X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki ciążowe Na huśtawce
Dodaj do ulubionych
1 2 3 4 5 ››
WSTĘP
Na huśtawce
O mnie: Rocznik 1981. Zawsze chciałam mieć dużą rodzinę, w czym skutecznie przeszkadzało mi PCOS. Ale ja nie poddaję się tak łatwo!
Moja ciąża: Wyczekana, wymodlona, wystarana, a i tak TO NIESPODZIANKA! Moja DRUGA ciąża to DRUGI CUD w moim życiu. Najwyraźniej moje ukryte-przyczajone jajeczka, mają służyć za przykład, że medycyna jest hi hi bezradna wobec tajemnicy życia. No i wiecie - nie ma rzeczy niemożliwych!!!
Chciałabym być mamą: Chciałabym być wystarczająco dobrą mamą. Żaden tam ideał i omni-matka. Mam nadzieję, że dam dzieciom szczęśliwe dzieciństwo, miłość i dobry przykład walki o spełnienie swoich marzeń.
Moje emocje: Sia la la la. Huśtawka: szok, niedowierzanie, a po chwili błogi spokój... Tak, wierzę, że wszystko zakończy się happy endem :)

27 lutego 2014, 06:41

No i zaczęło się. Wpierw - bezsenność z emocji, a teraz planując dzień już gnam myślami do godz. 16.00 kiedy odbiorę wyniki pierwszej bety.

Mam klasyczny zestaw objawów: nastrój jak podczas PMS i nerwowość, ciągnięcie w dole podbrzusza, wrażliwe piersi z widocznymi żyłami, napady dreszczy przemienne z poceniem się i uderzeniami gorąca. Sikam jak koń wyścigowy i coś czuję, że znów przyjdzie mi spędzić pierwszy trymestr nad kibelkiem. A ja tak nie cierpię wymiotów :/ Już mnie mdli na widok kubka z kawą.

Ale nie - nie będę narzekać! Tak tylko sobie notuję, na pamiątkę. Chcę przeżyć tą ciążę bardziej świadomie niż pierwszą, bo ta może na serio być moją ostatnią. W końcu na ile CUDÓW w życiu można liczyć?

Mam te mdłości na własne życzenie :) Sia la la la...
PS. Jestem przeziębiona - ilością i kolorem tego, co leci mi z nosa, przebiłam mojego syna, który pewnie mnie zaraził. Ale nic to :)

Wiadomość wyedytowana przez autora 27 lutego 2014, 06:42

27 lutego 2014, 14:29

Beta I - 34. JEST TAM GDZIEŚ PRZYCZAJONY TYGRYSEK :)
JADĘ DO DOMU, DO MĘŻA. MUSIMY OBGADAĆ WIELE RZECZY ;)

http://i1271.photobucket.com/albums/jj626/malame99/img_zpsbd4535a2.png

28 lutego 2014, 06:21

Wczoraj przeleciało mi przez głowę multum możliwych komplikacji - chyba nawet wystraszyłam męża :/ No ale jak tu się nie bać, kiedy nasz Tygrysek (według info. z wykresu) ma dopiero 11 dni, a do terminu @ zostały pełne 3 doby? Gdybym nie prowadziła wykresu, jeszcze długo myślałabym, że te wszystkie objawy to przeziębienie + nadchodząca @

Jedyne co udało nam się wczoraj ustalić to: ZNOWU NIE BĘDZIEMY SPRAWDZAĆ PŁCI DZIECKA :)
Chcemy zachować cząstkę tajemnicy życia. Nie jest dla nas ważna płeć, tylko zdrowie dziecka i tylko te parametry dotyczące rozwoju będziemy sprawdzać.

Jeśli Tygrysek pozwoli mi pracować bez konieczności wiszenia nad kiblem, to postaram się do końca pierwszego trymestru skończyć pisanie doktoratu.

Próbuję się nauczyć obsługi kalendarza ciąży - oczywiście, kiedy zaznaczyłam opcję, by był on skonfigurowany według daty ostatniej owulacji, to miesiączkę ostatnią wyznaczyło mi na 3 lutego, choć była 17 stycznia. Nic to - nie pierwszy raz widzę, że anomalie medyczne są poza tabelkami i programami.

