Tydzień dla Płodności   

Nie przegap swojej szansy!
Umów się na pierwszą wizytę u lekarza specjalisty za 1zł.
Tylko do 23 listopada   
SPRAWDŹ
X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki ciążowe A gdyby tak... Jeszcze raz?
Dodaj do ulubionych
1 2 3 4 5 ››

24 stycznia 2018, 10:11

16tyg+5dni (42% za nami)

Dzieciak sie NAPRAWDE rusza! Dzis jak przebudzilam sie w nocy to czulam jak mi 'włazi' do 'wnętrza' brzucha. Musze do tych ruchow przywyknac, bo to takie dziwne uczucie. Jakies glupie mysli mnie nachodza, ze skoro tak sie wierci to moze nie jest mu dobrze tam w srodku?

Moj brzuch jest teraz na smiesznym etapie =D Jest na tyle maly, ze spokojnie moge go ukryc jesli zechce (pod swetrem, bluza, luzna koszulka). Ale jest tez na tyle widoczny, ze moge go uwidocznic (wystarczy obcisla koszulka, sweterek). Ale dodatkowo mi samej wydaje sie, ze sylwetka troche mi sie zmienia. Przybylo mi nie tylko w brzuchu (od przodu), ale tez w biodrach (na bokach). Przed ciążą bioder wlasciwie nie mialam (postura malego chlopca...). Twarz chyba tez mi przytyla. Pytalam meza, ale oczywiscie zaprzecza =D nie uslysze prawdy od niego...

Wiadomość wyedytowana przez autora 24 stycznia 2018, 14:54

25 stycznia 2018, 10:38

16tyg+6dni

Wczoraj wieczorem sie przestraszylam. Zlapal mnie silny bol brzucha. Ciezko mi bylo powiedziec czy to macica, czy moze jakas kolka jelitowa. Bolalo naprawde mocno, nie moglam sie wyprostowac. Brzuch zrobil sie bardzo 'nadety' i twardy. Wzielam nospe a po chwili kolejna i polozylam sie. W koncu zasnelam i przeszlo, ale juz myslalam ze pojade na IP. Fakt, ze mogla to byc niestrawnosc (na obiad zjadlam zupe z grzybami i brukselke), ale stres i tak byl. W nocy ze strachem wstawalam na siku (balam sie skurczy albo krwawienia).

Poza tym odczuwam w brzuchu 'uklucia szpilka', ale to PODOBNO normalne? Dzis zaplanowalam sobie dzien lezenia, totalnego lenistwa i lekkiego jedzonka.

W ogole smieszne jest to, ze zawsze myslalam, ze ciąża nie boli. Ot, brzuch rosnie i tyle. Nie zgodze sie tym. Ciąża boli. Albo jakies klucia, albo jakies skurcze. Ja stale mam wrazenie, ze urosl mi garb na plecach - nie moge sie wyprostowac, bo wtedy czuje, ze brzuch 'ciągnie' (to moze byc tez skutek tego, ze wraz z zajsciem w ciaze przestalam cwiczyc, a przed cwiczylam naprawde sporo - moze ciału brakuje ruchu...). Ah, cycki tez bola, zwlaszcza wieczorami i w nocy podczas zmiany pozycji. Aaa a jak wstaje z lozka/z kanapy, to musze to robic powoli, bo jesli odnise sie nagle to od razu skurcz albo jakas kolka lapie. Wczesniej tak nie mialam a z lozka po prostu wyskakiwalam...

Na szczescie nie mam zaparc, ominely mnie tez wymioty - tyle pozytywow!

