Tydzień dla Płodności   

Nie przegap swojej szansy!
Umów się na pierwszą wizytę u lekarza specjalisty za 1zł.
Tylko do 30 listopada   
SPRAWDŹ
X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki ciążowe Dwie kreseczki na teście.../ z dwójką urwisow w domu
Dodaj do ulubionych
1 2 3 4 5 ››

10 września 2017, 12:27

12 tydzień
Już po badaniu prenatalnym. Było hmmm... dziwnie. Lekarze się dokształcają na pacjentkach, które się zgłoszą na bezpłatne badanie. Rozmawiają więc głownie ze sobą - pacjentce niewiele tłumaczą, M nawet nie wiele widział :) Najważniejsze, że dziecko jest zdrowe - kość nosowa odpowiednia, serce jak dzwon! :D Teraz jestem spokojniejsza, bo jutra jadę na badania PAPPA (lekarz mi zlecił). I powiem Wam, że w sekrecie, że lekarze sądzą że pod serduszkiem rośnie dziewczynka :) Mam się nie nastawiać, ale ... jakoś tak dało mi to nadzieję na córę. Wiecie te wszystkie sukieneczki, spódniczki, kokardki, kapelusiki .... Dam Wam znać jakby co. Od kilku dni nie miałam wymiotów, ale dziś - powtórka z rozrywki. Śniadanie długo w żołądku nie wytrzymało...

20 września 2017, 18:53

12 tydzień 6 dzień (13 tydzień)
Dawno nie pisałam, bo sporo się działo. Wciąż jestem na zwolnieniu, a dni płyną mi jakoś wyjątkowo szybko. Chciałam Wam napisać o prenatalnych. Na pierwszych byłam w 8 września. Czekaliśmy z M długgo i bardzo się stresowałam. Widziałam jak jedna dziewczyna wychodzi zapłakana - wszystkie wiedziałyśmy, że to oznacza, że usłyszała złe wieści. Od razu w głowie rodzi się pytanie - a co jeśli ja też wyjdę stąd zapłakana? A co jeśli spotka to także mnie? Byłam przerażona, ale całe szczęście badanie wyszło w porządku. Lekarze jak pisałam się szkolili - głównie rozmawiali ze sobą. - Widzicie Państwo teraz dobrze widać serce? O teraz widać płeć? - kiedy te słowa powiedziała jedna z lekarek aż zamarłam. Profesorka skarciła jej, że jest za wcześnie - oczywiście, że widać, ale to się może zmienić. Powiedziała nam, że to chyba dziewczynka. Byłam w cuuudownym nastroju - bo nie dość, że zdrowa to jeszcze dziewczynka :) 11 września pojechaliśmy do renomowanej kliniki. Byłam spokojniejsza - wiedziałam, że wszystko jest Ok. Tam jednak usłyszeliśmy, że chłopak. Poczułam się jakby dostała obuchem - wiem, że to straszne co piszę, ale marzyłam o córce... Musiałam się przestawić na chłopca. Kiedy to już przetrawiłam, że mogę być mamę dwójki chłopców spojrzałam na wyniki. I okazało się, że są różne. I zaczęłam się bać czy wszystko na pewno jest w porządku.

8 września: wiek płodu wg CRL 12 tydzień 1 dni
11 września: tak samo (mimo różnicy trzy dni)

I teraz wyniki:
8 września: 11 września:
FHR 171 174
CRL 55,4 mm 55,8 mm
NT 1,3 mm 1,45 mm
BPD 17,1 mm 20,8 mm
HC 69,6

Ryzyko: 8 września 11 września
trisomia 21 1:8082 1:2873
trisomia 18 1:18924 <1:20000
trisomia 13 <1:20000 <1:20000

Różnica jest niezła - bo dziecko przez trzy dni urosło tylko 0,4 mm, za to BPD - czyli wymiar dwuciemieniowy zmienił się aż o 3 mm. No i na jednych wyszło, że to dziewczynka - na drugich chłopiec. I bądź tu mądry. Polecam jednak, aby dla własnego dobra nie być na dwóch badaniach prenatalnych. To jednak niepotrzebny stres...