Boję się jeszcze zapisać na jakieś forum dla ciężarnych. Z resztą obawiam się, ze nie mam tyle wolnego czasu, by prowadzić jakąś ożywioną dyskusję forumową. Ledwo starczy mi czasu na ten pamiętnik ciąży.

I wiecie, jeszcze taka naszła mnie refleksja, że moja oszczędność znów się przydała: ani raz nie wykupiłam abonamentu na OF, więc nie miałam tych podpowiedzi w stylu zaawansowane wykrywanie owulacji i detektor ciąży i to dobrze zrobiło mojej psychice :)

A DODATKOWY NEWS JEST TAKI, ŻE PRZYBLIŻONA DATĘ PORODU MAM NA 10 LISTOPADA...
A 11 LISTOPADA BĘDZIEMY OBCHODZIĆ ÓSMĄ ROCZNICĘ ŚLUBU ORAZ BĘDZIEMY ŚWIĘTOWAĆ 38 URODZINY MOJEGO MĘŻA :)

PS. I tak nie wierzę, bym urodziła w terminie :) Ale fajny taki bonus od losu, choćby na papierze...

Wiadomość wyedytowana przez autora 28 lutego 2014, 11:19

28 lutego 2014, 14:36

Wizyta u ginekologa umówiona na poniedziałek po 14.00. Gdyby jutro beta wyszła nie taka jak trzeba, to mam lekarzowi dać znać, to przyjmie mnie w weekend. Ale jestem dobrej myśli. Gdzieś tak mimo niepokoju i dylematów, wewnętrznie jestem spokojna. Wierzę, że Tygrysek wgryzł się tam gdzie trzeba i rośnie zdrowo.

Z pewnością będę pisać dalej ten pamiętnik.
Dziękuję wszystkim babeczkom z forum za wsparcie w tych stresowych chwilach :)

1 marca 2014, 05:49

Mąż wybudził mnie ze snu o 1.30 w nocy, bo mu odruchowo ręka powędrowała do moich majtek. No rzesz, on sobie słodko chrapie, a ja nie śpię od tej pory! Mam taką gonitwę myśli, że nie jestem w stanie zasnąć. Wszystko się kłębi w mojej głowie:
- czy druga beta, będzie dość wysoka?
- czy gin. zobaczy coś na usg?
- czy moja zdezelowana szyjka macicy wytrzyma tą ciążę, bez zakładania szwu?
- czy mój synek zaakceptuje rodzeństwo?
- czy będę się czuła na tyle dobrze, by utrzymać tempo pracy i skończyć doktorat?

I wiele wiele innych pytań. Będę dziś wycięta w pień. Nie wiem jak dowlekę się na tą betę i jakim cudem miałabym nie paść do popołudnia, by odebrać wynik. Nerw i wkurz :/

1 marca 2014, 14:50

Beta nr 2 wyniosła 83,7, czyli ciut więcej niż podwojenie bety nr 1. Jestem dużo spokojniejsza i taka szczęśliwa, że cała twarz boli mnie od uśmiechania się :D

Zakupiłam soki owocowe i kawę Inkę. Zaczęło się kobitki!

Wiadomość wyedytowana przez autora 1 marca 2014, 14:50

2 marca 2014, 07:08

Przyzwyczaiłam się do wstawania o 5.00 rano i nawet wyłączenie budzików nic nie daje - organizm sam się budzi, cóż z tego że jest niedziela?
Ale to dobrze, muszę być ogarnięta i nie rozczulać się nad sobą. Trzeba pracować, przynajmniej z takim tempem jak do tej pory. Tym razem nie mogę pozwolić, by czas po porodzie to była wieczna nerwówka, że tyle obowiązków niedokończonych, tyle spraw nie załatwionych.
Jest wiele istotnych spraw, które przed końcem października muszę absolutnie załatwić na 100%. Żadnych niedoróbek i niedociągnięć na czas połogu, o nie! Wiem,jak potem lawinowo nawarstwiają się różne terminy, więc od dziś mocne postanowienie, by pozbyć się doktoratu z głowy jak najszybciej, zdać egzamin zawodowy i podejść do obrony. Potem poprawić tekst i złożyć go do wydawnictwa. Reszta może być już po godzinie "O" :)

