Nasza droga o zajęcie w ciążę była dość długa. 6 lat starań... w tym ostatnie pół roku leczenia w klinice leczenia niepłodności invicta.
Tylko 3 cykle leczenia letrozolem wystarczyły.
Zaszłam w ciąze w 25 dniu cyklu. Po około 20 dniach stymulacji aromkiem.
Ciąża z problemami:
w 7 tygodniu plamienie - szpital podtrzymanie
w 9 tygodniu krwawienie - szpital podtrzymanie
w 27 tygodniu Przedwczesne skurcze- szpital podtrzymanie
w 37 tygodniu zatrucie ciążowe: nadciśnienie, białkomocz, zatrzymanie wody, dziecko przestało rosnąć, słabe przepływy pępowinowe - szpital
w 38 tygodniu bóle porodowe, wieczorem pojechałam do szpitala, o 2 w nocy odeszły mi wody o 9:00 rano wykonano cesarskie cięcie z powodu braku postępów porodu i kolizji pępowinowej.
Jaś urodził się 11.07. 2014r waga 2800
Obecnie staramy się zajść w kolejną ciążę. 10 miesiecy starań bez leczenia nie przyniosło efektów wrócilam wiec do leczenia w klinice leczenia bezpłodności.
Jestem w trakcie 3 cyklu. Ponownie stymulacja letrozolem. Tym razem lametta.
W pierwszym cyklu lek lametta 1.tab dziennie przez 13 dni - owulacja 18 dnia
w drugim zwiekszona dawka leku na 2 tab.dziennie + pabi dexamethason owulacja 13 dnia.
W tym cyklu w klinice byłam 3 dnia cyklu leki: 2 tab dziennie przez 7 dni lametta + pabi dexametashon 0,5 tab codziennie.
kontrola 9 dnia cyklu
sildenafil 4x1/2 tab dopochwowo
acesan 75 2x1
nadal :
lametta po 5 mg w 10 i 11 dc
nowe zalecenia :
pić 3-4 l płynów dziennie
zalecane czerwone wino , 1 lampka dzienie, kwasy mmega 3 w kapsułkach
Kolejna wizyta 13 dc.
wizyta na usg.
pęcherzyk w lewym jajniku 17mm, w prawym dwa 13 i 13,9 mm. endometrium nadal słabe 5,3mm
nadal leki na śluzówkę macicy zlecone w 9 dc oraz pozostałe leki
+ lametta w 13 i 14 dc po 5 mg
kolejna wizyta w 15 dc.
łykam i Wpycham leki pije wino jade jutro
Liczę na śliczny pecherzyk w lewym jajniku. Te w prawym raczej nie zdążyły podrosnąć (choć może... może... się okaże)
Oby endometrium się poprawiło bo bez tego owulacja się zmarnuje. Nigdy nie miałam problemów ze śluzówką macicy , zawsze była ładna od 11 mm do 13 mm. Nie wiem czemu w tym cyklu tak słabo urosła..
jutro kolejny wpis
jest 1 ładny pęcherzyk - 21 mm :)na lewym jajniku. Te na prawym praktycznie nie podrosły. 15,3mm
endometrium 8mm nadal słabe, jeszcze 2 dni leków
dostałam 2 zastrzyki z gonapeptylu i do dzieła.
w pon. usg czy była owulacja
potem 10 dni brania estrofemu 3x1 i luteiny 3x2.
31 test ciążowy
trzymajmy kciuki!
Wiadomość wyedytowana przez autora 19 maja 2016, 19:56
jestem po wizycie u zwykłego ginekologa. Byłam sprawdzić czy pęcherzyk pękł. Nie pojechałam do kliniki i żałuję.
I sama nie wiem co mam tu napisać, bo lekarz nie był pewien czy pęcherzyk jest pęknięty. Stwierdził, że na pewno jest w jednym miejscu zapadnięty. I albo wcale nie pękł albo właśnie pęka. Kazał jeszcze dziś popróbować.
endometrium ładnie podrosło i miało 12 mm.
Zła i zawiedziona jestem. Chyba w środę czyli pojutrze, pojdę jeszcze raz do gina niech mi znow zrobi usg. Moze faktycznie peka dziś. bardzo bm chciała mieć to potwierdzone.
