Zapisz się i otrzymuj powiadomienia o
zniżkach, promocjach i najnowszych ciekawostkach ze świata! Jeśli interesują
Cię tematy związane z płodnością, ciążą, macierzyństwem - wysyłamy tylko
to, co sami chcielibyśmy otrzymać:)
Właśnie zmieniłam tytuł pamiętnika,bo chyba za dużo faktów sobie zaczynam wkręcać.Jestem przerażona faktem,że oglądam test ciążowy po godzinie od wykonania go i dostrzegam kreskę,której nie ma.I to wcale nie jest prima aprilis:))Dodam,że tej kreski w rzeczywistosci naprawdę nie ma.
Zbliża się miesiączka,zaczynam plamić.Jestem zła na cały świat.Do tego ni jak nie wykorzystam zbliżającego się cyklu:(Mieszkanie wysprzątane przedświątecznie ale nawet to nie poprawiło nastroju.Ahhhhh……….
Zaczynam 3 cykl na ovu.To będzie niestety cykl bez starań(brak partnera przez najbliższe 2 cykle).Dwa pierwsze na ovu bezowocne.Pod koniec maja wyjeżdzam z córką,przyjaciółką i jej synkiem do Grecji na 10 dni.Gdy wrócimy T będzie juz w domu:)Dzięki ovu sprawdziłam,że wracam w 8dc i za parę dni……Zrobie po świętach,jutro lub pojutrze kilka badań hormonalnych.Moja ginekolog widzi ładne owulacje,ładne endometrium a skutki takie że @ mnie nawiedza.Dla własnego spokoju muszę sprawdzić kilka parametrów.
Nie było mnie dawno na ovu.Na bieżąco śledzę Wasze wpisy ale sama nie mam czego dodać.Rozpoczął się u mnie kolejny cykl bez starań ale następny juz taki nie będzie:).Pod koniec miesiąca wybieram się na wakacje:).Po naszym powrocie T będzie już w domu.Będę jednak w 13-14 dc.Może być już ciut za późno na powodzenie.Może troszkę uda mi się opóźnić najbliższą miesiączkę duphastonem ale za bardzo na to nie liczę.Zastanawiam się czy nie spróbować od razu cyklu z clo.w nastepny pn chcę podejść do swojej gin i pogadać.
Wiadomość wyedytowana przez autora 3 grudnia 2015, 08:20
Cześć dziewczyny.Znowu zaczął się u mnie okres starań.W poprzednim miesiącu trochę przegapiłam owulację tzn.T wrócił na początku czerwca a mnie nie było w domu:(Po naszym powrocie było już ciut za późno na powodzenie w staraniach.Poza tym w ogóle nie odczuwałam owulacji w tamtym cyklu.Bardzo nie lubię latac,pewnie stres zrobił swoje.W tym cyklu zakupiłam testy owulacyjne,wczorajszy był pozytywny.Od 16 dc zacznę łykać progesteron.Jeżeli w tym miesiącu się nie uda,zostaje tylko jeden cykl i T znowu wyjeżdża.Chyba wezmę jakieś wspomagacze do kolejnego cyklu jeśli w tym się nie uda.
Wiadomość wyedytowana przez autora 3 grudnia 2015, 08:22
Kochana, clo zaczęłam brać 3 dc, po 1 tabletce, do 7 dc. Potem Pregnyl na wszelki wypadek i luteina. Trzymam kciuki za ciebie. Aha, cykl na clo chyba najlepiej znosiłam.
