Chyba naprawdę czas Zacząć szukać miejsca w psychiatryku...
Kilka dni temu mały chłopiec, dzisiaj pozytywny ten ciążowy... czy te sny sa skutkiem tego co ostatnio usłyszałam? Wiem, za dużo myślę, alw ro wszystko przez jedną osobe...
Córeczko, nie potrafię przestać o Tobie myśleć, pomóż mamusi, daj siłę dodalszej walki... jeżeli tylko mozesz pomóc w spełnieniu tych snów... może ten chłopczyk to byl Twój brat? 😢
Ja już nic nie rozumiem... szłam na wizytę z nastawieniem ze dostanę clo i po wszystkim...
Temperatura wskazuje ze była owulacja, progesteron 17.7 tez... na wizycie dowiaduje sie, ze to nie w tych jednostkach powinno byx te 10... ze trzeba ten wynik podzielic przez 3... z z USG wynika ze była owulacja, ale ten progesteron koło 5 juz nie robi takiego szalu... .
Pomysl jest, ze może po porodzie sa niedrozne jajowody? Więc w kolejnym cyklu trzeba to zrobić...
Wielki dół, ze teraz znowu cały cykl czekania, ze mimo duphastonu ten progesteron słabo wychodzi...
Wieczorem patrzę w te wyniki i co? Nastąpiła pomyłka przy przeliczeniu jednostek, z tych jednostek co mam, to trzeba pomnożyć przez 3, a nie podzielić... wracam do punktu wyjścia... z dobrym progesteronem, ale dalej bez ciazy... 😢
Niech ten cykl siw juz kończy... temperatura szaleje, tak wysoko dawno niw była zna ktoś dobrego psychiatrę?
Skończył sie... Niby człowiek próbuje się niw nakręcac, a jednak to robi... za każdym razem do końca wierzy, ze może to w końcu ten szczęśliwy cykl, a potem wychodzi jak zawsze... 😭
Ostatnio mam wielki młyn w pracy i po pracy... jak wracam do domu kolo 20 to jedyne czego oczekuję od życia to ciepłe łóżeczko, z którego trudno się wstaje po 5...
Nawet psycholog ostatnio zasugerowała, ze jeżeli taki tryb życia pomaga, to ok, ale jezelk to tylko próba ucieczki przed zyciem, to powinnam sie zastanowić ... ile można uciekać?
10 miesięcy 😭 za chwilę kolejny 12... córeczko, czy naprawdę przeżyłam juz 10 miesięcy bez Ciebie? Naprawdę minęło już tyle czasu, 10 miesięcy temu wiedziałam już, ze nie usłyszę Twojego placzu podczas porodu...
Kiedy minęło te najgorsze i najdłuższe 10 miesięcy mojego życia? Cholerne 10 miesięcy, gdzie każdy dzień uświadamia mi bezsens ludzkiego życia... cholerne 10 miesięcy które miało wyglądać zupełnie inaczej, przecież powinnam teraz stac nad łóżeczkiem w którym powinnaś teraz grzecznie spac, moja mała córeczko miałabys kolo 7 miesięcy... patrzę na dzieci w podobnym wieku i to dalej cholernie boli, ze ominęła mnie radość bycia matka... 😭 jedyne co mi daje sile do walki z życiem każdego dnia, to wiara, ze tam gdzie jesteś jest Ci dobrze... bo jest, prawda? 😢
We wtorek kolejny raz zaczynamy od nowa... zobaczymy czy jest jakis pecherzyk... to bedzie 14.09, równo 10 miesięcy po tym jak urodziłam moją córeczkę...
Próbuje się jakoś nie nastawiac na ten cykl, na następny lekarze planują badanie drożności i wtedy będziemy myśleć co dalej...
