MOJE SILNE SERDUSZKO!!!
Prawdopodobnie nabawiłam się polipa na szyjce i stąd takie atrakcje.
Ważne że jest dobrze. Cieszyły się bardzo!
Stasiulku czuwaj nadal nad nami...
Wyszliśmy bez diagnozy, bez wyniku wymazu wymaz do odbioru w poniedziałek i oby tylko był dobry.
Niestety zagapiłam się a raczej przeziębienie nie dało mi myśleć i kiedy dziś zadzwoniłam to już niestety na wizytę do swojego gin mogłam się umówić tylko na najbliższy czwartek - a chciałam już na wtorek
krwawienie się skończyło szybko, plamień już nawet nie ma więc trochę spokojniej.
mężuś chyba już się nie może doczekać kiedy zobaczy potomka bo tym razem zamienił w pracy i na czwartkową wizytę jedzie ze mną zaczniemy wtedy 10tc więc już całkiem ładny potworek na USG będzie
Witamy się w 10tc. Serduszko bije, lokator/ka ma już prawie 3cm, rośnie pięknie.
Niestety mamy też trochę powtórki z rozrywki bo jest też krwiak.
Wykazu wyszedł paciorkowiec więc globulki dopochwowe - za chwile te aplikacje zaczną mi zastępować sex chociaż i tak już dawno zapomniałam jakie to uczucie
Będzie dobrze, musi być dobrze - jak to się mówi - czemu mam mieć lepiej i nie wiedzieć co to nie przespane noce
Już bym chciała wszystkim powiedzieć a przynajmniej tacie i teściom, niestety G chce jeszcze poczekać... nie rozumiem dlaczego, no fakt ostatnio zawiedliśmy się na ich trzymaniu języka za zębami ale usłyszeli że zrobili źle bo chcieliśmy sami się pochwalić więc chciałabym wierzyć że zrozumieli i tym razem będzie inaczej. Są też nam trochę to winni... o ciąży szwagierki teście nam nie powiedzieli tylko mój ojciec bo był na imieninach u nich kiedy to ogłaszali - czekali aż pojedziemy do domu żeby nam przykrości nie robić ... a o kolejnej ciąży bratowej ojciec nie pisnął słowa chociaż wiedział od ponad miesiąca przykre, cóż życie...
Prenatalnych jeszcze nie umówiłam, sama nie wiem na co czekam. Po cichu chyba licze na skierowanie... zobaczymy, w piątek klinika a we wtorek wizyta w przychodni może się uda, w końcu z taką historią położniczą powinno się już należeć.
Tym czasem plamień brak, jedynie po globulkach śluz zabarwiony na pomarańczowo, brzuch nie boli. Ale czy to powód do radości? Niby tak, ale i bez plamień/krwawień dzieją się złe rzeczy. Trzymam się myśli że jest dobrze i za 7 miesięcy będziemy już wszyscy razem, szczęśliwi i niewyspani
Jeszcze tylko 5 nocy z globulkami i oby koniec z paciorkowce. No i krwiak, jak już zniknie to będę spokojniejsza chociaż i tak jak na całą moją historię nie panikuje i nie czuję tego okropnego lęku i strachu co ostatnio - żeby tylko przełożyło się na szczęśliwe zakończenie tej ciąży!
Jeszcze tylko 29 tygodni...
Jutro wizyta, dawno się tak nie denerwowałam. Boję się zwyczajnie złych wiadomości - krwiak zagraża albo co gorsza że ... eh nawet nie chcę na głos mówić ani otwarcie pisać
Chce wierzyć że to nasz czas, nasz rok i to co złe już jest za nami!
Tańcował ostro
Mężusiowi się chyba spodobało to wiercenie i chciał nagrać film telefonem ale jakby łobuziak wiedział że będziemy filmować i się zawstydził, po chwili przedarł rączką oczko
Ślicznej kochane maleństwo, duże maleństwo bo ma już 38mm
Jestem zachwycona
Krwiak nie zagraża, gin mówi że się wchłonie. Jestem spokojniejsza
No nic trzeba będzie zrobić tłusty piątek
Po rozmowie z gin w klinice odstawiam estrogeny, nie wiem czy to ma związek ale dziwnie pobolewa mnie brzuch i podbrzusze. Jutro wizyta w przychodni u gin prowadzącego ciążę to USG mnie uspokoi. Przy trzeciej ciąży naprawdę jest ciężko
Plamień nie ma więc powinno mnie to uspokoić. Ale uspokoje się i uwierzę w swoje szczęście kiedy moje dziecko będzie całe i zdrowe w moich ramionach.