25 stycznia 2018, 15:28

Kolejny wpis dzisiaj, ale pomyslalam, ze lepiej pisac wiecej niz mniej. Pozniej pamietnik bedzie pamiatka (jakos go przeniose na dysk - technicznie jeszcze do ogarniecia). Dzis troszke slabszy nastroj, pewnie przez ten wczorajszy stresik z bolem brzucha. Rozmawialam z moja mama przez telefon i troszke jej jeczalam, ze musze jutro wczesnie wstac (mam sprawe do zalatwienia na miescie o 8 rano) a teraz baaardzo ciezko jest mi zwlec sie z lozka (cos czego nigdy w zyciu nie mialam, zawsze bylam rannym ptaszkiem, na nogach o 6.30 nawet w niedziele). No i ona na to 'nie badz rozmemłana, nikomu sie nie chce, musisz sie zmusic' etc. Wkurzylam sie. Nie jestem rozmemłana! Ile razy mam mowic o mojej obowiazkowosci, zawsze-w-gotowosci, cale zycie przed-czasem na wszystkie spotkania, zawsze zorganizowana, zawsze poukladana. Raz w zyciu, bedac w ciazy, moge sobie pozwolic na ZWOLNIENIE tempa, ZAMULANIE jesli tylko mam na to ochote, ODMAWIANIE jesli nie mam na cos ochoty. I nikt mi nie bedzie mowil, ze jestem ROZMEMŁANA (co za okropne slowo). W kazdym razie wkurzylam sie i az sie poplakalam. Wiem, wiem, bez sensu, ale te hormony, same wiecie hehe. No ale pozniej polozylam sie na lozku z reka na brzuchu zeby zobaczyc, czy robal sie rusza. Ruszal sie. To bylo mile. Nie czulam sie samotnie w tym napadzie zlosci. Wkurw jakos przeszedl. Co by sie nie dzialo: jestem na i on (ona? ono?)!

Wiadomość wyedytowana przez autora 25 stycznia 2018, 15:28

26 stycznia 2018, 12:43

17tyg+0dni (witam w 18stym tygodniu!)

Martwie sie o moj brzuszek; nie wiem czy nie za czesto mnie boli. Wizyta u gina za tydzien; nie doczekam sie. Chce miec sprawdzony stan szyjki. Nospy staram sie nie brac za czesto (tylko jak juz mocno boli), biore magnez (x1), moze trzeba zwiekszyc dawke (czytalam, ze dziewczyny biora x3). Kurde, pierwsza ciaza i nie wiadomo co jest normalne a co jest patologia. Zastanawiam sie czy moze warto spakowac torbe do szpitala... Jesli cos by sie ze mna dzialo i musialabym sie polozyc na oddzial to moj kochany maz nie bylby w stanie mnie spakowac, tego jestem pewna. Jakas pidzama, reczniki, mini formaty kosmetykow, klapki etc. Moze tak zrobie... Eh... Planuje sie przez ten tydzien wyjatkowo oszczedzac - zero sprzatania w domu, po zakupy wysle meza - przechodze w kilkudniowy stan lezacy... Moze ktos powie, ze przesadzam, ale wydaje mi sie, ze jest mi lepiej kiedy leze.

29 stycznia 2018, 11:51

17tyg+3dni

Weekend minal troche niespokojnie. W sobote wybralismy sie na zakupy (wieksza spożywka no i chcialam w koncu te jeansy w H&M zobaczyc). Juz na drodze z parkingu do centrum handlowego zlapal mnie skurcz brzucha. Niby nic bolesnego, ale zgielo mnie w polowie i musialam usiasc. Jeansy kupilam na szybko, po spozywke maz pojechal sam. Reszte dnia spedzilam w domu na lezaco. W niedziele tez lezenie, chociaz pod wieczor wybralam sie z mezem na maly spacer (tzn on na jogging a ja na babciowate dreptanie, z mysla, ze jesli cos sie bedzie dzialo to wroce do samochodu). Na szczescie akurat bylo ok a wiatr (baaardzo wialo) milo mnie przewietrzyl i odkurzyl. I naprawde nie jestem w stanie powiedziec czy to skurcze macicy czy po prostu gromadzenie sie gazow, ktore jakos nie moga znalezc wyjscia i dlatego takie 'kolki' i poczucie twardosci. Wizyta u gin w czwartek, wypytam o wszystko.

Poza tym: dzieciak szaleje. Wczoraj wieczorem jak zjadlam muffinke to tak sie maluch podjaral, ze chyba taniec indianski odtanczyl w brzuchu. Sporo sie tez rusza w nocy (ja cierpie na ataki bezsennosci wiec tak sobie lezymy...). Jego ruchy czuje nie tylko 'przez reke', ale nie widac zeby brzuch falowal poki co.

