X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki ciążowe Dwie kreseczki na teście.../ z dwójką urwisow w domu
Dodaj do ulubionych
‹‹ 2 3 4 5 6

2 marca 2019, 17:32

Okresu brak, ale na betę nie poszłam... Jakoś brak czasu no i nie wierzę w ciążę. Czekam. Co u nas? Jutro idę na warsztaty dobrego snu dziecka. Drogie, ale tonacy brzytwy się chwyta. Ostatniej nocy Kamis budził się osiem razy... Jestem padnięta. Kamil w ciągu dnia jest grzeczny. Śpi raz dziennie, ale około 1-2h. Jest już ogromnie ciekawy świata... Na nic nie ma czasu hehehe. Od rana porusza się niczym marines po całym mieszkaniu, non stop ćwiczy wstawanie... Ładnie bawi się przy stoliczku i takiej wieży do wrzucania piłeczek. Umie długo wstawać, powoli chodzi przy meblach. Gada, piszczy... W domu jest głośno i wesoło. Interesuje się najczęściej wrzucaniem do pudełka zabawek. A mówiłam, że skończył 11 mcy? . Duży facet, co! W pon idę podpisać umowę ze żłobkiem i zaczynamy adaptację. W pon mamy także neurologa i rehabilitację. Dostaliśmy skierowanie gdy jeszcze nie siedział... Nie wiem czy teraz jest jakiś powod, ale nie chce nic przegapić. Kamcio rozwija się w normie, ale jakby nieco wolniej od rówieśników. Oczywiście martwię się jak każda mama ☺️.

Wiadomość wyedytowana przez autora 2 marca 2019, 17:33

4 marca 2019, 13:13

Wczoraj byłam na warsztatach snu dziecka. I zrozumiałam, że Kamil nie śpi przez nas, a może bardziej - przeze mnie. Patrysia, mojego pierwszego syna uczyliśmy zasypiać. Stosowaliśmy dość kontrowersyjną metodą Benjamina Spocka. Przyznam - działa. Patryk, a żyliśmy wtedy w kawalerce, zasypiał nawet jak coś oglądaliśmy, czytaliśmy itd. Sam, bez pomocy. Ale nie było to usłane różami - bo jak był mały to jak płakał to dawaliśmy mu się wypłakać - ewentualnie uspokajaliśmy słowami - nic poza tym. Do dziś tego żałuje i mam wyrzuty sumienia. Za każdym razem więc jak nabroi to myślę, że to przez to. Patryk jest zamknięty w sobie. Nie mówi co w szkole, kiedyś nie mówił co w przedszkolu czy na placu zabaw. Odpowiada raczej zdawkowo, choć ma chwilę kiedy się otwiera, ale też bez przesady... A ja zawsze chciałam być mamą otwartą, takiej której można się wygadać, poradzić, taką do której przyjdziesz kiedy coś Cię martwi.... ale Patryk wcale mnie tak nie traktuje. I zawsze uważałam, że to moja wina. Że może dawałam mu za mało miłości, ciepła, bliskości. Jesli kłamie - to zawsze uważałam, że się boi, bo jako maluch nie mógł na mnie liczyć.... Obiecałam sobie, że z Kamciem nigdy tak nie zrobię. I nie robiłam. Kamil był usypiany, ale nigdy nie zasypiał sam. Z początku był wożony w wózeczku, potem kołysany, noszony, przytulany, miał śpiewane kołysanki, a na końcu był klepany po tyłeczku.... I fajnie, co? Nie do końca - bo jak nie śpisz to jesteś bardziej nerwowa, wyczerpana, zdołowana... nie masz sił na zabawę, sprzątanie, spacery itd. a jak masz wrócić do pracy to już w ogóle. No więc powstał nam klops! I to takich dużych rozmiarów. Pani trochę nas pouczyła - może nie Spocka, ale coś podobnego. Zapewniła, że płacz to wcale nie koniec świata. Może nie aż tak, że dziecko w końcu zasypia, ale można uspokoić, ale nie usypiać - bo to dziecko musi zrobić samo. Niby proste, ale nie do końca... Wczoraj przyznaje bez bicia - nam się to udało. Zastosowaliśmy kila trików - po pierwsze wyprowadzka z sypialni (bolało! Bo spaliśmy na dmuchanym materacu w salonie), po drugie nie pozwoliłam synowi zamknąć oczu podczas karmienia, po trzecie - mąż uspokoił Kamila tylko głosem w łóżeczku (nie klepał). O dziwo - Kamil nie płakał. I tak nasz syn przespał całą noc!!! Oczywiście rodzice jak te surykatki w salonie nie spały pół nocy, chodził pod drzwi czy nie płacze, czy wszystko ok (o 22 nakarmiłam na śpiocha malucha, a o 1 mąż sam z siebie wszedł do pokoju sprawdzić czy wszystko Ok). Można? można!
Po co o tym piesze? Otóż powoli dochodzę do wniosku, że Patryś wcale nie jest zamknięty w sobie przeze mnie! W końcu całuje mnie na pożegnanie, na dobra noc (ja się pytam który 13 latek tak robi???). Jest wrażliwy - ale też chce być wolontariuszem, mnóstwo osobom pomaga (nawet sąsiedzi go chwalą - jeden przyszedł z czekolada, bo mu pomógł sam od siebie zanieść zakupy ciężkie do domu), ma wielkie serce... Nie sprawia kłopotów w szkole (chociaż nie lubi się uczyć hehe), ma przyjaciół, jest lubiany.... Czy ja nie za dużo od niego wymagam? Bo właściwie chciałabym tylko A) znakomicie się uczył B) zaczął mi się zwierzać C) przestał kłamać (a robi to zaskakująco dobrze). Pracujemy nad tymi jego wadami, ale które dziecko jest bez wad? Może nie do końca da się zaprogramować dziecko tak jakbyś tego chcieli? Wiem, że trudno się z tym pogodzić, ale chyba czas abym to zrobiła! Tak myślę. No i czasem musimy pogodzić się z tym, że my nie będziemy rodzicami takimi jakimi chcemy być. Bo nie zawsze się to udaje. A jak doszłam do tego wniosku? Otóż na warsztatach poznałam mamy, które są takimi jakimi ja chciałam być. To znaczy zawsze przy dziecku. Efekt? Była pani, która karmiła piersią 5 latka i 2 latkę. Spała zawsze z nimi, partner w osobnym pokoju (nie wiem jak zmajstrowali to drugie dziecko - dla mnie to zagadka). Ona idzie spać o 19-20 razem z dziećmi. I uważajcie - marzy o tym, aby spać z dziećmi w pokoju, ale na osobnych łóżkach (kupiła takie trzypiętrowe). 5--latka śpi z nią, bo ma koszmary.... Normalnie szok. To ja jednak tak nie chce.... Aż tak nie chce przywiązać do siebie dzieci - moim zdaniem muszę mieć nieco oddechu i ja też z M tego potrzebujemy....
A i dostałam okres. W 42 dc. Normalnie mam miesiączkę co 26 dni.... Ale jest.

