Termin na 2024 - ciekawe czy bombel poczeka hahahahaha
Bycie w ciąży zmienia czas czekania na tyle że muszę zrobić tsh, ft4, ft3 i usg tarczycy dołączyć do formularza zgłoszeniowego (wszystkie wyniki w oryginale) zaznaczyć ciążę i czekać. Endokrynolog zobaczy sobie wyniki i bez oglądania mnie podejmie decyzję czy przyjmie mnie we wrześniu czy już po porodzie.
Chyba prywatna wizyta będzie rozsadniejsza
Od 2dni ogarnął mnie jakiś strach. Czekam na wizytę jak na jakieś zbawienie albo wielką wygraną, chociaż kiedy usłyszę że jest wszystko dobrze to będzie jak wielka wygrana. Każda wizyta z dobrymi wiadomościami to jak wielka wygrana. Ciężko określić czym będzie poród. Przy porodzie to chyba zostanę milionerka!
Od dłuższego czasu męczy mnie też Wielka ochota na o czym oczywiście nie ma mowy. A kiedy przychodzą takie dni jak teraz to sama na siebie jestem zła że w ogóle o tym pomyślałam. Po takim czasie to orgazm mógłby być przecież wielkim zagrożeniem.
Od kilku dni sny są ciężkie a po ostatniej nocy to chyba będę bała się zasnąć... mieliśmy z mężem ochotę ale zobaczyłam że krwawie - ja się wystraszyłam a on nalegał aż uległam...
W realnym życiu nie byłoby mowy o przyjemnościach w takim momencie! Wstałam rano i że strachem poszłam do toalety. Oczywiście żadnej krwi nie ma. Płakać mi się chce ze strachu a to jeszcze 24h do wizyty. Mąż w pracy do 22.00 a to nie pomoga w nie myśleniu ale gdyby nie jego wypłaty miałabym większe powody do płaczu.
A dziś poniedziałek - to w poniedziałki lądowaliśmy w szpitalu. Czy ja już przy każdym poniedziałku będę myślała tylko o tym żeby się nic nie wydarzyło i żeby się dzień już skończył?
Chciałam bym być dobrą żoną która codziennie ma obiad dla męża, która sprząta i pierze. Ale boje się. Chyba wolę być dobrą mamą dla której życie dziecka jest najważniejsze!
"Ciąża to piękny czas" - to chyba wymyśliły te co nawet nie wiedzą co to owulacja a ciąża przebiegła bezproblemowo i nawet nie wiedziały jakie są zagrożenia...
Kojarzycie film "dziedzic maski"? to ja dziś miałam takie skojarzenie jak podglądaliśmy bąbla od 5:35 https://www.youtube.com/watch?v=1LisCcC8dWg
Mamusia siedzi i nic nie robi to malucha na tańce wzięło hahahahaha
gin próbował zobaczyć czy girl or boy ale i sprzęt kiepski i maluch kiepskie ułożony a po tych wygibasach to nawet niezbyt możliwe
W domu moje ciśnienie niskie a dziś na wizycie oczywiście idealne 120/80.
Maluch sporo urósł i gin nawet mówił że aż trochę za dużo ale to chyba dobrze że rośnie
W czwartek prenatalne, pytałam lekarza czy nie za wcześnie ale powiedział że już może być.
Jestem taka szczęśliwa
Wczoraj popołudniu plamienie - po usg i tego jestem pewna więc bez paniki leżałam. Dziś już czysto
Jutro prenatalne, lepszy sprzęt więc może płeć poznamy no i mam nadzieję że będzie przez brzuch bo mimo wszystko nie mam ochoty na powtórkę z wczoraj
A dziś pierogi mąż zawsze pomaga więc nie będę się męczyć za bardzo i w końcu zjemy coś dobrego domowego, a przynajmniej on bo ostatnio to już jakaś porażka była, porządny obiad był rzadko
Przezierność na każdym ujęciu super, nosek ciężko było złapać na zdjęciu ale jest. Ogólnie wszystko ładnie chociaż ciężko u mnie z tym USG.
