Od wtorku nie mam auta, zostało oddane do naprawy z powodu oleju , który jest pobierany przez silnik, i przez to co roku badz1,5 jest turbina naprawiana co kosztuje 2 tys regeneracja plus robocizna. Wczoraj dzwonil do meza mechanik i powiedział ze silnik w dobrym stanie lecz uszczelnienia do wymiany,misa olejowa, tłoczek od cyrkulacji oleju, pasek rozrządu bo jest luzny i napinacz rozrządu uszkodzony i za to wszystko ok 6 tys. ahhh… same elementy od rozrządu ponad 1 tys kosztują.... i Tutaj z mezem załamka.
Powiedzialam mu ze no dam kase jakos uzbieramy zwłaszcza ze cytologie zrobie - w zaleznosci od cyklu , grudzień -styczeń, a później zależy jak z wynikami i tak najpierw konsultacja jak to rozwiazac jakie jeszcze badania, aby było dobrze, nawet bardzo dobrze. No ale jak to chlop, to mnie zaskoczyl mowiac , żeby zostawić kase bo jednak tyle tysięcy na in vitro prawie 10 tys mi zostało to żeby lezaly na moim koncie,aby było na "moje leczenie" <--- tak powiedział mój M.
No ok niech będzie choć dla mnie tam dolozyc 3 tys to nic bo i tak do stycznia prawie calosc mi się zwroci<-- oskubie i tak meza hehe. 2 tysiące ma w skarbonce swojej, a ponad 1 tys na koncie wiec uzbiera, tyle a reszte 3 tys to liczy na kredyt w naszym banku wspólnym, choć nie wiem po co...?
Od wczoraj moja babusza jest zacewnikowana , od tamtego tyg ma również zgięte i podkulone na bok nogi- stawy jej siadają o ma zastrzyki codziennie domięśniowe w tylek. Mialam w weekend jest robic, jeśli będzie problem aby ktoś zrobil jej w sob i w nd, lecz jak dzisiaj zobaczyłam jak ona lezy i ze już tedwie chudziutkie jak zapałki nogi ma na boku polozone i zgięte krzyczy z bolu, to doszłam do wniosku, żeby profesjonalista przyjechal z pogotowia, bo jeszcze mi szarpnie się i będzie nieszczęście.
Wiec mama jutro poinformuje pielegniarke, ze tak będzie bezpieczniej.
Co do mnie.... na RTG kregostupa odcinka ledzwionego zrobie przed swietami w grudniu- pojde po skierwanie , bo tak powiedziała moja lekarza rodzinna, ze da mi najwcześniej w grudniu inaczej będę "Świeciła się jak choinka",co pewnie już jest faktem, lecz wole w grudniu niż w styczniu. Nie chce w żaden sposób zaszkodzić mojemu leczeniu.
P.S.
Ojeju to już 10 strona !
Wiadomość wyedytowana przez autora 14 listopada 2019, 16:15
Wczoraj w pracy latalam między praca a agregatem na podwórku ~ lodówka coś nie chodziła u wisiała na telefonie z szefem. A jak był w sklepie to fileta ki zabrał z kurczaka który sobie zwazylam. Zabawne to było ale...
Jakie ja miałam głupie sny.
Szef się do mnie przystawial... Wtf!?! Pół nocy miałam głupie sny...
A koleżanka dzisiaj w pracy jak powiedziałam że wisiała z szefem na telefonie to powiedziała "a co to za romansowanie" 😐 normalnie stanęłam dęba. I odpowiedziałam "żeby tak nie mówiła nawet" bo agregat coś szwankuje...
No a dzisiaj jak weszłam przed 13 do pracy to gościu robił go... Ahhh już mi odbija chyba żeby mu się takie sny snily...
Poprzedni cykl trwał 24 dni. Brałam luteine od 16 dc i miałam brać do 25dc, lecz 9 dnia z rana zaczęłam plamic.. Nie wiem czemu taki krótki cykl miałam. Dużo roboty w pracy? Czy co... Może cykl bezowulacyjny lub może wcześniej miałam owulacje niż ok 15 dc. W sumie pracowałam 9 dni bez dnia przerwy.
Jeśli z końcem grudnia dostanę @ to w okolicy 10 stycznia idę na cytologie. Oczywiście wcześniej będę też brała gynofloru oraz lactovaginal, który kupię niebawem i będzie czekał w lodówce.
Mam nadzieję, że z nowym rokiem będzie tylko lepiej.
