X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki Czarodziej i Alicja z Krainy Czarow
Dodaj do ulubionych
1 2 3 4 5

16 czerwca 2013, 17:37

Wczoraj zaczęłam plamić. Dziś mam @ na całego. Na takie krwawienie powinni wypisywać zwolnienia. Te okresy po porodzie to jakieś nieporozumienie. Leje się ze mnie jakbym krwotoku dostała. Życzę sobie by to był ostatni okres przed ciążą.
Zakupiłam wiesiołek, więc zaczynam go przyjmować. Jak to mówią tonący brzytwy się chwyta. Ja mimo, że nie wierzę w cuda, próbuję nadal.
W piątek byłam u koleżanki, która urodziła córeczkę miesiąc po mnie. Jej malutka jest prześliczna. Zakochałam się w niej. Ja też chcę mieć taką niunię!!!

18 czerwca 2013, 08:51

@ mnie nie opuszcza. I do tego lewa strona strasznie boli. Wczoraj próbowałam Wam coś napisać, ale mój net odmówił posłuszeństwa. Jutro ma przyjść pan do internetu. Od miesiąca chodzi jak mu się podoba, a wcześniej nie miałam z nim żadnych problemów.
Zapisałam się do swojego ginekologa na wizytę. Będziemy tępić moich "przyjaciół". Tak mnie ubóstwiają infekcję. Szkoda, że ja nie odwzajemniam uczucia do nich. Wiecznie coś mam. A we wrześniu nie mogę mieć żadnego towarzystwa. A wiem, że w moim przypadku to jest walka z wiatrakami. Czy Wy też macie takie problemy?
Mąż obiecał mi, że będzie kupował mi codziennie kapustę kiszoną i ogórki kiszone by mi wspomóc walkę. Tylko, że ja nienawidzę kapusty. Jak tylko czuję jej zapach to mi na wymioty się zbiera.

19 czerwca 2013, 19:22

Dziś pożegnałam ostatniego ucznia. Zatem zaczynam wakacje. Mimo, że do południa będę chodziła do pracy to całe popołudnia wolne. Dosłownie eureka. Będę wracać do domku i będę na maxa wypoczywać. Śmiać nieraz mi się chce z koleżanek z pokoju, jak opowiadają jak to wracają po pracy i muszą się przespać, bo takie są zmęczone. A ja cały czas w biegu do 22.
Ale teraz potrzebuję tego wolnego. Będę mogła się skupić na sobie. Zatem mam WAKACJE!!!

20 czerwca 2013, 20:52

W końcu @ odchodzi. Marzę by poszła sobie na 9 miesięcy. Dziś miałam kolejne spotkanie z panią psycholog. Stwierdzam, że los jest złośliwy. Gdy w końcu przekonałam się do tej pani, ona dziś mi oznajmiła, że w następnym tygodniu widzimy się ostatni raz. Umowa jej się kończy i nie będzie miała jej przedłużonej. Zatem zostawia mnie na lodzie. A ja nie mam najmniejszej ochoty zaczynać całej zabawy od nowa. A najgorsze jest to, że jak do niej trafiłam, to dopytywałam się jej czy nie zostawi mnie w późniejszym czasie. Czy będzie miała dla mnie zawsze czas jak będę potrzebowała? Nawet specjalnie dla mnie zmieniła godziny pracy by mi pasowało. A tu taka niespodzianka. A miałam z nią się spotykać aż szczęśliwie zajdę w ciążę. No cóż widocznie nie pisane są mi nawet spotkania z psychologiem.

22 czerwca 2013, 10:57

W pracy robi się coraz ciekawiej. Koleżanka umówiła się na operację w tym samym terminie co ja miałam zaplanowany transfer. Prezes na pewno nie pozwoli nam razem iść w tym terminie na wolne. Czy mój transfer ważniejszy czy jej operacja na którą mogła umówić się już w lipcu, a wybrała sobie wrzesień? Tylko my dwie umiemy robić swoje prace. Nie ma nikogo innego w firmie kto mógłby mnie i ją zastąpić. Rozważam zatem transfer w sierpniu. Choć wiem, że do sierpnia nie będę miała odłożonej jeszcze wystarczającej kwoty. A jeśli bym miała czekać do października, to we wrześniu będę musiała zapłacić za kolejny rok przechowywania zarodka. Przecież to byłoby wyrzucanie pieniędzy, których i tak zbyt dużo nie mam. I co ja mam zrobić?
Okres sobie poszedł, więc zaczynam kolejny miesiąc starań. Póki co twierdzę, że po ciąży wcale nie tak łatwo zajść w kolejną. Obalam mit o szybkim zachodzeniu tuż po porodzie w następną ciążę.

