X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki starania Dlaczego ja nie moge zajsc w ciaze?
Dodaj do ulubionych
1 2 3 4 5 ››

16 grudnia 2019, 09:48

Dzieki dziewczyny za slowa otuchy, bylo mi to potrzebne. Caly weekend spedzialam w domu troszke uzalajac sie nad soba i jedzac tony slodkiego. to bylo potrzebne. Niestety w moim przypadku nigdy nie jest mi dane bycie totalna egoistka. Moj maz otrzymal wiadomosc od mojej mojej kolezanki, ktora napisala, ze oczywiscie rozumie moja systuacje i ze nam bardzo kibicuje, ze wreszcie nam sie uda.....ale chciala ze mna porozmawiac z innego powodu. Miala badania prenatalne i okazalo sie, ze dziecko ma wysoki procent prawdopodobienstwa ze sie urodzi z zespolem Downa. No to jak to uslyszalam poczulam sie jak najgorsze gowno......Bede dzisiaj do niej dzwonic, bo tylko sobie moge wyobrazic przez co przechodzi. Mam nadzieje, ze lekarze czesto sie myla podczas tych badan.

A tak z innej beczki to zaczelam brac witaminy: kwas foliowy, omega 3, wit A & D. Teraz jeszcze przeczytalam o dobrym wplywie selenu wiec tez go dzisiaj kupie. Maz zaczal brac cynk od soboty. Suplementacja, chinskie ziolka i miejmy nadzieje, ze cialo sie do invitro przygotuje.

26 grudnia 2019, 22:15

Dobrze, ze Swieta sa raz w roku, bo trzy dni obrzarstwa i lenistwa wychodzi mi bokiem. Co prawda moje Swieta byly bardzo inne, poniewaz spedzilam je tylko z mezem w Londynie przygotowujac sie do przeprowadzki. Nawet choinki nie ubieralismy 😊, ale bylo super, mimo ze w mieszkaniu wszedzie pudla i wciaz robimy selekcje co zabrac. Wlasnie skonczylam konsumowac moj ostatni deser (gofry z lodami i bita smietana) i czuje sie jak wieprz przed ubojem,ale stwiwrdzilam, ze odpuszczam wszystko przez te trzy dni. ......zadnych rozmow o cycklach, invitro i to co przede mna.
Od jutra powrot do rzeczywistosci........ za 3 tygodnie zaczynam invitro. 24 grudnia mielismy wizyte u pielegniarki, ktora wyslala nas na badania krwi i wytlumaczyla caly proces......z tego co nam powiedziala to sa dwie opcje:
1. Stymulacja, pobranie i tranfer - to zajmie 2.5 miesiaca
2. Stymulacja, pobranie, zamrozenie bo moje jajniki beda musialy odpoczac od stymulacji przez dwa miesiace i potem tranfer.

Ciesze sie, ze zaczynamy, ale to i tak dlugi proces i nieustanna walka z moimi myslami.
Mam nadzieje, ze mialyscie Swieta pelne milosci i wyrozumienia oraz ze rodziny oszczedzily was nie pytajac kiedy beda dzieci.
😊😊😊😊

18 stycznia 2020, 17:45

Wreszcie powrot do cywilizacji.....czyli internet zostal podlaczony w moim nowym mieszkaniu 😁 kurcze czlowiek nie zdaje sobie sprawy jak jest uzalezniony od internetu do momentu jak go nie ma. No to jestesmy na nowym mieszkaniu, powoli przyzwyczajam sie do nowego miejsca. Moj maz zaczal nowa prace, jest w niej juz 2 tygodnie i jest bardzo zadowolony. Widze, ze az ma pelno energii a jego kreatywna dusza spelnia sie w tym co obecnie robi. Teraz tylko, zeby dostal umowe na stale po trzech miesiacach.
W czwartek przyszla ta chalerna @....troszke sie ludzilam ze moze bylabym tym wyjatkiem ktory zaszedl by w ciaze moment przed rozpoczeciem invitro...... nie jestem 😀😀 powinnam juz byla do tego przywyknac....o wszystko w moim zyciu musze walczyc...💃 jak wojownicza ksiezniczka ...wiec czemu teraz mialaby byc inaczej 😎😎😎
Oficjalnie zakonczyl sie kolejny etap moich starach zachoedznia w ciaze. Wczoraj zadzwonilam do kliniki i powiedzialam ze rozpoczal sie moj nowy cykl. Odzwonili i zostawili wiadomosc, ze odezwa sie w przeciagu 7-10 dni gdzie zorganizuja dostawe lekarstw i pierwsze usg.
Czytam historie starczek tutaj ktore juz sa w trakcie stymulacji i szykuja sie do punkcji badz transferow, wiem, ze jeszcze troche i bede podchodzic do tych etapow. Tak bardzo chcialabym, zeby sie udalo, zresztz jak my wszystkie tutaj. Ostatnimi czasy czuje pustke, ze nie udalo mi sie zajsc w ciaze. Oficjalnie jestem jedyna osoba z moich kolezanek z najbliszego otaczenia ktora chce a nie jest w ciazy. Ostatnia kolezanka, ktora dlugo sie starala zaszla w ciaze powiedziala mi 4 stycznia.