Wiadomość wyedytowana przez autora 2 grudnia 2019, 09:55
Od kilku dni czuje podbrzusze oraz jajniki. Czasami zastanawiam się czy coś znowu złapałam jakąś infekcje czy to może to zapalenie, czy może przed owulacja moje "podroby" pracuja.
Mam nadzieję, że to ta druga opcja. Ostatnio jestem jakaś bardziej zmęczona, mam problem ze spaniem. W tygodniu udało mi się 1 raz zasnąć o przyzwoitej porze jo tuż po 22, a przeważnie jeśli się kładę przed 22 to średnio do 24 przynajmniej kręcę się. Kawy nie pije. Jeśli już to z rana kawę inke. Kawa rozpuszczalna okazjonalnie średnio raz w miesiącu. Może to przez pogodę czuje się zmęczona. Raz zdarzyło mi się po pracy, i wizycie u babci wrócić do domu i przysnac na sofie gdy oglądałam tv. Mój mąż się aż zdziwił, bo nigdy nie śpię. N ok i oczywiście wtedy miałam problem aby zasnąć przed 24 wrr a czasami muszę wstać tuż po 4 do pracy. Także niewyspany, zmęczona, sfrustrowana brakiem czasu lub chęcią na cokolwiek, a w pracy zaraz będzie dużo roboty jak to przed świętami.
Czekaja mnie ciężkie chwile. Najgorsze 2 tyg w roku w pracy a na domiar wszystkiego jeszcze wizyty i opieka nad babcia.
Dzisiaj załatwiam RTG odcinka lędźwiowego.
Zapisałam się też do laryngolog, ponieważ naskarzylam sie swojej lekarce rodzinnej że czy alergie od wiosny ~ koniec lata, to i czy przeziębienie czy nie, to nos mam przynajmniej z jednej strony zatkany. Więc powiedziała i spojrzała 😐, bo może krzywa przegroda. Hmm wizyta do laryngologa na 7 luty. Tyle lat z tym żyje że nie całe 2 miesiące nie robi różnicy.
Odbiór RTG we wtorek popołudniu.
Ogólnie miałam owocny dzień wolny. Od 7.40 jak wyszłam, wróciłam tuż po 13.
Najpierw babcia, potem lekarz rodzinny, umówienie się do laryngologa, potem jazda do szpitala i RTG, następnie apteka, odbiór paczki i zakupy.
Zaraz obiadek zrobię i odpoczynek.
Dzisiaj również kupiłam Lactovaginal, lecz kilka dni przed @bede używała i po nim. Od dzisiaj gynoflor co drugi dzień na zmianę z papilocare.
Podbrzusze i jajniki bolą mnie od kilku dni. Może owu?
Wiadomość wyedytowana przez autora 12 grudnia 2019, 15:04
Od jakiegoś tygodnia pobolewa nie podbrzusza oraz jajników. Choć wczoraj jajniki mnie ostatni raz bolały to podbrzusze czuje. Nie wiem czy to zapalenie / infekcja ~ czego się boję, czy po prostu jestem po owulacji i na @ szykuje się organizm.
Coraz bliżej święta, a ja ich nie czuje. Wręcz odczuwam pustkę, samotność. Wczoraj pierwszy raz od wakacji widziałam siostrę. Atmosfera ciężka, nie miałyśmy sobie nic do powiedzenia. Czułam się tak jakbym osobę widziała pierwszy raz i po słowie "cześć" odczuwala niechęć. Nie miałyśmy sobie w sumie nic do powiedzenia. W dzieciństwie tak blisko a teraz daleko. Nawet dzieciaki do mnie na "pani". 😔😰Oddalilysmy się od siebie tak bardzo, że niezręcznie się chyba obie czulysmy w swoim towarzystwie. Przykre lecz prawdziwe, jeśli ktoś kłamie, podjudza na mnie reszta z rodzeństwa z którym nie mam kontaktu i niszczy wszystko wokół. Doszło do tego że po ostatnich świętach bożego Narodzenia, nawet nie zostawię dzieciom prezentów u rodziców. Przez to że siostra uznała że nie trzeba kupować prezentów jeśli kogoś nie ma na miejscu, po co ma się wysyłać, składać na prezent, ponieważ dzieci dostają i tak dużo.
Także po nie spełnia 1 godzinnej wizycie na świętach wyszliśmy z mężem, abym się nie denerwowala ~ byłam w ciąży... jeszcze.