23 czerwca 2013, 22:08

I kolejna ciąża w rodzinie. Czy ja mam na twarzy wypisane: proszę chwalcie się swoimi ciążami? A ja zamiast się cieszyć - zazdroszczę. Tak nie powinno być. Ale inaczej nie umiem. A może inaczej powinnam na to spojrzeć. Moje maleństwo jak się pojawi będzie najmłodsze. I będzie miało więcej rodzeństwa ciotecznego do zabawy.
A najlepsza koleżanka wymyśliła, żebym była chrzestną jej córeczki. Ona urodziła dokładnie miesiąc po mnie. Jej niunia jest prześliczna. Moja byłaby o jeden miesiąc starsza.... Czy Ci ludzie nie mają serca? Ani rozumu? Czy oni są w stanie wyobrazić sobie co ja przeżywam?

25 czerwca 2013, 22:59

Byłam u swojego gina. Dostałam leki na swojego ulubionego paciorkowca i zobaczymy co dalej będzie. Nie robiliśmy usg bo i tak by nic nam ono nie wniosło. U nas szans na naturalną ciąże nie ma. Zaczynam odliczać dni do urlopu. Bo po urlopie to już szybciutko czas upłynie do transferu.

Wiadomość wyedytowana przez autora 27 czerwca 2013, 22:57

27 czerwca 2013, 23:07

Podjęliśmy z mężem decyzję, że jeśli do sierpnia uda nam się wykurzyć z mojego organizmu paciorkowa, to szykujemy się do transferu w sierpniu. Zatem o wakacjach możemy pomarzyć. Ale za to mamy nadzieję, że będziemy się cieszyć ciążą.
Teraz jak dostanę okres idę do szpitala na badania. Strasznie boję się igieł, a już tyle tych zastrzyków przeżyłam. Ja nigdy do nich się nie przyzwyczaję. Wcale nie dziwię się, że prolaktyna wychodzi wysoka, skoro dla mnie myśl o igle powoduje ból brzucha i niesamowity stres.

28 czerwca 2013, 21:13

Zapisałam się na kwalifikacje do rządowego programu in vitro. Nie wiem czy w tym momencie będziemy mogli z niego skorzystać (mamy jeden zarodeczek w klinice). Według ustawy wiem, że muszą być przed programem wykorzystane wszystkie zarodki jeżeli program był z refundacji, żeby skorzystać z następnego całego programu. Ale mój zarodek jest z procedury całkowicie przez nas opłaconej. I tak siedzę i się zastanawiam czy będziemy mogli przystąpić do programu czy też nas odrzucą?
Byłam dziś u jakieś całkiem przypadkowej pani ginekolog. Chciałam skierowanie na badanie. Wchodzę do gabinetu i pani pyta się mnie: co dziś będziemy robiły? Patrzę na nią i mówię, że w gruncie rzeczy to tylko chcę skierowanie i nic nie musimy innego robić. A myślę sobie babo przecież widzimy się dziś pierwszy raz w życiu, a odezwała się do mnie jak byśmy znały się od jakiegoś czasu. Po czym mówi mi: ja byłam przy pani porodzie. Że mnie pamięta ze szpitala, że zdaje sobie sprawę, że jest mi ciężko pogodzić się z tym co się stało. A ja patrzę się na nią i wcale ale to wcale nie kojarzę by ta kobieta była gdzieś w sali na której rodziłam. I mówię jej, że ja rodziłam z innym lekarzem i może ona kojarzy inną pacjentkę. Przyszłam do domu i pytam się męża (mieliśmy poród rodzinny) jacy lekarze byli przy porodzie i on też jej nie kojarzy. Ale ta pani podała mi tyle szczegółów, odwołań do mojego pobytu w szpitalu, że raczej to niemożliwe by mówiła o kimś innym. I siedzę i zastanawiam się czy ta pani mówiła o mnie czy o kimś innym. Fakt bez żadnego gadania wypisała skierowanie i udzieliła wiele cennych wskazówek jak mam uważać w kolejnej ciąży. I z góry powiedziała, że nikt mi nie zagwarantuje, że następnym razem nie skończy się ciąża tak samo.