10 marca 2019, 19:48

Warsztaty dały radę! Kamcio przesypia noce. Jupi! W dodatku wróciliśmy z wygnania z sypialni. Spanie w salonie na dmuchanym materacu było straszne... Cały tydzień chodziliśmy z Kamciem do żłobka. Było super. Kamcio nie płakał, bawił się, oglądał dzieci. W piątek został w żłobku od 10.30 do 14.00. Także jupi. Od 1.04 wracam do pracy...

11 marca 2019, 19:45

Kamil zaczął się wspinać. Na podnóżek,a potem na stolik... Oj będzie za chwilę ciężko. Maluch ściąga już wszystko ze stołu. W laptopie mi coś poprzyciskał i zamienił "Z" na "Y" i inne hehehe. Rozwija się super - powoli stawia też kroki przy meblach. Czasem też popcha sobie podnóżek i idzie z nim. Ciekawe czy postawi pierwsze kroki na roczek! To już za 16 dni! Masakra. Czas tak szybko biegnie... choć ostatnio na wszystko czekam :) . Najpierw na Kamcia- aż zajdę w ciążę, potem na niego samego. Teraz czekam na dom, na wybieranie wszystkich rzeczy do niego, wyprowadzkę. No i zmianę pracy. Zdecydowałam, że dłużej tam gdzie pracuję już nie chce pracować. Problem w tym, że najpierw muszę dostać kredyt, a potem mogę coś zmieniać.... Także czekam na kredyt :D W tym m-cu mam zacząć studia (o ile rekrutacja była na dobrym poziomie....). Nie mogę się doczekać jak znajdę sobie coś już jako nauczyciel :) Tak wiem, to teraz niezbyt popularne, ale ja chcę mieć czas dla dzieci. Bo wiecie chyba chciałabym trzecie maleństwo.... to szaleństwo, ale marzy mi się kolejny bobas :D To chyba dlatego, że się wysypiam :D A WY myślicie o powiększeniu rodziny?

