i myśle o tym czy ten cykl zaowocuje myśle o moich nienarodzonych aniołkach i tak bardzo mi ich brakuje
a jutro mam badania na poziom stanu zapalnego w organizmie mam nadzieję że go nie ma i będę mogła ze spokojną głową starać się o moją kruszynkę .
morfologia super takiej nigdy nie miałam . a owulacja zbliża się dużymi krokami więc trzeba działać .
morfologia super takiej nigdy nie miałam . a owulacja zbliża się dużymi krokami więc trzeba działać .
smutno mi z tego powodu ,dziś poszaleliśmy troszkę mam nadzieje że owocnie ....
i jest już po .temperaturka idzie w górę boję się żeby to nie było coś związanego z wyrwaniem .
wiemy, że nas nie widzisz, nie słyszysz i nie możesz dotknąć. Ale my
jesteśmy...istniejemy ...w Twoim życiu, snach, Twoim sercu...Istniejemy.
Kidy byliśmy tam na dole ,w Twoim ciepłym brzuchu godzinami
zastanawialiśmy się,
jak to będzie kiedy będziemy już przy Tobie, w tym miejscu o którym
opowiadałaś
gładząc się po brzuchu wieczorami kiedy chyba nie mogłaś zasnąć.
My wsłuchani w Twoje opowieści i kojący głos chłoneliśmy każde
słowo ,każdą
informację, a potem cichutko, że by Cię nie oudzić, kiedy wreszcie
zasypiałaś...marzyliśmy. Wyobrażaliśmy sobie te wszystkie cudowne
miejsca i Ciebie
,jak wyglądasz...
Patrzyliśmy na swoje dziwne nóżki i rączki u których nie wiemy czemu
było po
dziesięć palców i zastanawialiśmy się czy jesteśmy do Ciebie podobni.
Chyba nie –
myśleliśmy – bo Ty pewnie jesteś piękna, a my tacy dziwni..
pomarszczeni...no i
po co nam te dziesięć palców?
A potem się wszystko jednego dnia zmieniło.
Płakałaś głośno głaszcząc brzuch i już nie było opowieści. "To nie
może być
prawda" -mówiłaś godzinami. Słuchaliśmy teraz jak płaczesz, krzyczysz,
prosisz i
błagasz.. A my nie wiedzieliśmy o co i dlaczego?
Chcieliśmy Cię bardzo pocieszyć więc wywracaliśmy fikołki, żebyś
poczuła, że my tu
jesteśmy i Cię kochamy. Ale wtedy ty płakałaś jeszcze bardziej.
A potem nadszedł tez straszny dzień. Zobaczyliśmy, że ktoś świeci nam
po oczach,
straszne światło wpadło w głąb Ciebie. I nagłe wszystko zrobiło się
czarne. A
nas coś wyciągnęło. I zrobiło się cicho. Ktoś trzymał nas na
rękach, ale to
nie byłaś Ty. A potem usneliśmy i kiedy otworzyliśmy oczy, wszystko
wokoło nas
zalewał błękit we wszystkich odcieniach. Byliśmy tam sami , mali
pomarszczeni, z
dziesięcioma palcami u rąk. Ale Ciebie nigdzie nie było.
Obok nas siedział mały rudy chłopczyk. Witajcie – powiedział i
uśmiechnął się do
nas.
Gdzie nasza mama? - zapytaliśmy. On wtedy opowiedział nam wszystko. Że
nie każde
dziecko trafia do swoich rodziców. Że to nie ma związku z tym jak
bardzo nas
chcieli i kochali, że teraz tu jest nasze miejsce, pośród innych
małych Aniołków.
Że będzie nam teraz Ciebie Mamo, brakowało, ale musimy we troje nauczyć
się żyć
bez siebie. I musimy nauczyć się tak żyć. Nie, nie było nam łatwo.
Płakaliśmy
tak jak Ty. I cierpieliśmy tak jak Ty.