Postanowiłam,że od dzisiaj będę częściej coś notować w pamiętniku.codziennie wertuję Wasze wpisy,czytam wszystko ale samej jakoś nie idzie mi pisanie.Tak więc ostatni miesiąc starań bezowocnie.Podczas nieobecności T praktycznie przebadałam się na wylot u mojej gin,dodatkowo szczegółowe badania krwi.w każdym monitorowanym cyklu była owulacja,w krwi bez żadnych odstępstw.hormony ok,amh ok.Został mam ostatni cykl i znowu 2,5 miesiaca przerwy.I szok.T udał się 3 dni temu na badania nasienia.byłam przekonana że jeśli mamy problem to jest on związany ze mną/z moim wiekiem.a tu szok.Mimo,że mamy już córkę jego badanie wyszło tragicznie.nie jest to ocena lekarza,na taką trzeba poczekać do piątku 24.07 ale wyniki są beznadziejne.T podłamany.W poniedziałek idzie na powtórne badanie.Wiem,że to za mały odstęp czasu ale myślimy że może abstynencja seksualna była za krótka(2,5 doby) a do tego 4 doby wcześniej mega zakrapiana impreza z kolegami,ciepły prysznic przed badaniem……Z takimi wynikami jakie otrzymaliśmy to na pewno nie mogliśmy "stworzyć" naszej córki 8 lat temu:).jeżeli te 3 czynniki,które wymieniłam powyżej nie wpłyneły na wynik badania to będziemy mieć poważny problem.Sama nie wiem co o tym wszystkim mysleć.T 2,5 miesiąca temu miał zapalenie pecherza,może są jakieś bakterie,które trzeba wyeliminować.W poniedziałek zrobi badanie z posiewem,zobaczymy.Chciałam w tym cyklu zadziałać z clo.Z jednej strony z takimi wynikami to clo na moją owulację,która i tak za zwyczaj występuje to idiotyzm.Z drugiej strony tabletkę powinnam zażyć dzisiaj a mam nadzieję że w poniedziałek te cholerne wyniki okażą się lepsze.Chyba pójdę na żywioł i spróbuję z tym clo.W piątek 24.07 mamy wizytę u spr=ecjalisty od niepłodności,to będzie 12 dc więcjezeli bedzie ładny pęcherzyk to może dać mi zastrzyk na peknięcie i może…….Ależ to wszystko jest skomplikowane.Sama już nie wiem co robić.Jedno co mogę sobie zarzucić na ten moment to zwlekanie z drugą ciążą do 39 roku życia.Nie powinno się tak igrać z naturą.Teraz na wszystko jest tak mało czasu:(((((((((
a więc poszły konie po betonie.wzięłam pół tabletki clo.co ma być to będzie.mam wielką nadzieję,że w poniedziałek wyniki nasienia okażą się lepsze.że będzie sens w tym clo.
Zrobiłam przed chwilą najdłuższy wpis jaki kiedykolwiek udało mi się stworzyć do pamiętnika.Wylałam wszystkie swoje myśli,obawy….i wszystko się skasowało.Szok.
A więc napisałam że w lipcowym cyklu zażywałam clo.W piątej dobie dostałam bóli brzucha,pachwin.Myślałam,ze to od dojrzewających pęcherzyków.Ból przerodził się w ból nie do wytrzymania i okazało się że to kamica nerkowa.Schodziły mi dwa kamienie(nie wiem czy w ogóle całkowicie wyszły).Szpital,kroplówki,masa tabletek przeciw bólowych i antybiotyk na zapalenie pęcherza.z plusów tej sytuacji to tylko to że dobrze iż nie byłam w ciąży.Nie wiem co by było z uśmierzeniem tego bólu gdybym nie mogła zażyć tych mocnych srodków.
Po tej całej sytuacji pomyslałam żeby może odpuścić już starania,że moze to za późno ale jak czytam Wasze pamiętniki i to wszystko z jak walczycie to myślę sobie jaka jestem słaba.Wszystko od razu rozkłada mnie na łopatki.Jestem bardzo zachowawcza w życiu,decyzje podejmuję 1000 razy analizując wszystko i wiele przez tą zyciową ostroznośc mnie omija.To jest mecząca cecha charakteru.Podziwiam niektóre z was z jakim spokojem podchodzicie do sytuacji w których ja byłabym już emocjonalnie rozłożona na łopatki.Stwierdzam ze ovu to skarbnica.Czytając was robie krok do przodu.Krok w mojej zachowawczosci i ostrożności.Bardzo bym chciała mieć w sobie wiecej odwagi do podejmowania wyzwań w życiu.