21 stycznia 2020, 23:07

Dziewczyny z calego serducha dziekuje za cudne komentarze, zawsze wiecie co powiedziec zeby mi sie podkowka w druga strone odwrocila!!!!!
Dzisiaj dzwonili do mnie ze szpitala z kliniki i wydali pierwsze rozporzadzenia w sprawie mojego ivf.
5.02 zaczynam brac progynova przed snem ( 4 tabletki)
13.02 pierwsze usg
14.02 koncze brac progynova
Tak mi sie wydaje, ze tak to sie pisze. Teraz mam tylko czekac, az firma kurierska skontaktuje sie ze mna, zeby dostarczyc wszystkie lekarstwa. No to zaczynamy....hm znaczy sie w lutym, za dwa tygodnie. Smialismy sie z mezem, ze metody naturalne zawiodly, wiec koniec z seksem na 2 miesiace.....i oddajemy sie w rece lekarzy :) taki czarny humor nas dopadl. Wiem, ze od tego momentu czas bedzie sie wlokl powoli, ale jestem na to przygotowana.....przynajmniej tak mi sie wydaje na dzien dzisiejszy :)

Wiadomość wyedytowana przez autora 21 stycznia 2020, 23:10

31 stycznia 2020, 14:55

Moje leki do invitro wczoraj zostaly dostarczone przez kuriera. Dwa wielkie pudla. Jak to wszystko rozpakowalam to musze przyznac, ze nie spodziewalam sie ze tego bedzie az tyle. Wyslalam zdjecie mojej mamie i jej szczeka opadla z wrazenia. Natomiast moj maz, ktorego rzadko co rusza spojrzal i przeszedl do porzadku dziennego. Powiedzialam mu ze ma szczescie, ze te leki sa drogie, bo inaczej bym mu je wszystkie zaaplikowala, zeby tez tego doswiadczyl :)
Ostatnio jestem strasznie podenerwowana a to przez te wszystkie zmiany ktore ostatnia przeszlam. Wiem, ze taki stan w ktorym sie obecnie znajduje w ogole mi nie pomoze wiec musze znalezc sposob zeby sie zrelaksowac.
Oto stoje teraz przed ostatnia proba zajscia w ciaze, boje sie,ale tez juz nie moge sie doczekac. .....

4 lutego 2020, 09:07

Dzieki dziewczyny!
@Esperanza Mia rowniez mam 3 podejscia i mysle, ze na tym sie skonczy, bo nie wiem ile moje cialo moze zniesc.
@Wio leki zaczynam brac od jutra...a moje samopoczucie, to koktail molotowa :)

Przyjechalam dzisiaj do pracy 2 godziny wczesniej, bo jakos jak wsiadam do pociagu pelnego ludzi zaczynam sie czuc jakbym miala miec atak paniki. Niestety tak jest codziennie od paru miesiecy i nie wiem jak mam sobie z tym poradzic. Najdziwniejsze, ze to tylko rano tak mam a pozniej jest juz spoko. Tak jak cale zycie lubilam sie przemiszczac, podrozowac teraz mnie to paralizuje i konczy sie rewolucjami zoladkowymi przewaznie w mojej glowie, ale ten strach powoduje ze nie chce wyjsc z domu.
Ciezko mi o tym powiedziec komus, bo to brzmi tak jakbym mi kabelki sie nie laczyly poprawnie. No i dodatkowy stres, ktory nie jest wskazany w obecnym momencie. Zastanawiam sie na kupnem CBD oil, ktora jak wiemy dziala na rozne dolegliwosci w tym na anxiety. Nie wiem tylko czy moge ja brac przy stymulacji, ktora zaczynam od jutra.
Siedze sobie w moim biurze i staram sie wypelnic formularz , ktory musze wyslac do mojej szefowej na moja roczna kariere rozwojowa. Jak ja nie lubie pisac o sobie, co poszlo dobrze, co zle itd. Prawda jest taka, ze zadowo nie moglaby byc lepiej: dostalam awans w zeszlym roku, przeskoczylam dwa poziomy a to oznacza bonus i w styczniu otrzymalam nagrode za caloksztalt mojej pracy i moja postawe. Nie powiem ciesze sie z tego, bo kariera zawsze byla dla mnie wazna, ale potem szybko zostaje sprowadzona na ziemie, bo zachodzenie w ciaze jakos slabo mi wychodzi :) Nagrody tutaj jak na razie nie otrzymuje tylko po lapach jak wyciagalam reke i myslilam, ze moze tym razem.....a tu co zawsze test bladzioch!
Mamy nowy rok (2019 rokszczesliwy zawodowo juz sie nie liczy) wiec wypowiadam wojne bladziochowy spadaj na bambus i nie wracaj juz do mnie. To jest moj czas tu i teraz!