Czy to coś da? Czy jest jeszcze nadzieja, zs kiedyś pojawi się zywe dziecko? Po 10 miesiącach dalej tak bardzo, a moze jeszczse nardziej, nie wyobrażam sobie naszego domu bez dziecka... 😭
Wczoraj byl 14... nir mogłam sie skupić na niczym w pracy... o konkretnych godzinach wszystko wracalo... szpital, poród.... i jedno proste pytanie "dlaczego "... dlaczego nie mogłaś zostac z nami? Wierze ze tam jesy Ci dobrze, ale wiesz, ze z nami nie byłoby Ci zle prawda? Dlaczego mimo ze minęło juz 10 miesięcy nie moge zajsc w ciążę? Czy ktoś chce mi powiedziec, ze powinnam siw cieszyć tym co mam, bo przecież nie kazdy musi miec dziecko? Moze po prostu nie nadaje sie na matkę i czas to zrozumiec?
Wczorajsza wizyta nic nie wniosla... jedna lekarka mówi clo i stymulacja... druga ze zani. Stymulacja sprawdźmy drożność... pierwsza mówi po cp drożność skoro bylam juz w ciazy? I tak mijają kolejne miesiące, a ja nie jestem bliżej ciąży... może nigdy nie będę i im prędzej to zrozumiem tym lepiej?
Jutro zobaczymy czy jest pecherzyk, mam nadzieję ze da clo, drożność i tsk chcę zrobic i w kolejnym cyklu wiedziec na czym stoję...
Wiadomość wyedytowana przez autora 15 września 2021, 20:28
Wizyty sa bardziej wykanczajace niz myślałam... finansowo to jedno, już przestałam liczyć, teraz najwyżej na ile tam wystarczy ale psychicznie mam dosyć...
Jak ide z nadzieją, to widać coś co nie wiadomo czh jest pecherzykiem, moze clo pomoże... jak juz bez nadziei jak dzisiaj, to nagle diw okazuje ze to jednak byl pecherzyk, dzisiaj ma 20mm, mam kupić ovitrelle i próbować...
Chce, ale nie mam siły myśleć przed każdą wizyta ...
Znowu wraca myśl zeby sobie to wszystko darować, ze może da się byc szczęśliwym bez dziecka?
Za chce poczucie, ze nke dam sobie rady s życiu bez dziecka... niczego tak bardzo nie chce od Życia jak żywego dziecka... naprawdę chce za duzo? 😭
Za każdym razem sobie obiecuje że nie będę patrzeć w temperaturę....potem jak już wiem ze mam dostać ovitrelle na pęknięcie i potem duphaston to zaczynam się gapic w wykres i analizować... i oczywiście znowu nie równie książkowo i jest dol... a niby sama sobie wmawiam, ze przecież to byl cykl na przeczekanie do badania drożności...
Kolejna wizyta, która tylko bardziej rozbija psychicznie...
Pecherzyk nie pękł, wróciły wątpliwości czy to w ogóle pecherzyk... więc mamy problem z owulacja...
Ostatnia szansa - cykl stymulowany aromkiem
Inseminacja odpada, bo nawet Pani w klinice mowi, ze bez owulacji to szkoda czasu, nerwów, kasy, nadziei... zresztą w moim wieku i tak marne szanse na powodzenie...
Wniosek jeden - wychodzi zw mimo szybciej ciąży wtedy, jedyną szansa na żywe dziecko jest in vitro...
Kolejny raz próbowałam sie nie nakręcac i kolejny raz nic nie wyszlo... a mi z każdym miesiącem zostaje tylko większy strach, ze to sie po prostu nie uda...
Ten cykl ma szansę przynieść jakis przełom, od poniedziałku zaczynam brac aromek no i robimy hsg... czyli znowu się nakrecam, ze teraz to juz musi, a potem znowu bedzie wielki dol i tak sie kreci juz prawie rok 😭
Pierwsza tabletka aromka za mną zostały 4... Nie wierzę ze to siw uda, a z drugiej wiem, ze im bliżej konca cyklu tymbardziej siw będę nakręcac i tak cały czas...
