X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki lottery ticket
Dodaj do ulubionych
1 2 3 4 5 ››
WSTĘP
lottery ticket
O mnie: Wykasowalam caly wpis , ktory widnial przez ponad rok w moim pamietniku. Dosc, dosc pamietania o tym co bylo Od dzis postanawiam zmienic podejscie do zycia. Nie zyc przeszloscia , ktora czasem mnie zatruwala ( do dzis) Jestem jaka jestem, lat 38 . Dla niektorych to juz babcia, dla samej siebie ,meza i najblizszych wiecznie mloda wariatka, ktora ma nadzieje zostac mama. Czasem troche fochliwa, ale ktora z nas nie jest.
Czas starania się o dziecko: dlugo , czasem mi sie wydaje, ze az za dlugo. Jednak dopoki sa szanse, jest nadzieja
Moja historia: dluga.............. ale zaczynamy wszystko od nowa. Troche pozno, ale mam gleboka nadzieje,ze z zamierzonym efektem. Nie bede zmieniala wszystkich wpisow w pamietniu, bo to co pisalam , moj zal, moja przeszlosc to taka pamiatka. Teraz postaram sie zeby bardzie pozytywnie na wszystko patrzec. Nie wiem co mnie dzis opentalo . Dla pamieci wpisuje date 12.12.14
Moje emocje: ciezko jest pisac o emocjach, osobie , ktora tyle czasu sie stara z marnym skutkiem. Czasem czuje zlosc, na wszystkich a w szczegolnosci na lekarzy ,ze nie potrafia mi powiedziec dlaczego tak jest Czasem czuje zwatpienie, ze po co to, ze po co sie badac, kontrolowac, doszukiwac........ Czasem czuje nadzieje........ze moze jednak, ze cuda sie zdarzaja Czasem starch,ze jadank nie spelni sie nasze najweieksze marzenie bycia pelnowartosciowa rodzina.........

9 maja 2014, 22:31

Pamietniki w latach mlodzienczych pisalam dosc czesto. Lubilam przelewac swoje emocje na papier ( komputerow nie bylo, a jak byly to nie dla przecietniakow) Zaczynalam i konczylam, zaczynalam i wyrzucalam.... zaczynalam i nie pisalam pare miesiecy.........az do momentu , kiedy wpadl w niepowolane rece mojej mamy. To byl dla mnie wtedy koniec swiata. Obnazyla mnie ze wszystkich moich tajemnic.......
Ponad 2o lat pozniej zaczynam na nowo...... nie wiem czego po tym pisaniu oczekuje, chyba czaly czas tkwi we mnie plomyk nadziei ,ze po kilku miesiacach bede mogla do tego wrocic, co napisalam i zobaczyc jakie emocje mna targaly w drodze do szczescia.........oby.........

Wiadomość wyedytowana przez autora 9 maja 2014, 23:55

9 maja 2014, 22:52

Czuje sie troche wyobcowana z tego spoleczenistwa. Wszyscy w tym kraju zyja schematami. Nikt nie wyrywa sie z lini, ktora inni wyznaczaja. Inny kraj, inny jezyk, ktorego tez musialam sie nauczyc,zeby moc w tym wszystkim funkcjonowac.
Ale do rzeczy,dzwonili z kliniki, zeby mnie poinformowac,ze moj cholesterol jest za wysoki. Na nic sie zdaly moje opowiadania o tym,ze dzien wczesniej wrocilismy z krotkich wakacji,zywilismy sie w smazalniach itp......numerki najwazniejsze.
Przewertowalam tabele, wedlug nich po podsumowaniu wszystkich cholesteroli, ktore mi zrobili, wszystko ze mna jak najbardziej wporzadku :0. Robia z igly widly, a do tego, co ma to wspolnego z ciaza i zabiegami, ktore juz mi zaplanowali. HSG, biopsja i inne cuda wianki. To juz bedzie 3 HSG w moim zyciu. 2 wczesniejsze bardzo bolesne, kazde wyszlo inaczej, nowa pani doktor stwierdzila, ze ona musi byc na bierzaco, a zeby usmierzyc mi bol przy tym wszystkim , zrobia to ze znieczuleniem ogolnym. Prawdopodobnie odnowily mi sie polipy, ktore mialam usuwane 2 lata temu, wiec juz wszystko zrobia za jednym razem - CUD UBEZPIECZENIA !!.
Ciekawa jestem ile z tego wszystkiego mi pokryje ubezpieczenie, po badaniach krwi jestem lzejsza o $850. To dopiero poczatek !! ZYCIE
Ale nic, trzeba to trzeba, sie zrobi
Robert jest dla mnie duza podpora, ale czasem ten jego tekst "malzenstwo bez dzieci jest niepelnowartosciowe" bardzo mnie boli.Za kazdym razem mu o tym mowie, ale on wtedy odpowiada,ze to nie ma mnie bolec tylko motywowac do wiary, ze sie uda.
Hmmmmm..... wiara..............
Obawiam sie ,ze do tej wiary , w naszym przypadku, dochodza dosc duze pieniadze, ktore trzeba posiadac. Niestety ubezpieczenia nie pokrywaja starania sie o dzidziusia, wiec .....
Albo nastepny tekst.... " Ja w swoim zyciu nic nie wygralem, nic nie dostalem za darmo, nawet za dziecko musimy zaplacic......" OPTYMISTA, nie prawdaz???
Oj....................ale jak tu byc optymista..........jak to bardzo pasuje do tego co nas spotkalo...............
Od samego poczatku, po slubie zaczelismy sie starac.................nic.................
pozniej byla bardzo mila pani doktor, ktora po kilku miesiacach prowadzenia i przpisania mi lekarstw( o ktore ja poprosialam)i ktore nie przyniosly rezultatu, odeslalam mnie do innych lekarzy, do kliniki , ktora zajmuje sie nieplodnoscia. Nie mielismy ubezpieczenia, ale bardzo chcielismy zostac rodzicami, wiec poszlismy.............zaczely sie badania........HSG- Lewa strona niedrozna!!! ( pare miesiecy wczesniej chcieli mi wyciac prawy jajnik, ale o tym innym razem) rezerwa jajnikowa- niska, inne przyczyny - brak. Oj, przepraszam, zapomnialam , polipy!! POmyslalam sobie, tego jesze nie bylo w moim ciele , zawsze to jakas odmiana, zawsze tylko te torbiele , a tu prosze :( jaka odmiana!!!
Zalecenie- usunienie polipow,pozniej in-vitro. Realia odkazaly sie ciekawe. PO zrobieniu wszystkich badan i zabiegu , bylismy lzejsi o ladnych kilka tysiecy dolarow. Wszystko musielismy zaplacic z gory :(
Zaczelo sie znow zbieranie, odczekalismy troche( a moze cos zaskoczy.....)poszlismy znow do tej samej kliniki, a tu...............NIESPODZIANKA...........Pani doktor, ktora mnie prowadzila, zaraz po tym jak mialam operacje, przeszla na emeryture. Zapomnieli tez jakos dziwnym trafem poinformowac, ze przy operacji cos tam znalezli, wycieli i po 3 miesiacach od zabiegu powinnam miec zrobiona nastepna biopsje. Jakos to wszystko im umknelo a wisienka na torcie byla informacja, ze moje i meza badania w swietle ich przepisow sa juz nieaktualne i znow trzeba bedzie je powtorzyc + jeszcze troszke innych. Resultat- bylismy znow lzejsi o kilka tysiecy a ja czulam sie zrobiona w balona.
Nowa pani doktor byla przeurocza, troskliwa i w taki sposob wszystko opisala,ze ja plakalam kilka dni. Dala mi do zrozumienia,ze szanse na dziecko sa, ale moja rezerwa jest tak mala, ze raczej tylko in-vitro........
Byl to dla nas czas wyborow.. rozkrecanie biznesu, albo wladowanie wszystkiego w invitro.
Myslalam dlugo... balam sie rozczarowan i z moim pechem obawialam sie ,ze raz to bedzie malo.
Ja wiem,ze te sa chlodne kalkulacje i niektorzy nie potrafia tego zrozumiec, ale dazenie do lepszego zycia nie jest niczym zlym. Poza tym w tym kraju, dziecko kosztuje....no chyba,ze sie jest na utrzymaniu panstwa jak.... no nie bede tu rasistka , wiec zaniecham komentarza.
Prawda jest taka, ze ani ja ani moj maz nie byli bysmy w stanie isc i prosic o jalmurzne...
Ale do rzeczy, zdecydowalismy sie poczekac...............medycyna idzie do przodu.......
Przemawial za tym tez fakt,ze tak nas w tej klinice potraktowali, czasami mam nosa do ludzi i tak tez bylo w tym przypadku. Pod pokrywa troskliwej pani dokor Byl jeden cel- KASA.Czlowiek to rzecz drugorzedna w tej calej maszynce do zarabiania pieniedzy. Dowodow na moje przewidywania ,dostarczyly mi badania z tego roku. moja jajeczka maja sie calkiem niezle podobno( przynajmniej tak mi ostatnio powiedzieli, po USG

