11.20 czekam na ten dzwonek telefonu..mija 5, 10, 15 minut i cisza! Powoli zaczynam sie denerwowac i mysle glupia babo maila sie nie wyslal, nie dostali potwierdzenia zaplaty, przekrecilas numer. W tworzeniu czarnych scenariuszy jestem mistrzem
11.55 dzwonie i mysle powodzenia, bo przeciez tam graniczy z cudem, zeby ktos odebral.( Nie winie tych pan, bo one tam maja armagedon z tymi wszystkimi kobietami, ktore desperacko probuja dostac sie do Pasnika. Obecnie wizyt nie ma do listopada) BANG....telefon odebrany. Pani sprawdza, mowi, ze wszystko w porzadku, ale mam czekac pod telefonem i ona to zalatwi. Stanela na wysokosci zadania, bo 5 minut pozniej Pasniczek na linii
Co jak co, ale to lekarz konkret. Zero owijania w bawelna, od razu do konkretow! Wytlumaczyl mi wszystko lopatologicznie (chwala mu za to), zebym miala pojecie w czym problem u mnie jest, bo jest. Ogolnie powiedzial,ze szanse na ciaze czy jej utrzymanie, bez leczenia immunologicznego sa slabe. Badanie KIR-u wszystko zweryfikowalo wszystko.dodatkowo mam jeszcze przeciwciala przeciwplemnikowe. Nie ma co, ale bronie sie przed zarodkiem wszystkim co popadnie! Niezla by ze mnie byla G.I. Joe!
Dostalam zalecenia do kolejnej procedury In Vitro takie:
1. Encorton 1 x 10 mg
2. Do rozważenia: Accofil (G-CSF) 30 mln j/0.5 ml domacicznie 2-3 dni przed transferem lub scratching endometrium
3. Accofil 8 mln j.
4. Acard 1 x 75 mg
Ogolnie z wizyty jest bardzo zadowolona, bo Pasnik jest nie tylko profesjonalny ale rowniez mily. Przynajmniej ja go tak odbieram. Teraz pozostaje druga czesc aby jego leczenie mi pomoglo.
Kolejny etap oczekiwania staraczki zakonczony.
Teraz pytanie, kiedy ograniczenia w przemieszczaniu sie zmienia i bedziemy mogli ruszyc do Polski, bez koniecznosci kwarantanny na powrocie do UK.
Jutro mam szczepionke na Covid-19, wiec to tez dobry kierunek, ze moze ta pandemia sie wreszcie skonczy.
Wiadomość wyedytowana przez autora 19 maja 2021, 00:50
Nadzieje, ktora wiaze z Pasnikiem jest przeogromna, bo wiem ze pomogl wielu parom. Niestety z drugiej strony musze sobie powtarzac, ze sa rowniez przypadki gdzie sie nie powiodlo. Nie moge pozwolic na to, zeby zatracic kontakt z rzeczywistoscia i zyc w imaginowanym swiecie! Jak na razie czekamy z niecierpliwoscia na kolejne poluzowania ze strony rzadu UK i EU.
Idealnie chcialabym zaczac stymulacje na poczatku lipca, czyli 1.5 cycklu liczac od dzisiaj. Moment ekscytacji po wizycie Pasnikowej mam juz za soba i powoli osiagam kolejny moment zawieszenia i oczekiwania na kolejny krok.
Wczoraj maz przyszedl do mnie i mowi, ze musi mi cos powiedziec, ale sie waha! W koncu wydusil, ze jego przyjaciolka (moja juz tez, ale nie rozmawiamy bardzo czesto) urodzila synka. Wydaje mi sie, ze myslal, ze znowu bedzie potok lez, ale mu powiedzialam, ze przeciez byla w ciazy wiec sie spodziewalam tej wiadomosci Stal skolowany a ja mu na to mowie, ze bardziej mnie by dobilo, gdyby ona znowu byla w ciazy
Wielkimi krokami zbliza sie dlugi weekend, poniedzialek mamy wolny. Pogoda ponoc zapowiada sie ladna wiec mam nadzieje, ze bede mogla gdzies wyskoczyc i sie rozprezyc. Maz niestety pracuje!
