Tydzień dla Płodności   

Nie przegap swojej szansy!
Umów się na pierwszą wizytę u lekarza specjalisty za 1zł.
Tylko do 30 listopada   
SPRAWDŹ
X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki starania Ciąża rok po poronieniu. Prawie 3 lata starań.
Dodaj do ulubionych
1 2 3 4 5

18 czerwca 2019, 07:45

I po wizycie u lekarza. Wyniki obejrzane... No i trzeba się wziąć za cukier i cholesterol, wskazana dieta cukrzycowa, więc się zapoznaję od samego rana... Dostałam jakiś GlucoCare. Ciśnienie ładnie uregulowane po tabsach - bo je biorę. Co prawda 1 a nie 2, ale zdecydowałam się je brać. Jak będzie ciąża, to będzie (choć pewno stan zapalny ją uniemożliwia). Chyba dojrzałam do tego, żeby zająć się przede wszystkim sobą. Chce żyć, chcę żyć dobrze.
Skierowanie do endokrynologa też dostałam, niby TSH ok i w normie ale taka tendencja spadkowa jest jeśli porównać wyniki. W przyszłym tyg kardiolog. A potem urlop i odpocznę od tego wszystkiego... (choć czuję się jak emerytka, bo przecież na wakacje muszę ciśnieniomierz zabrać i stertę leków...)

25 czerwca 2019, 11:06

Jeszcze 1 dzień pracy, lekarz i urlop :)
Wg OF - 7 dpo, temp poszła w górę, ale po roku niemal codziennego mierzenia temperatury widzę, że u mnie to raczej nic nie znaczy :D Jedynie tyle, że na 99% jutro nie przyjdzie @.
Nie doszukuję się objawów, co nie znaczy, że się nie łudzę na urlop z pasażerem na gapę. Pewno, że się łudzę! :D
Przez te upały nic się nie chce, ani jeść, ani się ruszać. Człowiek by tylko wegetował w chłodzie i pił wodę. Bardzo ograniczyłam cukier, w zasadzie jedynie co któryś dzień kawa mrożona wjeżdża, powoli wdrażam zdrowsze jedzenie. Krok po kroku. Z tabsów biorę kwas foliowy, magnez + potas, GlucoCare i leki na nadciśnienie.
Ciśnienie się unormowało, 120/80 tak przeciętnie. Samopoczucie bardzo dobre generalnie, żadnych bólów głowy.
Przypomniałam sobie, że moim słowem na ten rok jest 'selfcare'. I tego się trzymam.

17 lipca 2019, 11:09

Starania...Czym są? Wg niektórych wystarczy współżyć w płodne dni i po sprawie. Uda się. A jak jest problem, to wyluzować, bo głowa blokuje. I wszystko. Teraz na pewno będzie ciąża.
.
.
.
No nie, to nie wszystko. Starania to comiesięczne łzy, bo @ przyszła, to jedna kreska, biel vizira. To mierzenie temperatury, sprawdzanie śluzu, notatki, tabelki... Tabletki i zastrzyki, którymi się faszerujemy. Co rusz to inne, bo może te inne zadziałają. To częste badania, rozkładanie nóg, wieczne kłucie i pobieranie krwi... Witaminy, zioła, cuda wianki. Nowenna Pompejańska, pasek św. Dominika... Modlitwa, wiara, brak wiary. To ciągłe wizyty u lekarzy (których widujesz częściej niż przyjaciół), a co za tym idzie - wolne od pracy, a przecież urlop się kiedyś kończy... Prośby, tłumaczenia, spóźnianie się, wychodzenie wcześniej... Złośliwe komentarze, bezczelne pytania, "złote rady"... Czasem to chwile upadku, po których podnosimy się, by za miesiąc czy dwa znów upaść... Często to odgradzanie się od kobiet w ciąży, od dzieci... Izolacja. Samotność. Depresja. I milion myśli... Życie od @ do @, doszukiwanie się objawów, tak zawsze obecnych i oczywistych... Szukanie rozwiązań, podejmowanie decyzji...
Starania to bardzo skomplikowany proces, który nie zawsze kończy się pomyślnie. Niestety nie każdy to rozumie...

