Tydzień dla Płodności   

Nie przegap swojej szansy!
Umów się na pierwszą wizytę u lekarza specjalisty za 1zł.
Tylko do 23 listopada   
SPRAWDŹ
X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki ciążowe A gdyby tak... Jeszcze raz?
Dodaj do ulubionych
1 2 3 4 5 ››

8 grudnia 2017, 06:21

Wg BBF 25% za mna!

12 grudnia 2017, 15:04

10tyg+4dni

Zaczęłam pisać długaśny wpis do pamiętnika i... niezdarnie kliknęłam cos/gdzieś i cały tekst diabli wzięli :-/… Cóż…

Podsumowanie ostatnich dni:

Powolutku wracam do świata żywych, byłam nawet na kilku przedświątecznych spotkaniach z koleżankami (herbatka, pyszne ciasto ahhh). O moim stanie nadal nikt nie wie, ale grono koleżanek to zbiór różności: dzieciate, niedzieciate, po stratach, po bezproblemowych ciążach… Tematy ciążowo-dzieciowe sa wiec na porządku dziennym. Ja, sprytnie lawirując tematami i watkami, podpytywałam się o ich doświadczenia. O dziwo, dziewczyny (nawet te po bardzo ciężkich przejściach) zgodnie stwierdziły, ze ciąża (ogólnie rzecz biorąc) to super czas i szkoda marnować go na malowanie katastroficznych wizji. I… tak jakoś to na mnie podziałało. Przestalam się na maxa nakręcać. Nie odliczam dni do USG (teraz dopiero zerknęłam, ze to za tydzień), dbam o siebie, staram się myśleć o miłych rzeczach (idą święta!) i… tylko tyle i aż tyle. Może po prostu potrzebowałam już wyjść z domu i pogadać z KIMKOLWIEK? Może to samotność i izolacja doprowadziły mnie do takiego kiepskiego stanu w ostatnich tygodniach? W święta powiemy najbliższej rodzinie. Myślę, ze wtedy tez poczuje się lepiej, to ukrywanie się to ciężka praca  ale uważam, ze to było słuszne.

Jedyne co mnie troszkę martwi to… brak seksu… Ochota jest, ale wyraźnie zabronione przez lekarza. W nocy mam sny erotyczne, także takie z orgazmami (chyba, ze mi się to śni? Hehe). Poczytałam trochę i dowiedziałam się, ze to normalne. Hormony szaleją a niestety energia seksualna nie ma gdzie ujść… Musze się postarać nad tym jakoś panować (eee, jak?), bo nie wiem co tam z tym krwiakiem… Troszkę wstydliwa sprawa, ale co poradzę? ;-)

15 grudnia 2017, 13:19

11tyg+0dni czyli wchodze w 12sty tydzien

Jest OK. Rozleniwiona jestem strasznie, ale staram sie zachowywac pozory normalnosci. Troche ogarniam w domu, staram sie zawsze jakis obiad zrobic i troszke zadbac o siebie (jakas maseczka na twarz, pachnacy balsam etc) ale nie ukrywajmy nie jestem w 100% soba... Brak mi ruchu, sportu, ahh jak chetnie porobilabym znienawidzone brzuszki!

Co do dolegliwosci i objawow:
czy urosly mi piersi? nie wiem... siedze w domu, wiec nie nosze stanika. Kiedy gdzies wychodze to zakladam `miekki` materialowy stanik (bez gabek i fiszbin), bo jakos mi niewygodnie, ale nie wiem zy to kwestia odzwyczajenia sie czy moze troche wieksze sa??? Ja w ogole nie lubie stanikow ;) a ze biust mam niewielki to nawet jego brak nei jest jakims problemem. Czy bola? Czasem tak - taki piekacy bol. Czasem nic nie czuje (wtedy sie martwie).
Brzuch - odstaje, jak pisalam juz wczesniej, ale nie mecza mnie ani wzdecia (nie bardziej niz normalnie w kazdym razie ;-P) ani zadne zaparcia.
Inne: sluz... tutaj nie wiem... skonczylam kuracje nystatyna, ale z rana zawsze mam zolta wydzieline! Pozniej, w ciagu dnia, jest juz bialawo-bezbarwna. Dzis rozmawialam na ten temat z polozna (opcja czatu LuxMed) i powiedziala, ze skoro zolty kolor jest tylko rano to nic sie nie dzieje. Nic mnie nie swedzi ani nie piecze. Na USG we wtorek spytam sie lekarza, ale obawiam sie, ze moge nie uzyskac odpowiedzi, bo `to jest lekarz tylko od usg` i `prosze sie zglosic do lekarza prowadzacego`. W ogole paranoja z ta ciaza; w internetach rada na wszystko `jesli cos sie niepokoi skonsultuj sie ze swoim lekarzem` - ale z tego wynika, ze musialabym sie konsultowc z lekarzem co 5 minut!

