WRZEŚNIOWE SZCZĘŚCIA 2016
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualny
-
Behemottka, zapytam właśnie dziś przy okazji KTG o te nóżęta

"Niebieskie słonie"? Brzmi czadowo
Madziuuuula - ale u mnie nie na wieczór. Równie dobrze z rana. I całe nogi ;/ Dziwnie to wygląda. Daję wtedy do góry bla bla, ale jak mam co rusz siedzieć z nogami do góry i kwitnąć, zamiast robić wycieczki, jak AJrin
to mam wrażenie, że po godzinie porodu powiem: "Dziękuję, ja już nie mam siły" hihihi
)))))
Ksosia, kurczę, szkoda, że nie potrafią wcześniej określić, że dziecko się źle wstawia
Niby teraz taka technologia, a tu Gucio.... 
bbeczka. opisu I porodu nie lubię
Ale drugi - jak marzenie!!!!!! 
To ja poproszę ten drugi
)))))
violett - no maaaaaaam taką nadzieję

Anulka - trochę się boję masować, bo zostają białe ślady
więc tak ciut ciut ruszam - ale głównie staram się kopytka w górę wyciągać 
Tylko mnie wkurza, że tak szybko zmieniają kolor - nie zdzierżę siedzenia całymi dniami aż do rozwiązania, hihi
A właśnie - a tej maści z kasztanowca używacie jakiejś konkretnej? Pytam tak bardziej pod kątem PO porodzie, chociaż może i teraz by się przydała?
żabko, trzymaj się. I dobrze, że jakieś skurcze się piszą - ponoć wtedy cc lepsza dla maluszka
LRF, Angela - no to wychodzi, że cc miałabym szanse przeżyć. U mnie wyrostek wywalony podczas laparotomii jak stąd na Księżyć, z rozlanym zapaleniem otrzewnej i temu podobnymi atrakcjami
Echhhh, gdyby to były Stany, możnaby pewnie pociągać tych osłów po sądach......
Darusia - si, właśnie zobaczyłam, że kolejne rozstępy mi się robią, właśnie pod pępkiem. Robię sobie czem wręcz kompresy z balsamu/olejku, bo skóra trzeszczy od tego, co wyczynia na spółkę Junior i moja macica...
No nic, my znowu na KTG. Aż się złamię i kupię jakąś czekoladkę w automacie w przychodni. Może po słodkim Jaśnie Pan Książę raczy trochę bardziej współpracować????? ;] -
Little Red Fox wrote:kamcia, zaczynam się naprawdę bać, pamiętam że oni nie mieli oporów żeby wejść na nasze podwórko lub nawet do domu
jeszcze przy tak malutkim dziecku...
sprawdzę lepiej czy drzwi wejściowe są zamknięte
ja to zdzieciństwa pamietam
szli cyganie, to my w domu szybko sie zamykalismy, a oni kradli z podwórka, co podpadło ...kury też
a ja mieszkam niedaleko Gorzowa- oni tu sie ładnie zadomowili...
-
nick nieaktualnyDarusia
Mój tak ma jak siedzę na krześle przy stole, bardzo mu się ta pozycja siedząca nie podoba i potrafi tak się wiercić, ze wczoraj myślałam, że mi coś w pachwinach pęknie
pomaga zmiana siedziska na fotel lub kanapę
silne są te nasze dzieciaczki ale wolę gdy jest aktywny
A tak w ogóle Dzień Dobry
u nas cudna pogoda, temperatura optymalna i piękne słońce - ja tak chcę cały czas
witam się w 40!!!!!! tygodniu
kamciaelcia, violett lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyCo do opuchlizny to ja wczoraj pierwszy raz zauważyłam u siebie opuchnięte kostki ale to pewnie przez 3-godzinny maraton po sklepach
Z optymistycznych wersji porodu
Moja kuzynka 38 lat, drugie dziecko po 15 latach, na IP zjawiła się o 23 - wywiad + papierologia, porodówka, mały o drugiej w nocy był już na świecie
Bratek, violett, Sabina, bbeczka91 lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnyBisacz, u nas z siedzeniem przy stole jest tak samo. Nie moge nawet zjesc normalnie, maz sie zawsze smieje z tego.
Ksosia, ja tam nie mam nic przeciwko
Kurcze przysnelam na chiwle, a tu 11!!
Obudzil mnie lekki bol nerki, ehh juz nospa od rana, mam nadzieje, ze sie nie rozkreci, bo nie chce szpitala.
Martta, jak u Ciebie?
-
No ja też mam pozytywną historię, co prawda już tu chyba pisałam.
Bratowa miała skurcze gdzieś od 6h rano ( chyba, że jakieś przespała, ale niby nie..), pojechała do szpitala, a lekarz do niej, że to jeszcze nie teraz i do domu ją wysłał. Wróciła do domu, rozkręciło się. 12.20h znów w szpitalu, od razu na porodówkę i 15.20 Mały przywitał świat. To był pierwszy poród.
Porody są różne. Wiadomo - najważniejsze jest pozytywne podejście do tematu, zresztą chyba każdego, ale ja jednak nie mogę wyzbyć się strachu, choć to nie jest panika, bardziej obawa.
Bratek lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyAa, kiedys rozmawialysmy tu o sprzataniu i ktoras z Was (moze Ajrin?) polecala nam Karchera, ale taki model chyba za ok 400 zl, jesli dobrze pamietam, byl nawet link, ale nie moge znalezc.
