X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki lottery ticket
Dodaj do ulubionych
‹‹ 3 4 5 6 7

10 stycznia 2015, 16:24

10 styczen, 2 dni do zaczecia kuracji, 7 dni do rocznicy slubu :)
Mam pietra. Nie przed zasrzykami , tylko ,ze sie nie uda.
Wszyscy z otoczenia moich najblizszych nie dopuszczaja nawet mysli ,ze sie nie uda.
Dzis rano szwagier zadzwonil z pytaniem kiedy bede w ciazy w lutym czy w marcu, bo mamy wakacje zaplanowane, wiec zastanawia sie jak duzy brzuch bede miala. Rozwalil mi paznokcie.
Mowie mu - czlowieku, nie wiadomo czy wogole sie uda, a on mi na to - a c ma sie nie udac? przeciez juz zdrowa jestes a i klinika z najlepszymi osiagnieciami, ehhh, jakby to tylko od tego zalezalo :(
Wszyscy mi mowia ,ze sie uda............ boje sie ich zawiesc

Wiadomość wyedytowana przez autora 12 stycznia 2015, 15:16

12 stycznia 2015, 15:15

No i doczekalam sie. Dzis pierwszy dzien z Lupronem. Pierwszy w moim zyciu zastrzyk w brzuch. Dziewiczy zastrzyk nakezal do mojego meza, ale mysle, ze sama bede mogla sobie robic. Gorzej bedzie z zastrzykami w tylek, no ale na te jeszcze jest czas.
Samopoczucie kiepskie. Opryszka na mojej wardze pojawia sie baaardzo sporadycznie, teraz mam to szczescie,ze gosci na mojej buzi :(

14 stycznia 2015, 19:06

dzien 3
Moj osobisty pielegniarz niezbyt sie dzis spisal, bolalo troche a pozniej zrobil mi sie odczyn alergiczny. Pozniej ustapil. No nic, przezyje :)
Natomiast piersi i brzuch nie daja mi spokoju. Bol okresowy wczoraj i przedwczoraj byl lekki, dzis juz bardziej intensywny. Piersi tak samo :( wielkie i bolace :(
Nie sadze, ze jest to wina zastrzykow. No nic, czekamy.......

16 stycznia 2015, 18:51

Dzien 5
"Pielegniarz" po lekkiej naganie, spisuje sie bez zarzutow :)
Zadnych problemow, zadnych skutkow ubocznych, chyba..... Nie wiem jak sklasyfikowac codzienne bole brzcha, tak jak na @ no i znow "te sprawy " :( zero checi. Niby mysle o tym, ale jak poloze sie do lozka, czuje sie zmeczona i moj biedny malzonek juz wie, ze i tym razem nic nie bedzie. Brak checi mozna podciagnac pod skutki Lupronu ( tak jest w ulotce ) ale nie takie pobolewania brzucha. Na szczescie nie sa jakies silne i najczesciej wieczorem, wiec nie spozywam zadnych lekow przeciwbolowych czy rozkurczowych. Butelka cieplej wody jako oklad calkiem wystarcza :) Dzis malzonek pojedzie po poduszke elektryczna i kocyk, Przyda sie tez jak juz tylek bedzie bardzo skloty :) to tez sugerowala polozna :)
Jak na zlosc moj wykres jest prawie perfekcyjny . Zaczal sie niby w dniach kiedy bylam ostro przeziebiona, natomiast druga faza wyglada bardzo ladnie. Do tego ten spadek i wzrost temeratury . ehhhh Dlaczego moj organizm mi to robi??!
No nic, moze dla swietego spokoju zrobie jakis czuly test w sobote lub w niedziele. Nie bede do srody zyla w stresie kazdego ranka, gdy moj maz robi mi zastrzyk. W srode, czwartek ma przyjsc @. To i tak 2 dni pozniej, niz podalam lekarzowi. No nic,i tak mam do nich zadzwonic w dniu w ktorym zawita i wtedy beda ustalac dalej wizyty.