W kazdym razie... byle do wtorku ;-)

18 grudnia 2017, 14:32

11tyg+3dni

Jutro USG. Do tej pory bylam spokojna, teraz wlaczyla sie nerwowka. Dzis w nocy nie moglam spac. Mam nadzieje, ze uslysze same dobre wiadomosci...

Bylismy wczoraj z Mezem u jego rodzicow. Sa totalnie zakochani w swoim dwuletnim wnuczku. Ciagle tylko `maly to, maly tamto`, non stop na Skype z `Malym` i jego rodzicami... Nie, zeby mi to przeszkadzalo, ale sklonilo mnie to do innego typu rozmyslan... Patrzac na ta rodzine po drugiej stronie komunikatora zaczelam sie zastanawiac... jak to bedzie u mnie? U nich wszystko sie kreci wokol dziecka. Ono jest najwazniejsza. Pokoj zawalony zabawkami. Maly dostalby gwiazdke z nieba gdyby jej zapragnal... Wszystkie rozmowy w 3 sekundy schodza na dziecko. A ja... nie znam sie na dzieciach za cholere. Nigdy nie trzymalam dziecka na rekach (tak tak, nigdy nie chcialm, bo nie lubie dzieci i nie czulam potrzeby `poprzytulania` dziecka kolezanki). Nie widze siebie wymyslajacej jakies dziwne zabawy typu `kuci kuci ga ga gu` polegajace na ciagnieciu dziecka za palec u nogi i patrzenie jak sie cieszy... Mam wrazenie, ze jestem na to wszystko zbyt... rozsadna? (nie wiem czy to dobre slowo). Powiedzialm o moich `lekach` Mezowi, ale stwierdzil, ze znow zaczynam biadolic... No coz...

20 grudnia 2017, 09:54

11tyg+5dni

Po badaniu.

Na wstepie lekarz stwierdzil, ze troszke za wczesnie przyszlam, bo plod musi miec minimum 4,5 cm zeby dalo sie go zbadac. Kazal mi sie polozyc i zaskoczyl mnie, ze badanie bylo przez brzuch (a nie transwaginalnie). Klade sie a on mowi "prosze patrzec na ekran". A ja nie chcialam/nie moglam spojrzec dopoki nie uspokoil mnie tekstem "o, rusza sie". Wtedy juz spojrzalam. Okazalo sie, ze bachorek ma 5,2 cm wiec mozna bylo go zbadac. Ah, w miedzyczasie do gabinetu wlazl moj Maz i widzialam po jego twarzy, ze jest zachwycony tym ruszajacym sie robakiem (a pamietajcie, ze on nie pokazuje czesto swoich emocji). No wiec lekarz stwierdzil, ze serce, zyly i jeszcze jakies tam inne narzady ok. Ale problem byl taki, ze dzieciak byl zle ulozony i nie mogl zmierzyc przeziernosci. Dziabal mnie ta glowica (myslalam, ze mi flaki wyplyna) zeby zmusic dzidiola do przekrecenia sie. Robal sie ruszal, ale uparcie siedzial jak siedzial. Lekarz zdecydowal sie zbadac mnie przez pochwe, ale to nie pomoglo, nie udalo sie dokonczyc badania. A ze bylo juz pozno (po 21) to stwierdzil, ze najlepiej bedzie jak umowimy sie na "po swietach". No ale i tak mega sie uspokoilam i... ucieszylam :-)
W ogole niesamowita sprawa ta cala aparatura do usg, czego to ludzie nie wymysla.
Aaaa i jeszcze lekarz rzucil mimochodem, ze widac COS (sterczacego) miedzy nogami. Ale nie przywiazuje sie do tego, bo to zdecydowanie za wczesnie.

21 grudnia 2017, 12:20

11tyg+6dni

Ostatni wpis przed swietami, jutro wyruszam na wizyte u krewnych i znajomych krolika.