Udanego weekendu!
Wiadomość wyedytowana przez autora 28 maja 2021, 11:29
Loty mamy juz wykupione i zakwaterowanie w Gdansku bo mamy dwie wizyty zanim ruszymy w moje rodzinne strony. Stwierdzilismy, ze fajnie, ze spedzimy sobie kilka dni w Gdansku. Jedno z moich ulubionych miejsc a mojemu mezowi rowniez podobal sie Gdansk gdy pierwszy raz go tutaj zabralam Powspominamy stare dobre czasy, gdzie martwilismy sie, ze mozemy wpadke ciazowa zaliczyc a tu prosze jakiego psikusa los nam zgotowal.
Jak na razie nic nie powiedzielismy rodzicom, ze bedziemy podchodzic do ivf w Polsce, bo wiemy jak sie martwia o nas. Poza tym wiem rowniez ze momentalnie zaczna dawac nam pieniadze, zeby pomoc. Jestem bardzo wdzieczna za moich rodzicow i wiem, ze i tak nam za cos zaplaca i nie bede miala szans sie sprzeciwic Moja mama jest mistrzem wzbudzania we mnie winy jej intencje jak zawsze sa dobre. Jestem wdzieczna za moich rodzicow, ktorzy wspieraja mnie w tej drodze. Wiem, ze jest wiele par, ktore niestety musza radzic sobie sami i czesto ukrywac , ze wybrali taka metode leczenia.
We wtorek polski rzad postanowil mi pokrzyzowac plany wprowadzajac obowiazkowa kwarantanne (10 dni) dla tych przyjezdzajacych z UK chyba ze masz dwie dawki szczepionki i minely 2 tygodnie od drugiej dawki. Maz ma szczepionke we wtorek a ja dopiero w sierpniu. Niestety tutaj wszyscy wala drzwiami i oknami na szczepionke, wiec terminy odlegle. Od srody grzebalam w ustawach i rozporzedzeniach szukajac czegos co by mnie moglo zwolnic z kwarantanny na czas moich wizyt w klinice. Zadzwonilam na infolinie ( inspektorat cos tam) pan powiedzial,ze jak przylece mam sie zglosic do nich i oni napisza prosbe do sanepidu o zwolnienie, ale on niczego nie gwarantuje. Swietnie poprostu rewelacja. Juz widze poziom mojego stresu w drodze do Polski a potem uzeranie sie z urzednikami
Dzisiaj rano wstalam skoro swit i poszlam do punktu szczepien. Warunkiem aby otrzymac szczepionke z marszu to uplyw minimum 8 tygodni od pierwszej dawki. U mnie minely 5.5 tygodnia! Podchodze do ochroniarza i prosze o rozmowe pania manager ze wzgledu na wyjatkowe okolicznosci. Przychodzi kobietka. Zaczynam tlumaczyc a ona mi przerywa, ze musi byc minimum 8 tygodni i ona nie moze mi dac bo bedzie miala klopoty. Lzy mi naplywaja do oczu i mowie, ze rozumiem, ale pytam jednoczesnie czy moge gdzies zadzwonic, aby probowac dalej. Pani pyta o wiecej szczegolow, wiec mowie, ze wydajemy nasze oszczednosci, wszystko zaplacone i zalatwione z praca u mnie i meza! Kobieta mowi, ze pojdzie przejrzec wytyczne z ministerstwa czy jest tam zapisane, ze na bank musi minac 8 tygodni. Nic nie obiecuje. Siedze jak na szpilkach, spocona po 5 minutach jak pies. Wraca, patrze na nia a ona sie usmiecha i kiwa glowa na tak. Tlumaczy, ze nie ma tego wymogu w zaleceniach ale robia to ze wzgledu na to, zeby jak najwiecej osob dostala pierwsza dawke. Ide w kolejke a raczej frune nad podloga, bo jestem szczesliwa, ze ta pani poszla i sprawdzila wytyczne. Jestem po drugiej dawce Pfizera ( reka i glowa boli), ale usmiech nie schodzi mi z twarzy. Maz sie smial, ze mam sile przebicia i ide w zaparte! Nie ciesze sie jednak az tak bardzo, bo zycie mnie nauczylo, ze za chwile cos sie moze stac. Nie zapominajmy, ze pandemia trwa i trwac jeszcze bedzie dlugo.