Nerwowo od rana u mnie w domu. Zauważyłam, że leki hormonalne nie pomagają mi w równowadze.
Pewnie częsciowo przez nie płaczę..
Bo w sumie powodu wielkiego nie mam. To czy pęcherzyk pękł okaże się jutro. Bo na 100% nie pękł po zastrzyku tak jak powinien ale może pękł przedwczoraj. A ja już na zapas się martwię. Kurczę nie sądziłam, że już w 3 cyklu zaczną się schody. Cieszyłam się , że ładnie reaguje na leki. Że jest owocniej niż jak się leczyłam starając się o Jaśka. A teraz i ta śluzówka macicy taka słaba i potrzebowałam na nią leków i teraz nie wiadomo czy ten nieszczęsny tak ciężko wyhodowany pęcherzyk pękł. ech
tylko powzdychać mi pozostało.
Jutro na pewno pójdę do ginekologa. Nie chce się łudzić cały ten okres do testu ciążowego. Ograniczać wysiłek fizyczny czy ograniczać się w ewentualnym wypiciu piwa do grilla. A poza tym musze wiedzieć co powiedzieć mojej ginekolog z kliniki, która zapyta czy była owulacja.
No i czekają mnie te drogie badania na krzepliwość krwi. Chyba o nich tu wcześniej nie pisałam. Myślałam, że szybko zajdę i nie bede musiała ich robić. Gin chce żebym robiła badania genetyczne, żeby sprawdzić czy nie mam problemów z krzepliwością, która ma wpływ na płodność. Niestety owe badania są drogie. Za zestaw, który mi zleciła zapłacę 950zł.
Mam zrobić:
subpopulacje limfocytów
białko C
białko S
homocysteina (HCY) w surowicy
detekcja mutacji leiden w genie proakceleryny - czynnik V
detekcja mutacji w genie MTHFR
detekcja mutacji G20210A w genie protrombiny - czynnik II
Oczywiście jak wczoraj spytałam ginekologa czy mógłby mi przepisać skierowanie na chociaż część z tych badań na nfz to oczywiście miło ale stanowczo odmówił, powiedział, że na takie badania mógłby dać skierowanie tylko hematolog, do którego czeka się w kolejce na nfz około roku. Dalej nie ciągnęłam tematu. Nie miało to sensu.
Z resztą na mojego miejscowego ginekologa nie mam co liczyć. Rok temu już mi odmówił jak spytałam się go czy pociągnie moje leczenie. Zapytałam wprost, że sokor wiem jakie leki na stymulację na mnie działają itd. czy podejmie się tego. Powiedział, że nie, bo on nie może na nfz takich leków przepisywać, bo potem się bedzie musiał tłumaczyć, bo on jest lekarz położnik a nie lekarz leczenia niepłodności. Jego obowiązują ustawy i przepisy. Bo najlepiej umyć ręce i niech kobieta się sama leczy za własne pieniądze...
Pisząc to wszystko to chyba dochodzę do wniosku, że też pieniądze mają duży wpływ na to moje dzisiejsze samopoczucie,
Ta nieszczęsna bezsilność
Nie jesteśmy bogaci, tylko mąż zarabia wiec liczymy się z każą wydaną kwotą. A tu takie wydatki tylko na leczenie. Ile już możnaby było kupić dla dziecka wyprawek, wózków i innych zabawek za te pieniądze co wydaliśmy na leczenie, to tylko my wiemy....
I nie zrozumie togo wszystkiego (Tej bezsilności, zawodu i wielkiego pragnienia), ktoś kto ma dzieci ot tak, bez wysiłku. Ktoś kto postanowi , że powieksza rodzinę i zachodzi w ciąże w pierwszych kilku cyklach (bądz od razu). .........
Z samego rana popędziłam do poradni K na usg.
Jestem bardzo zadowolona.
Moje wczorajsze smutasy były zupełnie zbyteczne. Pęcherzyk pękł. Widać też było ciałko żółte. Endometrium 1,3 mm
Teraz pozostaje tylko dbać o siebie i czekać! Test ciążowy zrobie później niż 31 maja. Myśle, że tak ze 2 dni później. Ze względu na przesunięcie owulacji, która nie wystąpiła po lekach.