25 lipca 2019, 08:36

Jutro minie rok odkąd zobaczyłam dwie kreski na teście. Był to najpiękniejszy dzień w moim życiu...
@ się spóźnia więc postanowiłam zrobić test ale niestety biel vizira, jedna kreska. No i tyle... temperatury są dziwne więc tak naprawdę się niczego nie spodziewałam ale wiadomo każdy dzień spóźnienia daje nadzieję. Wiem że to nieracjonalne Ale każda staraczka to zrozumie. zwłaszcza że nigdy nie mam takich opóźnień więc się zdziwiłam że brak krwawienia. chciałam odczekać do jutra ale to było silniejsze he he. No trudno widocznie mi nie dane...
Przez chwilę pomyślałam że równo po roku dostanę taką piękną wiadomość ale już chyba nic z tego...
@ pewno przyjdzie jutro, złośliwa...

edit:
@ przyszła, poszła. Zaczynamy od nowa...

Wiadomość wyedytowana przez autora 31 lipca 2019, 09:12

12 sierpnia 2019, 11:28

17 dc, po owulacji. Co ma być to będzie. Jakaś pogodzona jestem ostatnio...
Temperatury znowu dziwne, albo termometr szwankuje, albo ja. Sama nie wiem. W tym cyklu skończyłam CLO. W następnym idę na wizytę - tak kontrolnie, zrobić cytologię, zobaczyć co tam ciekawego w środku. Już się nie łudzę... Mam wrażenie, że powoli przygotowuje się na wieczną, dożywotnią bezdzietność.
Ciśnienie ładnie uregulowane, z sercem w porządku. Przeżyłam 24h holtera, choć lekko nie było :D Biorę Nebilet i jest ok. Co najlepsze, odkąd biorę leki, nie miałam ani jednego bólu głowy, a wcześniej niestety się zdarzało.
Jest dobrze. Cieszę się życiem...
Co prawda myślę o tym, że rok temu latem byłam w ciąży, że za miesiąc będzie rocznica najgorszego dnia w moim życiu. Jedna z tych dat, o których nigdy nie zapomnę... Nie da się. Ale idę do przodu. Tak trzeba.

21 sierpnia 2019, 09:08

26 dc, 13 dpo, prawdopodobnie, bo OF mi nie zaznaczyło z uwagi na moje porąbane temperatury. Zaznaczyłam ręcznie wg własnego uznania i obserwacji. Ostatnimi czasy @ przychodzi 24-28 dc. Raczej wcześniej niż później. Dziś już 26 dc, a tu nic... Więc już serducho pogrążone w nadziei...
Od 2 dni pobolewa mnie brzuch, jak podczas @, tylko lżej. Dziś czuję prawy jajnik. Piersi ciężkie, sutki wrażliwe. Bolą mnie plecy tak na dole... Częstomocz. Pojawił się śluz wodnisto-lepki, może ciut rozciągliwy jakby się zastanowić... Od kilku dni mam problemy ze snem, zaliczam częste pobudki... Spadek apetytu, za to wielkie pragnienie. Mam jakieś uderzenia gorąca, w głowie mi dziwnie. Taka dzika się czuję... Rozkojarzona.
To był ostatni cykl z CLO.
OF mówi, że mam 60/100 pkt jeśli chodzi o objawy (ale u mnie większość objawów występuje także przed @).
Biegam do łazienki, znów z nadzieją i strachem zdejmując majtki...
Boję się zrobić test. Serio, boję się jak nigdy wcześniej.

Wiadomość wyedytowana przez autora 21 sierpnia 2019, 10:29

23 sierpnia 2019, 07:29

28 dc. Niby 15 dpo, ale takiej wg mnie. Może być mniej... Test robiony o 5 rano, bo już nie mogłam wyleżeć... Nie wiem jak ja wytrzymałam wczorajsze popołudnie bez testowania... Ale cierpliwość popłaca.

Dwie kreski. Bladzioch, ale jest.

https://zapodaj.net/f2640d5d925dd.jpg.html

Jeszcze nie dopuszczam tego do siebie. Jeszcze jest szok. Wciąż nie wierzę. Po pracy zrobię jeszcze jeden... Potrzebuję potwierdzenia...

Czy to normalne, że zamiast wielkiego szczęście czuję wielki strach? Że boję się powtórki

Edit popołudniowy
https://zapodaj.net/02a7eed235873.jpg.html
Są dwie kreski, no nie da się ukryć...😍

Wiadomość wyedytowana przez autora 23 sierpnia 2019, 16:38

23 sierpnia 2019, 07:29

Ciąża rozpoczęta 27 lipca 2019
Przejdź do pamiętnika ciążowego i czytaj kontynuację mojej historii
1 2 3 4 5