Słyszeliśmy serduszko CUDO!
Płeć nadal nie określona. Po tatusiu wstydliwa/wstydliwy... po mamusi to już dawno by nogi były rozłożone
Wiercidupka straszna rośnie. We wtorek i dziś pięknie było widać jak macha rączkami. Z tymi rączkami to ja myślę że już trenuje żeby pójść w ślady mamy i zakochać się w kajakarstwie
Lekarz namawiał a nawet poczułam jakby naciągał na test pappa. W ogóle na dzień dobry już miał ale że tych badań nie mamy. Nie sądzę że są nam potrzebne.
Jedyne co mnie niepokoi to łożysko na przedniej ścianie nisko. Ale wiem doskonale że trzeba odpoczywać i leżeć a łożysko się podniesie. Z resztą nie wspomniał o tym w twarz tylko napisał więc raczej nie jest tak źle.
Badanie najpierw przez brzuch później waginalnie dla sprawdzenia czy nie będzie lepiej widoczne. Później znów przez brzuch. Na szczęście żadnych plamień nie ma
Jestem szczęśliwa tak jak zawsze chciałam. Mam kochanego męża, dziecko pod sercem i wierzę że w lutym czeka mnie wiele pięknych nieprzespanych nocy
Może to głupio zabrzmi ale mam wrażenie że moje rozpychania to ta nasza wiercidupka balety sobie urządza
Kocham Cię nasz mały bąbelku :*
Wczoraj byłam we Wrocławiu, okazja nie fajna - msza za mamę, 8 lat po śmierci... kiedy to minęło? Najpierw cmentarz, kawał drogi do przejścia. Wieczorem msza i pomimo że nie trwała chyba nawet 40min to nie dałam rady i musiałam wyjść. 2 razy zakręciło mi się w głowie ale byłam twarda. Na koniec już nie wytrzymałam. Nie dość że duszno to ten człowiek gadał takie bzdury, taki dwulicowy i niestety kłamstwa wyskakiwały mu z ust tak łatwo że chyba dodatkowo się zdenerwowałam
Tylko utwierdziłam się w tym że słuchanie księży to strata czasu
Miałam chwilę że chciałam nawet do spowiedzi iść... ale z czego miałam się spowiadać? Że czasem przeklne - a to takie straszne? Że skorzystałam z IVF? Przecież spowiedź polega na tym że spowiadamy się z tego czego żałujemy! A ja nie żałuję! Ja się cieszę że podjęliśmy tą decyzję i dzięki temu czekamy teraz na nasze maleństwo!
No i w poniedziałek zaczyna się sierpień... nie lubie tego miesiąca! W sierpniu 8 lat temu zmarła mama, w sierpniu 2 lata temu dowiedzieliśmy się ciążą bezzarodkowa. Ciężko będzie i oby tylko szybko minęło tym bardziej że wizyta dopiero 23sierpnia. Kolejna wizyta będzie już w 16tc będzie już widać siusiaczka
Zawsze mieliśmy imię dla chłopca z girl był mały problem a teraz okazuje się że to z siurkiem byłoby myślenia. Mąż już uparty na jedno imię a ja jakaś nie przekonana chyba zacznę przeglądać kalendarz w poszukiwaniu bo w tych wszystkich "księgach imion" jest kosmos.
O 6 byłam już po zakupach.
Teraz siedzę i przezucam kanały w TV swoją drogą i tak bym nie pospała bo jakiś kretyn wymyślił koszenie trawy w parku od 6...
Nie mogę uwierzyć że za chwilę kończę pierwszy trymestr! Według prenatalnych to już w piątek wkraczamy w kolejny etap
Niby cieszę się że z dnia na dzień jestem bliżej przytulania mojej kruszynki a jednocześnie szkoda że to jeszcze tyle czasu
Zawsze chciałam być w ciąży, czuć jak nowy człowiek rozwija się we mnie ale mogłoby to trwać krócej. Oczywiście nie chce urodzić za wcześnie! Niech rośnie aż nadejdzie odpowiedni czas.
