Teraz czekamy na efekt.
Dzisiaj jadę do gina na kolejne usg. Mamy sprawdzić czy pojawiło się ciałko żółte, bo przed wczoraj jeszcze nie było.
Temp powoli idzie w górę więc może.. mam nadzieję.
Brzuch mnie zaczyna boleć okresowo.
To ostatni miesiąc z monitoringiem. Zawieszam wizyty u gina do wiosny, bo raz, że z finansami krucho za każdą wizytę liczy sobie stówkę to jeszcze kawał muszę do niego jechać.
Do wiosny nie będzie mi się tam chciało jeździć. Mam do przejechania całą Warszawę!
Wkurzyłam się tyle zachodu, łykania leków kasy i wszystko jak krew w piach.
Owulacja była jakoś tak w niedzielę może w nocy. I.. no właśnie.. ciałko żółte powinno już dawno być. Coś tam powinno być już niewidoczne ale nie pamiętam co
Coś mówił, że pęcherzyk nieabsorbuje się czy jakoś tak to nazwał.. jakoś powoli to wszystko idzie. Nie zamknął się cokolwiek to znaczy. Pytam się typa co to oznacza? I niespodzianka.. mogło nie być owulacji ..no wybornie.. ciałko żółte jest niewydolne. Jest jakby zapadnięte.
I tu mamy też winowajcę. Prawdopodobnie podwyższona prolaktyna bruździ. Więc dziewczynki nie słuchajcie, że lekarze odchodzą od badania prolaktyny po obciążeniu! Ja normalną mam w normie a ta po obciążeniu jest x19 krotnie wyższa.
Na pocieszenie lekarz dodał, że endometrium go zaskoczyło, bo jest więcej niż dobre..coś tam o kolorach mówił ,że środowisko do zagnieżdzenia jest pierwsza klasa.. I żeby wspomóc to słabe ciałko żółte, bo same sobie nie poradzi dał mi duphaston.
Pęcherzyk był pęknięty jakby poszarpany pytanie czy jajo wyskoczyło
No nic czekam na @. To ostatni miesiąc pod okiem lekarza. Teraz do wiosny zdaję się na naturę w międzyczasie może uda mi się zrobić hsg
Wiadomość wyedytowana przez autora 10 października 2013, 12:06
śniło mi się, że jestem na wczasach z rodzicami ale okolica jest mi znana coś koło domu..dziwny
i siedzimy gdzieś przy jakimś stole patrzę przez okno a za szybą są dwie moje kumpele, z którymi kiedyś byłyśmy blisko ale rozjechałyśmy się w rózne strony i kontakt jest sporadyczny. Machają do mnie wołają
wychodzę przed budynek i pytam co tam?
a one mamy coś dla ciebie i mi wręczają dwie torby prezentowe a w nich świeżo wypieczone ogromne litery ODKC ..dodam, że one były z ciasta jak rogale czy chałka przepięknie pachniały i oczywiście nadgryzłam jedną
kazały mi ułożyć słowo.. nie mogłam skojarzyć DCKO
mówią przeczytaj szybko (ludzkie oko nie musi mieć wszystkich liter, żeby ułożyć wyraz tym bardziej przy technikach szybkiego czytania czyta się co któreś tam litery..
mówię, że nie wiem
no to kazały mi iść za sobą
podeszłyśmy do trzech kolesi (rasta w marlejowskich czapkach haha) i pytamy o interpretację tych liter a oni się uśmiechnęli oczywiście w ustach mieli skręty i mówią "na prawdę nie wiesz?" i się obudziłam
znowu modlę się do mojego wykresu
piękny jak nigdy wręcz książkowy
pierwszy raz temp idzie tak równo do góry
straszne to jest miałam się nie nakręcać ale nie da się. Jak się patrzy jak temp rośnie a ja jestem z tych zimno krwistych to gęba się cieszy. Byłaby niespodzianka. W listopadzie moje urodziny. W grudniu męża. Byłby prezent najlepsiejszy na świecie
No nic pozostaje czekać. To jest najgorsze.
Wiadomość wyedytowana przez autora 14 października 2013, 09:36
Jutro ostatnia tabletka duphastonu .. i czy będzie spadek temp? Zacznie się plamienie?
dwa dni po mnie @ ma mieć moja siostra - byłoby fajnie jakbyśmy razem w tym samym czasie zaszły ale pomażyć można
I tak jak oczekiwałam dzisiaj pojawiło się standardowe plamienie. Już wczoraj temp spadła, a dzisiaj o kolejne dwie kreski.
Myślę, że jutro @ rozkręci się na dobre zgodnie z grafikiem.
Nawet nie sądziłam, że tak mnie to rozwali. Przez to, że w tym miesiącu był przepiękny wykres, jak nigdy wysokie temp. strasznie się nakręciłam.