.....rowny rok pozniej stal sie CUD !!!!!!!!!!!
ale o tym jutro........

Wiadomość wyedytowana przez autora 10 maja 2014, 18:01

10 maja 2014, 17:30

Maj- mija rok..............
Rok o tej samej mniej wiecej porze, dostalismy wiadomosc o nastepnym poczetym dzieciatku w najblizszej rodzine....... Radosc.........moze i tak , ale moja akurat radosc mieszala sie ze zloscia na swoje cialo, bezradnoscia i wieeelkim dolem. Dlaczego to znow nie jestem ja??
Pamietam, bylismy wszyscy w samochodzie ( wszyscy, tzn.moj maz, siostra z mezem, no i ich synus, dzieki ktoremu moje zycie weszlo na inne tory) Wszyscy skladali gratulacje, pytali sie co, jak, kiedy ....... a ja...........czulam, ze zaraz sie rozplacze.
Po zakonczonej rozmowie, powiedzialam tylo tyle,ze jade do domu sie upic i sprobujcie mnie powstrzymac....
Pilam swoje ulubione whisky z cola i plakalam.............maz jak zwykle staral sie byc dla mnie oparciem, ale coz z tego. Slowa mi nie pomagaly, nie potrzbowalam litosci, czulam sie bezwartosciowa......
2-3 tygodnie pozniej, nawet zbytnio nie pamietam, czulam jakbym sie czegos zaczela bac, dziwne uczucie, strach......probowalam przypomniec sobie kiedy powinnam dostac okres, ale jakos moja pamiec zaczela mi platac figle.
Ja po prostu przestalam zapisywac i liczyc kiedy powinnien byc okres, zawsze mialam cykle regularne , jak w zegarku, a pol dnia wczesniej czulam , ze sie zbliza.... standard. Zero mierzenia temperatur, obserwowania szyjki czy sluzu. Po co....
Nigdy tez w domu nie posiadalam zadnych testow, no bo tez i po co.
Byl poniedzialek....... jak zawsze tego dnia jestem u siosty i gotuje jej na caly tydzien obiady. Ona- naukowiec,ma tegi mozg, jej badania ( wtedy jeszcze konczyla doktorat)zabieraja jej wiekszosc czasu. Jedzienie dla niej jest czyms, czego mogloby nie byc.Ja- jej przecienstwo, choc jednak bardziej od jedzenia, lubie je po prostu tworzyc. Tak, nie robic, bo robi to sie kotleta mielonego. Ja lubie eksperymeny. Cos zawsze pozmieniam, polacze 2 w jedno i zawsze cos fajnego wyjdzie. Takie moje male hobby. Ale do rzeczy......
Poniedzialek, dom siostry, jak zwykle czegos nie miala, wiec zakupy.... i wtedy nie wiem w jakim celu udalam sie w strone polek z testami.
Kupilam -3 sztuki.
Bylo okolo poludnia,a ze sikam zazwyczaj bardzo czesto , zrobilam test... zrobilam , zerknelam po ulamku sekundy, zobaczylam jedna kreske i wyszlam ze zloscia, ze po co ja to zrobilam. Po chwili jednak wrocilam, bo zapomnialam go wyrzucic.
Jakies bylo moje zdziwienie jak zobaczylam 2 kreski i nie jakis tam cien. Fakt jedna troszke jasniejsza, ale calkiem wyrazna.........burza mysli!!!......... jak to sie stalo, kiedy..........przeciez lekarz mowil............!!!!!!!!
Bylam sama, czulam sie jak sparalizowana i co teraz...... powiedziec............ moze to jakas pomylka............. godzine pozniej nastepny test.......... wynik tak sam......, nie no nie wierze!!!! Dzwonic do meza?( to nie byl dla nas dobry dzien, bylam zla na niego juz nawet nie wiem o co) nie , nie dzwonie........... no ale oczywiscie, nie umie trzymac geby na klodke, tym bardziej ,ze jakby mnie ktos tak poobserwowal, to by stwierdzil, ze przypalilam jakies ziolo, bo geba mi sie caly czas cieszyla.
Zadzwonilam, kazalam mu usiasc. Mielismy troche problemow z jednym klientem, wiec byl pewien, ze coz sie stalo w pracy(w inne dni tygodnia prowadze biuro i shoowroom)
Lekko podirytowany odpowiada, zebym juz nie owijala, bo nie ma czasu........... no to mowie............on.............zaniemowil, i tez , ale jak to sie stalo?....kiedy?......
no to mu odpowiadam, ze raczej nepokalane poczecie to nie bylo :)
Pozniej oczywiscie telefon do siostry, wieczorem wspolna kolacja,wszyscy razem,nasza czworka + Kubus i radosc............tak wielka,ze teraz piszac to placze, wspominajac ta ekscytacje, plany.......myslelismy ,ze zaczyna sie dla nas nowy etap zycia, ze w koncu i nasze marzenia sie spelnily, ze nasza rodzina bedzie pelna, ze tego nam tylko do szcescia brakowalo, ze moja tesciowa, ktorej nigdy osobiscie nie poznalam , wyblagala to dziecko u Pana Boga dla nas.........
Czulam sie jakbym byla najszesliwsza osoba pod sloncem.......... ale gdzies, bardzo gleboko mnie rodzil sie strach, ze to wszystko jest za piekne, zeby bylo prawdziwe..........