Kolejny krok.... to wyslanie prosby o certifikaty Covidowe jak tylko maz dostanie druga dawke.
Dziewczyny trzymajcie kciuki, zeby udalo nam sie przyleciec do Polski i rozpoczac stymulacje.
Milej soboty
Kiedy o tym pomysle to mam uczucie paniki, bo nauczona poprzednim doswiadczeniem wiem, ze procedura nie rowna sie dziecko!
Do tego organizacja procedury w Polsce mieszkajac w UK podczas pandemii nie nalezy do najlatwiejszych. Sprawdzam skrupulatnie wiadomosci i powoli odliczam dni do naszego wylotu 18 lipca.
Jedno co jest pewne, ze cholerna @ zawsze jest na czas jak w banku tak wiec od niedzieli zaczynam brac tabletki antykoncepcyjne i wysylac pozytywne mysle i wibracje w strone moich jajeczek. :D:D
Wiadomość wyedytowana przez autora 1 lipca 2021, 15:19
Jestem juz na tabletkach antykoncepcyjnych. Moja @ tak mi dala popalic w sobote w nocy, ze nie spalam od 2-6.30 rano. Zwijalam sie z bolu, mimo ze wzielam ogrom tabletek przecibolowych. Tak meczacych i bolesnych skurczow nie mialam dlugo.
Chcialabym napisac, ze koncentruje sie juz na wyjezdzie do Polski, ale niestety byloby zbyt dobrze. Moj certyfikat Covidowy do podrozowania juz sie pojawil na mojej aplikacji. Bez zadnych problemow, szybko. Mojego meza oczywiscie nie. Zaczelo prosic go o weryfikacje i potwierdzanie ID. Niby zrobil, ale nic nie wyskoczylo, ze przeszlo dalej. Potem dostal komunikat, ze niby do 7 dni ma to sie zweryfikowac. Jednak nie mozna sprawdzic czy zgloszenie zostalo wyslane. No i gdzie tu sie zglosic po pomoc!!! Normalnie zaraz mnie pierdyknie. Jak nie urok to sraczka! Jakbysmy my staraczki nie mialy wystarczajaco emocjonujacych wydarzen w naszym zyciu.
Przyjmuje tabletki antykoncepcyjne i powinnam sie coraz bardziej cieszyc, ze juz za chwile.
Niestety moj maz nadal nie jest w stanie sciagnac certyfikatu Covidowego na aplikacje. Najpierw problem z identyfikacja a teraz, ze nie moga polaczyc sie z jego danymi od lekarza pierwszego kontaktu. On probuje ogarnac sytuacje, ale moj mozg pracuje 100km na minute i co chwile go ponaglam. Rezultat wciaz sie klocimy, bo ja sie boje co sie stanie jak..... (nie koncze zdania) Od trzech dni nie spie i ledwo jem. Tak bardzo sie boje, bo tyle zajelo zorganizowanie wszystkiego z klinika, meza praca i moja. Myslalam, ze w tym i nastepnym tygodniu bede mogla sie skupic na zalatwieniu wszystkiego w mojej pracy a tu prosze.
Powinnam juz byc spakowana z mezem i gotowa do drogi. Wszystko skrupulatnie zaplanowane!!!!!!! Poraz kolejny los postanowil zrobic nam psikusa. Zaczelo sie w czwartek kiedy robilam na mkarty pokladowe. Wpisalam nasze dane i nagle wyskakuje mi informacja, ze brytyjski paszport musi byc wazny przynajmniej 6 miesiecy do wjazdu do Polski. Mojego meza ma 5 miesiecy waznosci ZONK ! Dopoki UK byla w EU nie bylo problemu, bo mozesz podrozowac dopoki paszport jest wazny. Durni Brytole glosowali Brexit i maja teraz za swoje Tak zawsze myslalam, tylko nie sadzilam, ze tak szybko ich durnowatosc ugryzie mnie w dupsko. Na poczatku mowimy sprobujemy moze sie uda, bo moze nie spojrza na date waznosci. Im dluzej o tym myslelismy oboje doszlismy do wniosku, ze nie warto ryzykowac, zeby mi meza zatrzymali na lotnisku. Dodatkowy stres nie pomoglby mu zwlaszcza, ze mial oddac nasienia od razu we wtorek. Cala procedura i wyprawa to juz wystarczjacy stres.