Musze sie jakos pocieszac i motywaowac :)

Milego dni dziewczy!

10 lutego 2020, 11:49

Zaraz mnie szlak trafi. Szpital do mnie dzisiaj dzwoni, ze mam przyjsc z moim mezem na rozmowe z lekarzem zeby przedyskutowac nieudane IUI. Naprawde? Po co mam isc dyskutowac cos co mialo miejsce we wrzesniu a teraz rozpoczelam ivf?! Logika panstowych instytucji czasami mnie zadziwia. Widac, ze tabletki, ktore zaczelam brac zaczynaja na mnie dzialac, bo jestem jak tykajaca bomba obecnie. Male rzeczy mnie irytuja! Nie to ze wczesniej bylam oaza spokoju, ale widze roznice.
Dzisiaj jestem 6 dzien na progynovie, w czwartek ide na usg no i zobaczymy co bedzie dalej.

13 lutego 2020, 18:41

Wczoraj obudzilam sie z bolem krzyza i gdy poszlam do lazienki zobaczylam krew. Przyznam, ze sie lekko przestraszylam, bo krwawienie mialo sie pojawic po odstawieniu progynovie. Zadzwonilam do pielegniarek i one mnie uspokoily, ze jest ok, ze to dobrze. Im wiecej tym lepiej! No to ja sie pytam dlaczego nikt mi nie powiedzial, ze krwawienie moze wystapic podczas brania a nie po zakonczeniu tylko. No ale po sprawie! Dzisiejsza wizyta przebiegla sprawnie, doktorek powiedzial, ze wszystko wyglada dobrze i zaczynamy stymulacje od poniedzialku. Koniec z tabletkami czas na zastrzyki. Od poniedzialku jeden wieczorem a potem od piatku dochodzi kolejny rano! Czekam na meza az wroci z pracy zeby mu oznajmic, ze znowu mnie bedzie kluc i tym razem dawki sa 4 razy wieksze, wiec pewnie mordka mi sie bedzie wykrzywiac podczas aplikacji :) Kolejna wizyta 24 lutego. Pielegniarka powiedziala mi, ze jak wszystko pojdzie dobrze to za trzy tygodnie bedzie pozamiatane i bede sie modlic o pozytywny wynik!

21 lutego 2020, 17:53

Ostatni tydzien byl jednym z najgorszych tygodni w moim zyciu. Nie sadzilam, ze az tak zle zareaguje na pierwsza czesc stumulacji. Po odstawieniu progynova zaczelam miec palpitacje serca, ataki paniki, depresyjne mysli, zero snu, na niczym nie moglam sie skupic, bo wszystko wywolywalo paniczny stres. Do tego praktycznie nic nie moglam zjesc i tylko zmuszalam sie do picia wody, bo caly casz mi bylo niedobrze. Wydaje mie sie ze schudlam przynajmniej 4kg przez te pare dni. Moglam tylko siedziec i myslec ze powoli trace rozum i zamiast zajsc w ciaze skoncze w psychiatryku! W poniedzialek nie poszlam do pracy, we wtorek sie przemoglam, ale jak moja szefowa mnie zobaczyla powiedziala ze mam isc do domu, bo nie chce widziec ze sie mecze. Najgorsze bylo to, ze nic nie dawalo ukojenia, bo czy bylam w domu, na ulicy czy w pracy caly czas odczuwalam ten paniczny lek i uczucie ze zaraz mi serce stanie. Rozmawialam z pielegniarkami i ta rozmowa pomagala mi na kilka minut a potem jazda na calego w mojej glowie. Jeszcze nigdy czegos takiego nie doswiadczylam i jedyne o co sie modlilam to zeby sie skonczylo, zeby ta panika odeszla. Bylam bliska, zeby jechac na pogotowie, zeby mi dali jakies mocne prochy.
Pielegniarka mnie nawet zapytala czy chce przerwac stymulacje i zaczac jeszcze raz pozniej a ja mysle, boze i znowu przechodzic przez to samo, wiec mowie nie! Wytrzymam! Zastrzyki zaczelam w poniedzialek i one sa przyjemnoscia w porownaniu do efektow ubocznych progynovy. Zaczelo mi sie powoli poprawiac od srody popoludnia i mam nadzieje, ze bedzie tylko lepiej. Ja zdaje sobie sprawe, ze podczas stymulacji robimy sie emocjonalne czy zle albo cos zacznie bolec. Przyjme z pokora wszystkie te symptomy ale prosze zabierzcie od mnie te stany lekowe, panike i depresje. Nabralam nowy szacunek dla ludzi ktorzy walcza z tymi chorobami. Czulam sie jak w tunelu bez wyjscia, ze juz zawsze bedzie tak beznadziejnie i nic sie nie zmieni. Majac takie mysli potem sobie mowie, jezeli to ci nie przejdzie i tak zostanie.....Jak ty do cholery zajmiesz sie dzieckiem jezeli zajdziesz w ciaze, skoro nie jestes w stanie funkcjonowac.
Naprawde mialam wizje siebie zamknieta w jakims psychiatryku, na psychotropach i tyle!!!!!