Kilka luznych spostrzezen:
-rano moj brzuch jest ok, wieczorem jest nie ok - wielki (jak w 7mym miesiacu) i jakis taki wzdety (mimo, ze typowe wzdecia, zaparcia ani nic takiego mnie nie meczy) - mysle, ze przydaloby sie zmienic nawyki jedzeniowe czyli jesc mniej a czesciej... do tej pory nie mialam problemu z 3 duzymi posilkami w ciagu dnia i wieloma przekaskami (jestem raczej zarlokiem), ale teraz chyba lepiej bylby zjesc np 6 malych posilkow... az sie boje swiat (pierogi z kapusta i te sprawy a przeciez UWIELBIAM) ;-)
-STARAM sie nie czytac bzdur i smutow w necie, ale samie wiecie jak to jest... gugluje sobie `kiedy kupowac wyprawke` (ot tak, dla ciekawosci), chwile czytam o lozeczkach i pieluchach ale zaraz na dole strony jest link do `jak sobie radzic po poronieniu` i oczywiscie klikam w niego i juz zamiast czytac o przyjemnostkach zaczytuje sie w smutach... glupie internety, glupia ja
-pisalam juz, ze moje wlosy i cera nigdy nie byly lepsze? nic nie wypada, ani pryszczyka - zyc nie umierac ;-)
-juz niedlugo 2gi trymestr i pora na mae podsumowanie, ale to to swietach

A co do Bozego Narodzenia... Wszystkim staraczkom zycze wiary, optymizmu no i 2 kresek na tescie. Ciezarowkom zycze dobrego samopoczucia i radosci z oczekiwania na dzidziola. Mamom zycze cierpliwosci, morza milosci i swietego spokoju.

Widzimy sie po swietach! Buziaki!

29 grudnia 2017, 09:46

13tyg+0dni

Wg BBF to poczatek trymestru II.
32% ciazy za mna.

Ide dzis na badanie prenatalne - full wypas w Invicta, oby wszystko dobrze wyszlo.

Swieta? W porzadku ale... Meczace. Sporo krecacej sie rodziny, z kazdym "wypada" porozmawiac, a dla mnie teraz najbardziej liczy sie spokoj. Odetchnelam po powrocie do domu. Popelnie dluzszy wpis po badaniu.

P.S. Na plus jest to, ze przez caly okres swiat nie zagladalam do internetu i bylam przez to... spokojniejsza.

3 stycznia 2018, 10:01

13tyg+5dni=jestem w II trymestrze!

34% ciąży za mną!

Nowy rok, nowy trymestr – pora na małe podsumowanie!

29.09.2017 – ostatnia miesiaczka,
11.10.2017 – te szczęśliwe serduszkowanie (uwaga: jedne jedyne w tym miesiącu),
31.10.2017 – mój pierwszy w życiu test ciążowy z wyraźną druga kreska

Od tego czasu: dużo nerwów, strachu, wylanych łez, złości, a trochę za mało pozytywnego myślenia i najzwyklejszego cieszenia się! Pierwsze dni bardzo trudne: plamienia, krew, wizyta na IP, widoczny tylko pęcherzyk. Potem Duphaston i czekanie. Kolejne usg wykazują żywą ciążę (z echem) ale z odklejającą się kosmówką. Kładę się do łóżka na 3 tygodnie. Czuję, że gniję i więdnę. Zero wiary w dziecia i w siebie. 10tc przynosi kolejne usg i Dobre Wieści! Jest serduszko, bije, nie widać już odklejki, tylko krwiak w organizacji. Powoli wracam do życia (w trybie oszczędzającym). Później jeszcze 2 usg genetyczne (jedno przed a drugie po swietach; dodam, ze 2 badania na własne życzenie). Mąż wchodzi ze mną do gabinetu, widzę, że się cieszy. To miłe. Teraz czekamy jeszcze na wyniki pappa po pobraniu krwi. Ale wszystko zapowiada się dobrze! 29.12.2017 nasza krewetka mierzyła ponad 6cm i spała sobie. Dzięki temu lekarz miał szansę dobrze wszystko pomierzyć. NT w normie! Ja cały czas jestem na zwolnieniu i nie zamierzam już wracać.