Za dużo nerwów mnie kosztują takie wizyty, czuje się źle w towarzystwie rodzeństwa.
Siedzę cicho, najlepiej abym się nie odzywała bo komentarze są w stosunku do mnie ~ bo żartuję, bo coś komuś nie podoba się. Mój mąż też nie chce abym płakała później. Jestem zadziorna, złośliwa, powiem prawdę a potem wszyscy obgaduja i co innego mówią.
Wychodzę na tą zła. Choć siostra starsza przylapala na kłamstwie resztę, i tak nic się nie zmieniło.
Tak wszyscy blisko byliśmy, zmieniło się gdy ktoś nieproszony pojawił się u nas w domu.
Egoizm, materializm, kłamstwo, brak empatii z ich strony wszystko zepsuło.
A mnie żal, czasami gniew zalewa mnie od czasu do czasu.
Dążenie do celu i chęc posiadania rodziny własnej kosztuje mnie więcej niż by ktoś się domyślal.
I żadne nie wspomni o mnie, nie zapyta.
Refleksji mnie naszło dzisiaj. Wylania z siebie goryczy, pozalenia się i wypłakania. Rzadkość pokazywania komuś uczuć zewnetrznie, na co dzen silna, stanowcza, niezależna i nie prosząc o pomoc rozsypuje się po spotkaniu z siostrą i atmosferze podczas spotkania.
Wiadomość wyedytowana przez autora 15 grudnia 2019, 22:02
Nie będę pisala nic o cyklu, bo nie taki mam zamiar.
Miałam dzisiaj nad ranem dziwny sen. W tym snie byłam na święta u rodzicow. Zostałam w nim "złamana" przez rodzeństwo.
Tak złamana... przez jedną rzecz, prezent od męża, która przyszla na adres rodziców izostała otwarta p[rzez siostrę, choć zaadresowanebyło na mnie.
Zniszczyłam to co stanęło mi na drodze - jakies rzeczy, co ją zdenerwowało. Krzyczałam, wszystko z siebie wyrzuciłam.
Chciałam , aby się poczuła tak jak ja. I zrobiłam tak. Wykrzyczałam co zrobili mi, że zostawili nie oglądając ani nie patrząc na nikogo, jak zrobili ze mnie wręcz więźnia bo byłam skazana na opieke / czułam wręcz odpowiedzialność za babcie. Bo jak nie ja to kto?! Wygarnęłam wszystko co mnie dusiło, (łzy same mi płynęły) przez co przechodzę w związku z chorobami, co mnie tłamsiło od dawna.
A ona tylko patrzyła ,a na koniec popłakała się bo chciałą wręcz uciec, a ja ją osaczyłam. Siedziała na krześle , a ja jej nie puściłam. Ona była jedna, lecz czułam jakbym na ich wszystkich krzyczała, ze to co zrobili jest pełne egoizmu, materializmu, braku empatii- w sumie zadnego uczucia z ich strony !
Zaraz to minęło, bo obudziłam się, i choć krótki sen to dobrze się poczułam. Nie widuje nikogo z nich , czasami jedynie mijamy się raz na rok gdzies pod domem , nie patrząc na siebie. 0 kontaktu,0 zainteresowanie z ich strony.
Wszystkim życzę Wesołych Świąt i oby nadchodzący rok skończył się nie tylko II kreskami , ale i małym cudem na rękach
Cykl mi się przedłużył. Nie wiem czemu. Żadnych leków nie brałam. Żadnego duphastonu czy też luteiny.
Podroby mnie bolą dłuższy czas, kiedy wręcz co ranek bądź przy większym bólu zaczyna mnie boleć jest zagladanie wręcz czy może już dostałam @. Od czasu do czasu mam śluz i nie wiem w sumie czemu, może jakaś infekcja czy co. Mam również BETADINE i dzisiaj zaaplikuje na wszelkie W! A nie zaszkodzi bo jak coś złapałam to mi wybije, że tak nazwę.
Nie chce również brać luteiny na wywołanie, pozostawić chce to naturze.
Dzisiaj całe oszczędności na kolejną procedurę in vitro pożyczyłem. 😔 Ale na szczęście oddane będą tak do połowy marca. Jak liczyłam to i tak jak cytologie zrobię w połowie stycznia to z wynikami pójdę do lekarza na początku lutego. Także doczekam do wypłaty. A i tak na pewno w lutym jak dostanę zielone światło to będę musiała wyniki zrobic😊. Czego nie robi się dla rodziny w potrzebie, a głupota byłoby, aby pozyczali kasę w banku, skoro ja miałam większą kwotę odlozona.