Wiadomość wyedytowana przez autora 22 września 2017, 09:43

22 września 2017, 09:43

14 tydzień

Moje urodziny - właśnie skończyłam 33 lata. Dzidzia już od czterech dni funduje mi olbrzymie mdłości. Nasiliły się wczoraj wieczorem - tak ze mnie ciągnęło że aż się posikałam... To obrzydliwe, ale nie panuje nad pęcherzem (sikam non stop) ani żołądkiem. A przecież to już drugi trymestr! Dziś rano zwymiotowałam już kilka razy - głównie wodą, którą wypiłam bo okropnie mnie mdliło. Czasem myślę, że bobas jest złośliwy... bo na dziś miałam super aktywne plany - chciałam iść na fitness dla ciężarówek, upiec szarlotkę, spotkać się z koleżanką, iść do biblioteki oraz drogerii... Na zajęcia oczywiście nie poszłam - z trudem miałam siłę się wykąpać. Czy ktoś miał okropne nudności w drugim trymestrze? Co pomaga - bo ja ostatnio mam już dość i zastanawiam się nad zażyciem awimarinu natural (podobno jest bezpieczny)....

26 września 2017, 13:15

14 tydzień

Doszły wyniki testu PAPPA - oczywiście zupełnie niezrozumiałe dla mnie. Jedynie co to wyczytałam, że skorygowali moje ryzyka dotyczące wad u dziecka. I tak ryzyko, że urodzę malucha z zespołem Downa wynosi 1:11,5 tys, pozostałe wynoszą więcej niż 1:20 tys. Naprawdę odetchnęłam z ulgą... :) Od piątku 22.09 nie wymiotuję - wielki sukces. Mam większy apetyt na życie, mnóstwo energii i chęć na wszelkie aktywności. Jednym słowem - super. Jedyne co mnie dręczy to ciągłe sikanie. Podczas półtora godzinnego spaceru dwa razy musiałam szukać toalety ... Zaczęłam więc pić sok z żurawiny (z apteki - bez konserwantów i cukrów - fujjj).

29 września 2017, 10:04

15 tydzień

Mój syn prawie w ogóle nie choruje... W wieku 10 m-cy miał jedynie stan przed zapalny ucha. W przedszkolu łapał jedynie trzydniówki. Taki okaz zdrowia, że ostatnio lekarz pediatra chciał nam zlecić badania kontrolne, bo za rzadko do niego chodzimy ... Ale odkąd jestem w ciąży syn choruje non stop. W pierwszych tygodniach września walczyliśmy z zapaleniem oskrzeli. Bój wygraliśmy po dwóch tygodniach (cud, że się nie zaraziłam). Od wczoraj syn znowu się fatalnie czuje. Wstał rano i wymiotował... Poszedł spać na kilka godzin, stan podgorączkowy i nie wysoko gorączka (najwyższa 37,9) utrzymywała się do wieczora. Do tego brak apetytu i ogólne rozbicie... Nie wiem co się stało - czy to reakcja po antybiotykoterapii (brał na raz dwa antybiotyki) czy po prostu jakiś wirus. Dziś jest lepiej - brak gorączki, wymiotów i .. wstał z łóżka. Boję się jednak co będzie dalej... A przed nami weekend bez M, który wyjeżdża na trzydniowe szkolenie... Także super!