Zaczela sie akcja z organizacja pszportu na szybko, zaplacilismy £200 za service premium. W normalnych czasach mogloby sie udac, aby dostac spotkanie w ambasadzie w dwa dni i wyjsc z paszportem. Oczywiscie na chwile obecna pierwszy dostepny termin to 28 lipca. Termin zaklepany i maz na spotkaniu ma juz odebrac paszport. Stymulacje powinnam zaczac 29.07, wiec moja glowa nadal rozmysla.....moze ja polece a maz doleci 29.07. Jednak postanwiam skontaktowac sie z klinika najpierw, zeby poinformowac co sie dzieje. Opiekun pacjenta informuje mi aczkolwiek moglibysmy zalatwic wizyte kwalifikacyjna i podpisanie zgod z mezem przez zoom.Jednak lekarz nie rozpocznie nic dopoki maz nie bedzie mial zrobionych infekcji. Stwierdzilismy za duzo zachodu, zeby teraz szukac w UK miejsca gdzie bedzie mogl zrobic infekcje. Postanowione przekladamy wizyty na klejny cykl. Caly ranek spedzilam z pania zmieniajac wizyte. Wyliczylysmy, ze mamy przyjechac do Polski na 25 & 26 sierpien. Oczywiscie wyszlo, ze moj lekarz bedzie na urlopie od 24.09 ( no jakby moglobyc inaczej heheh) Pani powiedziala, ze zrobimy kwalifikacje z lekarzem przez zoom i w ten sposob on znajdzie jego zastepstwo na nasze wizyty twarza w twarz i jak wroci z wakacji to znowu sie mna zajmie. Co prawda stracilismy kase za bilety na jutro, ale przynajmniej udalo nam sie odzyskac kase za kwatere w Gdansku Kupilam juz nam bilety na sierpien. Dobrze, ze moja szefowa jest wyrozumiala, bo w piatek jej powiedzialam, ze nie wiem na czym stoje. Na odchodne powiedziala mi : jezeli polecisz do Polski to bede szczesliwa, bo zaczniesz procedure jezeli zostaniesz to tez bede szczesliwa, bo kolejny tydzien to istne pieklo dla nas Rozbawila mnie tym tekstem. Jutro jej pisze smsa, ze bedzie mnie miala pod reka
Czasami rozmyslam, czy te wszystkie przeszkody to jakis znak? Wiem, ze nie powinnam tak mysle, ale jak co chwile sa nowe przeszkody to nie moge sobie przestac brac tego pod uwage. Dlaczego niektorym do zajscia w ciaze wystarczy spojrzenie?!
Nie pozostaje nam nic innego jak czekanie ....czyli standardowy "stan wegetacyjny" staraczki
Szczerze myslalam, ze gorzej zniose ta cala sytuacje, moze moja zbroja zrobila sie troszke bardziej kuloodporna.
@szatynkowo podeszlismy w UK dwa razy, ale ze to procedura refundowana to jada schematem. Po drugim nieudanym tranferze powiedzieli, ze zadnych dodatkowych badan nie robia....dlatego zdecydowalismy sie, ze podejdziemy do procedury w Polsce. Niby powiedzieli, ze uznaliby zalecenia immunologiczne, ale do konca nie wierze. Przez pandemie i tak nie
moglibysmy podejsc do kolejnej procedury do listopada. Nie zrezygnowalam u nich jeszcze, trzymam miejsce w razie czego.