Także od jutra żyje z mężem na jego rachunek.
Wiadomość wyedytowana przez autora 7 stycznia 2020, 18:56
Wczoraj miałam wizytę u lekarza.
Wyniki cytologii jak na tą chwilę dobre.
Badanie usg:
Macica przodozgieta, trzon macicy o wymiarach AP 33mm, endometrium 9mm jednorodne. Przydatki obustronnie widoczne, struktura prawidłowa. Zatoka Douglasa bez wolnego płynu.
Badania które muszę wykonać przed pojawieniem się w klinice( pod koniec przyszłego cyklu) :
Antigen HbS
Przeciwciała anty hbc calkowite
Anty HCV
HIV 1 i2
Kila
Chlamydia
Toxo IgG
Rubella IgG
Rubella IgM
Toxo IgM
AMH
Między 1 a 5 dnia cyklu zrobić E2 oraz FSH.
Jeszcze będę musiała poprosić o wydrukowanie tabeli do wypełnienia dla siebie i męża, która pozwoli na dobranie dawcy nasienia.
Nie będę za bardzo pisała jak dojdzie do stumulacji i jak tam moje rosnące jajeczka, że wzg na zbytnie angażowanie się. Wtedy będę bardziej skupiała się na spokoju psychicznym.
Od wczoraj metformax 500 biorę. I będę co kilka dni podwyższała ilość brania tabletek tak, aby skończyło się po ok tygodniu na 3 tabletkach dziennie, żeby organizm się przyzwyczaił.
Miłego weekendu.
Dlugo nie pisałam...
Od czego tu zacząć... Hmmm
Na początku kwietnia ~ tego miesiąca miałam mieć stymulacje. Oczywiście została zablokowana przez koronawirusa. Wczoraj dowiadywałam się czy coś wiadomo czy ruszy, bo jeśli np. W maju wzięliby się za stymulacje to bym musiała od dzisiaj brać estrofem.
Niestety nic nie wiadomo. Kolejny miesiąc czekania. Mam jakiegoś pecha.
Poprzedni rok był dla mnie ciężki. Początek tego również, poprzez stratę najbliższej mi osoby, która mnie wychowała. Organizacja pogrzebu tak mnie pochłonęła, że nie miałam czasu oraz chwili na wypłakanie się porządnie. Musiałam, schować uczucia, bol i cierpienie na dalszy plan.
Ale to co dzieje się teraz, to myślę że dobry moment wybrała babuszka na śmierć. Miesiąc później i by nie można było nawet pogrzebu wyprawić, którego ona sobie życzyła.
Myślałam, że jak byłam w lutym, kilka dni po pogrzebie babci i lekarza, nic już nie stanie na drodze. Myliłam się... Ten cały syf, zaraza zmieniła moje plany. Dalej czekam, zastanawiam się, marnuje czas. Lata lecą, nie jestem za młoda. A chęci z bycia mama doprowadza mnie do lekkiej depresji. Choć osoba pozytywna, optymistyczna jestem z poczuciem humoru miewam również zle dni, gdzie muszę wyżalić się, po smucić się, czasami wypłakać. Choć te ostatnie to raczej często, ponieważ wzruszam się nawet na niektórych reklamach. Beznadzieja wiem. Ale nie poradzę że jestem emocjonalnym bardzo nawet kłębkiem szpulki, którą owinąć można się. Nie mam chyba na kogo mojej miłości wylać tak jakbym chciała. Choć raz do roku jak widzę chrześniaka, który jest wstydliwy, wycalowuje go tak mocno że ucieka i zawsze krzyczy "ciociu przestań!".
Chciałabym również tak mocno wycalowac i moje dziecko. Mam nadzieję, że niedługo to się ziści.
Ostatnio gryzło mnie te zawieszenie. Nic nie robienie, w sprawie dzidziusia.
Po rozmowie z pewną świeżo upieczoną mamą, i jej szybkim zajściu w ciążę, uznałam, że tkwię w martwym punkcie.
Może lepiej będzie jeśli zmienię lekarza? Klinikę? Nowe spojrzenie na mnie, na moje dolegliwości, może coś innego wyłapie doktor coś co zostało przegapione.
