Od 2 dni mam lepki, błyszczący śluz, dodatkowo czuję mega wilgoć w środku.
Zrobiłam test owulacyjny i... Hmm... sama nie wiem. Nigdy dotąd nie widziałam na nim drugiej kreski, a dziś po raz pierwszy jest. Lekka, blada, ale jest.
Nie wiem co o tym myśleć...
https://zapodaj.net/b51e973505d22.jpg.html
Żałuję, że mój lekarz ma urlop. Mogłabym iść, zobaczyć co tam w środku...
„Jeżeli nie jesteś zdolny widzieć więcej ponadto co widzialne, nie możesz zobaczyć niczego.”
Wiadomość wyedytowana przez autora 15 marca 2018, 17:38
Wczoraj mieliśmy gości z maleństwem. Nie radziłam sobie z tą ciążą, unikałam spotkań, ale to bliska rodzina, więc nie można było wiecznie uciekać... Kiedy się młode urodziło, bardzo się bałam, że nie będę umiała go zaakceptować… Wszystko tkwiło w głowie. Kilka miesięcy temu nie dałabym rady, ale teraz już jest lepiej, już mam bardziej poukładane w głowie. I w sercu.
Bardzo chciałam je wziąć na ręce, jednocześnie bojąc się, że zaraz usłyszę to znienawidzone „pasuje Ci” . Ale wzięłam, przytuliłam i przestałam się bać. Nie usłyszałam nic, czego nie chciałabym usłyszeć. Wszystko stało się naturalne. Młode się uśmiechało mrucząc po swojemu.
Wszystko było pięknie, ale…
Kiedy mój facet wziął je na ręce, pękło mi serce. Pękło tak, że tylko jedno może je posklejać – nasze dziecko .
Słyszałam, jak mu opowiada co będą robić gdy urośnie. Widziałam jak je przytula, jak nosi i kołysze. Jak nieświadomie całuje je w głowę.
Gdy zostaliśmy sami, powiedział, że choćbym miała przez 9 miesięcy leżeć, to on zniesie wszystko, zrobi wszystko i będzie koło mnie skakać, byleby tylko się udało…
No, byleby tylko się udało.
Wiadomość wyedytowana przez autora 26 czerwca 2018, 09:48
Wczoraj wizyta u lekarza. Kontrolnie po HSG – wszystko ok. Porozmawialiśmy sobie dość długo. Kazał mi przemyśleć wszystko i zdecydować co dalej, bo on już nie bardzo ma mi jak pomóc. Wszystkie wyniki bardzo dobre, wciąż problem nierozpoznany.
Ustaliliśmy, że wykorzystam te 3 cykle po HSG, bo może coś tam się przepchało i się uda… Mam teraz brać Inofem i zintensyfikować współżycie. Zdecydowałam się również na tabletki, po tych 2 cyklach przez 3 kolejne mam brać Clostilbegyt. (tak bardzo kusiło mnie, by zacząć je już w najbliższym cyklu… By nie czekać…)
Jeśli wtedy się nie uda, czeka mnie klinika. Tak bardzo chciałam tego uniknąć…
Wiadomość wyedytowana przez autora 23 marca 2018, 08:07
31 lat... w duszy mniej... pytanie, jak tam w środku...
Dziś 1 dzień z Inofemem, tak się jakoś złożyło. Na razie mam zapas na miesiąc, zobaczymy co później. Wciąż się waham, czy nie zacząć wcześniej z Clo...
1 cykl po HSG powoli uznaję za stracony. Nie żebym się jakoś wyjątkowo nakręcała, że się uda. Tak zwyczajnie, jak zawsze. Nie czuję nawet zawodu (chwilowo). Lekkie brunatne plamienie (jak nigdy), od rana czuję brzuch, jajniki, plecy (oj, plecy bardzo!).
Ciekawa byłam, czy po HSG będzie coś inaczej. Na razie czuję jakby mi lędźwie płonęły żywym ogniem. No i to plamienie. Pewnie się do wieczora @ rozbuja...
Myślę, że to dobry dzień na kieliszek wina...