Wiadomość wyedytowana przez autora 16 stycznia 2015, 20:42

17 stycznia 2015, 17:30

Dzien 6
Tak jak sobie obiecalam, zrobilam rano test. Oczywiscie niegatywny , mimo TAKIEGO wykresu, no ale czego moglam sie spodziewac. Dziwne, bo nawet nie czuje sie zawiedziona. Test zrobilam niestety nie z pierszych siuskow, poniewaz nie mialam ochoty po ciemku latac po schodach i grzebac w szufladach za testem. Zrobilam co swoje i poszlam dalej drzemac. W miedzy czase snil mi sie pozytywny test, wiec juz wiedzialam,ze pozytywny w realu nie bedzie. Moze to dobrze. Nie chcialabym pozniej nie spac po nocach i zamartwiac, czy aby zastrzyki, ktore biore nie zaszkodzily. A poza tym, co ja sobie myslalam??!! Przeciez, jakbysmy nie mieli klopotow ze zrobieniem dzidziusia, to nie zdecydowalibysmy sie na IVF.
Na szczescie nie powiedzialam mozowi o niczym, wiec nie wzbudzilam w nim niepotrzebnych nadzieji. Chociaz to mi sie udalo.
Dzis nasza 6 rocznica :) Obiecalismy sobie,ze nie bedzie zadnych prezentow ani wyjsc do restauracji. Wyszlismy z zalozenia, ze nie ma co swietowac, bo musielibysmy to robic kazdego dnia ( no prawie ) :) Kazdy dzien naszego malzenstwa jest wyjatkowy. Kazdego dnia budzimy sie szczesliwi obok siebie i dziekujemu temu na gorze ,ze polaczyl nasze drogi.
Bywaly dni,ze nie obeszlo sie bez klotni i czasem placzu, ale nigdy , ale to nigdy nie uslyszalam od meza obrazliwego slowa. Moj charakterek pozostawia czasem wiele do zyczenia, jednak moj malzonek, uparcie przez 6 lat powtarza ,ze nic by we mnie nie zmienil i kocha mnie za to jaka jestem :)
tak wiec plan na dzis. Praca ( w ktorej obecnie przebywam i sie opitalam piszac ), pozniej szybkie sprzatanko, pozniej kino, pozniej posiadowka ze znajomym, ktory sie do nas wprosil wczoraj. Nie potrafilismy mu odmowic , biedny od kilku tygodni probuje nas nawiedzic a nas nigdy w soboty nie ma . Tym razem jest inaczej. Siostra z rodzina sa w drodze do New Orleans.
No i najwazniejsza wiadomosc. Dzwonila do mnie siostry tesciowa ( ktora do New Orleans nie chciala jechac i zostala w domu) Zlozyla zyczenia itp.... a na koniec powiedziala, ze czeka nas dzis niespodzianka :) No kur... nie wierze!! Smiac mi sie chce do tej pory !! Po co ona mi to powiedziala. Jest jak duuuze dziecko, no ale teraz juz wiem, dlaczego moj szwagier a jej synus nie potrafi nigdy trzymac jezyka za zebami jak probujemy zrobic niespodzianke :)

