieć nie mieli no ale nie wytrzymałam w trakcie awantury w święta wykrzyczałam no i .... udają jakby o niczym nie wiedzieli ... mieszkają ponad 300 km stąd więc mam spokój ale do męża dzwonią po 5 razy dziennie a ani razu nie zapytali o ciąże a tym bardziej o mnie... zresztą od początku moi rodzice stają na głowie nawet wzięli kredyt żeby nam pomóc stanąć na swoim a teściowa to by chciała żebyśmy to my jej pomagali jeszcze choć zdrowa pełna sił to siedzi całymi dniami na 4 literach i rozwiązuje krzyżówki... ciekawe czy jak maleństwo się urodzi to chociaż będzie chciała je z raz zobaczyć... pewnie każe nam do siebie jechać bo przecież sama się boi z domu wyjść... w tym wszystkim szkoda mi tylko teścia bo on nie ma nic do powiedzenia, a jest zupełnie inny
-
WIecie, najgorsza jest też reakcja mojego Faceta - ich syna. Wprawdzie próbuje stawać w naszej obronie, ale wczoraj mi wykrzyczał, że jestem "wredna małpa" bo nie chcę Mamusi wszystkich rachunków zapłacić. A ja mu mówię, że 1500 na położną muszę mieć odłożone (w Wawie takie ceny). Jemu się wydaje, że ja śpię na kasie. Jak na mnie krzyczał to mała w brzuchu zaczęła pulsować i się wystraszyłam Powiedziałam, że może do Trójmiasta wyjedziemy, do mojej rodziny, oni będą pomagać, to on stwierdził "to jedź". A ja na to wszystko mam od tygodnia zapalenie gardła takie, że nie mogę mówić i jest coraz gorzej, a poród się zbliża. Myślę, że to wszystko z żalu w sercu, ktory noszę...
-
karen657 wrote:WIecie, najgorsza jest też reakcja mojego Faceta - ich syna. Wprawdzie próbuje stawać w naszej obronie, ale wczoraj mi wykrzyczał, że jestem "wredna małpa" bo nie chcę Mamusi wszystkich rachunków zapłacić. A ja mu mówię, że 1500 na położną muszę mieć odłożone (w Wawie takie ceny). Jemu się wydaje, że ja śpię na kasie. Jak na mnie krzyczał to mała w brzuchu zaczęła pulsować i się wystraszyłam Powiedziałam, że może do Trójmiasta wyjedziemy, do mojej rodziny, oni będą pomagać, to on stwierdził "to jedź". A ja na to wszystko mam od tygodnia zapalenie gardła takie, że nie mogę mówić i jest coraz gorzej, a poród się zbliża. Myślę, że to wszystko z żalu w sercu, ktory noszę...
Nie mówię, że moi jakoś się przejmują i przeżywają, bo bym skłamała. Ale relacji z nimi złych nie mam- przyzwyczaiłam się do tego, że to taki typ ludzi, że trzeba im samemu mówić, że coś się dzieje, bo sami się nie zainteresują. No ale trudno. Przykro jest tylko mojemu mężowi, że wszyscy w koło pytają jak żona i mały a rodzice nie...
Dlaczego musisz mieć na położną? Nie bardzo rozumiem. Jedziesz do szpitala i rodzisz. Wszelkie dodatkowe wydatki typu ekstra położna z mojego punktu widzenia są trochę nad wyraz panikowaniem i cudowaniem. Ale nie moja sprawa.
Co do faceta. Jak to jest? Jesteście razem ale TY MUSISZ mieć odłożone i zapłacone? Dziecko jest wspólnym wydatkiem, tak jak wspólnie je robiliście. Jakbym ja coś takiego usłyszała, to faktycznie sama pojechałabym do swojej rodziny. Skoro już na tym etapie nie możesz na niego liczyć i robi ci awantury, to później będzie tylko gorzej. Nie warto męczyć się z kimś tylko dlatego, że wypada, bo wspólne dziecko...
Sabela, evas, Angela89, Czarnaa94, karmar lubią tę wiadomość
-
Kaj w naszym związku to ja zawsze byłam tą stroną, która ma pieniądze i wszystko organizuje. Teraz mam spory ZUS, bo mam własną działalność dobrze funkcjonującą. Więc jemu chodzi o kasę z tego ZUSu i to, że "ja zawsze mam pieniądze". On nigdy nie ma i tak było zawsze. Jest słabo ogarnięty finansowo i chyba nigdy się to nie zmieni.