I masę zajęć, żeby głowa nie zdążyła zatrybić, że w tym roku już nie zostanę mamą...
edit: 27.03 - 1 dc
jest @. czuję się fatalnie, a ciężki dzień w pracy. brrr...
Wiadomość wyedytowana przez autora 26 czerwca 2018, 09:48
I po świętach… Tym razem sobie nie odmawiałam, było świąteczne obżarstwo, tona sernika, drinki… Wczoraj wjechały chipsy. Wyluzowałam na maxa… Raz się żyje prawda?
Ale w niedzielę dopadła mnie gorączka i męczy mnie kaszel… Biorę gripex, z wyrzutami sumienia, ale przecież jak padnę to i tak dziecka nie będzie… Musiałam przyjść do pracy, bo sporo ludzi ma wolne no i nie miałby kto ogarniać… Mam nadzieję, że dam radę.
Kolejny dzień z inofemem, a mi się wydaje, że odkąd go piję, wyraźniej czuję jajniki, nie wiem czy to jego zasługa, czy sobie wkręcam ale takie mam wrażenie. Chyba dobrze…
Wczoraj spędziliśmy leniwy wieczór, nadrabiając serial i filmy na YT z kanałów które lubimy oglądać. Było miło. Trochę porozmawialiśmy, ale nie poruszaliśmy tematu dziecka. Rozmawialiśmy o nas, o naszych rodzinach. Stwierdziliśmy, że mamy wielkie szczęście mając siebie, że nie tracimy czasu na zbędne kłótnie, bezsensowne i takie… o nic. Bo na to szkoda życia i nerwów. Wiadomo, są jakieś drobne sprzeczki, ale wszystko w granicach rozsądku. Oboje jesteśmy zdania, że rozmowa potrafi uleczyć niemal każdy problem.
Dziś jakieś szybkie zakupy, apteka – coś na kaszel no i idę w końcu wykupić CLO, a później chyba łóżko, filmy i odpoczynek. Trzeba wypocić to paskudztwo, żeby mieć siłę na kolejny cykl starań
Wiadomość wyedytowana przez autora 26 czerwca 2018, 09:49
Właśnie mija 8 lat ❣ odkąd jestem z moim facetem
Najpiękniejszy czas... Ale szkoda, że wciąż tylko we dwoje. ♡ ♡
Kiedyś upatrywałabym się znaków... 8 to moja ulubiona cyfra, więc miałabym nadzieję, że w taki dzień będzie "złoty strzał" . Jakoś teraz powinna być owulacja, ale nie spinam się, nie sprawdzam. Co ma być to będzie. Powoli żyję już kolejnym cyklem, w którym startuję z CLO. Nie będę czekać, tak jak planował mój gin, żeby zacząć je brać dopiero po 3 cyklu po HSG. Nie mam na co czekać.
Po ostatniej chorobie nie spodziewam się cudów, oboje jechaliśmy na syropach (taa.. rozrzedzanie śluzu i te sprawy), oboje mieliśmy gorączkę (37,8 ), ciągle gotowe żarcie, bo żadne nie miało siły stać przy garach... Nic dobrego z tego już nie wyjdzie.
Jakoś tak mi się wszystko pomieszało.
Wiadomość wyedytowana przez autora 26 czerwca 2018, 09:50
Dziś sobie uświadomiłam, że w tym roku, pierwszy raz odkąd jesteśmy razem, nie wyjedziemy razem na wakacje. I to nie z powodu, o jakim myślałam, że spowoduje odwołanie akcji wakacje, ale dlatego, że mój facet zmienia pracę i nie damy rady tego ogarnąć.
Czekamy na informację, czy go przyjmują czy nie. Jest dobrej myśli, w zasadzie wszystko wskazuje, że się uda. Lepsze godziny pracy, wolne weekendy, lżejsza robota, większa kasa... Ewentualne nadgodziny świetnie płatne. Same plusy. Większy spokój dla mnie (chyba że będzie mnie wnerwiać tym, że jest zawsze popołudniami w domu), większa pomoc przy domowych obowiązkach i zakupach. Więcej okazji na
Ale kasa, kasa... Tak ważna przy staraniach, bo wszystko kosztuje. A to dopiero początek...