6 dni po owulacji
dni do testu ciążowego się dłużą.
Objawów nie mam wcale ale to przecież jeszcze za wcześnie, wiec mnie to nie martwi. Mimo leków piersi mnie praktycznie nie bolą. Zawsze po luteinie i nawet bez niej z tydzień przed miesiączką mam obolałe piersi. Na razie są po prostu ciut większe, nabrzmiałe ale nie bolą.
Apetyt mam większy ale to przez tabletki (hormony i sterydy), zawsze przez nie tak mam i jak się nie pilnuje to tyje wtedy na potęgę.
Moja ginekolog z kliniki kazała dać sobie spokój z dietą odchudzającą. Za nim do niej trafiłam schudłam 14 kg (takie postanowienie noworoczne- pozbyć się nadwagi). Niestety po odstawieniu diety 3 kg wróciły. Boję się, że tak ciężko zgubione kilogramy moment wrócą do mnie a nie było łatwo je zgubić.
Jedyne tycie jakie wchodzi w grę to tycie ciążowe!
poszłam na krew.
niestety beta 0,1
odstawiam leki i czekam na okres...
no cóż następnym razem się uda.
jest mi przykro, skłamałabym mówiąc , że nie. Ale jakoś nie liczyłam szczególnie na ten cykl. Wszystko tak jakoś opornie szło. Endometrium nie rosło, pęcherzyk też najpierw nie pękł jak powinien, potem niby tak...
Kolejna wizyta w klinice zaklepana.
w poniedziałek ruszam w drogę. zapytam moją gin co sądzi aby zwiększyć dawki letrozolu.
I zrobie te badania genetyczne na krzepiliwość.
czekam na okres...
no jak na złość nie przychodzi. 29dc odstawiłam luteinę i estradiol wiec dziś rano powinnam przywitać @. A tu cisza... brzuch nie pobolewa, nic się nie dzieje. No jak na złość. Na jutro na 14:00 mam wizytę w klinice. Jak do tego czasu nie dostanę to muszę ją przełożyć.
Nawet przez myśl mi przeszło, że może bete zrobiłam za wcześnie i może się udało dlatego @ nie przychodzi.
No no... ta głupia nadzieja.
No nic czekam dalej, jak do jutra nie przyjdzie zrobie test i przełoże wizyte w klinice.
Tym razem stymulacja przez 10 dni. letrozol Od 2 do 11 dc. Trochę inaczej bo mam brać lek 2 razy dziennie po 1.
Do tego lek na przyrost endometrium od 5 dnia cyklu. 2x1/2 dopochwowo.
I standardowo steryd na przysadkę mózgową.
Kolejna wizyta w 12dc. i do tego koniecznie badania krwi:
estradiol
hormon luteinizujacy
progesteron
subpopulacje limfocytów
białko C
białko S
homocysteina (HCY) w surowicy
detekcja mutacji leiden w genie proakceleryny - czynnik V
detekcja mutacji w genie MTHFR
detekcja mutacji G20210A w genie protrombiny - czynnik II
No i mąż zrobi badanie spermy, bo ostatni raz robił ponad 3 lata temu.
czas powoli mija. zbyt wolno...
staram się nie myśleć o pęcherzykach, które powinny teraz pieknie rosnąc po lakach...
w jajnikach cisza, zupełna cisza...
Wizyta za 5 dni. jestem bardzo ciekawa co bedzie. Mam do zrobienia sporo badan z krwi - (wypisanych w poprzedniem poście), tylko część wyników bedzie już wiadoma na wizycie.
Martwi mnie to...
eeeee to juz chyba tak bedzie, ciągła niewiadoma. czas się przyzwyczaić ...
jestem po wizycie w klinice. Oddałam rekordową ilość krwi do zbadania - 7 ampułek i zapłaciłam rekordową jak dotąd kwotę ponad 1000zł.
usg zadowalające
3 potencjalne pęcherzyki, na razie jeszcze nie za duże bo od 11 do 14mm ale są
Kolejna wizyta za 4 dni. Liczę, że ładnie choć jeden podrośnie i bedzie soczysta owulacja
Zapytałam panią doktor co robimy dalej jeśli 4 cykl także nie przyniesie efektu, a wyniki badań bedą dobre.