2 października 2017, 16:27

15 tydzień

Ogarnia mnie panika. Zwłaszcza nocą - nie mogę spać a myśli same wędrują wokół wyprawki i innych spraw. Wiem, że to jest za wcześnie, ale ja już martwię się jak my za to wszystko zapłacimy... Wózek, łóżeczko, maxi cosi - remont pokoju i mnóstwo drobiazgów od ubranek poprzez kocyki, pościele, kołderki i inne cuda... To ogrom pieniędzy, a ja chciałabym bardzo móc wybierać i cieszyć się zakupami... W pierwszej ciąży byłam studentką - nie miałam własnych pieniędzy... wyprawkę w całości dostaliśmy po dziecku koleżanki mojej mamy... Możliwości wyboru - zerowe... Kupiliśmy tylko wózek, który w ogóle mi się nie podobał - po prostu mama zaprowadziła nas do komisu, w którym były trzy wózki na krzyż... Dziś chciałabym móc zapewnić drugiemu dziecku taki super start i samemu cieszyć się wyborem wózka, kupić piękny kocyk... koszty jednak tego wszystkiego ostatnio nieco zbiły mnie z pantałyku... Liczyłam i liczyłam, a przecież drugie dziecko nie może czuć się gorsze - muszę być pieniądze także dla niego, na jego potrzeby i zachcianki... To wszystko bardzo trudne. Wiem, że narzekam a nie mam do tego podstaw - sama pragnęłam drugiego dziecka, oboje pracujemy i sądziłam, że mamy wystarczająco środków - dziś nie jestem o tym co do tego taka pewna... W dodatku podejrzewam, że moja firma zaniżyła mi znacznie wypłatę na zwolnieniu lekarskim. Przez to mój stres sięga niebotycznych rozmiarów. Idę spać ok. 22-23, budzę się w nocy i nie śpię - w myślach krzyczę na księgową, obrażam się na prezesa naszej firmy lub wygrywam w totka... Nie wiem czy to kwestia hormonów, ale naprawdę ostatnio nie jestem w najlepszej formie...

9 października 2017, 21:14

16 tydzień

I po wizycie u lekarza... Mały, bo dowiedzieliśmy się, że to jednak będzie chłopczyk rośnie jak na drożdżach. Według belly to 15 tydzień 4 dzień, a usg pokazuje, że jest o tydzień starszy. Powoli zaczynam nie mieścić się w stare ubrania (mimo że przybrałam na wadze jedynie 1 kg)... Trochę przykro mi, że nie jest to dziewczynka, ale na szczęście dziecko jest zdrowe i wiem, że po porodzie skradnie moje serce (no i swojego starszego brata). Muszę się przyzwyczaić, że będę mamą dwójki urwisów :D Syn forsuje od początku ciąży imię Kamil i powoli zaczynam się do niego przyzwyczajać. Z nowinek niestety łożysko jest nisko, więc jeśli nie pójdzie bardziej do góry będę miała problem z przodującym łożyskiem. Zastanawiamy się także nad globuliną z uwagi na fakt, że mamy niezgodność grupy krwi (jestem Rh minus, a mąż i pierwszy syn to plusiki). POnoć podaje się ją w 28 tygodniu ciąży. Czy któraś z Was miała z tym do czynienia?

17 października 2017, 20:20

17 tydzień

Brzuszek rośnie! Jest ogromniasty (przynajmniej według mnie :D )... Nie mieszczę się w swoje ubranie więc powoli kupuje ciążowe kreacje. :) Na razie rzeczy wybrałam w necie i boję się czy będą pasować... Poza tym w zeszłym tygodniu byłam u swoich lekarzy. chodzę do dwóch - jednego prywatnego dzięki któremu mam zwolnienie lekarskie oraz jest miły i mnie uspokaja oraz do dr gbura - na NFZ, aby badania mieć darmowe. U gburka było jak zawsze okropnieee... Przywitał mnie niezbyt miło - to już standard... Pierwszy raz zapytał jak się czuję - ale moje wątpliwości (co dzień mam czkawkę - po kilka razy dziennie) zbył nawet się odzywając. Później zapytał czy czuję już ruchy dziecka (to był 16 tydzień). Powiedziałam, że nie więc zaprosił mnie na badanie USG. Nie pokazał mi syna - trzy razy mnie dotknął urządzeniem - i stwierdził, że dziecko się jednak rusza... Całe badanie określił słowem - wygląda, że wszystko jest w porządku. Tyle. Nic więcej - żadnych szczegółów. Później wystawił mi skierowanie na morfologię i mocz. I tyle. Zapytałam czy nie powinnam iść do okulisty, bo chyba potrzebne mi będzie zaświadczenie o możliwości porodu naturalnego. Okrzyczał mnie - tak, tak drogie czytelniczki, że powinnam. Zapytałam w którym tygodniu najlepiej się udać - to znów zgryźliwie odpowiedział, że przecież on nie wie kiedy będę rodzić i czy ja może coś więcej w tej sprawie wiem... Ach.. przyjemniaczek. Później okazało się, że i tak nie mogę się zapisać do okulisty bez jego skierowania (myślałam, że go uduszę gołymi rękami). Cała wizyta trwała 7-8 minut. Patrzyłam na zegarek wchodząc i wychodząc z gabinetu... Ale przynajmniej zapisałam się na USG połówkowe - mam je mieć 13 listopada (dzień po rocznicy ślubu).
P.S. chyba zaczynam czuć ruchy dziecka :) Nie wiem czy nie za wcześnie....