Moje zaparcia z początku ciąży odeszły w przeszłość i oby tak już zostało nie wiem co robię inaczej ale max co 2dni ciach i po problemie niestety razem z tym jest coraz mniej nas na wadze, przy mojej otyłości może i nie ma podstaw do strachu ale boje się że nie dostarczamy organizmowi dostatecznej różnorodności w diecie
Dziś w faktach będzie o tym jak kobietę kelner poprosił żeby wyszła karmić do toalety... DO TOALETY? A TO JEST ODPOWIEDNIE MIEJSCE? A jak się czyta komentarze na fb to już ręce opadają
Mam nadzieję że będę mogła karmić piersią swoje dziecię a jeśli kiedyś usłyszę coś takiego to nie ręczę za siebie!
Kilka minut po 7 wstałam a po 30min już jechaliśmy do szpitala... krew i wielki skrzep, tak duży że czułam jak ze mnie wypada. Zdążyłam złapać na papier. Miałam pojemnik na mocz i zabrałam to ze sobą do szpitala. Oczywiście nikt nawet spojrzeć nie chciał na to i padło pytanie po co to w ogole wzięłam.
Czy tylko mi takie coś przyszło do głowy? Kurcze no wystraszyłam się. Myślałam że poroniła, nie chciałam dziecka w wc spuścić!
Na IP jakiegoś specjalnie zainteresowania nie było. Ale w drzwiach obok przyjmuje dr w poradni więc mąż zagadał do niej. Zbadała, pokazała serce i krwiaka podkosmówkowego. Pytanie: chce pani zostać na oddziale, jest pani przygotowana? Odpowiedź była oczywista. I tak sobie leżę.
Ze względu na krwawienie luteina dopochwowa jest bez sensu więc dostałam pod język i oczywiście Duphaston.
Ile tu będę nie wiadomo. Jest jedną ciężarna już 3tyg. Prawdę mówiąc mogę leżeć nawet do lutego byle tylko moje dzieciątko było bezpieczne i zdrowe!
Teraz USG chcą dopiero w piątek ale spróbuję dziś poprosić. Od wczoraj jakiś strach mnie złapał, po nocy krwi jakby trochę więcej niż po wczorajszej nocy. No i od rana łzy lecą same... tak wiem, hormony bo przecież moje koszmarne przeczucia to na szczęście się nie sprawdzały.
Czemu to moje dziecię nie może zapukać w brzuch od środka i powiedzieć "mamo nic mi nie jest. jest ok nie stresuj się"
Siedz maluszku i nigdzie się nie wybieraj! Jeszcze nie Twój czas!
14 sierpnia 2016 roku o godz 20.35 urodziłam swoje maleństwo.
Piękny a jednocześnie najbardziej traumatyczny widok
Widziałam maleńką główkę, rączki a nawet paluszki. Wielka miłość w maleńkim człowieku...
Wiadomość wyedytowana przez autora 17 sierpnia 2016, 15:12
19 grudnia odbył się transfer jednej Śnieżynki. Bałam się bardzo ale nie dopuszczałam negatywnych myśli.
Mam cudowną psychoterapeutkę i to pozytywne nastawienie zawdzięczam jej.
Dziś 9dpt nie wytrzymałam i poszłam na BHCG - 208 takiego wyniku się nie spodziewałam
czuję się całkowicie nie ciążowo i tylko bHCG mi to tym przypomina
Dziś 11dpt i piękna bHCG - 566,20 przyrost 184,1%
Biorąc pod uwagę że ciąża z której był Staś była początkowo bliźniacza a beta była niższa i przyrost mniejszy to śmiem twierdzić że teraz czekają mnie bezsenne noce i bolące sutki we wrześniu
Dziś byłam także i mojej psychiatry, sama zaproponowała L4 i tak do 20 stycznia spokojnie czekam na serduszkową wizytę
no no co wy, nie wytrzymam do 20 stycznia 17 wybiorę się już z nastawieniem na serducho
w tym roku los dał nam dwójkę dzieci. Ciąża ze Stasiem była wyjątkowa i wierzę że ta ciąża będzie równie wyjątkowa - najbardziej wyjątkowa bo skończy się porodem naszej zdrowej córeczki (tak tym razem obstawiam małą księżniczkę)
Był ciężki i piękny... Dal wiele łez radości i pięknych dni ale i także łez żalu, smutku i tęsknoty.
