Trzecie, które miałam nadzieję spędzić w innym składzie i trzecie które spędzam w takim samym składzie. Jeśli chodzi o naszą najbliższą rodzinę oczywiście.
Miało być inaczej. Pod choinką miały leżeć ostatnie elementy wyprawki a może i nawet pierwsze prezenty dla naszego dziecka. Nie leżą. Nie ma dziecka. Nie ma brzucha. Nie ma ciąży poza spożywczą. Mama walczy ponownie z rakiem... Jak 4 lata temu... Bardzo się cieszę że mamy chociaż siebie z mężem. I razem idziemy przez ten ciężki czas...
Nachodzi mnie czasem taka refleksja, pewnie jak każdego... Czy jakbym zaczęła starać się wcześniej, go byłoby inaczej? Nikt mi na to nie odpowie, czasu nie cofnę. Wiem, że wcześniej wolelibyśmy (!) nie. Brak umowy na stałe, pomieszkiwanie w pokoju u teściów... To nie byłby dobry czas. Wpadka się nie zdarzyła (mityczne to słowo jest dla mnie), więc nie ma co roztrząsać.
Czekam na testowanie. 13 dpo wypada w Sylwestra. Po zobaczeniu bieli oczywiście, sprawdzę wyniki kariotypu męża. Może już dojdą. Będą albo pocieszeniem albo ostatecznym dobiciem leżącego.
Zrobiłam sobie badania 2dpo. Pewnie zaktualizuję za chwilę pierwszy wpis w pamiętniku. Na razie wyniki wygląda następująco. Prolaktyną się nie przejmuję, była w pakiecie, ja miałam dużo stresu w pracy wtedy plus dzień przed piłam drinki.
Chciałam wykonać badania 7dpo, ale moje 7dpo wypada idealnie dzisiaj. Wczoraj miałam nieczynne punkty Diagnostyki w mieście i w pobliskich miejscowościach. Trudno.
TSH - 1,87µIU/ml
FSH - 6,2 mIU/ml
LH - 6,8 mIU/ml
E2 - 37 pg/ml
Prolaktyna - 24,1 ng/ml
DHEA-SO4 - 242,00 µg/dl
Testosteron - 39,20 ng/dl
SHBG - 77,90 nmol/l
15.01.2024r. o 9:35 wizyta kwalifikacyjna do in vitro w invimed. Luty, w którym był PTP będzie cyklem mam nadzieję stymulacyjnym. 🍀
Wiadomość wyedytowana przez autora 25 grudnia 2024, 22:51
W roku 2024:
miałam 10 cykli menstruacyjnych
8 cykli było owulacyjnych
8 razy byłam stymulowana letrozolem
8 razy robiłam zastrzyk ovitrrelle/eutrig
24 razy byłam na monitoringu owulacji
wykonałam łącznie z 55 testów ciążowych 🤡
1 raz zaszłam w ciążę
1 raz poroniłam 2 zarodki
6 miesięcy/cyklów teoretycznego "trybu ciąża" zostało zakończone totalną bielą
2 razy byłam w szpitalu
1 raz pokonałam raka szyjki macicy
30 razy byłam kłuta w żyłę
32 razy robiłam zastrzyki z heparyny
wykupiłam 12 opakowań glucophage xr 1000
wykupiłam 8 paczek luteiny 200mg po 30 tabletek
1000 łez wylałam
przeżyłam niezliczoną ilość załamań
żyję 1 niewyraźnie tlącą się nadzieją na przyszły rok
mam 0 wiary na powodzenie
Bardzo Wam dziękuję za wszystkie słowa wsparcia jakie dostaję. Może nie zawsze odpowiadam pod wpisami w komentarzach, bo nie zawsze widzę taki komentarz odpowiednio wcześnie, ale jak już widzę to czytam. I zawsze przywołuje to pozytywne emocje.
Co u mnie?
Mamy 17.01.2025r.
Postanowiłam, że czas najwyższy przestać się nad sobą użalać. Przestać zadręczać głowę rozpaczą po utraconej ciąży i przestać obwiniać wszystko i wszystkich za swoją bezdzietność oraz niepłodność, a już najbardziej siebie samą. BASTA.
To było pierwsze kliknięcie w mojej głowie. Pewne trybiki przeskoczyły na powrót na swoje miejsca.
Przecież hej? Jestem w szczęśliwym małżeństwie. Niepłodność tylko umocniła nasz związek. O wiele bardziej o siebie dbamy a mąż chce abym czuła się bezpiecznie. Mamy piękny i dość duży dom (jeszcze wykańczamy!), na który nas mniej lub bardziej stać, ale STAĆ! Nie mamy problemów z płynnością finansową. Może nie stać nas aktualnie na wyjazdy na Seszele czy zakup używanego auta kilkuletniego, bo jeszcze ładujemy wszystko w domek, ale stać nas na wykończenie tego domu. Na meble, jakie chcemy, na drzwi jakie chcemy, na telewizor jaki chcemy. Żyjemy bez poczucia utraty gruntu pod nogami. Jest dobrze. Mamy wspaniałe rodziny i przyjaciół. Mama wygrywa kolejną walkę, tato wytrwale szuka pracy, z teściami żyjemy w zgodzie i dobrych relacjach, nasze rodzeństwo jest dla nas bardzo ważne. Dziadkowie, którzy żyją, cieszą się zdrowiem o tyle o ile - tzn stabilnie.