Ze wzgladu na poczucie ciasnoty w brzuchu staram sie bardziej uwazac na to CO i JAK jem. Nowe postanowienia: jem tylko wtedy kiedy jestem glodna (czyli panuje nad lakomstwem), jem powoli, jem mniejsze porcje, nie jem przed samym snem (zgaga!). Pisalam juz, ze moim problemem nie jest wzrost wagi ale to, ze jak sobie za bardzo podjem to brzuch mi wywala, sciska niemilosiernie i nie moge sie ruszyc.

Rozmyslam sobie czasem kiedy bedzie dobry moment aby zaczac kupowac pierwsze rzeczy... Na bank nie przed badaniem polowkowym, mysle nawet, ze grubo PO. Ale przegladalam juz na OLX mega paki z wyprawka... Bo wszyscy mowia, ze nie oplaca sie kupowac nowych ciuszkow. Niestety nie mam nigdzie w poblizu zadnego ciucholandu, musialabym specjalnie jechac do centrum (a wiadomo, ze jestem malo mobilna teraz).

30 stycznia 2018, 10:03

17tyg+4dni

Spoko dziewczyny, mysle, ze bedzie ok (ha! JA to mowie). Jesli uwazam na jedzenie to jest ok. Bo wczoraj sie przeglodzilam (czekalam az maz wroci z pracy zeby razem zjesc obiad) i troszke za bardzo sie objadlam jak juz do tego obiadu usiedlismy. I wtedy od razu wieczorem ten dyskomfort. Wiec poki co trzymam sie teorii, ze to efekt slabszego trawienia/przesuwania sie masy w brzuchu. W ogole smiesznie jest w tej ciazy, bo na porzadku dziennym jest gadanie o sluzach, gazach, wyproznieniach etc. Fizjologia przejmuje kontrole. Naprawde strach pomyslec co bedzie przy porodzie... ALE to jeszcze TYYYYLE czasu.

2 lutego 2018, 09:02

18tyg+0dni (witamy w 19stym tygodniu, 45%)

Czas leci jednocześnie szybko i wolno… Z jednej strony styczeń strasznie mi się dłużył, z drugiej… to już 19sty tydzień!

Byłam wczoraj u lekarza; nie dowiedziałam się niczego ciekawego. Może tylko tyle, że szyjka ok (czy Was też badanie ginekologiczne boli?). Bóle brzucha? Zalecenie diety lekkostrawnej i małych ale częstych porcji. Skurcze? Nospa i odpoczynek. Mam też wrażenie, że moja lekarka ma trochę przestarzałe poglądy (pisałam już Wam kiedyś, że nie podobał się jej mój wegetarianizm). Znów pytałam ją o sport i seks… Sport odradziła, na seks zgodziła się z niechęcią (‘pani taka mała, drobna, wszystko się pani tam bardzo ściska, lepiej tego nie ściskać jeszcze bardziej’, ‘seks w drodze wyjątku, delikatnie i ostrożnie’). Chyba zaufam instynktowi po prostu.

Dzieciak rusza się sporo o wszelkich porach. Wczoraj po raz pierwszy mąż poczuł ruchy. Tzn po raz pierwszy powiedziałam żeby położył mi rękę na brzuchu, bo w sumie wydawało mi się, że to może za wcześnie żeby osoba ‘z zewnątrz’ mogła coś poczuć, ale o dziwo czuł! Śmiesznie, bo akurat opowiadał mi coś o pracy i nie przerwał mimo tego, że poczuł zwierzaczka; tak jakby chciał pokazać jaki jest twardy hehe. Ale wiedziałam, że go to poruszyło.

Zauważyłam, że mój nastrój to sinusoida. Po kilku dniach ‘zjazdu’ mam kilka dni ‘wzlotu’, kiedy nawet fizycznie czuję się dobrze. Mam nadzieję, że bliżej wiosny tych lepszych dni będzie jak najwięcej. Dobrych dni życzę i Wam!