Ten rok dał też nową nadzieję, nowe życie które się we mnie rozwija
Moja tegoroczna "pierwsza" ciąża była wyjątkowo wyjątkowa. Dała bardzo dużo pomimo krótkiego jej trwania. Czucie synka od 11tc - czy to nie "szczególnie szczególne"? Od początku dałabym sobie rękę odciąć, że to syn - nie pomyliłam się! Ta ciąża była dla mnie szczególna i prawdę mówiąc nie mam bladego pojęcia czemu tak bardzo...
Staś był pięknym dzieckiem, idealny. Piękny pomimo swojego małego rozwoju. Takiego Go zapamiętam na zawsze.
Ten rok pokazał także że są ludzie bezinteresowni i mam to szczęście ich znać.
"Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie" - biedą można nazwać także brak wiary, brak sił i stratę największego skarbu, którym w moim przypadku był synek. Wtedy pozostało przy mnie nie wiele osób, którym jestem ogromnie wdzięczna!
Rok 2017 będzie lepszy. Przyjaciele pozostaną, w to nie wątpię! Nasz kolejny skarb da okrzyk "jestem" a raczej "aaaaa eeeeeeeeee aaaaaaa" - no wiem jak to opisać, no po prostu płaczem pokaże swoją obecność - we wrześniu i w to mocno wierzę!
W tym nadchodzącym roku życzę Wam wszystkim by spełniło się Wam wszystko o czym marzycie. By ten kolejny rok był lepszy od tego mijającego ale gorszy od 2018
Ja ze spokojem wchodzę w kolejny rok. Kolejny mimo wszystko piękny rok
I cieszę się że oblewać będę dziecinnym szampanem
Lekarz zaproponował usg - myślę sobie czemu nie, zobaczymy jakie endo i szyjka a tu taka niespodzianka... jest już pęcherzyk 8mm
13 stycznia jestem umówiona do gin tutaj na miejscu więc będzie już serduszko
Tym razem będzie już tylko dobrze!
dodatkowym powodem do spokoju jest fakt że nie ma plamień a w każdej ciąży po usg były.
cały czas jednak czuję jakby to nie dotyczyło mnie. jakby to był sen lub czytana książka o kimś innym. Spoko oby tak do porodu, podoba mi się tak bezstresowo
Pojawiła się krew, czerwona zauważyłam na papierze, było trochę w środku, wkładka czysta. Juz zanikło, szybko minęło. To dobrze ale czy ja nie mogę spokojnie, bez takich niespodzianek?
Za tydzień wizyta, będzie juz serduszko.
Chciałabym przespać ten czas do września, żeby niczym maluszkoei nie zaszkodzić i żeby się tak nie adresować. Obudzić się i urodzić zdrowego szkraba.
Kto to wymyślił ze ciąża to piękny czas?
Ginekolog potwierdził bijące serduszko
Nie widziałam bo gin jakiś dziwny i nie pokazał,nawet zdjęcia nie dostałam, nawet wywiadu nie było. Ważne że serduszko jest
We wtorek wracam do swojego gin, czuje się dobrze pod jego opieką więc tam zostanę.
Złapały mnie ciążowe dolegliwości i chociaż trochę życie utrudniają to lubię je bo w żadnej poprzedniej ciąży ich nie było i widzę w tym dobry znak
Cały czas jest to dla mnie trochę jak sen, piękny sen. O ciąży wiem że moja kiedy idę na USG albo wyniki bHCG odbierałam. Mam jeszcze czas na cieszenie się tym błogosławionym stanem do września daleko...
Nasze bije, naprawdę bije, widziałam Nasz okruszek ma już 8mm, malutkie a jednak wielkie 8mm prawdziwego szczęścia!