Dziś USG z poczatku stresujące później cudowne
Przez brzuch za wcześnie i trochę stracha już miałam bo nie widziałam mojego szkraba. Ale już USG waginalne ukazało pięknie bijące serduszko i naszą małą tancereczkę znów wyginała się i machała, rączkami i nóżkami - no po prostu cudo
Po krwiaku została mała szczelina niczemu nie zagrażająca
Ta ciąża jest cudem, naszym wymarzonym szczęściem
Wiadomość wyedytowana przez autora 14 lutego 2017, 20:52
12+1 (USG)
Nadal "ukrywamy się" przed światem... Jeszcze 4tyg
Dziś przyjechał tato na chwilę i w pewnym momencie padło pytanie czy my będziemy znów próbować, żeby nie skłamać powiedziałam że w przyszłym roku - w końcu to prawda, przecież został jeszcze jeden okruszek i żeby nie wiem co to pod koniec macierzyńskiego go zabieram!
Czuje się bardzo dobrze (no chyba że zjem trochę więcej to jelita dają znać) nic nie boli, plamień żadnych (tfu tfu, odpukać)
No ale jak to zwykle bywa babie nie dogodzisz czy może lepiej żeby mnie coś bolało lub zakuło? Dobrze że chociaż senna jestem
Tym czasem odliczam dni do USG prenatalnego...
3 godziny do prenatalnych, zwariować można tak się godziny ciągną
Tymczasem mnie po obiedzie wzdeło i wyglądam jakby to były co najmniej połówkowe a nie 13tc...
Zaczynam ziewać bo oczywiście od 2dni to ze snem kiepsko w nocy.
Jest stres ale nie wiem przed czym bardziej
Musi być dobrze! Limit złych zdarzeń chyba już wyczerpałam!?!
Do tej pory ładne było w okolicach 160 a tu wczoraj takie coś z mężem podejrzewany że ten nasz dzieć spał bo tylko raz się ruszył jakby chciał powiedzieć "ej nie świeć mi po oczach".
Ryzyko wyszło mimo wszystko niskie więc badania krwi to raczej formalności.
Skierowanie do programu będzie obowiązywało także na kolejnych badaniach 20-22tc, fajnie, odciąży nas to trochę finansowo.
Oby tylko z maluszkiem było wszystko dobrze a wczorajsze tętno to rzeczywiście sen...
Ostatnie USG mieliśmy 13t5d a maluch nadal większy o 3dni serduszko nadal w okolicach 140u/min ale na tym etapie to już jest w normie.
Teraz wizyta we wtorek, zwolnienie do wypisania ale jeśli gin będzie chciał zrobić USG wcale nie będę się opierać, lubię oglądać nasze maleństwo
Za tydzień w końcu oficjalnie się chwalimy z usg to będzie już koniec 16tc cieszę się bo już mam dość tego ściemniania o pracy.
Jesteśmy w 15tc, nie mam żadnych dolegliwości - oprócz wzdęć - żadnych awarii wymagających IP nawet najmniejszych plamień tfu tfu więc tylko się cieszyć i oby tak dalej do samego września!
Teraz czekam na ruchy, z jednej strony nie mogę się doczekać a z drugiej mogę poczekać
Tym razem będzie dobrze, będzie pełnia szczęścia
Używany ale czy to ważne? Ważne żeby dzieciątko kochać a ono i tak ma w 4 literach jaki ma wózek, byle wygodny i ciepły.
Cieszę się bardzo że już fura jest
W czwartek zaczynamy 17tc, lecą te tygodnie i dobrze, byle szczęśliwie
Z ruchami nadal cisza ale spoko, już niedługo
W niedzielę powiedzieliśmy rodzicom, w święta będziemy informować resztę
A dziś świętujemy 8 rocznice ślubu
Wiadomość wyedytowana przez autora 21 marca 2017, 13:44
Ruchów nadal brak, chyba że nie wiem czego się spodziewać...
Wczoraj jakieś żółte gluty na papierze, dziś chciałam się wcisnąć na wizytę do gin ale niestety cały tydzień go nie ma. Co ja zrobię latem jak weźmie 2-3tyg urlopu a ja już na końcówce będę?
Całkiem dobrze się czuję. Wręcz idealnie - sama nie wiem czy to dobrze czy jednak powinno mnie martwić.
Boję się o tego mojego malucha
Próbuje wierzyć i myśleć pozytywnie - ciężka sprawa...