2 lutego 2018, 19:08

Przezylam dzis chwile mega stresu. Byl atak paniki, byl placz (dluuugi) a wlasciwie ryk. Potem bylam tak wykończona, ze lezalam plackiem/spalam. Powod nieistotny (ale nie bylo to nic zwiazanego z ciaza, to byla "zwykla" sytuacja, po prostu zycie codzienne). Teraz martwie sie, bo ruchliwy jeszcze rano dzieciak siedzi cicho. Pewnie zalal go kortyzol i adrenalina i tez się przejal, biedny zwierzak. Mam nadzieje, ze nic nu nie jest i ze zaraz sie odezwie...

2 lutego 2018, 19:08

Przezylam dzis chwile mega stresu. Byl atak paniki, byl placz (dluuugi) a wlasciwie ryk. Potem bylam tak wykończona, ze lezalam plackiem/spalam. Powod nieistotny (ale nie bylo to nic zwiazanego z ciaza, to byla "zwykla" sytuacja, po prostu zycie codzienne). Teraz martwie sie, bo ruchliwy jeszcze rano dzieciak siedzi cicho. Pewnie zalal go kortyzol i adrenalina i tez się przejal, biedny zwierzak. Mam nadzieje, ze nic nu nie jest i ze zaraz sie odezwie...

7 lutego 2018, 09:15

18tyg+5dni

Środa. To jest ten dzień, kiedy robię kolejne, cotygodniowe zdjęcie brzucha. Tygodnie lecą… Gdyby w listopadzie ktoś powiedział mi, ze dotrwam do (niemal) połowy ciąży, ze będę czuła ruchy zwierzaczka to… nie uwierzyłabym. A jednak oto jestem. Super.

Ostatnie kilka dni mąż miał urlop i był ze mną w domu – to miłe. Nie robiliśmy nic konkretnego; trochę spacerowaliśmy, oglądaliśmy seriale, jedliśmy razem śniadanka i obiadki.

Brzuszek ma różne dni. Czasem jest ok i czuję się całkiem normalnie, a czasem napina się i pobolewa. Zwierzak w środku rusza się naprawdę dużo: kiedy tylko usiądę/położę się to daje o sobie znać. Śmiesznie, bo ruchy są we wszystkich częściach brzucha (i na samym dole, i po bokach, i pod pępkiem). Widocznie ma jeszcze sporo miejsca żeby sobie wędrować. Do usg połówkowego jeszcze 3 tygodnie, ale dzięki temu, że są ruchy dzieciaka to nie czuję niepokoju przed tym badaniem.

Oczywiście nadal dopadają mnie różne głupie myśli. Np. myślę sobie, żeby wytrwać w ciąży jeszcze 10 tygodni: wtedy będzie to 28/29 tyg i dzieciak ma już więcej niż połowiczną szansę na przetrwanie (w przypadku przedwczesnego porodu). Ale najlepiej niech siedzi sobie grzecznie w swoim domku aż do lipca. No, ewentualnie do końcówki czerwca. Byle do lata :o)

7 lutego 2018, 09:26

Ah dodam jeszcze, że przeglądałam ostatnio Zalando i... ile fajnych sukienek na wiosnę/lato. Nie ciążowych! Tylko takich dla 'normalnych ludzi' :o)
Pododawałam sobie do 'ulubionych' i tak mnie kusi, żeby sobie coś kupić, ale... po co? Nie wiem jaki będę mieć rozmiar PO ciąży. Chyba teraz nie ma sensu kupować żadnych ciuchów 'na przyszłość'.

9 lutego 2018, 09:37

19tyg+0dni (wchodzimy w 20sty tydzien!), belly pokazuje 47%

Kazdy kolejny rozpoczety tydzien cieszy.

U mnie ok, brzuch nie dokucza poki co, ale leniuszkiem jestem strasznym!!! Wczoraj nie zrobilam wlasciwie nic; dzien na kanapie z ksiazka i serialami. I caly czas mysle o jedzeniu, gdybym mogla to żarłabym cały czas. Na wszystko mam ochote (chociaz to dla mnie typowe zimą)! Ostatnimi dniami poszalalam troche z pączkami/ciastkami i musze troche wziac na wstrzymanie, nie jest to zdrowe...

