Od wczoraj bolą mnie cycki. Są duże i wrażliwe. Dziś temperatura mocno spadła, jeśli jutro wróci do normy bedzie dawała nadzieję, że to było zagnieżdżenie.
jeszcze 3 dni i bedzie wszytko wiadomo.
Nie pomogła inseminacja, 2 pęcherzyki i super nasienie.
bata 0,888
No szlak by to.
Gin w zaleceniach napisała , że kiedy beta 1 leków nie odstawiać i dzwonić.
Ale ja nie widzę sensu. to pewnie pozostałość po ovitrelle - ona kilka cykli temu też 10 dpo zostawiła ślad w wysokości 0,4, bo jak biore telko gonapeptyl na pękniecie to mam bete 0,1.
Kurwa nie ma co się czarować zero to zero.
Jeszcze się zastanowię co robić. Czy odstawiać leki i czekać na @ czy powtórzyć bete za 2 dni.
Czarno to widzę.
Dupa blada
powtórzyłam bete
oczywiscie negatywna.
zapisałam się do kliniki na najblizszy poniedziałek, powinnam mieś wtedy 2 dzień cyklu.
I zaczynamy wszytko od nowa.
Mausze pogadać z moją gin o hormonach. Mało się na nich znam ale może warto by było powtórzyć co niektóre typu prolaktyna albo tarczycowe...
Przed laty miałam problemy z prolaktyną może to przez nią tak opornie na mnie działa letrozol.
A poza tym coś musi gdzieś być na rzeczy. To raczej normalne nie jest żeby w 9 miesięcy przytyć ponad 11 kg.
Niech coś pomyśli ta moja lekarka, bo moje leczenie jest mało efektowne.
Tak wie zaczynam 10 cykl stymulacji pod rząd...
Okropne samopoczucie, zawroty głowy.
Ogólne obrzydzenie do wszytkiego
Wiadomość wyedytowana przez autora 4 grudnia 2016, 20:41
jestem po wizycie
na prawym jajniku niepęknięty pęcherzyk 16mm z poprzedniego cyklu
nie wiadomo kiedy urósł, bo w momencie wykonania IUI go nie było.
w związku z tym , że nie jest jakiś bardzo duży gin podjęła decyzję , że nadal stymulacja i podchodzimy do 3 IUI.
pęcherzyk bedziemy obserwować czy nie zrobi się z niego torbiel.
Rozmawiałam z nią o hormonach - nie widzi sensu sprawdzania prolaktyny, bo i tak jestem na cyklu stymulowanym. A jeśli chodzi o tarczycowe to 3 lata temu miałam idealne i nie sądzi aby to się zmieniło. Tak czy siak powiedziała, że mam zrobić prl, tsh, ft4 i standardowo e2, lh i prog.
Jakoś zapomniałam zapytać o cukier i nie wspomniałam o wzroście wagi. (tzn już jej mówiłam, że tyle przytyłam ale to było jakoś miesiąc temu, wtedy rozmawiałyśmy o sterydzie który biorę i aż niedowierzała, że przez taką małą dawkę mogłam tak przytyć)
Kolejna wizyta z wynikami w 12 dc.
Spytałam ile razy wykonuje się IUI. Powiedziała, że po 4 bedziemy się zastanawiać co dalej.
dziś byłam na wizycie.
moja gin jakaś taka mało rozmowna, dziwnie mnie traktowała, może gorszy dzień miała. Nie podobała mi się ta wizyta. Co chciałam o coś dopytać to odpowiadała sztywno formułkami tak jakoś blee
Moja prolaktyna mieści się w normach ale w górnej granicy 489,8 ulU/ml norma 102-496. Gin nie widzi sensu jej zbijać. twierdzi, że i tak jestem na cyklu stymulowanym wiec po co. Powiedziała, że jak bardzo chcę to ona da mi receptę. No co to za podejscie "jak ja bardzo chcę". Powiedziałam, że nie chce łykac dodatkowych leków wiec nie dała recepty. Spytałam czy to nie przez prolaktynę tak opornie reaguje na leki na stymulację, bo po 5 tab kobiety miewają 3 pęcherzyki, ja po 30 tab. osiągam taką ilość. Powiedziała, że nie, że to przez moje wysokie amh. Odpowiedziałam, że moje amh wynosi 5 , a ona na to, że no własnie czyli jest wysokie. Już się wtedy zamknęłam , nie chciało mi się kontynuować tak nieudanej rozmowy. Wcześniej uważała , że amh 5 jest jak najbardziej ok. teraz że jest wysokie....
Ale przejdźmy do konkretów. u mnie szał hodowli. jednak potrójna dawka leku to był strzał w dziesiątkę. mam 3 pęcherzyki. j. prawy 23,5mm i 24,9mm j. lewy 19mm
endo 8,6
mam dziś sobie podać o 22:40 zastrzyki na pękniecie ovitrelle i gonapeptyl. LH jak zwykle bardzo niskie 7,28 mlU/ml dlatego IUI planowana na sobotę (38 godzin po zastrzykach).
Jestem po IUI.
Tym razem o dziwo nie było opóźnienia , IUI było nawet przed czasem, a ja licząc na to, że znów bede miała podane nasienie z godzinnym opóźnieniem zrobiłam sobie zastrzyk na pęknięcie ciut późńiej (pol godziny) niż miałam.
Efektem było IUI na niepękniętych 3 pęcherzykach j. prawy 26,5mm 27,1mm, j lewy 22,7mm
endometrium 11,3mm
nasienie 204mln po preparatyce 57,6mln/300ul o ruchu postepowym 90%
Owulacja przynajmniej jednego pęcherzyka była z godzinę/dwie po IUI. W drodze powrotnej do domu zaczęły mnie mocno bolec jajniki, zawsze tak mam przy ovitrelle. Normalnie wysiedzieć w samochodzie nie mogłam. Bardzo mocny ból trwał aż do wieczora, (pewnie pękały po kolei w znacznych odstępach czasu).