Wiadomość wyedytowana przez autora 10 maja 2014, 17:35

10 maja 2014, 19:24

Piszac to wszystko , placze, wspomnienia wracaja...... po co ja to robie ? po co ja wracam do tego....? Bylo, koniec, ludzie przezywaja wieksze tragedie...
Czy znow cierpie na zacmienie umyslu??? Nie. To nie to, to raczej forma wymyslonej przeze mnie terapi.... moze pomoze... Nie oczekuje pocieszenia.
Rok po tym wszystkim, wydaje mi sie, ze juz jestem troche silniejsza, ze jestem w lepszej psyhicznej formie, ze dam rade, ze musze tylko bardziej nad soba pracowac.... Ale ten placz.... to jest moja zmora, czy dacie wiare,ze placze nawet wspominajac dziecinstwo, placze,gdy w dzienniku mowia o wypadkach, placze, gdy ogladam filmy, placze.........hormony czy taka moja natura??? Nie wiem, razem z moja siostra jestesmy jakies z kosmosu, bo obie reagujemy emocjonalnie, na te same rzeczy. Nie jestesmy blzniaczkami :) ech.......

Wracajmy do przeszlosci..............
Koncowka maja cudowna, znalazlam klinike przy szpitalu, niedaleko domu, nowy , piekny szpital ( jak wiekszosc tutaj :) )Informacja na stronie kliniki, ze lekarz - pani doktor- mowi po polsku. Mimo iz calkiem dobrze radze sobie z jezykiem angielskim, swiadomosc,ze opiekuje sie toba lekarz, mowiacy w twoim ojczystym jezyku, jest bardzo uspokajajaca, moze przez to, ze potrakuje cie lepiej,ze jest z tego samego kraju co Ty?? bo kto w ameryce uczy sie polskiego??!!
Telefon, pani doktor bardzo zajeta, wolna za 3-4 tygodnie, ale po krotkim wywiadzie i opowiesci o mojej przeszlosci ginekologicznej, radza zglosic sie jak najszybciej.....
Tydzien pozniej wizyta- przyjmuje nas polozna, mowi,ze bedzie sie mna zajmowac, wywiad, testy czy rzeczywiscie ciaza- wszystko jest ok.
Nastepna wizyta za 2 tygodnie , pierwesze usg ze wzgledu na to,ze nie potrafilam im powiedziec KIEDY MIALAM OSTATNI OKRES !! no tragedia i wstyd!!
Czas pomiedzy wizytami mijal leniwie, zaczynalam sie troszke kiepsko czuc, ale tylko rano i jak bylo goraco, moja praca jest siedzaca, wiec zbytnio sie w niej nie mecze.Zaczelam czytac rozne ksiazki, no bo przeciez trzeba sie wyedukowac w tym temacie ....
USG- pani , ktora je robila, stwierdzila,ze jeszcze malo co widac, wiec ciaza nie jest tak duza,jak sie spodziewali, zrobili bete i do domu.
W nocy sie zaczal moj horror, ktory trwal nastepne 2 miesiace.......