Rozkleiłam się. Strasznie było mi przykro. Qrwa no!
Jedenasty to także mój miesiąc urodzenia może w dniu urodzin będzie zagniezdzenie
Pod koniec cyklu wyłączyłam podgląd mojego wykresu, bo irytowały mnie komentarze, że będzie zielono gdzie ewidentnie widać, że temp spadła zaczęło się plamienie i po wszystkim.
W sobotę oglądałam na tlc w oczekiwaniu na invitro.. było o parze, której się nie powiodło. Ryczałam razem z nimi. Uznałam wtedy, że na łeb mi padło i czas przystopować.
Dlatego dzisiaj ostatni raz mierzyłam temperaturę. Przestaję prowadzić wykres. Koniec co ma być to będzie. W piątek podpisałam umowę i w końcu przeprowadzę się do swojego wymarzonego mieszkanka. Skończą się nerwy z załatwianiem formalności.
Może jak w końcu się wyciszę i odstresuję coś się ruszy.
Anna Maria dziękuję za miłe słowa. Tobie również życzę spokoju ducha.
Wiadomość wyedytowana przez autora 13 stycznia 2015, 11:43
Zakup nowego mieszkanka wykańcza mnie nerwowo..
dzisiaj mój doradca finansowy mówi, że jutro notariusz i że za pare dni będzie kasa
mówie mu, że chcemy żeby kasa poszła w listopadzie, bo wtedy ratę pierwszą będę płacić w grudniu
a on nie ze sprzedająca kupuje mieszkanie i ma wpłacić deweloperowi kasę do 31/10
noż qwa ja mu płacę prowizję czy ona!
mówię, że nie mam kasy teraz..bo pensje mam do 28
więc notariusza umawiamy na czrwatek ..ok.. a on swoje, że po notariuszu do sądu żeby do księgi zrobić wpis i do banku..
no tak mnie wkurzył, że szok
a jego zona która jest agentką nieruchomości mówi mi dzisiaj (bo ja zapytałam) że się pomyliła i za notariusz mam zapłacić drożej
było 900 + 180 za odpisy
a ona mi mówi , ze się pomyliła i jest 1230+350
no wkurwiłam się na maksa.. ona mnie przeprasza
ja mówie, z to kolejna jej pomyłka i ja za to płacę
w ogłoszeniu jest że szafa wnękowa (czyli zostaje) a okazuje się, że włascicielka zabiera wszystkie meble włącznie z szafą
jakaś kurwa masakra
ktoś mnie w wała robi
na początku włascicielka spuściła 5000 a przed samym podpisaniem umowy stwierdziła, że doczytala w umowie że jest niższa cena o 5000 a ona nie zgadza się na taką cenę..??????..... i spuściła w końcu tylko 1000
zastanawiam się kto kłamie czy włascielka zobaczyła, że jest ktoś zainteresowany i tak pograła
czy agentka żeby podsycić zainteresowanie tak zagrała a potem jak zobaczyła, ze nam zależy to udało jej się ustalić opuszczenie o chociaż 1000
ktoś kłamie
jak podpisze umowę u notariusza to wezmę numer tel do właścicielki i zapytam wprost czy wiedziała o tych 5tys na początku
poszłam więc sama do banku i pytam pani czy w dyspozycji wypłaty jest jakiś odgórny termin wypłaty kasy czy kto to ustala.. ona ze min 3 dni ale to ja ustalam kiedy
więc skoro doradca i jego zona agentka nieruchomości oraz pani właścicielka nieładnie pogrywają.. to ja zrobię według swojego uznania
komplet dokumentów złożę w banku w poniedziałek a dyspozycję wypłaty ustawię na listopad
kurcze dlaczego ja mam cierpieć i się zażynać finansowo tylko po to aby ci państwo dostali szybciej prowizję a włascicielka kasę
ale jestem wściekła i trochę naiwna
kuźwa dałam się tak podejść!..
czuję, że mi prolaktyna się ulewa a mój mąż nie pomaga
bo jeszcze się ciska i ma do mnie pretensje jakby to była moja wina
mówię mu idziemy do notariusza uśmiechaj się przytakuj
...ostatnie słowo będzie moje
Wiadomość wyedytowana przez autora 4 marca 2015, 11:43
Jestem oazą spokoju.Pierdolonym kurwa zajebiście wyciszonym kwiatem lotosu na zajebiście spokojnej tafli jebanego jeziora.Jestem wręcz jak jebany wagon pełen pierdolonych medytujących tybetańskich mnichów!
dzwoni wczoraj babka z banku i ładnie informuje, że kredyt wstrzymany bo...
brakuje znowu jakiegoś zaświadczenia!!! i w biku informacje rozjeżdzają się z tymi co mam na zaświadczeniach..wyjdę z siebie stanę obok!