Krótka rozmowa, wymiana dosłownie kilku smsow z mężem. Zdaje się na mnie. Lubię swojego dotychczasowego lekarza, ale myślę że to nie wystarczy! Chce mieć świeże spojrzenie na sprawę! Chce działać! Chce zostać mamą. I może to będzie właściwe, zmienić klinikę na nową i będzie to trafione!
Wreszcie się uda. Wreszcie będę miała upragnionego dzidziusia.
Już pisałam e-maila w sprawie zmiany kliniki, mam zadzwonić i umówić się. Z dr A. K. z kliniki kriobank między 2~4dc z całą dokumentacja.
Ogólnie kluja od czasu do czasu jajniki, pobolewa podbrzusze od kilku dni. Także pewnie w przeciągu kilku dni powinien się pojawić @. Ale u mnie nigdy nie wiadomo także będę czekać i dzwonić.
Pozdrawiam Pełna nadziei 🍀
Wczoraj byłam na pierwszej wizycie w Kriobanku z mezem. Ogólnie bardzo serdeczna , miła, nie sciemniająca pani doktor zrobiła na mnie dobre wrazenie.
Zobaczyła moje papiery z poprzedniej kliniki. Zdziwiła się tylko, ze miałam świeże transfery, bo jednak po punkcji ma się powiększone jajniki,a przy pcos one sa już bez punkcji troszkę większe.
Ogólnie zrobiła mi USG- to strasznie nieciekawe było ze wzg ze jednak wczoraj był 1 dc. i wiadomo jak to leci, pobolewa, nieprzyjemne jest. Powiedziała, że mam bardzo ładny kształt macicy i że widać już na pierwszy rzut oka że mam PCOS, dużo pęcherzyków na jajnikach.
Wdrążyła mi plan, który będzie dla mnie drastyczny !
Ze wzg , że komórki jajowe moje, po zapłodnieniu nie nadawały się do mrożenia, zaczęłam protokół długi. Od razu powiedziała doktor , że chce aby komórek było więcej, lepszej jakości, a tylko w ten sposób możemy to zrobić. Zmieni mi wszystko, skoro krótki protokół nie dał zamierzonego celu.
Od wczoraj biore Primolut Nor - 2x1 tabl.- przez 30 dni;
Metformax zmieniła mi na dawkę 850 , 2 tabl dziennie ( wcześniej metformax 500);
Wit D3 2000 jm mam brac 2 tabl dziennie ;
Inofem tak jak biore czyli 2 saszetki dziennie- bez zmian
Kolejna wizyta będzie dniem podania analogów GNRh -25 maja .
Mam być na ścisłej diecie, aby jeszcze zrzucić kilka kilogramów. Oczywiście nie mam nic przeciwko. Nawet dzisiaj z mężem byłam na rowerku - pierwszy raz od 2 lat ! Pogoda tylko słaba bo pochmurno się zrobiło, ale prawie 3 km przejechałam się, i to nie było takie łatwe ze wzg że to poza miastem i wzniesienia były. Kolejna przejażdżka w czwartek , lecz o troszkę wcześniejszej porze niż dzisiaj, tak koło południa
Pytanie do Was ! - Ile trwa długi protokół ?
Wiadomość wyedytowana przez autora 5 maja 2020, 17:39
Byłąm na wizycie, godzina docelowa 13.15.... troszkę musiałam poczekać , ponieważ obsuwa była.
Ogólnie rzecz biorąc endometrium 6mm z haczykiem ale nie ważne. Jak zwykle ładna macica,co do endo ma tak być ze wzg na antykoncepcje. Jajniki mogą być.... choć mój lewy jajnik trochę się chowa , jest dłuższy niż prawy... musiała troszkę przycisnąć mi lewy bok, żeby na usg było widać, pytając się czy boli ….
Bolało troszkę, ale cóż przeżyję... .
Zapisała mi Gonapeptyl Daily 0.1 od dzisiaj do odwołania. Mam dalej chudnąć , być na diecie, korzystać z pogody i mieć więcej ruchu.
Kolejna wizyta 9 czerwca . Wtedy odbędzie się stymulacja właściwa.
Później będzie kolejna 16 i 18 czerwca . Przewidziana punkcja 20 lub 22 czerwiec... hmm… będzie ciężko zwłaszcza ze 20 jade na slub, ale zobaczymy czy w ogole 20.06 odbędzie się punkcja czy jednak później
Zaproponowała mi ,że może przesunąć zastrzyki . Ale powiedziałam, ze będzie co ma być, a prace jakoś pogodze .