Dzis moze rusze sie z domu, gdziekolwiek, byle tylko wyjsc. Tylko zimnica straszna :o)

10 lutego 2018, 09:25

19tyg+1dzien

Jak zapowiadalam, tak zrobilam: poszlam wczoraj na spacer. I chyba troche sie 'przeciazylam'. Przeszlam kilka kilometrow, pod koniec ciezko mi bylo isc, bo brzuch 'ciagnal'. A dzisiaj w nocy dramat: brzuch napiety, ja w stresie, nie wiem czy mam budzic meza czy co. Wzielam nospe, wypilam melise i probowalam sie zrelaksowac. Udalo mi sie zasnac okolo 5 rano. Teraz (rano) juz ok i nawet nie wiem czy to moze byc wina tego spacerowania; przeciez to bylo babcine dreptanie, to nawet nie byl marsz... eh...

12 lutego 2018, 09:18

19tyg+3dni

Ok, udalo mi sie umowic do lekarza na jutro. Bede spokojniejsza. Co do rodzaju bolu, to niestety jestem pewna, ze to skurcze (a nie gazy, cisniecie na pecherz...). Skurcze sa takie typowe: zaczynaja sie wyzej i schodza nizej. Dzis w nocy sie obudzilam i znow to mialam. To wlasciwie nie boli, ale jest takie nieprzyjemne. Wczoraj z tego stresu mialam male zalamanie nastroju; siedzialam i ryczalam. Maz pocieszal, ale po prostu musialam sie wyplakac. Dzieki za komentarze dziewczyny. A co do 'mniej i wolniej' to u mnie juz bardziej mniej i bardziej wolniej sie nie da :o) Ale wkurza mnie, ze nie moge zyc normalnie. Jak gdzies jade to musze taksowka, bo dojscie na komunukacje miejska juz mnie meczy (mam kilkaset metrow do przystanku), zakupy w markecie to dreptanie w tempie wolniejszym niz moj babcia (prawie 90 lat :o))... No ale nic, wytrzymam jeszcze kilka miesiecy, a potem bede biegac z dzieciakiem (mysle o takim specjalnym wozku do joggingu...).

Wczoraj rozmawialismy tez z mezem o planach na przyszlosc :o) O tym, ze za jakis czas bedziemy chcieli zmienic mieszkanie na wieksze (jak uzbieramy fundusze), o tym, gdzie bedziemy jezdzic na wypady wakacyjne, o psie, ktorego w koncu bedziemy miec (jak dzieciak podrosnie). Lubie takie snucie milych planow.

i jeszcze apel:
Siedz zwierzaku grzecznie w brzuchu i nie strasz mnie!!!

14 lutego 2018, 10:16

19tyg+5dni

Dzieki dziewczyny za komenty! Tak wiec bylam wczoraj u lekarza (nie u swojej zwyczajowej, tylko u pierwszej-z-brzegu wolnej lekarki). No i… powiedziała, ze niepotrzebnie odstawialam duphaston, bo ten lek takie sytuacje trzyma w ryzach. Zapisala mi go znowu (2x dziennie). Szyjka OK. No i znow uslyszalam, ze moja bardzo drobna budowa ciala i duza ‘ciasnota’ w srodku sprzyja niestety takim akcjom. Oczywiscie mam sie super oszczedzac no i na aerobik raczej nie pojde do konca ciazy... Ah i jeszcze dala mi globulki, bo nie podobala się jej wydzielina z pochwy. Tu ma miejsce troszkę obrzydliwa historia, bo wlozyla mi wziernik i mowi ‘o jejku, ile wydzieliny, czy ja tego nie widze/czy mi to nie przeszkadza’. A ja zgodnie z prawda, ze raczej nie (nie mam dziwnych uplawow, nie mam tez dużej ilości sluzu (jedna wkladka na dzień mi wystarcza). I wtedy ona wyjela ten wziernik a on był z przezroczystego plastyku i miał wbudowana taka jakby ‘lyzeczke’ i… była pelna obleśnego sluzu! Skad ona to wyjela??? Sory za taki opis, ale az mnie wzdrygnelo i mowie jej, ze nie musiala mi tego pokazywac =D az do teraz się wzdrygam na sama myśl! Tak wiec… ciesze się, ze poszlam i mam nadzieje, ze dupek mi pomoze… Ah lekarka była bardzo mila (bylam u niej pierwszy raz) ale lekko mnie ‘wkurzyla’ mowiac co chwila ‘to jeszcze mala ciaza’, ‘posłuchamy tetna, ale nie wiem czy się uda, bo to mala ciaza’. A we mnie się gotowalo :o) bo ta ciąża jest dla mnie WIELKIM CIĄŻYSKIEM a nie ‘małą ciążą’ :o) No!!!