Mężczyzna po 2,5 pobycie na statku powrócił.Teraz czekam na miesiączkę,w międzyczasie T wykona ponowne badania nasienia.Bardzo jestem ciekawa czy po prawie 3 miesięcznym okresie suplementacji coś się poprawiło.Może w najbliższy piątek będziemy coś wiedzieli.To będą ostatnie cykle przed moimi 40 urodzinami:).T pozostaje w domu do stycznia.Mamy 3 cykle starań.Zobaczymy co z tego w ogóle wyjdzie.Jednego dnia jestem pełna entuzjazmu i chęci,nastepnego obaw i tak w kółko.u mnie wszystko jak w kalejdoskopie:)
A więc sporo się u nas wydarzyło.Badania nasienia po suplementacji trochę lepsze ale tylko ciut,tak że mogą być do inseminacji.3 mln plemników na ml.Ilość wzrosła nieznacznie ale żywotność i jakość duża poprawa.Co ciekawe badanie wykonane kilka dni później ale z oddaniem nasienia w domu i dostarczeniem do laboratorium dużo lepiej.7,5 mln/ml.Może oddawanie nasienia w laboratorium i stres z tym związany psuje parametry?
Tak więc siłą rozpędu podeszliśmy do IUI.Pierwsza wizyta w Gamecie w 3dc,wszystko ok zalecenie clo,10 dc monitoring.Miałam brać clo po jednej tabletce dziennie.biorąc pod uwagę,że owulacja występuje u mnie regularnie w prawie każdym cyklu postanowiłam zażywać tylko po pół tabletki.W 10 dc pęcherzyk miał 24 mm.Dostałam zastrzyk na pęknięcie o godz 19 a następnego dnia o godz 12 inseminacja.Pęcherzyk miał 26 mm i podczas IUI nie był pęknięty.Dzisiaj w 15 dc miałam kolejną wizytę.Endometrium 18 mm,pęcherzyk pękł,owulacja na pewno była.Bardzo dziwnie czuję się po tym zastrzyku na pęknięcie pęcherzyka.Zawiera on w sobie hormon ciążowy.Mdli mnie od wczoraj,odbija mi się,boli podbrzusze.Czuję się zupełnie tak samo jak w pierwszej ciąży.nie jest to niestety wynikiem ciąży tylko tego hormonu,który został mi podany.Wczoraj i dzisiaj zrobiłam test ciążowy,z ciekawości czy potwierdzi ten hormon.Testy pozytywne:)Śmiesznie wykonywac test ciążowy,widzieć dwie kreski i wiedzieć że to nie ciąża.Wiarygodny test mogę wykonać w następną niedzielę.
Przeczytałam Twój pamiętnik. :) Ja będę testować w przyszłą sobotę, więc właściwie w tym samym czasie. Powodzenia! Życzę Ci najpiękniejszego prezentu gwiazdkowego.
Wczoraj był przedziwny dzień.Jeżeli okaże się,że jestem w ciąży to na 100% był to dzień implantacji.Jeżeli przyjdzie miesiączka to chyba był to dzień największego stężenia hormonu ciążowego z zastrzyku.Popołudniu było mi strasznie zimno.Wróciłąm do domu i położyłam się pod kocem.To były dreszcze nie do opanowania.Bolało mnie dokładnie całe ciało,ramiona,nogi a najbardziej brzuch.Czułam się jakby mi go ktoś skopał.Bałam się dotknąć podbrzusze.Zmierzyłam temperaturę,37,7.O godz 21 czułam się tak beznadziejnie,że aż wzięłam apap.Ledwo wstałam żeby pomóc córce w kąpieli.Dzisiaj rano temperatury brak i dolegliwości odeszły.Czuję troszkę brzuch i sutki.Nie pamiętam żebym kiedykolwiek w zyciu miała takie samopoczucie.Chyba że mój orgamizm walczył wczoraj z jakąś infekcją i wyszłam z tego obronną ręką:)Także w pierwszej ciązy nie przypominam sobie takich atrakcji.Na pewno nie wytrzymam z tym testowaniem do kolejnej niedzieli,myślę że czwartek to ekstremum ekstremalne:).Trzymam kciuki za siebie i wszystkie listopadowo-grudniowe staraczki:))miłego dnia.
