Zapisz się i otrzymuj powiadomienia o
zniżkach, promocjach i najnowszych ciekawostkach ze świata! Jeśli interesują
Cię tematy związane z płodnością, ciążą, macierzyństwem - wysyłamy tylko
to, co sami chcielibyśmy otrzymać:)
Wielki dzien. Odstawiam Emila od piersi. Dzis w nocy maz z nim spal, ja w innym ppkoju. Pierwsza moja noc bez synka przy boku. Wzielam tabsy na zatrzymanie laktacji ale piersi i tak pękają. Kilka dni to pewnie potrwa. Smutno mi. Karmienie to hyly piekne chwile. Oczywiscie najbardziej docenia sie to, co sie straci ale i tak bylo to cudowne 1,5roku. Dodam, ze odstawiam go trochę pod presja otoczenia, sama karmilabym pewnie dalej... Ale maz, mama, tesciowa, przyjaciółki "kazali" mi zakonczyc proces i tzw "get a life", odpoczac, zadbac o siebie (bo absikutnie kazda noc zarwana, wieczne niedospanie wymeczyly moj organizm i ja, czlowiek z zelaza, zaczelam lapac infekcje). Anyway, kp-u will be missed.
Witam! Rozumiem Twoje rozterki, odstawiłam synka od piersi 3 miesiące temu, kiedy miał 13 miesiecy. Nadal tęsknie za tymi chwilami ;) być może będzie nam kiedyś znów dane karmić piersią :)
Wielki dzien. Odstawiam Emila od piersi. Dzis w nocy maz z nim spal, ja w innym ppkoju. Pierwsza moja noc bez synka przy boku. Wzielam tabsy na zatrzymanie laktacji ale piersi i tak pękają. Kilka dni to pewnie potrwa. Smutno mi. Karmienie to hyly piekne chwile. Oczywiscie najbardziej docenia sie to, co sie straci ale i tak bylo to cudowne 1,5roku. Dodam, ze odstawiam go trochę pod presja otoczenia, sama karmilabym pewnie dalej... Ale maz, mama, tesciowa, przyjaciółki "kazali" mi zakonczyc proces i tzw "get a life", odpoczac, zadbac o siebie (bo absikutnie kazda noc zarwana, wieczne niedospanie wymeczyly moj organizm i ja, czlowiek z zelaza, zaczelam lapac infekcje). Anyway, kp-u will be missed.
Musze wrocic na łono bbf…
Co do zlobka: Emil uczęszcza od września i… jest super! Bardzo się balam i pierwsze 2 tygodnie były srednie, ale potem już bajka. Idzie tam chętnie, awanturuje się w szatni, bo chce już biec na sale, leci do szafki i wyciąga pieluszki, by zanieść pani. Ladnie tam spi (o spaniu Emila musze zrobić osobny wpis), a co do jedzenia to… tez zasluguje na osobny wpis. Ze zlobka jestem baaardzo zadowolona, to najlepsze, co nam się przytrafilo we Wroclawiu (taaak, o Wroclawiu tez musi być osobny wpis). Jest to zlobek dla dzieci alergicznych, w ogole nie podaja tam mleka i przetworów mlecznych, jest wlasna kuchnia, a na widok tygodniowego menu leci mi slinka ;o). Miesa podaja bardzo mało, mnóstwo warzyw i owoce. Panie sa przemile, placowka fajnie wyposazona. Zyc nie umierać. Koszt miesięczny poniżej 500 pln wychodzi. Jedyny minus (i niestety jest to spory minus) dzieci w ogole nie wychodzą na podwórko…………………… Jak dla mnie – kosmos. Dla mnie nie ma zlej pogody, uważam, ze wychodzić trzeba zawsze. Ale gadałam z innymi mamami, tymi bardziej doświadczonymi, i one mi wyjasnily, ze to powszechna praktyka w zlobkach. Zaczna wychodzić około maja jak będzie cieplej. Argumenty dlaczego nie wychodzą: bo zimno, bo nie wszystkie dzieci potrafią chodzic w najmłodszej grupie (no i ? jak Emil nie potrafil chodzic to po placu zabaw na kolanach zasuwal, ale podobno wielu rodzicow ma z tym problem, ze spodenki się zdzierają), bo maluchy jeszcze przezywaja sam pobyt w zlobku i nie potrzebują dodatkowych ‘atrakcji’. Coz, tego nie komentuje już więcej, musze się dostosować. Ahh no i jeśli chodzi o zdrowie to jest super. Katar towarzyszy nam non stop ;o) ale ani razu nie było antbiotyku! Emil naprawde swietnie się trzyma, a tak mnie straszyly koleżanki, ze już po pierwszym tygodniu w zlobku będą anginy i wszystkie inne paskudztwa. Raz tylko cala rodzina zaliczyliśmy grype zoladkowa, ale dość lagodnie to przeszliśmy. Czyli so far so good.