W poniedzialek mam kolejne usg i pewnie dowiem sie wiecej. A po usg bedzie czas na akupunkture. Od dzisiaj zaczelam robic drugi zastrzyk rano. Maz dzielnie wstrzykuje wszystko rano i wieczorem. Czasami mysle, ze w drugim wcieleniu moglby byc lekarz ( w koncu tata lekarz) ale jego zdolnosci kreatywne przewazyly :)

Mam nadzieje, ze ten stres ktory przeszedl moje cialo nie zawazy na stymulacji aczkolwiek wiem ze to ma duzy wplyw na plodnosc. No coz robie co moge, jak sie uda to sie uda.

22 lutego 2020, 13:33

Dziekuj bardzo za komentarze dziewczyny.
@czekamynadzidzie wiesz moje invitro jest na NHS wiec nie wiem jak do konca jest ze zmiana lekow. Poza tym moje cale jazdy zaczely sie jak odstawilam progynove.
Jedno jest pewne jak w poniedzialek pojade do lekarza na usg wszystko im powiem dokladnie co sie dzialo i powiem, ze juz wiecej nie chce tych lekow brac. Majac swiadomosc co sie dzialo za bardzo sie boje. Poza tym chce ich zapytac o jakies tabletki na uspokojenie. Niby sie wszystko troche uspokoilo, ale siedze sobie ogladam moich ulubionych przyjaciol a jednak czuje niepokoj, troche mi nie dobrze i serce troszke mocniej bije. Juz nie wiem co jest normalne a co nie. Jestem troche panikara wiec pewnie troche sie napedzam. Najbardziej jednak wkurzylo mnie to ze podczas wszystkich moich wizyt u lekarzy nikt ani slowem sie nie odezwal o skutkach ubocznych co mogloby sie stac!!!!! Wszyscy podchodza klinicznie tylko pecherzyki, endometrium i tym podobne ale nikt nie mowi o emocjonalnej stronis. A niby wszyscy wszedzie trabia o zdrowiu psychicznym! Czuje bedzie dym w poniedzialek z lekarzem!! Jeszcze dwa dni stymulacji wiec moja zlosc moze jeszcze urosnac😡💩😈☻

24 lutego 2020, 19:05

No to jestem po moim drugim usg. Mialam innego konsultanta, ktory okazal sie bardzo fajnym lekarzem. wysluchal wszystkie moje zale co do progynovy i mojego stanu psychicznego. Zrobil notatke, ze jezeli sie nie uda za pierwszym podejsciem, to przy drugim bedzie zmiana leku. Poprosilam go zeby mi podal wszystkie rozmiary pecherzykow i endo, bo musialam to zaniesc na akupunkture. No wiec to jest to co sie dowiedzialam dzisiaj (wow poraz pierwszy mam konkrety jak wy dziewczyny :) - troche dumna z siebie jestem )

Wyniki:

Endo: 13.9mm
prawy jajnik: 15mm,14mm,14mm,14mm,12mm,11mm,10mm,10mm i trzy mniejsze niz 10mm
lewy jajnik: 15mm,15mm,13mm,12mm,11mm,11mm,12mm,11mm i 8 mniejsze niz 10mm

W calosci mam 28 pecherzykow, czuje sie jak mala fabryka. Ciesze sie, ze lekarz byl zadowolony, aczkolwiek podchodze do tego z dystansem. Kazdy kolejny dzien jest teraz wyzwaniem, bo zawsze cos moze sie zmienic. Kolejna wizyta w srode i powiedzial, ze jak wszystko pojdzie dobrze to pobranie w piatek a jak nie to bedzie juz na maks w poniedzialek.