Pierwsza kawa Inka wypita - nawet smakuje :) Obżeram się bezwstydnie owocami :)

Wiadomość wyedytowana przez autora 2 marca 2014, 07:07

2 marca 2014, 12:43

Dostałam takiego MEGA POWERA ;), że pół domu wysprzątałam :)
I stoję teraz przy garnkach szykując niedzielny obiad z mega bananem na twarzy :)
Sia la la la. Jestem pewna, że Tygrysek to fighter, mega-mocny człowieczek sobie rośnie gdzieś we mnie :)

3 marca 2014, 19:05

Byłam na usg - po stanie szyjki i macicy jednoznacznie ciąża :) ale poza tym, nic nie było widać. Nie martwię się tym, bo to faktycznie młoda ciąża. Mam przyjść za 1,5 tygodnia albo jeszcze później np. 21 marca. Nie muszę brać duphastonu tylko witaminy.
Lekarz miał zawstydzoną minę, obejrzał mój wykres, wynik progesteronu i dwie bety i zażartował, że może mam już gotowe usg ze sobą, bo jestem bardziej rozgarnięta niż on sam ;)

Zlecił mi badanie moczu, morfologię i cukier na czczo.
Mam nadzieję, że kolejna wizyta będzie już na Fundusz, bo nie chcę prowadzić tej ciąży prywatnie.

Wiadomość wyedytowana przez autora 3 marca 2014, 19:05

4 marca 2014, 13:31

No i mam już pierwszy kłopot. Wizytę na NFZ miałam zarezerwowaną na 7 marca, ale według gin. to za wcześnie na ponowne USG. Kazał przyjść 14 marca, ale na ten dzień nie ma miejsc. odmówił dopisania mnie jako dodatkową pacjentkę. Kolejny termin, na który jestem zapisana to 21 marca i 4 kwietnia, ale według niego... "za późno".
Co to znaczy za późno? Zdenerwowałam się, bo nie mam szans na zamianę terminu, a tu jeszcze ta jego autorytarna postawa. On chyba chce, bym znowu przyszła na prywatną wizytę.
Nie dam się w to wciągnąć, bo prywatne wizyty to także płatne badania. Nie wiem co tu wymyślić. Jestem zła na ten cały system i na gina też.

5 marca 2014, 09:37

No i zaczęły się kłopoty - na szczęście nie zdrowotne ale prawno-finansowe. Czułam, że coś przyćmi i zepsuje moją radość z ciąży :(

6 marca 2014, 12:54

*
Mam jakieś dziwne akcje z zapominaniem, potykaniem się, językowymi pomyłkami. Pamiętam dobrze poczucie umysłowego ograniczenia w pierwszej ciąży, ale to było pod koniec, a nie na początku. Mam częstą pikawkę w podbrzuszu.

**
Nieustannie łapię się na tym, że myślę o rodzaju, częstotliwości i ilości jedzenia nadal w kategoriach diety dla kobiet z PCOS i insulino-opornością. Nie dociera do mnie, że mogę powoli wychodzić z diety i nie muszę restrykcyjnie trzymać się indeksu glikemicznego. Niemniej leki przeciwcukrzycowe przyjmuję nadal - będę je stopniowo odstawiać do 12 tygodnia ciąży

Postanowiłam też liczyć sobie wydatki związane z ciążą i z urodzonym Tygryskiem. Ot, tak z czystej ciekawości, bo pewnie nie będzie mieć to wymiaru praktycznego.

***
Dalej walczymy z demonami szarej rzeczywistości. Modlę się o to, by było jak w powiedzeniu: skoro Bóg dał dzieci, to da i na dzieci...