30 czerwca 2013, 22:41

Wczoraj byłam u koleżanki. Ma 2,5 miesięczną córeczkę. Miałam okazję ją trochę ponosić, po czym usnęła w moich ramionach. Jak spała była taka słodka, tak wtuliła się we mnie jakbym była jej mamą. Dlaczego moja Gabrysia nie może tak wtulić się we mnie? Wczoraj był mój termin porodu. Mogłabym ją teraz mieć przy sobie. Karmić piersią, całować i tulić... Wszystko to teraz to dla mnie marzenie. Głowę odwracam za każdym wózeczkiem, który mijam. Obserwuję rodziców małych dzieci i zauważam niesprawiedliwość życia. Niektórzy na prawdę nie zasługują na posiadanie maleństwa.
A dziś byłam na grillu u rodziców. Najadłam się różnych pyszności tak, że aż rozbolał mnie brzuch.
Zastanawia mnie mój cykl. Przed ciążą moje cykle były bardzo nieregularne. I nic ale to nic mnie nie bolało. Nigdy nie wiedziałam co oznacza ból owulacyjny czy kłucie jajników. Po porodzie czułam jajniki. Już cieszyłam się, że będę wiedziała w końcu kiedy będę miała owulację. Będzie łatwiej zajść. A tu niespodzianka. Teraz jest 3 cykl po porodzie i nic a nic od samego początku nie czuję. Ani jednej oznaki od moich jajników. I ciekawa jestem czy okres przyjdzie w tym czasie co ja przewiduję, czy jednak będę musiała na niego trochę poczekać.

2 lipca 2013, 21:38

Jutro mamy wizytę w klinice leczenia niepłodności. Ale już teraz wiemy, że nie będziemy zakwalifikowani do rządowego programu. Dyskwalifikuje nas zarodek, który mamy. Co komu do tego czy mam zarodek czy go nie mam skoro za niego wybuliłam kupę kasy aby go mieć? Z jednego zarodka nie będę miała 3 dzieci. A tyle byśmy chcieli mieć. Jak wykorzystamy zarodek to pewnie już lista oczekujących będzie pękała w szwach i nie będziemy mogli skorzystać z tego programu. Jestem przez to zła cały dzień. Czuję się strasznie oszukana, gdyż walczę o dziecko tyle lat, wydaliśmy pieniądze na leczenie, a teraz okazuje się, że gdybyśmy się wstrzymali nie mielibyśmy problemu. A tak to możemy sobie pomarzyć o dofinansowaniu.

3 lipca 2013, 22:06

Jestem po wizycie. Byłam nie u swojego lekarza, bo mój jest na urlopie. Lekarz okazał się bardzo miły. Pogadaliśmy sobie jakieś 40 minut i jeżeli teraz pozbędę się paciorkowca to po @ jedziemy po zarodeczek. A jeśli by się nie udało (nie zakładam nawet takiej możliwości), po prostu musi się udać, będziemy mogli skorzystać z refundacji.
Nie muszę chyba nikomu mówić, że od razu humor mi się poprawił. Ponieważ mam wielkie problemy z infekcjami, a od dziś zaczynam brać kolejne leki na nie, nie będę miała bliższych kontaktów z mężem albo do dnia porodu (czego sobie życzę) albo do dnia negatywnego wyniku ciążowego. Zatem czeka nas wielka wstrzemięźliwość seksualna.

6 lipca 2013, 09:29

Nadal nic nie czuję jajników. Pewnie tak już będzie. Pamiętam, że po laparoskopii jajniki odczuwałam aż jeden cykl i wszystko z powrotem wróciło do takiego samego stanu jak przed operacją. Złudne były moje marzenia, że po porodzie wszystko się unormuje. Odczuwałam je 2 cykle. Nie nastawiam się, że okres przyjdzie w terminie. Za kilka dni zobaczymy jak to z nim będzie.
Mam na podwórku suczkę, którą muszę oddać. Dziś jest dzień rozstania. Przykro mi bardzo, że muszę ją oddać. Ale trzeba przyznać, że ma charakterek. Nie jesteśmy z mężem w stanie poradzić sobie z nią. Codziennie przez nią czekają na nas jakieś niespodzianki. Zawsze coś zniszczy, komuś coś popsuje. Wiecznie ucieka, choć mamy nowe ogrodzenie. U nas jest 3 lata i siatkę wymienialiśmy 2 razy, po czym postawiliśmy ogrodzenie betonowe. Niestety ogrodzenie nie jest dla niej żadną przeszkodą. Dlatego zdecydowaliśmy, że oddajemy ją.

