No załamałam się, miałam mnóstwo objawów innych niż zawsze przed @... Ale już teraz mogę się domyślać, że tak było przez luteinę... ☹️
Bardzo mi smutno, bo wierzyłam że się udało ☹️☹️☹️ że możemy zostać w końcu mama i tata... A co jeśli nigdy się nie uda...
Mój mąż mi zadał pytanie czy jakbym wiedziała przed ślubem o jego a bezpłodności to czy bym się z nim chajtneła, powiedziałam mu, że tak... To on mi na to, "ale ja jakbym wiedział o tym wcześniej to nigdy bym się z Tobą nie ożenił".
Cholera jasna czy dla nas nigdy nie zaświeci te cholerne słońce?? A już planowaliśmy, co trzeba będzie pokupować, jak to będzie... I po jednej kresce, a raczej jej braku czar prysł... Nie wiem co dalej... Chciałabym jeszcze raz do iui podejść, ale czy jest sens tego??? In vitro na te chwile mnie trochę jeszcze przeraża..
A jeszcze dziś rano zrobiłam test, no może za wcześnie wtedy było, może jeszcze Hcg się nie wydzialalo... No po prostu miałam jeszcze ta nadzieję, która prysła dopiero po zobaczeniu krwi....
Nie wiem co będzie dalej... Myslalam, że już pogodziłam się z porażka po nieudanej IUI... Ale chyba nie... Nadal mnie ta porażka boli..
Kurcze czy my nie możemy jak każda normalna para mieć po prostu od tak dziecka??? Za co nas tak Bóg doświadcza??? Wydaje się że nie jesteśmy złymi ludźmi... Czemu to właśnie my...
Nigdy nie pomyślałam, że będzie nas dotyczył problem niepłodności...
No kurcze myślałam, że jeśli że mną wszystko ok... Nasienie dawcy też powinno być dobrej jakości.. To, że bez problemu w końcu się uda... A tu takie rozczarowanie... W sumie nie ja pierwsza myślałam w ten sposób... Teraz dajemy sobie miesiąc przerwy, bo nie damy rady co drugi, trzeci dzień jeździć w tym miesiącu do kliniki. A potem??? Sama nie wiem już co...
Stymulacja:
5-8 dc Aromek 1x4
9-14dc Mensinorm co 36 godzin.
W efekcie w 14 dc były dwa pęcherzyki 22 i 19 mm.
Dziś była IUI (15 dc) późno jak na mnie... Inseminacja była na pękniętych pęcherzykach, wydaje mi się, że pękły wczoraj wieczorem bo czułam takie mocne szczypanie..
Nie wiem czy to dobrze, że na pękniętych, ale na pewno odwrotnie do pierwszej IUI, ktira była w 13 dc na jeszcze nie pękniętym pecharzyku.
Od soboty ruszamy z luteina 2x2 dopchwowo, jeju jak ja jej nie lubię, już czuje ta infekcje po niej.... Wrrr 😬 ake wszystko dla dzidziusia 😊
Dzis leżąc na łóżko po iui, obok dziewczyna była podłączona pod ktg... Jaki to był cudny odgłos, jak te ktg chodziło, to chyba było bicie serduszka?? Nie wiem, nie znam się jeszcze na badaniach ciążowych, ale mam nadzieję, że poznam.. 😊
Za dwa tygodnie mam zrobić test ciążowy. Znowu to czekanie...
Ale plecy to mnie bolą masakrycznie, wiem, że to efekt luteiny bo poprzednio było to samo..
Nie dość, że życie nas tak doświadczyło, że mój mąż nie moze mieć biologicznych dzieci... To jeszcze u mnie wychodzą różności ☹️a myślałam, że taka zdrowa jestem.... IUI z dawca i będziemy rodzicami... O nie nie... Nie tak szybko 😭
Zrobiłam homocysteinę, d-dimery, kwas foliowy, witaminę B12...
No kwas i witamina w normie... Ale homocysteina i d-dimery lekko podwyższone ☹️
Teraz muszę zbadać trombofilie...
Jeszcze do tego wszystkiego przed chwilą przyszła @.. No dzisiejszy dzień do dupy, aż płakać się chce ☹️☹️☹️☹️
Tytuł mojego pamietnika "W pogoni za szczęściem" ha śmiech na sali, chyba bardziej by pasowała "szczęście które oddala się coraz bardziej" ☹️😭😭😭😭😭
Oby coraz bliżej naszego szczęścia ❤️❤️❤️
Wczoraj byłam w klinice, mam brać tabletki antykoncepcyjne na wyciszenie jajników... Kurcze, żeby in vitro pomogło... W tym moja ostatnia nadzieja..
W między czasie miałam już konsultacje u Embriolog i anastezjolog..
TSH mi podskoczyło do 2,97... Hmmm aż tyle??? Przecież miałam około 1,5... No cóż... Od wtorku biorę euthyrox na obniżenie.
We wtorek podgląd, zobaczymy co tam uroslo...
Kolejne dni mam brać rano Orgalutran, a wieczorem Mensinorm 150 j. i Ovaleap 75 j.
I teraz monitoring mam w piątek 26.11 i wstępnie termin punkcji na wtorek 30.11..
Dzis już czuje jak mnie brzuch rozpiera na dole, niby nie boli, ale czuję, że większy jakiś jest...