Zajrzała w historię i stwierdziła, że
badanie nasienia wyszło bardzo dobrze. testu po stosunku (na wrogość śluzu) nie bedziemy powtarzać, bo był rewelacyjnie dobry. aż 90% żywych plemników po 8 godzinach po stosunku. Doktor stwierdziła, że inseminacja w takim przypadku nie ma sensu i bede nadal stymulowana do naturalnych starań.
Już wiem, że część wyników badań nie miesci sie w normach, bo mejlowo sprawdziłam wyniki, część jest już do wglądu.
Dużo tego... około 30 pozycji (wyników)
Znalezione są jakieś nieprawidłowości.
Liczba limfocytów B (CD19+) 0.06 norma 0.10 - 0.43
stosunek limfocytów
% limfocytów T (CD3+) 90.7% norma 59.0 - 85.0
% limfocytów B (CD19+) 2.5% norma 6.4 - 23.0
Białko S 129% norma 60.1 - 113.6
Białko C 141% norma 70 - 140
czekam jeszcze na wyniki
Detekcja mutacji Leiden w genie Proakceleryny - czynnik V - krew
Detekcja mutacji w genie MTHFR - krew
Detekcja mutacji G20210A w genie Protrombiny - czynnik II - krew
Detekcja 2 mutacji w genie CFTR - krew
Jutro jade do kliniki. Strasznie mnie ciekawi, męczy i niepokoi wynik leukocytów B. Poczytałam w internecie i jestem przerażona. Tak niski wynik może świadczyć o poważnej chorobie... Oczywiście nie musi tak być może to być zwykłe przeziębienie (którego nie miałam od miesięcy) czy zwykła bakteryjna czy wirusowa choroba nie dająca objawów. Tak czy siak przezywam ją mocno. I tu już nie chodzi tylko o leczenie bezpłodności tylko o moje zdrowie ogólnie...
Jutro z samego rana jade do Gdańska. tam oddam krew na badanie LH i 4 godzin pozniej mam wizyte w Gdyni. Oby mój niepokój się nie potwierdził.... Nigdy nie lubiłam "diagnozować się " szukać i dowiadywać się medycznych rzeczy przez internet. Teraz było to ode mnie silniejsze. I błąd...
na taką dobrą wizytę w klinice nie liczyłam.
Wyhodowałam na lewym jajniku, aż 4 pęcherzyki.
26,5mm, 20,9mm, 19,8mm i 16,4mm.To Moj rekord, bo nigdy nie miałam tak dobrego efektu po lekach. Podejrzewam, że to dzięki zmianie przyjmowania leków: zamiast 2 tab na raz , brałam jedną rano i jedną wieczorem. Na najmniejszy pecherzyk nie liczę, bo nie dorośnie już do odpowiedniej wielkości. Ale i tak mam 3 piękne duże rewelacja. Dostałam o 17:00 2 zastrzyki z gonapeptylu na wywołanie owulacji, bo wynik LH jeszcze niski i nie zapowiadało się na naturalną owulację.
endometrium 13mm też bardzo ładne.
W czwartek kolejna wizyta na potwierdzenie owulacji. Jestem ciekawa ile z nich pęknie. Oby choć jeden
Jeśli chodzi o wyniki badań robionych w tamtym tygodniu to gin nie kazała się za bardzo martwić. To co mnie męczyło okazało się być ginekologicznie wogóle nie ważne. Natomiast p. doktor uspokoiła mnie co do ogólnego stanu zdrowia i jak zapytałam czy szukać medycznych przyczyn tych wyników u innych lekarzy, zaprzeczyła. I to mi wystarczy.
Jeden z wyników, a mianowicie homocysteina mieści się w normach ale p. doktor uważa, że lepiej by było jakby była ciut niższa. Ale tragedii nie ma.