Czekam na potwierdzenie terminu hsg...
Jutro próbuje przetestować innego lekarza, bo tu chyba tez jest problem... po małej ciężko zaufać, bo dalej mam wrażenie ze temu dziecku można było pomóc, a poza tym mam wrażenie ze ta teraz kompletnie nie ma n mnie pomysłu... albo nie robi nic, albo od razu zakłada in vitro...
Rano jakieś badania krwi... więc nie poszłam do pracy, czekam przed otwarciem punktu, żeby nie tracić czasu... pani przychodzi, ma czas... w końcu woła i co? system nie działa i nie widzi moich badań... pyta czy mogę przyjść jutro... no nie mogę, bo potrzebuję tych wyników. 2 godziny trwało, zanim się w końcu udało, na szczęście chociaż wyniki są w miarę szybko i wygląda dobrze...
Na wizycie za wiele się nie dowiedziałam, jak to na pierwszej, ale przynajmniej nie czułam się jak petent... mam kolejny raz zrobić progesteron w 2 fazie cyklu i wtedy zobaczymy co dalej...
Tymczasem próbuję Aromka, zobaczymy czy coś po nim urośnie...
Jutro badamy drożność... zaczynam sie bac, samego badania, wyniku...
Więc kto chce i może niech trzyma jutro kciuki...
Z dobrych informacji, brałam olej z wiesiolka, chyba pomógł, bo śluz wygląda dużo lepiej niż ostatnio...
Mam nadzieję ze i aromek zrobił swoje i we wtorek dowiem się ze coś urosło...
Wtorek... 12.10 - 11 miesięcy od informacji ze moje dziecko nie żyje... czy to może byc dobry dzień? 😪
Wiadomość wyedytowana przez autora 10 października 2021, 19:37
Po HSG, pozs lekkim krwawieniem jest ok... ale i tak warto było, żeby usłyszeć "oba jajowody drożne ".
Jutro monit...
HSG przezylam wczoraj... dzisiaj monit po aromku i sa 2 pęcherzyki... misja na dzisiaj znaleźć ovitrelle, bo dużo aptek go nie ma jutro rano zastrzyk i próbujemy ... przecież kiedyś musi się udac....🙏
To nie był dobry dzień ... dzisiaj ovitrelle ewidentnie mi nie poszedł... Zamiast byc tylko lepiej, byłogm gorzej niz poprzednio - zaczyna mnie przerazac wizja heparyny, gdyby jednak jakims cudem sie udalo.... 😣
Zostaje czekać na efekty, moze któryś z tych pęcherzyków to będzie ten szczęśliwy? 🙏
Dzień dziecka utraconego... rok temu nawet bym nie pomyślała, ze to będzie dzien mojego dziecka...
11 miesięcy była niedziela, wróciłam do domu' do tego cholernie pustego domu, juz bez Ciebie😭... wtedy wydawało mi sie ze nie przeżyje nawet chwili, bez Ciebie, bez kolejnej ciąży... a dzisiaj? Po 11 miesiącach nawet nir wiem czy kiedykolwiek będzie mi dane byc w ciąży...
Jak na skazanie czekam na potwierdzenie czy któryś z 3 pęcherzyków dal radę pęknąć... Jeżeli nie, to pytanie kiedy mozna zaczac przygotowania do in vitro... dłużej nie dam rady tak zyc... znaczy dam, ale co to za życie? Czuje się, jakbym żyła gdzies obok własnego życia..
W tym wyjątkowym dniu, proszę Cie, pomoz mi dalej zyc... 🙏
Pękły wszystkie 3 pęcherzyki... . 🙏
Pani z punktu pobrań chyba dorabia w rzezni... ręka boli jak...
Wyniki sa dziwne.
Kwas foliowy powyżej normy... i hit - jakieś 5-6 dpo (7 po ovitrelle) progesteron 37.8...😮
Wiadomość wyedytowana przez autora 20 października 2021, 22:29