mi tez jest dzisiaj zimno i nic nie pomaga :( nawet na maxa odkręcony kaloryfer. A że w pracy jestem to pod koc się niestety nie położę :P ja dzisiaj 32 dc ale nie wiem czy testować... boje się. w sobotę mam wizytę u gina, może dotrwam.
Wszystko już jasne z moim samopoczuciem z przedwczoraj.Dzisiaj w nocy zaczęły mi się problemy żołądkowe(rozwolnienie).Wczoraj czułam się ok do wieczora.Wieczorem znowu było mi mega zimno.Zasnęłam przed 22 i spałam półsnem,w którym odczuwałam dyskomfort samopoczucia do 1 w nocy.Obudziłam się wymęczona,spragniona i z brzuchem w którym się wszystko przelewało.Skończyłam w toalecie.Dzisiaj rano znowu.Tydzień temu córka miała grypę żołądkową(pół klasy u niej doswiadczyło tej przypadłości).Niestety załapałam od niej.Także odwołuję podejrzenia implantacji i oświadczam,że po prostu dopadł mnie wirus.Jak to wszystko można interpretować pod własne potrzeby:).Wczoraj znowu zrobiłam test ciążowy(tej samej firmy) żeby zobaczyć czy hormon z zastrzyku się utrzymuje.To był 6 dzień po podaniu.Test wyszedł pozytywny a kreska trochę ciemniejsza niż dzień wcześniej więc pierwsza moja myśl:pewnie hormon narasta.Po chwili dotarło do mnie,że po prostu mogłam mniej wypić niż dzień wcześniej przed testem(testy robię popołudniu) i stąd ta różnica.Na tą chwilę nie czuję się w ogóle ciążowo.Dzisiaj jest mój 17 dc,7 dzień po zastrzyku i 6 dzień po IUI.W pierwszej ciąży zrobiłam test bardzo szybko po stosunku,w którym doszło do zapłodnienia.To był 7 lub 8 dzień i żółty płytkowy bobotest wskazał II kreski.Do dziś pamiętam widok tego testu na parapecie w sypialni:)).Miłego dnia.
Tak ku zapamiętaniu:).W sobotę miałam mega dzień.Chyba stężenie progesteronu po ovitrelle było największe.Trzykrotnie zemdliło mnie w pracy od zapachów.Nawet na zapach popcornu w kinie reagowałam odruchem wymiotnym.spacer po galerii handlowej z przyjaciółką okazał się totalnym niewypałem:byłam tak zadżumiona że nie potrafiłam skupić się na najmniejszym detalu.Biegunki ciąg dalszy.Wydaje mi się,że ten roztrój żołądka nie jest spowodowany wirusem tylko mega wysokim progesteronem po mocnej owulacji i ovitrelle.To był 8 dzień po zastrzyku,7 po IUI-test ciążowy jasna kreska.Niedziela:rano w miarę ok,uderzenia gorąca,w południe kołatanie serca.Myślę,że schodzą ze mnie hormony drugiej fazy cyklu.Od popołudnia samopoczucie jak nowo narodzona.Zero żadnych progesteronowych objawów.Test ciążowy "delikatnie"pozytywny.9 dzień po zastrzyku,8 po IUI.Dzisiaj w nocy miałam mdłości,żołądek nadal nie jest idealny.Temperatura zdecydowanie niższa niż w ubiegłym tygodniu(nie mierzę o stałej porze).Dzisiaj 10 dzień po ovitrelle i 9 po IUI,książkowo ostatnia doba na obecność hcg po zastrzyku.Test ciążowy bardzo bardzo delikatnie pozytywny.Znam swój organizm na wylot,czuję że za niecały tydzień nadejdzie @.Jeśli byłaby ciut wcześniej (owulacja była wcześniej) mamy szansę załapać się w grudniu na IUI.Tak więc moge już chyba stwierdzić,że 1 IUI niestety nie udane.Może świąteczny cykl będzie szczęśliwy:)
