Dwa dni przed transferem mialam wlew z accofilu i dodatkowo biore encorton, acard, accofil, kwas foliowy metylowany, wit D3, witaminy z grupy B i omega 3. Nie bede ukrywac z kazda godzina moj sceptycyzm rosnie. Dzisiaj obudzilam sie z bolem takim tempym w podbrzuszu. Zawsze tak mam przed @. Do tego teraz to juz kluje mnie caly czas z prawej strony plecow
To oczywiscie spowodowalo, ze caly dzien lzy mialam w oczach i ciezko bylo mi sie ogarnac. Do tego maz w UK, bo nie mogl do mnie dolaczyc przez cholerny Covid. Wiem, ze kazdy bol, klucie moze onaczac wszystko, ale to jest zbyt podobne do siebie. Dodatkowo wstrzyknelam sobie accofil i zobaczylam, ze troche juz i tak malej dawki zostaje w strzykawkach!!! Jutro mam kontrolna morfologie dla Pasnika no i zobaczymy co tak wyjdzie. Dodatkowo teraz zazylam nospe, bo te plecy mnie troche mecza, ale stwierdzilam, ze nie zaszkodzi.
Wiem, ze musze byc silna i stawic czolo przeciwnosciom zwlaszcza, ze widze jak moja rodzina przezywa widzac mnie cierpiaca. Tak bardzo chcialabym, zeby sie udalo i moc obdarowac moich rodzicow wnukiem/wnuczka!!
Wiadomość wyedytowana przez autora 19 grudnia 2021, 21:42
Nic nie ruszylo. Leki nie pomogly. Mialam mala nadzieje, ze chociaz nawet jak sie nie uda to chociaz troche beta ruszy.
Snieg zaczyna padac za oknem, czuje sie pusta jakby moja dusza opuscila cialo i obserwuje mnie z boku. Jestem na autopilocie. Nie wiem co jeszcze mozna zrobic. Wyslalam morfologie to Pasnika, bo poprosil o wynik.
Moja nieplodnosc jest jak ta cholerna pandemia nie ma zamiaru sie konczyc. Kolejne Swieta z widmem kolejnego nieudanego transferu.
Stwierdzilam, ze jutro rano polece do laboratorium kolo domu i nie jade do kliniki. Wynik im przesle jak juz je odczytam. Mysl o jutrze mnie przeraza, nie moge spac.Rano obudzilam sie z suchym pyskiem jak Sahara i wiem, ze to wynik stresu....to taki standardowy objaw dla mnie.
Mysl o jutrzejrzym dniu mnie przeraza. Czasami zastanawiam sie czy tylko ja sie tak zachowuje, ze nie panuje nad soba i ciezko mi oderwac mysli od transferu. Moi rodzice i siostra strasznie to przezywaja i to powoduje u mnie poczucie winy i od razu mam lzy w oczach.
A tak ogolnie to czuje sie normalnie, tylko z typowymi objawami na okres, bol plecow i podbrzusza.
Po poniedzialkowym badaniu progesteron mialam 14.79 wiec lekarz zwiekszyl mi dawke lutinusu na 3x2. Podczas dwoch ostatnich transferow mialam pierwsze brazowe plamienia 5/6dpt i teraz wydaje mi sie ze zostaly powstrzymane przez podniesienie dawki progesteronu.
Wiecie do bym chciala najbardziej, zeby beta nie wyszla 0, bo wtedy mialabym jakas nadzieje, ze cos sie tam minimalnie zadzialo.
Wiadomość wyedytowana przez autora 22 grudnia 2021, 10:37
Beta 0.478
Kolejne Swieta w cieniu walki o dziecko. Nie wiem nawet co napisac, bo czuje wewnetrzna pustke. Splakalam sie z mama i tata gdy wynik przyszedl. Tak mi ciezko, ze znowu zawiodlam a moje cialo jest terminatorem i walczy z moimi kropkami. To wszystko jest takie nie fair, zlosc jest we mnie przeogromna, ze mam ochote pluc jadem. Nawet jak czytam pamietniki, ktore obserwuje odkac dolaczylam to wiekszosc dziewczyn zaszla i ciesze sie, bo walczyly, ale boje sie ze zostaje gdzies tam z tylu.
Jednego co sie dowiedzialam, to ze progesteron po transferze zaczal mi leciec na leb na szyje, wiec to bedzie trzeba jakos ogarnac. Zanim wyjade to zrobie sobie jeszcze kilka badan, homecystoine, kwas foliowy i wit b12. Pasnik napisal, ze mamy z mezem teraz sprawdzic Allo-MLR i cross match.
