Wiadomość wyedytowana przez autora 2 marca 2019, 17:33
Po co o tym piesze? Otóż powoli dochodzę do wniosku, że Patryś wcale nie jest zamknięty w sobie przeze mnie! W końcu całuje mnie na pożegnanie, na dobra noc (ja się pytam który 13 latek tak robi???). Jest wrażliwy - ale też chce być wolontariuszem, mnóstwo osobom pomaga (nawet sąsiedzi go chwalą - jeden przyszedł z czekolada, bo mu pomógł sam od siebie zanieść zakupy ciężkie do domu), ma wielkie serce... Nie sprawia kłopotów w szkole (chociaż nie lubi się uczyć hehe), ma przyjaciół, jest lubiany.... Czy ja nie za dużo od niego wymagam? Bo właściwie chciałabym tylko A) znakomicie się uczył zaczął mi się zwierzać C) przestał kłamać (a robi to zaskakująco dobrze). Pracujemy nad tymi jego wadami, ale które dziecko jest bez wad? Może nie do końca da się zaprogramować dziecko tak jakbyś tego chcieli? Wiem, że trudno się z tym pogodzić, ale chyba czas abym to zrobiła! Tak myślę. No i czasem musimy pogodzić się z tym, że my nie będziemy rodzicami takimi jakimi chcemy być. Bo nie zawsze się to udaje. A jak doszłam do tego wniosku? Otóż na warsztatach poznałam mamy, które są takimi jakimi ja chciałam być. To znaczy zawsze przy dziecku. Efekt? Była pani, która karmiła piersią 5 latka i 2 latkę. Spała zawsze z nimi, partner w osobnym pokoju (nie wiem jak zmajstrowali to drugie dziecko - dla mnie to zagadka). Ona idzie spać o 19-20 razem z dziećmi. I uważajcie - marzy o tym, aby spać z dziećmi w pokoju, ale na osobnych łóżkach (kupiła takie trzypiętrowe). 5--latka śpi z nią, bo ma koszmary.... Normalnie szok. To ja jednak tak nie chce.... Aż tak nie chce przywiązać do siebie dzieci - moim zdaniem muszę mieć nieco oddechu i ja też z M tego potrzebujemy....
A i dostałam okres. W 42 dc. Normalnie mam miesiączkę co 26 dni.... Ale jest.
Kamil dobrze znosi rozstanie ze mną. Był z nim tata cały czas - więc nie było źle. W przyszłym tygodniu - mąż pracuje dwa dni powszednie od 10 do 18. Odprowadzi maluch do żłobka, a ja ok. 15 wpadnę po niego. Także nie jest źle. W ogóle robi się z mojego synka taki słodki, rozumny dzieciak. uwielbia kosztować wszystkiego, co jemy. Skończył roczek, więc mu na to pozwalamy. Ostatnio jak jadłam sałatkę - to kosztowałam liść sałaty, rukolę, kawałek mozzarelii - wszystko wypluł Tylko oliwka mu smakowała. Kocha zupy, ale takie tradycyjne, nie gęste papki... Gada non stop - potrafi mama, tata, baba. Jest to urocze. I robi papapa Jak wychodzę serce mi się kraje, że go zostawiam... Dalej karmię piersią - przynajmniej trzy/cztery razy na dobę (dwa razy w nocy, zawsze na wieczór i czasem rano, czasem w południe). Cyca nie odmawia nigdy Jestem dumna, że udało mi się ten rok karmić. Wymagało to nie powiem na początku sporo pracy, ale teraz - to przyjemność i duża wygoda, że jedzenie zawsze jest pod ręką
Co jeszcze? KAmil mówi mama, baba, dada (znaczy daj mi). Super się rozwija. Kocham go starsznie
Z dzisiejszego ranka. Wstałam o 6. Wypiłam kawę (zdążyłam cuuud), a potem zaczyna się - Kamil do cyca (dalej karmienie 10-15 minut), a potem pełen sił i energii zaczyna rozrabiać. Z szuflad w sypialni powyciągał ubrania, resztki kawy rozlana, baterie z pilota pewnie gdzieś pod łóżkiem.... Pies wyszarpany. Szybki prysznic (mąż pilnował dziecka), pranie nastawić, przebrać pościel małego, obudzić starszego syna, przygotować go do sprawdzianu z angielskiego (wczoraj nie zdążyliśmy wszystkiego, powtórzyć trzeba też słówka). Oczywiście w domu nie ma nic na śniadanie. Syn zjadł wszystko z lodówki i całą paczkę bułeczek maślanych. Mąż biegnie do sklepu. Większość czynności i tak robię z uczepionym do spodni młodszym synem Oczywiście pies zdążył zwymiotować. Wytrzeć podłogi.... uhhh... biegania strasznie. Za chwilę do pracy (to jest nieco wytchnienia), a tu jeszcze włody mokre, pies nie wyprowadzony, dziecko chce iść spać, a starszy włóczy się za nami z kartkami z angielskiego, bo potrzebuje pomocy z someone,somewhere, anyone, anywhere itd... Czasem mam dość. Chętnie wysiadłabym z tej karuzeli, zatrzymała się na moment... A tu jeszcze dom się buduję, w sb mam egzamin na studiach podyplomowych i nie mam na nic czasu... Grrr... Oczywiście martwię się także o Kamila. Ma 14 m-cy i wciąż nie chodzi... To znaczy przy meblach, z pchaczem, za ręce nawet jedną chodzi, ale sam nie... Nie mówi prócz mama, tata, baba, ale nie wiem czy jest to świadome - za to non stop krzyczy. Aaaa - i pokazuje ręką co on chce. W dodatku pani z terapeutycznego przedszkola zwróciła uwagę na kształt jego głowy. Mamy iść na konsultację do fizjoterapeuty według niej... Zastanawiam się czy Kamcio się dobrze rozwija. Wydaje mi się, że powinien zacząć już więcej mówić, bawić się sorterem (on ściąga nakładkę na ksztłaty z pudełka i wrzuca klocki - za to kuleczki uwielbia wrzucać do wieży), nie umie jeszcze z klocków budować wieży - nawet nie próbuje, lubi za to przewracać wieżę. Ach - już sama nie wiem... Cały czas się martwię.