Podsumowujac wiecej czasu w tym tygodniu spedze w klinice niz w pracy :)
Wlasnie siedze w pracy bo mam dzisiaj event do wieczora, ale w sumie sie ciesze, bo czas szybciej leci.

27 lutego 2020, 00:00

Dzisiaj bylo drugie USG i znowu z tym samym fajnym konsultantem. Decyzja zapadla pobieranie jajeczek w piatek o 7:30 rano i embriony ida do zamrazarki. Nie chca ryzykowac transferu ze wzgledu na ilosc wyprodukowanych jajek. Chca zebym odpoczela i nabrala sil. Szczerze nawet nie mam sily z nimi dyskutowac ani dociekac. Widocznie tak ma byc ze musze poczekac. Wlasnie siedze i probuje nie zasnac, bo musze sobie zapodac zastrzyk o polnocy dokladnie a potem w poludnie jutro na pobranie krwi. Padam na pysk, bo ostatnio slabo spie i dzisiaj chce isc do lozka, ale nie moge. Poza tym zaczynam sie zastanawiam czy mnie przypadkiem przeziebienie nie dopada a to przeciez nie dobrze przed zabiegiem. Ah zawsze cos.

1 marca 2020, 21:12

Oficjalnie jestem po pobraniu jajeczek. Wszystko odbylo sie w piatek. Nie powiem mialam troche nerwa ale poszlo sprawnie.
Zostalam przyjeta z mezem na odzial o 7.30 razem z szescioma innymi dziewczynami. Kazali nam sie przebrac, 10 razy sprawdzali nasze dane, wazyli tlumaczyli itp. Ok. 9 rano wywali facetow a nas przeniesli do wspolnej sali, gdzie po kolei nas wywolywali na zabieg. Bylam czwarta w kolejce. Dobrze, ze nas posadzili razem, bo w kupie razniej i moglysmy podzielic sie naszymi historiami. Na kazdej z nas na twarzy bagaz doswiadczen i niepowodzen, zdajac sobie sprawe, ze to nasza ostania szanse na potomstwo. Kiedy mnie wywolali o dziwo bylam spokojna. Podreptalam poslusznie za pielegniarka do pokoju gdzie sie polozylam na lozko i anestezjolog zaczal podlaczac mnie to roznych maszyn i potem pach wjezdzamy na sale operacyjna a tam 7 ludzi przesympatycznych i upewniajacych sie ze czuje sie komfortowo. Ale jak tu sie tu czuc komfortowo (smieje sie w myslach), kiedy prosza mnie zebym rozlozyla nogi, bo inaczej jajeczek nie pobierzemy :). Na szczescie po dwoch minutach juz spalam i reszta to historia. Wydaje mi sie, ze dostalam konska dawke, bo nie moglam sie dobudzic. (Ostatnim razem kiedy mialam narkoze bylam rzeska jak owieczka) Moja ulubiona pielegniarka przyszla i powiedziala mi, ze udalo im sie pobrac 18 jajeczek i mam sie spodziewac telefonu od embriologa w sobote. Jak wrocilam do domu to od razu wystartowalam do lozka i zasnelam na 6h az maz sprawdzal co jakis czas czy ze mna wszystko w porzadku. Wiem, ze czesto dziewczyny mowia, ze ten czas kiedy sie czeka na telefon z laboratorium jest bardzo stresujace, ale jezeli chodzi o mnie to podchodze do tego bardzo spokojnie. Cieszylam sie, ze wreszcie ze mnie wszystko wyciagneli i wreszcie przestane czuc sie napeczniala :) (egoistka ze mnie)
Emriolog zadzwonila do nas w sobote ok poludnia i powiedziala, ze z 18 jajek zaplodnilo sie 16. Kolejny telefon bedzie w srode czyli po 5ciu dniach, zeby podac koncowa liczbe embrionow to zamrozenia. Z wyniku sie ciesze, ale podchodze to tego zadaniowo, ze kolejny etap sie zakonczyl i teraz oby jak najwiecej przetrwalo i rozwinelo sie poprawnie. Mam teraz przerwe ok 6 tygodniowa i czekam na potwierdzenie kiedy bede miec nastepna wizyte. z tego faktu stwierdzilam, ze swietuje i jem cale smieciowe jedzenie jakie jest dostepne przez nastepnych kilka dni. Musze sie zresetowac i nie moge sie doczekac az dostane @ zeby te wszystkie hormony zaczely opuszczac moje cialo.
Przed tranferem lece do Polski na 2 tygodnie (03.04-16.04) wiec wszystko sie troszke u mnie opozni,ale klinika wie ze ma to uwzlegnic.