Wiadomość wyedytowana przez autora 17 stycznia 2015, 17:31

19 stycznia 2015, 14:48

Dzien 8
Rocznica i juz po :) Sobota bardziej pracowita , za to wczoraj pelen luz. Co prawda nie bylo sniadania w lozku, poniewaz nasz gosc po wypiciu paru glebszych , zawsze u nas nocuje, ale i tak bylo milo. Na szczescie szybko sie zmyl po sniadaniu i nastalo blogie lenistwo.
Tak jak zapowiedziala mi wczesniej tesciowa mojej siostry, mielismy niespodzianke :)
Stwierdzam, ze moja siostra ma nierowno pod sufirem i w sumie szawgier tez , bo jej na to pozwolil. Otrzymalismy ( a raczej otrzymujemy caly czas do jutra chyba ) bozonarodzeniowy serwis obiadowo sniadaniowy !!!!! BOZONARODZENIOWY !!!!!! Wszystko dlatego,ze ogladalysmy sobie razem przed swietami takie kolekcje i mowilysmy ,ze fajnie by bylo kiedys miec cos takiego. Mi oczywiscie chodzilo o jakies talerze czy misy do podawania jedzenia a nie do jedzenia na nich. Trzeba do tego dodac ,ze ksztalt i nadruk na tej zastawie nie zostal zmieniony od czasu powstania tej firmy czyli od 1938 roku. Wiodomo oczywiscie co za tym idzie - kasa !! to cholerstwo jest drozsze niz chinska porcelana.
Moj malzonek skwitowal tylko,ze skoro chcieli wydac nan nas tyle pieniedzy, mogli nam dolozyc do lekow :( byloby praktyczniej. OJ ten moj maz...... zawsze taki bezposredni..... ale oczywiscei tylko do mnie :) na poczatku tez myslalam o tym ,zeby to spowrotem odeslac, ale slyszalam w Magdy glosie jaka jest podjarana jak mi pozniej opowiadala o tym prezencie jak go wybierala, Zapytala mnie czy sama bym sobie to kupila- oczywiscie ze nie !! odpowiedzialam- ja jestem bardziej praktyczna i wybralabym chinska porcelane :)
ona a na to - no wlasnie :) o to mi chodzilo- no to jak jej o to chodzilo, to zostawie to , niech jej bedzie. Nie bede jej robic przykrosci.
TAK, rzyznaje sie bez bicia - jestem wrednana. Nie lubie dostawac czegos , co mi sie nie podoba i nie przyda mi sie do niczego i zamiast zeby trzymac za zebami- poprostu o tym mowie :( Probuje z tym walczyc, ae kiepsko mi to wychodzi :(

Z zapisek staraniowych
Bole burza wystepuja codziennie w porach popoludniowo -wieczorowych. Dochodze jednak do wniosku, ze to leki. Od soboty wieczotra dolaczyly jeszcze pobolewania glowy - to tez chyba leki. Nie sa to jakies ciezkie bole, wiec narazie nie pakuje w siebie zadnych lekow przeciwbolowych. Zastrzyki wcale nie sa takie straszne i z dnia na dzien, moja meska pielegniareczka robi je z wieksza wprawa :)
Sluz zaczyna mi sie robic podobny do plodnego- nie jestem ekspertem, ale to chyba znak sygnal, ze @ jest za rogiem. Teraz juz moze sobie przychodzic, dzis wieczorem reszte lekow dojedzie z New Orleans.

22 stycznia 2015, 17:05

Dzien 11
Oj, boli :( boli brzuch.... raczej nie miewam tak silnych boli miesiaczkowych, raz bardziej, raz mniej , bol przychodzi fazami.... tylko,ze @ jeszcze nie ma .
Ostatnio za duzo mysle....... mysle i wymyslilam........ mysle ,ze za duzo osob z mojego otoczenia wie,ze robimy IVF. To mnie teraz zaczyna troszke przerazac.... jeszcze chwila, zaczna sie wypytywac i co??? udalo sie???? nie bede mial sily mowic , nie, nie tym razem jesli sie nie uda...... a czesto sie nie udaje ;(
Plan na nastepny raz- ograniczyc do minimum grono ludzi wiedzacych ( nie liczac tutaj Was, ale Wy to co innego)