Jesteśmy w szpitalu - trochę na siłę
Pobolewał mnie brzuch i dziwnie prawa strona jakby jajnik. Strach zwyciężył i pojechaliśmy na IP. Wolałabym żeby zbadali, zrobili USG i jak oki to do domu a tu ordynator wysłał mnie na oddział na obserwacje
Z maluchem dobrze, tętno 141 miarowe. Rośnie ładnie. Dwóch lekarzy dziś potwierdziło że rośnie chłop
Tatuś nam się chyba wystraszył bo widziałam chyba łezke w oku - kochany jest :*
Skarbek bierze przykład z psiego brata i zwija się w kuleczke wcisnął się w lewą część macicy i gin miał problem z pomiarami, później się pięknie wyprostował na całość i widziałam jak się rusza
Miała być Ola a będzie... to jeszcze trzeba ustalić
Teraz zalecenia to ruszać się tak jak bym była w domu. No ale skąd mam wziąć psa na spacer? I posiłki też dają i nie stoję w kuchni... Paranoja!
Ani mnie nikt nie bada ani nic tylko leki dostaje z resztą te same co w domu.
Dla bezpieczeństwa juniora zniose wszystko
Zaczęło się od wizyty 25 kwietnia i wiadomość - niewydolność szyjki macicy, jest tylko 13mm... Możecie wyobrazić sobie mój strach, 21tc i ryzyko porodu czyli junior bez szans...
Skierowanie do szpitala...
Odwiedziliśmy jeszcze tego samego wieczora dwa szpitale, w żadnym nawet mnie nie zbadali a w drugim wręcz powiedziała lekarka że mamy jechać do domu i przyjechać rano ale nie na IP tylko do przychodni przy szpitalnej, no chyba że zacznie się coś dziać.
Wróciliśmy do domu i plackiem w łóżku do rana.
Rano znów wyjazd tylko tym razem jechałam z nastawieniem że "boli brzuch" bo tylko tak mogłam przyspieszyć przyjęcie. Nic bardziej mylnego!
W tym szpitalu do którego mieliśmy wrócić rano znów nikt nawet nie miał zamiaru mnie zbadać i kazali siedzieć kilka godzin na korytarzu!!!
Wyszliśmy, szybki tel na 999 gdzie są wolne miejsca? Jest jeden szpital który nie zgłosił braku miejsc! Jedziemy!
Tu już mnie przyjęli chociaż na IP, po chwili zeszła lekarka, badanie i USG - nie jest tak źle! Szyjka 25mm. Niestety na patologii brak miejsc
Ordynator zdecydował - przyjąć na oddział!
Po ponad tygodniu założono mi szew McDonalda.
Dziś wyszliśmy do domu, trochę obolała ale spokojna. Szew trzyma. Szyjka 27mm. Junior ma się dobrze
20 kwietnia byliśmy na USG połówkowym - mamy zdrowe serduszko
Teraz rozpędzamy się z szykowaniem mieszkania na narodziny naszego demonka
Junior kopie już całkiem dosadnie tatusiek też poczuł
Ale do rzeczy bo weszłam tutaj pisać z innego powodu...
Dokładnie rok temu bHCG potwierdziło że pod moim sercem rośnie drugie serce - Staś...
Nigdy bym nie pomyślała że rok później będę 3 miesiące przed porodem.
Właśnie teraz pisząc to Junior daje znaki cudownymi kopniakami nasz tęczowy synek
Za dwa dni zaczynamy trzeci trymestr!!! Jestem naprawdę w szoku że to już ale też szczęśliwa, coraz bliżej do spotkania i ucałowania tak długo wyczekiwanego cudu.
A jeśli wszystko pójdzie po naszej myśli to za dwa lata powinniśmy witać kolejne szczęście może uda się że czeka na nas córeczka... ale miło będzie utrzeć nosa mężowi, który zawsze twierdził że on będzie miał tylko córki i urodzić kolejnego (trzeciego) synka
Tym czasem przede mną ostatnie kilka tygodni w domu bo na końcówkę gin chce mnie już położyć do szpitala. Tak więc czas na pranie, prasowanie i szykowanie. No i lista dla mężusia żeby wiedział co gdzie i jak przygotować kiedy z Juniorem będziemy wracać do domu
Super! Niech wali! Trzymam kciuki!
Trzymajcie się kochani będzie dobrze
Trzymajcie się kochani będzie dobrze
Trzymajcie się kochani będzie dobrze
Bardzo się cieszę! Kibicuję. Niech maleństwo będzie silne. Z dnia na dzień coraz większe! Kochane!
Trzymam kciuki. Wczoraj wieczorem zjarzalam do pamietnikow i zobaczylam Twoj wpis. Mialam przeczucie ostatnio, ze znow walczycie. Zmartwilalam sie zaraz po tym jak zobaczylam ten szpital, ale mocno wierze, ze wszystko bedzie dobrze
Super bardzo się cieszę :)
Zdrówka dla Was!
Zdrówka dla Was!
Jak dzisiaj? Nadal jestes w szpitalu?