Wiadomość wyedytowana przez autora 25 maja 2020, 16:19
Od początku cyklu gdy brałam antykoncepcje było mi zimno, marzłam nawet w nos. Wieczory straszne były, ponieważ stopy mi marzły w skarpetkach.
Od 22 dnia cyklu biorę Gonapeptyl Dialy 0.1, wtedy zauważyłam , że tak nie marzne ? Wczoraj również ostatnią dawke anty brałam.
Praktycznie codziennie boli mnie podbrzusze jak na miesiączkę, zresztą od pierwszego dnia cyklu, od czasu do czasu jakiś jajnik. Pytałam się o to mojej doktor i powiedziała, że to normalne.
Dzisiaj nad ranem miałam głupi sen. Mianowicie ,że byłamw ciąży. Niby urodziłam przez cc , ale dziecko było wcześniakiem ? Jakies niescisłosci w tym snie, ale myśle , że to tylko sen.To był chlopiec . Choc dzidziuś wyglądał normalnie jak zdrowy chlopiec, ja po tej operacji wyszłam do domu, dziecko musiało zostać. Spotkalismy z mężem jego kumpla, a ze byłam po operacji to szliśmy przez park aby troszkę poruszać się. Kumpel nic nie zauważył , abym była w ciąży i kiedy powiedziałam , że mąż został tatusiem... to się popatrzył na mnie . A ja widziałam się, normalnie bez brzucha, obolała. Mąż wtedy powtórzył, że został ojcem. Wtedy były gratulacje.
Chyba już mi odbija, skoro już mam takie sny, choć bardzo mi się podobał, że doczekałąm się Mam nadzieję, że w lipcu po transferze się ziści i przechodzę 9 miesięcy(!) , urodze zdrowego dzidziusia.
Od wczoraj głowa trochę boli, wieczorem przestało ,a dzisiaj znowu to samo
Może już mi z głodu boli hehe… poszłam głodna spać , aby nie jeść na noc.
Wiadomość wyedytowana przez autora 2 czerwca 2020, 08:56
Po dzisiejszej wizycie troszkę się zląkłam ! ?
Ogólnie wszystko dobrze, dawka mensinorm 225 jm , decapeptyl dialy dalej biore, i bede brac pewnie do końca stymulacji.
Po rozmowie, doktor powiedziała, ze duzo bede miała na pewno komórek jajowych.
Pytania na koniec troche mnie przestaszyły...
Co zrobimy z dużą ilością komórek jajowych, ewentualnie zarodkami . Ile zapłodnić chce , z powodu że jestem w takim wieku przejsciowym... bo od 35 r.ż. można podajże wiekszą ilość zapładniać.... a mam 34.
Powiedziałam mężowi , ale odrazu dorzuciłam , że musze pomyśleć, bo umieram z głodu i nie dam rady.
Ciężki dylemat z komórkami , zwłaszcza zarodkami...
Jak wy podeszliście do tego.
Wiem, że inni mają problem, aby w ogóle mieć możliwości co do poczęcia dziecka poprzez uzyskanie komórek . Chciałabym mieć pewność , że będę miała dzieci, że uda sie za kazdym razem przy transferowaniu, lecz nigdy nie można mieć pewności. Myślę, że zostane przy 6 zapładnianych komórkach... co do komórek jajowych hmm..... rozmyślam... mam czas... najwyżej rzucę mężowi kilka dni przed wizytą co myśli... czy oddać w razie czego komórki.... a o zapłodnionych pomyślimy czy oddać gdy bedziemy mieli 2 dzieci? CO wy na to? Mieliście taką rozkminę?
Do dnia dzisiejszego przed wizytą , myślałam czy uda nam się zapłodnić i mieć coś do mrożenia . A tu jak Filip z konopi wyleciały kolejne pytania jak z kapelusza magika !
Wiadomość wyedytowana przez autora 9 czerwca 2020, 17:28
Dostałam rozkmine na prawie tydzień....
I tak sobie myślę, że jednak nie zapłodnie wszystkich komórek jajowych.
Normalnie ma sie pobranych ok 10 -15 oocytów. U mnie na wstępnie doktor powiedziała, że bedzie 20 i więcej.
I tak sobie przemyślałam, że w takim przypadku może 12 zapłodnić ? Jeszcze będę musiała z mężem oczywiście pogadać.