Czekamy spokojnie na resztę wyników, najważiejsze są te genetyczne.
byłam w klinice.
podróż okropna, w tamtą stronę korek na obwodnicy trójmiasta, bo wypadek i ledwo zdążyłam na wizytę, a w powrotną drogę startowałam o 13:00 i jechałam pod słońce. samochód mam bez klimy, wiec ugotowałam się prawie na twardo. Byłam tak przegrzana , że w połowie drogi, na skrzyżowaniu w Tczewie majtki ściągnęłam, niewiele to dało... czego się nie robi... mam nadzieję , że jechałam ostatni raz!
według gin owulacja była wczoraj rano. pękły 3 pęcherzyk, ten 4 taki nijaki, trochę się zapadł i tyle ale na niego i tak nie liczyłyśmy.
od dziś leki luteina i estrofem.
BHCG w sobotę 2 lipca ale nie bede miała gdzie jej zrobić, bo u mnie tylko od pn do pt. no to zrobię ją w poniedziałek.
A teraz luz blues
mam mieć udany urlop. wszystko na luzie nawet z pozwolonym alkoholem z czego się śmiałam. No bo jak to? p. doktor powiedziała, że do 3 tygodni można pić alkohol, poki nie ma połączenia mama dzidzia i serduszko nie bije to niby można... ja tam bym była w tym temacie sceptyczna.
w związku z upałami przesiedziałam wiekszość dnia w domu przed kompem, na ovu oczywiście.
na dworze nie dało się wysiedzieć.
Poczytałam sporą liczbę pamiętników...
jakie to życie pokręcone. tyle pragnień i rozterek...
i wszystko sprowadza się do jednego...
Mąż zaczął urlop. W związku z finansami nie poszalejemy... no cóż ... wybraliśmy klinikę wiec teraz nie ma co narzekać.
W najbliższy weekend wybieramy się do rodzinki w Lubuskie - 300km od domu.
Wyjeżdżamy w piątek z rana. Mam dylemat jeśli chodzi o test ciążowy z krwi. Gin powiedziała, że mam go zrobić w sobotę, a że u mnie w miescie tylko od pn do pt działa lab. to wiadomo, że zrobie w poniedziałek. Niestety w pon bede dopiero wracać z weekendu. I musiałabym wyjechać około 5 żeby do 10:00 oddać krew u mnie w mieście.
I tu pytanie co robić, bo sprawdziłam, że 50 parę km od domu mojego kuzyna jest lab. gdzie w sobote moge zrobić bete. wynik tego samego dnia . Gitara, bo jak nie jestem w ciąży to poszaleje na wyjeździe i nie bede musiała się z niczym ograniczać. No i leki odstawie 2 dni szybciej i cycki nie bedą mi tak dokuczać po luteinie. Ale czy jest sens jechac w sobote z rana ponad 100km żeby bete zrobić? no chyba nie bardzo.
Zdecyduje pewnie w ostatniej chwili...
Zawsze moge jeszcze sikańca z rana w sobotę zrobić.
właśnie przeczytałam, co napisałam i śmiać mi się chce z moich problemów
no cóż bycie w ciąży ponad wszystko
Od kilku dni czytam pamiętniki. Dom przez to nawet zaniedbałam, a mojemu synkowi nie długo oczy TV wypali (włączam mu bajki, żeby mieć cisze do czytania). Dziś już się trochę opamiętałam. Nie bede tyle czytać.
Objawów ciążowych nie mam.
Jem za dużo, oj zdecydowanie za dużo. Cholerny progesteron.
Cycki duże, wielkie, ciężkie ot i tyle.
Stanęłam dziś na wagę ... po cholere ja tyle jem? Nie długo moje naście zgubionych kilogramów wróci. Jak się nie bede pilnować to nawet bardzo nie długo....
Ledwo się powstrzymałam przed zrobieniem testu. Jakoś rozum zwyciężył całe szczęscie, bo przecież jest za wcześnie!
Jutro wyjeżdzamy na weekend, czas się zacząć pakować.
ps. 2 godziny temu zjadłam śniadanie i co? głodna jestem...
12 dpo poszłam na bete aby móc odstawić leki.
ciąży brak
31 dc odebrałam przez internet wyniki testów genetycznych
Okazuje się , że jestem posiadaczką 2 mutacji genowych:
Detekcja mutacji C677T w genie MTHFR - heterozygota CT
Detekcja mutacji A1298C w genie MTHFR heterozygota AC
Chyba gin znalazła przyczynę mojej bezpłodności. Pewnie skieruje mnie do genetyka, a może hematologa albo immunologa... się okaże...