Wiadomość wyedytowana przez autora 11 maja 2014, 19:53

11 maja 2014, 19:35

Dopadly mnie watpliwosci, co to wywnetrzniania sie z moich przezyc...
Dzis moze sobie je daruje.
Niedziela..... zaczela sie super, lecz znow siedze sama.....no nie sama, jest nasza sunia Staska, ktore czasem mam wrazenie ,ze powinna sie nazywac "antykoncepcja" no i rybki i korale w akwarium, ale to sie chyba nie liczy :) nie da sie raczej z nimi isc na spacer albo pobawic, choc musze przyznac, iz wieczorem przy niebieskim swiatle niezle koja nerwy. Relax niesamowity...nie potrzebny telewizor :)
Dzis 10 dzien cyklu, a juz zauwazylam sluz, ktory chyba zalicza sie do plodnych. Od 2 miesiecy konsumuje przez polowe cyklu wiesiolka, chyba to tak nazywa, nie wiem w sumie po co , naczytalam sie pelno rzeczy, ze to jest na to a tamto na to. Przeczytalam instrukcje obslugi i stwierdzilam, ze zaszkodzic to mi raczej nie zaszkodzi, a moze poprawi mi sie troche cera. Fajnie by bylo. Moze ktoras z Was tez ma takie problemy?
Od jakis 3 lat zauwazylam , szegolnie w lato, kiedy jest ostre slonce, ze robia mi sie przebarwienia na twarzy. Stosowalam juz 4 rodziaje zekomo najlepszych i najdrozszych kremow, jednak rezulatatow nie ma :(Staram sie wiec uzywac duzych filtrow na twarz, ale mieszkam w bardzo slonecznym miejscu, wiec roznie to wychodzi
Do tego oczywiscie witaminy prenatalne no i jeszce jedne tableteczki: fertility Blend sie zwa. Prawdopodobnie w Polsce, sa jakies podobne, jakis tam zbior witamin i mineralow, plus jakis niepokalanek itp.... niby na wyregulowanie hormonow, nie wiem czy pomoga, ale to zadne leki, wiec nie przyznalam sie nowej pani doktor o ich zazywaniu. Moze to zle?? hmm.....
No nic... na razie przede mna znow "dni plodne" i przygotowania do sobotniej imprezy.
Przez ostatni rok, nie bylam bytnio towarzyska. Nic nie zorganizowalam, no moze oprocz kilku malych imprezek, ale tylko dla najblizszych znajomych. Ta ma byc taka jak kiedys :) pelna pompa. Wodne gadzety dla dzieciakow juz zamowione, stoloki, krzesla tez, menu wymyslone.
Czy to nie jest smieszne?? Organizuje imprezy z aktrakcjami dla dzieciakow, mimo iz nie mam swoich... nastepny dowod na to,ze moja glowa ma problem.!! no ale jest Kubencjusz- moj sistrzeniec-diabelek wcielony :)zawsze tlumacze sobie,ze to dla niego.
Tydzien zapowiada sie dosc pracowicie, wiec mam nadzieje,ze nie bede tylko myslala czy to ma byc ten dzien czy tamten :)Niestety ,starajac sie tak dlugo, ciezko na spontanicznosc. Czlowiek wszystko liczy , kalkuluje, ze moze teraz, ze moze sie teraz uda, ze nie zjem tego , bo moze zaszkodzic, ze sie nie napije, no bo jak to , nie mozna......ehhhh
Bedzie co bedzie. Czekam az pani doktor powroci z wojazy i zajmie sie moja szanowna

Ale jak na razie czekam na pana R. :) Niech juz wraca i sie zajmie zona. Zostalo nam jeszcze pol dnia tylko dla nas. Bez rozmowy o pracy, bez pisania kosztorysow, faktur, myslenia, ze jutro bedzie trzeba zrobic to, pojechac tam, zamowic bo... nie tylko my :)
Milej niedzieli

Wiadomość wyedytowana przez autora 11 maja 2014, 19:57

12 maja 2014, 13:46

Zaczynam sie troche irytowac.
Od potora miesiaca staram sie zgubic troche zbednego balastu, niestety waga nie jest litosciwa dla mnie , wiecznie pokazuje mi to samo. Cwicze prawie codziennie, koryto tez poszlo troche w gore i nic.
Dzis w nocy kiepsko spalam, ranek tez nie jest dla mnie laskawy , bola mnie oczy i mam wrazenie,ze mam spuchnieta buzie i rece- dlonie to nie wrazenie, sa spuchniete. Nie wiem co co to z tym puchnieciem chodzi. Chyba nadciaga starosc........

12 maja 2014, 17:27

Godzina snu wiecej na kanapie robi cuda. Mozna dzialac :)

Wiadomość wyedytowana przez autora 12 maja 2014, 17:27

13 maja 2014, 16:56

13- moj ulubiony dzien mesiaca :)Znow wstalam z leniem w tylku. Na szcescie moje drugie "ja" wzielo gore i 45 minut wysilku zaliczone.

14 maja 2014, 17:49

Nowy dzien, nowy len. Dalam rade jednak zmusic sie do cwiczen. Jak to jest,ze nie chce mi sie zaczac, ale jak juz zaczne cwiczyc, to jestem zla na siebie, ze nie zrobilam tego wczesniej.
Niestety waga jest nieublagana, tyle samo , bez zmian :( jest to bardzo zniechecajace, ale nic, obiecalam sobie,ze do powrotu mojej pani doktor, zgubie pare funtow i mam nadzieje,ze sie to uda.
Znalazlam troche czasu,zeby cokolwiek napisac, wczoraj urwanie glowy, w pracy, pozniej w domu. Do polnocy siedzielismy przy papierkach, ale zrobione. Szkoda tylko, ze zanim ja weszlam na gore, moj wybranek w najlepsze juz chrapal ;)zmeczony. Nic, moze dzis uda nam sie spedzic mily wieczor, na luzie , przy lampce wina... Wydaje mi sie,ze malo czasu spedzamy razem.