Objawy:

Nie licząc tych pierwszych tygodni, gdzie czułam się jak… no… niedobrze po prostu to z dolegliwości nie dotknęło mnie aż tak wiele. Pierwsze dni (okolice @): ból piersi ale taki „inny”, bardziej piekący i obejmujący sutki oraz sporo śluzu. Jak teraz sięgam pamięcią, to lekkie mdłości miałam tylko w pierwszych tygodniach, ale nie wiem, czy to było spowodowane ciążą, czy całym tym leżeniem i kiepskim odżywianiem się (bo nie mogłam gotować, a M. był w pracy więc żyliśmy żarciem na wynos). Później (aż do teraz) ból piersi (czasem mocny a czasem zanikający) i wzdymanie brzuszka. Rano brzuszek jest ok, ale im bliżej wieczora tym jest większy i nie da rady go wciągnąć hehe, przestałam się tym przejmować. Nie mam w domu wagi, a na wagach lekarskich zawsze jest się w ciuchach więc nie jest to jakoś super dokładne, ale wydaje mi się, że przytyłam około 1 kg. Dodam, że mam normalny apetyt i nie odmawiam sobie niczego.

Nastroje:

Teraz już lepiej. Udane usg uświadomiło mi, że TO naprawdę się dzieje. Mam też gorsze momenty (np. wkręcam sobie, że Mąż nie będzie mi pomagał i zostanę ze wszystkim sama – bez sensu) ale coraz bardziej oswajam się z myślą, że już za pół roku będziemy nie duetem a trio. W moim przypadku nie sprawdziło się powiedzonko, że „kobieta zostaje matką kiedy widzi 2 kreski na teście”. Ja potrzebowałam (i nadal potrzebuję) czasu, aby oswoić się z nową sytuacją, mimo, że świadomie staraliśmy się o dziecko.

Plany:

Nadal dużo odpoczywać (duuużo leżę, czytam i słucham muzyki) – dobrze mi to robi na bolący, wzdęty brzuszek. Z natury jestem pracowita i aktywna, ciąża wymusiła na mnie inny tryb życia i temu akurat poddałam się bez większej walki (może było mi to potrzebne?). Postanowiłam, że do połowy ciąży nie będę nic kupować ani urządzać w domu, ale gdzieś tam z tyłu głowy pojawiają się myśli o tym, gdzie postawimy łóżeczko itp. Na luźno przeglądam też
blogi parentingowe i dowiaduję się różnych ciekawostek, zbieram pomysły ale bez spiny.
Thanks for reading! XOXO

Wiadomość wyedytowana przez autora 3 stycznia 2018, 13:25

3 stycznia 2018, 13:19

BBF szaleje - dodaje wpis i wszystko wyglada OK a jak za chwile zagladam to jest on uciety. Co jest? Moze wpis za dlugi? Podziele go na kilka mniejszych.... grrrr

Dzieki Dziewczyny, ze tu zagladacie, pytacie i martwicie sie, to najmilsze na swiecie :*

Wiadomość wyedytowana przez autora 3 stycznia 2018, 13:19

3 stycznia 2018, 13:20

OK, juz wiem czemu belly oszalalo: tekst napisalam w Wordzie zeby potem przekleic (kilka razy jak pisalam bezposrednio w pamietniku to mi znikal, bo cos przypadkowo kliknelam), porobilam emotki, ktore Word zamienil na obrazki i bbf tego nie tolerowal :-) kryzys zażegnany!

