X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki Czeskie życie, Czeskie sprawy
Dodaj do ulubionych
1 2 3 4

3 kwietnia, 11:58

Okropnie ciężko żyje się bez kawy z ekspresu. Ale w końcu na swoim. 🔥

Aktualny cykl lub pogoda dają mi teraz nieźle popalić, spałabym tylko i spała, ale nie mogę.
Wciąż dopieszczamy co możemy: a to szafę skręcamy, a to sprzątamy, a to gniazdka montujemy wciąż (zdjęcia poniżej z rozpierdzielem gniazdkowym) a to lecimy pralnie bo w koszu się już nie mieści a pralka dalej nie jest podłączona. 🙈
IMG-20230330-003653.jpg
IMG-20230403-114838.jpg
IMG-20230330-003738.jpg
IMG-20230330-003855.jpg
IMG-20230330-003904.jpg
IMG-20230330-003917.jpg
IMG-20230330-004007.jpg
IMG-20230330-004044.jpg
IMG-20230330-004051.jpg
IMG-20230330-004151.jpg







8 kwietnia, 19:25

14dpo, 35dc.

Plamienie, kawa z mlekiem. Wczoraj zaczątki plamienia (ale to jeszcze nie plamienie). Na testach widzę same omamy - nie do uchwycenia telefonem, nie ciemnieją. Chyba znowu za bardzo mi zależy i za bardzo się nakręciłam na ten cykl. Na pewno tak. I to stało się pewnie przez to że temperatura bardzo ładna od samej owu i miałam bardzo szybką owulację jak na mnie (21dc), poprzedzoną sensownym serduszkowaniem. No i bo w końcu na swoim, to jakoś tak człowiek narobił sobie znowu nadziei jak debil...

No nic. Wjechał drineczek. Czekam na 🦍. Jednak trochę mi smutno, nie będę się oszukiwać że spływa to po mnie jak po kaczce.

Święta spędzam u mamy. Klacz dalej nie urodziła. Jest już miesiąc po terminie. Czemu wyjechałam na święta zamiast pilnować konia? Sprawdzałam pH mleka przed wyjazdem, w ogóle nie zwiastuje porodu w przeciągu najbliższych kilku dni, srom dopiero się wydłużył. 🤷 Jak urodzi w święta to zostanę choinką.

Od przyszłego tygodnia mam wrócić do biura na 2 dni w tygodniu. Nie mam kompletnie na to finansów i ochoty... Muszę znaleźć dobry powód aby jednak być w biurze tylko 1 dzień w tygodniu.
Nie tak to wszystko miało być. Nie tak to miało się układać. Miałam albo mieć inną pracę (full zdalną i lepiej płatną), albo być w ciąży. Nie wyszło ani jedno, ani drugie do tej pory. :(

Dzisiaj śniły mi się bardzo nieprzyjemne sny, warto dodac że były brał w nich udział. Do tej pory siedzą mi w głowie, chociaż nie powinnam ich analizować - bo po co, psychika lubi czasami płatać figle. Ale jednak myślę nad nimi i otrząsa mnie, psychicznie czuję ogromny dyskomfort.

Chciałam życzyć Wam wszystkim wesołego jajka i smacznej choinki. 🐣😏

Wiadomość wyedytowana przez autora 8 kwietnia, 23:47

9 kwietnia, 16:14

1dc 7cs

Tak mało tych cyklów, a staramy się od lipca. Nic to, chyba się w końcu skracają (tfu tfu) do tych standardowych 35 dni. Oby. 🥺🤞🍀

Po północy skosiły mnie bóle menstruacyjne. Zasnęłam chociaż towarzystwo jeszcze siedziało. Jakbym tego nie zrobiła to i tak bym była zdechła, więc co za różnica.

Kupiliśmy dzisiaj ekspres automatyczny do kawy. W naszym nowym domu nie mamy a kapsułki to przy naszej ilości pitej kawy jest zbyt drogi interes. Taniej wychodzi... Ekspres. 4-krotnie.

Wiadomość wyedytowana przez autora 9 kwietnia, 16:15

16 kwietnia, 20:53

Część z Was pewnie wie, część nie, ale we wtorek oźrebiła mi się klacz.
Na świat przyszła mała, urocza klaczka maści siwej (siwieje z izabelowatej), bardzo delikatna, lekki wypłosz ale niesamowicie urocza i miziasta. 💕

Dostała na imię Panna Cotta, w skrócie Pańcia.
IMG-20230413-100912.jpg
IMG-20230412-181224.jpg

Niestety są też mniej przyjemne aspekty tej sytuacji. Aktualnie mam 4 konie i że względów głównie finansowych muszę się pozbyć dwóch. W tym momencie pada na Rudą, która niestety charakterem jest dość trudna a ja nie mam możliwości czasowych i poniekąd finansowych (trenerzy itd.) aby poświęcić jej tyle uwagi i pracy ile ona wymaga. Plus niestety nie donosiła ciąży.
No i młody, mój pierwszy zeszłoroczny źrebak. Jako ogier z cudownym charakterem, dobrym ruchem i możliwościami na pewno znajdzie dobry dom. 💕

Zostają z nami Pańcia - genetycznie ciekawy materiał do hodowli, oraz jej matka siwa, która dobrze zachodzi w ciążę, bezproblemowo się źrebi i jest cudowną matką. Oraz przekazuje naprawdę dobre cechy potomstwu.

W tym roku robimy przerwę. Chcemy zoperować czerniaka u siwej i skupić się troszkę na pracy - chciałabym w końcu coś pojeździć.

Mooooże jeśli ruda się nie sprzeda tak szybko jak zakładamy a finansowo zrobi się ok, to uda się rudą wysłać do kawalera.