Kurcze.. Chce już wtorek po punkcji... Chcę już wiedzieć ile mamy zarodków... Chcę już transfer... Chcę już wiedzieć... Chcę być w końcu mamą!! ♥️♥️♥️ Trochę za dużo tych "chce" 😊😊😊
Wczoraj będąc w pepco miałam ochotę kupić jakiś drobiazg, żeby mężowi wręczyć jakby się udało.... 😊 Ake się powstrzymałam, żeby nie zapeszyć wszystkiego....
Tak szczerze... To zmęczona jakąś już jestem, tymi ciągłymi wizytami, pobraniami krwi.. Nie wiem czy to przez stymulacje, ale mam chwilę, że już mam dość... Tak po prostu...
Żyje od wizyty do wizyty, od zastrzyku do zastrzyku, od badania do badania... Tyle razy co teraz jeżdżę tam to ja przez całe życie nie chedzilam tyle do lekarza, ale mam nadzieję, że zostanie to wynagrodzone.
No ale konkretniej, pobrali mi 18 cumulusow, więc myślę, że to dobry wynik. Mają zapladniac wszystkie dojrzałe. Jutro między 9 a 12 mam czekać na telefon od embriologa ile się zapłodnilo.
A jeszxze jedno.. Transfer mam odroczony z uwagi na wyniki.. Teraz z utęsknieniem będę czekać na okres 😊😊😊
Teraz na telefon czekać poniedziałek, wtorek... Będą dzwonić ile się udało zamrozić. Ojej... Ale dziwna myśl, że tam w klinice rozwija się już moje dziecko... Ze wśród tych 5 jest to nasze szczęście najukochańsze 🥰🥰🥰 już niedługo mamusia je zabierze do siebie 🥰🥰🥰🥰
Przeżył i został zamrożony tylko jeden zarodek 😭 reszta nie rozwijała się...
Zarodek 3CC więc raczej transfer będzie nieudany... A co jeśli się uda a dziecko będzie chore bo zarodek słaby 😭😭😭😭😭😭
Mam dość wszystkiego, co my komu zrobiliśmy, że Pan Bóg nas tak doświadcza???
Mowi się, że nieszczęścia chodzą parami... I to jest prawda..... Najpierw azoospermia męża... Teraz??? Bardzo słaba jakość komórek jajowych??? Nosz kurde, jakby jednego było za mało....
A co jeśli ten jeden słabiutki zarodek po rozmrożeniu padnie??? Wiem wiem kolejna procedura... W sumie jestem na nią nastawiona już ☹️ tylko zrobię parę badan... Krzywe cukrowa i insulinowa, powtórzę homocysteinę, tsh, pakiet trombofili zamówię moze... Kurcze czuje, że mam coraz mniej siły do walki ☹️
A jeszcze siostra która zaszła w ciążę robiła bhcg akurat w dzień mojej porażki... Wtedy gdy się dowiedziałam, że wszystkie moje zarodki poumierały, gdy dowiedziałam się ze łatwo nie będzie... Może to mnie też jeszcze bardziej dobija, że choć bym chciała to nie potrafię się tak bardzo cieszyć się jej szczęściem.... Aż boję się spotkania z nią w wigilię............ 😭
W czwartek mam wizytę podglądowa przed transferem. Transfer zarodusia ma być już po świętach. Od wczoraj biorę estrofem i sildenafil dopochwowo... Może jednak ten mały zaroduś okaże się jednak tym zwycięskim?? najukochańszym?? 🙏🙏🙏 Oby tak było, bardzo bym tego chciała... ♥️😊 Czytałam kilka historii z forum, że nawet z tak słabym zarodkiem udała się ciaza i dziecko urodziło się zdrowe, więc wierzę ♥️
Dzis 6 dc, i 5 dzien brania estrofem i sildenafilu. Jutro mam wizytę podglądowa, oby tym razem doszło do transferu mojego Kropusia 🙏🙏🙏♥️ a mój mąż jak żartował, że jak poczeka dłużej w klinice na nas to urośnie mu coś między nóżkami 😄😄😄😄
Z jednej strony nie mogę się już doczekać, a z drugiej strony się bardzo boję...
Jade po mojego Kropeczka ♥️
Z jednej strony jestem mega podniecona, a z drugiej strony czuje strach, że tylko jedna Blastunia, jedna jedyna szansa z tej procedury..
Oby była na tyle silna, że zostanie ze mną na 9 miesięcy 🙏
Wielka szkoda, ale też musisz sobie zdawać sprawę że iui ma skuteczność jaką ma.. i trzeba zazwyczaj kilku podejść więc nie jest nic przekreślone! Jak nie w tym podejściu to może w następnym zaskoczy.. wiadomo, trudna to droga, ale trzeba wierzyć w szczęśliwy finał
Ja mialam 2 IUI i ich skutecznosc jest bardzo mala. Szczerze przeznaczylam bym ten koszt na invitro. Przykro mi, ze sie nie udalo.
Szkoda,.że się nie udało. Tak jak dziewczyny piszą skuteczność inseminacji jest mała. On vitro nie jest takie straszne, ale jest drogie.
Kochana,nie załamuj się się. Skuteczność IUI jest bardzo mała,zaledwie kilka procent wyższa niż przy naturalnej ciąży. Może nie warto już w to iść? Wiem po sobie,mimo świetnych warunków nie udały nam się 4 IUI. Stres i rozpacz po negatywnej becie była porównywalna jak po nieudanym transferze. Dzisiaj pytam się siebie czemu sobie to fundowalam. Ale tak jak Ty,bałam się ivf. Tymczasem to nic strasznego! Ani się obejrzałam a już po punkcji byłam. Dzięki ivf mam najwiekszy Skarb,tak że nie poddawaj się!