Korzystajac z okacji,ze nikogo nie ma w biurze i nikt mi nie przeszkadza, dokoncze opowiesc , ktora poczatek miala rok temu......
W nocy po USG dostalam pierwszego , nie wiem jak to nazwac, palamienia.... krwawienia.... . Wpadlam w taka panike, ze malo nie zemdlalam, strach ktory mnie ogarnal, powodowal, ze nie moglam wydusic z siebie slowa. 1.30 w nocy , maz postawiony na bacznosc i wystraszony, ze to przez to, ze kochalismy sie wieczorem.... telefon do siostry.... co robic.........czekamy do rana. Noc ciagnela sie w nieskonczonosc, w sumie po krwi nie bylo prawie sladu, ale 7.30 rano bylismy juz w drodze do kliniki.
Niestety pani doktor , ktora chcialam, nie byla dostepna, przyjal mnie szef.
Tak beznadziejnego i nieczulego lekarza, jeszcze nie spotkalam. Nie badajac mnie dobrze , stwierdzil,ze to poronienie sie zaczyna. Bum!! Zalana lzami sie pytam , ale jak to, przeciez juz jest ok, sie to plamienie to tylko pare godzin, ze nic mnie nie boli,zero bolu brzucha... a on swoje, ze dla niego to wyglada na poronienie w toku. Pytamy sie,ze moze jakies leki, lezenie, cokolwiek ,a tu mi pan doktor odpowiada,ze to jest mala ciaza i jak mam poronic to poronie . No nie wierze!!! Lekarz. Blagalam go,zeby cos zrobil, ze ta ciaza to cud, a on do mnie,ze zdarzyl sie raz to i zdarzy sie drugi......
mial wyniki z dnia poprzedniego,
-beta z 5 czerwca 4400 kazal mi zrobic na nastepny dzien nastepna
-beta z 7 czerwca 6000, szczesliwa, bo rosnie, ale pan doktor znow zwalil mnie z nog, mowil,zeby sie nie cieszyc,ze za malo przyrosla, wiec znow nastepne badanie
- beta z 10 czerwca 11000, znow szczesliwa, rosnie.....
Pan doktor zdziwiony, ale wyznaczyl nastepna wizyte za 2 tygodnie.
Nastepne 2 tygodnie znow spokojne i szczesliwe, no moze nie do konca.wypoczywalam duzo, ale gdy tylko za dlugo pochodzilam, plamienie( tym razem tylko lekkie) wracalo a z nim strach.Nie bylo sensu dzwonic do pana doktora gbura, bo i tak by mi powiedzial to co wczesniej. Tak wiec czekalam. Zaczely sie tez mdlosci i w sumie nie rano tylko kolo poludnia.Ale dawalam rade.
Przyszedl w koncu dzien wizyty i nastepne usg. Balam sie , teraz juz wiem czego.
Znow ta sama pani po zrobieniu usg, poinformowala mnie ,zebym chwilke poczekla zraz przyjdzie szef.... juz wiedzialam........serduszko nie bije.......
Powiedzial cos bardzo ciekawego :
" Jest mi bardzo przykro,zrobilismy wszystko co bylo moza zrobic.... " Kur.... no nie- zrobilismy!!!-
dal mi 3 opcje, zabieg, czyli zwykle usuniecie ciazy, tabletki, albo czekamy az wszystko samo nastapi. Zapytalam, a raczej moj maz ,ile to bedzie trwalo, powiedzial ,ze kilka dni...
I tutaj znow niekompetencja tego gbura wysunela sie do przodu....
Czekalam......
minal tydzien, zadzwonilam.... kazal przyjsc, przyszlam.... zbadal, zrobil usg, stwierdzil- kwestia kilku dni....no i czekalam.... czekalam ,za zastal mnie lipiec i nasz zaplanowany i oplacony urlop, na ktory czekalismy z utesknieniem.....
Znow zadzwonilam, mowie,ze planujemy wyjazd, ze co zrobic , nie jechac...?
Zdecydowalismy pojechac, sprawdzilismy czy w poblizu jest szpital i w droge....
Minal urop ( chyba najgorszy w moim zyciu) nic...samopoczucie ne wliczajac glowy, przyzwoite, zero plamien, caly czas objawy ciazy( caly czas mialam nadzieje,ze to jest zly sen, ze lekarz sie pomylil)powrot....
Znow telefon do kliniki.... kazali przyjsc, znow badanie.... znow czekanie. Nie wytrzymalam, poprosilam o tabletki. Nastepne dwa dni czekalam z ich wzieciem, ale z drugiej strony chcialam miec ten koszmar za soba.
Niestety, moj maz nie byl przez ten czas ze mna, rzucil sie w wir pracy i to bylo dla niego wytlumaczeniem, codziennie rano albo on zawozil mnie do siosty albo siostra przyjezdzala po mnie, zebym nie zostawala sama. Tak zle i tak nie dobrze, bo tam "pelna chata" - tesiowa i nasza bratanica, ktore przylecialy z wizyta na wakacje.
Niby balam sie zostac sama, ale jak nie bylam , pragnelam poplakac sobie w samotnosci...
Dlugo to trwalo, bo jeszcze w polowie sierpnia moja BHCG wynosila 45.
Razem z zakonczeniem tego koszmaru, przyszla depresja i obwinianie siebie i wszystkich innych o to co sie stalo... Zal.... zal do lekarza, ze tak do mnie podszedl.... zal do meza.... ze mnie przezywal ze mna tej straty tak jak ja i ze nie siedzial ze mna 24 na dobe, do siebie, ze niezbyt dbalam o siebie i to moze dlatego,ze moze to stres..... ehh, lepiej napisac kogo nie obwinialam.........
Dlugo dochodzilam do siebie, zaczelam analizowac swoje cykle, zasiegnelam opini innych ludzi co do wyboru innej kliniki. Oczywiscie zdobylam sie tez na odwage i przeprowadzilam powazna rozmowe z moim mezem. Mamy przez to przejsc razem. ma byc inaczej. Wspieramy sie...
Kochamy sie.... i to jest najwazniejsze...trafilam na wspanialego czlowieka.
Bedzie dobrze............musi byc


Wiadomość wyedytowana przez autora 14 maja 2014, 19:09

15 maja 2014, 23:03

.................nie ma to jak byc zaskoczona :)Moj malzonek wpadl do mnie do biura i najpierw przywiozl mi kawke( nie powinnam pic wiecej niz jedna, wiec w odstawke poszla domowa) a pozniej przywiozl kwiaty ???!! :) Nie jest typem romantyka, wiec tym bardziej jestem zaskoczona... bez powodu...... w godzinach pracy.....2 razy w ciagu dnia .......... :)