@asiunia30 do Pasnika dostalam sie dzieki radzie @czekamynadzidzie. W zeszlym roku w listopadzie udalo mi sie znalezc termin na marzec i potem na maj na kolejna wizyte. Zdaje sobie sprawe, ze zdania sa bardzo podzielone co do Pasnika, ale juz wiele razy w historii okazalo sie ze ludzie, ktorzy mieli inne metody i byli negowani z uplywem czasu zostali wyniesieni na piedestal. Jak na razie Pasnik mi nie pomogl tylko dal zalecenia, na KIR AA accofil i na podwyzszone NK i przeciwcialaplemnikowe encorton. Jezeli chodzi o wizyty, to ciezko sie dostac i tak jak wspomnialas obecnie nie przyjmuje nowych pacjentek. Jezeli myslisz, zeby isc do niego proponuje dolaczenie do grupy na facebooku "starajac sie z pomoca Pasnika" i tam dzieczyny czesto wymieniaja informacje na temat wizyt, odstepuja jak sie okazuje, ze ich juz nie potrzebuja.
Powiem Wam szczerze, nie do konca sama siebie nie poznaje, ze przyjechalam to w miare spokojnie. Nawet sie nie poplakalam a jak dla mnie to sukces. Wlasnie siedze w pracy i staram sie na niej skupic. Mam ciezki tydzien bo od dzisiaj nie ma zadnych obostrzen w UK, a szczerze nie wiem czy to dobrze, bo ludziom juz odwalilo. Imprezy w centrum Londynu byly od polnocy do rana. Udanego poniedzialku Wam zycze
Protokol, ktory mam rozni sie troszke od poprzedniego, bo nadal jestem na tabletkach antykoncepcyjnych (dzis ostatnia tabletka) a juz w poniedzialek zaczelam brac zastrzyki z gonapeptylu. Mam jej brac co drugi dzien do 7.09 a potem kolejna wizyta 09.09 ( kolejne badania, usg i konsultacja z doktorem). Musze go zapytac o co w tym wszystkim chodzi. Powoli zaczynam myslec o pecherzykach i nasieniu meza. Niestety jego parametry nie sa najlepsze, wiec mam nadzieje, ze ta separacja przed mrozeniem pomogla wybrac najlepszych zawodnikow. Moje AMH wyszlo 5.1 wiec chyba nie jest najgorzej.
Ze wzgledu na to, ze nie mam wizyt w tym tygodniu postanowilam pojechac na kilka dni nad morze. Jejku jak tu jest pieknie, sezon sie konczy, ludzi prawie nie ma. Puste plaze, szum morza i nawet slonce swieci. Moze nie jest juz tak cieplo, ale i tak wplywa to bardzo pozytywnie na moja zszargana dusze.
Oczywiscie nie obylo sie bez problemow. W drodze nad morze zauwazylam ze moja torba termoizolacyjna z zastrzykami zrobila sie ciepla( niby miala wytrzymac 6h) a my w drodze dopiero dwie. Musielismy zjechac do biedronki i ja do Biedronki i dwie paczki lodu do niej wpakowalam. Mam nadzieje, ze nie popsulam tych zastrzykow?! W mojej glowie juz mysle, ze moze teraz nie zadzialaja tak jak powinny.
Wiadomość wyedytowana przez autora 2 września 2021, 19:56
Prosze, prosze niech te jajeczka ladnie sie tam produkuja.
Wiadomość wyedytowana przez autora 10 września 2021, 22:56
Nie moge uwierzyc, ze jestem w Polsce juz czwarty tydzien. .....tesknie za mezem, ale nie chce mi sie wracac do UK, bo zawsze bardzo tesknie za rodzinka. Zawsze rozdarta pomiedzy dwoma krajami.
Wiadomość wyedytowana przez autora 16 września 2021, 23:58
Punkcja potwierdzona na wtorek o 10.20, dzisiaj ostatni zastrzyk Ovitrelle i ostatnia luteina i tyle.
Samopoczucie ciezko okreslic.... Na razie mysle o podrozy do Gdanska i punkcji, pozniej bede myslec o tym co z tego wyniknie.