Wiadomość wyedytowana przez autora 6 marca 2014, 12:53

9 marca 2014, 06:28

Nie wiem co jest ze mną nie tak, ale nie mogę się przełamać i wciągnąć w Forumowe pogaduszki ciężarnych. Dużo częściej zaglądam na różową stronę OvuF. Po fioletowej stronie dużo nowych nicków, młodych dziewcząt, bez skrzywionej i długiej historii starań, które tak radośnie podchodzą do ciąży, że ja sama zastanawiam się, skąd we mnie tyle rezerwy?

Może jak zobaczę Tygryska na USG to jakoś wyraźniej dotrze do mnie ta ciąża i uspokoję się, że wszystko jest ok. Tak więc byle do czwartku (13.03) - postanowiłam nie czekać do 21 marca (wtedy przyjmie mnie mój gin), tylko skoczę do innego lekarza na samo USG.

Jutro też "życiowo" ważny dzień. Trzymajcie kciuki!

11 marca 2014, 17:58

Jak sobie przypominam początki pierwszej ciąży, to byłam cieniem człowieka - wiecznie zaspana, wymiotująca prawie non stop, rozlazła i przestraszona wszelkimi komplikacjami, o których czytałam maniakalnie na różnych forach.

Teraz oczywiście nie jestem oazą spokoju, bo nerwów mam wiele (doktorat, praca, wieczny brak kasy itp. itd.), ale fizycznie czuję się świetnie! Bez problemu wstaję o 5 rano, a czasem budzę się jeszcze przed budzikiem. Kawa zbożowa mi smakuje i nie mam mdłości (odpukać), a ten delikatny ból w podbrzuszu i wrażliwe piersi tylko dodają mi skrzydeł :D

No i przede wszystkim: gdzieś tam w moim wnętrzu tkwi niezłomne przekonanie, że dzidziuś będzie zdrowy i w czwartek zobaczę go już na USG :)

Wiem, że jestem lekko stuknięta, ale kupiłam pierwszą rzecz dla Tygryska - półlitrowe Oilatum, już sobie czeka na małego człowieczka.

13 marca 2014, 06:31

Zapisuję "ku pamięci":

*
Nie ma opcji bym zjadła mięso na obiad, ziemniaki, kasza, ryż też są BE. Wszystko z lodówki mi śmierdzi. Na myśl o jajkach lub wczorajszym kotlecie zbiera mi się na wymioty, ale umiem się opanować i nie biegnę do łazienki, tylko skupiam się na myśleniu o mleku. W ogóle piję dużo mleka, jem chleb z dżemem bo tylko dżem mi nie śmierdzi. No i jeszcze owoce nie śmierdzą :D

**
Dopadła mnie mania wyszukiwania różnych rzeczy dla Tygryska: wypatrzyłam już ręcznik z kapturkiem (pomarańczowy!) i przewijak (poprzedni nam się rozleciał, bo użytkowała go trójka dzieci), ale nie mam śmiałości by coś kupić. Zestaw linków i spis cen poczekają sobie na bardziej zaawansowany etap ciąży. To taka frajda patrzeć na te niemowlęce gadżety :)

***
To trochę dziwne, ale gdy ktoś dowie się o mojej ciąży, zaraz po słowach gratulacji, pada trylion przestróg na temat tego: jak to "jest przejebane z dwójką". Tak jakby ich horror story miało coś zmienić - przecież ani się nie wypiszę z tej ciąży (długo na nią czekałam i dziecko było mega planowane, choć finalnie medyczna niespodzianka), ani też nie spodziewam się, że będzie cud, miód i malina, bo mam już dziecko i niejedno w swoim życiu widziałam.

No, ale każdy ma swoją historię do opowiedzenia. Ciąża sprzyja temu: rozwiązał się worek opowieści o traumatycznych porodach, lekarzach konowałach i wszelkich medycznych komplikacjach. Jestem już trochę zaimpregnowana na te rewelacje - nie wiem skąd wzięło się we mnie niezłomne przekonanie, że jakoś to będzie... i niekoniecznie w wersji hardcore.