21 marca 2019, 19:31

Dawno nie pisałam. Już niedługo Kamcio skończy rok... Przestanie być niemowlaczkiem... Normalnie szok. Póki co chodzi tylko przy meblach, ale coraz sprawniej. Lubi się wspinać. Oczy trzeba mieć dookoła głowy. Sytuacja z dziś - położyłam kubek na jego krzesełku z Ikei. Spodobał mu się, więc chciał go do rączek. I co? wspinał się na krzesełko, ale nie sięgał, więc pociągnął za krzesełko. W ostatniej chwili złapałam krzesełko, bo wywróciłoby się na niego... raczkuje (śmieszne, bo pełzał starsznie szybko i wszędzie, więc sądziłam, że nie będzie raczkował...). Umie bić brawo i robić papapa. Ulubiona zabawka - wielka wieża do spuszczania kuleczek... normalnie cały czas wstaje, rzuca kuleczkę, patrzy jak toczy się po torze i łapie ją jak się stoczy. Następnie zabawa rozpoczyna się od nowa. Chodzi już do żłobka na maks 5 godzin, z czego dwie przesypia :D .Obyło się bez płaczu czy histerii. Jest coraz mądrzejszy :) Kochamy go bardzo! No i cały czas myślę o trzecim dziecku! Ale już 12 lat nie będę czekać :D :D

28 marca 2019, 10:59

Mój synus wczoraj skończył rok ❤️❤️❤️ nie mogę w to uwierzyć!!! Mój skarb. Było ciastko (w większości wyplute 😂😂😂) i uwaga kotlet na obiad (to super mu smakowało - prawdziwy facet 😁😁). Co umie mój malutki roczniak?? Cóż chodzi na czworakach, pelza, chodzi koło stołu, kawałek z fotela na stół (trzymając się cały czas) albo z pchaczem (tradycyjnym lub z podnóżkiem od fotelu 😂). Nie mówi jeszcze świadomie, ale cały czas jest babbaba, tatata, mama ma. Lubi śpiewać, czasem tańczy, kocha wieże z kuleczkami, patrzeć przez okno (a jak tata jest za oknem to jest hit ❤️). No i kocha cyca 😂 serio bluzki z dekoldem odpadają, mleko nigdy nie odmawia 😂😂😂 I tak karmie go jeszcze 4-5 razy dziennie (z tego 2 razy w nocy). Jest uroczy, śliczny, malutki. Jak tylko dostanę fotki z sesji wielkanocnej to Wam go pokaże ☺️. Jest raczej drobny, waży nieco ponad 9 kg i ma ok. 73 cm. Kocham go i cieszę się że zdecydowaliśmy się na drugie dziecko 😍

28 marca 2019, 10:59

Mój synus wczoraj skończył rok ❤️❤️❤️ nie mogę w to uwierzyć!!! Mój skarb. Było ciastko (w większości wyplute 😂😂😂) i uwaga kotlet na obiad (to super mu smakowało - prawdziwy facet 😁😁). Co umie mój malutki roczniak?? Cóż chodzi na czworakach, pelza, chodzi koło stołu, kawałek z fotela na stół (trzymając się cały czas) albo z pchaczem (tradycyjnym lub z podnóżkiem od fotelu 😂). Nie mówi jeszcze świadomie, ale cały czas jest babbaba, tatata, mama ma. Lubi śpiewać, czasem tańczy, kocha wieże z kuleczkami, patrzeć przez okno (a jak tata jest za oknem to jest hit ❤️). No i kocha cyca 😂 serio bluzki z dekoldem odpadają, mleko nigdy nie odmawia 😂😂😂 I tak karmie go jeszcze 4-5 razy dziennie (z tego 2 razy w nocy). Jest uroczy, śliczny, malutki. Jak tylko dostanę fotki z sesji wielkanocnej to Wam go pokaże ☺️. Jest raczej drobny, waży nieco ponad 9 kg i ma ok. 73 cm. Kocham go i cieszę się że zdecydowaliśmy się na drugie dziecko 😍