Wiadomość wyedytowana przez autora 22 stycznia 2015, 17:07

24 stycznia 2015, 16:49

Dzien 14 i dzien 2 stymulacji.
Szybko sie to tak potoczylo 22 przed poludniem zawitala @, zaraz pozniej telefon do kliniki, wizyta wczoraj raniutko, badania , USG, probny transfer . zdziwienie moje nie mialo konca, jak caly ten " probny transfer " trwal moze ze 2 minuty . Nastawiona bylam no cos innego i stresa mialam strasznego a tu bum i po krzyku. W sumie to USG bylo bardziej nieprzyjemne, bo mialam wrazenie, ze pielegniarka probuje sie przedostac urzadzeniem do moich trzewi :)
pani doktor stwierdzila,ze wszystko wyglada super, zadnych niespodzianek przy wlasciwym nie przewiduje, latwy dostep i tyle .
Po poludniu zadzwonili jeszce raz z kliniki i padla komenda " no to stymulacja start "
Pyta sie mnie, czy mam ze soba zastrzyki, zeby sobie zrobic, ja oczywiscie,ze nie, zastrzyk jak zastrzyk, strzykawek do tego nie mam. W domu posiadam igly wielkosci wykalaczki a takiej sobie wbic nie pozwole. Wiec znow szalenstwo, jazda nastepne 25 mil do apteki, bo czeka tam recepta, ktora zapomnieli mi wypisac wczesniej, a tam pan cwok mowi, ze ja juz wzielam te igly i strzykawki i ostatni zastrzyk( NOvarel) do kolecji. Myslalam ,ze wyjde z siebie i stane obok, ale spokojnie mu tlumacze, ze nie, ze nic nie wzielam, ani za pierwszym, ani za drugim razem , bo mi powiedzieli, ze nie maja tego w moich receptach, ze nie wiem jak oni moga miec w systemie ,ze wzielam jak nie wzielam a do tego pielegniarka mnie zxapewniala, ze recepte klinika wyslala. Czulam sie jakbym byla jakims cpunem zadnym strzykawek, albo minimum ich zjadaczem :) no ale nic, zadzwonil pan cwok do kliniki, wyjasnil , okazalo sie, ze pielegniarka ma pamiec dobra , ale krotka, nie to co ja , jak slon :)
Tak wiec ze zdobycznymi iglami i strzykawkami, biegiem do domu, telefon do M,zeby przyjezdzal na chwile, bo jest misja do wykonania.
Zadanie zostalo wykonane , tak wiec od wczoraj seria Bravelle i Menopur gosci 2 x dziennie w moim sadelku. Ten jednak juz nie jest taki nieodczuwalny jak Lupron, jest go o wiele wiecej i jakis taki szypiacy. Fakt, obejrzelam sobie moj bebenek , bo cos zaczal mnie bolec po drugiej dawce wieczorem, mam na nim pelno sinialow i chyba stad ten bol.
Ale nic , dam rade, jeszce z 10 dni chyba? Nie wiem dlaczego stymulacje zaczeli juz 2 dnia, no ale oni wiedza lepiej.
Wtorek nastepna wizyta, nastepne USG i ewentualna zmiana dawek

Wiadomość wyedytowana przez autora 24 stycznia 2015, 16:51

29 stycznia 2015, 15:08

7 dzień stymulacji
Dzis znów USG i krew , to juz 3 raz , mało informacji przepływa do mnie , ale najważniejsze wiem

29 stycznia 2015, 20:32

Dzwonili ze szpitala ..... Wiadomosci nie sa za ciekawe ;( prawdopodobnie stymulacja nie dala zamierzonych efektow :( W sumie dzis jest dopiero 7, ale juz dzis zadzwonili, ze jajeczek jest 6 i 7 male. To dla nich za malo troszke. Obawiaja sie,ze nie starczy na zamrozenie, a pakiet ktory wykupilismy obejmuje zamrozenie jajeczek i ewentualny nastepny transfer. Mialam zdecydowac czy dalej to ciagnac czy przerwac stymulacje. Jesli nie przerwe dzis ani jutro, nastepne USG i badania krwi w niedziele rano i dalsze kroki. Mam tez na niedziele umuwiana wizyte z p. doktor , ktora mnie operowala. Ciesze sie, bo mam wrazenie, ze to jedna z nielicznych p. doktor, ktora chce pomoc. AA, dodam jeszcze ,ze hormony padaja na ryj za przeproszeniem ;( to nastepna kiepska wiadomosc.
Nie bede nic wrozyla , ale cos mi sie wydaje, ze czeka mnie nastepna stymulacja . Ciekawa jestem ile trzeba odczekac po tej.
Nastepne postanowienie- zadnych lekow z Polski , Kanady ani innych krajow. Caly ten stres z zalatwianiem, prosbami i przewozem, mogl przyczynic sie do tego co jest terasz. Wszystko bylo zalatwiane na ostatnia chwile.
Teraz nic z tych rzeczy, trudno nastepne pare tysiecy, peknie na leki :( droga jestem w utrzymaniu