Z innych wieści z frontu: dopadla mnie bezsenność i to taka okrutna. Do tej pory miałam problemy ze snem w niektóre noce teraz wygląda na to, ze już w kazda noc… Wczoraj nie zmruzylam oka przez cala noc. Cos, co nie zdarzylo mi się nigdy wcześniej w zyciu. W ciągu dnia tryb zombie. Nie przeszkadza mi sama niemoznosc spania (wtedy wstaje, czytam ksiazke, pije melise) ale w nocy dopadają mnie najgorsze, najczarniejsze myśli a to często konczy się placzem… Męża nie budze, no bo biedak wstaje do pracy i tak siedze z tymi stresami przez długie godziny :o( Noc tak działa, w ciągu dnia, za jasności na ogol udaje mi się jako/tako utrzymywać te zle emocje w ryzach. Eh… Martwie się o tego mojego zwierzaka za każdym bolem brzuszka. Mowie mu, ze go kocham i co będziemy robic razem jak już kiedyś w końcu wyjdzie, i ze będę wytrzymywać jego placz i grymaszenie… Ale teraz niech on mnie slucha i niech rosnie zdrowy i dorody :o)

16 lutego 2018, 06:31

20tyg+0dni (oto zaczynam 21wszy tydzień!), 50% ciąży za mną!

Dziś jestem równo w połowie. Do porodu 141 dni, wg ovufriend jest to 141 dzień cyklu. A tak w ogóle to mam dziwne przeczucie, ze dziecko urodzi się wcześniej. Termin wg bbf mam na 07.07, ale myślę, ze zobaczę się ze zwierzem jeszcze w czerwcu. Czas pokaże czy miałam nosa.
Zastanawiam się czy druga połowa będzie łatwiejsza czy trudniejsza niż pierwsza… Myślę, że troszkę łatwiejsza psychicznie ale trudniejsza fizycznie. I ciekawe czy szybko zleci? Pamiętajcie, że przez pierwszy miesiąc (4tyg) nie wie się o ciąży więc w ciąży świadomej jestem ‘dopiero’ od 3,5 miesiąca. Przede mną jeszcze 4,5 miecha pełnej świadomości :o) A jeszcze apropo tego, czy szybko zleci to… może i tak? Będzie wiosna, może będę więcej wychodzić i wietrzyć się ;o), w końcu kiedyś zajmę się wyprawką i szkołą rodzenia… W każdym razie życzę sobie wesołych połowinek :o)

Dzisiejszy dzień uczciłam bezsennością (a jak!). Po kilku godzinach przerywanego, słabego snu na dobre nie śpię od 4. Przez godzinę przeglądałam komórkę w łóżku aż postanowiłam wstać zrobić mężowi śniadanie do pracy (jak za dawnych czasów!). Plan na dziś: dobrze się nawodnić! Mam niskie ciśnienie, powinnam dużo pić, ale nie zawsze mi się udaje. No i nie mogę pić kiedy gdzieś wychodzę (siku!). Ah i bardzo się cieszę, bo jutro wyrywam się z miasta i jadę na wieś na cały tydzień. Bez męża :o) trochę odpoczniemy od siebie, dla zdrowotności.

Jeszcze o fizjologii: rano czuję się tak dobrze i lekko. Brzuch jest mały i nic mnie nie boli. Mam ochotę łazić, działać, ćwiczyć, skakać. Około południa zaczyna się zjazd a wieczorem… jestem balonikiem/słonikiem/grubym królikiem :o) Wczoraj wieczorem zdjęłam stanik po całym dniu chodzenia w nim (taki miękki bawełniany sportowy stanik, żadne gąbki czy fiszbiny) i myślałam, że mi cycki odpadną z bólu. Czemu poranna lekkość nie może się utrzymywać? Bleh…

Miłego dnia wszystkim!