7 lipca 2013, 22:21

Wczoraj jednak naszej pupilki nie oddaliśmy. Serce nam pękło jak zobaczyliśmy jak ona do nas się przywiązała. Zatem wróciliśmy razem z nią do domu.
Dziś byli u nas koleżanka z mężem i ich córeczką. I tak jak się domyślaliśmy poprosili mnie bym była mamą chrzestną. Zgodziłam się. Ja w tej małej jestem zakochana.
Ovufriend pokazał mi, że miałam 2 dni temu owulację. Akurat wtedy z mężem się przytulaliśmy - nasze wielkie pożegnanie miejmy nadzieję, że do dnia porodu.

10 lipca 2013, 12:38

Odliczam dni do wizyty w klinice. Już zaczynam się niecierpliwić. Czekam na okres. I będę mogła sobie policzyć kiedy moje maleństwo zostanie mi włożone. Całymi dniami o niczym innym nie myślę tylko o transferze. I o tym czy się uda? Tak bardzo pragnę by się zarodek zadomowił we mnie.
Rozmawiałam ze swoją kierowniczką o moich planach. W pracy dostanę bez problemu urlop. Dziewczyny w pokoju nie wiedzą, że już niedługo najprawdopodobniej będę musiały znowu podzielić się moimi obowiązkami. Jakoś tym się nie przejmuję. Za to prostuję wszystkie sprawy, które wcześniej zaczęłam, a z jakiejś przyczyny wcześniej nie mogłam ich skończyć. Tak by żadna nie musiała wracać do czegoś starego.

14 lipca 2013, 18:59

Dziś niedziela. Dzień wielkiego lenistwa dla mnie. Nie umiem znaleźć sobie miejsca. Od czasu kiedy zaczęłam brać leki na paciorkowca nie jadam żadnych słodyczy. Aż mnie nosi. Tak bardzo je lubię, a teraz nic a nic. Zatem przed chwilą upiekłam ciasto. Musi ostygnąć i je skończę. Będzie WZ-tka. Już mi ślinka cieknie. Antybiotyki wczoraj mi się skończyły. Leki dopochwowe jeszcze mam. Odzwyczajam się od tych smakołyków, tak by w ciąży nie mieć problemów ze stanami zapalnymi. Jasno mogę powiedzieć, że te stany są między innymi przez moje ulubione batoniki.
Czekam na okres. Powinien pojawić się dziś albo jutro. Na razie żadnych dolegliwości. Czekam cierpliwie do jutra. Może będą już jakieś jego oznaki.
Reklamowałam buty zimowe w kwietniu. Moja reklamacja została odrzucona gdyż według sklepu za bardzo je zniszczyłam. Odwołałam się od decyzji bo nie zgadzam się z opinią sprzedawcy i dziś zostałam poinformowana, że reklamacja jest uznana. Teraz w sklepach wyprzedaże, więc zakupiłam za te moje zimowe buty dwie pary letnich butów. Można powiedzieć, że zrobiłam interes życia.
Wczoraj będąc w pracy zrobiłam porządek w biurku. Jestem zatem naszykowana na 1,5 roczną przerwę w pracy. Oby tylko mi się poszczęściło. By spełniło się moje i męża marzenie.
Będąc w ciąży oglądałam wózki. Nawet jeden sobie już wybrałam. Niestety nie zdążyliśmy go kupić. Wczoraj widziałam przepiękny wózek. I już nie odpuszczę. Jak się uda, moja dzidzia będzie właśnie w nim jeździła. Tym bardziej, że mojemu mężowi on też się bardzo podoba.

15 lipca 2013, 20:08

A ja nadal nie mam @. Wyczekuję, wsłuchuję się w swoje ciało i nic. Żadnych bóli, żadnych dolegliwości. Zatem cierpliwie czekam....