Wiadomość wyedytowana przez autora 29 stycznia 2015, 20:33

31 stycznia 2015, 15:14

9 dzien stymulacji
Nie wiem co sie dzieje z moimi jajnikami. Chyba za bardzo nic, bo niezbyt je czuje, czasami gdzies tam zakluje . Jutro decydujacy dzien.
Mialam dzis piekny sen- sen o moich jajeczkach ( to jest zakrawa o chorobe !! - sni mi sie to nawet po nocach)
Fakt faktem, obudzilam sie rano z usmiechem przyklejonym do twarzy :) snilo mi sie, ze sa super i lekarz je podgladal przy mie jak sie rozwijaja i mowil, ze sa super i sa idealne i ze sie wszystkie podzielily , ehhhhh
Fajnie by bylo, zeby sen sie sprawdzil :)

Wiadomość wyedytowana przez autora 31 stycznia 2015, 15:15

4 lutego 2015, 00:01

12 dzien stymulacji
Tak wiec po 12 dniach stymulacji, czarnych scenariuszy, rezygnowania z podchodzenia do transferu z mroznonek ( nie wiem czy to dobre okreslenie :) wychodowalam jaj 9. Prognozy byly na mniej :) Ja wiem ,ze to tylko pierwsza czesc imrezy. Na najwazniejsza czesc nie mamy niestety wplywu. Moj malzonek twierdzi sie bedzie dobrze i ze niezla ze mnie kokszka ( no powiedzenie niezle sobie dobral) ze tyle wysiedzialam.
Dzis ostatnia dawka Menopur I Bravelle o godzinie 7, czyli niedlugo a o 11 Novarel . Jutro dzien bez zastrzykow ( jupi !! ) za to zaczynamy nastepny antybiotyk i Medrol ( lek imunologiczy ) Jutro jeszcze chlopaki do oddania , ale to juz sprawa dla mojego meza I czwartek 8.30 w szpitalu sie stawiamy razem :)
Brzuch napompowany , jakbym polknela pilke. Samopoczucie ? no coz fizycznie srednio, szczyka tu i tam , glowa, brzuch, spuchniete rece , za to psychicznie bardzo dobrze . Moze to beszczelnosc i brak pokory, ale wierze ,ze mimo tych moich lat , bedzie dobrze. Nie wiem czy to moje przeczucie , czy po prostu co miesiac tak mam, ze wyjdzie ;)
Bedzie co bedzie, ja juz malo co mam na to wplyw. Moge jeszcze pogadac z moim organizmem, zeby nie robil siary , zeby w koncu pozwolil zagoscic na dluzej malemu ktosiowi i nie byl taki samolubny, ale wiadomo, nie wiem czy poslucha. Pani uparta jak kon, to dlaczego on mam byc lepszy ;)
Podobno nawet pani z 8 dzieci z Texasu pomodlic sie ma za mnie ;) osobiscie jej nie znam , ale ciotka z jakas tam gadala :)
Po wysluchaniu histori od cioci , sama zaproponowala i stwierdziala ,ze blizniaki beda , ehhh, ciekawe jeszcze gdzie nie wiedza , chyba na ksiezycu .... no i w domu rodzinnym mojego meza ;(
Tyle osob trzyma za mnie kciuki , az to takie troche niezreczne , no bo co jak.....? nie dokoncze

4 lutego 2015, 15:59

13 dzien stymulacji
Jajniki daja o sobie znac.Boli, a ja waham sie, brac tabletke czy nie brac . Byle do jutra