Troche mam wyrzuty sumienia, ze rano nie zwleklam sie o normalnej godzinie z lozka i nie cwiczylam, ale mam jeszcze szanse wieczorem nadrobic. Odkad zafundowalismy sobie opaski liczace kroki, kalorie itp... stale sprawdzam, zeby nie zejsc dziennie ponizej wyznaczonego limitu 10 000 krokow dziennie.
Dzisiejsze wytlumaczenie, na pozne wstanie- glupie oczywiscie, ale szczerze powiem, ze nad ranem jakby mi ktos dal proce to bym jej urzyla ;)
Otoz okna z mojej sypialni, wychodza na jedno drzewko, na tym tez ze drzewku koczuja sobie ptaszki, ktore swoje choraly zaczynaja od godzin pozno wieczornych az do switu. Nie pomagaja zamkniete okna-slychac. najgorsze jest to,ze jak w nocy wstaje do ubikacji, to juz mam nastepna godzine z glowy, potrzebuje ciszy do zasniecia, a ptaszki mi w tym nie pomagaja. Tak wiec rano wstaje wkurzona, bo niewyspana :( Mam nadzieje,ze to teraz tak,ze to jakies ich milosne gry i dadza w koncu czlowiekowi pospac, w przeciwnym razie bede musiala zmienic miejsce spania na druga strone domu, ale zaraz , .... nie .... z drugiej strony jest staw, zaby zaczely swoje..... o nie !!!!!
Nadnak proca............

Wiadomość wyedytowana przez autora 15 maja 2014, 23:05

16 maja 2014, 14:50

Dzien do imprezy a ja niedysponowana, przynajmniej rano. Obudzialam sie z zajeb....bolem lewego jajnika :( Mam tyle zaplanowane, ale przy chodzeniu boli najbardziej.! Dlaczego lewy ??!! Mial dzialac prawy!! Znow nici z tego miesiaca, a mialo byc tak pieknie. Mialam nadzieje,ze moze ten miesiac bedzie szczesliwy..... a tu dupa blada. Z drugiej strone.... jak to mozliwe, bo sie motam troche. Jesli jest niedroznosc lewego jajowodu, to czy wystepuje owulacja?? Jak na razie to sluz na tak, test owulacyjny na tak, czekam jeszcze na temperature.... Nie nadazam czasem za swoim organizmem.Czasem mi sie wydaje ,ze jestem od aliens. Przybyli na ta planete i mnie podrzucili.... z calym zestawem chorob, zlych genow i pecha.....

16 maja 2014, 17:00

no tak , juz gdzies tam wyczytalam, ze owszem owulacja moze wystepowac, tyle,ze komorka, nie ma jak sie wydostac :( no wiec ten miesiac nic z tego. Powiem szczerze ,ze jakos tak liczylam na ten mesiac i strasznie pozytywnie bylam nastowiona( ne wiem dlaczego )z duza nadzieja,ze jednak sie uda tym razem. Ale coz po moich przekonaniach, jak jajniki zadecydowaly za mnie, szkoda... a mialo byc tak pieknie..........

Siedze tak sobie i przegladam Wasze wpisy, srednia wieku to chyba 25 lat. JESTEM STARA !!!!
Dla niektorych to juz babcia ( bezdzietna :( )Staram sie przypomniec moje odczucia z tamtych lat.
Przyznaje szczcerze- tak, chcialam posiadac potomstwo i dazylam do tego , ale..... i tu mnie niektore osoby zlinczuja.... chcialam bo tak wypadalo ,ze to juz wypada, ze dosc spora czesc moich kolezanek juz posiada potomstwo, ze...... no wlasnie, ze dziecko napewno zatrzyma osobe z ktora wtedy wlasnie bylam!!To nie bylo to samo co teraz .Owszem , lubialam dzieci, ale teraz tez je lubie.Jednak macierzynstwo to nie tylko zrobienie sobie dziecka bo sie chce, wydaje mi sie ,ze to jest juz troska o nie zanim sie urodzi.Troska o to,zeby bylo zdrowe, zeby mialo warunki do rozwoju, zeby mialo odpowiednia dawke milosci od dwojga rodzicow, zeby starac sie dawac mu wiecej niz sie samemu mialo (przynajmniej w moim przypadku) .To jest straszne odkrycie, ale prawdziwe, ale wtedy.... mieszkalismy w wynajetym mieszkaniu, z czasem bylo coraz lepiej, ale to ja utrzymywalam nas. Pracowalam w prywatnej firmie, po kilkanascie godzin dziennie. Oszczednosci...... hmmm.... czlowiek o tym wtedy nie myslal.. Na moje pytanie "co zrobimy jak bedzie nas troje ?" uslyszalam- wrocimy do moich rodzicow i jakos to bedzie!!!! To bylby dopiero koszmar!! Ja nie chcialam jakos!!!!
Drugie moje ja ,chcialo wtedy zyc pelnia zycia. To byly czasy jak zadecydowalam wyprowadzic sie z domu i sprobowac szczescia w troche wiekszym miescie niz moj pipidowek. Nienawidzilam malych miasteczek, zawsze chcialam wyjechac, cos zobaczyc, poznac innych ludzi.....
no i wyprowadzalam sie.... co roz to dalej i dalej....jakbym uciekala.......ciekawe przed czym........
eh.... wspomnienia............

Wiadomość wyedytowana przez autora 16 maja 2014, 17:51

16 maja 2014, 19:16

Jajnik, a raczej juz teraz caly brzuch- boli, na szczescie juz troszke mniej. Glupia, zamiast wziasc jakiegos procha , to sie mecze, jakby bylo po co. No ale wytrzymalam pol dnia, to i jeszcze troche wytrzymam.

17 maja 2014, 15:59

Od rana zawrot glowy. Kurcze, po co tyle zachodu!! To tylko impreza na 25 osob, az albo tylko. Na szczescie kilku znajomych sie nie odliczy. Wczoraj wieczorem ,zaczelam na kartce zliczac ile nas bedzie i doszlam do wniosku, ze nie starczy zarcia.ehh.... Trzeba szybko cos wymyslic........