Mało tego na wniosku do sądu agentka nieruchomości wpisała złą datę i trzeba zrobić sprostowanie..
nareszcie mieszkanko jest mojeeeeeeee:-)
teraz mogę spokojnie się rozmnażać
Nareszcie ten koszmar się skończył
Wiadomość wyedytowana przez autora 5 listopada 2013, 18:18
wiedziałam co się dzieje a teraz jedna wielka niewiadoma
przez 10 mscy człowiek tak się do tego przyzwyczaił, że teraz ta niewiedza jest jeszcze gorsza
boooooooosze i tak źle i tak niedobrze
szkoda, że ten cykl jest nieudany nie było kiedy a szkoda, bo mój mąż ma w grudniu urodziny i to byłby wymarzony prezent.. bo na moje listopadowe urodziny już nie zdążę
Dziecko – pierwsze stadium rozwoju Homo sapiens, małe, płaczące i nie do zniesienia. Nie ma zaznaczonych cech płciowych. W większej grupie krzyczą, drapią, skamlą i sikają; wówczas trzeba użyć siły, a wtedy następuje kulminacja ryków i krzyków. Jeden z najbardziej niechcianych produktów ubocznych. Sprzedawane na Allegro przez desperatów, kupowane na Allegro przez masochistów – przyszłych desperatów. Po kilkunastu latach życia dziecka, może ono wytworzyć kolejne dziecko i stać się desperatem.
Dzieci biorą się zwykle ze związku matki i bociana, tudzież z kapusty. Wierzą w św. Mikołaja i nie lubią szpinaku. O seksie wiedzą często więcej niż dorośli. Ostatnie badania mówią, że dzieci powstają przez nie seks a pączkowanie!
hm... może się jeszcze zastanowię
Wiadomość wyedytowana przez autora 7 listopada 2013, 13:37
1 rok – dziecko umie tylko płakać, co utrudnia komunikację.
2 lata – dziecko umie też domagać się różnych rzeczy, do tego potrafi chodzić i wejść wszędzie oraz śmieci twój pokój. Wychowywanie staje się horrorem.
3 lata – idzie do przedszkola. Ono i osoba wychowująca dostają kręćka.
4 lata – dziecko słucha poleceń. Da się przeżyć.
5 lat – dziecko zaczyna zadawać trudne pytania, np. skąd się wzięło (i nie wierzy, że z kapusty albo od bociana). Gdy mu odpowiemy na poprzednie pytanie, pyta, co to seks.
6 lat – zachowanie dziecka rokuje pozorną poprawę. Wówczas idzie ono do zerówki lub wcześniej do szkoły.
7 lat – dziecko idzie do szkoły. Ono i osoba wychowująca dostają jeszcze większego kręćka.
8 lat – przygotowywanie do pierwszej komunii. Siąść i płakać.
9 lat – dziecko nadal zadaje trudne pytania.
10 lat – czwarta klasa. Trzy razy więcej książek, trzy razy większy wydatek. Dziecko uczy się w szkole, skąd się wzięło, lecz większość dzieci już to wie.
11 lat – dziecko odkrywa istnienie telefonu. Rachunki wzrastają trzykrotnie.
12 lat – odkrycie środków komunikacji miejskiej oraz używek. Tłumaczymy dziecku skrupulatnie wszystko, co dotyczy środków antykoncepcyjnych, żeby sobie z czasem przyswoiło i w wieku 15 lat nie oświadczyło, że jest w ciąży. Szczególnie, jeśli jest płci męskiej.
13 lat – gimnazjum. Jeszcze więcej książek, jeszcze większy wydatek. Nasze dziecko zaczyna dojrzewać i osiąga wzrost mamusi.
14 lat – po powrocie do domu trzeba sprzątać po imprezie. Dziecko jest już większe od mamy, wobec czego ta jest coraz bardziej bezbronna.
15 lat – spraszanie do domu płci przeciwnej, albo nawet tej samej. Czasem także oświadcza, że jest w ciąży.
16 lat – wypady na całonocne imprezy, liceum/technikum/zawodówka, trochę spokoju.
17 lat – syn pokonuje już ojca na rękę (utrata najlepszego argumentu), córka odkrywa fascynujące właściwości tabletek antykoncepcyjnych odchudzających.