To jest jedyny egzamin, ktory oblalam juz poraz trzeci.
Napisz do APC czasami zwalniaja sie terminy i polecam do przylaczenia sie do grupy na Facebooku " starajac sie z pomoca doktora P immunologia"
@Sisi85 dziekuje za pamiec. Obecnie jestem w stanie zawieszenia. Staram sie normalnie funkcjonowac i nie myslec o starania, ale czas powoli ucieka.
Ostatnia porazka o wiele mocniej dotknela mojego meza, powiedzial ze stracil totalnie nadzieje, ze sie uda. Gdy wrocilam do UK pierwsze dwa tygodnie byly tak ciezkie, ze w ogole nie poruszalismy tematu staran. Z czasem wyrzucilismy z siebie emocje co nas boli i to byla bardzo ciezka ale jednoczesnie oczyszczajaca rozmowa. Cudem udalo mi sie przekonac meza, zeby pojechac zrobic badania. Dodatkowo tydzien przed wyjazdem do Warszawy wybuchla wojna na Ukrainie i oczywiscie wszyscy odradzali mojemu mezowi wyjazd do Polski.
Wyniki przyszly w zeszlym tygodniu:
*cross-match ok
* Allo-MLR - 25%
Konsultacje mialam z Pasnikiem w poniedzialek. Zlecil mi dwa szczepienia limfocytami i powiedzial, ze potem mam podchodzic do transferu. Czy mam nadzieje, ze tym razem sie uda? Czytajac fora i grupe na Facebooku wielu dziewczynom pomoglo. Mam nadzieje, ze bede w tej grupie szczesliwcow......
Obudzil mnie krzyk o 3.45 rano, to byl moj sasiad wzywajacy pomocy. Przez okno zobaczylam trzy radiowozy i dwie karetki pogotowia i jego w poranniku na boso. Chwile pozniej pojawili sie jego rodzice i mama mowiaca nie nie mogles zrobic.
Wtedy dotarlo do mnie, ze jego partnerka prawdopodobnie targnela sie na swoje zycie. Mowie do meza jest pogotowie wiec napewno przezyje. ukradkiem z mezem spojrzelismy w okno i zobaczylismy jak medycy wyszli, zabrali tlen i puste nosze i cos szepneli do policji. To praktycznie dalo mi pewnosc, ze udalo jej sie odebrac sobie zycie. Po godzinie otrzymalismy wiadomosc na grupowym sasiedzkim what's upie, ze Holly odeszla Tak naprawde jej nie znalam, tylko wiemienialysmy uprzejmosci i usmiechy, ale smutno mi, ze nie udalo jej sie wygrac z "demonami" i nie widziala juz innej drogi jak odejsc.
Codziennie na swojej drodze spotykamy setki ludzi i kazdy z nas tak naprawde nosi maske i toczy nieustanna walke o cos. Nie zdajemy sobie sprawy ile ludzi jest na krawedzi kazdego dnia. Mam nadzieje, ze Holly gdziekolwiek jest ma poczucie spokoju, ktorego pewnie tak bardzo pragnela gdy zyla. Po pracy skocze kupic kwiaty i znicz i poloze je kolo ich domu.
Dziewczyny dbajcie o siebie....wszystkie jestesmy tutaj bo od miesiecy, lat prawadzimy ta nierowna walke z nieplodnoscia. Sama mowie z doswiadczenia jak czujecie, ze juz nie dajecie rady to szukajcie pomocy, badz napiszcie tutaj. Mnie samej dziewczyny pomogly sie podniesc po kolejnych nieudanych probach. Ostatnio jednak stwierdzilam rowniez, ze trzeba porozmawiac z terapeuta. Czekam na druga wizyte.
Pozdrawiam.
Chorobsko przetyralo mnie niesamowic, caly weekend (sloneczny jak nigdy) przelezalam w lozku, od poniedzialku w pracy ale jeszcze mnie trzyma konkretnie. Na dodatek @ sie zaczal, wiec czuje sie jakby mnie ktos zlal kijem bejsbolowym a jutro ma byc 30 stopni i akurat do Londynu musze jechac do pracy!