Kamil rośnie jak na drożdżach. jest coraz bardziej kumaty. Jest bardzo sprytny - wie czego chce. A jak coś chce to nie ma zmiłuj. Jest krzyk i tyle. Twardy charakter, ale chyba za to też go kocham. Bo Patryś jest uległy, na wszystko się zgodzi - a teraz mamy takiego buntownika. Patryk domator, Kamil non stop byłby na polu, chodził, zwiedzał. Mówię Wam - ogień i woda... Kocham ich obu. Cieszę się z różnorodności. Zastanawiam się nad trzecim dzieckiem - to znaczy cały czas mówi mi o tym M, bo marzy mu się trójka chłopców.... A ja nie wiem - jestem szczerze zmęczona. Wracam z pracy i mam co robić. Kawy się nie napiję. Idziemy na spacer, bawimy się. Zwykle do ok. 18-19. Później kąpiel i usypiania. Jak jest M to on kąpie itd. Jak nie - ja. Wczoraj kąpiel, mleko od mamy i usypianie zajęło mi czas do prawie 21. Później kilka spraw na kompie, a potem padam na twarz. Zasnęłam o 22.30. O 23.30 Kamil wpadł w histerię. Próbowałam go uspokoić - wzięłam na ręce, tuliłam... Sąsiadka i Patryk obudzeni... W końcu się uspokoił zjadł. Ja nie mogłam zasnąć. Zresztą - Kamcio budził się jeszcze trzy razy. Ale wystarczyło poszumieć mu. Mówię Wam - tak jestem wyćwiczona, że potrafię szumieć z 30 minut bez przerwy ... O 6.15 pobudka - Kamcio był niedospany, ale wzięłam go z nadzieję do cyca, że uśnie. Zjadł, ale do łóżeczka nie dał się odłożyć. Histeria. I tak jęczał sobie - bo z jednej strony by pospał, z drugiej nie. Próbowałam go położyć obok siebie - ale on od razu siada, a potem kombinuje i schodzi z łóżka uciekając do kuchni. Przy tym jest taki jęczący.... Jak sobie pomyślę, że miałabym jeszcze jedno takie dziecko to chyba szybko bym osiwiała... I dom i praca i porządki... Jak? Wiecie co kocham w pracy najbardziej - kiedy przychodzę mogę zjeść śniadanie, napić się ciepłej kawy i poczytać jakieś newsy na kompie... Jest tak spokojnie, cicho. Nikt nie wchodzi mi na kolana, nie szarpie za włosy, nie wyrywa mi bułki, bo też chce spróbować...
Co u nas? Zacznę, że mój starszy syn chodzi do 7 klasy. Obecnie ma 177 cm wzrostu, nogę rozmiar 44 Jest wyższy ode mnie i mega chudy (nie wiem po kim)... Je normalnie, ale jego waga to ok. 50 kg (zmierzyli go w szkole, ale nie ważyli...). Taki już mężczyzna, choć dalej ma twarz dziecka... Jest już bardzo samodzielny i powiem Wam, że casami mi go brakuje... Już nie chce ze mną rozmawiać, wychodzić itd. Zamyka pokój i tyle go widzieli.
Kamcio jest za to z tych mniejszych, wiecznie głodnych i nieustannie w ruchu. Martwiło mnie, że nie wspina się na kanapę - teraz już to robi! Jestem dumna. No i z krzesełka też chce sam wychodzić - wcześniej tego nie robił... Dużo chodzimy. Uwielbia zabawę w piasku, na placu zabaw sam zjeżdża, wchodzi na konstrukcję (te mniejsze), sam się buja (kupiliśmy bujak - jest super). Mimo tego, że nie wspinał się na kanapę powiedziałabym że jest dobrze rozwinięty ruchowo... Buduje wieże z klocków, choć lubi robić to razem - ja mu podaje klocki, on układa. Uwielbia książki - pokazuje palcem, krzyczy i trzeba mu powiedzieć co to jest. Uwielbia zwierzęta (bez wzajemności). Psa próbuje dosiadać - przy czym jest dwa razy cięższy od naszego pupila.... Jest strasznym cycem - ostatnio sam przychodzi do mnie z poduszką do karmienia Najgorzej, że wieczorem nie idzie go od cyca odciągnąć. Na poduszce jest mu dobrze, wygodnie i jest straszny wrzask jak chcę go położyć do łóżka. Właściwie tylko mąż może to zrobić bez histerii... A on przy cycu spędza wieczorem pół godziny! Nie wiem co mam z tym zrobić ... Czasem już wszystko mnie boli po takim dłuższym karmieniu...
W sumie tyle co u nas!
Powinnam też pomyśleć o praktykach - bo jestem też na studiach podyplomowych. Zostało mi jeszcze pół roku do końca. A mam 150h praktyk zrobić. Szok. 75 godzin w przedszkolu, 75 godzin w szkole. Może być trudno... No nic trzeba spiąć pośladki