Super slyszeć, ze u Was spoko :) a co do wyjść na dwór to uwierz, ze główny powód to organizacja takiego przedsięwzięcia. Mam znajomą w żłobku prywatnym. Wyobraź sobie teraz grupę trochę niekumających, po części niechodzących dzieci - ubrać wszystkie w kombinezony, buty, czapki, przetransportować wszystkich bezpiecznie na dwór i biegac za każdym, zeby sobie czegoś nie zrobiło albo nie zjadło. To jest niestety główny powód rzedkich wyjść na dwór w takich placówkach. Już nie mówiąc o powrocie do środka z taką farajną. oczywiście jest to do zrobienia, ale... ;)
Kolejna bezcyckowa noc Emila. No i... okazalo sie, ze ten dzieciak potrafi spac. Od 19.30 do 7 (kiedy jest pobudka do zlobka). Jestem w glebokim szoku. 1,5 roku poszarpanych nocek. Miliony pobudek. Lozeczko, ktore parzyło. Wlozony do lozeczka darł się jakby go wsadzano go goracej smoły. A tu nagle aniolek! Sam, we wlasnym lozku, i nie trzeba do niego wstawac. Poki co maz spi z nim w pokoju (maz w lozku, Emil w swoim), a ja osobno, bo mecza mnie zatoki i mam totalnie zatkana glowe. Ale na dniach planujemy eksmitowac Emila do osobnego pokoju, a sami wrocimy do wspolnego spania. Tak, tak, od X miesiecy maz spal w osobnym pokoju, a ja z Emilem w naszym lozku. Tak bylo lepiej, zeby chociaz jedno z nas sie wyspalo. Ahh czuje, ze teraz wszystko sie ulozy i bedzie juz tylko coraz lepiej.
Fajnie poczytać co u Was. Zainspirowałaś mnie trochę. Ostatnio prawie co noc myślę od odstawieniu, bo czasem nie daję rady... A jak Emil reagował w nocy, jak spał z tatą? Na spokojnie, czy były jakieś żale, wrzaski?
Swietne wiesci u Was. fajnie, ze wrocilas :) co do spacerow w zlobku, to chyba od placwki zalezy. u nas wychodza. nawet w pochmurne dni. dla dzieci niechodzacych maja taki wozek co miesci 6cioro dzieci. reszta na nozkach. a latem najczesciej ida bawic sie do ogrodka, bo tam maja piaskownice, trampoline i inne graty. no ale to kewstia podejscia i tez zasobow zlobka. moze na wiosne jak zacznie sie robic ladnie, a wiecej dzieciakow bedzie chodzic samodzielnie, Panie sie pofatyguja
Boje sie. Przeraza mnie to, co się dzieje. Co bedzie za 2 tygodnie? Za miesiac? Za pol roku?
Zaszylismy sie na wsi. Przestrzegamy zasad kwarantanny. Tylko sklep w razie potrzeby a i tak raczej zakupy robi nam rodzina i podrzuca "pod bramę".
Ale... Nie o tym chcialam... Powiem Wam cos, czego nikomu nie mowilam. Zaczelismy z mezem współżyć bez zabezpieczenia. Nie nazwalabym tego staraniami, bo nie celujemy w dni. Raczej poki co "obgadywalismy", ze to "dni bezpieczne" (chociaz wiadomo, ze seksujac bez niczego trzeba sie liczyc z ciaza). W kazdym razie gadamy o drugim dzidziusiu. Szok. Jestem zszokowana sama soba. Najgorzej, ze teraz czasy niespokojne (to raz) no i kupilismy mieszkanie (to dwa), ktore będzie do odbioru za (ekhm) 9 miesiecy. Wiec wykańczanie lokum i przeprowadzka z noworodkiem to slaba opcja (taaa, mowie to ja, ktora juz 2 przeprowadzki z dzidziusiem zaliczyla). Ale... Temat otwarty. A raczej temat otworzy sie jak sytuacja sie ciut uspokoi, bo teraz absolutnie nie mam ochoty na zadne amory. Mąż tez nie. Podchodzimy do sprawy pandemii poważnie.