18 lat – dziecko jest już duże i powinno poradzić sobie w życiu samo. Jeśli sobie nie radzi, to po prostu jest głupie.
powyżej 18 lat – pomimo tego, że dziecko już jest dorosłe i tak do końca życia zostanie dzieckiem mamusi i tatusia. Choćby nie wiadomo jak dorośle by się zachowywało, nie powinno się dziwić z prezentów otrzymywanych na Dzień Dziecka (a to: lalka, a to samochodzik, a to słodki lizak).
dzisiaj 4 dzień jak mam zawroty głowy.. czasami podłoga mi ucieka
Bez względu na to czy siedzę czy leżę potrafi mi nieźle świat zawirować. ALbo stres wyłazi albo odezwał się kręgosłup. W każdym razie nie jest dobrze. Dzisiaj doszedł ból głowy z mdłościami.
wczoraj wieczorem pojawiła się plamka
dzisiaj już większe plamienie .. czyżby zbliżała się @? trochę za wcześnie! Ktoś sugerował zagnieżdżenie.. ale w tym cyklu było tylko raz i to dużo przed owu..no chyba, że była wczesna..
Tak czy inaczej jutro idę do lekarza. Niech coś poradzi, bo sypię się
Babina!
Wiadomość wyedytowana przez autora 12 listopada 2013, 13:37
Ale może to i dobrze ostatnie 2 tyg to była jakaś masakra i dla malucha nie byłaby wskazana..pełno pyłu, kurzu, smród farb..zmęczenie do granic możliwości
Wzięliśmy dwa tygodnie urlopu, żeby odświeżyć nowo zakupione mieszkanie i się przeprowadzić.. Decyzja robimy wszystko sami..
Po odebraniu kluczy okazało się, że podłoga skatowana więc trzeba cyklinować (wzięliśmy fachowca), ściany jakby ktoś do wiadra z tłuszczem i kurzem wrzucił granat błeeee
W trakcie mycia ścian okazało się, że niezły remont się szykuje..o nieeeee..
Pierwszy dzień poobklejaliśmy podłogi ..zeszło się cały dzień! A zakwasy .. maskara
Następny dzień – trzeba wstać a nie możemy nawet ręką ruszyć … no nic damy radę pomyliśmy ściany sufity trzeba czekać aż wyschnie
Kolejne dni gruntowanie ubytków i szpachlowanie..polerowanie.. sufit odpadł znowu gruntowanie szpachlowanie trzeba czekać aż wyschnie..polerka jedziemy z malowaniem….
Sufit odpadł …ooo nie znowu.. i od nowa grunto……itd.
Malujemy? Łup….. 3 raz w tym samym miejscu mojego męża myślałam, że szlag trafi..
dlaczego nam się to dzieje..
Wzięłam szpachle zachlastałam jak leci mówię jak się teraz nie przyjmie to malujemy jak jest
O dziwo poszło..malowanie... i tak zleciały dni niestety z tygodnia zrobiły się prawie dwa tyg a gdzie przeprowadzka pakowanie sprzątanie..
wszystko mnie bolało każdy mm ciała
W piątek pakowanko..mój mąż się załamał.. że nie zdążymy, że nie wie od czego zacząć że może przełóżmy na za tydzień 21.12 coooooooooooooo? A w życiu mówię pakuj po kolei auto zamówione koledzy do pomocy też najważniejsze, żeby zawieźć te ciężkie wielkie rzeczy resztę można osobówką.. no i poszło… w sobotę załadowaliśmy na pake kartony , wory walizki torby wypełniły sypialnie
Oooooooo mamo.. a gdzie co jest .. nie poopisywane..
Nie wiem skąd tyle we mnie siły chyba wizja spędzenia kolejnego tygodnia w tamtym mieszkaniu mnie napędzała..
W poniedziałek przyjechały meble do sypialni ale nie ma jak ich tam wstawić bo najpierw trzeba graty rozpakować.. więc stoi sobie ogromny materac w przedpokoju..
Na starym została szafa do przewiezienia (najpierw trzeba ją rozkręcić) ale to za tydzień..
Przydałby się jeszcze jeden tydz urlopu na odpoczynek, bo słaniam się na nogach.. nie sądziłam, że można zasypiać na stojąco..
Nareszcie na nowym.. jak zniknie ten pierdolnik będzie bajkowo..
Do świąt chcę się ogarnąć z rozpakowaniem.. bo 24,25 będzie owulka i zamierzam zdziałać nowego mieszkańca na nowym materacu w nowym domu
Nowe życie … myślę, że Bóg tak chciał ..wszystko w swoim czasie, po kolei
Gdzieś tam jest zapisany nasz los i co ma być to będzie. Wierzę mocno, że teraz będzie już tylko lepiej, że skończy się ten stres, nerwy. Zmiana otoczenia, cisza i spokój.
Czekam na ten
zaczynam spoglądam na wykres w gatki co tam się dzieje.. czekam z testem owu ... mam nadzieję, że tym razem wstrzelimy się w termin i że będzie okazja do
Wiadomość wyedytowana przez autora 17 grudnia 2013, 15:41
kciukam, że sie w takim razie uda :D
To nie ma teraz innego wyjścia- musi się udać i kropka. Zielona kropka oczywiście :)
inaczej nie widzę ;-)