Mamy plany i marzenia, w których głównym priorytetem nie jest już dziecko. Może to pierdoła i głupota, ale pierwszy raz od 5 lat jedziemy na dłuższy wyjazd na narty. Chodzę podekscytowana cały czas i co rusz oglądam rolki czy filmiki dotyczące szusowanka. Radość mnie rozpiera i chęć doskonalenia swojej miernej techniki, w końcu trzeba dobrze wejść na krawędź!
Wyszkuję już kolejnych miejscówek na wypady: Soelden, Dachstein, Dolomity (nie wiem gdzie dokładnie, ale trzeba się wybrać!), kolejny raz Mayrhofen bo kochamy, czy na krótsze wypady Cerna Hora po stronie Czeskiej, ewentualnie Szpindlerowy. Przeglądam sprzęt, myślę co by tu kupić i kiedy i przebieram nóżkami!
To wszystko wystarczyło, aby moje podejście do tego, jak wygląda moje życie diametralnie się zmieniło. Jest dobrze. Zamierzam z niego korzystać w taki sposób, skoro nie mogę realizować się jako mama. I to też jest w porządku. Cieszę się z miejsca, w jakim jestem. Cieszę się z odzyskanej stabilności psychicznej. Chociaż nie będę ukrywać, że było ciężko, a depresja jeszcze we mnie gdzieś siedzi i próbuje drapać pazurami.
Mam też bardzo, bardzo ważną informację.
Zakwalifikowaliśmy się do Programu Ministerstwa Zdrowia! Zaczynamy IVF w Invimed! 🎉🎉🎉
Odbyliśmy już prawie wszystkie wymagane badania, poza MSOME które będzie badane 21.01.
Kolejna wizyta odbędzie się 28.01 z wynikami badań i wtedy ustalimy plan leczenia.
To też będzie mój 13dpo... Miałam w tym cyklu 3 pęcherzyki, owulacja wystąpiła w dzień kwalifikacji i badań nasienia (oraz chyba dzień później?). Podziałane było dwa dni przed i dzień po. Co z tego wyniknie to się okaże. Jak dla mnie nie musi nic.
Trochę z naszych badań:
*wirusówki ok
*mam przeciwciała IgG na CMV, toxo i różyczkę
*moje AMH spadło do 5,89 z 10,17 w przeciągu dwóch lat! Jajniki chyba się ogarnęły i zmniejszają swoje PCOS
*stopień czystości pochwy to II
*czekamy na MUCHa, na pewno nie mam chlamydii
A teraz jedno z ważniejszych badań. Nasienie męża. Pozwolę sobie przypomnieć, jak to wyglądało?
kontrola 24.10.2023r.
✔️objętość próbki: 5,1ml
✔️liczba plemników ogólna: 121,99mln (min. 36mln)
✔️liczba plemników na 1ml: 23,92mln (min. 16mln)
✔️ruch postępowy: 76% (min. 32%)
✔️ żywotność: 88% (min. 56%)
✔️morfologia: 7% (min. 4%)
✔️IgA 2% (>10%)
✔️IgB 0% (>10%)
❌HBA 49%
✔️Fragmentacja 11%
A jak to wygląda teraz, zważywszy na to, że mąż o siebie nie dbał za bardzo przed Nowym Rokiem a suple bierze od miesiąca?
✔️objętość próbki: 4,0ml
✔️liczba plemników ogólna: 51mln (min. 36mln)
❌liczba plemników na 1ml: 12,75 (min. 16mln)
✔️ruch postępowy: 35,01% (min. 32%)
✔️ żywotność: 76% (min. 56%)
✔️morfologia: 7% (min. 4%)
📈HBA 70,5% 🎉
Pogorszyły się jak widać, ale nie na tyle, żeby bolało mnie to w serce. Do IVF w zupełności wystarczą te parametry, które są zwyczajnie dobre (poza koncentracją na 1ml). Zakładam, że dalsze branie supli jeszcze bardziej wykoksuje nasienie i jest szansa, że za miesiąc te wszystkie parametry po prostu będą w normach i jeszcze wyżej.
Jestem zadowolona.
PS Na narty jedziemy około tydzień po punkcji, wszystko zostało idealnie wyliczone. 😂
Wiadomość wyedytowana przez autora 18 stycznia, 21:01
Z wymazów z szyjki ponoć zlecana była tylko chlamydia, nie potwierdzę, nie zaprzeczę. Tak mówili to tak będzie. Jak coś to się dorobi.
I mamy wyniki MSOME. Błyskawicznie.
Ale tu nie jest kolorowo. Niemniej... Nie ma aż tak wielkiego dramatu. Chyba. Coś się da z tego ukręcić.
Plemniki I stopnia - 0%
Plemniki II stopnia - 1%
Plemniki III stopnia - 27%
Plemniki IV stopnia - 72%
Czuję w kościach, że bez wątpliwości wrzucą nas w IMSI. Pytanie, czy będzie to czyste IMSI, czy jednak wrzucą nas jeszcze w selekcję plemników pod HBA i FAMSI? Zobaczymy 28.01.2025r.
Trzymam kciuki za prawidłowy kariotyp męża, ale pamiętaj, że zły kariotyp to też nie wyrok. Ściskam!