Wiadomość wyedytowana przez autora 3 stycznia 2018, 13:27

8 stycznia 2018, 12:39

14tyg+3dni

Brzuch rosnie. Mam powazne problemy z ubraniem sie. Mam bardzo praktyczne podejscie do garderoby i zakupow: moja szafa jest skromna (ale wystarczajaca) i nie lubie kupowac pod wplywem impulsu i chwilowej mody. Lubie rzeczy dobrej jakosci i przemyslane zakupy, ktore wiem, ze posluza mi przez lata. Bylam pewna, ze ciazowa grubizna pojawi sie pozno. Tak sie nastawilam po lekturze forow i blogow. Oto, co wyczytalam: dziewczyny po pozytywnym tescie czesto oczekuja, ze na drugi dzien obudza sie z pilka w brzuchu (ktora oczywiscie beda mogly dumnie wypinac) i tego samego dnia biegna na rajd po sklepach (dzial Mama, Maternity i wszystko pokrewne). A potem okazuje się, ze brzucha nie widać długo i nikt nie ustapi nawet miejsca w tramwaju. Wiec ja nastawiłam się ODWROTNIE/PRZEWROTNIE; zalozylam, ze brzucha dluugo nie będzie i będę mogla chodzic w „normalnych” ciuchach przez dluzszy czas. Liczylam, ze będę musiala cos kupic może w… 6stym miesiącu? No i co? I jajco. Leci 4ty miesiąc a mi ciasno ciasno ciasno. Ratuje mnie to, ze mało wychodzę. W tym momencie mam tylko jedne legginsy, które jeszcze jakos w miare pasuja (nie licze dresow „po domu”). Z sukienkami ten ciężko, bo rajstopy wrzynaja się niemiłosiernie. Chyba jednak będę musiala wybrać się na zakupy. I absolutnie nie chodzi mi o pieniądze. Po prostu nierozsądne wydaje mi się kupowanie czegos, co posluzy tylko kilka miesięcy. Można kupic używane, ale jakos nie mam szczęścia do używek. Ile razy kupiłam cos przez olx, to nie bylam zadowolona. Chyba zaczne od kupna rajstop i jednej pary spodni. Wiosna szykuje się kilka okazji towarzyskich, wiec będę musiala kupic jakas sukienke, ale to jeszcze trochę czasu. Ratuje mnie to, ze nie chodze do pracy – wtedy potrzebowałabym dużo więcej. I absolutnie nie jest to marudzenie moje drogie czytelniczki hehe, tylko faktyczny stan rzeczy.

Jeszcze co do brzucha> powinnam bardziej uwazac na to co jem – niestety. Jem zdrowo, ale widze, ze nie wszystkie potrawy mi sluza. Np. kapusta – kiszona, która uwielbiam i jest zdrowa, ale po zjedzeniu nawet niewielkiej ilości umieram. Brzuch puchnie tak, ze nie mogę się ruszyc. A jestem łakomczuchem i tak ciężko odmowic sobie surówki z kapusty wlasnie, albo hummusu…

Z innej beczki: polecam ksiazke „Mundra” Sylwii Szwed. Mundra to dawne określenie na polozna (jedne z wielu). Ksiazka to kilkanaście wywiadow z kobietami-poloznymi w roznym wieku, pracujących w położnictwie w roznych ‘erach’. Nie przepadam za literatura faktu, ale ksiazka wciąga i… dala mi do myslenia. Szczególnie fragmenty o współczesnych trzydziestolatkach (to ja!), którzy planują zycie wg wzoru: studia, kariera, slub, dom, dziecko – wszystko po kolei, wszystko ustalone, nie ma miejsca na potkniecia, na niewiadome. I potem roznie to bywa; dziecko się nie pojawia (bezplodnosc), albo nie spelnia oczekiwan rodzicow (bo placze, bo nie spi) i wtedy klops – wszyscy nieszczęśliwi. Duzo jest tez o samych porodach i niezaprzeczalnej wyzszosci porodu naturalnego nad cc. Polecam goraco!

Gadalismy tez z mezem i ostatecznie ustalilismy, ze z konkretnym planowaniem czekamy do polowy ciąży (polowkowe usg). Aaa i nadal nie dostałam wynikow badan pappa. Czekam cierpliwie.

Pozdrawiam/caluje.

9 stycznia 2018, 09:33

14tyg+4dni

Wyniki badan:

NT: 1,6

Ryzyko (opisali je jako NISKIE):

Trisomia 21, ryzyko podstawowe: 1:464, skorygowane: 1:9276
Trisomia 18, ryzyko podstawowe: 1:1154, skorygowane: 1:20000
Trisomia 13, ryzyko podstawowe: 1:3613, skorygowane: 1:20000

11 stycznia 2018, 10:31

14tyg+6dni

Ciąża to trudny czas. Nie zgadzam się z określeniem, ze to „najpiękniejszy okres w życiu”. Są dolegliwości fizyczne, są ograniczenia, jest stres, strach i morze nowych emocji. Wizja, ze już teraz spoczywa na mnie olbrzymia odpowiedzialność. No a z tego co widzę (na swoim przypadku oraz na opowieściach z bbf) nasi faceci tez różnie to znoszą… Rzadko kiedy mam ze swoim M. dzień „bez spiny”. Najbardziej wkurza go rzecz jasna moje biadolenie („na pewno poronię”)... Na co-dzień mój Mąż mało mówi o tej ciąży, wydawałoby się, że „zapomina” o całej akcji zajmując się codziennymi obowiązkami w pracy, przychodząc do domu zmęczonym etc. Ale jak już wkręcę go w dyskusje (ekhm kłótnie) to okazuje się, że on też kmini… tylko po swojemu… ehhh… Większość ciężaru spoczywa zawsze na kobiecie, nie ma co ukrywać. Musimy być silne.