21 lutego 2018, 08:00

20tyg+5dni

Wypoczywam... :-) super wyrwac sie z wlasnych 4 scian...

Kocham Cie maly zwierzaczku!!!

26 lutego 2018, 12:01

21tyg+3dni, 53% ciąży za mną, do porodu 131 dni (wg BBF)

Wróciłam do domu. Wyjazd naprawdę dobrze mi zrobił, pojadłam dobrych rzeczy, poleniuchowałam na maxa, troszkę spacerowałam. Dziś już na własnych śmieciach gotuję mężowi obiadek, bo taki biedak zaniedbany. Fajne jest to, że przez ostatni tydzień niemal nie odpalałam neta i w ogóle mniej myślałam o ‘byciu w ciąży’ a po prostu w niej byłam. Może dziwnie to brzmi ale tak właśnie jest.


Co tam nowego na ciążowym froncie?
Dzieciak rusza się dużo, nie tylko kiedy ja leżę, ale także kiedy jestem w ruchu. O dziwo wydaje mi się, że ‘przesypia noce’. Harcuje wieczorem, a potem cisza. Kiedy ja budzę się rano to pierwsze co robię to wyczekuję kopniaków, które zazwyczaj czekają na ‘po śniadaniu’. Oby tak było również po urodzeniu hehe.

Jutro badanie połówkowe. Oby wszystko było ok, tylko to się liczy. Będziemy mieć zapewne okazję poznać płeć ale… ja chyba nie chcę wiedzieć. Mąż za to chce (może go przekonam?). Nie wiem jak będzie. Anyway, zobaczymy jak będzie przebiegało samo badanie. Lepiej żeby dzieć spał (łatwiej lekarzowi pomierzyć wszystko) no i może być tak, że nie rozchyli nóg. Nie będę rozpaczać :o).

Od początku ciąży przytyłam około 5kg. Waga wyjściowa 49kg, waga obecna ok 54. Nie jest źle, ale osoby, które nie widzą mnie na co-dzień (np. moje ciocie) wyraźnie widzą, że się zmieniłam.

Ja czuję się nieźle. Recepta na lepsze samopoczucie (wreszcie ją odkryłam i potrafię zastosować): ostatni posiłek (obiad) ok 16, potem już (niestety) post (mimo lekkiego uczucia głodu czasem), ewentualnie (w razie poważnego burczenia w brzuszku) jakiś owoc, jogurt lub malutki kawałek ciasta. Jeśli zjem później to dokucza mi zgaga, ciężkość etc. Do łóżka idę ok 22 a wstaję około 7. Dzięki temu nie dokucza mi bezsenność. Duphaston działa, skurcze nie męczą. Skończyłam kurację globulkami (macmiror) i bardzo się z tego cieszę, bo aplikacja przyjemniejsza niż zwykłej nystatyny (macmiror jest okrągły, jak drażetki m&m’s), ale paskudnie się rozpuszcza (dużo żółtych upławów... bleh). Staram się dużo pić, czasem wychodzi to lepiej, czasem gorzej. Podsumowując: nie jest źle :o)

Jakaś cisza na pamiętnikowym froncie, odzywajcie się dziewczyny!!!