Samopoczucie calkiem niezle, jednaz znow rozowy sluz... 16 dzien cyklu, juz wiem , ze nic nie wyszlo, ale te plamienia mnie irytuja, kiedys tak nie bylo. Caly czas sie bije z myslami ze wstrzmiezliwoscia alkoholowa. Ostania staram sie unikac wszystkiego rodzaju trunkow,czasem lampka merlot i to wszystko. Ze niby sie nie powinno, no to i sie stosuje, ale czy jest sens odmawiac sobie wszystkiego?? I tak nic z tego...... No nic , zobaczymy ......
Milej soboty dla Was wszystkich.............. dla siebie tez ;)

20 maja 2014, 14:10

chyba mnie cos dopadlo :( od wczoraj czuje sie jakbym sie nie czula. bol gardla, no moze nie jakis straszny ale jest , do tego bol plecow i bol , a raczej jakies klocia w podbrzuszu. Nie jest to przyjemne, ale na razie, zadnych prochow oprocz witaminek, nie biore. To przeziebienie to chyba taki maly prezent od siostrzenca. Mlody mial ostatnie dwa dni dosc wysoka goraczke, gluta po pas i kaszel jak gruzlik. Ciocia oczywiscie wczoraj z nim zostala, a wiadomo,ze czasem musi sie troche pokleic no i efekt jest !!
Temperatura w moim cyklu tez plata figle..... moj organizm lubi mnie dreczyc. Jak juz sobie wytlumaczylam, ze w tym cyklu nici, to mi temperatura skacze do gory, zeby sie nakrecic ;(
ehh...
do tego oficjalnie sie przyznaje ,ze jestem leniem, od paru dni nie cwicze, najpierw bol brzucha, bo ,ze niby owulacja, pozniej impreza i latalam na wysokosci lamperii, wczoraj Kubster, wiec trzeba bylo sie nim zajac, a dzis... znow sie nie czuje..... Len!!! no moze wieczorkiem cos porobie

auuuuuuu.....moja glowa!!

Wiadomość wyedytowana przez autora 20 maja 2014, 15:19

21 maja 2014, 14:05

Popadam w jakies dziwne oglupienie, sni mi sie po nocach...mierzenie temperatury!!! no nie, juz nawet nie bycie w ciazy czy dziecko , tylko termometr!!
Temperatura tez w dol, ale mysle, ze ta wczorajsza, to taka troche niemiarodajna. Wczoraj caly dzien popolewala mnie glowa, wogole caly dzien do kitu.
Wszyscy mnie irytowali. Mam nadzieje,ze dzis bedzie lepiej, bo dzien sie zaczal od cichej godziny z moim malzonkiem. No tak, przyznaje , to moja wina. Wczoraj mielismy wyjsc na kolacje, ale spoznil sie do domu 2 godziny a w miedzy czasie przyjechala siostra z mlodym. W dalszym ciagu jest chory i nie mial z nim dzisiaj zostac. No przeciez nie odmowie!! A ,ze byl 2 godziny pozniej, to bylo akurat tyle ile zajeloby zjedzienie nam kolacji, wiec nici z wyjscia. Tak wiec byl foch, w zamian za to, mialam samotny wieczor, poniewaz moj malzonek zawsze w takich sytuacjach reaguje podobnie. Spi na kanapie od 9 wieczorem, co jeszcze bardziej mnie wkurza, bo po calum dniu , nawet nie mam do kogo geby otworzyc :( eh.......

Wiadomość wyedytowana przez autora 21 maja 2014, 17:12

21 maja 2014, 21:06

Jestem Stara !!!!!
Siedze w biurze z Kuba- lat 7. Jedyna rzecza , ktorego go interesuja to bajki??!!.....nie!!! glupie mlodziezowe seriale, ktorych jest pelno na Netfilx.
Podjechalismy na obiad, oczywiscie glodny nie byl. Po dluugim namysle cos tam sobie wybral, ale gdy zaczal jesc ,myslalam, ze dostane szalu !! wybieral palcami marchewke z ryzu, stwierdzil ,ze to sa skorki i on ich nie bedzie jadl. Zupy nie tknal, pod grozba zabrania na reszte dnia IPad, cos tam wrzucil do brzucha. No tak kara straszna!!
Po powrocie do biura, mysle sobie, sciagne jakas ksiazke, poczytam mu. Ja w jego wieku uwielbialam ksiazki...... Wybral......... Koszmarny Karolek i wampirozombi :)- po polsku :) wysiedzial 10 min, no moze 15. Bardziej mnie wciagnelo opowiadanie niz jego.. Mowie mu, poczytaj moze troche, przeczytal 5 min i owsiki w tylku.... no wiec dal;am mu znow IPad, no bo mi powiedzial, ze on taki biedny i chory no i co a robic jak nie ma zabawek,eh......
Czy naprawde mam tak malo cierpliwosc??!! I to moje : "bo ja w Twoimn wieku " odlegle te czasy ale i swiat byl wtedy inny. malo telewizji, brak Ipod, Ipad, Iphone, oraz innych cudow techniki. Wydaje mi sie tez ,ze dzieci tez byly inne. Tu chowa sie dzieci bezstresowo..... tylko co to znaczy...???
Kocham tego juz nie malego szkraba,praktycznie go wychowalam.. ale czasami brakuje mi cierpliwosci, tak to oznaka starosci ;(

Wiadomość wyedytowana przez autora 21 maja 2014, 21:06

23 maja 2014, 22:18

Czekam z pokora na nadejscie okresu. Samopoczucie , hmmmmmmmm...srednie na jeza, nie, nie ze fizycznie mi cos dolega. Calkiem niezle ze mna od tej strony, mimo, ze wszyscy wokolo chorzy.
Staram sie dzis walczyc z jednym nieprzyjemnym uczuciem jakim jest zazdrosc........ehhh
Wydaje mi sie,ze nie ma ludzi , ktorzy nie znaja tego uczucia, a jak mowia ,ze nie znaja , to mysle ,ze klamia.
Patrze z zazdroscia na wykresy ktore maja zielone punkciki........
Mysle o mojej bratanicy, ktora jest w ciazy mimo iz dla mnie to dziecko..........
Mysle o tych wszystkich kobietach, ktorym to wszystko tak latwo przychodzi..........
jestem tylko czlowiekiem i nie calkiem doskonalym.
staram sie ale czasem nie wychodzi............
No ale nic , koniec rozklejania sie !!!!!! Uzalanie nad soba do niczego nie prowadzi, no moze tylko do wiekszego dola...
Za 3 tygodnie do lekarza, ktory w koncu powraca z wojazy. Moze ona da mi jakies swiatlo na to co dzieje sie z organizmem, ze mimo wynikow w normie cos jest nie tak.
Czasem wydaje mi sie, ze lepiej wiedziec o jakis wadach czy cos, zeby chociaz wiadomo bylo dlaczego nie moge zostac mama. Tak? Nie wiem nic i snuje domysly albo sama probuje postawic diagnoze.