5 kwietnia 2019, 06:55

1 kwietnia wróciłam do pracy.... Jest mi z tym ciężko. Nie umiem się odnaleźć. Czasem nie wiem co robić... Wszystko w mojej firmie się zmieniło. Nie umiem odnaleźć się wśród nowości. Normalnie jakby zaczynała zupełnie nową pracę. Wszyscy są mili, ale jest w tym jakaś sztuczność. Mam pokój sama (chyba jedyna w całej firmie) - z jednej strony fajnie, jest cicho, spokojnie, to bardzo słoneczny pokój. Z drugiej omijają mnie wszystkie rozmowy, plotki i inne rzeczy.... Czasem nikt nie wejdzie nawet, aby się przywitać... Może to kwestia przyzwyczajenia - nie wiem... Boje się też o premie. Cały czas słyszę jak to w zmniejszonym składzie dawali radę, ile to wysiłku wymagało itd. Mam wrażenie, że ja pieniędzy z premii nie zobaczę - bo nie przeszłam tego co oni, bo nie zżyłam się z szefową jak oni, bo w trudnych chwilach zajmowałam się dzieckiem... mam wrażenie, że będę oceniana właśnie przez ten pryzmat... No i nie potrafię sobie zrobić reklamy - wszyscy chodzą i mówią ile co ich wysiłku kosztowało, jakie to było trudne, męczące itd. A ja - po prostu pracuję... nie chodzę i nie robię sobie takiej autoreklamy
Kamil dobrze znosi rozstanie ze mną. Był z nim tata cały czas - więc nie było źle. W przyszłym tygodniu - mąż pracuje dwa dni powszednie od 10 do 18. Odprowadzi maluch do żłobka, a ja ok. 15 wpadnę po niego. Także nie jest źle. W ogóle robi się z mojego synka taki słodki, rozumny dzieciak. uwielbia kosztować wszystkiego, co jemy. Skończył roczek, więc mu na to pozwalamy. Ostatnio jak jadłam sałatkę - to kosztowałam liść sałaty, rukolę, kawałek mozzarelii - wszystko wypluł :D Tylko oliwka mu smakowała. Kocha zupy, ale takie tradycyjne, nie gęste papki... Gada non stop - potrafi mama, tata, baba. Jest to urocze. I robi papapa :D Jak wychodzę serce mi się kraje, że go zostawiam... Dalej karmię piersią - przynajmniej trzy/cztery razy na dobę (dwa razy w nocy, zawsze na wieczór i czasem rano, czasem w południe). Cyca nie odmawia nigdy :D Jestem dumna, że udało mi się ten rok karmić. Wymagało to nie powiem na początku sporo pracy, ale teraz - to przyjemność i duża wygoda, że jedzenie zawsze jest pod ręką :D

21 kwietnia 2019, 18:49

Dziś zorganizowaliśmy roczek Kamila. Nie wszystko jednak poszło tak jakby chciała. Po pierwsze brakowało drugiej babci. Nie przyjechała. Wiem, że 400 km to daleka droga (zwłaszcza dla osób bez auta i prawo jazdy), ale ... mimo wszystko mogła załatwić sobie jakiś transport. Wnuka widziała tak naprawdę dwa razy... Raz, pierwszy jak do niej sami przyjechaliśmy i raz na chrzciny. To dla mnie smutne. Zadzwoniliśmy z mężem do niej - ale nawet nie spytała ani o Kamila ani o Patryka. Po prostu mówiła o pogodzie i gdzie spędza święta (u teściów jej najstarszego syna)... Babcia roku normalnie... Po drugie nie dojechała chrzestna. Jej córka się rozchorowała i nie dała rady... Pech... W sumie byli więc moi rodzice, mój brat z żoną i chrzestny. Tyle. Kamil dostał kasę, kasę na fotelik samochodowy i tęczę z Grimmsa (od ojca chrzestnego - średnią, ale jest dość mała...). Był torcik, balony... Wiem - za dużo narzekam. A więc było miło na tarasie, pogoda super dopisała, mały był zachwycony. Tort mu bardzo smakował - to znaczy biszkopty którymi torcik był obłożony. Wszystko było w tonacji niebiesko, srebrnej. Ślicznie było. Miał body z wielką jedynką i swoim imieniem. Mój śliczny synek... Następne urodzinki będą już w nowy domku :D Strasznie się cieszę, choć oczywiście jestem pełna obaw :D
Co jeszcze? KAmil mówi mama, baba, dada (znaczy daj mi). Super się rozwija. Kocham go starsznie

10 maja 2019, 09:51

Jestem w pracy i mam dość. Ten mc był niezwykle stresujący - mnóstwo nerwów, połacie stresu, wku....jący ludzie. Okropnie. Do tego nieprzespane noce. Kamil też daje mi popalić. Wracam do domu i ... nie zdążę się rozebrać, a on już myszkuje w pokoju brata czy kuchni. Chwyci zostawioną łyżeczkę, małe zabawki, wszystko.... Najbardziej lubi baterie. Nie wiem dlaczego,a le wyjmuje je ze wszystkiego i od razu lądują u niego buzi.... Wczoraj byłam sama - z szafki rozrzucał mi cały drobny makaron... Pies oczywiście zaczął jeść ten surowy makaron. Normalnie jazda bez trzymanki. Gdyby nie dzieci miałam chwilę dla siebie, ale ... starszy miał sprawdzian z historii, a młodszy w jednej chwili się śmieje, w drugiej krzyczy i płacze. Normalnie rollercoster jakich mało. To jest ta ciemna strona macierzyństwa. Kiedy jesteś od 5 rano na nogach, masz mnóstwo stresów w pracy, a wieczorek dziecko nie chce iść spać i wpada w histerię... Tak było przed weekendem majowym. Normalnie usypiałam na stojąco nosząc go na rękach. W tym momencie chciało mi się wyć razem z nim. Usypianie zajęło mi trzy godziny. Do północy nosiłam go na rękach, karmiłam, próbowałam położyć spać razem ze sobą...Koszmar jakich mało...CZasem mam chwile gdy chciałabym zwolnić... tak normalnie usiąść i zostać sama ze sobą, ze swoimi myślami. Ostatnio taki czas miałam w ciąży. Mogłam wtedy wyjść na miasto i niespiesznie bez żadnego problemu wypić kawę w kawiarni z gazetą w ręku. To było super uczucie! Teraz mi tego brakuje....