Wiadomość wyedytowana przez autora 7 grudnia 2015, 09:45
Mam chęć napisać "Jeszcze nic straconego", bo tak jest. Ale jestem tak jak Ty w podobnym miejscu cyklu i objawów. Też czuję nadciągającą @. Też mam nadzieję, że @ nadciągnie najpóźniej w piątek, bo jeśli przylezie później nie zdążymy zrobić 2IUI do Świąt. Mimo to, trzymam kciuki, żeby Twoje przeczucia, co do 1IUI były błędne. A co! :)
Dzisiaj 7-8 dpo wedle zalecenia gin sprawdziłam progesteron.Wynik 68,38 nmol/l.Skoro byłam już w laboratorium,na pobieraniu pomyślałam może by tak pierwszy raz sprawdzić betę.Myśl stała się czynem.Beta 1,14.To moja pierwsza beta z krwi w zyciu(za wyjątkiem bety którą robiłam będąc już w poprzedniej ciąży).Mam chyba wysoki progesteron i stąd te wszyskie ciążowe dolegliwości.
Wiadomość wyedytowana przez autora 8 grudnia 2015, 00:05
Bardzo wysoki progesteron. U mnie 7dpo zwykle wychodził na poziomie 10, przy cyklach owulacyjnych. A beta, to przypadkiem nie wskazuje na wczesną ciążę?
Progesteron podają w wartościach nmol/l i ng/ml.Moje 68,38 nmol/l odpowiada 21,5 ng/ml.U Ciebie może jest jednostka ng/ml,chyba jest ona częściej stosowana.Norma w moim laboratorium dla fazy lutealnej to 5,3-80 więc to jakaś gurna granica.Przeczytałam,że hcg od 1 może świadczyć o momencie zagnieżdżania ale czytałam sporo postów o hcg 3 i miesiączce a u mnie dodatkowo ten wynik może być skutkiem podania ovitrelle.Pomyślałam,że jesli bedę miała jakieś wątpliwości co do mojego cyklu to przed weekenem udam się znowu na badanie i wszystko bedzie jasne
Czuję się jakby okres lada chwila miał się pojawić.Myślę,że może być nawet wcześniej niż planowo.Gdyby @ nadeszła w sobotę uda mam się 2 IUI w grudniu jeśli później to nic z tego.Skoro ma być to niech przyłazi wcześniej i spada na ryj.
Wiadomość wyedytowana przez autora 11 grudnia 2015, 23:02
Dzięki za info w sprawie CLO. Chyba w takim razie też będę brała po pół tabletki, bo ja też zawsze mam owulację i zawsze jest bardzo wcześnie - między 9 a 12 dc. Kiedy powtarzasz betę? :)
robiłam test dzisiaj rano.jego biel bije po oczach.Czuję 2 za plecami.mam pewne objawy po których pojawia się franca.ta moja ciut podwyższona beta wynikała z ovitrelle.nie jestem lekarzem ale myślę że ta połówka clo będzie optymalna,przynajmniej na pewno się nie przestymulujesz.jezeli bedzie za mało w kolejnym cyklu możesz brać całą
24dc
13 dni po IUI
Dzisiaj rano zrobiłam test ciążowy.Bez żadnej nadziei,chyba dla całkowitego potwierdzenia porażki.Podchodząc do IUI ma się przeświadczenie,że to taki wyjątkowo skuteczny "stosunek".Statystyki obiecują tylko 15% ale przecież mamy odpowiedni dc,wyselekcjonowane,uzdatnione nasienie zapodane dogłębnie.Nasz rozum z 15-u % wyolbrzymia to do co najmniej 80.Mówię oczywiście za siebie ale na pewno nie jedna z Was,która doświadczyła IUI miała podobne odczucia.Trzy dni po czułam się prawie jak w ciąży,miałam nawet urojoną implantację,która okazała się grypą żołądkową.