11 stycznia 2018, 11:55

14tyg+6dni

Z cyklu „kill me now”:

Przeżyłam przed chwila atak paniki pod prysznicem. Ni z tego, ni z owego wkręt, że cycki mi zmiękły, że brzuch też zmiękł i się zmniejszył (w jedna noc…) i, że ciąża na pewno obumarła. Że muszę szybko biec na usg. Że to już koniec…

Wyszłam z prysznica, stanęłam przed lustrem. Brzuch jest, odstaje. Pełen tostów, które zjadłam na sniadanie. Posmarowałam do kremem na rozstępy i powiedziałam żeby był grzeczny. Wzięłam głęboki wdech. Tak więc kochana Hedgehog, ja nigdy się nie uspokoję…

13 stycznia 2018, 14:10

15tyg+1dzien

Wyniki wczorajszych badan: mocz OK, krew OK, tsh TRAGEDIA. Podskoczylo w miesiac z ok 0,5 do prawie 6... to w ogole mozliwe? Zdenerwowalam sie. Lecę do endo w pon...

15 stycznia 2018, 14:46

15tyg+3dni

Endo uspokoil. Ze to normalne i nie-az-tak-grozne. Zwiekszyl dawke euthyroxu.

W weekend blisko bylam zakupu ciążowych legginsow (chciałam isc do HM i może cos wybrać), ale ostatecznie jeszcze się wstrzymałam. Nie pali się hehe.

Poza tym dogadzam sobie jedzeniowo. Do słodyczy mnie nie ciagnie, ale jem dużo owocow, jogurtow, codziennie wcinam awokado (tyle dobrego tłuszczu) a ulubionym lunchem sa tosty/sandwiche – koniecznie z duza ilascia keczupu (ketchup idzie w ilościach hurtowych ostatnio). Wybieram produkty z dobrym skladem, bez zadnych polepszaczy ani konserwantów (przed ciaza tez to robiłam wiec nie jest to żadna drastyczna zmiana). Na tapecie nieustannie sa tez: melon (om nom nom), banany (staly element diety), maslanka (popijam nia obiad). Mysle, ze mimo braku miesa nie jest zle. Od początku przytylam ok 3kg.
Zimno się zrobilo, ciesze się, ze nie musze dużo wychodzić – słodkie lenistwo w domu to jest to!

18 stycznia 2018, 08:57

15tyg+6dni

Czy to możliwe, ze wczoraj poczułam jak COŚ rusza mi się w brzuchu? Wieczorem, po bardzo obfitym jedzonku i kilku cukierkach czekoladowych (jakos tak mnie wzielo) lezalam na kanapie z reka na brzuchu i… sama nie wiem =D Cos jakby tak drgało. Inaczej niż zwyczajne ruchy jelit. W teorii to możliwe, ale nie wiem czy jeszcze nie za wcześnie… Będę sprawę obserwować bacznie.

Chwilowo nie mam czasu martwic się ciążą, bo mam na glowie kilka niezbyt przyjemnych spraw… powiedzmy, ze urzędowo-administracyjnych. Sporo nerwow mnie to kosztuje, a chce ten burdel jak najszybciej zamknąć.

Poza tym nie dzieje się nic ciekawego. Może tylko to, ze z zainteresowaniem sledze pamiętniki dziewczyn, które szczegolowo planują wyprawki. Szok o ilu rzeczach trzeba pomyslec. OK, przyznam Wam, ze zrobiłam sobie plik-prezentacje w Power Point i tam wklejam sobie inspiracje etc. Pozniej (po polowie ciąży) będę miała ‘gotowca’ do zaprezentowania mezowi. Ale robie to na luzie, tylko kiedy podczas przeglądania internetow cos wpadnie mi w oko (żeby tego nie zgubic). Pola do popisu nie mam dużego, bo dzieciak nie może u nas liczyc na wlasny pokoj, będziemy we trojke gniazdować w jednym =D Jejku, jak ciężko mi sobie wyobrazić, za nasze (moje i meza) poukładane, ciche, spokojne zycie zmieni się o 180 stopni… Będzie wesoło.