Wiadomość wyedytowana przez autora 17 października 2017, 20:21

30 października 2017, 07:47

19 tydzień

Bez przerwy myślę o wyprawce. Szukam produktów, oglądam, czytam opinie. Postanowiłam, że zacznę kupować gdy wyjdą dobre badania usg połówkowe. Jesteśmy umówieni na nie 13 listopada... Syn ma pójść z nami. Nie wiem tylko od czego zacząć shopping - od ubranek, kocyków, pościeli, pieluszek... Cały czas mam wrażenie, że to jeszcze za wcześnie na tego typu rzeczy. Mimo to zaprzątają mi one głowy niemal 24 godziny na dobę... Syn natomiast buntuje się przeciwko rodzeństwu. Nigdy nie chciał mieć brata ani siostry. Strasznie boi się odrzucenia i faktu, że nie będzie już na pierwszym planie. Coraz częściej przychodzi się przytulać i mówi, że musi póki dziecko się nie urodziło. Staram się o nim o tym rozmawiać, przekonuję, że nadal będziemy się razem uczyć, że będziemy chodzić do kina, że będzie dla nas tak samo ważny... Nie przekonuje go to. Nawet myślałam, aby wyjechać z nim gdzieś jak drugi syn będzie miał kilka miesięcy - tylko w trójkę, aby nie czuł się taki odrzucony... Nie mam jednak żadnego pomysłu jak przekonać go do rodzeństwa... Zobaczymy czy USG połówkowe coś w tej sprawie zmieni (powiedział, że chce z nami jechać :) ). Może przekona się do brata?

31 października 2017, 12:57

19 tydzien

Wczoraj byłam u lekarza. Synuś waży już 240 gram! A ja zaledwie przez trzy tygodnie przytyłam 3 kg. Szok. Nawet nie wiem z czego - staram się nie jeść za dużo, zdrowo, rezygnuje z kolacji na rzecz większego śniadania... no cóż.. teraz i ta tego nie zrzuce... a brzuch mam już ogromniasty!

8 listopada 2017, 11:29

20 tydzień,

To już połowa ciąży. Tak szybko mija... w sumie w domu nie jest źle. Sporo odwiedzam znajomych, chodzę na fitness dla ciężarnych, dobrze się bawię z mężem. Za niedługo będziemy świętować 12 rocznicę ślubu! Czas pędzi :) do usg połówkowego jeszcze 5 dni!

13 listopada 2017, 20:17

I po badaniu połówkowym... synuś zdrowy! Jak nam to lekarz oznajmił to kamień spadł mi z serca! Moje maleństwo waży 340 gram. Termin porodu 25 marzec. Na badaniu był też mój starszy syn. Chyba się przejął choć emocji po sobie nie pokazał. Pochwalił się za to najlepszym kolegom w klasie i nauczycielce... podobno była zaskoczona i mu pogratulowała :) to był wyjątkowo radosny dzień! Mogę już chyba zacząć kompletować wyprawke...

19 listopada 2017, 12:14

22 tydzień (21 tydzień 3 dni)
Przez ostatnie dwa dni czułam się fatalnie. Na ćwiczeniach nie byłam w stanie wykonywać wszystkich zajęć - zaczęło mi się kręcić w głowie, brzuch bolał. Wieczorem zaczęła mnie okropnie boleć cewka moczowa. Sikałam cały czas... Nawet kiedy wstałam z toalety wciąż mi się chciało sikać. Miałam uczucie, że pęcherz bez przerwy jest pełny. W sobotę pojechałam do szpitala - do wszystkich objawów doszły wymioty. Było mi okropnie duszno i pociłam się niemiłosiernie. Zrobiłam - na zlecenie lekarki - badanie moczu. Wyszedł lekko mętny, z ciałami ketonowymi . leukocytami (2-4), erytrocytami (wyługowanymi 2wpw) i licznymi bakteriami. Lekarka uznała, że nic mi nie jest, a wymioty często mocz (w ciągu niecałej godziny - 8 wizyt w toalecie) to ... normalne w ciąży. Wieczorem gdy pojawił się ogromny ból brzucha - już wiedziałam - to kamień. Męczyłam się z nim aż do północy. I taka rada dla innych - nie dajcie się lekarzom zbyć. Ja wiedziałam, że coś jest nie tak... Nie miałam zrobionych jednak żadnych badań - a wszystko zwalili na ciążę. Żądajcie badań - gdyby mi zdiagnozowali kamień i kolkę nerkową - nie denerwowałabym się przez kilka godzin. Nie zastanawiałabym się co mi jest. Wzięłabym może jakiś lek rozkurczowy, więcej bym piła....