Ogolnie czuje sie ok, juz mnie brzuch jakos nie boli, ale jestem wzdeta i zwiekszyla mi sie objetosc brzucha. Mam nadzieje, ze od jutra zacznie sie zmniejszac, bo lot do Londynu mam w niedziele.
W poniedzialek czekalam z niecierpliwoscia na telefon od embriologa, oczywiscie zadzwonila jak bylam w pomieszczeniu pelnym ludzi. W pospiechu szukalam cichego miejsca i prawie sie rozlaczylam przez przypadek. Po formalnosciach przekazala mi, ze udalo im sie zamrozic 4 zarodki, 2 z piatej doby (BL 5.2.2 oba) i 2 z szostej doby (BL5.1.1). Gdy przekazalam mi wiadomosc, ze sa cztery lzy mi poplynely mimo, ze mialam troszke nadzieje, ze bedzie 5 i oczami wyobrazni widzialam 7
Ach ta nadzieja to jest matka glupich
Musze powiedziec, ze rozmowa z pania embriolog byla bardzo przyjemna, sprawila wrazenie osoby bardzo empatycznej i poprostu milej. Teraz pozostaje nam kolejna kwestia diagnostyka zarodkow. Material genetyczny zostal pobrany i tylko musimy wyslac zlecenie na badanie i oczywiscie pokryc koszt. W glebi duszy chcialabym przebadac zarodki, ale z drugiej boje sie, ze jezeli wszystkie odpadna? Przeraza mnie ta mysl. Z drugiej strony podejsc do transferu i moze w koncu z pomoca Pasnika beta ruszy a na prenetalnych okaze sie, ze ma wade genetyczna? Wiem, ze sama sobie lubie problemy stwarzac i rozstrzasac wiele spraw dlugo zamiast isc za ciosem.
Wiadomość wyedytowana przez autora 29 września 2021, 22:55
Mielismy okropna klotnie dzisiaj i mielismy ich ogrom w przeszlosci, ale dzisiaj moj maz powiedzial, ze jezeli transfer sie nie uda to juz chyba kolejny znak, ze nie mamy byc razem. Zabrzmialo to jak sztylet w serce, ale powiedzialam, ze moze po co poodchodzic do transferu w ogole ..... Serce mi sie kraja i siedze w pracy powstrzymujac lzy, ale moze juz wystarczy.
Nie chce wracac do domu, bo nie wiem co mnie czeka!
Wczoraj mialam jeden z gorszych dni mentalnie. Rozmawialam z kolega, ktory powiedzial, ze ona spodziewa sie dziecko. Wiedzialam juz to od momentu jak krecil, ze zle sie czuje ma grype a potem mowi, ze wymiotowala dwa razy. Slub wzieli w lipcu a jest juz w 10 tygodniu czyli starali sie moze dwa cyckle. Moja glowa tego nie ogarnia, ze tak latwo mozna zajsc w ciaze.
Mysle, ze ta rozmowa przelala szale goryczy, bo w tym tygodniu jeszcze zobaczylam, ze dwie inne dzieczyny u mnie sa w ciazy. Mimo, ze ostatnie dwa tygodnie praca mnie bardzo absorobowala i dawala wiele satysfakcji wczoraj wrocilam do domu i plulam jadem i wywalalam wszystko co nam poszlo nie tak w tym roku! Na szczescie moj maz odwrocil moja uwage i spedzilismy milo wieczor. Zasnelam z usmiechem na ustach. Niestety podwiadomosc to jest cholera i o 4rano obudzilam sie pelna niepokoju. Wszystkie mysli, ktore odganialam wrocily ze zdwojona sila: widzialam mojego kolege na skanie z zona i moje kolejne zmagania ktore niewiadomo co przyniosa! Meczylam sie tak ok godziny i potem zasnelam. Wstalam o 8 i postanowilam dzialac, wiec od rana sprzatam gotuje i teraz bede malowac troszke nasze mieszkanie Moze to chwilowe rozwiazanie, ale wole to niz siedziec i myslec.