Dzisiejszy poranny test ciążowy nie pozostawia cienia złudzeń.Niewiadoma jest tylko jedna:kiedy nadejdzie @?Jeżeli uda się do niedzieli mamy nikłą szansę na 2IUI w grudniu.24 byłby 12 dc i można byłoby chyba wykonać IUI.Jeżeli będzie później nic się już nie da zrobić w magicznym grudniu.Możemy tylko liczyć na własne siły i szczodrość natury.Chyba już przestałam się łudzić i wiem,że taki cykl skazany będzie na niepowodzenie.W styczniu także może nam się nie udać.T ma kurs w Norwegii(nie widamo jeszcze w jakim terminie,pewnie w okolicach owulacji) i wyjazd na statek na 2,5 miesiąca.Tak więc sytuacja nie wygląda za różowo.
Myślę sobie,żeby w kwietniu podejść do in vitro.Pierwszy raz w życiu o tym myślę.Prawda jest taka:nie mamy czasu na starania w nieskończoność(mój wiek,słabe nasienie,tryb pracy T).Chyba pora zacząć na poważnie rozważać a nawet planować in vitro.
Przychodzi mi do głowy jeden plus tej sytuacji:może wszystko tak się układa zebyśmy doczekali się bliźniaków.Jeszcze kilka lat temu uważałam taką wersję zdarzeń za całkowicie masakryczną tzn.bliźniaki,bo in vitro nigdy w życiu nie brałam pod uwagę.Nie ze względów religijnych tylko nigdy nie podejrzewałam żebym miała jakiekolwiek problemy z płodnością.A tu taki zonk.W obecnej chwili kiedy wiem,że ewentualna ciąża będzie na pewno moją ostatnią a rozbrykany instynkt podsuwa coraz to nowe bodźce myslę że bliźniaki mogłby być kropką na "i".
Pewnie za jakiś czas kiedy przeczytam ten wpis zblednę ze zdumienia.To chyba efekt zawiedzenia IUI,magicznego czasu przedświątecznego bez ciąży,hormonów i nie wiem czego jeszcze.Dodam jeszcze,że pisząc to jestem całkowicie trzeźwa i mam nadzieję że zdrowa na umyśle jeszcze.
Tak podsumowuję nieudane IUI i zawiedzione oczekiwania.Cieszę się,że mam w sobie jeszcze sporo empatii i życzę wszystkim oczekującym na testowanie upragnionych II kresek na święta.Powodzenia dziewczyny!!!!!!!!!!!
oj, przytulam... ja dosłownie jestem w tej samej chwili co Ty, jeśli chodzi o dni po IUI... Też już bym chciała przejść do konkretów czyli in vitro. U mnie cała najbliższa rodzina (na czele z mężem) mówiła, że IUI na pewno się uda. Ja od początku pukałam się w głowę i mówiłam, że jest od 10-30% szans i że w związku z tym właściwie ich nie mam. Ganili mnie za ten pesymizm, ale chociaż teraz nie przeżywam tak mocno nadciągającej @... po prostu nie liczyłam na wielki cud.Szczerze, chcę mieć już za sobą kilka IUI, żeby móc podejść do in vitro. Może uda mi się zakwalifikować do rządówki zanim ją zlikwidują??? Pozdrawiam serdecznie.