16 lipca 2013, 17:05

I nadal czekam. Koleżanka doradziła mi, żebym sobie trochę winka dziś wypiła. Ona na sobie wypróbowała, że jeśli wypije trochę winka dnia poprzedniego to następnego dostaje okres. Sprawdza jej się to jak jest po 30dc. Ciekawa teoria.
W pracy cały dzień na wysokich obrotach. Mąż od wczoraj ma nową pracę. W tym tygodniu chodzi na noce. I tak rano się widzieliśmy jakieś 10 minut, a teraz on śpi. Za czym wyjdzie z domu muszę z nim pogadać. Ja nie jestem typem milczka. A dziś nie miałam za bardzo czasu w pracy pogadać. Tak więc już mnie nosi.
Umówiłam się do lekarza na poniedziałek, więc dobrze byłoby jakby mój szanowny okres jednak jutro albo najpóźniej w czwartek przyszedł. Pani w recepcji ledwo mnie wcisnęła, a ten gad żarty robi sobie.
Byłam w smyku. Oczywiście kupiłam ubranka. Mam całą szafkę ubranek dla maleństwa.
A w pracy w związku z moją zbliżającą się nieobecnością wynikła wręcz afera. Każdy może iść na urlop kiedy chce, a ja usłyszałam, że idę na urlop wyraźnie na swoje żądanie. I nie liczę się z opinią innych. Ależ przecież urlop to ma się na swoje żądanie? Przecież nie będę go brała jak mi nie będzie potrzebny. I usłyszałam, że wszystkim psuje plany. Mimo, że nikt nie rezygnuje ze swojego urlopu. A że w pokoju z nas 6-ciu będzie pracowało dwie, to przecież nie tylko moja wina. Ach jednak z babami to ciężko się pracuje.
Dziewczyny kłóciły się również o nasze soboty pracujące i już mnie nie uwzględniały w grafiku. Zatem wiedzą doskonale na co mi potrzebny jest ten urlop.

16 lipca 2013, 17:05

I nadal czekam. Koleżanka doradziła mi, żebym sobie trochę winka dziś wypiła. Ona na sobie wypróbowała, że jeśli wypije trochę winka dnia poprzedniego to następnego dostaje okres. Sprawdza jej się to jak jest po 30dc. Ciekawa teoria.
W pracy cały dzień na wysokich obrotach. Mąż od wczoraj ma nową pracę. W tym tygodniu chodzi na noce. I tak rano się widzieliśmy jakieś 10 minut, a teraz on śpi. Za czym wyjdzie z domu muszę z nim pogadać. Ja nie jestem typem milczka. A dziś nie miałam za bardzo czasu w pracy pogadać. Tak więc już mnie nosi.
Umówiłam się do lekarza na poniedziałek, więc dobrze byłoby jakby mój szanowny okres jednak jutro albo najpóźniej w czwartek przyszedł. Pani w recepcji ledwo mnie wcisnęła, a ten gad żarty robi sobie.
Byłam w smyku. Oczywiście kupiłam ubranka. Mam całą szafkę ubranek dla maleństwa.
A w pracy w związku z moją zbliżającą się nieobecnością wynikła wręcz afera. Każdy może iść na urlop kiedy chce, a ja usłyszałam, że idę na urlop wyraźnie na swoje żądanie. I nie liczę się z opinią innych. Ależ przecież urlop to ma się na swoje żądanie? Przecież nie będę go brała jak mi nie będzie potrzebny. I usłyszałam, że wszystkim psuje plany. Mimo, że nikt nie rezygnuje ze swojego urlopu. A że w pokoju z nas 6-ciu będzie pracowało dwie, to przecież nie tylko moja wina. Ach jednak z babami to ciężko się pracuje.
Dziewczyny kłóciły się również o nasze soboty pracujące i już mnie nie uwzględniały w grafiku. Zatem wiedzą doskonale na co mi potrzebny jest ten urlop.

17 lipca 2013, 23:10

A ja nadal czekam. Wczoraj zrobiłam nawet test ciążowy, ale wynik negatywny. Nic innego mi nie pozostaje tylko czekanie. Nie lubię takich sytuacji. Nic nie mogę sobie zaplanować. W pracy powiedziałam mniej więcej kiedy bym chciała mieć urlop, a tu niespodzianka. Moje życie ostatnio to same niespodzianki. Niestety nie zawsze przyjemne.
1 2 3 4 5