Wkradaja te mysli, ze skoro nie idzie gladko to moze nie podchodzic?! Poza tym znowu to sobie robic na Swieta, doskonale pamietam zeszly rok , gdzie w Wigilie zaczelam miec brazowe plamienia i juz wiedzialam, ze nic z tego. Transfer bedzie wspomagany zaleceniami od Pasnika, ale to rowniez nie daje gwarancji.
Ale kto nie ryzykuje ten nie zyskuje. Sprobuje sie trzymac tej zasady.
Pewnie niektore osoby pomysla, ze powinnam byc bardziej podekscytowana wizja transferu, ale to moj trzeci i wiadomo ivf gwararancji nie daje, ze sie uda.
Wiadomość wyedytowana przez autora 20 listopada 2021, 22:55
Wczoraj pracowalam z domu, wiec w porze lunchu wyskoczylam na male zakupy. Ide sobie ide i nagle w radiu zet wiadomosci, ze osoby przylatujace spoza strefy Schengen musza miec obowiazkowa kwarantanne 14 dni ( mozliwosc wyjscia po 8 dniach) i nic wiecej. Szczeka zbieralam z podlogi, bo mysle sobie jak tu wizyty i potem transfer. Pedem do domu, ale stwierdzilam ze nie bede sie dodatkowo denerwowac co ma byc to bedzie. Przeciez stymulacje w lipcu rowniez musialam przesunac! Powoli wiadomosci zaczely splywac, ze jezeli jestes zaszczepiona osoba to kwarantanna ciebie nie dotyczy!
Pewnie przed poprzednim transferem bym byla wkurzona i kombinowala jak to wszystko obejsc byle miec transfer.
Po lekcji pokory ( 2 nieudane IUI i 2 nieudane invitro) wreszcie chyba sie nauczylam, ze pewnych rzeczy sie nie przeskoczy. Fakt trzeba walczyc i probowac, ale tak bardzo boje sie porazki, ze nie bede przerzucac nieba i ziemi, zeby transfer sie odbyl juz juz.
Jak na razie probuje ogarnac ogrom pracy, ktora musze skonczyc przed wyjazdem wiec nie ma czasu na myslenie.
Od wczoraj zaczelam brac estrofem. To jest pierwszy transfer kiedy musze go brac.
Nowa strona, nowy etap 🤞🏻💪🏻 Jak dobrze, że wiesz z czym walczysz i masz do tego dobre narzędzia i wsparcie chyba największego ginoGuru w PL 🍀
Nowa strona, nowy etap 🤞🏻💪🏻 Jak dobrze, że wiesz z czym walczysz i masz do tego dobre narzędzia i wsparcie chyba największego ginoGuru w PL 🍀
Wytyczne Paśnika brzmią obiecująco! Trzymam kciuki, żeby przyniosły upragniony skutek. Wystawił Ci recepty na te leki?
Ciesze się że wszystko się rozjaśniło. Teraz będziesz mogła że spokojem podejść pod ivf. Mi też Paśnik mówił że u mnie widzi tylko ivf i accofil. Początkowo nie wierzyłam ale uwierzyłam. Jakie to dawkowanie accofilu 8 mj. 1/4 codziennie czy jako tam? Bo teraz ponoć mniejsze dawki się sprawdzają bo nie podwyższają za dużo leukocytów.
Docent P. To jest konkret! Nie ma zbędnego gadania, tylko zalecenia, a przy tym to taki sympatyczny i empatyczny czlowiek (no fanka jestem!) u nas się sprawdziły w 1szym cyklu zastosowania i tego tez Wam życzę! Mocne ✊✊
Ekstra!!! Są zalecenia! Teraz to juz nie ma innej opcji żeby się nie udalo! 😍😍😍
Jak ja to napisałam 🤭 nie ma innej opcji, musi się udac! 😁🤭😍😍😍
No i pięknie ❤️ To teraz już musi być sukces 🍀💪 Mam prośbę, czy możesz mi napisać na prv jakie miałaś robione wszystkie badania z immuno i które wyniki są złe?
Super, że już po wizycie 🙂
Super że sa zalecenia, ten Pasnik widze ze to bardzo dobry lekarz. Bardzo trzymam kciuki!