Położna jest dla mnie bardzo ważna, ponieważ ja chcę rodzić naturalnie z różnymi opcjami wg jogi (jestem instruktorem). Tyko dwie położne w szpitalu się zgadzają na wersje nie-medyczne i w pozycjach jogi. A poza tym w Wawie tak jest, że jak zapłacisz 1500 to masz miejsce, a jak nie to możesz go nie mieć. Nie chcę mieć takiego stresu i nie chcę przypadkowej położnej. -
Pieniądze Na możliwość rodzenia w pozycjach jogi czy płacenie ustalonych wcześniej rachunków, zobowiązań... I oczekiwanie że ktoś podaruje nam to zobowiązanie, nawet jeśli to teściowa. Moim zdaniem to wygórowane "wymagania". Może to mąż powinien postarać się o lepszą pracę...
-
Penelope - tu nie chodzi o podarowanie zobowiązania. Jakiś czas temu wysłałam do teściów i do moich maila z prośbą o dorzucenie się do wózka dla ich pierwszej wnuczki. A zaznaczam, że i w jednym i w drugim przypadku na biednych nie trafiło! Mój Ojciec, stary poznański sknera, od razu odpowiedział, że jasne i dał połowę + kupił jeszcze inne akcesoria. A teściowie się wypieli. I od tego się zaczęło. że nie dosyć, że mają w dupie ciążę, poród i ogólnie wszystko z tym związane, to nie chcieli się dorzucić (a naprawdę mają) i jeszcze przypominaja o terminowym płaceniu rachunków.
-
karen657 wrote:Penelope - tu nie chodzi o podarowanie zobowiązania. Jakiś czas temu wysłałam do teściów i do moich maila z prośbą o dorzucenie się do wózka dla ich pierwszej wnuczki. A zaznaczam, że i w jednym i w drugim przypadku na biednych nie trafiło! Mój Ojciec, stary poznański sknera, od razu odpowiedział, że jasne i dał połowę + kupił jeszcze inne akcesoria. A teściowie się wypieli. I od tego się zaczęło. że nie dosyć, że mają w dupie ciążę, poród i ogólnie wszystko z tym związane, to nie chcieli się dorzucić (a naprawdę mają) i jeszcze przypominaja o terminowym płaceniu rachunków.
hmmmm a skoro razem mieszkacie to czemu maila wysłałaś a nie po prostu poszliście sami poprosić osobiście? Może im też się zrobiło przykro że taka forma prośby i dlatego teraz macie spięcia ... nie będzie łatwiej pójść porozmawiać i poprosić spokojnie, może będzie to trudne ale a nóż uda się dogadać -
nick nieaktualnyA moim zdaniem mówimy o dwóch różnych rzeczach. Bo czym innym jest dla mnie brak zainteresowania wnuczką a czym innym brak wsparcia finansowego. O ile pierwszego nie rozumiem to drugie chyba mogę. Super jak rodzice czy teściowie pomagają. Ale to nie jest ich obowiązek i jeśli nie chcą nie muszą tego robić. Z różnych powodów... bo nie mają pieniędzy albo bo takie mają zasady.
My jesteśmy w tej komfortowej sytacji że moi rodzice kupili nam wózek. Teściowa też pewnie coś kupi choć coś mniejszego bo po prostu ma mniejsze możliwości. Jednym i drugim za pomoc i wsparcie jestem wdzięczna. Ale decyzja o dziecku była naszą decyzją i to my ponosimy jej konsekwencje i sami ppłacimy za większość rzeczy związanych z ciąża i dzieckiem choć milionerami nie jesteśmy. Kupujemy po prostu to na co nas stać. Gdyby rodzice sami nie zaproponowali pomocy nigdy bym ich o to nie poprosiła (chyba że naprawdę miałabym dramatyczną sytuację). A już na pewno nie przyszłoby mi do głowy żeby mieć do nich pretensje że nie pomagają! Natomiast gdybym zauważyła że nie kochają mojego dziecka albo źle je traktują to nie miałabym żadnych skrupułów żeby zrobić awanturę a nawet zerwać z nimi kontakt.
I tak sobie myślę ale to tylko moja sugestia że o takich rzeczach jak dołożenie się do wózka lepiej rozmawiać osobiście niż pisać maile. A co do rachunków to czy uprzedziliście teściową że się spoznicie? Jeśli nie to może stąd wziął się problem? Jeśli zdeklarowaliście że coś zapłacie a tego nie
zrobicie albo zrobicie to później to należało o tym uprzedzić teściową.Wiadomość wyedytowana przez autora: 7 stycznia 2015, 17:24
Penelope, Chanela, Anoolka, Kava, Czarnaa94, karmar lubią tę wiadomość