1dc a może 2.Sama nie wiem jak to zinterpretować.Wczoraj było plamienie,właściwie przedwczoraj podbarwiony śluz.Jeżeli brać pod uwagę prawdziwe krwawienie to dzisiaj 1dc.To oznacza,że 24.12 będzie 11dc,trochę szybko na IUI ale u mnie owulacja zazwyczaj jest szybciej.Już sama nie wiem co myśleć.Z jednej strony można stanąć na rzęsach i podejśc do 2IUI,z drugiej mam gdzieś przeczucie żeby odpuścić i zdać się na naturalny cykl bez clo.Muszę szybko podjać decyzje właśnie z związku z clo.Dzisiaj w ferworze pracy i pozostałych obowiązków trzeba znaleźć chwilę żeby to postanowić.Ciekawa jestem jak będzie wyglądała @ po hormonach z poprzedniego cyklu.Jak narazie chyba bz.Miłego dnia wszystkim i pozytywów:)
1dc to zazwyczaj krwawienie, a nie plamienie, więc liczyłabym, że to dziś masz 1dc... U mnie owulacja zwykle między 9 a 11 dc, więc IUI możliwa by była. Ja podchodzę do 2IUI i od wczoraj jestem na CLO. Powodzenia! Na pewno podejmiesz najlepszą decyzję w zgodzie ze sobą. :)
4dc
Tak więc znolu clo.2-6 dc.Wzięłam już 2 tabletki.To mój drugi cykl ze wspomagaczami i z wizją IUI.Nie wiadomo czy dojdzie do skutku.23 grudnia o 8 rano mam wizytę w Gamecie ale nie wiadomo czy 24 będą w ogóle pracować.Więc albo 23 zostanę zapisana albo nie.Oczywiście jeśli będzie odpowiedni pęcherzyk……Dziwna historia w Gamecie,dzwonię wczoraj zapisac się na 24 na IUI a pani mówi że żaden z pracujących u nich lekarzy nie potwierdził grafiku na ten dzień i nie wiadomo czy w ogóle któryś będzie przyjmował.Trochę mało poważna sytuacja jak na taką "instytucję".Ale cóż.To dopiero mój drugi cykl z takimi podchodami pod ciążę(clo,badania hormonów w różnych dniach,wizyty w Gamecie,zastrzyk,IUI) a już psychicznie mam dosyć.Okropne jest takie staranie pod te wszystkie wizyty/procedury.A może to zasługa clo że beznadziejnie się czuję.Gdzieś czytałam,że obniża nastrój.Jeśli to prawda to u mnie ewidentnie się to potwierdza.Czuję,że mój organizm ma już dosyć tych dodatkowych hormonów.Zazwyczaj ta faza cyklu to u mnie przypływ energii i chęci na ciążę ale teraz tak to nie działa.Na tą chwile cieszę sie myślą,że w następnym cyklu nie będzie starań i będę mogła od tego wszystkiego odpocząć.Na tę chwile przychodzi mi nawet do głowy żeby nie podchodzić do IUI i pójść na żywioł.Za tydzień w środę trzeba będzie podjąć decyzję.
Poza tym przygotowania do świąt,Wigilia u nas:).W sobotę urodziny córki i goście,mam nadzieję że podołamy:).w pracy sporo pracy przedświątecznie:) i dobrze bo fajnie oderwać się czasami od wszystkiego i dać pochłonąć sprawom zawodowym:)
U mnie 6dc, też 23 grudnia liczę na IUI, bo od 24 do końca roku w ogóle nie robią IUI. No, ale u mnie to NFZ. Dziwne, że w prywatnej klinice takie numery. Powinni pracować - przynajmniej jakiś dyżur do 12:00 i właśnie tylko IUI i invitro robić... akurat tu człowiek nie może przyjść w innym terminie i załatwić, bo wszystko uzależnione od cyklu. Trzymam kciuki, żeby pęcherzyki były gotowe do 23 grudnia. :) Ja w sobotę mam pierwszy monitoring.