28 lutego 2018, 08:18

21tyg+5dni, 54%

No i po ‘połówkowych’. Fajnie nam przyfarciło, bo wyjątkowo nie było opóźnienia (a byłam przygotowana na 1,5 h czekania) i badanie poszło bardzo sprawnie. Mąż wlazł ze mną oczywiście. Samo badanie niezbyt spektakularne, bo dzieć jest już na tyle duży, że nie można go sobie fajnie w całości obejrzeć (tak jak wtedy, kiedy miał 5 cm); oglądaliśmy fragmentami. Najlepiej obejrzeliśmy kręgosłup, bo obrócony był tyłem. Najlepsze fotki też mamy właśnie kręgosłupa :-P Ogólnie: wszystko w normie, wszystko wygląda super (narządy, kończyny, przepływy, rozmiar). Wg badania zwierzak waży 440gr (kawał zwierza!). Łożysko z tyłu, ilość płynu w normie, szyjka długa. No i jednak nie dało się inaczej… znamy płeć :o) i jest to pewniak. Lekarz mówi ‘o, tu widać płeć’, więc pytam ‘no i co?’, a on na to ‘tu sterczy’. Potem poprawił ujęcie i ewidentnie było widać męskie organy :o) Próbowałam jeszcze dopytywać, czy to może być ‘zmyłka’ ale lekarz na to ‘takie coś raczej już nie zniknie, a będzie tylko rosło’. Więc beka, mały facet :o) Po wyjściu z gabinetu dopytywałam męża, czy cieszy się z męskiego potomka, ale powiedział, że to przecież nieważne :o) i tak oto najbardziej cieszymy się, że dzieć zdrowy!!!

1 marca 2018, 15:37

21tyg+6dni

Dziś byłam na comiesięcznej wizycie u mojej gin. Na duphastonie mam jechać jeszcze miesiąc (2x dziennie) i potem się zobaczy. Poza tym po badaniu szyjki (brrr) wszystko ok. Pochwaliła ‘zgrabny’ brzuszek, co mnie skrycie ucieszyło. Dostałam skierowanie na złą-sławą-owiane picie glukozy i pomiary cukru po (już się nie mogę doczekać).

No cóż, sytuacja robi się poważna ;o) po połowie ciąży. Zgodnie z założeniami poczynionymi wcześniej pora zacząć planować to i owo.

Muszę dziś pogadać z mężem o szkole rodzenia. Z tego, co wspominał wcześniej to on chce chodzić. I myślę, że dobrze by było, żeby posłuchał trochę o porodzie (i zobaczył jakiś przerażający filmik też) i o opiece nad zwierzem. Wiecie, ja sobie poczytam parentingowe blogi i pooglądam filmiki na yt, ale on raczej nie :oP, więc chcę żeby zdał sobie sprawę z powagi sytuacji. Na dzień dzisiejszy obydwoje mamy zerowe doświadczenie w zajmowaniu się pędrakami. W trójmieście jest sporo szkółek i nie wiem na jaką się zdecydować… Czy bliżej domu, czy może przy szpitalu, gdzie chcę rodzić (może więcej się dowiem o tamtejszych zwyczajach?), a może taką, która oferuje przyspieszone kursy weekendowe (mąż dużo pracuje, często do późna i jest szansa, że nie ogarnąłby wszystkich zajęć). Sama nie wiem…

Widziałam się wczoraj z przyjaciółką, która sama ma roczne dziecko. Zaproponowała żebym odkupiła od niej wózek i fotelik samochodowy (ona ma w planie kupno nowych, innych, większych). I w sumie pasuje mi to. Wybór wózka miałam zlecić mężowi, bo z tego co się dzieje w necie wywnioskowałam, że jest to decyzja podobna do tej o kupnie samochodu, a ja takich technicznych rozkmin nie lubię. A wiem, że wózek po jej dziecku jest zadbany i sami dużo energii poświęcili na jego wybór. Fotelik jest pewny (bo od niej, a nie z żadnego komisu) i był bardzo mało używany, bo prawie nie jeździli. Wózek co prawda nie do końca odpowiada mi kolorystycznie, ale przeżyję to. Nie będę go używać wiecznie, no i będzie trzymany na klatce schodowej (a jakby ktoś mi buchnął nowiutką furę za 5 tysi to bym się wkurzyła). Poza tym doszłam do wniosku, że i tak z czasem będzie trzeba kupić tak dużo rzeczy (np. jakieś fajne nosidełko turystyczne, przyczepkę do roweru), że jeśli teraz troszkę przyoszczędzę, to będzie super. Gdyby nie to, to pewnie zdecydowałabym się na nowe rzeczy (wózek, fotelik), bo troszkę bałabym się używek nieznanego pochodzenia.
Tyle póki co. Ściskam Was!
1 2 3 4 5 ››