Wiadomość wyedytowana przez autora 1 marca 2020, 21:16

25 marca 2020, 16:06

Wydarzenia ostatnich tygodni odwrocily moje mysli od staran o dziecko. Nie zrozumcie mnie zle, mysli gdzies przeplataja mi sie pomiedzy myciem rak poraz 30 w ciagu godziny. Obecnie mam wrazenie, ze jestem w jakims dziwnym snie z ktorego nie moge sie obudzic. Dwa tygodnie planowalam moj wyjazd na swieta i pobyt nad morzem z cala rodzina i dzisiaj stoje przed supermarketem w dwumetrowych odstepach od ludzi zeby wejsc do sklepu, zrobic zakupy i do domu. Jak zabawne jest ze zycie ktore znalismy dotychczas zmienia sie przed naszymi oczami. Nikt tak naprawde nie potrafi przewidziec kiedy to wszystko sie skonczy i ta perspektywa jest przygniatajaca. Jezeli chodzi o sprawy IVF to wszystko stanelo w miejscu.
Mamy trzy zamrozone zarodki, ktore sa klasy 5aa, 5bc i 4bc. Wszystkie rutynowe procedury w UK obecnie zostaly wstrzymane i caly personal walczy z COVID-19 oczywiscie to rozumiem. Czasami sie zastanawiam, ze moze te wszystkie przeszkody sa znakiem.
Jedyne co teraz mozemy zrobic to przestrzegac zasad i siedziec w domu, zeby to sie jak najszybciej skonczylo. Niestety niektorzy ludzie podchodza do tego lekcewazaco. Wiadomo nie jest latwo siedziec w domu calymi dniami, ale jezeli zrobimy to przez miesiac badz dwa to nie bedziemy siedziec pol roku.

18 kwietnia 2020, 21:46

Od ponad dwoch tygodni nie pracuje i to zaczyna mnie dobijac. Aby otrzymac pomoc od rzadu, moja firma musiala nas wyslac na przymusowy urlop. Nie moge narzekac, bo nam za to placa a nic nie robie. Od skonczenia studiow, tak naprawde nie mialam przerwy w pracy z wyjatkiem kiedy pojechalam na Filipiny na miesiac i potem musialam szukac pracy. Wolalabym pracowac z domu, ale rozumiem jakimi powodami kieruje sie moja firma. I tak jestem wdzieczna ze nadal mam prace.
Chyba mam za duzo wolnego czasu, bo moje mysli znow zaczely krozyc wokol ciazy i fakt, ze czas leci a ja juz nie jestem mloda. Dostalam wiadomosc, ze szpitala, ze moja wizyta zostala odwolana. Wszystko jest wstrzymane niewiadomo do kiedy. Ostatnio nawet moj maz mnie pytal na czym stoimy i kiedy bedzie tranfer. Jezeli on sie pyta to wiem, ze juz tez zaczal myslec.
Niestety sytuacja w UK nie jest najlepsza, jak wiadomo rzad zareagowal za pozno i obecnie ok 800 osob umiera codziennie, wiele tysiecy jest zarazonych. Kraj jest zamkniety na kolejne 3 tygodnie do 7maja, mysle, ze sytuacja nawet wtedy sie nieustabilizuje. Staram sie zajmowac czas na tyle na ile moge, chodze na ok 10km spacery codziennie, zaczelam robic joge ( nigdy nie moglam sie do niej przekonac, ale teraz robie 30dniowe wyzwanie. Skonczylam 8 dzien a sztywna jestem jak kawalek drewna 😊😊😊😊. Od razu Krakowa nie zbudowano), mieszkanie wysprzatane i inne pierdoly.
Mysle, ze nie pomaga mi fakt, ze bylam w Polsce od pazdziernika i nie wiadomo kiedy pojade. 😐
Przy dobrych wiatrach mam nadzieje, ze wznowia moja klinika w sierpniu, ale pytanie kiedy bedzie transfer. Prosze niech znajda szczepionke na to cholerstwo!
Wiecie czasami mnie taka mysl nachodzi, ze moze jakims cudem uda nam sie zajsc naturalnie w miedzy czasie, ale potem pukam sie w glowe i mowie po co sie durna nakrecasz. Tyle czasu minelo, mialam dwie inseminacje wiec nagle....sie uda.
Wybaczcie moj dzisiejszy wpis nie jest zbyt optymistyczny ani skladny, ale musialam z siebie wyrzucic te mysli. ......