Ale jest nam tu naprawdę dobrze. Mamy tu wielu przyjaciół, wiele
zabawy i
radości. Ale nie szalejemy całymi dniami na łące, mamo. Pomagamy
starszym
ludziom przeprowadzić ich na spotkanie tu w niebie. Znajdujemy ich
rodziny,
mężów, dzieci, żeby mogli się spotkać tu w niebie. Możesz być z
nas dumna,
mamo. Jesteśmy grzecznymi Aniołkami, naprawdę. No...czasami tylko
robimy sobie
psikusy i troszkę rozrabiamy..
Wiesz kiedy się tu znalaźliśmy jeden Aniołek ,nasz Przyjaciel
wytłumaczył nam że
nie możemy się skontaktować z Tobą osobiście. Czasem tylko wolno nam
pojawić się
w Twoich snach ...nic więcej.
Ostatnio jednak zaczeliśmy się robić przeźroczyści. I skrzydełka nam
nie działają
tak jak kiedyś. Nasz Przyjaciel popatrzył na nas smutny i...zabrał
nas na
ziemię. Usiedliśmy na białym krzyżu i nagle Cię zobaczyliśmy.
Wiedzieliśmy że to
Ty. Poznaliśmy Twój głos. Stałaś tam w deszczu i płakałaś. Powtarzałaś
ze bardzo
cierpisz...tęsknisz... Przyjaciel popatrzył na nasze skrzydełka i
powiedział że
musimy coś z tym zrobić, bo nie możesz tak dalej cierpieć. Musisz
żyć, bo
wobec Ciebie jest jeszcze wiele planów. Bo są gdzieś dzieci którym
musisz
pomóc przejść przez życie i otoczyć je miłością tak wielką, jak tą
która
powoduje teraz Twój wielki ból. Więc piszemy, mamo ten list. Pierwszy
i ostatni.
Musisz wziąć się w garść, uśmiechać ,żyć. My Cię bardzo mocno kochamy
i wiemy że
to z naszego powodu płaczesz ale tak nie można. Każda Twoja łza
powoduje, że
nasze skrzydełka znikają. Kiedy Ty się poddasz, my też znikniemy. Tu na
górze
istniejemy dzięki tobie i Twoim myślom o nas. Ale tylko tym dobrym
myślom. Mamo
uśmiechaj się częściej. Każdy Twój uśmiech to dla nas radosna
chwila. Dzięki
Tobie możemy jeszcze zrobić tyle dobrego.
Prosimy, mamo, żyj dalej. Nie jesteś sama ...pamiętaj o tym. Nie smuć
się bo
smutek powoduje, że znikamy. Pamiętaj, że my jesteśmy cały czas przy
tobie.
Kochamy Cię mamusiu..."
--
Dziś kolejny dzień urlopowania ale myśli w głowie dziwne i jakoś kiepsko się dziś czuję plecy mnie dziś bolą ledwo chodzę jak stara babcia, mam nadzieję że jutro będzie lepszy dzień .
i powiedział mi dziś dziwne jest u mnie spanie bo mogę spać i spać no i zauważył że jestem bardzo nerwowa ???? no i chyba przyznam mu rację wszystko mnie denerwuję co by nie zrobił nie tak postawił to ja komentuje, zabawki dzieci porozrzucane w pokoju doprowadzają mnie do szału. Myślałam że ja tylko trochę jestem nerwowa jak zawsze ale po tym jak zwrócił mi uwagę mój ukochany zaczęłam przewijać myśli i wiecie .... ma racje .
i też z tego powodu denerwuję się okropnie przed przyjęciem leku ale na ulotce pisze ze nie zaszkodził ale trzeba rozważyć współczynnik korzyści i zagrożeń wynikających z zastosowania klindamycyny .
nie lubie się sprzeczać ani kłócić. Dziś po zrobieniu testu ciążowego (neg.) oboje czujemy się kiepsko nie obecni mało rozmowni ale pełni miłości i uczucia . W środę powinnam dostać okres i boli mnie brzuch nie jest to silny ból miesiączkowy ale taki lekki rozpierający podbrzusze czuję się przy tym pełna , wzdęta i nie wiem sama co mam o tym myśleć ....