Mdłości hulają na całego - jak śnieg tej zimy w niedzielę cały obiad może i ze śniadaniem skończyło w "porcelanie" i chociaż nie przeszkadza mi to ani trochę to niestety przy doustnym progesteronie boje się wymiotów.
Brązowe brudzenie nie powinno martwić tym bardziej przy aplikacji luteiny w takiej dawce, więc spox
No i najlepsze - mój gin będzie przyjmował u mnie na wsi, mam parę metrów do przychodni wiec koniec z długimi dojazdami
Będzie dobrze, Staś czuwa...
Obudziłam się o 4 rano i czułam że jest mokro, myślałam że może po prostu się spociłam, niestety na piżamie była już krew. Nawet dobrze torby nie spakowałam - tyle rzeczy nie wzięłam...
byłam spokojna i opanowana aż na IP pielęgniarka zapytała która ciąża - "trzecia i nie mam dzieci" i rozpłakałam się
W ciągu paru minut podpaska była do wymiany - cała zalana. Leciało kiedy gin badał mnie na fotelu i leciało przy USG, wszędzie zostawiałam ślady...
Ale dzieć trzyma się dzielnie i mam nadzieję że tak zostanie! Żadnych krwiaków nie stwierdzono. Prawdopodobnie pękła gdzieś żyłka i stąd takie ilości. Od 6 na podpasce sucho, zostało brudzenie ciemno brązowe. Wyniki krwi i moczu dobre.
Oby to pierwsza i ostatnia awaria w tej ciąży!
To właśnie przez tego debila nie załapalismy się na refiundacje bo ketyn nawet słowem w mojej karcie nie wspomniał z czym tak naprawdę do niego chodziłam. Jak się okazało kiedy Wzięłam ksero mojej karty ten pan stwierdził u mnie menopauze!
Później kiedy z pierwszą ciążą trafiłam do szpitala nawet nie poczekał aż zacznie się krwawienie po podaniu leków tylko zwyczajnie wyłyżeczkował... bo jak to wtedy powiedział "nie chce mi się czekać" i tak później plamiłam 2tyg a po 2tyg bolesna miesiączka... Długo po tamtym zabiegu zastanawiałam się czy nie uszkodził mi macicy tym bardziej że ból fizyczny po przebudzeniu z narkozy był okropny!
Teraz już wiem że nie powinnam zgadzać się na zabieg od razu ale o tym powinien poinformować mnie personel! Jednak to personel wcisnął i kazał podpisać zgodę na zabieg nie informując o możliwościach
Ale tym razem musi być dobrze! Nie mogę wiecznie cierpieć!
przecież to chore jest :/
Masakra. /jestem z Białegostoku, od dziecka mam ogromne problemy z tarczycą, operacje, biopsje itp. tu nie było dyskusji. Telefonicznie sie umawialam i oczywiscie termin pół roku, na hasło jestem w ciąży znalazło sie miejsce na następny dzień, na NFZ. Potem ciążę prowadził ginekolog endokrynolog. Porypane, że masz iść prywatnie i płacić za coś co ci się należy i co już jest opłacone z twoich składek!
Pracuję (jak nie jestem na macierzyńskim ) w zozie. To co mówisz jest zadziwiające. Nie spotkałam się jeszcze z taką znieczulicą wśród personelu medycznego. Widocznie nie wszędzie pracują ludzie a opinia o służbie zdrowia musi się z czegoś brać!
Ja do endokrynologa musialam sie prywatnie zapisywac bo na fundusz mimo ciazy termin na październik tego roku albo styczen przyszlego gdzie ja dzwoniłam w grudniu jak tylko dowiedzialam sie o ciąży.
idz koniecznie bo z tarczyca nie ma zartów
Kasia niech jakiś lekarz da Ci skierowanie na cito i zadzwoń do nfz żeby podali Ci placówki gdzie najszybciej są terminy. Mój bratanek jeździ z Wrocławia aż do Kłodzka bo tam były najszybciej. Ale możne znajdziesz cos bliżej