3 czerwca 2019, 07:42

Kamil ma już 14 m-cy...
Z dzisiejszego ranka. Wstałam o 6. Wypiłam kawę (zdążyłam cuuud), a potem zaczyna się - Kamil do cyca (dalej karmienie 10-15 minut), a potem pełen sił i energii zaczyna rozrabiać. Z szuflad w sypialni powyciągał ubrania, resztki kawy rozlana, baterie z pilota pewnie gdzieś pod łóżkiem.... Pies wyszarpany. Szybki prysznic (mąż pilnował dziecka), pranie nastawić, przebrać pościel małego, obudzić starszego syna, przygotować go do sprawdzianu z angielskiego (wczoraj nie zdążyliśmy wszystkiego, powtórzyć trzeba też słówka). Oczywiście w domu nie ma nic na śniadanie. Syn zjadł wszystko z lodówki i całą paczkę bułeczek maślanych. Mąż biegnie do sklepu. Większość czynności i tak robię z uczepionym do spodni młodszym synem :D Oczywiście pies zdążył zwymiotować. Wytrzeć podłogi.... uhhh... biegania strasznie. Za chwilę do pracy (to jest nieco wytchnienia), a tu jeszcze włody mokre, pies nie wyprowadzony, dziecko chce iść spać, a starszy włóczy się za nami z kartkami z angielskiego, bo potrzebuje pomocy z someone,somewhere, anyone, anywhere itd... Czasem mam dość. Chętnie wysiadłabym z tej karuzeli, zatrzymała się na moment... A tu jeszcze dom się buduję, w sb mam egzamin na studiach podyplomowych i nie mam na nic czasu... Grrr... Oczywiście martwię się także o Kamila. Ma 14 m-cy i wciąż nie chodzi... To znaczy przy meblach, z pchaczem, za ręce nawet jedną chodzi, ale sam nie... Nie mówi prócz mama, tata, baba, ale nie wiem czy jest to świadome - za to non stop krzyczy. Aaaa - i pokazuje ręką co on chce. W dodatku pani z terapeutycznego przedszkola zwróciła uwagę na kształt jego głowy. Mamy iść na konsultację do fizjoterapeuty według niej... Zastanawiam się czy Kamcio się dobrze rozwija. Wydaje mi się, że powinien zacząć już więcej mówić, bawić się sorterem (on ściąga nakładkę na ksztłaty z pudełka i wrzuca klocki - za to kuleczki uwielbia wrzucać do wieży), nie umie jeszcze z klocków budować wieży - nawet nie próbuje, lubi za to przewracać wieżę. Ach - już sama nie wiem... Cały czas się martwię.

26 lipca 2019, 14:13

Dawno mnie tutaj nie było... ale wiecie jak jest praca, praca, dom, dzieci.... Na nic nie ma czasu. W lodówce od tygodnia są jabłka z których miałam Kamciowi zrobić kompot.. ehhh... starszy syn daje mi niesamowicie w kość. Nie rozumiem nastolatków - wiem też byłam, ale czasem ręce opadają... naprawdę. Ale nie o tym. Kamil chodzi. Właściwie biega. Jest non stop w ruchu. Śmiejemy się, że ma syndrom niespokojnych nóg. Scena z dziś jest 6.30 rano Kamil się budzi. Biorą go do łóżko do cyca. Leżymy, on jakby przysypiał - myślę sobie cudownie :) W spokoju napiję się kawy, wezmę prysznic. Błąd :) Kamcio kończy jeść obraca się na brzuszek po czym złazi z łóżka i ucieka z sypialni.... Pierwsze kroki do kuchni albo przedpokoju. W nim bierze buty próbuje ubrać i wali w drzwi wyjściowe.... Powsinoga normalnie :D Sam wchodzi już na placu zabaw na zjeżdżalnię. Oczywiście chodzi gdzie chce.... Jak jest coś nie po jego myśl jest płacz. Wczoraj na spacerze spodobały mu się kaczki. Problem w tym, że on wcale nie chciał patrzeć na nie z brzegu tylko wejść do wody... Był płacz i histeria... W domu otwiera wszystkie szafki, drzwi wyjmuje co popadnie. Wszystkie zabawki są blee... czasem zerknie na książeczkę, uwielbia bańki mydlane... Wspina sie wszędzie - drabina cała jego. Oczywiście na nic nie patrzy tylko próbuje. Z podnóżka na kanapę z kanapy na krzesełko do karmienia, stół.... Normalnie oczy wokół głowy trzeba mieć. Gdzie te czasy kiedy leżał na macie i patrzy? No gdzie? czasem marzę o świętym spokoju po pracy - szczególnie teraz jak z mojego działu zamiast trzech ludzi (a wcześniej przed zwolnieniem - czterech) z powodu urlopu byłam sama.... Ojjj było ciężko. NA szczęście w poniedziałek wraca kolega. Może będzie lepiej.... Całe szczęście mąż był w miarę domu i pomagał. To na plus. No i jest jeszcze budowa - mieliśmy już powoli odbierać dom a tu dupa... wciąż nie jest gotowy.... teraz mówi się że koniec sierpnia... ale nawet jak nam to odzadzą to trzy tygodnie musimy grzać, aby tynki i wylewki się wysuszyły, a to oznacza, że wykończeniówka wejdzie w październiku.... aaaa... a my w grudniu nie mamy gdzie mieszkać, bo mieszkanie sprzedane... Mam dość. Serio.