22 kwietnia, 12:58

Od wtorku rozłożyła mnie kolejna choroba. Trzecia w przeciągu pół roku. Antybiotyki w ruch poszly.

Dwa dni niemal wyjęte z życia z wysoką gorączką, w dzień kiedy poczułam się lepiej odkryłam że doczepila się do mnie jakaś infekcja intymna a na ustach rośnie wielką opryszczka i tona wyprysków. Cudownie. W dodatku dzisiaj przez chrypę zwyczajnie zaniemówiłam. :)

Dzisiaj podejrzana temperatura, bo 36,6. Jeśli owulacja była tak wcześnie to cykl na starty, bo nie było mocy przerobowej jakkolwiek podziałać w chorobie a teraz nie ma możliwości bo wszyscy wiemy jak cudownie się 💕 z infekcją.
W dodatku zaraziłam męża choróbskiem. 😖

10 maja, 16:23

Napisałam dzisiaj tutaj całkiem sporo i mi to wszystko zniknęło bo strona się sama "cofnęła" na telefonie... W związku z tym teraz będzie krótko i węzłowato.

Wypalam się za mocno tym wszystkim. Nie tym, że starania trwają dłużej niż myślałam że będą lub tym że jeszcze potrwają.

Wypalam się niewiedzą. Po prostu.
Nie mam siły na pełnych obrotach obserwować się przez dwa miesiące w oczekiwaniu na owulację (bo a nuż może jednak nie będzie 48 dnia cyklu a znowu 21), nie mam też na to ochoty. Tak samo nie mam ochoty i siły na to, aby kochać się przez bite dwa miesiące co 2 dni. Różnie bywa w związku i życiu, wiecie o tym doskonale.

Zaczynam myśleć że może jednak nie warto. Że skoro przez te x lat bez zabezpieczenia się nie udało, to teraz to całe moje wypalanie się jest na darmo, bo nic nie osiągnę na swoim naturalnym "niewiadomokiedy". A jak wiecie stymulować bez procedury IVF mnie nie będą, bo wyniki męża są złe.
Może trzeba odpuścić sikanie na owulaki, wsadzanie sobie codziennie rano termometru, grzebanie przy szyjce (która ostatnie dni jeździ jak chce), wyciąganie śluzu na palcach i uporczywe macanie cycków. Może trzeba siedzieć grzecznie na tyłku i odkładać grube pieniążki na konkretną pomoc w klinice przez rok minimum.

25 maja, 10:01

U mnie to powinno być w objawach coś takiego jak "trądzik" i "turbotrądzik". 😅 Bo jednak stopień nasilenia tego dziadostwa też zależy od układu planet, aktywności wulkanicznej i zmian hormonalnych w trakcie cyklu.

47 dzień cyklu. Nie wiem co się dzieje. Ostatni tydzień temperatury były w okolicy 36,6 i uznałam że jestem po owulacji (zwłaszcza że mój ostatni pasek owulacyjny był ciemniejszy niż zwykle), teraz trzeci dzień znowu spadły. Objawy... To jeden wielki miks wszystkiego.

Nie chcę mi się jechać nigdzie do ginekologa sprawdzać co tam w trawie piszczy i znowu świecić oczami że mam taki a nie inny dzień cyklu, tłumaczyć się, nie bardzo mam nawet kiedy. Skoro nie mam owulaków to ich nie robię. Czuję się całkiem dobrze z tym częściowym odpuszczeniem. Została jedynie temperatura i czasem sobie poobserwuje szyjkę i śluz.

Forum zupełnie odpuściłam, nie potrafię aktualnie w swojej sytuacji wspierać kobiet które zwyczajnie wiedzą co się u nich dzieje w cyklu.

Walczę wciąż o smukłą i wysportowaną sylwetkę, zobaczymy na jak długo będę miała te chęci. 😁 Oby jak najdłużej.

1 czerwca, 19:00

54 dzień cyklu. Temperatura? Szoruje po dnie, ostatnie dwa tygodnie na jeden dzień sobie skakała w okolice 36,6. Wcześniej miałam tydzień wyższych temperatur.
Myślałam że może była wczoraj owu, bo śluz ładny, no ale nie.
Z plusów? Od miesiąca się gzimy regularnie. Z minusów? Nie umiem zrobić wtedy dobrego nastroju a bardzo chce. 🤪😆 Z reguły kończy się na wesoło, chociaż tyle.
Potrzebuje trochę dłuższego zajęcia się sobą, jutro miejmy nadzieję się uda.

Postanowiłam że jeśli do 60 dnia cyklu nie nadejdzie owulacja, to zwyczajnie zacznę brać zachomikowana z innego cyklu luteinę. I tak wyjdzie mi około 75 dni straty w tym bezowulacujnym cyklu zanim przyjdzie krwawienie i rozpoczniemy, miejmy nadzieję, nową szansę i nowe nadzieje.

Wykres mam ukryty, nie ma co tam oglądać.

Ze sportem jakoś idzie, już dwa razy dycha przebiegnięta, dzisiaj planuje znowu. No i wróciłam w siodło. Na koniu - świeżynce rudej. Zanim się sprzeda to chcemy trochę ją podszkolić, może więcej chętnych będzie na konia na którym można już jeździć. A i wartość trochę podskoczy.

2 czerwca, 15:48

Jedna z najprzyjemniejszych chwil mojej zwykłej codzienności to wieczorny bieg podczas ciepłego zmroku, kiedy otula mnie zewsząd zapach suszonego na łąkach siana a w słuchawkach na pełnej głośności leci audiobook Sagi o Ludziach Lodu.

Urzekła mnie ta wczorajsza chwila i dodała sił. Tak ogólnie, do życia. Oraz chwilowo: do biegu. :)
1 2 3 4