Późnym wieczorem zrobiliśmy poprawkę. Mi się nie chciało ale gin kazała, a mąż to słyszał, wiec nie mogłam się wykręcić
Pęcherzyki super, nasienie idealne tylko, że ostatnio też tak było i nic z tego nie wyszło.
Oby tym razem było inaczej.
Co prawda przywykłam do niepowodzeń no ale kurcze niech to już jest ten cudowny , wyczekany czas!!!
Aby uniknąc nieporozumień przy becie (bo ovitrelle jest u mnie wykrywalne 10dpo ) mam zrobić bete 11 dpo czyli 28 grudnia.
byłam na usg u miejscowego gina. złapałam go w ostatnim momencie, bo już skończył przyjmowanie własnie miał wychodzic do domu.
Niestety z 3 pęcherzyków pękł tylko 1
Na lewym jajniku nadal wielki 3,1cm pęcherzyk, na prawym jajniku 1 ślad po pęknięciu. trzeci pęcherzyk gdzieś wcięło. Nie ma ani śladu po pęknięciu ani pęcherzyka...
no i fiut miała być potrójna szansa, a wyszło jak zawsze
dobry humor i optymistyczne nastawienie poszło się jebać. Jest mi przykro, czuje zawód. Nie moge opanowac płaczu. Wiem, że powinnam się cieszyć, bo jeden pękł i on powinien dawać mi nadzieję. Ale niestety nie odczuwam tak tego. Wiem, że bedzie kolejna porażka.
Gdy powiedziałam mojemu gin , że jestem zawiedziona, że tylko jeden pękł to na mnie naskoczył : "a ile ty byś chciała? nie bądź pazerna!!"... bąknęłam tylko, że nie chcę mnogiej ciazy chcę tylko mieć większe szanse, że się uda. Nawet nie wiem co mi odpowiedział w szoku byłam.
Kazał jeszcze "zrobić ostry sex" żeby pęcherzy z lewego jajnika pękł. powiedziałam , że na pewno już nie pęknie , bo od od wczoraj luteinę biorę. Przytaknął.
Stwierdziłam, że coś skrobnę, bo dawno nie pisałam.
5 dni po owu dopadła mnie grypa żołądkowa. Chorowaliśmy z męzem 2 dni, synek się uchował. Martwie się, że w kiepskim czasie to choróbsko mnie dopadło, akurat na czas zagnieżdżenia... ja na miejscu groszka w takiej bakteriozie bym sie nie zadomowiła...
Jesli chodzi o objawy ciążowe to nie mam żadnych oprócz: mdłości, zgagi, gazów, wzdęcia i wszelakich żołądkowych rewelacji. Niestety wszytkie te przypadłosci łączę z przebytą chorobą, bo pewnie jeszcze nie doszłam do siebie poza tym ani w ciązy z Jaśkiem ani w ciązy biochemicznej nie miałam takich objawów. Choć zarówno wczoraj jak i dziś mdłości i zgaga pieściły mnie tylko do obiadu. Za to wzdęcie i gazy szaleją popołudniu
Pojutrze betuje, jutro pewnie zrobię sikańca.
Wiadomość wyedytowana przez autora 26 grudnia 2016, 21:07
zrobiłam test o czułości 25.
Jest piękny cień.
Aż strach się cieszyć.
Pewnie nie wytrzymam do jutra i polece na bete.
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/19e2e754615c.jpg
proszę nie gratulujcie póki nie bedzie pieknie przyrastającej bety!!!!
Wiadomość wyedytowana przez autora 27 grudnia 2016, 07:31
beta 9,34
bardzo się cieszę ale odetchnę jak beta ładnie przyrośnie.
kropeczko zostań z mamą!!!
Wiadomość wyedytowana przez autora 27 grudnia 2016, 10:09
10 dpo beta 9,34
12 dpo beta 42,24
przyrost 366%
NA BANK JESTEM W CIĄŻY !!!!
Wiadomość wyedytowana przez autora 29 grudnia 2016, 10:41
Duże i bolące cycki to dobry znak :) a trzy dni to nie aż tak długo :)
Duże i bolące cycki to dobry znak :) a trzy dni to nie aż tak długo :)
Oby to był dobry znak :* Jeszcze troszkę cierpliwości i oby było dwu kreseczkowe szczęście :*
Oby to był dobry znak :* Jeszcze troszkę cierpliwości i oby było dwu kreseczkowe szczęście :*
Trzymam kciuki :) <3 . U mnie już 10 dni po IUI. Nic nie czuję... to chyba źle :/
trzymam mocne kciuki 3 najdłuższe dni przed Wami
Ja po owu miałam zawsze wielkie bolące balony, i to nie był dobry objaw. Ale nie dajmy się zwariować, każdy organizm jest inny. U ciebie iui była przy tak sprzyjających warunkach, że beta to tylko formalność. Kciukam z całych sił !!!! ;)
Dziękuję Kochana za słowa wsparcia :* na pewno nie odrzucamy in vitro tylko musimy zgromadzić fundusze, jeśli mąż dostanie umowę to jestem nawet w stanie rozważyć kredyt, jeśli nie nasze starania mogą się mocno odwlec w czasie i w sumie to mnie najbardziej boli, że przez ten czas kiedy będziemy zbierać pieniążki będę bezczynna (i co raz starsza) :/ ehh pewnie za parę dni się ogarnę ale dziś po prostu mi smutno :(