Witaj w klubie. Też myślę o drugim dziecku, też czeka mnie przeprowadzka jesienią i wykończenie domu. Aaa i też się boję wirusa. Jednak teraz odkładam decyzję o dziecku bo nie było by to rozsądne, wirus, później przeprowadzka, wykończenie domu, stres związany ze sprzedażą mieszkania. Wolę poczekać aż wszystko się uspokoi, myślę ze w przyszłym roku zaczniemy staranka. Fajnie ze się odezwałaś :)
Anakin, z drugim trzeba uważać, bo można niespodziewanie szybko zajść :) Przyznam szczerze, że początek ciąży przy aktualnej sytuacji na świecie nie sprzyja dobrze mojej psychice - czarnowidztwo połączone z wyrzutami sumienia i hormonami to słabe połączenie niestety :(
Ooo ale wieści:) Z naszej grupy mam 2018 to myslałam, że chyba Emil jednak będzie jedynakiem;) Ja za to deklaruje chęci od dłuższego czasu, ale przekładam taką decyzję z wielu powodów. Ale liczę się też z tym, że nie ma dobrego momentu i u mnie może kiedyś być już za późno. Ale prócz osobistych powodów odwlekania decyzji to też sobie teraz tego nie wyobrazam, zeby czekac przed gabinetem na wizyty itp, a jakby sie trafiła hospitalizacja to już w ogóle...trudne czasy nastały, nie spodziewałam się, że takie coś może się wydarzyć..
Fajnie, ze jestescie, dziewczyny. Przygotowuje dla Was wpis o Emilu. A co do ciazy, to moj maz by chyba padl po usłyszeniu takiego niusa. Bardzo go przygnebia sytuacja obecna. Az ma dolegliwosci ze stresu zoladkowe itp. Ja sie staram z wierzchu trzymać, ale on jakos podupadl (mimo, ze z naszej dwojki to ja jestem panikara). Boimy sie o nasze rodziny, bo czesc jest za granica, czesc pracuje w szpitalach....
Gratuluję mieszkania i decyzji. Jesteś świetnym przykładem, że macierzyństwo wynagradza trudy, pamiętając o Waszych przejściach. Ale faktycznie. W obecnej sytuacji ja też nie wyobrażam sobie być w ciąży, bez badań itd. Czekam na wpis o Emilku:)
A co do wirusa... boję się nawet komentować obecną sytuację.... nie sądziłam, że spotka nas coś takiego i zatrwaza mnie jakie nieszczęścia mogą spaść na nasze dzieci za kilkadziesiąt lat
Fuck fuck fuck, mam nadzieje, ze nie jestem w ciazy. Boję sie spojrzec w kalendarz, ktory to dc. Serio. Nie patrze. Właśnie przeczytalam apel od (bodajze) MZ, by wstrzymac sie z prokreacja... Ze wzgledu na utrudniony dostep do lekarzy itp. Czekam na plamienie przed @... Dodam, ze mialam dopiero 2 okresy po zaprzestaniu kp. Niezla wtopa by byla, gdyby sie okazalo, ze zaciazylam...
DC ch** wie ktory. Ani sladu plamienia zapowiadajacego @... Zaczynam sie serio denerwowac. Poki co siedze cicho. Skonczy sie marzec to spojrze w kalendarzyk.
Synek skonczyl niedawno 20 miesiecy. Ciesze się, ze go mam. Tak sobie mysle, ze o wiele ciężej znosilabym to, co się dzieje na swiecie, gdyby nie on. Jest dla kogo zyc, no!
Obiecalam Wam wpis o nim… Alfabetycznie wiec :o)
A jak ALERGIA
Mamy pod kontrola. Dzieciak jest na diecie bezmlecznej/bezwołowej (cielecina etc odpada). Kaszka na mleku owsianym, smietanka do zupy kokosowa i te sprawy. Dla mnie no problem, sama lubie wegańskie jedzenie. Oczywiście mieso dostaje: indyka, wieprzowinę, kurczaka, rybe. Ale w małych ilościach, bo w sumie nie przepada… Nadal czasem go wysypuje i pojawia się swiad. Np. gdy jesteśmy u mojej mamy. To jakas alergia na nie-wiadomo-co. Koty? Jakas chemia, której mam używa (chociaż ona raczej octem sprząta)? Nie wiem. Jak podrośnie, zrobie mu dokładne testy. W każdym razie mamy leki, mamy kremy, mamy rutyny pielęgnacyjne i nie jest zle (w porównaniu z tym, co było).