Wiadomość wyedytowana przez autora 19 listopada 2017, 12:15

20 listopada 2017, 15:52

22 tydzień
Byłam dziś u lekarza. Wszystko w porządku - wręcz książkowo. Szyjka długa, jak stwierdził lekarz, wręcz łabędzia. Dzidzia rośnie. Na wadze +1 kg. Ale znów zaczynam panikować. Boję się kosztów wyprawki - nie wiem jak się w naszym mieszkaniu pomieścimy. Mama sugeruje, abyśmy się przeprowadzili do większego. No fajnie, ale za co? Wciąż spłacamy hipotekę (mamy 2,5 roku do końca) no i raty za remonty (wzięliśmy 15 tys. zł - zostało chyba jeszcze 15 rat po 780 zł każda.). Mamy trzy pokoje, 62 mkw. Póki co w sypialni (którą trzeba niestety pomalować) będzie kącik dla dziecka, a później - sama nie wiem. Chyba czeka nas z mężem przeprowadzka do salonu.... Wiem, wiem ciasno. Z drugiej strony wiele rodzin tak żyje i nie ma źle... No i wyprawka - nie chce kupować byle czego, ale jak się policzy wszystko razem - koszty są ogromniaste. A w tym miesiącu jesteśmy na minus - 520 zł (tyle wzięliśmy z oszczędności - nawet nie pytajcie gdzie te pieniądze się rozchodzą, bo naprawdę nie wiem) a mąż zarabia więcej (dostaje dodatek 780 zł w pracy). Do tego trzeba z następnej wypłaty zapłacić OC - przeszło 600 zł i zrobić badanie techniczne auta... O matko! A gdzie zakupy dla synusia?! A gdzie nowe auto (stare jest trzydrzwiowe więc nieco małe jak na czteroosobową familię)? A gdzie utrzymanie nas? A za chwilę święta - trzeba zrobić prezenty itd... Czy tylko ja tak panikuje? Czy tylko ja mam takie myśli? Czy tylko ja się tak martwię?

Wiadomość wyedytowana przez autora 20 listopada 2017, 15:55

25 listopada 2017, 12:33

23 tydzień,

Pierwsze zakupy dla malucha zrobione - okazje black friday nie były aż tak opłacalne, ale maluszek wzbogacił się o kilka nowych ciuszków (w zarze kupiłam mu trochę rzeczy w rozmiarze 68 cm, w smyku 62 cm (jedne półśpioszki, ogrodniczki, cieplejszą bluzę i skarpetki). Myślałam o zakupie pościeli (ceny z kosmosu, a ja nie mam bladego pojęcia jaki rozmiar), ręczników (od rodzajów kręci się w głowie - bambusowe, frotte, bawełna zwykła, bawełna egipska i do tego wszystko w tak różnych rozmiarach, że połapać się w tym to jakaś wyższa wiedza tajemna), rożku (tylko nie wiem czy się przyda - przy pierwszych trochę go używaliśmy), kocyku (który? to pytanie spędzi mi sen z powiek przez kolejne miesiące). Szczerze trochę liczę na poświąteczne promocje i rabaty, bo zawsze wtedy jest mnóstwo zniżek i rozsądne ceny... Może się wstrzymać - w końcu do marcowego rozwiązania jest jeszcze trochę czasu...