30 lipca 2019, 07:31

Noc masakra. Nie wiem chyba to zęby... albo znów jest chory. W lipcu mieliśmy bostonkę. Chorował przez dwa/trzy tygodnie. Mimo że chodzi do prywatnego żłobka, gdzie jest mało dzieci i tak choruje... Dziś nie spaliśmy od 2 do 5. O 6.30 obudził się, bo M wrócił z pracy.... Karmiłam go do 7, później wstawałam do pracy... Ledwo trzymam się na nogach. W nocy temperatura - jaka trudno powiedzieć. Te elektryczne są do d... Jak mi ruszy głową to wynik wychodzi większy i tak miał 38,8 a po chwili (znaczy po karmieniu) 37,8 ... W nocy chciał tylko do cyca... Karmienie trwa ok. 20 minut. Po takiej nocy jak dziś (ok. 4 karmienia) wszystko mnie boli... O 5.00 płakałam, abym poszedł spać...

30 lipca 2019, 07:33

Nie wiem jak u Was, ale u nas wygląda że idzie (znaczy już ma białe na dziąsłach) - trójki u górze, na dole dwójka (a ma już czwórkę na dolę) no i czwórki... wiem, to może takiego malucha nieźle wymęczyć, ale ... gdzie litość dla rodziców. Idę pod prysznic.... jeszcze osiem godzin w pracy i mogę się położyć ;)

1 sierpnia 2019, 08:12

To chyba były zęby... Następnego dnia temperatura po południu 37,6 . Noc spokojna, przespana, bez gorączki, a później już bez żadnych skoków temperatury. W sumie w wieku 16 miesięcy Kamil ma jedynki, dwójki, trójki i czwórki :) Czekamy na piątki - ale mam nadzieję , że to dopiero w przyszłości (najlepiej dalekiej....). Także chodzi grzecznie do żłobka :) Jak wygląda nasz rutyna - cóż ze żłobka odbieramy go ok. 14 gdy M nie jest w pracy (ja wracam ok. 15-16). Ok. 16.00 obiad - Kamil też je mimo że w żłobku też je obiadek. Później spacerek (żłobek nie ma ogródka). O 18.00 zabawy w domu, a później 19.00 kąpiel, pierś i spanie... Rano pierś - czasem o 5.00 czasem dopiero między 6-7. Po pół godziny od piersi jest głodny - śniadanko. Jeśli M jest w domu to do żłobka idzie ok. 10.00 (na cztery godzinki), jeśli jest w pracy to niestety tak ok. 8.30... Właśnie Kamcio dojada śniadanko i wyruszymy...