5 lutego 2015, 23:55

Dzień punkcji
Do kliniki dotarliśmy przed czasem. Wywiad, anastazjolog, wszystkie te procedury i 10 byłam na stole :) Pobrali 9 jajeczek , czyli wszystkie o których mówili wczoraj . Niezle musieli mnie tam maltretowac bo teraz dokucza mi ból brzucha . Tabletki, które pozwolili mi wsiąść usmierzyly tylko ból głowy , brzucho nadal boli tak , ze nie mogę sie wyprostować . Mam tez trochę podrażnione gardło, ale maz mi powiedział, ze miałam dość długa rurę w nosie i to chyba powód podrażnienia gardła . Dobrze , ze tego nie pamietam. Co do pamiętania faktów , hmmmm, podobno troszkę glupotki gadałam :( coś , ze niby jestem grubasek, ale całkiem miły i ze wszystkim dziekowalam , ze ten szpital taki super i ze musi być super skoro moja siostra chciała w nim pracować , ale lipa!!!! Maz mówi , ze nawet na haju mam humor :)
Fakt faktem, to był pierwszy raz kiedy jak już mnie położyli na stole tortur :) nie bałam sie , nie czułam leku , czułam spokój . To już chyba z 11 albo 10 raz jak mnie znieczulali i za każdym razem ogarniał mnie strach , dziś nic, usmiechnelam sie do wszystkich i usnęłam ..... To dobrze, może to znak ;) eee, glupotki jeszcze pisze

Wiadomość wyedytowana przez autora 6 lutego 2015, 00:48

6 lutego 2015, 16:09

2 dni do transferu
Brzucho dalej troche boli, ale juz o wiele lepiej jak wczoraj.
Mam wypieki na twarzy jakby pol swiata o mnie myslalo :) , ale to chyba od progesteronu .Temperatura tez poszybowala wysoko.
Od wczoraj zaczelam brac zastrzyki z progesteronu w oleju. Nie taki diabiel straszny :) Wczoraj zrobila mi zastrzyk siostra, nie bolalo nic, zobaczymy dzis czy moj maz tez bedzie taki delikatny :)
Jeszcze 2 dni a pozniej 12 dni.... i wszytko bedzie wiadomo :)

8 lutego 2015, 05:11

11 godzin do transferu.
Wlasnie usiadlam. Caly dzien na nogach. Praca, zakupy, porzadki. Jeszcze jutro zapowiedziala sie rodzinka. Beda grilowac - ja lezec :)
Prawie caly dzien nie mialam czasu myslec o jutrzejszym dniu, no moze chwile jak rozmawialam z mama i babcia. Babcia wiekowa, ale bardzo swiatla kobieta.
Teraz troche mysle, co to bedzie za 2 tygodnie. Boje sie porazki ;(

Wiadomość wyedytowana przez autora 9 lutego 2015, 14:25

9 lutego 2015, 15:00

1 dzien po transferze

No coz,za bardzo sie cieszylam tym wynikiem 9 na 9. Z 9 do wczoraj zostaly 3 zarodnki, 1 calkiem niezly i rokujacy dobrze, 2 nastepne hmm.. srednie ale maja szanse. Drazni mnie to troche,ze nie dostalam zadnych szerszych informacji. Pani embriolog przyszla, cos spowiedziala, dala fotke 3 ktore podadza i tyle. Z drugie strony to moze lepiej. Jakby mi dala caly opis, to znajac zycie siedzialabym dzis w ksiazkach i na necie i szukala podobnych wynikow. Zapewne siostrze tez bym nie dala spokoju, a tak malo wiem, dluzej zyje.
Wszystko sie troche opoznilo, tak wiec sprawdzali wczoraj wytrzymalosc mojego pecherza. wypilam poltora litra wody, wiec moj pecherz byl ogromny !! Bol byl tak ne samowity ,ze musialam isc siusiu. Pielegniarka kazala tylko troche :) Normalnie dalam rade :)
Sam transferer szybki i bezbolesny. Czulam tylko lekki dyskonfort, ale w sumie bylo mi obojetne po duzej dawce Valium.
Pol dnia przespalam, caly prawie przelezalam, totalny luz.