Wiadomość wyedytowana przez autora 23 maja 2014, 22:18

24 maja 2014, 15:23

Jak to bylo do przewidzenia, moje cialo plata mi figle. Temperatura w dol, no ale to w sumie tez standard w moich cyklach. Mysle o tym, zeby przestac mierzyc temperature. Czlowiek jest niewolnikiem termometru, sni mi sie on po nocach, wiecznie mysle o temperaturze w dniu nastepnym. Szok.Wydale mi sie ,ze przez kilka miesiecy mam troche wiadomosci jak funkcjonuje to wszystko u mnie. Na moje oko, wykresy sa ok, Temparatura ok, sluz ok, testy owulacyjne tez ok..... to co do cholery !!!!!!! moze to moja glowa nie jest ok ??!!
Ale jakby to powiedzial moj maz- "kon ma duza glowe , niech sie martwi "
Poczekam do zabiegu i dalismy sobie 3 miesiace po. Jak nic nie wyjdzie, plan - In-vitro . Troche mam przed tym stracha, bo jednak to nie jest naturalne poczecie, moje cialo robi wszystko na opak, wiec tez moze mu sie nie spodobac, ze na sile cos probujemy zrobic bez jego zgody ;) ale z drugiej strony...... lata leca.......
Ostatnio pisalam cos o starosci, prawda???.......hmmmm......porownuje sie czasem z moja mama w moim wieku........wydawala mi sie taka powazna, miala juz 3 prawie odchowanych dzieci.....byla taka dojrzala, a ja???????? Ja jestem postrzelona, nieprzewidywalna czasem, jeszcze czasem spontaniczna, z glowa w churach i czasem robie glupie rzeczy. ....czy taki jest czlowiek dojrzaly?
CZasem rzeczywiscie zrzedze , jak stara baba i mysle sobie, bo ja w tym wieku, tak, ale ogolnie to swiat moj gdzies stanal na etapie chyba wieku "28"
Oj, wlasnie sobie przypomnialam poczatki wyjsc z moim mezem. Czy to normalne, ze kobita 32 lata , tanczy na stole w krotkiej spodnicy?No nie wyobrazam sobie w takiej akcji np. mojej mamy, co tam mamy, mojej siostry rowniez . Nie oceniajcie mnie zle, to byla grecka knajpa i impreza, to obyczaj, obyczajem tez jest po dobrej imprezie tluczenie talerzy, na szczescie wlasciciele lokalu zamienili szklo na chusteczki :) Jest jednak faktem, ze na stole tanczylam tylko ja ... i moj maz :) Poziom alkoholu we krwi byl baardzo poprawny, wiec to nie odwaga poalkoholowa, tylko szalenstwo :) ehh... wspomnienia

Wiadomość wyedytowana przez autora 24 maja 2014, 15:24

24 maja 2014, 18:44

Sobota- troche wiecej wolnego czasu przed powrotem z pracy ;) ( sie nie napracowalam dzisiaj, ale co tam , sama sobie jestem szefem ) Od nastepnego tygodnia - gosc w domu, wiec moj czas wolny bedzie ograniczony. No ale nic, jeszcze miesiac i tydzien wakacji . Czas chyba poszukac hoteli. Plan naszej wyprawy jest calkiem niezly, najbardziej sie cieszy chyba moj maz . Robi kurs nurkwania- zawsze chcial. Super !! Szkoda tylko, ze ja jestem taka pietrucha, bo chialabym zobaczyc na wlasne oczy rafe koralowa. Niby mamy kawalek w domu, ale to nie jest stworzone w 100% przez nature i miesci sie w 300 litrach wody, wiec to nie to samo.
Strach jednak jest silniejszy :(
Na szczescie nie jedziemy sami, wiec bede mogla sobie cos zaplanowac z siostra, plaza i lenistwo...... a moze wziasc rowery? byloby bardziej aktywnie ........ zobaczymy... bedzie dobrze..... musi byc :)

Dzis mam dzien przemyslen i powrotu do wydarzen z przeszlosci.......nostalgia..........stwierdzilam ,ze powinnam zmienic moj tylul pamietnika i byc wieksza optymistka!!! Moje cale zycie to fala wzlotow i upadkow, znikomych szans z ktorych wychodza cuda. Mniejsze lub wieksze, ale wychodza.
Cudem jest ,ze zyje....
Cudem jest, ze mam tak wspanialego czlowieka przy swoim boku....
Cudem mieszkam w miejscu o ktorym nigdy nie myslalam.....
Cudem mam wszystkie narzady, mimo ,ze chcieli mnie jednego pozbawic....
Cudem zaszlam w ciaze, choc lekarz powiedzial, ze malo prawdopodobne.....
no i siostra- to tez taki maly cud, o ile to mozna zaliczyc do cudow.
.......... mimo,ze jako, jestem starsza, no przyznaje sie "troszke "jej dokuczalam za mlodu,
Pozniej przez ponad pol roku nie ozywalysmy sie do siebie, bo nie chciala posluchac rady starszej..... ehhh.... no ale nic, bolesnie doswiadczyla tego, ze starsza siostra ma racje.......
Mimo, ze mamy totalnie inne charaktery, temperamenty ( choc z tym temperamentem to moze nie do konca, kiedys mialysmy podobne, tylko jeden palant je przygasil. No wlasnie, nastepny cud rodzinny, ze sie obudzila w miare wczesniej)
mimo wszystkich przeciwnosci i okolicznosci. Mieszkamy z daleka od calej naszer rodziny ale obok siebie.........SIOSTRA - MOJ NAJLEPSZY PRZYJACIEL.
Zycze kazdej takiego przyjaciela jakim jest ONA.
1 2 3 4 5 ››