27 sierpnia 2019, 12:51

Odbieramy dom! Jupii! Nareszcie. To znaczy bardzo się cieszę, choć mam mnóstwo obaw. Po pierwsze inwestycja nie została skończona (tak wiem....) - brakuje części rzeczy. Po drugie musimy wpłacić ekstra zadatek 70 tys. zł.... Zaczynamy od pieca - to znaczy musimy kupić, aby włączyć ogrzewanie podłogowe i wygrzać podłogę. Minimum trzy tygodnie. Póżniej dopiero zaczną się prace w środku - gładzie, kafelki itd. Mnóstwo spraw - wybór kuchni, schodów, drzwi.... Mamy już wstępne projekty łazienek i kuchni,a le dalej czuje się jakbyśmy byli w lesie. No i boję się okrutnie bycia oszukaną. Wiecie ja w pracy stykam się z takimi ludźmi i później mam lęki... Płace w sumei 70 tys. zł zadatku i zaczynam inwestowanie w nieruchomość która nie jest moja! Tego się boję najbardziej - kupuje do domu kafelki, ale przecież na papierze to nei jest mój dom... Moi sąsiedzi są odważniejsi - jedni mają magazyn kafelek które kupili i wybrali prawie rok temu... Normalnie dla mnie szok. Ale chyba tylko my odbieramy inwestycję wcześniej. Innym się nie spieszy, a my z naszego mieszkania musimy się wyprowadzić 20 grudnia. Wiadomo - chcielibyśmy szybciej. Co jeszcze u nas?
Kamil rośnie jak na drożdżach. jest coraz bardziej kumaty. Jest bardzo sprytny - wie czego chce. A jak coś chce to nie ma zmiłuj. Jest krzyk i tyle. Twardy charakter, ale chyba za to też go kocham. Bo Patryś jest uległy, na wszystko się zgodzi - a teraz mamy takiego buntownika. Patryk domator, Kamil non stop byłby na polu, chodził, zwiedzał. Mówię Wam - ogień i woda... Kocham ich obu. Cieszę się z różnorodności. Zastanawiam się nad trzecim dzieckiem - to znaczy cały czas mówi mi o tym M, bo marzy mu się trójka chłopców.... A ja nie wiem - jestem szczerze zmęczona. Wracam z pracy i mam co robić. Kawy się nie napiję. Idziemy na spacer, bawimy się. Zwykle do ok. 18-19. Później kąpiel i usypiania. Jak jest M to on kąpie itd. Jak nie - ja. Wczoraj kąpiel, mleko od mamy i usypianie zajęło mi czas do prawie 21. Później kilka spraw na kompie, a potem padam na twarz. Zasnęłam o 22.30. O 23.30 Kamil wpadł w histerię. Próbowałam go uspokoić - wzięłam na ręce, tuliłam... Sąsiadka i Patryk obudzeni... W końcu się uspokoił zjadł. Ja nie mogłam zasnąć. Zresztą - Kamcio budził się jeszcze trzy razy. Ale wystarczyło poszumieć mu. Mówię Wam - tak jestem wyćwiczona, że potrafię szumieć z 30 minut :D bez przerwy ;)... O 6.15 pobudka - Kamcio był niedospany, ale wzięłam go z nadzieję do cyca, że uśnie. Zjadł, ale do łóżeczka nie dał się odłożyć. Histeria. I tak jęczał sobie - bo z jednej strony by pospał, z drugiej nie. Próbowałam go położyć obok siebie - ale on od razu siada, a potem kombinuje i schodzi z łóżka uciekając do kuchni. Przy tym jest taki jęczący.... Jak sobie pomyślę, że miałabym jeszcze jedno takie dziecko to chyba szybko bym osiwiała... I dom i praca i porządki... Jak? Wiecie co kocham w pracy najbardziej - kiedy przychodzę mogę zjeść śniadanie, napić się ciepłej kawy i poczytać jakieś newsy na kompie... Jest tak spokojnie, cicho. Nikt nie wchodzi mi na kolana, nie szarpie za włosy, nie wyrywa mi bułki, bo też chce spróbować...