Wiadomość wyedytowana przez autora 13 marca 2014, 07:03

13 marca 2014, 10:37

Wywołana do odpowiedzi przez Kali, notuję:
przewijaki:
http://allegro.pl/przewijak-usztywniany-berber-dino-70x50-na-lozko-i4040272196.html
tu kolorowa wersja DINO
http://allegro.pl/przewijak-nakomode-lozeczko-nowy-model-usztywniany-i4041985100.html
a tu wersja z fioletowymi sówkami

ręcznik z kapturkiem podoba mi się taki:
http://allegro.pl/ShowItem2.php?item=4014761288&ars_source=ars&ars_socket_id=7&ars_rule_id=102#image1
- chyba potrzebuje nowego, bo poprzedni ma plamy z oliwki, które po kilku latach wyglądają paskudnie i nie dają się sprać

Rożek mam najzwyklejszy (a nawet dwa) po dzieciach sióstr, więc kupno odpada.
I odradzam kupowania pokrowców na przewijak - dużo praktyczniejsze są zwykłe pieluchy tetrowe - mniejsza strata/łatwiejsze pranie gdy dzidzia nam je osika i ozdobi kupą ;)

BTW: rzeczy zamierzam wypatrywać w necie, ale wolę kupić w sklepie, gdzie można dotknąć i sprawdzić z jakiego materiału wykonano daną rzecz.

Ciąg dalszy z pewnością nastąpi

13 marca 2014, 18:18

No i nie miałam USG :( Ginekolożka się rozchorowała i odwołała wizyty, a nie znaleźli zastępstwa. Oczywiście nikt do mnie nie zadzwonił z przychodni, więc urwałam się z pracy na darmo i przetoczyłam się na nogach przez pół miasta w upale (a kurtka zimowa). Jestem zła jak cholera. Jak nie załapię się na jakieś USG jutro, to chyba odpuszczę i poczekam do tego 21 marca.

Wiadomość wyedytowana przez autora 13 marca 2014, 18:17

14 marca 2014, 13:58

Jednak udało mi się dostać na USG. Nasz kochany Tygrysek ujawnił się wreszcie - tak bardzo czekałam na tą chwilę! Jest tam, gdzie powinien być, a serduszko bije mu bardzo dzielnie :D

Nie mam ani fotki (beznadziejna ta przychodnia przy szpitalu w NS), ani nie pamiętam pomiarów (to z szoku i emocji), ale widziałam Tygryska i teraz mogę już spokojnie, czekać na wizytę u swojego lekarza :)

Według USG termin porodu przesunięty na 15.11.2014, ale to nie jest takie pewne ;)

JESTEM NAJSZCZĘŚLIWSZYM CZŁOWIEKIEM NA ŚWIECIE!!!

15 marca 2014, 10:02

Całą noc śnił mi się ten cudowny widok pulsującej kropki.
Fruwam, mimo przymusowej pracy nad doktoratem w sobotę i niedzielę :/

Wszystkim kobitkom, które miały niestandardową owulację (tak jak ja) i mają problem z określeniem dokładnej fazy ciąży według ostatniej @ polecam ten serwis:

http://www.mamazone.pl/kalendarz-ciazy/pierwszy-trymestr/tydzien-6.aspx

Link odsyła do tygodnia po zapłodnieniu, w którym akurat teraz jestem, ale są wszystkie po kolei.

PS. Kali, mój Tygrysek już lubi Twojego Koczkodana. To po mamie ma :)

Wiadomość wyedytowana przez autora 15 marca 2014, 10:01

15 marca 2014, 17:42

No dobra, powiedzmy to sobie szczerze: nie za wiele pamiętam z obsługi niemowlaka... Koleżanka pyta mnie o ceny pieluch, kosmetyków, chusteczek nawilżanych i o to, jak długo podaje się witaminę K,a jak długo witaminę D...
A ja po cichu palę się ze wstydu, bo wiecie... Rodzic rośnie wraz ze swoim dzieckiem. Tak więc jestem raczej na bieżąco z cenami tortów z wizerunkiem Zygzaka McQueena na przyjecie urodzinowe dla czterolatka, aniżeli z wiedza na temat tego, czy smoczki lateksowe są lepsze od kauczukowych... Może, to chwilowa amnezja?
OBY!!!

Wiadomość wyedytowana przez autora 15 marca 2014, 17:44

1 2 3 4 5 ››