Do @ jakieś 4-5 dni. Oczywiście jeśli @ przyjdzie i nic się nie przesunie. Na razie nic nie czuję, ale ostatnio nie wsłuchuję się w swoje ciało. Tak mnie okłamuje trochę... Za jakiś tydzień zacznę swoją przygodę z CLO. Zobaczymy, jak nam się będzie współpracowało, choć przez chwilę chciałam jeszcze odroczyć to o miesiąc, bo dni płodne wypadną mi w majówkę, gdy będziemy poza domem i nie wiem jak będzie z warunkami do bo jedziemy z dala od cywilizacji, z większym gronem i ograniczoną prywatnością...
Wczoraj piękny dzień, mój dostał tą pracę, więc był przeszczęśliwy, pojechaliśmy na miasto na obiad, wypiłam lecha mojito i zrobiliśmy sobie długi spacer nad rzeką. Taka pogoda, że aż żal nie skorzystać...
Dziewczyny, warto wyjść z domu! Dobre dla głowy i dla ciała
Dziś 5 dc a ja od weekendu poza domem, no i nie zaczęłam przygody z CLO (mam brać 4-8 dc) bo tabsy w domu... a ja nie. Los chciał tak jak lekarz, jednak nie miałam przyspieszać.
I chyba lepiej, bo dni płodne tak się przesunęły, że totalnie nie w czas...
Chyba nie byłoby sensu zaczynać. Cykl i tak bez nadziei, więc będzie totalnie na luzie.
Znów mnie męczy katar i kaszel, jakaś miękka faja jestem.
Moja mama była jakiś czas temu na mammografii. Zamiast wyniku dostała telefon, by przyjechać na dodatkowe badania... Oczywiście milion myśli, strach i nerwy, ale co zrobić, musi pojechać, zbadać się i wtedy zobaczymy co to...
Mój facet był na badaniach i wyszło mu białko w moczu 0,3. Od razu zaczęłam myśleć, czy to ma jakiś związek z tym, że nam nie idzie... Poza tym wszystkie wyniki super.
Ja dalej zasmarkana, ale kaszel już mija na szczęście. Jestem ciągle niewyspana, więc cieszy mnie nadchodząca majówka, bo wzięłam urlop i cały tydzień mam wolne. Muszę odespać,odpocząć,zrelaksować się i rozruszać.
Planuję dużo świeżego powietrza, książki, zdjęcia i uwolnienie głowy...
Życzę Wam miłej majówki! (zajrzę pewno dopiero 7.05...)
EDIT:
Koleżanka z pracy, która ze mną siedzi w pokoju powiedziała, że jest w ciąży. Chce do wakacji popracować... A potem chyba ja przejmę jej obowiązki (czego bym nie chciała). Tak sobie żartujemy, że na pewno mi również się poszczęści i będą musieli poszukać kogoś innego... OBY!
Wiadomość wyedytowana przez autora 27 kwietnia 2018, 12:11
Facet rozpoczął nową pracę, mamie wykryli guzek o wielkości 6 mm, od razu miała biopsję i teraz czekamy za wynikami... U mnie bez zmian. 19 dc, w okresie potencjalnie płodnym było 3 x więc nic nie zakładam. Co ma być to będzie.
Odliczanie do @ i w końcu start z CLO.
Odpoczęłam, wyluzowałam, opaliłam się - jest dobrze. Czuję wiosnę, a raczej lato.
Chce się żyć. A to najważniejsze,
Lecę nadrabiać zaległości na OF...
Przyszła @, ciut wcześniej.
No to odliczamy i od czwartku misja CLO czas start.
W domu źle. Mama ma rozpoznanie BIRADS 5. Reszta nic nie lepiej, oj dzieje się źle w rodzinie, jak fatum jakieś.
Może ta moja niepłodność to element tego fatum?
W całym tym zamieszaniu i głowie zaprzątniętej problemami, pamiętałam chociaż o tym, by brać te tabletki... Może zaowocuje, może zdarzy się w końcu coś dobrego...
Pierwszy raz w życiu tak mnie bolało podbrzusze i jajnik. Nie mogłam siedzieć, a nawet się zgiąć. Pół dnia mnie męczyło. Pomyślałam, że to po CLO taka reakcja..