Wiadomość wyedytowana przez autora 18 kwietnia 2020, 21:46

27 kwietnia 2020, 12:29

Dziewczyny dzieki za komentarze. W UK jak pewnie slyszycie zmarlo juz ponad 20tys ludzi w szpitalach tylko, wiec nie sadze, zeby kliniki otworzyli w najblizszej przyszlosci. Zanim to opanuja to troche potrwa. Nie da sie ukryc, ze rzad dupy dal na calej linii, a teraz sie probuja bronic, ze sluchali naukowcow.

Dzisiaj obudzilam sie ze znajomych juz uczucidm. Zawsze przed okresem ok 5 dni przed zaczynam odczuwac bol w podbrzuszu we snie i tak mnie ciagnie raz z jednego raz z drugiego jajnika. Wiadomo, ze nie spodziewam sie cudu, ale to jest comiesieczne przypomnienie, ze nie moge zajsc w ciaze i nic nie poradze na to, ze ma na mnie wplyw.
Wiecie co tak jak patrze na tych wszystkich ludzi ktorzy sa tacy aktywni podczas tego lockdown to az nie wiem czy wierzyc ze caly czas sa tacy czy tylko podczas krecenia swoich filmikow. Wszyscy mowia robie ten kurs, ten kurs, nauczylam sie 3 jezykow..... no do cholery skad maja to zaciecie 😎Nie jestem jakas leniwa osoba, bo chodze na spacery nadal robie 30 minutowa joge codziennie, ale przeciez jest jeszcze tyle czasu w dobie i nie wiem kiedy mi ten czas ucieka.
Aaaaaaahhhhhhhhhh niech to sie juz skonczy zebym mogla miec ten trensfer, moje trzy proby. I po tym juz bede wiedziala na czym stoimy!

2 maja 2020, 12:11

Wczoraj @ malpa przyszla nawet dwa dni wczesniej....przynajmniej nie robilam sobie zadnych zludnych nadziei. Poszlam sobie na spacer i zastanawialam sie, ze moze w tym cyklu powinnismy z mezem sprobowac raz jeszcze ze wszystkimi suplementami, mierzeniem temperatury, testami, jedzeniem itd, zeby miec taka ostateczna swiadomosc, ze naturalnie sie nie uda.
Wrocilam do domu w sama pore na kolejna konferencje z Downing Street. To taki moj rytual w czasie kwarantanny gdzie slucham politykow jak klamia, matacza itp pierdoly! Usiedlismy z mezem i zobaczylismy na ekranie "ulubionego" Ministra Zdrowia Matt Hancock, ktory rozpoczal slowami, ktore totalnie mnie zaskoczyly. Powiedzial, ze rozumie jak wazne jest bylo opieka zdrowotna zaczela funkcjonowac w normalnym wymiarze i niektore departamenty sa bardziej wrazliwe na mijajacy czas niz inne. W ten oto sposob zakomunikowal, ze kliniki nieplodnosci beda wznawiac procedury od 11 maja. Oboje z mezem spojrzelismy na siebie i jakby swiatelko w tunelu sie zapalilo. Musze przyznac, ze az mi lzy polecialy. Wiadomo, ze nie bede miec transferu w polowie maja, ale przynajmniej cos sie ruszy.
W poniedzialek zadzwonie do kliniki zeby sprawdzic kiedy wizyta, mam nadzieje, ze juz beda cos wiedziec.
No i teraz dziewczyny pytanie do was. Jak szykowalyscie cialo do transferu: jakie witaminy bralyscie, co jadlyscie, jak cwiczylyscie. Wszelakie wskazowki i rady sa mile widziane. Z gory wam dziekuje. 😁

2 maja 2020, 22:58

Dzieki dziewczyny.
Akupunkture robilam 3 miesiace przez pobraniem jajeczek i mialam kontynuowac do transferu. Niestety ze wzgledu na wirusa wszystko szlag trafil.

@ev mam nadzieje, ze Szkocja podazy, aczkolwiek musze przyznac, ze ja lubie Nicole Sturgeon. Widzialabym ja na miejscu Borysa. Dziekuje za info o przygotowaniach. A ty rowniez szykujesz sie do transferu jak beda otwierac kliniki?
@czekamynadzidzie wazne zeby nie zwariowac. Troszke boje sie tych wszystkich emocji ktore targaly mna podczas stymulacji. A teraz znowu beda musiala brac hormony przed transferem, wiec nie ukrywam, ze ta mysl wywoluje u mnie mala anxiety.
@wiki @esperanza mia wydaje mi sie, ze to jednak troszke potrwa, no chyba ze zorganizuja mi wizyte do nastepnego mojego cyklu pod koniec maja.