Zaczelam brac metmorfax (glucophage zaczne brac od soboty, bo czekam na dostawe z Polski) i mam lekkie skutki uboczne, ale do przezycia. Najwazniejsze, zeby mi sie cukier uregulowal. Kolejnym krokiem jest zastosowanie diety z niskim ig a to juz bedzie gorsze, bo to jednak duzo szukania, obliczania itd. Powoli przymierzam sie do diety pudelkowej, bo to jednak oszczedzi mi czas i wymyslanie posilkow. Moze sprobuje na jeden tydzien i zobaczymy jak pojdzie.
Mial byc transfer w lipcu, ale nie bedzie. Z mojej winy, bo sie nie zorganizowalam porzadnie. Chcialam pierwsze usg i badania zrobic w UK, przeslac i skonsultowac z klinika. Jednak jak to bywa w UK, nikt nie mial wizyt porannych na usg a jak juz mieli to wyniki hormonow nie bylyby dostepne przez 24h!!!! Stwierdzilam, ze nie bede jechac 2h w jedna strone gdzie zrobiliby mi te badania i potem leb na szyje, zeby polaczyc sie na zoom. Powiedzialam klinice przekladamy, ale oczywiscie moj doktorek bedzie na wakacjach przynajmniej na poczatku. Nie czekam, bo wiem, ze sie boje i bede szybko szukac nowych wymowek.
Jak na razie nikt o moich planach nie wie nikt.....nawet maz!
Wiadomość wyedytowana przez autora 13 lipca 2022, 17:17
Wiadomość wyedytowana przez autora 19 sierpnia 2022, 09:49
Te plamienia nie daja mi spokoju, zwlaszcza ze rowniez mam je przed okresem, wiec z lekarzem postanowilismy zrobic histeroskopie przed kolejnym transferem.
Coz moge zrobic................nic a tylko zaczac planowac kolejny przyjazdy do Polski i miec nadzieje, ze zdaze z transferem zanim szczepienia limfocytami straca waznosc. Ostatnie mialam 30 maja!
Ahhhhhhhh los jest okrutny!
Wiadomość wyedytowana przez autora 30 sierpnia 2022, 16:44
22 listopada mialam kolejny transfer zarodka 5.1.1 i niestety juz wiem, ze bedzie to ciaza biochemiczna.
6dpt - 9.75
8dpt - 22.35
10dpt - 31.70
Ja juz naprawde nie wiem co jeszcze moge zrobic? Jestem po szczepieniach limfocytami i fakt cos ruszylo poraz pierwszy, ale nie wystarczylo.
Stanelam w martwym punkcie. Chce mi sie krzyczec z beznadziejnosci i frustracji. Mysle, ze nawet moj lekarz nie ma juz na mnie sposobu.
Wszyscy cos robia ze swoim zyciem, osiagaja kolejne cele, realizuja sie a ja mam wrazenie, ze stoimy z mezem w tym samym punkcie nie tylko pod wzgledem staran o dziecko, ale wiele innych spraw.
Nawet nie placze,ale mysle ze jak maz zadzwoni to bedzie inna historia.
Wiadomość wyedytowana przez autora 2 grudnia 2022, 16:26
Wiem, że to trudne ale jeszcze nie grzeb marzenia kochana. Ja dalej trzymam kciuki! 🤞😘
Życzę Ci zeby te święta były wyjątkowe 🎄🎁 Trzymam kciuki ✊✊🍀
✊🏻✊🏻✊🏻 mocno zaciskam kciuki, żeby Cię zaskoczyła pozytywna wiadomość 🍀🍀🍀
✊🏻✊🏻✊🏻 mocno zaciskam kciuki, żeby Cię zaskoczyła pozytywna wiadomość 🍀🍀🍀
Czekamy na dobre wieści :)
Ból brzucha może oznaczać dobre wiadomości. Trzymam kciuki, żeby to był ten transfer ✊ Musisz wierzyć w swojego kropka ❤
A przelewasz sobie ten accofil do insulinowek? Trzymam mocno kciuki ✊✊✊ Teraz to juz musi się udać!!!
Z bólem brzucha na dwoje babka wróżyła. Trzymam kciuki!
Trzymam kciuki!!!
Wiecie co dziewczyny mnie bardziej stresuje to takie dziwne klucie z prawej strony plecow i pewnie wszystko inne. @czekamynadzidzie tak kupilam insulinowki i je podzielilam. Mam te z wymowana igla bo dziewczyny go polecaly. Czekam na pierwsza morfologie i pisze do Pasnika.