Ah, nie wiem czy pisalam wczesniej, ze od kilku tygodni robie sobie cotygodniowe zdjecie. Takie marnej jakosci selfie w lustrze, w majtkach i staniku, aby obserwowac wzrost brzucha =D dzis tez bede robic. Milego dnia Dziewczyny!!!

19 stycznia 2018, 09:59

16tyg+0dni czyli zaczynam 17sty tydzień (40% ciąży za nami)

Pozytywny akcent: kolejnej z nas udało się trafić na fiolet! Fantastycznie!

Plany na weekend: kupić jakieś fajne jeansy w HM (tak tak, namyśliłam się), spędzić miło czas z mężem i odwiedzić rodzinę (to w niedzielę). Btw tylko moja NAJbliższa rodzina wie o ciąży, nie jestem jeszcze gotowa by mówić pozostałym (kuzynom, ciotkom etc).

Hm, zastanawiam się co z kolejnym usg. Połówkowe mam na koniec lutego, nie wiem czy wytrzymam do tego czasu. Może umówię się na coś prywatnego w międzyczasie? Pamiętajcie, że moja lekarka, do której chodzę co miesiąc na badanie dowcipne i po zwolnienie nie ma aparatury w gabinecie. Moja mama uważa, że to przesada, ale sama nie wiem… Co myślicie?

Ah, widzę, że sporo z Was mocno się kształci w tematach dzieciowych… trochę pozazdrościłam. Mam zamiar napisać maila do autorki bloga Hafija i spytać kiedy będzie z jakimś warsztatem w moim mieście.

Aaa może któraś z Was poleci jakąs fajną książkę o wczesnym macierzyństwie??? Tyle tego, że nie wiem co jest wartosciowe...
Miłego weekendu dziewczyny!!!

22 stycznia 2018, 09:40

16tyg+3dni

Miły weekend za nami. Czas leci szybko kiedy nie siedzę w domu. Byliśmy na kolacji, w kinie, odwiedziliśmy rodzinę. Chociaż muszę przyznać, że bardzo szybko się męczę: trochę dreptania na niedługich dystansach (np. na zakupach), trochę stania przy garach i już czuję się wypompowana. Naprawdę nie wyobrażam sobie, że miałaby chodzić do pracy na 8 godzin (+ dojazdy).

W ten weekend miał także miejsce historyczny moment: po raz pierwszy odkąd dowiedzieliśmy się o ciąży poszliśmy do łóżka =D. Troszkę się bałam (oczywiście naczytałam się o plamieniach, krwawieniach, skurczach), ale stwierdziłam, że już nie mogę wytrzymać i że coś mi się od życia należy. I dobrze mi to zrobiło, seks jednak zbliża jak nic innego. Może dlatego uważam, że weekend był cudowny.

Ahhh kupiłam w Gatta ciążowe rajstopy; nowa jakość życia!

23 stycznia 2018, 11:07

16tyg+4dni

Na 95% jestem pewna, ze to co czuje to ruchy dzieciaka. Bardzo subtelne ale… dość częste. To normalne? Jest to uczucie dziwne do opisania. Do głowy przychodzą mi 2 porównania: jakby super miękkie, tępe puknięcia ALBO bąbelek, który chciałby pęknąć, ale ostatecznie nie pęka, tylko znika. Takie skojarzenie.

Dziś w nocy obudziłam się i nie mogłam zasnąć, wtedy zawsze pojawiają się dziwne myśli (nie na darmo mówi się, ze 3 w nocy to sądna godzina). Mąż spokojnie spał obok, w domu cisza i spokój, żadnych zmartwień, wszystko poukładane i zorganizowane. I z jednej strony pomyślałam sobie ‘niech to się nigdy nie kończy; mamy wszystko; jest idealnie’. A potem pod ręką na brzuchu czuję te ‘bąbelki’ i myślę ‘nie doczekam się kiedy to WSZYSTKO się zmieni’. Dziwne to wszystko.

Dni mijają mi dość szybko. Niby nie robię nic specjalnego, ale w domu ZAWSZE jest coś do roboty. Samo zrobienie obiadu zajmuje w huk czasu. A tu jeszcze trzeba zetrzeć kurze, zmienić pościel, wyszorować łazienkę etc. Nie idzie się nudzić. Czasem muszę sama siebie stopować ‘koniec, teraz bierzesz książkę i idziesz na kanapę’.
1 2 3 4 5 ››