6 maja 2020, 11:51

Wiedzialam, ze nie bedzie tak latwo z otwarciem klinik nieplodnosci. Postanowilam powstrzymac moj zapal i nie dzwonic tam co chwila. Sprawdzilam strone kliniki i napisali, ze faktycznie Ministerrstwo Zdrowia powidzialo, ze trzeba wznowic wizyty to tak naprawde kazda klinika musi zrobic rozpoznanie czy moga to zrobic bezpiecznie, wiec nie mamy sie spodziewac, ze wszystko ruszy od 11 maja. Moja klinika jest w szpitalu uniwersyteckim w Londynie, wznowienie procedur moze potrwac. Po pierwsze najwieksza liczba zachorowan byla w Londynie, dwa klinika w szpitalu wiec pracownicy kliniki zostali przerzuceni na Covid-19.
Nie pozostaje mi nic innego niz czekac przynajmniej do 11 maja, bo wtedy do nich zadzwonie. Nie potrafie siedziec bezczynnie.
W liscie dostalam rowniez jak procedura transferu bedzie przeboegac. Wyglada na to, ze znow ok miesiaca, bo bede prac wszelakie tabletki. Na papierze jest ten sam lek, ktory bralam podczas stymulacji, ale musi byc zmienione. Na jednej z wizyt powiedzialam lekarzowi co sie ze mna dzialo i ze nie chce brac juz tego leku.
Ah zawsze cos, no nic piora trzeba otrzepac i biec dalej az w koncu zobaczymy mete. Mam nadzieje!

21 maja 2020, 21:37

Negatywne emocje zaczynaja przeslaniac mi dni, z ktorymi staram sis walczyc jak tylko moge, ale informacje o kolejnych ciazach przygniataja mnie do ziemi. Juz sie nauczylam grac jak gratulowac i wygladac na przeszczesliwa. Mysle, ze gdybym zmienila zawod moglabym zostac nominowana do oskara😎. W poniedzialek spotkalam sie z kolezanka z pracy trzymajac 2m dystans ktora oznajmila mi, ze jest w 15tym tygodniu(nie chciala dzieci, zmienila zdanie 7 miesiecy temu i sie udalo). Musze przyznac, ze byla kochana i powiedziala, ze chciala mi powiedziec twarza w twarz bo wie przez co przechodze. Znalazla mnie w biurze podczas stymulacji, gdzie sie calam trzeslam i musze przyznac, ze bardzo mi wtedy pomogla. Jak powiedzialam mezowi, to caly wieczor sie do mnie nie odzywal po tym jak na mnie nakrzyczal z bzdurnego powodu. Wyszedl do pracy rano i potem smsy pisal z przeprosinami i dzwonil, ze ciezko mu bylo przyjac ta informacje. Dziewczyny ja mawet nie bylam na niego zla, wiedzialam co sie dzieje.
Ten pieprzony wirus mnie dobija, bo nie moge sie dodzwonic do kliniki, nikt nie odbiera, nie odpisuje na maile. Do tego nie pracuje i nie zapowiada sie ze wroce do lipca albo nawet pozniej. Szefowa powiedziala mi ze i tak bede pracowac 4 dni w domu i 1 w biurze ze wzgledu na utrzymywaniw dystansu.
Pieprzony brytyjski rzad, ktory zadzialal za pozno i przez to zajmie bardzo dlugo, zeby wszystko wrocilo do jakies tam normalnosci.
Obecnie jestem przed okresem, wiec zeby juz na nic sie nie ludzic zrobilam sobie test dzisiaj rano, oczywiscie wyszedl negatywny. Ta jedna kreska wyszla ta mocno, ze z pewnoscia moglaby sie podzielic na dwie cholera jedna.
Nie pozostaje mi nic innego niz czekac......na wszystko....otwarcie kliniki, wizyte, powrot do pracy, okres, otwarcie granic, na powrot meza z pracy........
Dzisiaj wygrzebalam z szafyClostilbegyt, ktory dostalam od kolezanki mamy. Jej corka dzieki niemu zaszla w ciaze. Jak mowia tonacy sie brzytwy chwyta i stwierdzilam ze wezme to w nastepnym cyklu. Co mi szkodzi. Fakt nie powinno sie brac tego jak ma sie problem z tarczyca ale jest unormowana. To tylko piec tabletek przez piec dni.
1 2 3 4 5 ››