Bo co wtedy z resztą? Pobrane oocyty mogę oddać- znaczy resztę nie zapłodnionych. Bo nie wiem czy 20 sztuk zapładniać? Troche sporo tego... Zwłaszcza , że zazwyczaj zapładniają 6, przy wieku 35r.ż. ,który jest przeciwskazana w wiekszej ilości zapładniania wtedy zapłądniają wszystkie badz drugie tyle, czyli 12,w zależności od pobranych oocytów. Bo jednak tylko przy PCOS , jest więcej tych komórek, normalnie z wiekiem jest mniej ich , i mniej odpowiadają jajniki na stymulację.
Wiadomo, że wszystkie dojrzałe nie bedą, pewnie 2/3(dojrzałych)? Wiem też, że zapłodnione komóki zdegraduja do 3 doby- 1/3? Później pewnie kolejne 1/3 przetrwają do 5 doby? No i oczywiście klasyfikacja. pewnie z 6 zostanie przy zapłodnionych 12... albo nawet mniej...
Jak mój tok myślenia? Jeszcze będę musiała oczywiście z mężem pokminić.
Obczaić temat. Może na innych forach, poczytać, zapytać.
P.S.
Stwierdzam po przeczytaniu na forum,że dla dziewczyny z pobranych 26- 5 zostało ! chyba lepiej wszystkie zapłodnić. I w razie czego oddać, zostawiając sobie np 5 ładnych blastek.
Wiadomość wyedytowana przez autora 11 czerwca 2020, 08:04
Już po wizycie. oczywiście czuję tylko ucisk jajników, czasami jakieś kłucie niczym szpileczką Nie czuję się, żebym miała brzuch jak balon ;> nie tym razem.
A na USG jaja , spore już jak berety ! Mam na każdym jajniku 10 i w górę. Przeważnie od 14mm do 16mm , znalazł się jeden 17mm...Macica mówiła, jak zwykle ładna, endometrium trójdzielne 10mm:) Idealna na transfer, który bedzie, w następnym cyklu.
Jeśli faktycznie bedzie tych jaj ponad 20 zamierzam oddać kilka z nadwyżki. Zostawie sobie 20.... ale tak jak mowiłam dla doktor, chciałabym najpierw o sobie pomyśleć. Zobaczymy ile bedzie dojrzałych oocytów. Będę też miała leki wypisane , aby nie dostać miesiączki zbyt szybko.
Leki / suplementy mam brać jak teraz, ponieważ pomoże mi to przed transferem- ułatwi dla endometrium przystosowanie zarodka .Będę brała od dnia punkcji podajże Dostinex na hiperke . Nie chcemy jej.
W czawartek o 15.30 wizyta podglądowa, w sobote jeśli wszystko ok bedzię punkcja
W dalszym leczeniu dzisiaj bez zmian i jutro mensinorm 225jm plus gonapeptyl.
No i oczywiście w planach mam pojechać na punkcje autem 2 poprzednie punkcje zaliczyłam śpiewająco bez zadnych bóli czy też spania. Zazwyczaj jak tylko mnie do łóżka kładli ja juz przebudzona , i czekałam na wypis z marszu takze myślę, że nawet gdy poleże godzine czy półtorej to prowadzić będę mogła jak najbardziej . Zwłaszcza że dobrze znosze znieczulenie.
Wiadomość wyedytowana przez autora 16 czerwca 2020, 17:52
Dzisiaj byłam na podglądzie mojego kurnika.
Wyniki badan estradiolu oraz progesteronu z wtorku wynosiły:
E2: 2071 pg/ml
PRG: 0,214 ng/ml
Dzisiaj na podglądzie jajka od 19 do 25mm dużo, dużo ich. Same oczy mrugające na monitorze hihi
Dzisiejsze badania E2: > 3000 pg/ml
PRG: 0,455 ng/ml
Pierwszy raz przed punkcją mam taki progesteron ładny
O 17 Wezmę ostatnią dawkę Mensinorm 225 jm.
O 22 Pregnyl
Mam się zjawić w sobote o 9 w recepcji kliniki ,a o 10 punkcje mam. Zdąrzę sie wykąpać i włosy nawet podsuszyć ? hehe
Mam zakaz prowadzenia auta wrr.... ponieważ znieczulenie to " używka" hmmm
Chyba pojadę po prostu autobusem , bądź zadzwonie do teścia czy mnie podwiezie na miasto
Albo busem pojade o 8.42 hmm... doktor moja powiedziała aby być na 9 lecz na recepcji powiedziała , że mogę być uż po 9.