Dzis dopadlo mnie myslenie..... ze wcale to tak dobrze nie wyglada , ze nie mamy nic do zamrozenia, ze nastepne IVF i nastepne dziesiatki zastrzykow, jazdy do szpitala.... nie narzekam, ale poranne jazdy w ponad godzinnych korkach nie sa za przyjemne, codzienne spoznianie sie do pracy .....
Za bardzo bylam pewna, ze bedzie wszystko tak jak sobie wymarzylismy........ wiecej pokory kolezanko, wiecej pokory ... :(
Jesli chodzi o moje samopoczucie, to nawet nie wpisuje. Jajniki ciaza, sa jeszcze dosc sporo powiekszone, wiec dlaego bol. Nocne wstawanie siusiu tez chyba jest tym spowodowane. Bole podobne do miesiaczkowych tez podobno calkiem naturalne po punkcji. Tak mi powiedziala moja pielegniarka, w koncu to byl zabieg dodala. Bol piersi to tez wina progesteronu, ktory biore domiesniowo i prawdopodobnie plastrow z estradiolu.
W piatek badania poziomu progesteronu. Pielegniarka kazala sie nie nastawiac na zadne nowinki zwiazane z ewentualna ciaza. Robia je po to,ze jesli wynik bedzie niski , dowala mi wieksza dawke progesteronu. W piatek 20 badania bety. Nie wiem czy odwaze sie zrobic wczesniej test domowy.
AA, musze dodac, ze nie wiem jak w Polsce, ale tu lekarze stosuja abstynecje sexualna z czego meska czesc moze byc smutna.
W mojej rozpisce sie napisane
1. no sex po transferze do testu ( wczesniej tez nie mozna bylo )
2. no Sex do testu ciazowego
3.. jesli test bedzie pozytywnie , no sex do pierwszego USG ( czyli jakies nastepne 2 tygodnie)
no a pozniej....... nie wiem

Wiadomość wyedytowana przez autora 9 lutego 2015, 15:01

11 lutego 2015, 15:15

3 dzien po transferze

Samopoczucie calkiem niezle.. Jak moglabym wylaczyc jeszcze moje mysli, byloby super. Nie moge przestac myslec o tym co dzieje sie teraz w moim brzuchu i czy wogole cos sie dzieje. Wcale mi nie spieszno do robienia bety. Chce wierzyc ,ze sie udalo.......
Piatek znow podroz do centrum, tym razem nie bedzie zadnych USG ani wizyt, tylko krew. Szkoda,ze nie moge zrobic tego gdzies blizej . zaoszczedzilabym sobie kilku godzin no i ranka :) tak dobrze mi sie spi :) rozleniwilam sie strasznie. Wystarczy tylko kilka dni a juz nic mi sie ne chce :) jestem len !!!

17 lutego 2015, 17:10

3 dni do bety
Caly moj entuzjazm i nadzieja,ze sie udalo gdzies odlecial :( Nikt nie jest mi w stanie wytlumaczyc, ze plamienia to nie znaczy ,ze to koniec marzen :( Dla mnie kojarza sie z jednym - nie udalo sie. Doszukuje oczywiscie sie tez innych negaywnym objawow, np. piersi przestaly mnie bolec, temperatura spadla :( nie duzo , jednak....
Maz kazal mi lezec w lozku, tym bardziej ,ze jest paskudna pogoda a na drogach lod, jednak lezac mam jeszcze wiecej czasu do myslenia ;( zglupiec mozna...

18 lutego 2015, 16:10

2 dni do bety
Noc, ktora minela nie zalicza sie do najlepszych Budzilam sie co chwile siusiu i snily mi sie glupoty co chwile ;( oczywiscie krwawienie tez mi sie snilo, jakby mialoby byc inaczej. Chyba to przez to ,ze w nocy zaczal mnie bolec brzuch- jeszcze bardziej okresowo niz do tej pory . Wzielam tabletke , ale jak na razie nic nie pomaga. Tempratura niby troszke w gore, ale nie oszukujmy sie , progesteron robi swoje.
CZekanie jest straszne !! chcialam nawet zrobic rano test ,zeby sie nie meczyc, ale okazalo sie, ze albo je gdzies tak posialam, ze nie moge ich znalezc, albo wyzucilam je przy remoncie lazienki w przyplywie namietnosci. Nie byly za dobre , bo niby wychodzily dopiero w dniu spodziewanej miesiaczki a do tego mialy ponad rok. Niewzne, nie zrobilam, wiec dalej sie mecze w niewiedzy.
‹‹ 3 4 5 6 7