Ja miałam brać po 1 tabletce od 2 do 6 dc, ale ze strachu brałam tylko po pół. Nic mi nie dolega, jeśli chodzi o efekty uboczne. Dosłownie nic. Jajniki trochę tak popikują, coś tam czasem zakłują, ale nie jakoś nachalnie. Migdały i morele już mi się przejadły, a i winka i siemienia mam dość. Zobaczymy w sobotę. :)
witam serdecznie poświątecznie:)
to będzie ostatni wpis w tym roku.Tak więc 23 grudnia,w 10 dc byłam na monitoringu.Na prawym jajniku dwa dominujące pęcherzyki po 19 mm.Druga iui nie odbyła się,24 grudnia byłoby za szybko.Doktorek przypisał ovitrelle(zastrzyk na peknięcie pęcherzyków) i nakazał zrobić go sobie(osobiście) 25 grudnia wieczorem.Wykupiłam grzecznie lek w Gamecie ale do końca nie byłam przekonana że w ogóle go zrobie(przestraszyłam się dwóch pęcherzyków).Niby gdzieś powyżej napisałam:jak to byłoby super gdyby były bliźniaki ale już najwyraźniej mi to przeszło.Wychodząc z Gamety dowiedziałam się jeszcze gdzie odpłatnie mogę wykonać ten zastrzyk w święta,bo ostatnią rzecza na jaką miałam ochotę było samodzielne kłucie.Okazało się że T może bez najmniejszego trudu zrobić mi taki zastrzyk poniweaż był przeszkolony na statku nawet do zszywania ran:).Położna w Gamecie także udzieliła mi instruktarzu co do wykonania zastrzyku i dowiedziałam się że niczego spaprac nie da rady:).Pierwszego dnia świąt godzinę przed godziną zero byłam przekonana że zastrzyku nie wykonam:po pierwsze nie chcę znowu czuć się tak mega paskudnie jak miesiąc temu po tym zastrzyku(naprawdę czułam się odrażająco) a po drugie na pewno jednak nie chcę bliźniaków.Doktorek co prawda mówił,że to mało prawdopodobne aby dwie komórki nadały się do zapłodnienia(mój wiek) a poza tym słabe nasienia.Ale zawsze może być przeciez innaczej.Tak więc nie wiem dlaczego o godzinie 18 weszłam tak po prostu do łazienki i zrobiłam sobie ten wspaniały zastrzyk.Ani bólu,ani sladu krwi,ani nic co mogłoby spowodować jakikolwiek dyskomfort.Byłam pewna że tak samo jak miesiąc wczesniej obudze się następnego dnia ledwo żywa.Dzisiaj mam 17 dc,5 dzień po zastrzyku.Czuję się idealnie.Zadnych skutków ubocznych,żadnych dolegliwości jak miesiąc wczesniej.W ogóle w tym cyklu po owulacji nie mam zadnych najmniejszych symptomów ciąży,implantacji.Jedynie od wczoraj trochę brzuch boli skurczowo jak na miesiączkę.Nie robię żadnych testów ciążowych żeby sprawdzać hcg w swoim organiźmie.Po ovitrelle powinnam je teraz mieć ale nic nie wyczuwam.Święta minęły bardzo miło,rodzinnie.Jutro Sylwester organizowany u nas w domu:).To był narazie nasz ostatni cykl starań.W styczniu T wyjeżdza na statek.2,5 miesiąca bez stymulacji,starań,sprawdzań.Chyba już tego potrzebuję.
Życzę Wam wszystkim spełnienia marzeń,wyczekanych ciąż,wspaniałych dzieci i szczęśliwych związków.Szczęśliwego Nowego Roku:)
Wiadomość wyedytowana przez autora 30 grudnia 2015, 20:01
Treści zawarte w serwisie OvuFriend mają charakter informacyjno - edukacyjny, nie stanowią porady lekarskiej, nie są diagnozą lekarską i nie mogą zastępować zasięgania konsultacji medycznych oraz poddawania się badaniom bądź terapii, stosownie do stanu zdrowia i potrzeb kobiety.
Korzystając z witryny bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na użycie plików cookies. W każdej chwili możesz swobodnie zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich zapisywaniu.
Dowiedz się więcej.