A jak zaglądałam w rozkład to bym była o 9.15 wiec sama nie wiem... A mąż jak po nocce podeśpi trochę to przyjedzie o 12 lub przed południem do kliniki.
Będzie ciężko, lecz jakoś dam radę, bo w sobote weselicho !!
Wiadomość wyedytowana przez autora 18 czerwca 2020, 15:49
z 14dc E2 wynosił 4452
Prg wynosił 0.455 NG /ml
Punkcja przebiegła bez problemu, bez stresu.
Troszkę plamie/plamilam. Nie czułam bólu. W domu za to czuje już jajniki, i ból silniejszy miesiączkowe. Wzięłam paracetamol. Zaraz zjem śniadanie ~ tortille 🤗 i zagryzę antybiotykiem.
Pobranych 20 kumulusow. W poniedziałek mam dzwonić w sprawie zaplodnionych oocytow, i ilości dojrzalych. Trzymajcie mocno kciuki, abym tym razem miała dużo ładnych zarodków gotowych do mrożenia ❄️🤗🍀✊🏻
Niebawem szykować się będę na wesele.
Dzisiaj przed samym telefonem zaczęłam stresować się co do zaplodnionych oocytow. Podajze dopiero za 8 razem dodzwoniłam się.
Jest 7 zaplodnionych zarodeczkow KLASY A, oczywiście to początek a wiadomo, ze po 3 dobie sporo odpada. Także trzymamy kciuki aby dotrwało jak najwięcej do czw ✊🏻🍀🤗✊🏻🍀🤗❄️. Oby tym razem był to ostatni protokół. I udało się w crio transferze w przyszłym cyklu.
Na razie jeszcze trochę brzuch boli, jakoś nie mogę wąchać niczego bo mi aż niedobrze. Staram się pić dużo wody. Plus inne napoje np herbatka 😝. Nie mam zbyt dużego apetytu... Wręcz jak jem to z trudem udaje mi się choć kanapeczkę do końca zjeść.
Przy "DWOJECZCE" jeszcze boli, lecz mam nadzieję że jutro to będzie już bezbolesne i mi przejdzie.
Mam nadzieję, że waga pójdzie w dół już, bo podczas stymulacji stała w miejscu ~ choć to jest plusem, że nie do góry. Pod koniec czułam jak mi stopy trochę spuchły.
Staram się leżeć i to większość czasu.
W sobotę po weselu tak bardzo brzuch i podbrzusze bolało, że myślałam aby popłakać, nie udało się to. Jakość wytrzymałam.
W sobotę w klinice jedna dziewczyna przyszła na transfer. Okazało się że u mnie podają relanium, i od razu po transferze kładą do łóżka na 2 godziny.
Zapamiętać, aby książkę wziąć 😁.
Dzisiaj też mam dzień lenia. Także jutro będzie trzeba do pracy wrócić.
Na pewno w czw napisze co z moimi ❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️. Czy będzie tyle, a może mniej.
To macie osobna kase?
Hehe, nie ale ja jestem oszczędna... I mam konto swoje, i mamy wspólne, mój mąż jest rozrzutny
To tak jak u mnie, ja oszczędna, mąż rozrzutny. Cała procedurę ze swoich zapłaciłam. Dobrym rozwiązaniem jest jak on płaci wszystkie kredyty to wtedy mniej mu zostaje do wydania :D A może pozbyć się tego auta które tak z Was ciągnie? Jest dużo nawet starych aut które się nie psują. Ja mam jedno 20 letnie i nic od 2,5 lat nie popsute (odkąd go mam) i bardzo go lubię, drugim młodym się boję jeździć że zniszczę :D i jeżdżę złomkiem :) Strasznie patrzeć na męczarnie starszych ludzi :(
Ps. Mój mąż jest kierownikiem mechaników i mówi że trzeba wymienić filtry paliwa na czas aby silnik nie pił oleju, i może zregenerować u kogoś innego tą turbinę bo to niemożliwe że tak często trzeba. Mąż poleca zmienic mechanika. Chyba że robicie 100 tysięcy rocznie km. A jak silnik piję olej to kopci samochód na niebiesko i śmierdzi.
Jeheria już zmieniliśmy i mamy gwarancję z fakturą 😊 u innego renomowanego mechanika z Bosha, która zajmuje się turbinami. Też o tym myślałam ale te auto mamy 3 lata silnik dobry... Zmieniać na zimę ciężko... Ale następnym razem ja wybieram auto...