6 września 2019, 07:16

Historyczna chwila! Kupiliśmy kafelki do domu. Nasz pierwszy zakup! To wspaniałe uczucie mimo że są to najtańsze kafelki do pomieszczenia gospodarczego :D Po wielu perypetiach w środę nastąpi odbiór domu. Jestem bardzo podekscytowana! Serio. Dziś nie mogłam znowu spać - w głowie mam już wizję naszego domu. I nie mogę się doczekać przeprowadzki, choć nieco przeraża mnie ogrom prac! Dom jest w stanie deweloperskim, więc wszystko jest zrobienia. Oczywiście boję się, że nie urządzę go tak - jakbym tego chciała. A jednak w głowie cały czas mam Szelągowską! Ideały w postaci foto, które.... pewnie z rzeczywistością mają niewiele wspólnego ;) No nic - powinnam się tym cieszyć. I tak mam zamiar zrobić! Ale wiecie co, to mi przypomina strasznie zakupy ciążowe. Jak ja bałam się cokolwiek wybrać.... Bałam się zapeszyć. I pamiętam dzień - kiedy zrobiłam pierwsze zakupy... a potem poszło jak z górki. Co kupiłyście jako pierwsze? Ja w black friday - kocyki - dwa dla Kamcia. Koniec listopada (Kamcio jest z końca marca). Kupiłam dwa - a jeden oddałam :D Ten drugi używam, ale rzadko... Kupiłam też z Lanili becik, ochraniacz na łóżeczko i pościel. Dwie pierwsze już sprzedałam (becik był cuuudowny), a pościel z kolekcji Pure (śliczna) jest u mamy.... Także wiecie - zakupy, zakupy, a potem klops :D :D
Co u nas? Zacznę, że mój starszy syn chodzi do 7 klasy. Obecnie ma 177 cm wzrostu, nogę rozmiar 44 :D Jest wyższy ode mnie i mega chudy (nie wiem po kim)... Je normalnie, ale jego waga to ok. 50 kg (zmierzyli go w szkole, ale nie ważyli...). Taki już mężczyzna, choć dalej ma twarz dziecka... Jest już bardzo samodzielny i powiem Wam, że casami mi go brakuje... Już nie chce ze mną rozmawiać, wychodzić itd. Zamyka pokój i tyle go widzieli.
Kamcio jest za to z tych mniejszych, wiecznie głodnych i nieustannie w ruchu. Martwiło mnie, że nie wspina się na kanapę - teraz już to robi! Jestem dumna. No i z krzesełka też chce sam wychodzić - wcześniej tego nie robił... Dużo chodzimy. Uwielbia zabawę w piasku, na placu zabaw sam zjeżdża, wchodzi na konstrukcję (te mniejsze), sam się buja (kupiliśmy bujak - jest super). Mimo tego, że nie wspinał się na kanapę powiedziałabym że jest dobrze rozwinięty ruchowo... Buduje wieże z klocków, choć lubi robić to razem - ja mu podaje klocki, on układa. Uwielbia książki - pokazuje palcem, krzyczy i trzeba mu powiedzieć co to jest. Uwielbia zwierzęta (bez wzajemności). Psa próbuje dosiadać - przy czym jest dwa razy cięższy od naszego pupila.... Jest strasznym cycem - ostatnio sam przychodzi do mnie z poduszką do karmienia :D Najgorzej, że wieczorem nie idzie go od cyca odciągnąć. Na poduszce jest mu dobrze, wygodnie i jest straszny wrzask jak chcę go położyć do łóżka. Właściwie tylko mąż może to zrobić bez histerii... A on przy cycu spędza wieczorem pół godziny! Nie wiem co mam z tym zrobić ... Czasem już wszystko mnie boli po takim dłuższym karmieniu...

W sumie tyle co u nas!

10 września 2019, 07:15

Odliczam czas do odbioru domu... To jest mega uczucie. W pracy mam jeszcze 40 dni urlopu. Zamierzam pójść na 2 tygodnie końcem września - aby wszystko dopiąć na ostatni guziczek w domu. To znaczy powoli umawiać się na zrobienie kuchni, podłóg.... Mam powoli część rzeczy wybranych - ale wiecie jak jest. Nie wiem także na ile starczy kasy. Powoli rozglądam się za m.in. bateriami, miskami wc, lampami (ttaaa podoba mi się taka za 2 tys. zł do salonu...). Na razie nie kupuję - choć czasem mam wielką ochotę kliknąć kup teraz :D W sumie za niedługo muszę klikać, bo za ok. 3 tygodnie wchodzą do domu przeprowadzać remont :D
Powinnam też pomyśleć o praktykach - bo jestem też na studiach podyplomowych. Zostało mi jeszcze pół roku do końca. A mam 150h praktyk zrobić. Szok. 75 godzin w przedszkolu, 75 godzin w szkole. Może być trudno... No nic trzeba spiąć pośladki ;)

12 września 2019, 13:19

Mamy klucze!!! Tak - jesteśmy prawie (no bo nie mamy aktu notarialnego) właścicielami domu szeregowego. Juuupiii. Wczoraj był szampan i pizza, a co. Póki co koszty przerażają. Mamy budżet skromny i nie wiem co z tego będzie... Ale trudno! Damy radę!

17 września 2019, 09:01

Mam bajzel w domu jak nie powiem co.... nie miałam się w co rano ubrać...(i znowu zapomniałam puścić pralki....)... Kamil zjadł bułeczkę, okruszki mam na całym łóżku w sypialni.... Jednym słowem sajgon - chciałam coś zjeść na śniadanie, ale lodówka (oczywiście brudna) jest niemalże pusta(a byłam wczoraj na zakupach - brawo ja!)...po prostu shit! I oczywiście dostałam okres. Wczoraj panie ze żłobka pytały mnie czy Kamcio jest nieśmiały i u nich nie mówi czy w domu też nie. Otóż nie mówi - na razie tylko krzyczy jakimiś sylabami i to wszystko. Mówi - mama. Nie wiem czy mam się martwić - za niedługo będzie miał półtora roku. Wiem, że córka koleżanki w tym wieku mówiła nawet - bakłażan... ale też dzieci nie wolno porównywać. Ale wiecie - to jakby mnie jeszcze bardziej zdołowało - no bo czy mam jakieś spaprane geny? czy za mało poświęcam czasu dziecku? Nie mówię do niego? ....Ach - nic nie będę pisac - mam doła
‹‹ 2 3 4 5 6