28 listopada 2017, 13:18

23 tydzien,

Zaczynam zmieniać się w łowce. Poluje na rabaty i zniżki - słowem dobre ceny. Staje się w tym nawet niezła. Na oku mam też fb konkursy. Wszystko dla szkraba. W tym m-cu poszalałam kupując mu mnóstwo rzeczy - zdecydowałam się na rożek, komplet pościeli, dwa kocyki... jak tak dalej pójdzie to za chwilę będę miała cały komplet wyprawki :)

11 grudnia 2017, 18:17

25 tydzień,

wizyta u lekarza mnie dobiła. Mimo że nie jem kolacji i chodzę na fitness znów przytyłam. I to 3 kg od ostatniej wizyty! Już mam 8 kg na plusie.... Nie wiem z czego tak tyje i dlaczego. Nie mam zachcianek, naprawdę się staram nie jeść pustych kalorii w ogóle staram się dużo nie jeść... Jestem tym podłamana. Na szczęście synuś zdrowy. I rośnie - już ma ok. 700 gramów :) Lekarz się śmieje, że będzie dużym chłopcem.

29 grudnia 2017, 19:55

28 tydzień ciąży...

Nawet nie wiem kiedy tyle już zleciało. To chyba najpiękniejszy czas w moim życiu - mam mnóstwo czasu dla siebie, z mężem super nam się układa no i jakby pieniędzy mamy jakby ciut więcej niż zwykle... Czas przeznaczam głównie na wizyty u znajomych, odpoczynek, czytanie książek, oglądanie dobrych filmów, zajęcia fitness, ploteczki... Czasem nawet chciałabym, aby czas się zatrzymał. Nie mam jeszcze większych kłopotów z poruszaniem się (choć szybciej się męczę, ciężej się wstaje z kanapy i kręgosłup nieco pobolewa) ani zdrowotnych problemów. Jestem jakby spokojniejsza, radosna i szczęśliwa. Oczywiście stresuję się tym jak będzie wyglądało nasze życie gdy pojawi się maluszek, ale staram się troski odkładać na bok. Jedyne co spędza mi realnie sen z powiek to waga... Na myśl, że 8 stycznia kolejny raz będę musiała stanąć na tym strasznym urządzeniu robi mi się słabo (zwłaszcza po świętach i kolejnych odwiedzinach na ciastku u znajomych....). Naprawdę...

31 grudnia 2017, 13:22

Sylwester zawsze poniekąd zmusza do analizy mijającego roku. W naszej rodzinie 2017 rok zapisał się złotymi głoskami. To był naprawdę szczęśliwy i udany okres w naszym życiu. Już na początku 2017 roku mój mąż dostał awans zawodowy i podwyżkę, w maju pojechaliśmy na pierwsze, wspólne razem z synem zagraniczne wczasy, wykonaliśmy remont łazienki (dzięki temu relaksujemy się w wannie, o której marzyliśmy od lat :) ) no i spodziewamy się naszego maluszka... Dzięki naszemu nienarodzonemu synkowi uniknęłam sporego stresu w pracy, a także widma zwolnienia (ponoć nie mojego, ale pewnie nerwy byłyby spore)... A z minusów - cóż... chyba ich nie ma... nerwy, stres czy wszelkie nieszczęścia ominęły nasz dom. Dlatego z taką trwogą patrzę na Nowy Rok... - chciałabym aby był równie szczęśliwy i dobry (nawet nie marzę o lepszym... ) Wam także życzę, aby podsumowując 2018 rok nie było u Was żadnych smutków ani trosk, a jedynie chwile szczęścia, radości i miłości! Do siego roku!

2 stycznia 2018, 11:37

Jest 11.30 a ja nadal w piżamie :) Obudziłam się o 7.00 wyprawiłam syna do szkoły i położyłam się spać. O 9.00 zjadłam śniadanie i .... płatki z mlekiem jakoś nie smakują mojemu małemu. Zrobiło mi się więc niedobrze (w sylwestra pomidorówkę młody kazał mi zwrócić...). I tak leżę sobie w łóżku oglądając seriale kryminalne zmuszając się, aby wstać z łózka, zrobić zakupy i ugotować obiad. Jednym słowem - błogie lenistwo. Ciekawe czy taki dzień będzie możliwy po porodzie :D?
1 2 3 4 5 ››