Namowilam meza na zakup, ale na ich stronie jest kilka roznych modeli, a zalezy mi nq takim do domu, ktory umyje podlogi, czasem kanape, okna, itp.
Kojarzycie ten model? -
nick nieaktualnyPani dr nie dyskutowala ze mną.
Zbadala szyjka ok.
Czop odchodzi bo tak bada żeby się coś zaczęło.
Powiedziała że do jutra zostaje na pewno a insulinę zwiększyć o 2j.
Cukry mi wywala już po wszystkim:-(
Brzuch boli nospy nie dają specjalnie (położna się wygadala rano) bo ja do porodu
Chodzę jak kaczka tak mnie miednica boli:-( -
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyNo właśnie nic nie mówiła.
Na temat porodu nie dyskutowala ani słowa.
Lekarz też nic nie odzywa się.
Myślę że jest załatwione cc i tak ma być tak robią że mną specjalnie.
Jeśli wyjdę do domu to wtedy będę myśleć ale bądźmy dobrej myśli
No i jest 38 może czekają na 38+......
Wiadomość wyedytowana przez autora: 8 września 2016, 11:10
-
Ksosia, to się wycierpiałaś Kochana. Ale mimo wszystko ciesz się, że w porę skierowali Cię na cc i chwała Bogu skojarzyli Twoje bóle krzyżowe ze złym wstawieniem.
Ja miałam to samo, dziecko źle wstawione w kanał rodny (wysokie proste stanie główki), bóle krzyżowe były takie, że miałam tensy z elektrodami podkręcone na maksa, mąż mi wciskał kciuki w nerwy krzyżowe co 3 minuty, aż mu palce spuchły, ja się darłam i płakałam mimo wdychania gazu, a położne uparcie twierdziły, że urodzę. Doszłam do 10 cm rozwarcia, parłam 30 minut co 2 min, po czym łaskawie przyszedł inny lekarz, stwierdził, że przecież dziecko jest źle wstawione i nie ma szans, że urodzę i zabrali mnie na cc. A jak mąż prosił o cc już wcześniej, to go położne zbyły, że na cc kierują dopiero po 2 godzinach nieefektywnych skurczów partych. 16 godzin cierpienia. A teraz się lekarze dziwią, że nie chcę próbować sn po takim przeżyciu. Może gdyby mnie wtedy wcześniej zdiagnozowali, a nie "wymordowali" porodem, to bym miała dzisiaj inne podejście.
Dziewczyny, uczulcie swoich mężów na takie sytuacje, bo to oni będą trzeźwo myśleć, to oni będą patrzeć lekarzom na ręce i oni mogą Was uratować naciskając na lekarzy. Bo nieraz położne i lekarze są ślepi, a rodzącym i dzieciom w brzuchu dzieje się krzywda.
Dagn_ lubi tę wiadomość
-
Swoją drogą co się dzieje, że większość porodów kończy się teraz cc? Pokolenie słabsze, czy co? Nie mówię o cc na życzenie, ale o wskazaniach, braku postępu itp. Tak sobie smutno myślę, że gdyby nie cc, to tyle dzieci by się nie urodziło. Może to jest ewolucyjnie zaprogramowane. A my przechytrzyliśmy naturę... Takie mnie wzięły egzystencjalne dylematy ehh
madiiiii lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyu mnie problemy zdrowotne nie pozwoliłby na sn, a bardzo chciałam mieć dzieci. Jednak nie wiem czy w przyszłości będzie mi jeszcze dane cieszyć się ciążą i drugim brzdącem. Więc cieszę się jak głupia że mam Fifiego, mimo różnych problemów
haneczka, agatia lubią tę wiadomość
-
Madziuuuula wrote:No ja też mam pozytywną historię, co prawda już tu chyba pisałam.
Bratowa miała skurcze gdzieś od 6h rano ( chyba, że jakieś przespała, ale niby nie..), pojechała do szpitala, a lekarz do niej, że to jeszcze nie teraz i do domu ją wysłał. Wróciła do domu, rozkręciło się. 12.20h znów w szpitalu, od razu na porodówkę i 15.20 Mały przywitał świat. To był pierwszy poród.
Porody są różne. Wiadomo - najważniejsze jest pozytywne podejście do tematu, zresztą chyba każdego, ale ja jednak nie mogę wyzbyć się strachu, choć to nie jest panika, bardziej obawa.
No to ja znam historię drugiego porodu mojej teściowej z moim mężem jeszcze bardziej optymistyczną.
Teściowa przeczuwała, że może dziś urodzić, więc kazała się zawieźć do szpitala, bo miała daleko w innym mieście. A wtedy czasy były takie, że przyjmowali kobiety około terminu nawet bez akcji porodowej. No i teściowa sobie spała aż o 2:00 w nocy obudziła się z mocnymi skurczami i mówi do położnej, że będzie rodzić, że ona to już wie, bo to drugie dziecko, a jej się z bólu kafelki schodzą w oczach. No to położna niespiesznie zrobiła jej lewatywę i poszła na chwilę do innego pokoju. A teściowa woła do niej "proszę pani! ja rodzę", wdrapała się na fotel i czuje, że dziecko napiera. Położna wbiegła do sali i podobno nie wiedziała co łapać, dziecko czy kupę, bo wszystko wyszło razem w jednej chwili.
Do teraz mój mąż w pewnych kręgach jest nazywany samolotowym chłopakiem.
Sabina, Madziuuuula, Bratek, AJrin, violett lubią tę wiadomość
Z GŁOWĄ O SUPLEMENTACH





[