Ale teraz już nic nie wiem. Było więc jeśli... to trafiliśmy idealnie. Jeśli nie, trudno. Zobaczymy za miesiąc...
Cała jestem jak balon.
Reakcja po CLO? Czy coś znów nie tak...
Detektor ciąży w tej chwili - 14/100, czuję się jak w Simsach, jakbym udoskonalała umiejętność zajścia w ciążę. Dziwne. Życie to nie gra.
ps. spotkałam w weekend bociana, na pewno leciał do jednej z Was
Pierwszy cykl z CLO stracony, choć czułam znaczną różnicę podczas owulacji.
Dziś mam jedynie ochotę się rozpłakać, ale w pracy nie mogę - nie mam siły odpowiadać na głupie pytania. Muszę się skupić, bo sporo pracy, ale nie daję rady. Brzuch mnie boli i marzę o tym, by iść do domu. Natychmiast.
Coraz bardziej przyjmuję do wiadomości, że nigdy nie będziemy mieli dziecka.
ps. detektor ciąży 30/100 - zanotuję na przyszłość dla porównania...
Wiadomość wyedytowana przez autora 7 czerwca 2018, 11:35
Pierwszy cykl (i to nie cały) mierzyłam temp i notowałam objawy, wyszło mi, że ovu była 15 dc więc faza lutealna miała tylko 9 dni...
Wszędzie pisze, że 10 to minimum. Może tu tkwi problem??
Z ostatnich (chyba styczniowych) wyników : progesteron 10,1 w 23dc , prolaktyna 15,5 w 4dc.
Czym to może być spowodowane? Jak temu zaradzić?
Zaczynam się czuć jak jakiś lekoman...
Chyba wybiorę się w przyszłym tyg do gina na usg jakoś po owulacji, zobaczyć co się dzieje... Może pogadamy o tej nieszczęsnej fazie lutealnej. Ech,zobaczymy kiedy ovu będzie i jak to się potoczy... I chyba zrobię znów usg piersi, odkąd u mamy wykryto guza i stwierdzono, że to nowotwór złośliwy, mam obsesję...
Jakoś to będzie... ale jak tu się nie martwić, nie stresować? wiem, że to nie służy, ale nie potrafię...
Jeszcze minusik, ale coś się zaczyna dziać :) Zmieniłaś może firmę testów? Albo godzinę pomiaru? Tak czy siak - trzeba działać :) Trzymam kciuki :*
jeżeli są chęci na serduszkowanko to warto to wykorzystać:) trzymam kciuki:*
Teraz przez przypadek na forum zobaczyłam, że Ty myślisz, że już po. Możliwe, że nie trafiłaś w dobrą porę i nic nie zauważyłaś, a teraz tylko resztki LH widać. Kiedyś czytałam, że jakaś dziewczyna pisała, że wstaje nad ranem robić test i idzie spać dalej, bo później jej zawsze negatyw wychodzi. A OF radzi robić koło 12:00, więc sama już nie wiem.. Każdy jest inny chyba po prostu..
A jak często robisz testy owulacyjne?
testy te same, z godzinami próbowałam różnie... bo co źródło to inna opinia. i serio, byłam przekonana że to po owulacji już. przedwczoraj i wczoraj jedna kreska, dziś coś się pojawiło (co dla mnie jest sukcesem po 1,5 roku :D ) a jak często hmm... różnie. w jednym cyklu nie robię wcale, a w drugim przez tydzień. nigdy nie wychodziły, więc nie traktuję ich zbyt poważnie.
Trzeba do akcji przystapic :) nawet chwilka po owulce jest jeszcze szansa tym bardziej, ze wszystko masz super udroznione!
okazja wykorzystana, zobaczymy co z tego wyjdzie... wóz albo przewóz, bo teraz 3 dni poza domem...
A na detektor też nie patrzę w ogóle, poza tym tam na nim pusze, że on nie pokazuje szans na ciążę analizując Twoje objawy, tylko szanse na ile procent mozesz sie spodziewac, zee jeśli jesteś w ciąży to wyjdzie Ci test pozytywny...czyli o kant ..
no nie ma co się nim nakręcać :)