Będzie cały alfabet? Wow. U mnie inaczej. Wydaje mi się że lepiej znosilabym całą sytuację bez dziecka. A tak boję się u niego i o przyszłość. O sprawy zdrowia i ekonomii.
Pojawiam się i znikam. U nas ok. Wciąż chronimy się przed epidemia. Tesknie za wieloma rzeczami z tzw "dawnego zycia". Z niusow: bunt 2latka w rozkwicie...
Kiedy pisalam poprzedni wpis właśnie zaczynało się plamienie. Obstawiałam @. Po kilku (4?) dniach ustało. Poza tym było inne, dziwne. Różowawe i z "niteczkami" krwi. @ nie przyszedł. Dzis robie test. A najlepiej, że nie ogarniam czy ostatni okres mialam we wrześniu czy jeszcze w sierpniu :oP (zapomnialam w aplikacji zaznaczyć hihi). Na 99% jestem w ciąży. A jeszcze żeby było zabawniej... Dzis wracam do pracy po prawie 3 latach niebytu (ciaza+macierzyński+wychowawczy)...
Brzuch mnie boli ciagle jak na @. Ale to moze byc stresik (powrót do roboty po 3 latach...). Lekarza mam 13.10. Poszlabym nawet później, ale akurat wtedy był termin popołudniowy. Bede wtedy w 7mym tygodniu, ale chyba bedzie już cos widać, nie?
Kochana spokojnie. Może to tylko plamienie nic nie znaczace. Dużo takich we wczesnych ciążach
Tak często bywa. Ale też wiesz że na tym etapie nie wiele można zrobić. Na USG nic nie widać pewnie jeszcze więc nie pozostaje nic innego jak czekać. Ja wierzę że to ze stresu. A w 7 TC to już spokojnie może być serduszko :*
Kochana spokojnie. Może to tylko plamienie nic nie znaczace. Dużo takich we wczesnych ciążach
Tak często bywa. Ale też wiesz że na tym etapie nie wiele można zrobić. Na USG nic nie widać pewnie jeszcze więc nie pozostaje nic innego jak czekać. Ja wierzę że to ze stresu. A w 7 TC to już spokojnie może być serduszko :*
Wczoraj wieczorem różowe plamienie, dziś już ciemniejsze (jakby fioletowe wręcz). Nie planowałam isc na żadna betę ani nic aż do tej wizyty 13.10 ale jednak skocze dzis do lab na betę i progesteron. Zobaczę, czy w ogóle coś wyjdzie. Slabo to wyglada i trochę mi przykro, nastawilam sie juz na zdrowa, bezproblemową ciąże... Bo szczerze mówiąc nie dalabym rady przechodzić przez to, co w pierwszej ciąży (kilka tyg leżenia etc). To niemożliwe z dwulatkiem. No i jednak chce pracować. Bo ciaza dzis jest a jutro jej nie ma, a pracę trzeba szanować. Więc uznam, że tak miało być i tyle. W ten weekend się wyłączam z życia. Poprosiłam męża aby zajął się synkiem w większości. Ja planuje leżeć, czytać, serial ogladac. Nie dlatego, że chce "ratować ciąże" ale dlatego, że mam kiepski humor i chce poleniuchować :o)
Treści zawarte w serwisie OvuFriend mają charakter informacyjno - edukacyjny, nie stanowią porady lekarskiej, nie są diagnozą lekarską i nie mogą zastępować zasięgania konsultacji medycznych oraz poddawania się badaniom bądź terapii, stosownie do stanu zdrowia i potrzeb kobiety.
Korzystając z witryny bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na użycie plików cookies. W każdej chwili możesz swobodnie zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich zapisywaniu.
Dowiedz się więcej.
Witam! Rozumiem Twoje rozterki, odstawiłam synka od piersi 3 miesiące temu, kiedy miał 13 miesiecy. Nadal tęsknie za tymi chwilami ;) być może będzie nam kiedyś znów dane karmić piersią :)