Witaj, przykro mi bardzo z powodu utraty dzieci, na pewno jest to ogromna trauma i dlugotrwale przezywanie zaloby ale jestem pewna ze za jakis czas dojdziesz do siebie i inaczej spojrzysz na wszystko. Nie rozumiem jednak o braku jakiej nadziei piszesz? nie piszesz w zwiazku z czym brakuje Ci nadziei... czy mowisz o pogodzeniu sie z utrata dzieci czy tez braku nadziei ze jeszcze kiedys przytulisz Babelka w ramionach. Przeciez udalo Ci sie i to nie raz, jestes plodna, starasz sie od dwoch cykli a to przeciez tak jak nic. Jeszcze jestes na starcie a juz chcesz sie poddac? Wybacz mi jesli jestem zbyt szczera, ta szczerosc byc moze nie jest do konca na miejscu z uwagi na to ze Cie nie znam. Poza tym widze ze jestes krocej na tej stronie i moze nie czytalas zbyt wielu "pamietnikow". Sa tu dziewczyny ktore walcza, trzymaja za nogi uciekajaca nadzieje pomimo tego iz staraja sie nie dwa ale dwadziescia cykli (albo i dluzej): ich historie sa naprawde poruszajace, poronienia, male rezerwy jajnikowe, Pcos, wadliwie nasienie partnerow i dziesiatki innych przypadkosci. Ida pod gore, Robia krok do przodu i dwa do tylu, maja gorsze dni ale nigdy nie utracily nadziei. Za wszystkie trzymam kciuki tak samo jak za siebie i Ciebie bo w kwestii poczecia to tak naprawde "ktos inny" ma ostatnie slowo. Poczytaj te historie, one nauczyly mnie pokory... a jednoczesnie zwiekszyly moja nadzieje na to ze niedlugo utone w brudnych pieluchach, zupkach i srutkach :-)) Tym dziewczynom z beznadziejnymi rokowaniami udalo sie i dzis nosza Fasolki pod sercem... :-) Musisz uporac sie z ogromnym smutkiem i zalem ale medycznie nie masz chyba zadnych przeciwskazan... to ogromny pozytyw w Twojej smutnej historii... trzymam kciuki!
Witaj.. Przeczytałam twój pamiętnik.. I łzy mi leciały.. Wiem co czujesz.. Ja.corcie straciłam w 39 tc 20 lipca urodzilam ja martwa;( starałam się o nią rok moje pierwsze dziecko.. Nie ma przyczyny.śmierci.małej.. Nie.znaleziono.. Dziś idę.z.nadzieja że jeszcze kiedyś utule.swoje żywe dziecko.. Choć też tracę nadzieję to mój 3 cykl starań i wiem że.i ten cykl jest.do kosza.. Kochana nasze aniolki są tam u góry i patrza na nas! Powodzenia
Witaj, właśnie przeczytałam wstęp do Twojego pamiętnika, takie przeżycia nikogo nie powinny spotkać :( Wierzę, że tym razem Wam się uda,że wkrótce znów zobaczysz bijące serduszko i że tym razem ciąża będzie przebiegać bezproblemowo. Trzymam kciuki!
Strasznie smutna historia. Nie wyobrażalny ból, aż łzy czytając poleciały. Życzę ci wszystkiego dobrego w staraniach! Powodzenia!
kochana przeczytałam Twoją historię <3 popłakałam się :( tak bardzo Cię wspieram <3 i jeszcze mocniej niż do tej pory Ci kibicuję całym sercem <3
Boże, jak Ty się wycierpiałaś :( Oby tym razem maluszki zdrowo rosły do samego końca.